Dietetyk Wrocław - Leczenie Otyłości | Saba Odchudzanie

Powiatowy Dzień Zdrowia i Urody w Poddębicach

Ze względu na współpracę z Łódzką Kartą Seniora bierzemy dziś udział w Powiatowym Dniu Zdrowia i Urody w Poddębicach. Z tej okazji wykonujemy dziś bezpłatne badanie składu ciała oraz można uzyskać kupony rabatowe.

Przez cały okres wakacyjny bierzemy udział w piknikach na terenie województwa łódzkiego. Do zobaczenia!

Mieliśmy dzisiaj przyjemność prowadzić prelekcje w Przedszkolu Miejskim nr 90 w Łodzi. Przekazaliśmy najmłodszym ważne treści dotyczące picia wody, wpływu cukru na mały organizm oraz o istocie spożywania warzyw i owoców. Dziękujemy za zainteresowanie oraz zaangażowanie dzieci i pracowników przedszkola. Mamy nadzieję, że do zobaczenia ?

Pan Krzysztof schudł w 12 miesięcy 57,2 kg! (więcej…)

Pan Witold schudł w ciągu 7 miesięcy 27 kg.

(więcej…)

Tylko 10% otyłości ma swoje źródło w zaburzeniach hormonalnych. 5-7% to efekty zażywanych leków, reszta czyli około 85% to nic innego jak patologia łaknienia, czyli nieprawidłowe żywienie, złe nawyki, nieradzenie sobie ze sobą. Najczęściej twierdzimy np. że przybywamy na wadze, bo gruby był nasz ojciec lub dziadek i w ten sposób znajdujemy usprawiedliwienie na zbyt duży apetyt. Tym czasem przyczyn nadmiernego jedzenia należy szukać we własnej psychice. Mogą to być np. nierozwiązane kłopoty w domu lub w pracy. Wiele osób odreagowuje negatywny stres wypijając kilka kieliszków alkoholu. Niektórzy sięgają po papierosy lub narkotyki. Podobnym środkiem jest nadmierne jedzenie. Częste odreagowywanie stresu w ten sposób może przerodzić się w nałóg.

Detoks, czyli odtruwanie organizmu, to proces, którego celem jest wydalenie szkodliwych substancji utrudniających cykliczną regenerację narządów naszego ciała. Komórki potrzebują tlenu i substancji odżywczych. Jednak w procesach metabolicznych powstają substancje odpadowe, które trzeba odprowadzić na zewnątrz komórki. Nasz organizm jest doskonale przygotowany do samoistnego odtruwania. Wątroba, nerki, skóra i płuca systematycznie usuwają z krwioobiegu substancje trujące, które spożywamy wraz z żywnością. Są one wydalane przez jelito grube, układ moczowy i oddechowy oraz przez skórę wraz z potem. W ciągu ostatniego stulecia zmienił się sposób odżywiania, pojawiły się wysoko przetworzone pokarmy. Nagminnie spożywamy potrawy poddane przemysłowej obróbce z dodatkiem licznych substancji konserwujących,spulchniających, barwiących, naszpikowane pestycydami, antybiotykami, sztucznymi hormonami wzrostu i sterydami. Detoksykacja stała się sposobem na zdrowie i długie życie dla ludzi szukających recepty

na przeciwdziałanie wpływom cywilizacji. Detoks daje szansę na pozbycie się zbędnych kilogramów i wielu problemów zdrowotnych takich jak: zaburzenia trawienia, zaparcia, wzdęcia, bóle głowy, czy przewlekłe zmeczenie. Oczyszczanie organizmu powinno być przeprowadzone po odpowiedniej konsultacji lekarskiej. Gdy tylko oczyścisz organizm ze wszystkich toksyn, odżywisz i dotlenisz swoje komórki, ciało naturalnie powróci do stanu równowagi. Organizm pozbawiony toksyn może funkcjonować bez zakłóceń przez wiele lat.

Naturalny detoks

CZOSNEK– wspiera produkcję enzymów trawiennych w wątrobie i bierze udział w syntezie glutationu, substancji oczyszczającej organizm ze szkodliwych produktów przemiany materii.

BURAKI-mają dużo witamin z grupy B i minerałów. Są pełne błonnika, który usprawnia pracę układu pokarmowego, zmniejsza absorpcję glukozy, wiąże cholesterol i kwasy żółciowe, zwiększając tym samym ich wydalanie. Ponadto odkwasza i wspomaga pracę takich narządów, jak nerki i wątroba.

KURKUMA-główny składnik kurkumina-wykazuje właściwości antyoksydacyjne, przeciwzapalne, antybakteryjne oraz fungistatyczne, czyli hamujące wzrost grzybów. Poprawia trawienie i oczyszcza organizm.

IMBIR-działa antyzapalnie i antyoksydacyjnie, zapobiega powstawaniu prozapalnych prostaglandyn. Pobudza także układ odpornościowy, niszczy wirusy i ma silne działanie odtruwające.

KISZONA KAPUSTA i KISZONE OGÓRKI– są źródłem probiotyków, czyli pożytecznych baktrrii fermentacji mlekowej, które regulują skład mikroflory przewodu pokarmowego, utrzymują kwaśne PH w jelicie i hamują rozwój bakterii gnilnych.

Źle dobrana dieta może być niebezpieczna dla pacjenta. Bardzo dużo osób otyłych jest jednocześnie chorych na różne schorzenia, które najpierw trzeba wyleczyć. Dlatego każdą dietę trzeba dostosować indywidualnie dla danej osoby w zależności od płci, wieku, wykonywanej pracy i co najważniejsze- stanu zdrowia. Inna wszak będzie dieta dla cukrzyka i dla nadciśnieniowca. Prawidłowa nie kończy się wraz z kuracją. Powinna stać się modelem życia na przyszłość. I dlatego ma zawierać wszystkie niezbędne dla organizmu składniki odżywcze.

Ciągle za mało jadamy produktów „ ochronnych”, a konkretnie mówiąc: mleka, jaj, ryb, podrobów, warzyw liściastych, warzyw gotowanych, okopowych (ale nie ziemniaków), surowych warzyw i owoców. Człowiek bez tych produktów nie może być zdrowy. Stąd powstała nazwa na te produkty czyli są to produkty ochronne czyli odpornościowe.

Wśród podstawowych funkcji organizmu, związanych z zachowaniem gatunku jest łaknienie, a co za tym idzie spożywanie pokarmów. Spożywane pokarmy organizm przeznacza na następujące cele: 1 dostarczanie materiału do budowy i odbudowy tkanek, 2 dostarczanie energi do pracy i wykonywania wszelkich czynności, związanych z funkcjami wewnętrznymi narządów i układów ( krążenie krwi, oddychanie itd.) 3 uodpornienie organizmu na choroby. Do 1 grupy potrzebne są pokarmy budulcowe, czyli te, które zawierają białko-zwierzęce i roślinne. Dla grupy 2 potrzebne są pokarmy energotwórcze. Są to węglowodany: produkty zbożowe i częściowo warzywa o dużej zawartości mączki np. ziemniaki. Ponadto tłuszcze. Do grupy 3 potrzebne są pokarmy dostarczające witamin, soli mineralnych i cennych białek. Wszystkie trzy funkcje żywieniowe powinny być w organizmie spełniane w równowadze.

W żywym organizmie procesy rozkładu i syntezy są ściśle ze sobą związane i wzajemnie się warunkują. Wytwarzana energie zużywana jest bez przerwy, nawet kiedy śpimy, odpoczywamy. Dorosły człowiek, będąc bez ruchu, zużywa 1 kcl na 1 kg ciała na godzinę- jest to tzw. spoczynkowa przemiana materii. Ta ilość energi potrzebna jest do podtrzymania życia, a więc do oddychania, krążenia, pracy jelit, odbudowy zużytych tkanek, wydalania, wytwarzania ciepła. Wzmożona lub zmniejszona podstawowa przemiana materii może spowodować różne stany chorobowe. Np. wzmożenie przemiany materii obserwujemy przy nadczynności tarczycy i przy tym schorzeniu nadmiernie chudniemy. Odwrotnie jest np. przy niedoczynności przysadki lub zaburzeniu funkcji nadnerczy. Następuje wówczas zwolnienie przemiany materi i wtedy nadmiernie tyjemy. Równowaga w przemianie materii jest rękojmią naszego zdrowia.

Nasz organizm niczego nie przyjmuje bez pracy, za darmo. Wszystko, czego mu dostarczymy, musi najpierw rozłożyć na podstawowe składniki i dopiero potem złożyć i budować.

Po procesie rozkładu (analiz) zaczyna się proces składania (syntez). Z drobin- pierwiastków lub prostych związków, powstają związki nowe, najczęściej bardzo skompilkowane, które włączają się do żywych komórek, bądź je tworzą, bądź są magazynowane (tłuszcze). W każdym razie stanowią już część Nas. To „rozbieranie” i „budowanie” ciągle toczące się w naszym organizmie, to właśnie ŻYCIE. Gdy ta praca ustaje organizm ginie.

 

Patologia łaknienia jest to choroba którą samemu nie można wyleczyć.

Każde otwarcie lodówki to przymus , którego później się żałuje.

Patologia nie zdiagnozowana lub wręcz zbagatelizowana coraz częściej w

świecie stresu prowadzi do nałogu jedzenia , czyli niepohamowanego

odruchu przyjmowania pokarmów, następnie niegodzenia się ze swoim

działaniem , prowokowania wymiotów, biegunek i jedzenia od nowa. Bulimik

potrafi w ciągu doby zjeść pożywienie o wartości dwudziestu tysięcy

kalorii. Przyczyny takich zachowań leżą w psychice . Jedzeniem ludzie

rekompensują sobie przykre sytuacje, konflikty. Po jedzeniu w mózgu

wydziela się serotonina, która na chwilę poprawia samopoczucie.. Gdy

poziom tego neurohormonu wraca do normy, bulimik patrzy w lustro i

zaczyna odczuwać dyskomfort psychiczny. Myśli zatem o pozbyciu się

wcześniej skonsumowanego jedzenia. I tak w kółko.

Szybkie odchudzanie jest niezdrowe. Tylko powolne odchudzanie daje
trwałe efekty, pozwala spalić w procesach przemiany materii nadmiar
zgromadzonego tłuszczu i zdrowo go wydalić, bez pozostawienia w
organizmie toksycznych resztek.

Tkanka tłuszczowa będąc tkanką żywą, jest ukrwiona . Człowiek otyły ma więc o wiele więcej naczyń krwionośnych (głównie włosowatych) niż jego szczupły i zdrowy rówieśnik. Serce, ściśnięte przez tłuszcz znajdujący się w przestrzeniach okołosercowych, a także przez wysoko ustawioną przeponę , musi wykonać wzmożoną pracę, aby krew dotarła do każdego, najdalszego zakątka ciała. Zwężone naczynia wieńcowe odprowadzają mniej krwi do serca, które u otyłych pracuje już i tak w bardzo trudnych warunkach.

Niedotlenienie mięśnia sercowego prowadzi do niedotlenienia całego organizmu, w szczególności tak ważnych dla życia narządów jak mózg, wątroba czy nerki. Od miażdżycy już tylko krok do zawału serca lub wylewu krwi do mózgu, a więc do kalectwa lub śmierci.

Tkanka tłuszczowa będąc tkanką żywą, jest ukrwiona . Człowiek otyły ma

więc o wiele więcej naczyń krwionośnych (głównie włosowatych) niż jego

szczupły i zdrowy rówieśnik. Serce, ściśnięte przez tłuszcz znajdujący

się w przestrzeniach okołosercowych, a także przez wysoko ustawioną

przeponę , musi wykonać wzmożoną pracę, aby krew dotarła do każdego,

najdalszego zakątka ciała. Zwężone naczynia wieńcowe odprowadzają mniej

krwi do serca, które u otyłych pracuje już i tak w bardzo trudnych

warunkach.

Szybkie odchudzanie jest niezdrowe. Tylko powolne odchudzanie daje trwałe efekty, pozwala spalić w procesach przemiany materii nadmiar zgromadzonego tłuszczu i zdrowo go wydalić, bez pozostawienia w organizmie toksycznych resztek.

Najpierw wyzbyć się własnej, naiwnej wiary w cuda. Nawet wśród wielu

dobrych diet nie ma ani jednej cudownej. Odchudzanie to precyzyjne,

długie leczenie. Jojo zaś grozi w każdym przypadku. Środki przeciw

działające mu istnieją, dobiera się je zależnie od stanu konkretnego

pacjenta. Czasem są to leki, które przepisuje się je na jakiś czas.

Zawsze jest to ruch i dieta, już nie ta odchudzająca, ale sprzyjająca

zachowaniu wagi i pełnej sprawności.

NA CAŁE ŻYCIE.

Efekt jojo zdarza się przeważnie przez zbyt szybkie chudnięcie, przy

stosowaniu tak zwanych cudownych diet, trwających kilka tygodni i

opartych na bardzo niskiej kaloryczności posiłków. Po takiej diecie

człowiek wraca do sposobu odżywiania sprzed kuracji i natychmiast tyje.

Nieraz prowadzi to do takiego zniechęcenia, że je się jeszcze więcej i

jeszcze bardziej przybiera na wadze.

Utrata wagi po  stosowaniu diety to dopiero połowa sukcesu. O wiele
trudniejsze od schudnięcia jest utrzymanie nowej wagi. Raz narosła
tkanka tłuszczowa nigdy nie ginie, Czasowo zmniejsza swoje rozmiary i
później przy nadmiarze spożywanych kalorii błyskawicznie je powiększa.
Dlatego osoby, które kiedyś były otyłe, schudły, lecz nie przestrzegają
diety po kuracyjnej, mają ogromne szanse do powrotu do poprzedniej wagi.

To nie choroby są przyczyną otyłości, jak powszechnie się sądzi,

ale przeciwnie-otyłość jest źródłem chorób i to zarówno narządów

wewnętrznych w obrębie wszystkich niemal układów, jak i duszy, problemów

akceptowania siebie, unikania kontaktów z ludźmi, nerwic a nawet

depresji czy nałogów jakimi jest anoreksja i bulimia (naprzemienne fazy

jadłowstrętu z napadami żarłoczności)

U otyłych chłopców zaburzenia hormonalne prowadzą do wydzielania

nadmiernej ilości hormonów płciowych żeńskich. Te zaś są przyczyną

patologicznego rozrostu gruczołów piersiowych i niedorozwoju narządów

płciowych. Tłuszcz deformuje sylwetkę, postura z czasem staje się

kwadratowa. U dziewcząt z nadmierną wagą rozwój płciowy jest zwykle

opóźniony, miesiączki pojawiają się później i są nieregularne. Często

konsekwencją otyłości w wieku pokwitania jest niepłodność w wieku

dojrzałym. Z otyłością dzieci w wieku szkolnym trzeba walczyć tak samo

jak u ludzi dorosłych. Rodzice jednak najczęściej uważają, że

odchudzanie w czasie, gdy organizm dziecka znajduje się jaszcze w fazie

wzrostu, może mu zaszkodzić.

Są to obawy na wyrost. Jeśli kuracja będzie prowadzona pod kontrolą

lekarza, dziecku nie może stać się nic złego.

Kiedy otyłe maluchy stają się nastolatkami, pojawiają się jeszcze

większe problemy i kompleksy. Skrępowane swoją tuszą dzieci są wiecznie

zasapane, spocone, zaziębione. Dramatem jest wyjście na plażę. Na

nadmiernie rozwiniętych udach i brzuchu pojawiają się rozstępy.

Otyłe dziewczęta i chłopcy zawsze stoją z boku, są niepewni siebie, nie

wierzą w swoje siły. Zachowania te pogłębiają się i w końcu nastolatki

mają kłopoty z nawiązaniem pierwszej przyjaźni czy miłości, słowem- są

przegrani już na starcie.

Otyłość jest znacznie groźniejsza w skutkach u mężczyzn niż u kobiet.

W normalnych warunkach tłuszcz nie przekracza 12% ciężaru ciała

dorosłych mężczyzn i 15% kobiet. O otyłości mówimy wówczas, gdy masa

tkanki tłuszczowej przerasta te wielkości. Niestety, u otyłych mężczyzn

masa tkanki tłuszczowej znacznie odbiega od tych norm i , co gorsze,

gromadzi się warstwami w części brzusznej, podpychając przeponę ku górze

i zmniejszając tym samym przestrzeń między przeponą a sercem. Serce

zmuszone jest do zmiany pozycji i staje się mniej wydolne. Czyli już sam

mechanizm występowania otyłości androidalnej, charakterystycznej dla

mężczyzn, stanowi poważne zagrożenie chorobą serca.

Kobiecie w  wieku 40-50 lat, która ma nadwagę, często wydaje się, że
jest już za późno, żeby coś z tym zrobić. Tymczasem właśnie w tym
okresie życia zachowanie dobrej sylwetki ma niebagatelne znaczenie dla
zdrowia i samopoczucia psychicznego. Jest to czas zbliżania się
klimakterium, manifestujący się różnego rodzaju dolegliwościami, takimi
jak np. osteoporoza, zaburzenie rytmu serca, snu i brak równowagi
emocjonalnej. Kobiecie szczupłej łatwiej przetrwać ten okres, Otyłość
jest dla jej organizmu i psychiki dodatkowym balastem.

Głodówka doprowadza do schorzeń żołądka, może wywołać przewlekły nieżyt. Jeśli człowiek raz się naje, a 2/3  doby ma pusty  żołądek, wystąpią skurcze i samotrawienie błony śluzowej przez kwasy.  Dieta musi być pełnowartościowa. Nie pełnobiałkowa doprowadza np. do zmian w wątrobie do marskości włącznie. Także rozsądna ilość cholesterolu jest potrzebna- do budowy hormonów, błon komórkowych i prawidłowej funkcji układu odpornościowego.

Główną metodą leczenia otyłości jest racjonalne odżywianie. Powodem nadmiaru kilogramów jest dodatni bilans energetyczny. Niedojadanie (dieta) jest tylko etapem. Najważniejsze, abyśmy przyzwyczaili się do takich zasad dietetycznych i wysiłku fizycznego, aby na stałe zapobiegać przyrostowi ciała. Zmiana nawyków żywieniowych to konieczność. Trzeba zmienić rodzaj i ilość posiłków, pory jedzenia, kontrolować pobór pokarmów, Zacząć odczuwać niechęć do tłustych potraw, a polubić chude i przyzwyczajać się do ruchu. Innego sposobu na schudnięcie nie ma. I zanim pojawią się upragnione efekty, nasz organizm zrobi wszystko, aby zniechęcić nas do odchudzania.

50% populacji ma genetyczne skłonności do otyłości. Nadwaga w dzieciństwie

grozi w wieku 40 lat chorobami układu krążenia, cukrzycą, nadciśnieniem. Otyli szybciej się też starzeją. Możliwości naszego przewodu pokarmowego są olbrzymie. W ciągu doby może nam przybyć 1 kg tłuszczu. Alarmujące mogą być cm w talii: dla kobiet 88 cm, a dla mężczyzn 102 cm.

Gdyby zlikwidować raka, statystycznie żyli byśmy o 2 lata dłużej. Likwidacja otyłości przedłużyła by życie o 4 lata.

Dziecko przez całe życie będzie ponosiło konsekwencje ukształtowanych w dzieciństwie złych nawyków żywieniowych. Nieświadome, będzie jadło więcej i więcej, aż w końcu niezbędna stanie się pomoc lekarza. Lepiej pójść do lekarza już teraz i dowiedzieć się, jak postępować ze swoim kochanym „niejadkiem” lub „obżartuszkiem”, aby wyrosło na zdrowego człowieka. Zapamiętajmy, że ilość tkanki tłuszczowej kształtuje się około 4 roku życia, że wśród 9-latków już 30% to dzieci z poważną nadwagą.

Pyzata buzia, wałeczki tłuszczyku na ciele wcale nie muszą być oznaką zdrowia, a w dziecięcym okresie życia często ma swój początek otyłość, z którą tak trudno sobie poradzić w wieku późniejszym. Mądrzy rodzice powinni zadbać, aby dziecko było racjonalnie odżywiane, by w posiłkach nie zabrakło wszystkich elementów niezbędnych mu do prawidłowego rozwoju. Karygodne jednak jest podkarmianie dziecka. Jeżeli jest zdrowe i silne, niech jada ile chce, nawet jeśli jest bardzo szczupłe. Wymuszanie na dziecku zjadania dużo  obfitych posiłków wiąże się z rozpychaniem żołądka a w konsekwencji do nadmiernej rozbudowy tkanki tłuszczowej. Każda matka powinna wiedzieć że raz zbudowana tkanka tłuszczowa nigdy nie ginie lecz tylko „zasusza” swoje komórki i w każdej chwili może zwiększyć swoją objętość. Komórki te czekają tylko na okazję, kiedy organizm dostanie więcej kalorii, niż jest w stanie spalić i wtedy zaczynają niebezpiecznie pęcznieć.  Nawet drobne nadwyżki kaloryczne uruchamiają ten mechanizm i dziecko zaczyna gwałtownie tyć.

Jednym z czynników powstawania patologii łaknienia jest stres. Pod wpływem jedzenia organizm wytwarza pochodne opium, czyli związki o działaniu uspokajającym. Niektóre potrawy (szczególnie słodkie i tłuste) przyspieszają ten proces, a więc pomagają w rozładowaniu napięcia psychicznego. Prowadzi to do pewnego uzależnienia i tłumaczy, dlaczego łasuchy w zdenerwowaniu sięgają po słodycze. Oczywiście, nie musi to od razu powodować otyłości. Na ogół jednak właśnie otyli odreagowują stres jedzeniem.

Nie rób zbyt dużych zapasów żywności na święta,  z którymi potem nie wiadomo co robić. Stwarzasz sobie w ten sposób pokusę by zjeść więcej. Z góry opracuj plan zakupów. Jeżeli domownicy nie przepadają za świątecznym ciastem, nie rób go-gdyż po świętach z pewnością sama je dokończysz. Otwórz tylko jedno pudełko z czekoladkami naraz i bądź hojna w częstowaniu nimi wszystkich wokół tak, aby szybko zniknęły. Staraj się nie zjadać więcej, niż dwie czekoladki dziennie. Zorganizuj sobie dzień tak, abyś była stale zajęta i nie miała czasu myśleć o jedzeniu. Przed każdym posiłkiem wypij szklankę wody mineralnej. Wypełni ona żołądek i sprawi, że szybciej zaspokoisz głód. Miej się na baczności przed alkoholem. To, co prawda „puste kalorie”, ale osłabia on wolę i blokuje komórkę wątrobową.

Najzdrowsze jest to jedzenie, którego się nie zjadło. 70% ludzi, którzy cierpią na nadwagę, powinno na początek zrezygnować z 1/4 ulubionych smakołyków. Zupełnie bezkarnie możemy wykluczyć z naszego jadłospisu: cukier, wieprzowinę (pod każdą postacią), potrawy smażone, alkohol. Powinno się też znacznie ograniczyć jedzenie węglowodanów, tłuszczów zwierzęcych, soli. Jedzmy o stałych godzinach. Nauczymy się w ten sposób blokować ośrodek łaknienia, który będzie „budził się” tylko na czas planowanych posiłków.

Jesienią groźny staje się osiadły tryb życia. Słota, krótszy dzień i brak słońca powodują pogorszenie samopoczucia. Teorie naukowe głoszą, iż u podstaw złego samopoczucia leży zmniejszony poziom serotoniny w mózgu, którego objawem jest chęć zjedzenia czegoś słodkiego. Dlatego szarugi jesienne skłaniają nas do podjadania i to podjadania niekontrolowanego, najczęściej słodkich pokarmów. Nie wolno ulec tej zachciance. Trzeba bowiem pamiętać, że zjedzenie kolejnego ciastka czy słodkiego deseru może spowodować znaczną nadwagę..  Jesienią trzeba zacząć myśleć o wiośnie.

Decydując się na odchudzanie musimy zadbać, aby cała terapia była w pełni bezpieczna. Zdrowy sposób na utratę kilogramów to taki , który pozwala na zachowanie właściwego wyglądu skóry, z tkanki podskórnej, mięśni oraz dobrego samopoczucia fizycznego i psychicznego. Jest to możliwe wtedy, gdy zrzucamy około 1 kilograma tygodniowo. Tylko taką utratę wagi lekarze uważają za bezpieczną dla zdrowia.

Ważne, by żyć w zgodzie ze sobą, z własnym ja-duszą i ciałem. Fitness, to już nie moda ale nowy styl życia pozwalający tę zgodność uzyskać. Jest to świadome zajęcie się swoim ciałem oraz trening w stylu fitness, który ma nie męczyć, ale relaksować, wzmacniać serce i cały układ krążenia, zapobiegać zmęczeniu. Odpowiednio dostosowane do potrzeb pacjenta i jego możliwości, ćwiczenia są korzystne przy regulowaniu ciśnienia krwi, dolegliwościach układu oddechowego, a także odprężają psychicznie i poprawiają samopoczucie. Wybierz jogging, gdy ci na to pozwoli lekarz, ćwicz na siłowni o ile cię to odpręża lub tańcz, jeśli taniec jest twoją pasją. Zażywaj ruchu, żyj w zgodzie ze sobą i swym ciałem.

Nie należy chudnąć szybko i nie powinno się nikogo namawiać do specjalnych czy gwałtownych kuracji odchudzających bez kontroli lekarskiej. Gwałtowny spadek wagi opłacany jest osłabieniem serca i układu nerwowego, zwiotczeniem mięśni, a najważniejsze-po zaprzestaniu kuracji organizm dąży do szybkiego wyrównania ubytku wagi, najczęściej z naddatkiem. Trzeba się odchudzać powoli a skutecznie i na całe życie. Dzięki znajomości zasad prawidłowego odżywiania można tak postępować, aby ciało zachowywało lub przybierało takie kształty na jakich nam zależy.

Otyłość stanowi przeszkodę w prawidłowym rozwoju dziecka . Często przyczyn tej choroby  doszukujemy się w zaburzeniach hormonalnych . Zwykle bywa jednak inaczej. To przerost tkanki tłuszczowej utrudnia prawidłowy przebieg ważnych procesów w organizmie. U otyłych chłopców następuje niedorozwój jąder, u dziewczynek opóźnione dojrzewanie. Negatywnych skutków otyłości jest bardzo wiele , a uraz psychiczny jaki pojawia się w dzieciństwie , trwa bardzo długo , czasem prześladuje człowieka całe życie. Kształtowanie i utrwalanie prawidłowych nawyków żywieniowych od najmłodszych lat powinno być świadomym działaniem rodziców. To, czego dzieci nauczą się w domu rodzinnym , rzutuje później  na ich postępowanie  w dorosłym , samodzielnym życiu. Utrzymanie prawidłowej wagi, sprawności fizycznej uodparnia i zapobiega wielu chorobom.

Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że objadanie się jest nałogiem i to równie uciążliwym dla organizmu , jak np. alkoholizm , czy palenie papierosów. O tym, że jest to nałóg „mało twarzowy” , nawet nie wspominamy. . Dlatego jeśli chcemy zahamować dalsze pogrążanie się w nadwadze , jeśli chcemy uniknąć zniekształcenia sylwetki i utrudnienia działania organów wewnętrznych, musimy z tym nałogiem walczyć wytrwale i z determinacją.

Walkę z otyłością trzeba rozpocząć już we wczesnym dzieciństwie. Należy zwracać uwagę czy nasze pulchne niemowlęta nie wkraczają w początki swego życia z bagażem, który będzie im ciążył przez całe życie. Raz zbudowane tkanki tłuszczowe nie zmniejszają się w swej liczbie . W momencie gdy chudniemy , one tylko zmniejszają objętość. Jakby „ przysychają”, by oczekiwać na nadwyżki kalorii i zaraz „ puchnąć”. Nie należy więc przekarmiać naszych milusińskich, ciesząc się z ich „ puszystości”. Zwiększanie masy tkanki tłuszczowej , jest niewątpliwie podarunkiem na całe życie. Podarunkiem z którym bardzo trudno potem walczyć.

Otyłość skutkuje nadciśnieniem, miażdżycą, cukrzycą insulinoniezależną, chorobami trzustki, pęcherzyka żółciowego, zniekształceniem kręgosłupa, dyskopatiami. Warstwa tłuszczu odkłada się nie tylko pod skórą, ale w każdej wolnej przestrzeni ciała. U mężczyzn najbardziej narażone są okolice przepony, uciskające potem na dolne partie płuc i powodujące trudności w oddychaniu, nocne bezdechy. Kobiety otyłe natomiast uzyskują wątpliwej urody wygląd „ gruszki” – góra ciała jest niewspółmiernie szczupła w stosunku do dolnej. Osoba nosząca w sobie kilogramy tłuszczu cierpi również psychicznie. Nie akceptuje siebie , ma kompleks własnego wyglądu , boi się odrzucenia przez środowisko. Stąd już tylko krok do ciężkiej nerwicy i depresji.

Jedzenie jest nie tylko koniecznością, ale także przyjemnością. Spożywanie , szczególnie słodyczy , powoduje podwyższenie poziomu serotoniny w mózgu , która poprawia nasze samopoczucie. Podobne działanie ma dym papierosowy. Dlatego nałogowcy rzucając palenie czują się tak fatalnie. Rezygnacja z papierosów  jest często przyczyną wzrostu wagi. Organizm gwałtownie pozbawiony używki domaga się dalszego podtrzymywania wysokiego poziomu serotoniny. Jeżeli nie może tego zapewnić papieros , sięgamy po jedzenie, najlepiej słodkie. JEDEN NAŁÓG ZASTĘPUJEMY DRUGIM.

Schorzenia , które łączą się z otyłością, można podzielić na cztery grupy :

1. wynikające z przeciążeń układu kostno – stawowego,

2. wywołane przez otłuszczenie , w tym otłuszczenie narządów wewnętrznych,

3. wynikające ze zmian , które zachodzą w przemianie materii,

4. będące następstwem zachwiania normy psychicznej na tle otyłości.

Osobom otyłym zagraża więc: miażdżyca, cukrzyca, choroby serca- na tle niedotlenienia mięśnia sercowego, zawały, choroby nadciśnienia i wywołane przez nią wylewy krwi do mózgu , choroby przewodu pokarmowego , choroby układu ruchu – dysplazje, płaskostopie , obrzęki, żylaki . Konsekwencją otyłości bywa też złe samopoczucie oraz nerwice i psychozy.

Powszechnie uważa  się , iż są dwa rodzaje czynników które powodują otyłość: zewnętrzne i wewnętrzne. Do pierwszych należą : zmniejszenie aktywności ruchowej , zwiększone porcje żywieniowe, podwyższenie standardu  życia , jazda windą zamiast wspinaczki po schodach , korzystanie  z samochodów, robotów domowych. Utrzymanie szczupłej sylwetki utrudnia również telewizja , przy której bez ruchu spędzamy długie godziny.

Do czynników wewnętrznych zaliczamy predyspozycje genetyczne. Nie dziedziczy się jednak bezpośrednio tej choroby, lecz skłonności do niej, nie można więc tłumaczyć dziedzicznością   otyłości spowodowanej własnym łakomstwem.

Przyczyną nadwagi mogą być też zmiany hormonalne , spowodowane np. okresem przekwitania, przewlekłe podawanie hormonów. Otyłość też może być spowodowana nerwicami związanymi z zaburzeniami w równowadze ośrodków sytości i łaknienia( następuje tu jakoby rekompensata negatywnych stanów psychicznych)

Bardzo często przy stosowaniu nieodpowiednich diet po krótko trwającym schudnięciu – bardzo szybko tyjemy. Występuje tzw. efekt jo-jo, czyli kod zwolnienia przemiany materii na okres głodowania. Organizm na zasadzie „ odruchu” z konieczności przeżycia przy zmniejszonej podaży energii zmniejsza jej przemianę. Kiedy uznajemy, że osiągnęliśmy wymarzoną wagę , przerywamy dietę  i zwielokrotniamy spożywanie kalorii. Nasz organizm potrzebuje jednak trochę czasu, by zwiększyć  tempo przemiany materii . Ten „poślizg” czasowy organizmu powoduje nasze przyspieszone tycie. Żeby schudnąć 1 kg musimy spalić aż 8000 kcal. Przeliczając kaloryczność średniej diety około 2500 kcal / dobę – trzeba głodować  ponad trzy doby.

Niełatwo jest dobrać w gąszczu  propozycji właściwą  dietę dla siebie. Wiele osób nie wie też o tym , że prawidłowa dieta powinna być dopasowana do płci, wieku, wzrostu, rodzaju wykonywanej pracy, a przede wszystkim do stanu zdrowia . Inną więc dietę należy zastosować u zdrowej 20-letniej dziewczyny pracującej przy komputerze, inną u 40-letniego mężczyzny pracującego fizycznie, a jeszcze inna u 60-letniej emerytki.

Prawie każdy otyły  człowiek wie, że przegrywa w walce  z sobą samym , ale nie chce przyznać się do klęski. Usiłuje zachować pozory , że jest mu dobrze z jego „grubym Ja”. Często żartuje se swojego problemu, bagatelizuje go, tak naprawdę marząc o szczupłej sylwetce.  Od czasu do czasu sięga po pierwszą lepszą dietę  i pospiesznie zaczyna się odchudzać . Trwa to zwykle bardzo krótko, słomiany ogień szybko gaśnie . Nie wystarcza silnej woli, energii, chęci, motywacji. Zaczyna się niechęć , apatia, pogodzenie z losem i ucieczka w jedzenie. Te fazy przeplatają się ze sobą, aż do momentu , gdy otyłości zaczynają towarzyszyć inne schorzenia. Wtedy nie ma już innego wyjścia – trzeba schudnąć. Dlatego z nadwagą trzeba walczyć jak najwcześniej, niezależnie od płci i wieku.

Obżartuch – je jeden posiłek dziennie, ale trwający od śniadania do kolacji. Stale coś przeżuwa.

Łakomczuch – nigdy nie odmawia poczęstunku. Korzysta z każdej okazji.

Chrupacz – podjada między posiłkami, a to słone paluszki, a to orzeszki. Oglądając telewizję , jednocześnie , na pól świadomie , pożera paczkę chipsów.

Oczyszczacz – zjada wszystkie pozostałości z garnków, żeby się nie zmarnowało.

Nocny konsument – we dnie nic nie je , o czym zresztą chętnie mówi. Nocą opróżnia lodówkę.

Szukający pociechy – rzuca się na słodycze , zwłaszcza wtedy , gdy ma kłopoty lub nudzi się.

Zapraszamy na bezpłatne badanie przemiany materii i konsultacje lekarskie dla

dzieci otyłych w wieku 12-18 lat w dniach   01.08.2012 – 30.09.2012

Informacje i zapisy:

Centrum Leczenia Otyłości Saba Łódź ul. Piotrkowska 18

tel.  42 630 20 15, 42 633 54 61

Już niedługo czas Świąt Wielkiej Nocy , czyli pora rodzinnych spotkań połączonych z obfitymi śniadaniami , obiadami i kolacjami .
Bogactwo polskiej kuchni , więc najprzeróżniejsze wędliny , pasztety , smażone mięsa , jaja
przygotowywane na różne sposoby zagoszczą na naszych stołach w ilościach wcale nie małych.
Jeśli dodamy do tego ogrom deserów a wśród nich baby wielkanocne , puszyste serniki i mazurki nadziane bakaliami i ociekające czekoladą to nasze spotkanie z wagą po świętach stanie się źródłem frustracji .
A przecież można przy – w sumie – niewielkich restrykcjach dietetycznych i samodyscyplinie zaoszczędzić trochę kilogramów.
Należy zmniejszyć porcje świątecznych posiłków a jeść częściej. Zamiast picia słodkich napoi , przekonajmy się do wody mineralnej , czerwonej i zielonej herbaty , które ułatwią trawienie ,
a żołądek będzie nam wdzięczny . Smaczne mięso niekoniecznie musi być smażone , można
je przecież upiec lub udusić .
Podstawę sosów sałatkowych niech stanowi jogurt naturalny a nie śmietana czy majonez.
Jeśli do tego zafundujemy sobie i bliskim codziennie długi , świąteczny spacer – najlepiej po posiłku – to nie będziemy z obawą po tych kilku świątecznych dniach spoglądać na wskazówkę wagi .
Warto więc chyba dla zdrowia i szczupłej sylwetki zmienić nawyki żywieniowe. Budząca za oknem wiosna niech nas do tego zachęci .

09.09.2012r odbędzie się III Festiwal Zalewajki w Radomsku w Parku Solidarności. Uprzejmie informujemy , iż nasze Centrum Leczenia Otyłości Saba będzie partnerem festiwalu. Osoby zainteresowane leczeniem nadwagi i otyłości zapraszamy na bezpłatne badanie przemiany materii i konsultacje lekarskie.

Lecząc otyłość i nadwagę zapobiegamy wystąpieniu groźnych dla życia powikłań jak np.: zawał mięśnia sercowego , udar mózgu albo ujawnienie się cukrzycy typu II . Poprzez zmniejszenie wagi ciała możemy wpłynąć na remisję jawnej cukrzycy , nadciśnienia tętniczego i poprawić profil lipidowy . Utrata zbędnych kilogramów jest często niezbędnym warunkiem uzyskania równowagi psychosomatycznej . Poza tym walczymy z otyłością również dla uzyskania zgrabnej i szczupłej sylwetki . Cel estetyczny , zwłaszcza dla kobiet , jest niezmiernie ważnym powodem do podjęcia kuracji odchudzającej .

Tłuszcz jest wartościowym i niezbędnym składnikiem naszego ciała . Służy do przechowywania zapasów energii , którą zużyjemy w przyszłości . Kiedy jednak wzrasta nadmiernie masa ciała , sytuacja odwraca się i tłuszcz z naszego sprzymierzeńca staje się potęcjalnym wrogiem . Nadwaga powstaje , gdy zgromadzimy w organiźmie za dużo tłuszczu względem naszych potrzeb .

Z przyrostem wagi można sobie do pewnego stopnia radzić . Zależy on od jakości stosowanej diety  oraz aktywności fizycznej . Kiedy jednak waga przekroczy pewien próg krytyczny , ludzie stają się otyli , a związane z tym ryzyko zdrowotne wyraźnie się zwiąksza.

Otyłość lub nadmierny wzrost wagi mogą mieć wpływ na jakość życia człowieka , utrudniając aktywność fizyczną , a nawet czyniąc ją niebezpieczną . Mogą również prowadzić do licznych komplikacji zdrowotnych , takich jak choroby serca lub cukrzycy .

Otyłość dotyczy około 60% społeczeństwa i występuje częściej u kobiet niż u mężczyzn oraz dzieci .

W Australii i Ameryce otyli stanowią około 50% społeczeństwa , począwszy już od małych dzieci . W ostatnim dziesięcioleciu obserwuje się istotne trendy wzrostu otyłości , zarówno w krajach europejskich jak i USA . W Europie najniższy procent ludzi otyłych jest we Francji . Przoduje zaś pod tym względem : Rosja , Czechy i Polska . W Polsce częstość występowania tego problemu przekracza średnią obserwowaną w Europie . Badania epidemiologiczne prowadzone w Polsce wykazały , że w 2001 roku osoby otyłe (BIM>30) stanowiły 20-29% populacji , np. w Warszawie zanotowano 20% mężczyzn i 19% kobiet , a w populacji wiejskiej (woj.tarnobrzeskie , odsetki te wyniosły 20% mężczyzn i 28% kobiet).Województwo łódzkie należy do tych , w których obserwuje się najniższy procent ludzi otyłych . Badania epidemiologiczne udowodniły również dodatnią zależność między otyłością a zdrowiem i ujemną z wykształceniem .

Przekarmienie dzieci wydaje się być u nas rzeczą normalną . Wszyscy zachwycają się pulchnymi dziewczynkami i chłopcami , podziwiają urocze fałdki na ich rękach i nóżkach .

Dzieci są chwalone za to , że jedzą dużo. Panuje też przekonanie , że trzeba im dawać potrawy wysokokaloryczne , powodujące tycie  ” bo i tak z tego wyrosną „. Niestety , nie zawsze wyrastają .

Komórki tłuszczowe , które „produkujemy”  sobie w dzieciństwie , pozostają na całe życie . A otyłość od najmłodszych lat jest, prawdziwa udręka  dla dziecka. Wiele mam tłumaczy się: „ja jestem gruba , babcia dziecka jest gruba , trudno żeby dziecko było szczupłe i drobne”. To prawda , że nasza tusza jest częściowo uwarunkowana genetycznie , jednak przede wszystkim zależy od tego , jak się odżywiamy . Jeśli obserwujemy w rodzinie skłonności do tycia , musimy szczególnie starannie planować dietę . Zapewniając naszym pociechom wszystkie składniki pokarmowe , powinniśmy zrezygnować z produktów wysokokalorycznych i w miarę możliwości zastępować je odtłuszczonymi .

Nagminny jest u nas zwyczaj obdarowywania dzieci słodyczami . Robimy im tym przyjemność , ale fundujemy kłopoty.

Otyłość staje się plagą XXI wieku . W Stanach Zjednoczonych ponad 70% społeczeństwa cierpi  na nadwagę .Sytuacja na tyle jest już tam groźna , że rząd przymierza się do wprowadzenia specjalnych programów do walki z nadwagą .

Dotychczas Polakom wydawało się , że problem ten nas nie dotyczy , jednak badania naukowe z Gdańskiej Akademii Medycznej dowodzą , że połowa Polaków waży za dużo .

Zdaniem naukowców typowe dla Polaków brak ruchu i otyłość w ciągu dziesięciu najbliższych lat mogą doprowadzić do 740 tyś. zawałów serca i pół miliona udarów mózgu rocznie . Według statystyk w 2230 roku prawie wszyscy Polacy będą cierpieli na nadwagę . I nie ma co ukrywać obaw , bowiem właśnie ludzie otyli , którym na ogół towarzyszy nadciśnienie i cukrzyca , są w grupie najwyższego ryzyka chorób serca .

Przekarmienie dzieci wydaje się być u nas rzeczą normalną . Wszyscy zachwycają się pulchnymi dziewczynkami i chłopcami , podziwiają urocze fałdki na ich rękach i nóżkach .

Dzieci są chwalone za to , że jedzą dużo. Panuje też przekonanie , że trzeba im dawać potrawy wysokokaloryczne , powodujące tycie  ” bo i tak z tego wyrosną „. Niestety , nie zawsze wyrastają .

Komórki tłuszczowe , które „produkujemy”  sobie w dzieciństwie , pozostają na całe życie . A otyłość od najmłodszych lat jest, prawdziwa udręka  dla dziecka. Wiele mam tłumaczy się: „ja jestem gruba , babcia dziecka jest gruba , trudno żeby dziecko było szczupłe i drobne”. To prawda , że nasza tusza jest częściowo uwarunkowana genetycznie , jednak przede wszystkim zależy od tego , jak się odżywiamy . Jeśli obserwujemy w rodzinie skłonności do tycia , musimy szczególnie starannie planować dietę . Zapewniając naszym pociechom wszystkie składniki pokarmowe , powinniśmy zrezygnować z produktów wysokokalorycznych i w miarę możliwości zastępować je odtłuszczonymi .

Nagminny jest u nas zwyczaj obdarowywania dzieci słodyczami . Robimy im tym przyjemność , ale fundujemy kłopoty.

dr Beata Będzińska Klinika Leczenia Otyłości SABA

– Defektem estetycznym, kosmetycznym może co najwyżej być … nadwaga. natomiast otyłość zawsze jest już zdrowotnym problemem. Jest chorobą. Tym bardziej, że osoby otyłe częściej od innych zapadają na chorobę niedokrwienną serca, nadciśnienie, na pewne typy nowotworów złośliwych, cukrzycę typu 2. Wraz z wagą rośnie też ryzyko wystąpienia zmian hormonalnych u kobiet, hiperlipidemii, a nadmierna tusza powoduje też przyśpieszone zwyrodnienie układu kostno-stawowego oraz zaburzenia oddychania w czasie snu.
Tak więc otyłość jako choroba, i jako źródło innych niedomagań, wymaga bardzo poważnego traktowania: diagnozowania, leczenia i rehabilitacji.
Grubasy szybciej się męczą, bardziej pocą, łatwiej przeziębiają, trudniej im się oddycha. Mimo to co dziesiąty Polak jest otyły, a prawie 30 procent kobiet i 50 procent mężczyzn cierpi na nadwagę.
Nic więc dziwnego, że próbuje się szukać rozmaitych cudownych recept, diet, modyfikacji genetycznych… . Ważne jest, aby kilogramy zrzucać z głową.

 

nieznany - 1

Z DR BEATĄ BĘDZIŃSKĄ ROZMAWIAMY NA TEMAT EPIDEMII OTYŁOŚCI,

– Czy otyłość to problem społeczny czy indywidualny? Dlaczego coraz częściej słyszymy o epidemii otyłości?

– Otyłość to groźna choroba, szybko się rozprzestrzeniająca się. Z ostała i ona wpisana do międzynarodowej klasyfikacji chorób już w 1948 r., a przed 6 laty eksperci zaliczyli ją do EPIDEMII O ŚWIATOWYM ZASIĘGU, ponieważ liczba osób z nadwagą i otyłością rośnie na świecie dwukrotnie szybciej niż liczba osób niedożywionych! Niemniej jednak otyłość ciągle jeszcze nie istnieje w świadomości ludzi jako groźna choroba, z którą należy walczyć.

 

cudow-nie-ma

 

Dane statystyczne pokazują, że ok. 60% populacji świata to ludzie otyli. Otyłość częściej występuje u kobiet niż u mężczyzn, ale w przypadku mężczyzn jej skutki są groźniejsze. W Australii i Ameryce osoby otyłe stanowią około połowy społeczeństwa.

Otyłość często dotyczy już małych dzieci. W ostatnim dziesięcioleciu choroba ta rozprzestrzeniła się w sposób znaczący zarówno w krajach europejskich, jak i USA. Dynamiczny przyrost osób otyłych obserwuje się w szczególności w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Rosji. Dotyczy o także Polski: badania epidemiologiczne wskazują, że w 2001 r. w naszym kraju osoby otyłe stanowiły blisko 30% ogółu dorosłych, a z nadwagą blisko 60%.

– Nadwaga to jeszcze nie choroba, a otyłość już nią jest. Jak to się mierzy?

– Miernikiem klinicznym nadwagi i otyłości jest wskaźnik BMI (Body Mass Index). Oblicza się go poprzez podzielenie masy ciała (w kg) przez kwadrat wzrostu (w m). Na podstawie tak powstałej wartości BMI lekarz ustala stopień nadwagi albo otyłości. Jeśli uzyskany wynik przekracza 25-27, to mamy do czynienia z nadwagą, a gdy jest wyższy od 30 – z otyłością.

–  Skoro otyłość to groźna choroba, to jak się to objawia?

–  Gdy BMI przekracza 30, dochodzi na ogół do niebezpiecznego podwyższenia ciśnienia krwi, poziomu lipidów, cholesterolu i cukru w surowicy krwi. Otyli dwukrotnie częściej niż osoby z prawidłowym BMI są ofiarami cukrzycy, choroby niedokrwiennej serca, nadciśnienia tętniczego, miażdżycy naczyń mózgowych i zawału mięśnia sercowego. Otyłym grozi także udar lub niewydolność serca i sześciokrotnie częściej może u nich wystąpić kamica pęcherzyka żółciowego. Inne 1 powikłania to zwyrodnienie stawów i kręgosłupa, zaburzenia oddychania, zespół bezdechu podczas snu, zaburzenia hormonalne! Otyłość zatem skraca życie!.

– Wynika z tego, że skoro już doszło do otyłości, to trzeba się leczyć. Co sądzi Pani o cudownych preparatach odchudzających czy dietach cud?

–  Nie ma cudownych preparatów odchudzających ani cudownych diet. Najważniejsza jest codzienna samokontrola co do ilości i jakości spożywanych produktów oraz ich kaloryczności. Nowoczesne sposoby odchudzania polegają na jedzeniu chudo, mało słodko, w niewielkich porcjach i regularnie. Jeśli ktoś chce zrzucić 5 kg nadwagi, to powinien zastosować dietę 1000 kcal dziennie. Ale zawsze podstawą działań wyszczuplających winna być dieta. Odradzam „katowanie” się tym, co dietą cud nazywają kolorowe czasopisma. Nawet przy małej,  „kosmetycznej” nadwadze warto zwrócić się do lekarza specjalisty. W końcu chodzi o nasze zdrowie – nie tylko o estetykę Właśnie zdrowie jest najważniejsze.

Dr  Beata Będzińska jest lekarzem bariatrą (bariatria. z gr.  baros.-„ciężar”, specjalność medyczna zajmująca się leczeniem otyłości i jej powikłań). PZOZ Centrum Leczenia Otyłości .Saba-re w Opolu — leczy otyłość pod kierunkiem merytorycznym i według szkoły dr Beaty Będzińskiej.

DIETA / Nie obrastaj tłuszczykiem

Bilans na talerzu

Utarło się, że zimą można jeść nieco tłuściej, nieco słodziej. Że by łatwiej przetrzymać mróz. Można dodać białka, trzeba koniecznie – witamin. I pewno to wszystko prawda. Tyle, że nakładając sobie na talerz te „nieco” większe porcje trzeba też pamiętać, że warunkiem zdrowego odżywiania jest dieta zbilansowana.

 

nieznany - 3 - 0001

 

A bilans wiadomo, musi wyjść na zero. Tyle ile zjemy, tyle trzeba wydatkować. W przeciwnym przypadku, nadmiar zacznie się odkładać to na biodrach, to na brzuchu, to na karku. Jeśli więc chce się schudnąć, trzeba przyjmować wszystkiego mniej. Ot, cała filozofia Tymczasem jednak jesteśmy skłonni bardziej dodawać, niż wydatkować. No i wówczas tyjemy. Co dziesiąty Polak jest otyły, a prawie 30 procent kobiet i 50 procent mężczyzn cierpi na nadwagę. Ich otyłości towarzyszy złe i bardzo złe samopoczucie, od nerwicy i wyalienowania poczynając, poprzez wiele ciężkich zwyrodnieniowych zmian w układzie kostnym, krążeniowym. Chorzy ci korzystają ze zwolnień, sanatoriów, rehabilitacji, leczenia szpitalnego…

Średnio co piąty z tej grupy trafia do szpitala z racji poważnych komplikacji, o których wspominaliśmy powyżej (zawał, wylew, choroba wieńcowa,  woreczek żółciowy, stawy, nerki). Ponad połowa z nich musi się poddać rehabilitacji.

Nic więc dziwnego, że próbuje się szukać rozmaitych cudownych recept, diet, modyfikacji genetycznych…  Ważne jest, aby kilogramy zrzucać z głową. Trzeba wiedzieć co, kiedy i jak.

Niestety, diety cud nie pomagają. Znawcy tematu każą się raczej przyjrzeć trybowi życia. Okazać się może wcale nierzadko, że tam rodzą się nadmierne kilogramy.

– Jeśli chcesz zachować właściwą wagę – podpowiada swoim, pacjentom dr Beata Będzińską z Kliniki Leczenia Otyłości – wystawaj od stołu z uczuciem pewnego niedosytu. Zażywaj więcej ruchu. Ćwicz, gimnastykuj się, spaceruj! Jeśli to polubisz. naprawdę i kotlet z kapustą nie wejdzie ci… w biodra

len

Jem… nałogowo

Kiedy widzę czekoladę, nie mogę się opanować, widok solonych orzeszków odbiera mi rozum;  jem, póki jest coś na talerzu, chociaż wiem, że robię źle. To chyba też uzależnienie.

– To prawda – mówią specjaliści, Jedzeni też może być nałogiem, też prowadzić może do chorób. I chorób ciała (nad-ciśnienie, miażdżyca cukrzycą przeciążenie stawów). I ducha. Wiadomo przecież, że grubasów się na ogół nie akceptuje, kojarzą się z leniwymi, z gorszymi, trudniej im znaleźć pracę.

 

nieznany - 2

 

Nic dziwnego, że powstaje swoisty mechanizm błędnego koła: nikt mnie nie akceptuje, jedyną moją radością jest jedzenie; jem, więc – tyję jeszcze bardziej; nikt mnie nie akceptuje…

– Zaczynamy od poważnej i szczerej rozmowy – podkreśla dr Beata Będzińska z Kliniki Leczenia Otyłości „Saba”. – Ustalamy razem wspólną strategię. Musimy uświadomić, jak wiele emocji i uczuć może wywoływać potrzebę jedzenia Na przykład napięcie nerwowe, złość, obawą lęk, niepewność, samotność, smutek, nudą przemęczenie… Można jednak pomóc. Podpowiadamy jak.

len

Tę prawdę potwierdza każdy, kto boryka się ze zbędnymi kilo­gramami. A jest ich coraz więcej.

Co dziesią­ty Polak jest otyły, a prawie 30 procent kobiet i 50 procent mężczyzn ma nadwagę. Oni wiedzą najlepiej, że człowiek targając „na sobie” dodat­kowy bagaż szyb­ciej się męczy, bardziej poci, ła­twiej przeziębią trudniej mu się oddycha. Latem tym bardziej. Nadto teraz, po zdjęciu okryć, szpecącą tu­szę widać w całej oka­załości… No i grubasy chorują znacznie czę­ściej, bo otyłość to nie tylko defekt kosmetycz­ny, ale także, a może przede wszystkim , od­rębna choroba. Wszyscy są zgodni, że ze względu na rozpowszechnienie i groźne następstwa otyłości, nie­zmiernie ważne jest jej zapobieganie i le­czenie. Istotne znaczenie ma tu nie tyle powrót do idealnej ma­sy ciała, lecz osiągnięcie, a przede wszystkim utrzyma­nie choćby niewielkiego, na przykład 5-10 kilogramo­wego spadku masy ciała Jak można to osiągnąć? Najlepiej zrobić to pod kon­trolą lekarza. Mitem jest przekonanie, że można schud­nąć skutecznie w krótkim cza­sie. Odchu­dzanie się jest proce­sem, Orga­nizm musi przy­wyknąć do nowej sytuacji Udana kura­cja to nie wszystko. Na sta­łe trzeba zmienić swój styl życia i nawyki żywieniowe. Sposób odchudzania powi­nien być indywidualnie do­brany przez specjalistów.

 

imcieplej

 

Otyłość jako choroba wymaga precyzyjnej diagnozy i takie­go specjalistycznego leczenia Tym bardziej, że takie możli­wości są. Na przykład w Klini­ce Leczenia Otyłości SABA z Łodzi, która też przyjmuje pacjentów z Poznania, w gabinecie na osiedlu Pod Li­pami. Tam przed podjęciem leczenia poddaje się pacjen­ta (pod okiem lekarza bariatry) badaniu aparatem, któ­ry określa przemianę mate­rii ilość kalorii, którą może spożyć w ciągu doby, zawar­tość tłuszczu w organizmie, wody… Według tych danych teraz będzie regulowana dietą le­czenie.   len

Głos Wielkopolski – Czwartek 16 czerwca 2005 r.

Jolanta Lenartowicz

Ociężali, wzdęci z trudnymi do ukrycia i przeżycia objawami, co tu kryć „przejedzenia kończymy niemal każde tradycyjne święta.

 

Dość tego przejadania – przyrzekamy sobie rozdrażnieni, pokwękując na przejawy dyskomfortu, kolki, odbijania, bóle brzucha… i głowy. Zazwyczaj i na szczęście prze-chodzi to po kilku dniach, kiedy aktywnie włączy się nasz wewnętrzny system oczyszczania (z wątrobą na czele) i zaczyna sprzątanie, przesuwa wszystkie zalegające resztki, wymiata, wy-dala, opróżnia – najpierw jelito cienkie, potem grube, okrężnica.
Ale niestety, nie zawsze tak jest. Całkiem sporej i coraz to większej grupie ludzi to wewnętrzne oczyszczanie, sprzątanie przychodzi z wielkim trudem. Na co dzień mają oni problem ze sprawnym wydalaniem, a co dopiero po takim świątecznym przesycie. Tym bardziej więc u [ nich pojawiają się niemałe problemy.

 

posprzatajposwietach

 

Już pierwszy kęs

A zaczyna się już na ogół przy pierwszym kęsie. Niedokładnie pogryziona kanapka, nie przeżuta właściwie, zamiast już w jamie ustnej przejść wstępny proces trawienia – nadmiernie i szybko popijana herbatą, wodą, piwem – przeganiana jest dalej. Niezbyt „spreparowana” trafia do dwunastnicy, stamtąd zgodnie z planem jeszcze dalej. Niektóre, te przetrawione fragmenty, owszem są wchłaniane, ale pozostałe trafiają do jelita grubego. Tam bardzo powoli rozkładają je bakterie gnilne, przy czym wydziela się wiele substancji toksycznych, niekorzystnych dla funkcjonowania całego organizmu. Tworzyć się mogą, tak zwane kamienie kałowe. Wszystko to razem powoduje, że światło jelita zacieśnia się, a samo jelito coraz trudniej wypełnia swoją rolę przesuwania i wydalania resztek. Utrudniona jest też praca gruczołów wchłaniających składniki odżywcze.

Co robić? Jak przywrócić sprawność naszej wewnętrznej kanalizacji? Miarą jej dobrego funkcjonowania jest czas upływający między zjedzeniem pokarmu a wydaleniem jego resztek. Można samemu dokonać próby jedząc trzy średniej wielkości buraczki. Jeśli ich barwnik pojawi się w wydalinach po 12 godzinach – to znakomicie; jeśli po 24-36, jeszcze dobrze. Ale jeśli później?

 

Powszechna uciążliwość

Zaparcia stają się kłopotem w niektórych społeczeństwachnawet u 90 procent ludności, zwłaszcza w wieku starszym. Pociągają za sobą uciążliwe skutki, wynikające z upośledzonego „sprzątania”. Jest to zatem uciążliwość tak powszechna, że można o niej mówić, jak o bólu głowy. A najczęściej powstaje w rezultacie niewłaściwego trybu życia, złej diety, braku ruchu, nadmiernego stresu.
Kiedy już zdarzy się tak, że „człowiek poszedł w zaparcie’ i nie może już sam sprawnie wykonać tej niby mało skomplikowanej operacji, konieczna jest pomoc. Często sięga się po leki rozluźniające. Pomagają one, tyle że wyręczane jelita „przyzwyczajają się do lenistwa” i trzeba stosować środki coraz to silniejsze. O obstrukcji warto zatem pomyśleć, zanim myśleć będzie musiał lekarz.
– Leczenie zaparć – wymaga kompleksowego podejścia. Konieczne jest branie pod uwagę po pierwsze diety, po drugie – ruchu, po trzecie – czynników psychicznych, stresogennych.
Ważny jest też ruch. Jelita, aby funkcjonowały dobrze, sprawnie wykonywały swoje zadanie, to znaczy kurczyły się i rozszerzały, przesuwając w ten sposób masę do wydalenia, potrzebują ruchu. Tego mamy stanowczo za mało, też za to płacimy za- parciami.

 

Ziołowa miotełka

Na szczęście, , z pomocą przychodzi też „ziołowa miotełka”: zioła i preparaty roślinne. Ich bukiet jest okazały, ale prym w nich wiodą:
* aloes;
*
wyciąg z kory kruszyny.
Zawarte w tych roślinach substancje czynne potrafią zmusić rozleniwione jelita do wykonywania koniecznych ruchów perystaltycznych, a także pomagają zatrzymywać wodę. W rezultacie więc przyspiesza się ruch rozluźnionej „materii”, która przechodzi przez jelita. Preparaty wykazują też działania rozluźniające na mięśnie gładkie w obrębie przewodu pokarmowego. Wszystko to powoduje, że z powodzeniem mogą być stosowane w leczeniu zaparć wynikających z leniwości jelit i nadmiernych skurczów mięśni gładkich.
–  Ponieważ jednak nie wolno wyręczać jelit w ich własnej aktywności, preparat ten stosować należy nie dłużej niż 7-10 dni, gdyż nadużywanie spowodować może niedobór potasu niekorzystny dla właściwego funkcjonowania układu krążenia – przestrzegają lekarze, a uwaga ta dotyczy głównie osób młodych i ludzi starszych. No i oczywiście zalecana jest dieta: dużo błonnika, mało wysoko przetworzonych produktów, dużo wody.

 

Szybka pomoc

Karnawał za pasem. Nagle uświadamiasz sobie, że do wielkiego balu, który być może odmieni twoje życie zostało kilka dni. A tymczasem suwak w ulubionej sukience dopina się z trudem, a ona zamiast zdobić, podkreśla wałki tłuszczu.
–  Schudnięcie, na przykład w tydzień, bez wyrządzenia sobie szkody na zdrowiu jest po prostu niemożliwe – twierdzą specjalistki od spraw „ciężkiej wagi” dr Beatą Będzińską zlekarzem bariatrą, na czele – Gubienie kilogramów to walka na dłużej. Nie znaczy jednak, że w tej sytuacji nic dla siebie zrobić me można.
A więc co? Można i trzeba sobie nieco ulżyć. Na przykład proponuje się w tygodniu, poprzedzającym owo wielkie wyście, zaplanować dwa dni (na przykład poniedziałek i piątek), jako dni… na wodzie, albo na chudym mleku. Pić 2-3 litry, uzupełniając „dietę” mikroelementami i witaminami. To nie jest głodówka, jedynie małe oczyszczenie organizmu. Resztki przemiany materii wydalą się z jelit, jelita obkurczą się, dzięki temu uzyskamy poczucie pewnego komfortu, względnej lekkości.
Jeżeli konieczna jest jeszcze szybsza pomoc, wtedy korzystnie działa stosowana już szeroko w świecie metoda hydrokolonoterapii, czyli głębokie oczyszczanie jelita grubego i okrężnicy wodą, podaną specjalnym urządzeniem komputerowym. Precyzyjnej regulacji podlega dzięki niemu temperatura wlewu, ciśnienie, itp. Jest to zabieg bezbolesny, nieinwazyjny, a przy tym niosący ulgę. I to zarówno pacjentom (u których bywa poprzedzany konsultacją lekarską) jak i u osób zdrowych. Uzyskują one wtedy uczucie lekkości, dobrego wypróżnienia i… zmniejszenia obwodu brzucha. /

Lekarz bariatra Beata Będzińska radzi, jak się odżywiać żeby utracić wiosną kilka zbędnych kilogramów

 

Trzeba pamiętać, że otyłość Jest chorobą. Dlatego Jeśli próbowaliśmy I nie udało nam się schudnąć, najlepiej skontaktować się z doświadczonym lekarzem, który poradzi, w jaki sposób o siebie zadbać.

Z nadejściem wiosny trzeba dostarczyć organizmowi jak najwięcej ruchu, ale bez sapania i potu, taka by się zrelaksować, dotlenić, a przy okazji spalić trochę kalorii. Nie należy od razu brać się do ostrego treningu, bo jedyne, co po nim pozostanie, to zakwasy i niechęć do dalszego wysiłku.

 

Dietę powinniśmy wzbogacić przede wszystkim warzywami, ale bez przesady, ponieważ warzywa, które można teraz kupić, są najczęściej szklarniowe, uprawiane na sztucznych dodatkach, a przez to nie są najzdrowsze.

 

chcemybyc

 

Należy wyeliminować ziemniaki, zwłaszcza frytki, które są kaloryczną bombą. Białe pieczywo zastąpmy gruboziarnistym, razowym lub I chrupkim i smarujmy je nisko tłuszczowym masłem, majonezem light, keczupem lub musztardą. Pomińmy cukier, a zamiast niego używajmy słodziku. Dobrze też wyeliminować z diety słodycze. Można za to zjeść budyń zrobiony z odtłuszczonego I mleka lub kisiel owocowy.

 

Łakomczuchy mogą przygotować sernik na zimno z chudego twarożku na waflu, słodzony słodzikiem i z owocową galaretka na wierzchu. Od czasu do czasu można zjeść kostkę czekolady, jednak jeśli chcemy schudnąć, a nie jedynie zachować dotychczasową wagę, lepiej jej unikać. Zawarty w kakao magnez można dostarczyć do organizmu, łykając odpowiednie tabletki.

 

Warto też pamiętać o jedzeniu dużych ilości nabiału, wszelkiego rodzaju jogurtów, kefirów i maślanek. Nie zapominajmy przy tym, że niskotłuszczowe są jedynie twarożki, zaś sery żółte i wszelkiego rodzaju serki topione są wysokokaloryczne.

 

Dobrze zamienić mięso na owoce, morza i ryby, aby wzbogacić zapasy nienasyconych kwasów tłuszczowych. Jeżeli zdecydujemy się na mięso, niech będzie to raczej cielęcina lub wołowina, a nie wieprzowina.

 

Pijmy dużo niegazowanej lub odgazowanej wody mineralnej, miętę (bardzo smaczna jest z rumiankiem), wszelkiego rodzaju herbatki owocowe, a także zwykłą herbatę czarną, zieloną lub białą. Herbatki przeczyszczające i popędzające nie są wskazane, gdyż nie każdemu służą. Wybierajmy soki warzywne, np. pomidorowy, selerowy, z owocowych najlepsze będą grejpfrutowy lub z czarnej po-rzeczki. Niewskazane są nektary i słodkie soki, np. brzoskwiniowy czy bananowy. Wysokokaloryczne są napoje kolorowe, a ponadto bąbelki nie sprzyjają prawidłowej przemianie materii.

 

Bardzo ważne jest, abyśmy jedli regularnie, mniej więcej o tej samej porze. Nie pomijajmy posiłków, żeby nie doprowadzać do uczucia głodu, ponieważ potem staramy się jeść dwa razy tyle, co normalnie. Kończmy jeść o 18, najpóźniej 19, aby organizm zdążył wszystko przetrawić przed snem.

 

W ten sposób możemy schudnąć około kilograma tygodniowo, co jest optymalne dla zachowania zdrowia i urody. Zbyt gwałtowna utrata wagi . nie jest wskazana, gdyż zakłóca gospodarkę elektrolitową, pozbawia organizm odpowiedniej ilości białka (szczególnie istotne dla młodzieży i osób starszych), witamin, minerałów i makroelementów.

NOT. JOANNA WRÓŻYŃSKA

 

Beata Będzińska jest lekarzem medycyny przemysłowej, bariatrą z 25letnlm doświadczeniem. Dzięki jej poradom Polacy utracili już w sumie 600 ton wagi ciała.

Świąteczne stoły stanowią dla naszej „linii” nie lada pokusę.

Wiosna to okres szczególnie sprzyjający odchudzaniu. Teraz ten trud podejmuje wiele osób. Robią to jak potrafią. Czasem dobrze, czasem źle. Bywa też, że o pomoc i wskazówki zwracają się do specjalisty – mówi dr Beata Będzińska z Kliniki Leczenia Otyłości SABA. Usiłują dowiedzieć się, pogłębić swoją wiedzę. Oto niektóre z najczęściej zadawanych pytań, a także odpowiedzi dr Będzińskiej.

 

swojaporcje

 

Wiele razy próbowałam schudnąć. Stosowałam różne diety. Pomagało na krótko. Dlaczego?

– Nie ma szybkich, cudownych sposobów. Otyłość jest chorobą. I to przewlekłą. Mitem jest więc przekonanie, że można schudnąć skutecznie w krótkim czasie. Odchudzanie się jest procesem. Organizm musi przywyknąć do nowej sytuacji. Udana kuracja to nie wszystko. Na stałe trzeba zmienić swój styl życia i nawyki żywieniowe. Dlatego też poważne odchudzanie musi być poprzedzone lekarską diagnozą. Sposób odchudzania powinien być indywidualnie przez niego dobrany. Takie możliwości są. Na przykład w Klinice Leczenia Otyłości SABA, która specjalizuje się w leczeniu nadwagi, pacjentów najpierw bada się aparatem, określającym przemianę materii, ilość kalorii, którą może spożyć w ciągu doby, zawartość tłuszczu w organizmie, wody… Według tych danych teraz będzie regulowana dieta.

 

Co sądzą specjaliści o diecie jednoskładnikowej?

– Nie uważają jej za korzystną dla organizmu. On potrzebuje różnych składników. Tyle, że mniej.

 

Czy pani, jako bariatra, gwarantuje odchudzenie się?

– Jeśli wypełnia się zalecenia – tak. Czasem pół żartem mówię „że odchudzę każdego kto zechce mnie posłuchać”, a faktem jest, że w Centrum Leczenia Otyłości SABA odchudziło się dziesiątki tysięcy grubasów. W Poznaniu też mam prawdziwych rekordzistów, którzy zgubili po ponad 30 kilogramów.

 

Czy można schudnąć natychmiast, na zawołanie?

– Schudnięcie, na przykład w tydzień, bez zrobienia sobie szkody na zdrowiu jest po prostu niemożliwe. Gubienie kilogramów to walka na dłużej. Nie znaczy jednak, że w tej sytuacji nic dla siebie zrobić nie można. Można i trzeba sobie nieco ulżyć. Dlatego warto w tygodniu poprzedzającym na przykład wielkie wyjście zaplanować sobie dwa dni, na chudym mleku. Pić 2-3 litry płynu uzupełniając „dietę” mikroelementami i witaminami To nie jest głodówką a jedynie małe oczyszczenie organizmu. Resztki przemiany materii wydalą się z jelit, jelita obkurczą się, dzięki temu uzyskamy poczucie pewnego komfortu,, względnej lekkości. To poprawi nasze samopoczucie, poruszać się będziemy lepiej, zręczniej…

 

len

Rozmowa z Beatą Będzińską, lekarką, właścicielką znanego w całym kraju ośrodka leczenia otyłości, bohaterką wielu skandali medialnych.

Kiedyś o pani życiu i działalności zawodowej niemal codziennie informowały media. Prześcigały się w sensacyjnych doniesieniach. Ostatnio jest cisza. Co się stało?

–     Miałam różnego rodzaju kłopoty. Wycofałam się z wielu środowisk, w których działałam. Zaniedbałam media i reklamę. Odmawiałam wielu spotkań.

Pani życie przypomina amerykański melodramat. Jak w filmie przeplatają się w nim sukcesy i upadki Przed kilku laty głośno było o pani ślubie z młodszym o 29 lat mężczyzną, a następnie o rozwodzie i wzajemnych oskarżeniach.

–     Byliśmy razem 5 lat – od 1996 roku do 2001. Później, znów przez 5 lat, żyliśmy pomiędzy sądem a prokuraturą. Teraz wszystko jest już załatwione. W tym roku wzięliśmy rozwód bez  o winie. Kosztowało mnie to mnóstwo zdrowia i pieniędzy.

Pani mąż domagał się dużych pieniędzy po rozwodzie. Chciał też stałej pensji w wysokości 2 tys. zł.

–     Ta sprawa upadła. Jednak, gdy się ode mnie wyprowadzał, dostał sporą kwotę. Kupił sobie m.in. mieszkanie na chronionym osiedlu i samochód. Sądzę, że jeszcze sporo mu zostało.

Jak się poznaliście?

–     Przez mojego znajomego z dawnych lat. Miał kłopoty ze zdrowiem, był na rencie, a ja wtedy szukałam kierowcy. Zaproponowałam mu pracę. Później się pobraliśmy. Przez pierwsze lata było spokojnie i bezpiecznie, choć momentami trochę nudno.

Kiedy małżeństwo zaczęło się rozpadać?

–     W 2001roku okazało się, że A on chce odejść. J Dowiedziałam się tego od… jego mamy, która także pracowała w mojej firmie. Ona chciała, abym połowę swojego majątku oddała mężowi. Nie zgodziłam się i wtedy oni powiadomili urząd skarbowy o rzekomych nieprawidłowościach w firmie. Nasłali na mnie kontrole.

Pojawiła się też sprawa kamer, które były ponoć zainstalowane w gabinetach.

–     Wiedziałam o monitorowaniu rejestracji i poczekalni. Natomiast o tym, że przez jakiś czas była też kamera w gabinecie, nie miałam pojęcia Pojawiła się tam po remoncie, który nadzorował mój mąż. Na szczęście wszystko zostało wyjaśnione w sądzie i przy okazji różnych kontroli.

Czy po nieudanym małżeństwie obawia się pani kolejnych związków?

–     Przyglądam się mężczyznom bardzo dokładnie i już im nie wierzę.

Czy mimo to jest w pani życiu ktoś kolejny?

–     I tak, i nie. Ja nigdy nie by-łam sama, choć bywało, że ten ktoś nie stał blisko mnie.

Mówi się, że była pani zamężna dwukrotnie lub trzykrotnie. Skąd te wątpliwości?

–     Ta liczba nie ma większego znaczenia. Mnie na dobrą sprawę nie były potrzebne małżeństwa, bo mam potrzebę akcentowania własnego ja i wolności

Najmniej wiadomo o pani pierwszym małżeństwie, które zakończyło się rozwodem w 1970 roku.

–     Nie chciałabym poruszać tego tematu. To trwało krótko i nie było istotne. Warto natomiast wspomnieć o kolejnym, z którego w 1973 roku przyszedł na świat mój syn Waldemar. Ono zakończyło się rozwodem w 1979 roku.

Czy w którymś z tych związków przeżyła pani wielką miłość?

–     Jedyną wielką miłość, zupełnie jak ze starej romantycznej powieści lub filmu, przeżyłam w 1995 roku. Ten czas wspominam jak chodzenie z głową w chmurach. Można powiedzieć, że ta miłość przyszła w tańcu, bo spotkaliśmy się na charytatywnym balu maskowym, który prowadziłam. Byłam przebrana za fordanserkę, a on był przedstawicielem mediów na tej imprezie. Można powiedzieć, że przetańczyłam z moim partnerem cały rok.

Jak to się skończyło ?

–     Rozstaliśmy się. Uznałam, że albo będziemy razem i uregulujemy swoje życie rodzinne, albo nie będziemy wcale. Przeliczyłam się… On prosił o zwłokę, ale ja byłam nieustępliwa. Mimo iż rozstanie nastąpiło z mojej inicjatywy, byłam później załamana.

Jaki jest pani typ mężczyzny?

–     Opiekuńczy, ciepły, spokojny, partnerski, wyrozumiały…

Jest pani wymagająca?

–     Przede wszystkim wymagam od siebie. Muszę być słowna, punktualna, obowiązkowa. To ważne wżyciu osobistym i w pracy.

W 1981 roku założyła pani pierwszą w Polsce klinikę zajmującą się walką z otyłością.

–     Tak. We wrześniu będziemy obchodzić 25-lecie mojego ośrodka leczenia otyłości. Mieliśmy kilkadziesiąt tysięcy pacjentów, którzy w sumie zrzucili ponad 600 ton.

Wiedzę na temat leczenia otyłości, czyli bariatrii, zdobywała pani za granicą?

–     Tak, bo u nas nikt się tym problemem w latach 70. nie zajmował. Dlatego kształciłam się na własną rękę. Najdłużej byłam w Jugosławii, gdzie miałam znajomych. Uczyłam się także we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych.

Jaki jest pani sposób na Sukces?

–     Ciężka praca i wytrwałość. Ja od życia nie oczekiwałam niczego za darmo. Zdarzało się, że pracowałam nawet po 16 godzin na dobę.

Podobno miała pani wiele operacji plastycznych.

–     Tylko korektę nosa, bo uznałam, że jest za długi, i brody.

Jaka była najdziwniejsza plotka, którą usłyszała pani na swój temat?

–     że mam perukę. Nieźle się z tego uśmiałam. Zawsze podobały mi się u siebie dwie rzeczy – włosy i imię

ROZMAWIAŁ
PIOTR POLOWY
FOT. Z ARCHIWUM BEATY BĘDZIŃSKIEJ

 

 

700 ton tłuszczu w 25 lat

PONAD 100 OSÓB bawiło się wczoraj w Malinowej w Hotelu Grand na imprezie zorganizowanej przez Beatę Będzińską, z okazji ćwierćwiecza jej działalności w dziedzinie odchudzania.

– W tym czasie moi pacjenci zrzucili razem 700ton tłuszczu – mówiła pani Beata.

Łódzkie kobiety biznesu reprezentowała Barbara Mordalska. Leszek Żmuda, pacjent, który w pół roku schudł 50 kilogramów, opowiadał o swojej walce z otyłością. Wśród prezentów, jakie otrzymała jubilatka, była porcelana Rosenthala, słodycze i kilkadziesiąt bukietów kwiatów.

(LB) FOT. JANUSZ KUBIK

bankiet

Lekarz bariatra, założycielka Centrum Leczenia Otyłości ..Saba” w Łodzi

To nieprawda, że grubaski są zawsze pogodne, uśmiechnięte i szczęśliwe. Przez pryzmat gabinetu lekarza bariatry (z gr. baros – ciężar), który kompleksowo zajmuje się leczeniem otyłości i jej powikłań, wygląda to nieco inaczej. – Dopiero u mnie kobiety się otwierają i często płaczą. Mówią, że z powodu obfitych kształtów nie akceptuje ich mąż, koleżanki w pracy, a nawet własne dzieci, które proszą, by mama nie chodziła na wywiadówki, bo się jej wstydzą – wspomina dr Beata Będzińska.

 

shape

 

Założyła „Sabę” by pomagać ludziom wyglądać i czuć się dobrze. Nazwa centrum pochodzi od imienia jej matki, która w tych samych pomieszczeniach prowadziła kiedyś salon kosmetyczny.

Aż trudno uwierzyć, że tak delikatna i drobna osoba jak pani Beata ma na swoim koncie aż 700 ton tłuszczu zrzuconego z pacjentów. Swą niebywałą skuteczność zawdzięcza 25-letniemu doświadczeniu i sile charakteru. Wciąż podkreśla. że nie odchudza, tylko leczy nadwagę. Jest wrogiem szybkich diet-cud. Z każdym postępuje konsekwentnie i stanowczo. Traktuje ludzi otyłych jak uzależnionych od jedzenia i już podczas pierwszego spotkania uświadamia im, że ten nałóg skraca życie!

– Grób kopiemy sobie nożem i widelcem

– mówi. — Ja obiecuję moim pacjentom, że zrobię za nich 50 procent pracy. Drugie tyle wysiłku muszą włożyć sami. jeśli przy kolejnym spotkaniu widzę, że nie stosują moich zaleceń, mówię: „No cóż, dalej będzie się pani odchudzała sama, bo mnie pani nie słucha” Potem są łzy, przyrzeczenia. Zwykle mocna argumentacja daje pożądany skutek.

– Pamiętam też jedną z najcięższych Polek, którą musiałam szybko odchudzić, ponieważ miała bardzo niepokojące objawy. Lekarze bali się otwierać jej brzuch. Pani Helena ważyła 182 kg. Na odchudzanie miałyśmy 10 miesięcy. Udało się – mówi pani Beata, przeglądając jeden z wielu grubych pamiątkowych albumów.

Stres, napięcie, zdenerwowanie… Wielu z nas doświadcza tych emocji na co dzień. Utrudniają życie, przeszkadzają I niestety często stają się przyczyną tycia.

Jak to się dzieje, że w chwilach zdenerwowania sięgamy po jedzenie? Dlaczego czujemy tę nagłą, niepohamowaną chęć przegryzienia czegoś i to najczęściej nie marchewki albo grapefruita, tylko słodkiego, wysokokalorycznego ciastka, czekolady, cukierków?

– Niektórzy pacjenci skarżą się wtedy na bardzo nieprzyjemne odczucia – ssanie w żołądku i wilczy apetyt. Jedynym sposobem pozbycia się tych dolegliwości jest szybkie wypełnienie (rzeczywistej lub wyimaginowanej) pustki w żołądku – mówi dr Beata Będzińska, lekarz-bariatra.

 

zjadanienerwow

 

Przyjmowanie pokarmów jest fizjologicznym odruchem, z którym człowiek się rodzi i który pozwala mu na zachowanie gatunku, – Za poczucie łaknienia odpowiedzialne są ośrodki podwzgórzowe, węcho-mózgowe, układ limbiczny, twór siateczkowaty, jądra migdałowate i kora mózgowa. Ośrodki te stale otrzymują bodźce „z obwodu” – mówi dr Beata Będzińska. – W następnej kolejności przetwarzaj je na impulsy wysyłane do mechanizmów bezpośrednio regulacyjnych, Są nimi ośrodki sytości i łaknienia, mieszczące się w jądrze brzusznobocznym i brzusznoprzyśrodkowym. Równowaga między hamowaniem i pobudzaniem ich działania stanowi o prawidłowym instynkcie poszukiwania pożywienia – dodaje.

Jeżeli w tej równowadze występują zaburzenia czynnościowe lub organiczne, może dojść do zmiany zachowań człowieka w zakresie nawyków alimentacyjnych – patologii łaknienia, czyli niepohamowanego uczucia głodu i nałogu jedzenia. Jednym z czynników powstawania patologii łaknienia jest właśnie stres.

Człowiek w wielu przypadkach odreagowuje zbytnie napięcie jakąś działalnością oralną: paleniem papierosa, obgryzaniem paznokci, ale i pojadaniem, pogryzaniem różnych pokarmów – mówi dr Beata Będzińska. – Pod wpływem jedzenia nasz organizm wytwarza pochodne opium, związki o działaniu uspokajającym. Organizm szybko orientuje się, że niektóre pokarmy (szczególnie słodkie i tłuste), wyzwalające te związki, pomagają w rozładowaniu napięcia psychicznego.

To zjawisko prowadzi do pewnego uzależnienia i tłumaczy wszystkie łasuchy, które w zdenerwowaniu sięgają po słodycze. Oczywiście nie musi ono od razu prowadzić do powstania otyłości (choć z pewnością stwarza predyspozycje do nadwagi). Na ogół jednak właśnie otyli odreagowują stres jedzeniem. A stresów w życiu otyłego me brakuje.  Już od najmłodszych lat, gdy tylko spotka się z rówieśnikami na podwórku, jego inność staje się przyczyną okrutnych żartów. Dochodzi do tego jeszcze niemożność dorównania kolegom na boisku i w dyskotece. A kompleksy związane z wyglądem?

Trudno zaakceptować obfitą tuszę, gdy wszędzie lansuje się szczupłość i sprawność. A moda? W tym roku znowu stała się bardzo kobieca i blisko ciała. Która grubaska odważy się na wyjście w obcisłej mini? A nawet jeśli się odważy, może tylko się nabawić kolejnych stresów. Objadanie się i wynikająca z tego otyłość mogą stać się przyczyną powstania silnego poczucia niskiej wartości i poczucia winy.

Następuje wtedy gorączkowe poszukiwanie sposobu wyjścia z trudnej sytuacji. Próby zastosowania nawet najbardziej nonsensownych diet odchudzających. Głodówki i nadmierny wysiłek fizyczny. Niemal regułą w takich wypadkach jest po zrzuceniu wagi pojawienie się efektu jo-jo. Pacjentka cieszy się lepszą figurą bardzo krótko. Wkrótce utracone kilogramy wracają i co gorsza jest ich więcej. Znowu pojawia się rozczarowanie, zniechęcenie, po prostu stres.

Dla takich ludzi miałabym jedną receptę skorzystajcie z pomocy lekarza. Wciąż powszechne jest u nas, przekonanie, ze otyłej osobie można pomóc, powtarzając przy każdej okazji „Nie jedz tyle!”, zadręczając, wyśmiewając, robiąc wyrzuty.

Zaburzenia łaknienia to patologia, choroba. Przy pomocy odpowiednich leków i dobrze skomponowanej diety – można ją pokonać. Najskuteczniejsza psychoterapia dla otyłych rozpoczyna się w momencie, gdy znikają pierwsze kilogramy.

Pizza czy hamburgery mogą zawierać nawet do 50 procent tłuszczu. Jeśli takie posiłki połączysz z siedzącym trybem życia, ryzyko „dorobienia się” nadwagi gwałtownie wzrasta.

Otyłość jest przewlekłą chorobą spowodowaną spożywaniem pokarmów ze znaczną ilością tłuszczów i cukrów. Ich nadmiar magazynowany jest w organizmie jako tkanka tłuszczowa.

 

Tłuszcz w pożywieniu widać gołym okiem w śmietanie, mięsie i zupach.

 

Ukryty jest natomiast w serach, wędlinach, czekoladzie, tłustym mleku. Również cukier i słodycze są źródłem pustych kalorii. Nie dostarczają organizmowi ważnych mikroelementów, szybko wchłaniają się z przewodu pokarmowego.

 

walczze

 

Duży brzuszek – poważne choroby

Skłonności do nadwagi można mieć już od dzieciństwa. Troskliwi rodzice przekarmiają swoje pociechy, by dobrze rosły i rozwijały się. Otyłość nabyta już w młodym wieku jest trudna do wyleczenia.

 

Jeśli tkanka tłuszczowa gromadzi się na udach i pośladkach, mamy do czynienia z otyłością typu gruszka. Jest ona typowa dla kobiet, trudniej ją zwalczyć.

 

Szybciej można zrzucić zbędny tłuszczyk zgromadzony na brzuchu, ale z kolei ten rodzaj otyłości jest odpowiedzialny za groźne choroby: nadciśnienie tętnicze i cukrzycę.

 

Nie trać nadziei

Odchudzanie polega na dostarczaniu organizmowi mniej energii niż potrzeba, a także na zwiększeniu wydatkowania kalorii, czyli ruchu. Wówczas rozwiązuje on zapasy z nagromadzonej tkanki tłuszczowej. W walce o dobrą wagę pomóc mogą porady udzielane przez specjalistów w dziedzinie bariatrii, jak na przykład przez dr Beatę Będzińską.

len

Zaburzenia trawienia

Problemy z trawieniem są dyskomfortem dla organizmu, a również bywają powodem kłopotów z utrzymaniem prawidłowej wagi. Zaburzenia mogą być wywołane nieprawidłową dietą, zbyt ciężkimi i obfitymi posiłkami, stresem czy dolegliwościami układu pokarmowego. Niestrawność najczęściej objawić się bólami brzucha, uczuciem pełności i przelewania, zgagą, zaparciami, a nawet nudnościami i wymiotami. Jeżeli wymienione objawy nie są nam obce, w pierwszej kolejności należy zmienić sposób odżywiania – pomocna tu będzie lekkostrawna dieta i częste, mniej obfite posiłki. Od czasu do czasu możemy się wspomóc dostępnymi bez recepty ziołowymi preparatami przyśpieszającymi przemianę materii i regulującymi pracę układu pokarmowego, jednakże specjaliści przestrzegają przed I ich nadmiernym stosowaniem. Środki przeczyszczające rozleniwią jelita, co może skutkować ich nieprawidłowym funkcjonowaniem. Jeżeli dolegliwości mają charakter ciągły, konieczna jest konsultacja z gastrologiem, który ustali ich przyczynę i zaleci odpowiednie leczenie.

 

zaburzenia

 

Odchudzanie

Odpowiednia waga decyduje nie tylko o naszym wyglądzie, ale przede wszystkim o zdrowiu. Poza komfortem życia otyli łatwiej zapadają na różnego typu dolegliwości, między innymi choroby układu krążenia, przewodu pokarmowego czy stawów i kręgosłupa. Do oceny naszej wagi pomocny jest indeks masy ciała (BMI). Oblicza się go poprzez podzielenie masy ciała wyrażonej w kilogramach przez podniesiony po kwadratu wzrost w metrach Prawidłowy BMI waha się w granicach 18,5-25 punktów. Od granicy 25 punktów powinniśmy zacząć poważnie myśleć o zmianie dotychczasowych nawyków żywieniowych. Przy małej nadwadze pomoże nam zastosowanie I podstawowych zasad zdrowego odżywiania. Wspomóc możemy j e dostępnymi na rynku preparatami wspomagającymi odchudzanie. Zależnie od naszych potrzeb produkty te wspomagają oczyszczanie organizmu, stymulują spalanie tkanki tłuszczowej i przemianę materii, redukują apetyt oraz wypełniają żołądek, zapewniając szybsze uczucie sytości.

Jeżeli sami nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z nadwagą, warto zwrócić się po poradę do specjalisty. Pomoc oferuj e między innymi Centrum Leczenia Otyłości Saba (ul. Piotrkowska 18) prowadzone przez Beatę Będzińską, lekarza bariatrę. Na wstępie kuracji pacjenci poddawani są wnikliwemu wywiadowi lekarskiemu, który pomaga w ustaleniu przyczyny nadwagi (w razie konieczności są kierowani do odpowiednich specjalistów). ’ Leczenie otyłości odbywa się pod kontrolą i oparte jest w głównej mierze o dostosowaną do potrzeb pacjenta dietę wspomaganą preparatami roślinnymi. Z bezpłatnych porad dietetyka możemy również skorzystać w Centrum Dietetycznym Natur House (ul. Traugutta 2). Konsultacje polegają na specjalistycznym badaniu tkanki tłuszczowej i wody metabolicznej w organizmie oraz doborze odpowiedniej diety wspomaganej suplementami pochodzenia roślinnego.! Preparaty te przyśpieszają spalanie tkanki tłuszczowej, poprawiają metabolizm, hamują łaknienie i oczyszczają organizm. Koszt miesięcznej kuracji wynosi około 300 zł.

 

Na koniec ważna rada odchudzajmy się zdrowo i powoli. Zbyt szybka utrata masy ciała może być niekorzystna dla zdrowia i często kończy się powrotem do starej wagi (tzw. efekt jojo). Nie dajmy oszukać się szybkim dietom, prawdziwe spalanie tłuszczu zaczyna się najwcześniej dziesiątego dnia kuracji. W pierwszej kolejności organizm pozbywa się zapasów wody, dlatego też widoczny nawadze efekt kilkudniowej diety nie do końca świadczy o tym, że już schudliśmy.

Szczupłą być – spis treści

 

ksiaz_przer_rozm4 Od Redakcji
Czym jest otyłość
Grób sobie kopiesz nożem i widelcem
Gruby znaczy chory
Otyli żyją krócej
Tyję w oczach
Zawsze szczupła
I TY możesz tak wyglądać !
Mężczyzna bez brzucha
Biedne tłuste dzieci
Nastolatki i nastolaty
Jest nas dwoje
Kłopoty puszystych czterdziestolatek
Stres u podłoża nałogów
Złudny pocieszyciel
Otyłość – aspekty estetyczne
Chude bulimiczki?
Psychiczne, seksualne, rodzinne, ekonomiczne aspekty otyłości
Chudnąć z głową
Radykalne cięcia
Słodki dopust
Cicha, skryta, podstępna
Euteniczna świadomość
Wielka gra – trzeba schudnąć
Nie ma się co głodzić
Wiem co jem
W grupie raźniej
Gwiazda też człowiek
Lightomania
Zapobieganie otyłości – dieta, stres, ruch
Trzeba się ruszać
Kwas nikotynowy i cholesterol
Nie bójmy się keków
Makrobiotyka – nowy styl życia
Mity i prawda
Dziękuję pani doktor

Od Redakcji

 

Dzisiaj, gdy powszechnie już wiadomo, że otyłość jest chorobą, a odchudzanie się leczeniem, nie zaś zabiegiem wyłącznie kosmetycznym, mało kto wie, że trud uświadomienia nam tego faktu podjęła piętnaście lat temu młoda, skromna lekarka, która dzisiaj jest największym w kraju autorytetem w dziedzinie bariatrii – czyli diagnozowania i leczenia otyłości i jej powikłań.

Początki pracy dr Beaty Będzińskiej z osobami chorymi na otyłość były wręcz prozaiczne. Po ukończeniu z wyróżnieniem medycyny (specjalizacja -lekarz medycyny przemysłowej)

nie chciała pozostać w klinice, choć wróżono jej tam błyskotliwą karierę. Zamiast poszukiwania nowych teorii i doświadczeń naukowych wybrała codzienny kontakt z pacjentem. Podczas pracy w przychodni zakładowej obserwowała wiele mniej lub bardziej chorych kobiet. Szybko, doszła do wniosku, że u podłoża co najmniej połowy tych schorzeń leży nadwaga lub otyłość, jedyna zaś droga do wyleczenia otyłego pacjenta z większości chorób to zlikwidowanie jego otyłości, którą traktowano wtedy poważnie jedynie w krajach zachodnich.

Pod koniec lat 70. dr Beata Będzińska wyjechała uczyć się w klinikach Włoch i byłej Jugosławii bariatrii – gałęzi medycyny, która jeszcze dzisiaj w Polsce wielu lekarzom znana jest jedynie ze słyszenia. Po powrocie Beata Będzińska, bogatsza o literaturę, podręczniki i informacje, a przede wszystkim o doświadczenie i wiedzę otworzyła swą pierwszą klinikę bariatrii Saba w Łodzi. Było to w czasach, kiedy świadomość ludzi, a co gorsza wielu lekarzy była u nas tak nikła, że dla wielu z nich schudnięcie kojarzyło się z zachorowaniem. Przed sobą miała ogrom niewiedzy, którą jednak udało jej się pokonać.

Dzisiaj dr Beata Będzińska jest szefem trzech klinik odchudzania rozmieszczonych w różnych miastach Polski. Podczas swojej piętnastoletniej działalności odchudziła pacjentów na łączną wagę ponad 300 ton, jak dowodzi dokumentacja. Dziś dr Będzińska podejmuje się odchudzić każdego, kto zechce zastosować się do jej zaleceń, wielu zaś lekarzom chcącym szybko nauczyć się od niej odchudzania odpowiada:

„Potrzeba elementarnej wiedzy, aby zdobywać doświadczenia, trzeba wielu lat doświadczeń, by zdobyć wiedzę, jak leczyć otyłość”.

Redakcja

Pewna malarka opowiadała, że modę na szczupłą sylwetkę wylansował El Greco! I to zupełnie niezamierzenie! Otóż ten słynny uczeń Tycjana, współczesny Rubensowi twórca

znakomitych obrazów, cierpiał na astygmatyzm wzroku. Dlatego modelki o normalnej wtedy (czyli według naszych kryteriów – przesadnej, obfitej) tuszy, typowe dla płócien Rubensa – El Greco widział w sposób zdeformowany. I malował je tak, jak je widział, czyli jako istoty zwiewne, o silnie

wydłużonych kształtach.

W początkach naszego wieku, gdy po latach zapomnienia nastała moda na płótna El Greca – kobiety nagle zapragnęły upodobnić się do przedstawianych przez niego eterycznych istot o zwiewnych sylwetkach. I zaczęło się odchudzanie się na siłę, gubienie kilogramów za wszelką cenę – nawet za cenę zdrowia …

Minęło wiele lat, a odchudzanie się nadal „panuje”, i to coraz bardziej.

Powrót do spisu treści >>

Czym jest otyłość

Otyłość towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, o czym świadczą wykopaliska sięgające 30-50 tysięcy lat p.n.e. Figurki i malowidła przedstawiające grubasów można spotkać w każdej kulturze, na wszystkich kontynentach. Tusza była w przeszłości utożsamiana z dobrobytem i statusem społecznym. Dopiero na początku naszego stulecia, wraz z dynamicznym rozwojem medycyny i biochemii zaczęto badać naukowo to zjawisko i dopatrywać się związku otyłości z wieloma poważnymi chorobami, takimi jak cukrzyca, dna moczanowa, choroby serca. Jednak postęp w rozumieniu otyłości jako zaburzenia przemiany energetycznej odbywał się bardzo powoli. Wolno również rozwijała się nowa dziedzina medycyny – bariatria, zajmująca się diagnozowaniem

i leczeniem otyłości.

Od kilkunastu lat jednak walka z otyłością przybrała rozmiary ogólnoświatowe. Wyniki badań naukowych i klinicznych są jednoznaczne. Otyłość jest poważną chorobą i przyczynia się do powstawania wielu innych dolegliwości, takich jak choroby układu krążenia, niewydolność trzustki,

wątroby, nerek. Podejrzewa się również, że jest jednym z czynników ryzyka zachorowania na raka. Co gorsza, na tym się nie kończy. Jeśli mamy do czynienia z nadwagą 30, 50, a często 100 kg, kościec nie jest w stanie udźwignąć nadmiernego obciążenia i dochodzi do nieodwracalnych zwyrodnień kończyn dolnych i kręgosłupa. Następstwem tego jest ograniczona zdolność ruchowa i niezdolność do wykonywania jakiejkolwiek pracy. Ponad połowa otyłych to inwalidzi. Odchudzanie się już dawno przestało być utożsamiane z kosmetyką, modą na szczupłą sylwetkę – stało się koniecznością w ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia.

Niestety, w Polsce wiedza medyczna na temat metod odchudzania się jest wciąż bardzo ograniczona. Wprawdzie półki aptekarskie uginają się od „cudownych” preparatów odchudzających, a na łamach prasy przybywa ofert reklamujących nowe, skuteczne metody, jednak niewiele one mają wspólnego z medycyną. Działanie tych środków i metod polega na „oszukaniu” żołądka, dzięki czemu można schudnąć kilka kilogramów. Nie ma to jednak nic wspólnego z leczeniem otyłości i związanych z nią powikłań. Lekarz bariatra stosuje leczenie skojarzone, które dobiera indywidualnie do każdego pacjenta. Wybór metody musi być poprzedzony dokładnym badaniem internistycznym, czasem konsultowanym z lekarzami innych specjalności.

Medyczne rozumienie otyłości rozwijało się wraz z badaniami nad przemianą energii, regulacją metabolizmu, patofizjologią powikłań. Nadwaga nie zawsze jest wynikiem obżarstwa. U wielu pacjentów otyłość jest uwarunkowana genetycznie. Istnieje również otyłość hormonalna, będąca skutkiem terapii lekami hormonalnymi, a także związana z dysharmonią organiczną układu gruczołów wydzielania wewnętrznego. Otyłości sprzyjają niektóre sytuacje życiowe, takie jak ciąża, poród, menopauza kobiet czy andropauza mężczyzn. Oczywiście, otyłość dietetyczna zwykle im towarzyszy, ale bardziej winna jest niewiedza ludzi na temat tego, co powinno się jadać, niż nadmierny apetyt.

Odchudzanie się to leczenie długotrwałe i do tego specyficzne, gdyż w czasie kuracji pacjent musi normalnie żyć. Wszelkie głodówki, izolacja od stołu i wyrzeczenia za wszelką cenę są absurdalne. Odchudzanie się polega na świadomej zmianie stylu życia, a nie na zakazach.

Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia obliczyli, że jeśli postawi się na wczesną wykrywalność chorób nowotworowych, przedłuży się życie populacji o 2 lata. Jeśli się będzie zwalczać otyłość – można je przedłużyć średnio o 4 lata. Aż 60% społeczeństwa ma problemy z nadwagą, i niestety co roku obserwuje się, że ten procent rośnie. Otyłość jest zatem chorobą społeczną i trzeba o tym głośno mówić. A my, lekarze bariatrzy, nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.

Powrót do spisu treści >>

Grób sobie kopiesz nożem i widelcem

Dobrze zjeść to dewiza niemal każdego Polaka. Niestety – „dobrze” zwykle oznacza za dużo i za tłusto. Pomidorowa z kluskami, schabowy z kapustą, a na deser ciacho wciąż jeszcze stanowią podstawowe dania na naszych stołach. Polacy zjadają za dużo mięsa, chleba, ziemniaków, a za mało owoców i warzyw. Co gorsza, źle odżywia 'się nie tylko dorosła część społeczeństwa. Babcie z ochotą serwują swoim wnuczkom zupki na wywarach z mięs, z zasmażką i śmietaną, od dzieciństwa rozpychając im żołądki oraz wyrabiając złe nawyki żywieniowe. Dopiero kiedy już trudno się ruszać, otyli pacjenci szukają pomocy lekarza i oczekują cudów. Tymczasem sami sobie zapracowali na swoją tuszę.

Prawie każdy otyły, który przychodzi do mojego gabinetu, twierdzi, że prawie nic nie je. Zazwyczaj ma bierne nastawienie do terapii. Leczenia nie wiąże z koniecznością zmiany trybu życia. Myśli, że wystarczy, gdy dostanie jakiś preparat, który zmniejszy apetyt i „rozpuści” tłuszcz. Pacjent nie czuje się odpowiedzialny za swoją tuszę, nie jest zatem gotowy do poświęceń i wyrzeczeń. Nie jest też świadomy ryzyka, na jakie otyłość naraża jego zdrowie i życie.

Są dwa typy otyłości: androidalna (typu męskiego), gdy gromadzi się tłuszcz w okolicy brzusznej, i ginekoidalna (typu żeńskiego) z obwodowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej. Ta pierwsza sprzyja powstawaniu schorzeń układu krążenia. Poza tym w pokładach tłuszczu uwalniają

się kwasy tłuszczowe, które nadmiernie obciążają wątrobę. Narząd ten oprócz normalnych funkcji jest zmuszony walczyć z kwasami tłuszczowymi uwalniającymi się z własnego tłuszczu. Nie leczona otyłość tego typu może doprowadzić do marskości wątroby, a po jakimś czasie do choroby nowotworowej tego narządu. Podobnie, otłuszczone serce nie może pracować prawidłowo. Jest ściśnięte, brakuje mu przestrzeni, dochodzi do zaburzeń jego rytmu.

Otyłość prowadzi również do zaburzeń psychicznych oraz sprzyja depresji. Ludziom z nadwagą trudniej znaleźć pracę, trudniej znaleźć przyjaciół, partnera życiowego i towarzystwo. Czują się nieakceptowani przez chudą część społeczeństwa, zatem zamykają się w sobie, najczęściej w czterech ścianach, zajadając stresy smakołykami i tyjąc jeszcze bardziej. A depresja to choroba przykra i podstępna. Niby nic nie boli, a człowiek czuje się obolały, brzydki, nikomu niepotrzebny. Zaburzenia równowagi psychicznej towarzyszą częściej otyłości ginekoidalnej, czyli typu kobiecego. Kobiety tęgie, których waga przekroczyła wszelkie normy przyzwoitości, są nie tylko chore na cukrzycę, na serce, na stawy, ale cierpią na bezsenność i są bardzo nerwowe, drażliwe. Otyłość nie leczona może również doprowadzić do wylewów krwi do mózgu lub zatorów.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że kopie sobie grób nożem i widelcem. Warto się nad tym zastanowić, kiedy siadamy do kolejnej porcji kopytek z gęstym sosem zaprawianym smalcem i mąką lub kolejnej porcji tortu na deser.

Każdy człowiek, niezależnie od tego, czy ma 5, 12, czy 30 kg nadwagi, powinien zawsze kontrolować swoją tuszę i nie czekać, aż otyłość przybierze u niego dramatyczny przebieg. Granica między nadwagą a otyłością jest bardzo cienka. Im szybciej zrezygnujemy z tuczących potraw na rzecz warzyw, owoców i chudych, gotowanych mięs, tym większe mamy szanse na schudnięcie. Otyłości można zapobiegać, a tym samym nie dopuścić do powstania wielu poważnych, często kończących się śmiercią chorób.

Powrót do spisu treści >>

Gruby znaczy chory

Nie ma wątpliwości, że otyłość jest chorobą samą w sobie, którą charakteryzuje odkładanie się zbędnej tkanki tłuszczowej. Dochodzi do tego wówczas, gdy zostanie zachwiana równowaga energetyczna organizmu. Zachwianie to następuje w momencie, gdy przyjęliśmy więcej kalorii, niż ich zużyliśmy. Jest to efektem spożywania większej ilości pokarmu, niż potrzebuje organizm do prawidłowego funkcjonowania.

Otyłość najczęściej powoduje wiele innych chorób, np. nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, choroby przewodu pokarmowego, kamicę pęcherzyka żółciowego, zmiany w układzie kostno-stawowym. Większość zawałowców to osoby otyłe, a przecież choroby układu krążenia są przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów w Polsce. Prawie 70% otyłych ma nadciśnienie tętnicze.

We wszystkich programach profilaktyki chorób serca, realizowanych pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia, walka z otyłością ma znaczenie pierwszoplanowe. W państwach

skandynawskich zmieniono nawet. profil gospodarki żywnościowej. Baczną uwagę przywiązuje się do jakości produktów żywnościowych, zwłaszcza tłuszczów. Na rynku znajdują się niemal wyłącznie tłuszcze roślinne z obniżoną zawartością cholesterolu. Efekty już są. Okazało się, że po

kilku latach od chwili wprowadzenia w życie tych programów, nastąpiło zahamowanie, a w niektórych regionach Finlandii i Norwegii – spadek zachorowalności na choroby układu krążenia. Związek otyłości z tymi chorobami został dowiedziony w praktyce.

Obciążony dodatkowymi kilogramami człowiek staje się ospały, gnuśny, niechętny do pracy i angażowania się w sprawy publiczne. Liczący każdego wydanego pensa Anglicy obliczyli, że otyli kosztują społeczeństwo znacznie drożej niż chudzi. Choć żyją krócej, częściej chorują, są mniej

odporni na infekcje wirusowe i bakteryjne, częściej korzystają ze zwolnień lekarskich, są mniej wydajni w pracy. Osoby otyłe mają problemy ze sprawnym poruszaniem się. Nadmierny ciężar ciała powoduje bóle stawów, żylaki.

Otyłość jak inne ciężkie choroby trzeba leczyć przemyślaną, kompleksową kuracją dietetyczną-farmakologiczną. Odchudzanie się powinno być zawsze prowadzone pod kontrolą specjalizującego się w tej dziedzinie lekarza. Stosowanie środków odchudzających na własną rękę może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Ilość komórek tłuszczowych kształtuje się w dzieciństwie, do 4 roku życia i pozostaje niezmieniona do końca życia. Komórki te mogą się jedynie kurczyć, co ma miejsce w czasie kuracji odchudzającej. Jeśli jednak zapomnimy o tym i pofolgujemy sobie z jedzeniem, zwłaszcza wysokokalorycznych potraw, szybko wracają do postaci sprzed odchudzania.

Otyłość jest wynikiem zaburzenia równowagi podwzgórzowych ośrodków łaknienia i sytości, które znajdują się w ośrodkowym układzie nerwowym. Idealnym rozwiązaniem byłoby zadziałanie wybiórczo na te ośrodki lekiem, który hamowałby uczucie głodu. Niestety, nauka nie wymyśliła dotąd idealnego leku, choć leków anorektycznych w świecie jest sporo. Produkowane dotychczas preparaty farmakologiczne z powodu pewnych działań ubocznych muszą być wkomponowane w całość terapii, przy skrupulatnie określonych dawkach i tylko pod kontrolą lekarza.

Z punktu widzenia fizjologii otyłość może być również wynikiem niedożywienia jakościowego, co oznacza, że mimo pokaźnej tuszy, choremu brakuje niektórych składników pokarmowych, przy nadmiarze innych. Przyczyną może być nieregularne, zbyt częste odżywianie się lub spożywanie dużej ilości słodyczy, co prowadzi do uruchomienia tzw. spirali głodu. Zachodzi wówczas zjawisko dodatniego sprzężenia zwrotnego pomiędzy insuliną krążącą w nadmiarze we krwi i będącą przyczyną uczucia głodu, a pokarmem, po którego przyjęciu następuje wyrzucenie do krwi kolejnej dawki insuliny. Mechanizm powstawania spirali głodu uruchamia zatem przekarmienie.

W ostatnich latach, przy moim skromnym udziale, także w Polsce na grubasów zaczęto patrzeć pod innym kątem. Nie tylko gremia medyczne, ale zwykli zjadacze chleba wreszcie zdali sobie sprawę, że otyłość to poważna choroba prowadząca do inwalidztwa, a w wielu przypadkach także do śmierci. Grubasów jednakże wciąż przybywa, a ośrodki, gdzie mogliby się leczyć pod okiem wyspecjalizowanych w tej dziedzinie lekarzy, można policzyć na palcach jednej ręki.

Nie ma cudownych preparatów, cudownych diet ani cudownych efektów. Jest tylko jedna droga: kompleksowa terapia obejmująca zarówno ciało, jak i umysł. Porcja tortu ma 400 kilokalorii. Porcja gotowanego kurczaka z surówką tylko 300. Tortem trudno zaspokoić głód, kurczakiem można się najeść. To prosty rachunek, ale bez współpracy z pacjentem trudno go zastosować w praktyce. Dlatego trzeba go nauczyć tej „matematyki”. Niestety, to właśnie przychodzi najtrudniej.

Powrót do spisu treści >>

Otyli żyją krócej

Tak się złożyło, że nauka i nie medycyna, ale interes przyczynił się do uzyskania dowodów, w jaki sposób otyłość skraca życie. Amerykanie są ludźmi biznesu i tamtejsze firmy ubezpieczeniowe postanowiły zbadać, z jakich klientów mogą czerpać największe zyski. Oczywiste jest, że osoby, które żyją dłużej i dłużej płacą składki – przynoszą firmie większe dochody. Wprawdzie specjaliści od ubezpieczeń od dawna podejrzewali, że ludzie otyli są kiepskimi klientami, gdyż krótko płacą składki, a w przypadku przedwczesnej śmierci trzeba wypłacić wartość polisy, jednak dokładnymi danymi nikt nie dysponował. Zatem, z wrodzoną sobie skrupulatnością, podzielili klientów na trzy grupy w zależności od procentu nadwagi i obliczyli, jaka w każdej z tych grup występuje śmiertelność w porównaniu ze śmiertelnością ludzi szczupłych. Wyniki zaskoczyły ich samych. W grupie pierwszej, w której znalazły się osoby z nadwagą od 5 do 14%, śmiertelność była większa o 22%. W drugiej grupie, do której zaliczono osoby z 15-24% nadwagi, odnotowano śmiertelność wyższą o 44%. W trzeciej grupie (ponad 25% nadwagi) śmiertelność była wyższa niż u ludzi o normalnej wadze aż o 74%. Gdy przyjmiemy, że przy wadze normalnej występuje 100 zgonów, to już przy nadwadze 8 kg jest 104, przy nadwadze 12,5 kg – 107 zgonów, przy 16 kg – 115 zgonów, przy nadwadze 19 kg – 117 zgonów, przy 26 kg nadwagi – 137 zgonów, przy 32 kg – 141 zgonów, przy 45 – 168 zgonów. Tak więc wraz z przybywającymi kilogramami śmiertelność przerażająco rośnie.

Okazuje się, że otyli żyją krócej, i nie jest to tylko groźnie brzmiące hasło bez pokrycia. Szał odchudzania się nie jest jedną z mód, to walka, która ma sens, gdyż chodzi w niej o zdrowie i życie. Większość otyłych tłumaczy swoją tuszę jakąś dziwną i tajemniczą chorobą. Jeśli kuracja nie odnosi skutku, winią za to lekarzy albo swoich przodków, którzy przekazali im w genach tę chorobę. Tymczasem to skłonność do otyłości może być dziedziczona, ale sama otyłość nie. Każdy grubas zawdzięcza ją swojemu łakomstwu i nadmiarowi jedzenia.

Tabela 1

Porównanie umieralności ob otyłych

i ob o prawidłowej masie ciała (wg Stranga)

Wiek w latach Odsetek określający umieralność wśród

(za 100% przyjęto umieralność

osób o prawidłowej masie ciała)

mężczyźni kobiety
20–29

30-39

40-49

50–65

Nasilenie otyłości (wszystkie

grupy wieku łącznie)

umiarkowana

znaczna

180

169

152

131

142

179

134

152

150

130

142

161

Badania wykazały, że 95% otyłości pochodzi z przejadania się, a tylko 5% z innych przyczyn. Jeżeli natura obdarzyła nas skłonnością do otyłości, to mając tego świadomość, można swą wagę ciała regulować odpowiednim żywieniem.

Warto się w tym celu wyuczyć, jak tabliczki mnożenia, kilku ważnych przykazań.

1. Nie wyszukujmy pretekstów do kupienia porcji lodów, tłumacząc sobie, że nie jedliśmy śniadania.

2. Nie wcinajmy golonki, obiecując sobie, że w tym dniu nie zjemy już kolacji.

3. Nie tłumaczmy sobie, że tort imieninowy u koleżanki jest raz w roku.

Otyłość skraca życie, lecz groźny jest nie sam nadmiar tkanki tłuszczowej, ale wynikające z tego stanu zaburzenia w czynności wielu narządów. Ich lista jest coraz dłuższa. O związku otyłości z chorobami serca, stawów, trzustki, wątroby i nerek już mówiłam. Ostatnio coraz częściej mówi się o nowotworach. Kobiety otyłe są bardziej zagrożone rakiem trzonu macicy niż szczupłe, częściej występują u nich zaburzenia miesiączkowania, wypadanie macicy, przepuklina pachwinowa, zmiany skórne i torbiele jajników.

Otyli częściej ulegają wypadkom, gdyż są mniej sprawni ruchowo, gorzej znoszą zabiegi operacyjne, są bardziej narażeni na powikłania pooperacyjne podczas porodu i połogu, podczas urazów mechanicznych i ostrych zakażeń. Otyłość zdecydowanie zmniejsza płodność. Zajście w ciążę jest utrudnione z powodów anatomicznych i czynnościowych.

Otyli po niewielkim wysiłku odczuwają zmęczenie, duszności, kołatanie i bóle w okolicy serca, bóle i zawroty głowy, migreny. Wszystkie schorzenia towarzyszące otyłości prowadzą do inwalidztwa i nadumieralności.

Powrót do spisu treści >>

Tyję w oczach

„Nie wiem, jak do tego doszło” – mówi jedna z moich pacjentek. Zawsze byłam puszysta, ale w ciągu zaledwie półtora roku przytyłam prawie 16 kilogramów.

Jeśli u skłonnego do tycia człowieka liczba kilogramów zwiększa się i możemy powiedzieć, że skończyła się nadwaga i wkraczamy w otyłość, zaczyna .być groźnie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że otyłość to cena, jaką ludzkość płaci za zdobycze cywilizacji, za hamburgery, szybkie puszkowe potrawy, frytki, smażone kiełbaski w narożnym grill-barze i chipsy, które smakują, kiedy godzinami spędza się czas przed telewizorem. Niestety, gorzej ze spalaniem, tym bardziej, że Polacy nie są miłośnikami uprawiania sportów czy choćby gimnastyki po kilkanaście minut dziennie.

Jeśli chcemy dowiedzieć się, czy nasza waga jest prawidłowa, musimy odnieść ją do wzrostu, wieku, płci, rodzaju wykonywanej pracy oraz budowy ciała. Nie jest to łatwe w samoocenie, dlatego podam kilka przykładów, które pomogą nauczyć się tej sztuki.

Otyłość rozpatrujemy w systemie czterostopniowym i trzeba dodać, że czwarty jest już kalectwem. Jeśli więc kobieta w wieku 40 lat, przy wzroście 160 cm, po dwóch porodach, waży 60 kg przy prawidłowych proporcjach ciała, to przyjmujemy, że jej waga jest w normie. Jeśli natomiast ma np. grube uda przy szczupłej talii i małych piersiach, to powinna zrzucić około 5 kg i modelować proporcje. Ta sama kobieta, jeśli waży 60-70 kg, jest już w stadium nadwagi. Jeżeli jej

waga osiąga 70-80 kg, wkracza w pierwszy stopień otyłości, przy wadze 80-90 kg w drugi stopień, przy 90-100 kg w trzeci stopień otyłości. Każda nadwyżka przekraczająca 100 kg wiąże się z kalectwem, które ogranicza sprawność ruchową i jest ciężką chorobą. Dokładnej oceny swej wagi można dokonać według tabelki Broka lub Dawidowicza.

Tabela 2

Należny ciężar ciała kobiet (wg Dawidowicza 1973)

Wzrost

cm

W wieku 15 do 25 lat

Powyżej 25 lat

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

150

152

154

156

158

160

162

164

166

168

170

172

174

176

178

180

182

184

186

47,5

48,0

48,6

49,6

50,6

51,8

53,0

54,1

55,3

56,5

57,9

59,3

60,5

61,7

63,1

64,1

65,3

66,2

67,1

50,0

50,5

51,2

52,2

53,3

54,5

56,8

57,0

58,2

59,5

61,0

62,4

63,7

65,0

66,4

67,5

68,7

69,7

70,6

52,5

53,0

53,8

54,8

56,0

57,2

58,6

59,9

61,1

62,5

64,1

65,5

66,9

68,3

69,7

70,9

72,1

73,2

74,1

48,4

49,0

49,8

50,6

51,8

52,8

54,1

55,3

56,4

57,7

59,2

60,4

61,7

62,9

64,2

65,3

66,4

67,4

68,3

51,0

51,6

52,4

53,3

54,5

55,6

57,0

58,2

59,4

60,7

62,3

63,6

64,9

66,2

67,6

68,7

69,9

71,0

71,9

53,6

54,2

55,0

56,0

57,2

58,1

59,9

61,1

62,2

63,7

65,4

66,6

68,1

69,5

71,0

72,1

73,4

74,6

75,5

Tabela 3

Nalny ciężar ciała mężczyzn (wg Dawidowicza 1973)

Wzrost

cm

W wieku 15 do 25 lat

Powyżej 25 lat

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

150

152

154

156

158

160

162

164

166

168

170

172

174

176

178

180

182

184

186

188

190

50,7

51,7

52,3

52,9

53,7

54,7

56,1

57,2

58,2

59,8

61,1

62,4

63,8

65,2

66,6

68,2

70,2

72,0

73,7

75,9

77,6

53,4

54,3

55,0

55,7

56,5

57,6

59,1

60,2

61,4

62,9

64,3

65,7

67,2

68,6

70,1

71,8

73,9

75,8

77,6

79,9

81,7

56,1

56,9

57,8

58,5

59,3

60,5

62,1

63,2

64,5

66,0

67,5

69,2

70,6

72,0

73,7

75,4

77,6

79,6

81,5

83,9

85,8

52,8

53,6

54,3

55,2

56,2

57,4

58,5

59,6

60,8

62,2

63,6

65,2

66,5

67,9

69,3

70,8

72,2

73,9

75,1

76,3

77,5

55,6

56,4

57,2

58,1

59,2

60,4

61,6

62,7

64,0

65,5

67,0

68,6

70,0

71,5

73,0

74,5

76,0

77,8

79,1

80,3

81,7

58,4

59,2

60,1

61,0

62,2

63,4

64,7

65,8

67,2

68,8

70,4

72,0

73,5

75,1

76,7

78,2

79,8

81,7

83,1

84,3

85,9

Tabela 4

Wskaźnik Broka, płeć żeńska, wartości średnie (wg Riesa i współpracowników)

Wiek (lata) Wzrost (cm) Masa ciała (kg) Poprawka wynikająca

z różnic wieku

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20-24

25-29

30-34

35-39

40-44

45-49

50-54

55-59

60-64

65-69

70-74

75-79

80-84

85-89

121,5

124,5

128,5

134,5

140,5

144,5

152,0

156,5

159,5

160,5

160,5

161,0

162,0

162,5

163,5

161,5

160,5

160,5

160,0

159,0

158,5

157,5

156,0

155,0

154,0

153,0

151,5

150,0

22,0

24,5

27,0

29,5

34,5

37,0

43,0

47,5

51,5

53,5

55,5

55,5

57,0

58,5

59,5

61,5

64,0

67,0

68,5

69,0

70,0

70,0

69,0

67,5

66,0

62,5

60,0

55,0

+ 0,5 kg

± 0,0

-1,5

– 5,0

– 6,0

– 7,5

– 9,0

– 9,0

– 8,0

– 7,0

– 5,0

– 5,5

– 5,0

– 4,0

– 4,0

± 0,0

+ 3,5

+ 6,5

+ 8,5

+ 10,0

+ 11,5

+ 12,5

+ 13,0

+ 12,5

+ 12,0

+ 9,5

+ 8,5

+ 5,0

Tabela 5

Wskaźnik Broka, płeć męska, wartości średnie (wg Riesa i współpracowników)

Wiek (lata) Wzrost (cm) Masa ciała (kg) Poprawka wynikająca

z różnic wieku

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20-24

25-29

30-34

35-39

40-44

45-49

50-54

55-59

60-64

65-69

70-74

75-79

80-84

85-89

122,0

125,5

129,5

136,5

141,5

145,5

151,5

158,0

164,5

169,5

173,5

173,5

174,5

174,5

175,0

174,0

172,5

172,5

171,5

171,5

169,5

158,5

167,0

166,5

165,5

164,5

163,0

161,0

22,5

25,0

28,0

32,5

33,0

37,0

41,0

46,5

52,5

58,0

62,5

64,5

66,5

67,0

70,0

73,0

74,5

75,0

76,0

76,5

74,5

74,5

72,0

71,5

69,5

68,0

66,5

65,5

+ 0,5 kg

-0,5

-1,5

– 4,0

– 8,0

– 8,5

– 10,5

– 11,5

– 12,0

– 11,5

– 11,0

– 9,0

– 8,0

– 7,5

– 5,5

– 1,0

+ 2,0

+ 2,5

+ 4,5

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 4,0

+ 3,5

+ 3,5

+ 4,5

Niestety, kilogramy nie biorą się z nieba, czyli z niczego. Powszechnie mówi się, że otyłość powodują czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Do tych pierwszych lekarze zaliczają element dziedziczny, z tym że możemy otrzymać w spadku po przodkach tylko skłonność do otyłości, a nie samą otyłość. Badania potwierdzają tę zasadę. Krewnych łączą nie tylko wspólne cechy dziedziczne, ale nawyki żywieniowe, styl życia, słowem – wspólne środowisko. Można dziedziczyć choroby, które powodują otyłość wtórną, np. cukrzycę.

Do czynników wewnętrznych lekarze zaliczają także czynnik hormonalny, który uaktywnia się w wieku pokwitania, w okresie poporodowym, podczas klimakterium. W grupie tej znajduje się też czynnik genetyczny, gdy ciężar ciała zapisany jest w genach, oraz nerwowy, gdy w ośrodku kory mózgowej powstają zaburzenia odczuwania sytości i głodu. Często, zwłaszcza u kobiet, otyłość może powstać na tle emocjonalnym, w sytuacji rozpaczy, rezygnacji, długotrwałego stresu. Jedzenie staje się wówczas rekompensatą.

Otyłość zewnątrz pochodna może być wywołana przez zmniejszoną aktywność ruchową lub całkowity jej brak, nadmierne odżywianie się, zmianę standardu życia. Często rozwija się pod wpływem otoczenia, które kształtuje zwyczaje, tradycje i nawyki żywieniowe. Wiadomo, że to, co znajduje się na stole, zależy od nas samych. Dotyczy to również ilości pokarmów.

Tabela 6

Skala oceny stopnia powściągliwości

w spożywaniu pokarmów

1. Czy i jak często postępujesz według przypisanej diety?

2. Ile wynosi największa (w kg) utrata masy ciała, jaką uzyskałeś w ciągu miesiąca w ostatnich dwóch latach?

3. Ile wynosi twój największy przyrost masy ciała w ciągu tygodnia?

4. Jakie są wahania masy ciała w ciągu tygodnia?

5. Czy zmiana twojej masy ciała o 0,5 kg w ciągu tygodnia wpływa na sposób życia?

6. Czy jadasz sam?

7. Czy myślisz i uczysz się o pożywieniu?

8. Czy budzi się w tobie „poczucie winy” po spożyciu nadmiernego ilościowo posiłku?

9. Czy masz świadomość, jaki rodzaj pokarmu spożywasz?

10. Ile kilogramów powyżej tej wielkości masy ciała, jaką uznajesz za pożądaną dla siebie, ważyłeś wtedy, kiedy twoja masa ciała była największa?

Z obserwacji lekarzy wynika, że otyłość z powodów wewnętrznych zdarza się rzadziej i musi być leczona we współpracy endokrynologa i bariatry. Częściej występują oba rodzaje otyłości łącznie. Najczęściej jednak przyczyna choroby tkwi w przejadaniu się, czyli dostarczaniu organizmowi większej ilości kalorii, niż jest on w stanie spalić.

Moja długoletnia praktyka lekarska potwierdza te obserwacje. U 70% pacjentów, którzy zgłosili się do mnie w ciągu ostatnich kilku lat, przyczyną otyłości było obżarstwo. Osoby, które jedzą mało, a mimo to tyją, należą do rzadkości i wymagają dogłębnej diagnostyki oraz złożonej kuracji, także pod kierunkiem endokrynologów i bariatrów. Otyłość może być też skutkiem ubocznym działania leków hormonalnych, podawanych np. już w dzieciństwie w leczeniu schorzeń reumatycznych, astmy, przewlekłych bronchitów, niepłodności kobiet i impotencji mężczyzn.

Powrót do spisu treści >>

Zawsze szczupła

– Gdzie się podziała moja zgrabna sylwetka sprzed lat, ani się przyzwoicie ubrać, ani gdzieś wyjść i pokazać ludziom. Mam dopiero 45 lat, a czuję się jakbym miała o wiele więcej – zwierza się jedna z moich pacjentek. Jest załamana swoją tuszą, a takich jak ona jest w Polsce prawie połowa wszystkich kobiet w średnim wieku.

W leczeniu otyłości mają znaczenie dwa aspekty – zdrowie fizyczne i samopoczucie psychiczne. Niestety, zarówno jedno, jak i drugie otyłe kobiety mają w fatalnym stanie. Wygląd sylwetki jednak zależy nie tylko od wzrostu i wagi, ale od budowy kośćca, rozwoju mięśni, proporcji ciała, sprawnego poruszania się. Powszechnie uznawanych wzorców nie należy zatem traktować zbyt dosłownie i popadać w nieuzasadnione kompleksy. Z drugiej strony jednak trzeba

pamiętać, że wraz z wiekiem rośnie tendencja do tycia. Niestety, wśród Polek wciąż pokutuje błędny pogląd, że im starsza kobieta, tym więcej może ważyć, gdyż tusza jest przywilejem wieku. Wzrost ciężaru ciała obserwujemy najczęściej pomiędzy 25 a 40 rokiem życia i wówczas mamy do czynienia z nadwagą. Po czterdziestce występują już wyraźne objawy otyłości.

Dr Maurin, specjalista w dziedzinie leczenia otyłości, dzieli sylwetki kobiece na różne typy. Poza sylwetką o wadze i wymiarach prawidłowych, do mieszczących się w normie zalicza również typy sylwetek o dość znacznych odchyleniach in plus i in minus, czyli z pewną nadwagą i niedowagą. Jego zdaniem kryterium jest harmonia kształtów, oczywiście przy nieprzekraczaniu pewnych granic wagi. Nie można wszystkiego sprowadzać do standardów, obowiązujące w tej

sprawie reguły mają swoje „widełki”. Natura rządzi się własnymi prawami i zmienianie jej na siłę może jedynie zepsuć efekt.

Nie ma dwóch jednakowych kobiet, nawet jeśli wybierzemy najzgrabniejsze i ustawimy je dla porównania w rządku. Są kobiety wysmukłe, o proporcjonalnych kształtach, najczęściej o małej wadze graniczącej z chudością. Zalicza się je do kategorii „bardzo szczupłych”. Inną grupę stanowią kobiety określane jako „szczupłe” i zalicza się do nich osoby o budowie harmonijnej, zgrabne, zwinne. Mianem „prawidłowych” określa się kobiety prawidłowo zbudowane, o właściwych wymiarach. Do czwartej grupy należą panie o zaokrąglonych kształtach. Niejednokrotnie mają one tzw. grubą kość, są silnie umięśnione, jędrne, z wagą nieco wyższą od prawidłowej. Kobiety te są określane jako „dość tęgie”. We wszystkich tych przypadkach zmiana wagi ciała może jedynie zburzyć harmonię budowy, można bowiem utyć lub zeszczupleć w miejscach najmniej pożądanych. Utrata wagi ciała najbardziej widoczna jest u kobiet w górnej części korpusu, co ma związek ze zmniejszeniem i zwiotczeniem piersi. Zdarza się również, że podczas tycia niepotrzebnie powiększa się obwód łydek, co psuje kształt nóg. Harmonijna budowa, przy wadze nieco mniejszej lub większej, jest zawsze najbardziej korzystna i nie należy jej zmieniać.

Kobiecie w wieku 40-50 lat, która ma nadwagę, często wydaje się, że już za późno, żeby coś z tym zrobić. Tymczasem właśnie w tym okresie życia zachowanie dobrej sylwetki ma niebagatelne znaczenie dla zdrowia i samopoczucia psychicznego. Jest to czas zbliżania się klimakterium, manifestujący się różnego rodzaju dolegliwościami, takimi jak np. osteoporoza, zaburzenia rytmu serca, snu i brak równowagi emocjonalnej. Kobiecie szczupłej łatwiej przetrwać ten okres, otyłość jest dla jej organizmu i psychiki dodatkowym balastem.

Na przestrzeni wieków zmieniały się normy wagi i proporcji ciała kobiecego. W starożytności kobieta miała ważyć 64 kg, obwód biustu i bioder miał wynosić 91 cm, a talii – 70 cm. W średniowieczu obowiązywała moda na „szczuplaki” o wadze 45 kg, obwodzie w biuście 79 cm, w talii – 62 cm, a w biodrach 87 cm. W wieku XVI zmieniły się gusty i proporcje kobiecej sylwetki. Waga powinna była wynosić 57 kg, obwód w biuście 88 cm, w talii – 67 cm, w biodrach 89 cm. Wiek XVII przyniósł modę na bujne i okrągłe kształty „rubensowskie”. Ideał urody kobiecej

powinien ważyć 70 kg, obwód biustu wynosił 98 cm, talii 72, a bioder 110 cm. W wieku XVIII przebrzmiała moda na grubaski, a wiek XIX znów preferuje kobiety szczupłe, o taliach jak osy.

Jak na wszystko, tak i na kobiece kształty przychodzi moda i mija, Jednak obecnie coraz więcej do powiedzenia w tych sprawach ma medycyna, która zaczyna dyktować, jaką sylwetkę powinna mieć kobieta zdrowa i piękna.

Powrót do spisu treści >>

I TY możesz tak wyglądać!

 

W klinikach bariatrii Saba odchudza się przede wszystkim przeciętne Polki i Polaków, chociaż w gronie pacjentów znajdują się także gwiazdy polskiej estrady, filmu, telewizji i teatru. Ich nazwisk nie będziemy ujawniali, chociaż wystarczy popatrzeć na tych artystów, którzy są, ja raczej byli mniej lub bardziej otyłymi, a łatwo będzie domyśleć się, u kogo stracili zbędne kilogramy. Ci, którzy ich jeszcze nic stracili i pewnie nie stracą to wyjątkowo niesystematyczni i niezdolni zapanować nad swoją słabością pacjenci.

Polskie społeczeństwo wszelako i tak jest bardziej zapatrzone na Joan Collins, Lindę Ewens czy Oprah Winfrey i z większym sentymentem i zainteresowaniem czyta wszystko na temat Giny Lollobrigidy czy Brigitte Bardot aniżeli Maryli Rodowicz czy Danuty Rinn …

Po rewelacyjnych wynikach badań lekarskich w Sabie i spojrzeniu w lustro byłe grubaski i byłe grubasy mogą sobie śmiało rzec: „A myślałam/myślałem, że już nigdy nie będę mogła/mógł powiedzieć spoglądając na wizerunki największych gwiazd: «I ty możesz tak wyglądać».

Joan Collins, Alexis z „Dynastii” nie potrafi żyć bezczynnie, chociaż mogłaby sobie na ,to pozwolić, otrzymując za rolę w filmie miliony dolarów. Trenuje i trenuje, ćwiczy formę i kondycję. Ma nawet swojego prywatnego trenera, specjalistę od ciał gwiazd Hollywoodu. To, że od lat jest w tak znakomitej formie, zawdzięcza ciężkiej pracy nad sobą. A ciężka praca jest niezbędna, aby zachować dobrą formę i Joan doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jest mądrą kobietą. Jeśli ktoś myśli, że może dobrze wyglądać jedynie dzięki wielkim ilościom pudru, oszukuje sam siebie.

Collins jest szczupła, wiotka, niewysoka, szalenie zgrabna i piękna. Je trzy posiłki dziennie, ogranicza spożywanie wołowiny, zjada sporo warzyw i owoców. Codziennie wypija szklankę mleka i połyka tabletkę multiwitaminy. Wie, że chudnąc lub utrzymując stałą wagę, nie może stracić zdrowia, i dba o to jak nikt!

Oprah Winfrey, wielka czarna gwiazda dziennikarstwa amerykańskiej telewizji była mocno otyła. Nie było w niej nic oszałamiającego. Była sfrustrowana swoją tuszą. Ale ludzie lubili tę sympatyczną, elokwentną, grubą kobietę, Rozumieli ją i ona rozumiała ich. Ona martwiła się o swoją wagę i oni o swoją. Kiedy zdobyła fortunę, postanowiła „mienić się zewnętrznie. Żyjąc tylko na płynach proteinowych schudła 30 kg!

Stała się atrakcyjna. Wielkie oczy, gęste, aksamitne włosy, namiętne usta. Ale wielokrotnie powracała do dawnej wagi i wtedy wołała: „Mam dość odchudzania się. Jestem gruba i co z tego!?”

Spójrzmy teraz na bodajże najsłynniejszą w świecie gwiazdę włoskiego kina – Ginę Lollobrigidę (jedną z najpiękniejszych kobiet świata), która wciąż czaruje fantastyczną urodą i figurą (90-60-85). Jak każda kobieta ulega pokusom i wówczas nie potrafi sobie odmówić smakołyków, oczywiście dających o sobie znać podwyższoną wagą. Ale zaraz potem Gina bierze się w karby, stosuje dietę i obowiązkowo codzienną gimnastyką i waga wraca do normy.

A oto dieta Giny Lollobrigidy: na czczo szklanka chłodnej wody z sokiem z połowy cytryny. Śniadanie – filiżanka kawy lub herbaty z sacharyną lub innym sztucznym środkiem słodzącym. Około godziny 10.00 – 30 g ciemnego pieczywa (chleb chrupki) i szklanka soku pomarańczowego. Obiad – stek (150 g) smażony bez tłuszczu (grill), o godz. 16.00 znów 30 g ciemnego pieczywa lub sucharka ze szklanką soku pomarańczowego, a wieczorem stek. Tę dietę stosuje nie częściej niż dwa dni pod rząd.

A oto jeszcze jedna rada aktorki: jeśli kobieta pragnie się podobać i być kochaną, winna codziennie stawać na wadze! Brigitte Bardot, supergwiazda filmu francuskiego, odkąd skończyła 50 lat, rzadko przegląda się w lustrze. A kiedy patrzy, nie dostrzega zmarszczek. Potrzebuje już okularów. Nie myśli o chirurgii plastycznej. To nie dla niej, bo ma temperament nastolatki. Tańczy, gra na gitarze. Nigdy nie włożyłaby maski z betonu. Mówi: „Kiedyś musiałam być tylko piękna, dziś jestem bardziej wzniosła. Chciałabym mieć 30 lat, ale jednocześnie mówię sobie: czas upływa, lecz dobrze jest żyć, chociaż ciężko się starzeć. Witam trzeci wiek!” Bardot nie stosuje specjalnej diety, ale też nigdy się nie przejada. Ma sporo pracy z podopiecznym zwierzyńcem w Saint Tropez, gdzie utrzymuje dużą menażerię (10 psów, 40 kotów, klacz, kilka kóz i kury). Śniadanie zwykle zjada w łóżku, po nim kąpie się przy zapalonych świecach, którymi otoczona jest wanna.

Nie jada potraw z mięsa, jest wegetarianką i może w tym tkwi tajemnica jej fascynującej wciąż figury?

Masz kompleksy? Denerwują Cię fałdy na brzuchu, drugi podbródek i zbędne centymetry w biodrach? Zazdrościsz smukłych sylwetek hollywoodzkim gwiazdom? Jeżeli Twoja nadwaga sięga nie więcej niż kilka kilogramów powyżej normy – popróbuj sama. Jeżeli jesteś bardziej otyła, musisz już skonsultować się z lekarzem – bariatrą. Oto zalecenia amerykańskich gwiazd:

Jedz tylko trzy posiłki dziennie. Codziennie wypijaj szklankę chudego mleka. Unikaj śmietany, masła, oliwy, sosu vinaigrette, sosów, tłustych ryb, deserów śmietankowych oraz wszystkich serów z wyjątkiem chudego białego i edamskiego.

W minimalnych ilościach są dopuszczalne: sernik, kotlety wieprzowe, smażone krewetki, owoce awokado, migdały, orzechy, magnez, musztarda. W nagrodę wolno jeść galaretki, kisiel, dżem, sos pomidorowy oraz … pić wino.

A oto dieta:

Śniadanie: naleśniki lub grzanki z dżemem.

Lunch: pieczony ziemniak z konserwowym groszkiem, kanapki bez masła czy margaryny, za to z sałatą, ogórkiem, pomidorem, cebulą, pieprzem.

Obiad: melon, „czysta” zupa lub pół grejpfruta, porcja chudej ryby gotowanej na parze, na grillu lub w kuchni mikrofalowej z gotowanymi na parze warzywami lub kurczak w curry z ryżem, albo indyk z sosem żurawinowym, ziemniaki, warzywa.

Deser: pieczone jabłko z jogurtem lub brzoskwinie gotowane w czerwonym winie.

Dietę można stosować przez tydzień.

Smacznego!

Powrót do spisu treści >>

Mężczyzna bez brzucha

– Wie pani, nie tylko o ten bęc chodzi, chociaż to poważny problem, nie mogę przez niego zawiązać sznurowadeł. Mam nadciśnienie, miażdżycę i jak nie schudnę, to pójdę do piachu. Żona też na mnie patrzy krzywym okiem. – Takie i podobne w treści słowa słyszę bardzo często od mężczyzn, którzy przychodzą do mnie leczyć się z otyłości.

Mężczyźni przeważnie tyją po rzuceniu palenia, po wyjściu z wojska, po ślubie, stabilizacji życia, jak również po zakupie samochodu. Tylko pozornie znoszą lepiej od kobiet nadmiar kilogramów. Statystyki mówią, że wcześniej umierają, przeważnie na zawał, a im większa nadwaga, tym większe powikłania i ryzyko wystąpienia chorób serca.

Otyłość jest znacznie groźniejsza w skutkach u mężczyzn niż u kobiet. W normalnych warunkach tłuszcz nie przekracza 12% ciężaru ciała dorosłych mężczyzn i 15% kobiet. O otyłości mówimy wówczas, gdy masa tkanki tłuszczowej przerasta te wielkości. Niestety, u otyłych mężczyzn masa tkanki tłuszczowej znacznie odbiega od tych norm i, co gorsza, gromadzi się warstwami w części brzusznej, podpychając przeponę ku górze i zmniejszając tym samym przestrzeń między przeponą a sercem. Serce zmuszone jest do zmiany pozycji i staje się mniej wydolne. Czyli już sam mechanizm występowania otyłości androidalnej, charakterystycznej dla mężczyzn, stanowi poważne zagrożenie chorobą serca.

Otyłość powoduje u mężczyzn również poważne zaburzenia metaboliczne. Panowie z brzuchem mają przeważnie podwyższony poziom cholesterolu, przez co są podatni na miażdżycę, Obserwuje się u nich podwyższony poziom cukru we krwi, stłuszczenie wątroby, kamicę żółciową. Cechą typową otyłości jest przerost, czyli powiększenie się objętości komórek tłuszczowych. Te powiększone komórki są oporne na działanie insuliny, hormonu, który spełnia pierwszoplanową rolę w procesie przemiany materii. Także mięśnie człowieka otyłego słabiej reagują na insulinę.

Brzucha trzeba się jak najszybciej pozbyć i nie jest to wyłącznie sprawa przystojnego wyglądu, choć grubi mężczyźni nie podobają się kobietom. Dane dotyczące umieralności, jakie wynikają z badań prowadzonych przez amerykańskie firmy ubezpieczeniowe, jasno wskazują, że wśród otyłych mężczyzn dominuje umieralność na choroby układu krążenia, choroby nerek, cukrzycę. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że zmniejszenie nadmiaru masy ciała przyczynia się do złagodzenia nadciśnienia tętniczego, hipercholesterolemii lub hipertrójglicerydemii w przebiegu otyłości.

Miażdżyca rozwija się już w dzieciństwie. Badania żołnierzy amerykańskich, którzy zginęli w wojnie w Wietnamie, udowodniły, że 70% tych młodych mężczyzn w wieku około 22 lat miało zmiany w aorcie i w tętnicach wieńcowych. Przez lata choroba rozwija się skrycie, a jej objawy dają o sobie znać dopiero między 40-50 rokiem życia i później. Powstawaniu miażdżycy sprzyja wysoki poziom cholesterolu we krwi, nadciśnienie tętnicze, niska aktywność fizyczna i otyłość. Wszystkie te choroby wynikają z nieprawidłowego odżywiania się. W Polsce wciąż pokutuje błędne przekonanie, że mężczyzna musi dobrze zjeść. Ale „dobrze” oznacza zazwyczaj dużo i treściwie. Mężczyźni są mniej otwarci na wszelkie próby zmiany diety niż kobiety. Bardzo trudno zrezygnować im z bekonu czy golonki na rzecz chudego sera, gotowanej wołowiny i surówek. Trudno im także zamienić butelkę piwa na wodę mineralną lub naturalny sok owocowy, a piwo w znacznym stopniu przyczynia się do rozrostu tkanki tłuszczowej w okolicy brzusznej. Niestety, w ich przypadku pozbycie się nadwagi czy też leczenie otyłości to często sprawa życia i śmierci.

Powrót do spisu treści >>

Biedne tłuste dzieci

– Jak się urodziło, wcale nie chciało jeść; co myśmy wyczyniali, żeby to nasze dziecko jakoś wyglądało. Babcia załamywała ręce, mówiła, że to wszystko przez te książki, że trzeba dziecko karmić na siłę, bo inaczej się rozchoruje z niedożywienia. A teraz nasza mała ma 6 lat i waży prawie dwa razy tyle, ile powinna.

Wielu rodziców dąży do tego, aby ich dziecko było koniecznie tłuste. Wydaje im się wówczas, że jest bardziej odporne na infekcje, nie grozi mu anemia, krzywica i wiele innych chorób wieku dziecięcego. Tymczasem jest odwrotnie. Pyzata buzia, rumiane policzki i wałeczki tłuszczyku na ciele wcale nie muszą być oznaką zdrowia, a w dziecięcym okresie życia często ma swój początek otyłość, z którą tak trudno sobie poradzić w wieku późniejszym. Tym bardziej, że dzieci rodzą się różne. Niektóre od urodzenia są żarłokami i łakomczuchami, a niektóre są niejadkami i grymaszą nad każdym posiłkiem. Mądra matka powinna zadbać, aby dziecko było racjonalnie odżywiane, by w posiłkach nie zabrakło wszystkich elementów niezbędnych mu do prawidłowego rozwoju. Nie wolno jednak dziecka przekarmiać. Jeśli dziecko jest zdrowe i silne, niech jada ile chce, nawet jeśli jest bardzo szczupłe. Nie wolno natomiast wmuszać dziecku posiłków, gdyż wiąże się to z rozpychaniem żołądka.

Jak już mówiliśmy, ilość tkanki tłuszczowej kształtuje się około 4 roku życia i już się nie zmienia. Każda matka powinna zatem wiedzieć, że raz zbudowana tkanka tłuszczowa nigdy nie ginie, lecz tylko „zasusza” swoje komórki i czeka na okazję, aby zwiększyć swoją objętość. W pewnych okolicznościach, tzn. w sytuacji, kiedy organizm dostanie więcej kalorii, niż jest w stanie spalić, te „rezerwowe” komórki zaczynają niebezpiecznie pęcznieć. Nawet drobne nadwyżki kaloryczne uruchamiają ten mechanizm i dziecko zaczyna gwałtownie tyć.

Wpychanie dziecku na siłę potraw, żeby lepiej wyglądało, jest ukręcaniem bata na jego własną skórę; przez całe życie będzie ono ponosiło konsekwencje ukształtowanych w dzieciństwie złych nawyków żywieniowych. Nieświadome. Będzie jadło więcej i więcej, aż w końcu niezbędna stanie się pomoc

Tabela 7

Dieta zapobiegająca otyłości w wieku dziecięcym

1. Żadnych słodyczy: czekolady, cukierków, lodów, orzechów itd.

2. Żadnych słodkich napojów: kakao, coca-coli, lemoniady.

3. Mało produktów mącznych: ziemniaków, klusek, chleba.

4. Umiarkowane ilości tłuszczu.

5. Dużo białka: jaja, mięso, chuda wędlina, twaróg, ser, jogurt, chude mleko.

6. Dużo sałaty i jarzyn.

7. Normalne ilości owoców: głównie grejpfruty, arbuzy, truskawki, porzeczki, jabłka.

8. Zamiast cukru – sacharyna.

lekarza. Zresztą w ten sposób nie tylko rozpycha się żołądek, który ciągle „woła jeść” i prowokuje do nadwagi, ale też takie dziecko nieprawidłowo się rozwija. Trzeba pamiętać, że podstawowym budulcem komórek jest białko. Słodkie bułki, budynie, gęste zupki, słodycze i ziemniaki, którymi mamy napychają swoich milusińskich, to węglowodany. Jeśli dojdzie do zaburzenia równowagi węglowodanów i białka, może dojść również do zahamowania wzrostu dziecka. Białko jest także niezbędne do wytwarzania ciał odpornościowych organizmu. Często rodzice dziwią się, że ich dorodnie wyglądający grubasek jest ciągle zasmarkany, kaszlący, słowem – zainfekowany. Poza tym grube dziecko szybciej się poci, zatem gorzej znosi zmiany temperatury otoczenia, co również sprzyja przeziębieniom. Białko, jako niezbędny do życia składnik, powinno zawsze przeważać w diecie nad węglowodanami. Matka musi wiedzieć, czym karmić swoje dziecko i w jakich ilościach. Należy też kontrolować wagę ciała dziecka i porównywać z tabelami dla wieku, wzrostu, płci. Jeśli w dzieciństwie matki zadbają o prawidłową wagę dziecka, tym mniej będzie dorosłych otyłych. Ideałem zdrowia jest dziecko szczupłe, ale silne. Im truniej jest na takim dziecku tkanki tłuszczowej, lepiej, gdyż sprzyja to prawidłowemu rozwojowi mięśni i kośćca.

Istnieje jeszcze psychologiczny aspekt problemu. Grube dzieci są mniej sprawne fizycznie i podczas zabaw rówieśnicy wyśmiewają się z nich. W grupie zawsze pełnią rolę ciamajdów, co nie pozostaje bez wpływu na ich rozwój psychiczny. W obawie przed wyśmianiem z czasem zaczynają

się odsuwać od grupy, alienować, mają poczucie niższości. Z tym bagażem nieprzyjemnych doznań psychicznych wejdą w dorosłe życie. Niestety, z moich obserwacji wynika, że takie osoby mają później także problemy w kontaktach z ludźmi, z nawiązywaniem przyjaźni, są często samotne.

Powrót do spisu treści >>

Nastolatki i nastolaty

– Taka ładna dziewczyna, wartościowa, dobrze się uczy, ale ciągle siedzi w domu, nie ma koleżanek, kolegów, a o chłopaku to nawet nie ma co marzyć – mówi do mnie matka siedemnastoletniej Izy. Dziewczyna, gdy przyszła do mojego gabinetu, ważyła prawie 90 kg i była w nie najlepszym stanie psychicznym.

Okres pokwitania jest dla osób skłonnych do otyłości szczególnie niebezpieczny; dotyczy to zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Hormony zaczynają dawać o sobie znać, a to sprzyja różnorodnym zaburzeniom, które w połączeniu z nieodpowiednim odżywianiem się mogą prowadzić do nadwagi i do otyłości. Wiele dziewcząt i chłopców wchodzi w okres pokwitania już z bagażem z dzieciństwa, z ukształtowanym nadmiarem tkanki tłuszczowej. Problemy z tuszą zaczynają się już około 10 roku życia. Wtedy dziecko zaczyna silniej odczuwać swoją odrębność i wyobcowanie ze środowiska. Normalna waga dziewczynki w tym wieku przy wzroście 133 cm wynosi 31,2 kg, chłopca – przy wzroście 135 cm – wynosi 31,4 kg.

Już w tym momencie, jeśli dziecko jest ruchliwe, nie jada zbyt wiele, a ma kilka kilogramów nadwagi, warto zasięgnąć porady lekarza. Nadwaga kończy się na granicy 5-7 kg i jeśli

przegapi się ten moment, mamy już do czynienia z otyłością, którą bezwzględnie trzeba leczyć.

Kiedy otyłe maluchy stają się nastolatkami, pojawiają się jeszcze większe problemy i kompleksy. Skrępowane swoją tuszą grubasy są wiecznie zaspane, spocone, zaziębione. Dramatem jest wyjście na plażę. Na potężnych udach i brzuchu pojawiają się rozstępy, a ciało trzęsie się przy każdym ruchu niczym galareta. Otyłe dziewczęta i chłopcy zawsze stoją z boku, są niepewni siebie, nie wierzą w swoje siły. Zahamowania te pogłębiają się i w końcu grubasy mają kłopoty z nawiązaniem pierwszej przyjaźni czy miłości, słowem – są przegrani już na starcie.

Problemy nastolatków z tuszą często tłumaczy się zaburzeniami hormonalnymi. Tymczasem statystycznie rzecz biorąc to tylko nikły odsetek. Na ogół dzieje się odwrotnie. To zbytnie przekarmianie wywołuje powikłania natury endokrynologicznej. U dziewcząt z nadmierną wagą rozwój płciowy jest zwykle opóźniony, miesiączki pojawiają się później i są nieregularne. Częstą konsekwencją otyłości w wieku pokwitania jest niepłodność w wieku dojrzałym.

U otyłych chłopców zaburzenia hormonalne prowadzą do wydzielania nadmiernej ilości hormonów płciowych żeńskich. Te zaś są przyczyną patologicznego rozrostu gruczołów piersiowych i niedorozwoju narządów płciowych. Tłuszcz deformuje sylwetkę, postura z czasem staje się kwadratowa. Jeszcze raz powtarzam: te procesy mają swoje źródło we wczesnym dzieciństwie, choć zaczyna się tak niewinnie, od mącznych zupek, tłustych i słodkich ciastek lub czekoladek.

Z otyłością dzieci w wieku szkolnym trzeba walczyć tak samo jak z otyłością ludzi dorosłych. Rodzice jednak najczęściej uważają, że odchudzanie się w czasie, gdy organizm dziecka znajduje sic jeszcze w fazie wzrostu, może mu uszkodzić. Są to obawy na wyrost. Jeśli kuracja będzie prowadzona pod kontrolą lekarza, dziecku nie może stać się nic złego, Dieta zalecona przez specjalistę musi uwzględniać wszystkie potrzeby organizmu, eliminując jednocześnie to, co szkodliwe. Niektórzy rodzice próbują odchudzać swoje dzieci na własną rękę, stosując drakońskie diety, o których wyczytali w prasie. W żadnym wypadku nie wolno tego roblć. Otyłość jest chorobą i jak każde inne zaburzenie funkcjonowania organizmu musi być leczona przez lekarza.

Ostatnio wśród nastolatków nastała moda na odchudzaniu się. W moim gabinecie coraz częściej pojawiają się dziewczęta o prawidłowych sylwetkach, z którymi rodzice nie mogą sobie poradzić, usiłując przekonać je do normalnego odżywiania się. Głodują nawet te bardzo chude. Wynikiem takiego postępowania jest osłabienie, a nawet wycieńczenie. Były przypadki omdleń, a u wielu dziewcząt głodowanie doprowadziło do poważnych chorób – anoreksji lub faz naprzemiennych anoreksja/bulimia. Używając swego autorytetu lekarza, staram się udowodnić im, że nie mają powodów do odchudzania się. Intensywne, nie uzasadnione głodówki niszczą urodę, a stawianie sobie za wzór słynnych modelek nie ma sensu.

Dziewczętom z nadwagą kilku kilogramów wystarczy zmiana trybu życia, więcej ruchu, sportu, aktywności i zrezygnowanie z „grzeszków” żywieniowych – czekolady, chipsów i hot dogów z ulicznych budek. Stanowczo odradzam nierozsądne „cudowne” diety – np. jedzenie tylko jabłek albo picie mleka. Po zastosowaniu takiej diety jest się lżejszym na krótko, po powrocie do normalnego odżywiania się następuje powrót do poprzedniego stanu, a bywa nawet, że przyrost tkanki tłuszczowej jest jeszcze większy. Jest to tzw. efekt jo-jo.

Plaga otyłości wynika z nieumiejętności komponowania prawidłowego jadłospisu. Jest to wiedza, którą każdy człowiek powinien posiąść i stosować przez całe życie do siebie i najbliższych.

Powrót do spisu treści >>

Jest nas dwoje

 

– Musisz teraz jeść za dwoje, nic żałuj sobie niczego, jedz wszystko, na co masz ochotę, to tylko wyjdzie tobie i dziecku na zdrowie – radzą „doświadczone” matki i babcie swoim córkom, które spodziewają się potomstwa.

Kobiecie w ciąży podtyka się do jedzenia wszystko, co najlepsze, niestety, nie zawsze w tym dobrym znaczeniu. Kluski z gęstym, tłustym sosem, zupy zaprawiane mąką tak, że aż łyżka staje, nie wyjdą na zdrowie ani jej, ani nie narodzonemu jeszcze dziecku. Mit o konieczności spożywania

przez kobietę w ciąży podwójnych porcji już dawno medycyna rozwiała. Wiele kobiet jednak, zwłaszcza ze wsi i małych miasteczek, ulega starym przesądom.

Na rynku księgarskim ukazuje się coraz więcej książek propagujących właściwą dietę i ruch w okresie ciąży. Rzetelną wiedzę na ten temat można również uzyskać w szkołach rodzenia. Jednak wciąż ulegamy przesądom, o czym świadczy widok młodych, otyłych matek, ledwo pchających wózki ze swoimi pociechami.

Szczupła kobieta może pozwolić sobie na przytycie podczas ciąży o 10-12 kg. Taki przybór wagi uważany jest za normę. Noworodek, łożysko i wody płodowe ważą około 5- 6 kg. Jeśli kobieta przed zajściem w ciążę „trzymała linię”, zrzucenie dodatkowych kilogramów przyjdzie jej bez trudu. Są osoby, które nie muszą stosować ścisłych diet, wystarczy im powrót do aktywnego trybu życia, by odzyskać dawną figurę.

Zdarza się jednak, że już od początku ciąży mamy do czynienia z nadwagą, która zresztą niekoniecznie musi być wynikiem niewłaściwego odżywiania się. Zwyżkę wag! Może spowodować np. długotrwałe leczenie niepłodności. Gorzej, jeśli do tej początkowej nadwagi dołoży się dodatkowo kilka, a czasem kilkadziesiąt kilogramów. Wówczas zostają one jako „pamiątka” po ciąży i świeżo upieczona matka sama nie poradzi sobie z tym problemem. Zgłaszające się do mojego gabinetu młode kobiety po urodzeniu dziecka mają często tak bardzo zniekształconą figurę, że trzeba wielu miesięcy kuracji, aby uwolnić je od nadmiaru sadła. Każda z nich z powodu nadwagi wygląda średnio o 10 lat starzej.

Mają rozciągnięte mięśnie powłok brzusznych, grube uda, rozstępy na biodrach, brzuchu i piersiach. Są załamane.

Sytuacja kobiet, które w znacznym stopniu przytyły podczas ciąży, pogarsza się jeszcze bardziej w czasie karmienia piersią. Karmienie naturalne ma bardzo korzystny wpływ na zdrowie dziecka i matki, ale zagraża sylwetce. I znów babcie radzą: jedz dużo, pij litrami tłuste mleko itd. To prawda, że w okresie laktacji zwiększa się zapotrzebowanie karmiącej na płyny, ale pragnienie można gasić bez szkody dla dziecka chudym mlekiem, wodą mineralną (niegazowaną) oraz naparami z ziół wzmagającymi laktację. Jeść też można rozsądnie, niekoniecznie sięgając po podwójne porcje. Na przykład, aby dostarczyć organizmowi wapnia, wystarczy jeść chudy biały ser i pić kefir oraz jogurt z niską zawartością tłuszczu.

Przy długotrwałym karmieniu niebezpieczeństwo utrwalenia się otyłości rośnie. Wpływają na to zwyżki kaloryczne w diecie i przestawienia funkcji hormonalnych, charakterystyczne dla okresu ciąży i laktacji. Nierzadko kobieta nie zdąży pozbyć się jeszcze sadła z poprzedniej ciąży, kiedy zachodzi w ciążę ponownie. Powtarza stare błędy żywieniowe i tyje jeszcze bardziej. Trzeba podkreślić, że nadmierna tusza przyszłej matki może być także niebezpieczna dla dziecka. Porody pulchnych pań są cięższe, bardziej skomplikowane, często kończą się cesarskim cięciem. Grubaski gorzej znoszą również okres połogu. Dłużej dochodzą do siebie po wstrząsie spowodowanym porodem.

Kto dba o prawidłowe odżywianie się przed ciążą, nie ma problemów z tuszą podczas ciąży oraz ze zrzuceniem zbędnych kilogramów po urodzeniu dziecka. Najlepiej zatem rzucać balast niepotrzebnego tłuszczu jeszcze przed zajściem w ciążę. Ciąża i karmienie to okres „ochronny”, wówczas odchudzanie się jest absolutnie zakazane. Jednak dietę można tak skomponować, aby nie dopuścić do dalszego tycia. Osiągamy to eliminując z jadłospisu słodycze oraz tłuszcze, szczególnie zwierzęce. Do woli można jeść warzyw, owoców i chudych przetworów mlecznych. Węglowodany czerpiemy z bogatego w błonnik, gruboziarnistego, ciemnego i chrupkiego pieczywa, ale nie ze słodkich ciast. Możliwości zdrowego odżywiania się podczas ciąży jest wiele, ale zasada, którą kobiety powinny się kierować, jest jedna – nie jedz za dwoje, jedz tylko za siebie.

Powrót do spisu treści >>

Kłopoty „puszystych” czterdziestolatek

Otyłość jest uciążliwa w każdym wieku, jednak dolegliwości z nią związane nasilają się szczególnie u kobiet, które przekroczyły czterdziesty rok życia. Wtedy właśnie rozpoczyna się najtrudniejszy okres w życiu kobiety – przekwitanie, czyli menopauza. Jajniki stają się mniej sprawne, wydzielają mniejszą ilość hormonów. Pojawiają się dokuczliwe bóle, uderzenia gorąca, osteoporoza, nadciśnienie, choroby serca i nerwice. Kobieta w czasie menopauzy staje się nieznośna dla otoczenia – nerwowa, nadpobudliwa, wpada w zły nastrój z byle powodu. Często – zbyt często – rekompensuje sobie złe samopoczucie jedzeniem.

– To jedyna przyjemność, jaka została mi w życiu – słyszymy często od pań dojrzałych, które tak łatwo w jednej chwili przekreślają sens swojej kobiecości, wynosząc ponad wszystko uciechy stołu. Uciechy te zresztą są złudne – jedzenie ponad miarę szybko zamienia się w udrękę. Organizm nie tak już sprawny nie potrafi „przerobić” góry jedzenia. Jaką otrzymuje. Po czterdziestce przemiana materii staje się wolniejsza, a i nasze zapotrzebowanie nie jest już tak duże jak w okresie wzrostu i największej aktywności.

Ostatnio lekarze ostrzegają kobiety otyłe przed występowaniem tzw. triady objawowej. Okazuje się, że paniom nadwagą szczególnie zagraża pewien kompleks chorób – nadciśnienie, cukrzyca insulinoniezależna i rak trzonu macicy. Nie są to zresztą jedyne schorzenia powstające w wyniku nadmiernego otłuszczenia organizmu. I nie ma co się oszukiwać – nawet jeśli po czterdziestce nie występują jeszcze zaburzenia miesiączkowe, to i tak nieuchronnie następuje zmniejszanie się ilości wydzielanych hormonów.

Przekwitanie nie musi być koniecznie pasmem udręki. Wiele zależy od samej kobiety. Pamiętajmy – wbrew pozorom nasze zdrowie nie jest wyłącznie naszą osobistą sprawą. Jest przecież jeszcze rodzina – mąż, dzieci, nasze otoczenie w pracy i w domu. Również dla nich musimy być w formie, nie poddawać się przeciwnościom losu. Zgodnie z zasadą „keep fit” powinnyśmy utrzymywać swoje ciało i psychikę w zdrowiu i sprawności. W przypadku, gdy same nie potrafimy dać sobie z tym rady, dobrze jest poradzić się lekarza, który zaproponuje odpowiednią kurację hormonalną.

Przede wszystkim nie rezygnujmy z kobiecości. Bądźmy wciąż atrakcyjne, czyli również – szczupłe. Odwracajmy uwagę od jedzenia – ono nie może zdominować naszego życia, nie może być dla nas najważniejsze. Zajmijmy się czymś, co lubimy (ale nie gotowaniem i pieczeniem tuczących

smakołyków). Wiele kobiet dobiegając pięćdziesiątki załamuje się – wydaje im się często, że są już nikomu niepotrzebne, że wszystko, co najlepsze, mają już za sobą. Powoli zamieniają się w stateczne i zaniedbane babcie. Nic dziwnego, że wtedy jedzenie staje się dla nich ucieczką od rzeczywistości. Dochodzi do tego jeszcze rezygnacja ze wszystkich działań wymagających odrobiny aktywności. Nie chce im się chodzić do kina, do teatru czy na koncerty. Niechętnie w ogóle wychodzą z domu, tłumacząc się brzydką pogodą i złym samopoczuciem. Jeśli już opuszczają domowe pielesze, to po to, by zrobić zakupy. Poza tym pozostaje im już tylko oglądanie telewizji, podjadanie smakołyków i … tycie.

A przecież nie musi tak być. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Na pewno trudniej jest stracić zbędne kilogramy, jeśli nabywaliśmy je przez lata, dlatego im wcześniej zdecydujemy się na odchudzanie się, tym lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że odchudzanie się nie oznacza stosowanej na siłę drakońskiej „diety cud”. Odżywianie się przez kilka dni wyłącznie owocami albo mlekiem może spowodować chwilową utratę wagi. Niestety, po niedługim czasie wrócimy do poprzedniej tuszy.

Co zrobić? Przede wszystkim zmienić tryb życia, zdecydowanie – raz na zawsze. Okres przekwitania to ostatni moment, w którym możemy, a nawet powinnyśmy sobie pomóc. Jeśli uda nam się wprowadzić w życie rozsądne, zdrowe zasady odżywiania się i ruchu, łatwiej zniesiemy ten trudny czas.

Powrót do spisu treści >>

Stres u podłoża nałogów

Współczesny człowiek żyje w ciągłym stresie i jest to cena, jaką płaci za zdobycze cywilizacji. Niestety, tempo życia coraz bardziej doskwiera psychice i sprawia, że choć na chwilę pragnie się odreagować stres. Najczęściej jednak nie potrafimy tego robić i sięgamy po alkohol, narkotyki, papierosy, leki, bądź nadmierne ilości jedzenia. Walka z nałogami to obecnie poważny problem nie tylko medyczny, ale społeczny. Mimo oświaty zdrowotnej, czujności lekarzy i psychologów oraz edukacji społeczeństw, niepokojąco rośnie liczba nałogowców. Dotyczy to również niekontrolowanego, nadmiernego apetytu i jedzeniowego nałogu zwanego bulimią.

W ostatnim trzydziestoleciu badania kliniczne potwierdziły hipotezy, że u podłoża nałogów znajduje się stres. Codzienne życie człowieka przebiega pod presją stresu, który towarzyszy mu w pracy i w domu. Konsekwencją stają się osamotnienie, alienacja, brak pewności siebie, niepokój, lęk. Drobne stresy mogą być nawet siłą napędową naszych działań i mogel działać stymulująco na organizm. Dzięki nim starcza nam energii i chęci do podejmowania coraz to trudniejszych zadań. Dzięki nim również możemy realizować swoje ambicje zawodowe i marzenia związane z życiem osobistym. Jednak stresy, jeśli ich nie odreagujemy, kumulują się i w pewnym momencie nasza psychika dostaje tak potężny ładunek emocji, że jest on w stanie doprowadzić do załamania nerwowego. Odporność psychiki maleje i rozpoczyna się negatywne działanie stresu. Narządy i układy jako „obwodowy” odbiorca stresu manifestują jego negatywne działanie różnymi dysfunkcjami. Te zaś z czasem przeradzają się w poważne choroby.

Już w latach sześćdziesiątych Hans Selye stwierdził, że hormonalne reakcje spowodowane stresem są wynikiem działania osi wewnątrzwydzielniczej, czyli hormonalnej. Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń wyróżnił trzy podstawowe osie funkcji hormonalnych.

1. Oś wydzielania kortykotropiny przysadkowej, która powoduje wzrost aktywności kory nadnerczy, prowadząc niejednokrotnie do choroby Cushinga, a w konsekwencji do patologicznej otyłości.

2. Oś somatotropowa.

3. Oś tarczycowa, powodująca zwiększone wydzielanie hormonu tyreotropowego, co wpływa na zahamowanie prawidłowych funkcji hormonów tarczycowych (to także może wywołać otyłość).

Okazało się, że pod wpływem stresu dochodzi do zaburzenia układu przysadkowo-obwodowego (nadnercza-tarczyca), co w efekcie może prowadzić do schorzeń leżących u podłoża otyłości. Teorię stresu potwierdził na podstawie własnych doświadczeń dr Gupta, który wnioski przedstawił w 1994 r- na forum American Psychological Association.

W ostatnich latach naukowcy zwrócili także uwagę na związek nałogów z serotoniną, substancją mózgową znajdującą się na synapsach komórek mózgowych. Dotąd twierdzono, że za reakcję stresową odpowiedzialne są przede wszystkim neurohormony typu „walcz i uciekaj”. Mowa tu o adrenalinie i noradrenalinie – substancjach uważanych za sprawców stresu w organizmie. Należy jednak zauważyć, że „przedłożeniem” wydzielania tych substancji poza synapsami jest rdzeń nadnerczy. Dlatego też reakcja stresowa była wiązana z wydzielaniem tych dwóch neurohormonów.

Powiązanie stresu z wydzielaniem serotoniny udowodnił m.in. Lane, który doświadczenia w tej dziedzinie prowadzi od 20 lat. Zaobserwował on, że u pacjentów z depresją, czyli osób najbardziej zagrożonych nałogami, poziom serotoniny obniżał się.

Zdrowie psychofizyczne to równowaga wewnątrzustrojowa i zdolność utrzymania. jej. Jakiekolwiek dysfunkcje prowadzą do choroby. Również fizjologiczny apetyt człowieka zależy właśnie od utrzymania równowagi funkcjonowania ośrodka sytości i łaknienia, który na przemian jest pobudzany i hamowany. Ośrodek ten mieści się w podwzgórzu mózgu. Zaburzenia tej równowagi spowodowane są m.in. stresem i prowadzą do niepohamowanego, niekontrolowanego głodu.

Powrót do spisu treści >>

Złudny pocieszyciel

Człowiek z zaburzoną równowagą pobudzania i hamowania ośrodka sytości i łaknienia może pochłonąć w ciągu doby tak ogromne ilości pożywienia, że ich wartość kaloryczna dochodzi do 10 tys. kcal. Po tak niesamowitym objedzeniu się zawsze przychodzi faza wtórna. Pacjent prowokuje wymioty, zażywa środki odwadniające (moczopędne) i przeczyszczające. W ten sposób zakłóca prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu, a przede wszystkim funkcje przewodu pokarmowego i gospodarkę elektrolitową. Powtarzające się tego rodzaju seanse nasilają reakcje nerwicowe, pogłębiają depresję i patologię głodu. Bulimia, bo o tej chorobie tutaj mowa, choć cechuje się wilczym apetytem, może doprowadzić do śmierci. Pacjenci, którzy w porę nie trafią pod opiekę psychiatrów, mogą zginąć z wyczerpania i niedożywienia. Dlatego też na całym świecie niebezpieczeństwom związanym z zaburzeniami łaknienia poświęca się ostatnio tak dużo uwagi.

Warto sobie zdać sprawę, że cokolwiek dzieje się z naszym ciałem, zarządza tym mózg i centralny układ nerwowy, Tak jest również z bulimią. Choroba ta dotyczy nie tylko dorosłego życia, ale też wieku dojrzewania. Obok stresów u jej źródła leżą zaburzenia psychiczne i seksualne. Już na progu wejścia w dorosłe życie człowiek musi się wciąż zmierzać z wymaganiami, jakie sobie stawia i jakie stawia mu społeczeństwo. Poczucie narastających obowiązków, kłopoty szkolne, wybór zawodu, ciągła konfrontacja z dorosłymi to tylko niektóre z problemów. Często nieumiejętność stworzenia właściwych relacji w środowisku, w którym żyjemy, jest przyczyną zaburzeń, a ucieczka w jedzenie ich konsekwencją. Młody człowiek szuka pociechy w jedzeniu. Dochodzi do przesadnej potrzeby zapanowania nad własnym ciałem, co manifestuje się z czasem brakiem łaknienia (anoreksja nervosa) lub częściej bulimią.

W wieku dojrzałym bulimia ma nieco inne przyczyny. Najczęstszą z nich są zawiedzione nadzieje, nieszczęśliwa miłość, śmierć kogoś bliskiego. Choroba ta ma również związek z utratą wiary w siebie, we własne możliwości i siły spowodowane brakiem atrakcyjności seksualnej. Jeśli do tych stanów psychiki dołączy brak snu, stwarza się wymarzona sytuacja dla rozwoju choroby. Nerwica połączona z bezsennością sprzyja częstszemu zaglądaniu do garnka. Podczas gdy inni śpią, bulimicy chodzą po mieszkaniu i najadają się. To najadanie się to nie przyjemność ani łakomstwo, ale po prostu „napychanie” się w celu pozbycia się niepokoju wewnętrznego. Wilczy głód ma złożoną etiologię i nie do końca określoną terapię. Bulimicy cierpią w samotności i kryją się przed innymi ze swą ułomnością. Często nawet najbliżsi nie wiedzą o problemach chorego. Powodowanie

wymiotów, zażywanie środków przeczyszczających i leków odwadniających na własną rękę to przysłowiowa brzytwa, której chwytają się tonący. W miarę narastania nałogu coraz silniej koduje się w ich mózgu patologia łaknienia i coraz trudniej ten odruch zwalczyć.

Zawsze trzeba się liczyć z koniecznością szukania pomocy u lekarza psychiatry, również w przypadku nieprawidłowości z pozoru przypominających somatyczne. Plaga bulimii rozprzestrzenia się szczególnie wśród dziewcząt w okresie dojrzewania. Zlekceważenie jej objawów może doprowadzić do dramatu. Stąd apel do matek, by nie bagatelizowały niepokojów swoich córek, uskarżających się na nadmierną tuszę. Niezadowolenie z wyglądu i pojawiający się w konsekwencji stres Jeżą u podłoża powstawania bulimii. Pierwsze sygnały to nerwowość, unikanie otoczenia, łatwe popadanie w konflikty. Może to być moment przełomowy między nadmiernym apetytem a przejściem do nałogu jedzenia. Jednym z elementów utrudniających rozpoznanie choroby jest charakterystyczne dla bulimików ukrywanie jej objawów. Chorzy jedzą w ukryciu, często nocą. Stopniowo coraz bardziej izolują się od otoczenia i rodziny, stają się osamotnieni.

Nie lekceważmy sygnałów wysyłanych przez organizm. Wilczy, nieposkromiony, utrzymujący się permanentnie apetyt jest sygnałem, że dzieje się coś niedobrego. Nie dostrzeżony i nie wyleczony w porę nałóg jedzenia prowadzi do poważnej choroby. Leczenie nałogów i ich skutków jest trudne i wymaga od pacjentów wielu wyrzeczeń, którym nie zawsze są w stanie stawić czoło. Zatem najlepszym rozwiązaniem byłoby rozwijanie profilaktyki i oświaty zdrowotnej w tej dziedzinie oraz kształtowanie świadomości społeczeństwa, jak ma sobie radzić ze stresami. Stara zasada obowiązująca w medycynie, że łatwiej zapobiegać chorobom niż je leczyć, potwierdza się i w tym przypadku.

Powrót do spisu treści >>

Otyłość – aspekty estetyczne

Wydawałoby się, że wśród ważnych i mniej ważnych aspektów otyłości aspekt estetyczny w porównaniu ze społecznym czy zdrowotnym stanowi niewielką część problemu.

Mówiło się kiedyś, że szczupła powinna być stewardessa, modelka, aktorka, kelnerka w eleganckiej restauracji, zaś obecnie uważa się, że szczupła powinna być każda kobieta, a szczupły – każdy mężczyzna. Problem estetyki przybliżył nam się w naszym życiu codziennym. Estetyczny to szczupły i zadbany.

Szczupły ma być dziś także polityk czy biznesmen. Dużo się o tym pisze, lecz tak naprawdę – szczupłym być to trudna sprawa, której jednak można i trzeba się nauczyć. Większość piosenkarek estradowych czy aktorek walczy ze sobą, często aż do granic swoich możliwości, aby ciągle aktualnym rozmiarem noszonej odzieży był najwyżej nr 38. Cały świat aktorski – i nie tylko – zazdrośnie podziwia nie mieniającą się urodę i szczupłe sylwetki dojrzałych a zawsze pięknych gwiazd piosenki i ekranu, które można z pewnością zakwalifikować do kategorii „no age woman”,

Wszyscy kochamy wciąż piękną i zgrabną Tinę Turner czy Cher, które wciąż zachwycają nas nie tylko niecodziennym głosem, ale i pięknym ciałem, eksponowanym zresztą ciągle na video-clipach bez żadnych zahamowań, ku zgorszeniu moralistów i licznych dewotek.

Wiele osób chętnie ogląda Dynastię, by móc podziwiać Linde Evans i Joan Collins – dwie wspaniałe „kobiety bez wieku”, zdolne jeszcze wzbudzić pospieszny rytm serc u niejednego młodzieńca, którego teoretycznie każda z nich mogłaby być mamusią.

Elizabeth Taylor – niezapomniana diva ekranu – pomimo licznych kuracji odwykowych i ośmiu małżeństw także zachowała dawną urodę. Czy zdrowie też – trudno powiedzieć.

Sophia Loren zaś pokazuje się często ze swym synem, Eduardo, wyglądając – przynajmniej na zdjęciu – bardziej na jego sympatię niż matkę.

Jednakże nie wszystkie znakomitości ekranu i sceny dbają o zdrowie i szczupłą sylwetkę. Przykładem mogą tu być dwaj najznakomitsi śpiewacy operowi naszych czasów – Placido Domingo i Luciano Pavarotti. Z pewnością choć po kilkanaście zrzuconych kilogramów dodałoby im uroku i nic wpłynęło ujemnie na ich głos.

Wspaniała śpiewaczka operowa Montserrat Caballe prezentując kilka lat temu z niezapomnianym i nie żyjącym już Freddiem Mercurym światowy hymn olimpijski „Barcelona”

wyglądała nader niesmacznie w porównaniu ze szczupłym i przystojnym showmanem wszech czasów.

Z pewnością prowadząc nieuregulowany tryb życia artysty nie jest łatwo zadbać o siebie i pozostać szczupłym, a jeszcze trudniej jest się odchudzić, lecz potrafił tego dokonać i to bez pomocy lekarzy chociażby Demis Roussos, który po latach bankietów, libacji i ciągłego tycia zrezygnował z tych wszystkich uciech cielesnych, schudł i zmienił całkowicie swój sposób na życie, wydając nawet książkę na ten temat, pomocną innym grubasom.

Z pewnością nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, jak cierpiały, chcąc być wciąż szczupłymi i zgrabnymi, takie sławy, jak Marylin Monroe czy Jane Fonda. Dziwne może się wydawać, że takie słynne piękności były narkomankami jedzenia. Trudno sobie wyobrazić, że Marylin, ta pożądana przez mężczyzn gwiazda kina, czarująca blondynka żyła w ciągłej obawie, że nikt jej nie kocha, że jest głupia, banalna i tak naprawdę nikomu niepotrzebna. Zajadała się niemal na śmierć, a później odchudzała, gdy w momentach samokontroli przychodziła obawa o nadmierne tycie. Brała się wtedy za środki przeczyszczające, stosowała głodówki na przemian z obżarstwem, uprawiała morderczą gimnastykę. Padała fizycznie i przeżywała huśtawki nastrojów. To była cena, jaką płaciła za sukcesy, pieniądze i pustkę psychiczną.

Perfekcyjnie zgrabna Jane Fonda w roku 1985 podała amerykańskiemu pismu „Cosmopolitan” sporo ciekawostek o swojej ,,23-letniej udręce”. W swojej książce Moja metoda tak to opisuje: „Będąc w internacie pochłaniałam nieprawdopodobne ilości ciastek, słodyczy i kanapek z bekonem. Napychałam się, wymiotowałam i napychałam na nowo. Chciałam być cudownie szczupła, lecz nie mogąc przestać jeść wcinałam i wymiotowałam 15-20 razy dziennie. Cały czas myślałam o jedzeniu i o kupowaniu go. Pracując już jako modelka żyłam na środkach moczopędnych i silnie przeczyszczających, nie zdając sobie sprawy z wyniszczania własnego organizmu”.

To najadanie się to nie przyjemność ani nie łakomstwo, to po prostu „napychanie się”, którego powodem jest niepokój wewnętrzny. Nałogowcy jedzenia kryją się przed innymi ze swoją skłonnością i często nawet najbliżsi nie wiedzą o cierpieniach chorego.

Powodowanie wymiotów, zażywanie środków przeczyszczających, odwadniających na własną rękę to „brzytwa”, której chwyta się tonący w ukryciu przed otoczeniem.

Niektórzy twierdzą, że bulimia jest chorobą śmiertelną, o ile w porę nie uda się przeprowadzić kuracji odwykowej.

”Wilczy głód” ma złożoną etiologię i nie do końca określoną terapię. Bulimicy cierpią w samotności, a umierają nagle bez zasadniczej przyczyny.

Odwrotnością bulimii jest anoreksja nervosa czyli brak łaknienia. Jest to chorobliwa niechęć do jedzenia wywołana także czynnikami psychicznymi. Często występuje po fazach nadmiernego apetytu, a stanowi jak gdyby przewlekłe fazy hamowania środka łaknienia.

Wracając jednak do problemu otyłości w aspekcie gwiazd ekranu i estrady w większości raczej nie musimy się obawiać, aby nasze polskie artystki cierpiały na anoreksję.

Maryla Rodowicz jest ciągle aktualna, z ciekawym repertuarem ale baczny obserwator zauważy, że przegrywa ona w konkurencji wyglądu z uroczymi, szczupłymi panienkami, występującymi wraz z nią w programach estradowych.

Zupełnie inny sposób na życie przyjęła Danuta Rinn, jak sama siebie nazwała „prawdziwa polska baba”. Nic nie ukrywając pod sprytnie uszytymi kreacjami zupełnie inaczej podeszła do problemu swojej tuszy, kreując z niej własny styl i za to ją podziwiam, gdyż sądzę, że żałosne jest skrywa nie swoich „wypukłości” pod ubraniami, mającymi to ukryć, które i tak nie spełniają swego zadania i wmawianie sobie, że przecież nie wyglądam jeszcze aż tak tragicznie. Jeżeli nie ma się ochoty, odwagi, czy też samozaparcia, aby odbyć kurację odchudzającą, trzeba mieć klasę, aby umieć ze swej tuszy wykreować własny niepowtarzalny styl.

Powrót do spisu treści >>

Chude bulimiczki?

„Dzień odmierzam czasem, jaki minął od chwili, kiedy ostatnio jadłam do chwili, kiedy znowu będę jadła. Nadal prześladuje mnie poczucie winy za wszystko, co zjem, chyba że prawie poszczę. Marzę o takim dniu, żebym nie miała w ogóle apetytu, ani jednej myśli, chęci, pokusy na temat jedzenia. Często wpadam w rozpacz, że nigdy tego problemu nie uda mi się rozwiązać” (Suzanne Abraham, Anoreksja, bulimia, otyłość).

Patologia łaknienia, prowadząca do zaburzeń odżywiania się manifestuje się głównie trzema schorzeniami: anoreksją, bulimią i otyłością. Najnowsza publikacja na ten temat, autorstwa Suzanne Abraham ze Stowarzyszenia Psychiatrów USA, porusza problematykę patologii łaknienia w kategoriach osadzonych pomiędzy normalnym odruchem spożywania pokarmów a zmianami w psychice człowieka prowadzącymi do monstrualnych zniekształceń ludzkiego ciała, zaburzeń somatycznych, wreszcie do ciężkiej choroby i nałogu, a w skrajnych przypadkach nawet do zgonu.

Uczucie głodu występujące z różnym nasileniem prowadzi często do zaburzeń odżywiania się. U ich podłoża, jak twierdzą psychiatrzy, leżą zaburzenia sfery psychicznej pacjentek.

Wzmożone łaknienie łączy się z ciągłą obawą przed zjadaniem dużej ilości kalorii i utyciem. W takiej sytuacji pacjent najczęściej sięga po kuracje i diety odchudzające. Jednak nie każdy daje sobie radę z podejmowaniem wyzwania, jakim bywa narzucona sobie dieta. W chwili załamania dochodzi do jej przerwania, a to pociąga za sobą brak akceptacji dla swoich działań. Pojawia się poczucie rezygnacji, winy i częste ataki żarłoczności,stanowiące kolejne fazy bulimii.

Pacjentki oczywiście nie godzą się z perspektywą utycia. To z kolei powoduje chęć pozbycia się pokarmu. Odbywa się to na różne sposoby – najczęściej prowokuje się wymioty, w tym celu stosowane bywają także środki moczopędne i przeczyszczające. Poczucie winy nie pozwala na ujawnienie choroby. Wszelkie jej objawy są skrzętnie ukrywane przed otoczeniem.

Opamiętanie przychodzi po kilku napadach choroby, gdy pacjentka czuje, że przestaje kontrolować sytuację, miotając się od ataków wilczego apetytu do forsownych głodówek.

Problem dotyczy w 80% młodych osób, najbardziej podatnych na wzorce propagowane w telewizji i prasie. Dziewczęta chcą być piękne, a lansowany ideał piękna jest szczupły, czasem wręcz chudy … Niektóre modelki publicznie opowiadają, że ich codzienny jadłospis składa się z wody mineralnej i główki sałaty. Podciąganie się pod ten wątpliwy wzór może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia rozwijających się nastolatek. Coraz częściej także pacjentki w czasie głodowych diet zmuszają się do wzmożonej aktywności fizycznej. Nie chodzi tu o kilka ćwiczeń powtarzanych codziennie przez pół godziny dla rozruszania się, ale o całe kilkugodzinne

serie treningowe, prowadzące do zasłabnięć. Stosuje się wymagające coraz większego wysiłku ćwiczenia siłowe i wielokilometrowe biegi. Moda na uprawianie tych ćwiczeń stała się jeszcze jednym przymusem. Do niedawna mówiono wiele o kobietach opanowanych przez paniczny lęk przed utyciem i stosujących drakońskie diety. Teraz dołączyły do nich kobiety odczuwające wewnętrzny przymus uprawiania ćwiczeń fizycznych wbrew sobie i potrzebom organizmu.

Analizując sferę psychiczną pacjentek stwierdzamy, że zaburzenia łaknienia wynikają często ze złego samopoczucia, niedowartościowania, zaburzeń życia seksualnego i nie spełnienia. Jedzenie spełnia wówczas funkcję zastępczą. W biochemii mózgu pogorszenie się samopoczucia wiąże się z obniżeniem zawartości tryptofanu, 5-hydroksytryptaminy i serotoniny. Są to neurohormony odpowiedzialne za nastrój człowieka. Obniżenie się ich poziomu następuje z różnych przyczyn, np. z powodu brzydkiej pogody, podczas odzwyczajania się od papierosów i walki z innymi nałogami oraz w przypadku niskiej zawartości węglowodanów w diecie.

Zjedzenie czegoś słodkiego podwyższa poziom tryptofanu, ale także insuliny, rodząc chęć do dalszego jedzenia. Podobną poprawę nastroju można zauważyć także po kilku lub kilkunastu godzinach głodówki i u osób poddających się forsownym ćwiczeniom fizycznym. Tym zjawiskiem rządzi już inny bohemizm, ponieważ odpowiadają za nie opiaty, wydzielane w ośrodkowym układzie nerwowym.

Cytowana na początku wypowiedź jest charakterystyczna dla osoby opanowanej przez nałóg jedzenia. Przebija przez nią lęk, który w tego typu dolegliwościach jest uczuciem dominującym i rzutującym na tryb życia pacjenta. „Nie chcę być taka, ale to, co jem, nadal rządzi moim życiem do tego stopnia, że czasami każda chwila wydaje mi się przepełniona myślami o jedzeniu”.

Wypowiedź bulimiczki jasno daje nam do zrozumienia, czym może być tak często bagatelizowana przez nas choroba: ciągłe niekontrolowane łaknienie przy jednoczesnej silnej świadomości, że jego zaspokojenie jest czymś złym. Cały świat, całe życie – wszystko podporządkowane tej jednej myśli, wszystko kręci się wokół talerza. Ale nie zapominajmy, że nałóg jedzenia to nie tylko cierpienia psychiczne. To także ciężkie choroby somatyczne, wyczerpanie i osłabienie. Medycynie znane są również przypadki śmiertelne, spowodowane tą właśnie chorobą.

Trzeba w końcu zdać sobie sprawę, że nadmierne łaknienie nie jest niczyim kaprysem. Jest to nałóg, równie uciążliwy i niebezpieczny jak alkoholizm czy narkomania. Pozbycie się go jest równie trudne i szanse dokonania tego bez pomocy lekarza są znikome. Leczenie chorób związanych z nie właściwym odczuwaniem łaknienia wymaga środków anorektycznych, czyli hamujących owo łaknienie. Stosowanie tych specyfików, dostępnych również na naszym rynku, musi odbywać się pod kontrolą lekarza. Takie kuracje są w Polsce nadal traktowane z nieufnością. Tymczasem np. w Stanach Zjednoczonych w 1989 roku wydano na badania i produkcję leków anorektycznych 10 mld dol., w roku 1993 już 30 mld dol. W naszym kraju, mimo że także produkujemy leki anorektyczne, taka statystyka nie istnieje. Oczywiście chorobom takim, jak anoreksja, bulimia i otyłość najlepiej zapobiegać, zanim jeszcze pojawią się ich pierwsze symptomy. Bardzo ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, co twierdzili psychiatrzy – że są to choroby o podłożu psychicznym. Gdy zaczynamy jeść coraz więcej, ponad miarę I ponad rzeczywiste potrzeby organizmu, zastanówmy się chwilę nad swoim życiem. Co jest nie tak, czego w sobie nie akceptujemy?

Bulimia często pojawia się u nastolatek. Zabiegani rodzice nie zauważają nawet, jak ich dziecko powoli popada w obsesję jedzenia. Warto zwrócić uwagę na zachowanie naszych pociech, może mają kłopoty, o których same nie zechcą nam opowiedzieć.

Wszystkim dziewczętom, które mają wątpliwości co do swojego wyglądu, które chcą dorównać słynnym modelkom i całą swoją uwagę koncentrują na głodówkach i dietach odchudzających przypominam, że każdy z nas jest przecież inny. Osoby z nadwagą zachęcam do zrzucenia zbędnych kilogramów, ale rozsądnie (10 kg nadwagi nie da się trwale pozbyć w 2 tygodnie!) i pod opieką lekarza. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że piękny wygląd i zdrowie dać może tylko konsekwentne stosowanie higieny żywienia i życia codziennego. Czyli zdrowa dieta, zaspokajająca wszelkie potrzeby organizmu, ale nie od czasu do czasu, ale codziennie.

Każdy we właściwy sobie sposób reaguje na to, co dzieje się w jego otoczeniu i w jego psychice. Twój problem z jedzeniem to twoja osobista reakcja na wewnętrzne i zewnętrzne wpływy.

Powrót do spisu treści >>

Psychiczne, seksualne, rodzinne, ekonomiczne aspekty otyłości

Po omówieniu przyczyn otyłości, współczesnych metod leczenia, leków, parafarmaceutyków, a także zapobiegania otyłości poprzez dietę, ruch, tryb życia spójrzmy na tę chorobę pod nieco innym kątem, bo nie bez znaczenia są tu też aspekty psychiczne, seksualne, ba, nawet ekonomiczne.

Przecież już od wczesnej młodości otyła dziewczyna ma kłopoty ze znalezieniem partnera. Co prawda ludowe porzekadło powiada, że „każda potwora znajdzie swego amatora”, ale nawet jeżeli znajdzie, to przyjdzie jej to o wiele trudniej niż szczupłej i zgrabnej koleżance.

Także jako partnerka seksualna otyła dziewczyna nie jest atrakcyjna. Jako kochanka jest mało sprawna seksualnie, łatwo się męczy, poci, trudno jest jej przybrać pozycję inną niż klasyczną. Jest nieestetyczna. Jej wystający brzuch i klockowa te nogi z pewnością nie podniecają kochanka w takim stopniu, co zgrabne nogi i płaski brzuch jej koleżanki. Trudno też stosować kalendarzyk małżeński, ponieważ otyłość często powoduje zaburzenia miesiączkowania.

Dziewczyna zdając sobie sprawę ze swojej nieatrakcyjności, a będąc niedowartościowaną, staje się coraz bardziej zakompleksiona, niechętna, zamyka się w sobie i coraz rzadziej dochodzi do zbliżenia. Nie wpływa to z pewnością korzystnie na partnera, który często próbuje znaleźć sobie wtedy inną kochankę. Do czego to prowadzi, nie trzeba chyba mówić. Czasem nawet i do staropanieństwa.

Jeżeli zaś dochodzi do zaręczyn i ślubu, to i tak otyłość często staje się źródłem nieporozumień i konfliktów pomiędzy małżonkami.

Wiadomo, że ładna i zgrabna żona jest dumą i ozdobą mężczyzny. Jeżeli jednak jest akurat na odwrót, często już wkrótce po ślubie zaczynają się docinki ze strony męża. I jak to dowcipnie ktoś powiedział: przed ślubem mąż mówi przymilnie”: „uważaj, złotko, bo błotko”, zaś później: „uważaj, ślepoto, bo błoto”.

Problematyczne stają się wspólne wyjścia do znajomych, rodziny, ona często pozostaje w domu, tłumiąc łzy i znów pocieszając się pałaszowaniem następnych frykasów. Nierzadko mąż wstydzi się zabrać taką żonę na wczasy, urlop spędzają oddzielnie.

Po urodzeniu dzieci ona zazwyczaj staje się jeszcze bardziej otyła – nierzadko „wrzuca” następne kilkanaście kilogramów. O seksie nie ma już mowy – z powodu braku czasu, I przede wszystkim ochoty. Gdy dzieci nieco podrosną, problemem staje się chociażby pójście na wywiadówkę. Dochodzi do tego, że syn czy córka wstydzą się własnej matki przed rówieśnikami. Kobieta staje się coraz bardziej zestresowana, słaba, mniej sprawna, nerwowa, po prostu chora – na otyłość. W małżeństwie coraz częściej dochodzi do sprzeczek, później kłótni, a stąd już tylko krok do rozwodu i tragedii rodzinnej. Po odejściu męża kobieta pozostaje często sama z dziećmi, lecz i one w końcu dorosną, założą rodzinę.

Jeszcze gorzej, gdy tak się złoży, że dojdą do tego kłopoty i dolegliwości klimakterium. Taka kobieta pozostaje sama, zgorzkniała, otyła, chora – często przechodzi na rentę i to wszystko składa się na prawdziwą życiową tragedię i klęskę … Poza tymi tragicznymi bezdrożami otyłości, która powoduje tu nieobliczalne, pozamaterialne straty, społeczeństwo ponosi też w pełni wymierne straty spowodowane otyłością, pominąwszy już problem zrujnowania domowego budżetu poprzez wydawanie niemal wszystkich pieniędzy na jedzenie; w dobie recesji i bezrobocia osoba otyła ma o wiele mniejsze szanse na znalezienie pracy niż szczupła i zgrabna.

Żaden biznesmen nie zatrudni otyłej, nieapetycznej sekretarki, która swoim wyglądem wzbudzi tylko niesmak u kontrahentów. Żaden właściciel sklepu nie będzie chciał przyjąć do pracy nie sprawnej , otyłej sprzedawczyni, mając możliwość zatrudnienia zgrabnej panienki, która ładnie wyeksponowaną figurą i miłą aparycją stanie się magnesem ściągającym klientów, podczas gdy otyła sprzedawczyni w sklepie, np. spożywczym, wonią swego spoconego ciała zniechęci klientów do najsmaczniejszych nawet produktów żywnościowych.

Oprócz wymiernych aspektów ekonomicznych otyłości, które uderzają w jednostkę, zwróćmy uwagę na te, które narażają bezpośrednio polski budżet, czyli nas wszystkich. Jest on znacznie uszczuplany przez świadczenia na rzecz ludzi otyłych. Podliczyłam wszystkie te świadczenia tylko dla moich pacjentów na przestrzeni ostatnich 15 lat, przyjmując średnią 20 pacjentów dziennie, co daje nam ponad 4000 chorych rocznie, korzystających z bezpłatnych a finansowanych przez budżet państwowy wizyt lekarskich w rejonie, częściowo odpłatnych leków, szpitali, rehabilitacji, zwolnień (roboczo dni), a także rent inwalidzkich, ponieważ około 20% moich pacjentów stanowią renciści.

Po podliczeniu okazało się, że nasz kraj mógł był zaoszczędzić na otyłości co najmniej 8 miliardów starych złotych rocznie, co przez 15 lat mojej działalności daje okrągłą sumę 12 milionów nowych złotych zaoszczędzonych dla budżetu tylko przez jedną klinikę odchudzania.

Być może pora już spojrzeć poważnie na problem otyłości i strat przez nią powodowanych.

Powrót do spisu treści >>

Chudnąć z głową

Do niedawna w dietetyce obowiązywała zasada, że zdrowy jadłospis to taki, który składa się z potrawo niskiej zawartości kalorii, a bogatych w białko, witaminy i mikroelementy. „Kalorymetryczny” kierunek nauki o żywieniu ostatnio bardzo się rozwija, jednak co jakiś czas jest weryfikowany wynikami różnorodnych badań. Badania ostatnich lat udowodniły bowiem, że na zdrowie i kondycję człowieka ma wpływ nie tylko to, co się jada i w jakich ilościach, ale również sposób komponowania ze sobą poszczególnych artykułów żywnościowych. Zauważono także, że obróbka zbóż, kasz czy ryżu wpływa na ich wartość odżywczą. Nadmierne oczyszczanie pozbawia je błonnika, który pełni w organizmie, a konkretnie w przewodzie pokarmowym,

funkcję ochronną.

Coraz liczniejsza grupa awangardowych dietetyków uważa np., że teorie o potrzebie spożywania białka w dużych ilościach są mocno przesadzone. Największe zapotrzebowanie na białko istnieje w dzieciństwie. Z badań wynika, że dorosły człowiek potrzebuje do życia tylko około 30 g protein dziennie. Spożywanie większych ilości jest niebezpieczne i może przyczyniać się do powstania choroby reumatycznej, choroby serca, a nawet choroby nowotworowej. Udowodniono również, że nadmierne spożywanie białka sprzyja występowaniu niedoborów magnezu oraz witamin z grupy B. Badania nad wpływem białka na powstawanie chorób obejmują coraz więcej dziedzin medycyny. Naukowcy podejrzewają, że zbyt duże dawki białka w pożywieniu mogą powodować zaburzenia umysłowe, a także prowadzą do przedwczesnego starzenia się. Znany już jest nawet mechanizm tego zjawiska. Nadmiar białka powoduje zaburzenia

równowagi biochemicznej organizmu, wydziela się nadmierna ilość kwasu mlekowego, resztki pokarmów w jelitach zaczynają gnić i dochodzi do degeneracji organów. Zasadą komponowania diety odchudzającej jest znajomość optymalnego zapotrzebowania organizmu na składniki potrzebne do jego prawidłowego funkcjonowania, przy jednoczesnym obniżeniu kaloryczności. Jak w każdej dziedzinie życia – najzdrowszy jest umiar i w leczeniu otyłości powinno się przestrzegać tej zasady. Chudnięcie musi odbywać się stopniowo; jeśli przez całe życie pracowało się na swoje sadło, to trudno się go pozbyć w ciągu kilku tygodni. Obie strony – lekarz i pacjent – muszą w tym względzie wykazać cierpliwość.

Kontrowersje budzą także opinie na temat wartości protein. Do niedawna za pełnowartościowe uważano tylko białka pochodzenia zwierzęcego. Tymczasem biochemicy udowodnili, że równie dobre jest białko zawarte w ziarnach słonecznikowych, w gryce, prosie, migdałach i soi. Zdaniem żywieniowców najzdrowsza dieta powinna być niskokaloryczna i o określonej zawartości białka. Zalecają oni spożywanie węglowodanów w postaci nie oczyszczonej – chleb razowy, grube kasze, groch, ziemniaki gotowane w łupinach. Twierdzą, że dominującym składnikiem zdrowego pożywienia powinny być surowe owoce i warzywa. Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia potwierdzili pogląd awangardowych dietetyków dodając, że warzywa i owoce są nie tylko źródłem witamin, ale doskonałym biokatalizatorem i regulatorem procesów trawiennych. Jest to również odtrutka na powszechny, cywilizacyjny nałóg jedzenia za dużo, za tłusto i za słodko.

Blisko 5 mln osób w Polsce cierpi na choroby układu krążenia, z tego 3,5 mln na nadciśnienie tętnicze, a 1mln na chorobę wieńcową. Odnotowuje się 80 tys. zawałów rocznie. W statystyce zgonów nie ma innej choroby, która by równie dramatycznie jak ta wpływała na umieralność. Lekarze wielu specjalności twierdzą, że właśnie stosowaniem odpowiedniej diety można zmienić tę ponurą statystykę. Dieta może być lekiem. Tylko że wiedza społeczeństwa na temat działania tego leku jest wciąż znikoma, a tym samym jest to wciąż niedoceniany sposób leczenia chorób.

Powrót do spisu treści >>

„Radykalne cięcie”

Wraz z falą wielu nowości z Zachodu przyszła do nas moda na zabiegi chirurgii plastycznej. Dzisiaj i u nas każdy może zafundować sobie nowy nos, skorygować odstające uszy, a kobieta powiększyć lub zmniejszyć biust. Poprzez lifting

Tabela 8

Źródła głównych składników odżywczych

Składnik

Źródło

Funkcja w organizmie

BIAŁKA

pełnowartościowe

o częściowej wartości

ryby, drób, mięso innego

gatunku, sery, jaja

strączkowe, zboże,

warzywa, orzechy

wzrost i regeneracja tkanek, prekursory hormonów białko-wych,enzymów, przeciwciał
TŁUSZCZE

kwasy tłuszczowe nasycone

kwasy tłuszczowe wielonienasycone

jednonienasycone

mięso, nabiał, masło,orzechy, czekolada, olej kokosowy, olej

palmowy

oleje: słonecznikowy, sojowy, orzechy włoskie, „miękkie” margaryny

oliwa z oliwek, orzeszki

ziemne, majonezy

„paliwo” gromadzone w tkance tłuszczowej

„nośniki” rozpuszczalnych w tłuszczach witamin (A, D, E, K)

cele smakowe, wywołują

łatwo uczucie sytości

WĘGLOWODANY

złożone: skrobia, celuloza

i inne

dwucukry (laktoza, sacharoza,

maltoza)

jednocukry (glukoza,

fruktoza, galaktoza)

pieczywo, produkty mączne, strączkowe, bulwy, orzechy

cukier buraczany lub

trzcinowy, melasy, syropy,

mleko, owoce,

warzywa

produkty rozpadu

dwucukrów 'z owoców,

warzyw, mleka

bardzo ekonomiczne „paliwo”, wartości smakowe, „nośniki”

witamin grupy B

„paliwo”, wartości smakowe

„paliwo”, wartości smakowe

WITAMINY rozpuszczalne w tłuszczach

A

w zielonych częściach roślin,

w maśle, w serach

potrzebna do utrzymania właściwego stanu komórek nabłonka, warunkuje odporność w zakażeniach, składnik barwnika wzrokowego

D

tran rybny, żółtko jaja, mleko. pobudza wzrost i mineralizację

kości, zwiększa wchłanianie wapnia

i fosforu

E

nasiona, oleje roślinne,

zielone części roślin

chroni niektóre witaminy i nienasy-cone kwasy tłuszczowe przed utlenieniem

K

zielone części roślin,

niektóre mięsa i owoce

istotna dla krzepnięcia krwi
WITAMINY rozpuszczalne w wodzie

B1

mąka razowa, strączkowe,

mięso wieprzowe

Koenzym w reakcjach usuwania

CO 2 w toku przemian energetycznych

B2

mleko, ser, mąka razowa,

jaja, mięso

uczestniczy w przemianie energii, działa w przemianie białek

niacyna

niacyna wątroba, mąka razowa,

strączkowe, mięso

uczestniczy w procesach przemiany energii

B6

mięso, warzywa zielone, drób, ryby, ziemniaki, kukurydza, mąka

razowa

składnik przemiany aminokwasów

Kwas foliowy

zielone części roślin, mąka razowa, wątroba, drożdże Składnik przemiany kwasów nukleinowych i aminokwasów

B12

podroby (wątroba), mięso, ryby, mleko, nieobecna w pokarmach

roślinnych

konieczna dla prawidłowego

rozwoju krwinek czerwonych

Kwas pantotenowy

w produktach roślinnych

i zwierzęcych

istotny w przemianie energii, niezbędny w procesach rozwoju skóry i układu nerwowego

biotyna

biotyna mięso, warzywa, orzechy, strączkowe, mąka razowa składnik koenzymów syntezy tłuszczów i przemiany aminokwasów

C

owoce cytrusowe i inne, ziemnia- ki, pomidory, zielone części roślin konieczna do tworzenia substancji podstawowej, chrząstki kości
SOLE MINERALNE
wapń mleko, sery, warzywa, strączkowe o ciemnozielonym zabarwieniu tworzenie kości i zębów, przewodnictwo nerwowe i mięśniowe, krzepnięcie krwi
fosfor i magnez mięso, drób, zboże, mleko, sery, mąka razowa, warzywa, fasola,

orzechy

tworzenie kości i, zębów, biorą udział w syntezie białek: wpływ na reakcję mięśni i nerwów
żelazo wątroba, chude mięso, liściaste części roślin, mąka razowa składnik hemoglobiny, konieczne do przemiany materii
cynk mięsa, jaja, mleko, mąka razowa konieczny w przemianie substratów odżywczych
sód sól kuchenna, mleko,

wiele przypraw

wpływ na przemianę wodną, kwasowo- zasadową, czynność nerwów
potas owoce, mięso, mleko udział w przemianie wodnej, kwasowo-zasadowej, w regulacji czynności nerwów i mięśni
fluor kraby, ostrygi, ryby morskie, woda wzbogacona we fluor tworzenie dentyny,utrzymanie struktury kości
jod ryby morskie, „owoce morza” – zwierzęta żyjące w muszlach,

warzywa rosnące na glebie bogatej w jod, jodowana sól

składnik hormonów tarczycy

twarzy możemy pozbyć się zmarszczek i wizualnie- odmłodzić o kilka, a nieraz i kilkanaście lat.

Dziś nie jest to już wyłącznie przywilejem gwiazd. Pacjenci chirurgów plastycznych liczą też na to, że skalpel szybciej przywróci im ponętne kształty niż długotrwała kuracja odchudzająca.

Wiele otyłych osób ma nadzieję na rozwiązanie swoich problemów z wagą dzięki liposukcji, czyli odsysaniu tkanki tłuszczowej. Na temat tego zabiegu krążą wśród grubasów prawdziwe mity, które, niestety, po części muszę rozwiać. O ile z dobroczynnego działania chirurga w zakresie skorygowania nosa czy zlikwidowania zmarszczek skorzystać może każdy (oczywiście po przeprowadzeniu odpowiednich badań), zwykle ze znakomitymi efektami, to liposukcja nie jest metodą odchudzania, lecz jedynie korygowania pewnych mankamentów sylwetki. Podczas zabiegu nie można odessać więcej niż 3000 cm ³ tłuszczu (czyli ok. 3 kg). Łatwo przeliczyć ilu zabiegów wymagałby pacjent posiadający choćby 30-kilogramową nadwagę. Jego organizm nie wytrzymałby

kilkunastokrotnego znieczulenia. Pomijam już kwestię, ile lat musiałby trwać cykl takich zabiegów i ile musiałby on kosztować. Trudno też byłoby znaleźć lekarza gotowego się tego podjąć. Znam co prawda jednego usiłującego w ten sposób szybko zbić fortunę, lecz z litości nie wymienię tutaj jego nazwiska. Nie chcę pomniejszać znaczenia liposukcji jako zabiegu likwidującego pewne mankamenty figury, często też po kuracji odchudzającej, gdy szczupłej już, bądź średniej wagi pacjentce pozostają nieproporcjonalnie grube uda lub „wałeczki” pod biustem. Wtedy liposukcja jest prawdziwym zbawieniem. Ja sama nierzadko kieruję swoje pacjentki do dr Włodzimierza Sidorowicza z wrocławskiego Studia Chirurgii Estetycznej „Aleksandra”, który zabiegi te zaczął wykonywać jako jeden pierwszych w Polsce i ma w tym ogromne doświadczenie – I ono także jest niezmiernie ważne przy wykonywaniu tego typu zabiegów, aby były one udane, ale i w pełni bezpieczne. Dla osób po kuracji odchudzającej, które pozbyły się znacznej nadwagi, potrzebna często też bywa resekcja powłok brzusznych, czyli, mówiąc prościej, „obcięcie” pozostałej obwisłej skóry (np. na brzuchu).

Trudno odmówić chirurgii plastycznej i estetycznej ogromnego wpływu na poprawę naszego wyglądu i co za tym idzie – samopoczucia, jednak nie ma co się łudzić, że skalpel chirurga w kilka godzin zlikwiduje nam otyłość, na którą pracowaliśmy nieraz pół życia.

Powrót do spisu treści >>

Słodki dopust

Otyłość, choroby układu krążenia, cukrzyca i wiele innych dolegliwości, szczególnie układu trawiennego, wymagają nic tylko leczenia farmakologicznego, ale przede wszystkim stosowania diety. Podstawową zasadą sporządzania jadłospisów jest ograniczenie węglowodanów i tłuszczów na rzec produktów bogatych w białko, mikroelementy i witaminy. Zatem oczywiste jest, że ludzie, którym lekarz zaleca dietę, nie powinni jadać mącznych potraw, tłustych mięs i wędlin, a także wyrobów cukierniczych. Muszą je zastępować warzywami i owocami. Chociaż teoretycznie wydaje się, że to nic trudnego, w praktyce jest inaczej. Większość chorych nie wytrzymuje dietetycznego reżimu. Nawet za cenę pogorszenia stanu zdrowia nie chcą oni zrezygnować z nabytych często jeszcze w dzieciństwie złych nawyków żywieniowych. I, co ciekawe, mówią, że łatwiej im się obejść bez chleba, masła, kiełbasy czy kotleta schabowego niż bez kawałka tortu, deseru z bitą śmietaną lub szarlotki.

Żywieniowcy krajów zachodnich twierdzą, że wadą wszystkich nisko tłuszczowych i węglowodanowych diet jest ich monotonia i konieczność ciągłego liczenia zjadanych kalorii.

Psycholodzy natomiast uważają, że groźnym następstwem reżimu dietetycznego jest poczucie wyobcowania ze środowiska ludzi zdrowych. Grubas unika przyjęć nie dlatego, że go tam nie akceptują, tylko dlatego, że widząc, jak inni jedzą, cierpi psychiczne katusze na widok zakazanych

dla niego potraw. Podobnie reaguje człowiek chory. na cukrzycę. Jego wyobcowanie jest tym większe, że oprócz diety musi systematycznie przyjmować insulinę lub inne środki przeciwcukrzycowe.

To poczucie inności utrudnia terapię. Wiele nadziei pokładano

w funkcjonujących przy poradniach lekarskich szkołach zdrowego żywienia. Jednak okazało się, że wyrabianie zdrowych nawyków żywieniowych to długotrwały proces, a mentalności ludzi nie da się zmienić z dnia na dzień.

Najnowsze badania prowadzone przez amerykańskich naukowców dowiodły, że o wiele lepsze efekty w prostowaniu deformacji psychicznych ludzi skazanych na dietę daje wprowadzanie na rynek produktów tzw. podrabianych, które z wyglądu i w smaku przypominają te z listy zakazanych. Sporządza się je z komponentów zastępczych. Zamiast cukru dodaje się słodzik, zamiast śmietany – odtłuszczone mleko itd. W sklepach spożywczych Amsterdamu czy Londynu są wydzielone stoiska z produktami dla ludzi, którzy mają za wysoki cholesterol, chorych na cukrzycę, otyłych. Panuje tam również dobry zwyczaj zamieszczania na opakowaniu informacji o wartości kalorycznej. W Polsce w niektórych sklepach przyjęto już zachodnie wzorce. Jednak wybór produktów jest niewielki, najczęściej pieczywo chrupkie, kruche ciasteczka i napis – dla cukrzyków. A przecież leczenie otyłości trwa wiele miesięcy, a nawet dłużej. Na tę chorobę nie dostaje się zwolnienia lekarskiego z zaleceniem: leżeć lub: może chodzić. Podczas terapii pacjenci muszą

normalnie żyć i pracować.

Pochłonięci codziennymi obowiązkami nie mają czasu, aby wciąż ważyć, mierzyć i obliczać swoje racje żywnościowe. Aż trudno uwierzyć, że w sytuacji, kiedy prawie 60% ludzi cierpi z powodu nadwagi lub otyłości, rodzimy przemysł spożywczy nie stara się ułatwić im życia.

Luka w zaspokajaniu potrzeb ludzi, którzy zmuszeni są stosować dietę, zainspirowała zachodnich dietetyków do opracowania zupełnie nowych receptur na niskokaloryczne wypieki cukiernicze. Są to makowce, szarlotki, torty, babeczki i inne „słodkości”. Jedna 1OO-gramowa porcja zawiera trzykrotnie mniej kalorii niż taka sama porcja ciasta z Horteksu. Sama jestem autorką wielu takich przepisów. Jednak wielokrotnie podejmowane przeze mnie próby promocji przepisów na niskokaloryczne wypieki i desery zakończyły się fiaskiem. Okazuje się, że trudno przełamać niechęć producentów i jak dotąd produktów tych nie ma w sprzedaży.

Powrót do spisu treści >>

Cicha, skryta, podstępna

Badania ostatnich lat sugerują, że zachorowaniom na cukrzycę w znacznym stopniu sprzyja zanieczyszczenie, pośpiech, ciągłe zmęczenie, a także złe odżywianie się. Zwłaszcza w miastach warunki życia usposabiają do zachorowania na cukrzycę. Człowiek city jada nieregularnie, szybko, tanio i to, co ma pod ręką, byle nie tracić czasu na przygotowywanie posiłków. Niestety, oferowana przez gastronomię żywność zawiera zbyt dużą ilość niezdrowych tłuszczów pochodzenia zwierzęcego i rafinowanych cukrów prostych obciążających organizm. Wiele do życzenia pozostawia również przetwórstwo; stwierdzono, że przetworzona żywność jest nie tylko wysokokaloryczna, ale zawiera wiele substancji toksycznych. Cukrzyca tzw. II typu, czyli nabyta w dorosłym życiu, stała się obecnie poważnym problemem wszystkich cywilizowanych społeczeństw. Przebiega ona cicho, skrycie i podstępnie, często bezobjawowo lub skąpo objawowo.

Walka z cukrzycą zaczęła obecnie nabierać nowych wymiarów. Nie można jej rozpatrywać jako odosobnionej jednostki chorobowej. Chroniąc się przed cukrzycą, zapobiegamy także innym chorobom cywilizacyjnym, takim jak miażdżyca naczyń, nadciśnienie tętnicze krwi lub nowotwory.

Substancje toksyczne i produkty przemiany materii, których organizm nie zdążył wydalić (a dostarcza się mu coraz to nowych porcji obfitego i jednostronnego pożywienia), kumulują się. Jeśli do tego dojdzie otyłość, zachorowanie na cukrzycę jest prawie murowane. Statystyki potwierdzają ten punkt widzenia. Ponad 90% chorych na cukrzycę ma nadwagę lub cierpi na otyłość, ewentualnie miało nadwagę w momencie zachorowania. Liczba chorych z tym typem cukrzycy stanowi w Polsce 3% ludności. Prawdopodobnie drugie tyle nie odczuwa jeszcze żadnych dolegliwości, ale już są nieznaczne symptomy choroby, takie jak przyzębica, drożdżyca pochwy, uporczywy świąd, czyraczność skóry lub inne. Opóźnia to rozpoznanie, pojawiają się powikłania naczyniowe, których później, mimo prawidłowego leczenia cukrzycy, nie można już cofnąć.

Obecnie profilaktyka chorób cywilizacyjnych jest najbardziej promowaną dziedziną we wszystkich państwach Europy Zachodniej, w Skandynawii, USA i w Kanadzie. Ten sarn kierunek przyświeca działaniom Światowej Organizacji Zdrowia. Mimo to wskaźniki epidemiologiczne głównych cywilizacyjnych chorób, m.in. cukrzycy, są coraz gorsze. W pojęciu zwykłego zjadacza chleba odpowiedzialność za stan zdrowia społeczeństwa ponosi lekarz. Tymczasem nawet w państwach, gdzie system opieki zdrowotnej jest bardzo sprawny, medycyna nie jest w stanie zatrzymać wzrostu zachorowań na serce, nowotwory i cukrzycę. Zdrowo żyć. To zalecenie, które próbuje się wpajać już od najmłodszych lat.

W założeniu reguły gry są bardzo proste, ale jakże trudne w realizacji. Zmiana nawyków żywieniowych i sposobu przygotowywania posiłków, a także regularne uprawianie ruchu i technik relaksacyjnych rozładowujących stres to podstawa. Niestety, w konsumpcji tłustych mięs i wędlin Polacy przodują w świecie. Nie ma również nawyku biegania, uprawiania ćwiczeń, słowem – czynnego wypoczynku. Żeby zmienić ten stan rzeczy, potrzebny jest wysiłek ze strony nie tylko lekarzy, ale także producentów żywności, osób odpowiadających za kulturę fizyczną i środków masowego przekazu, które powinny preferować zdrowy styl życia. Od świadomości społeczeństwa będzie zależało, czy o zapobieganiu cukrzycy i innym chorobom będzie się tylko mówić, czy też reguły gry w tej walce znajdą potwierdzenie w praktyce.

Twórca słynnej bostońskiej kliniki diabetologicznej E. Joslin twierdził, że leczenie cukrzycy powinno się wspierać na czterech filarach – diecie, insulinie, wysiłku fizycznym nauczaniu chorych, jak żyć z tymi nowymi zadaniami. Ciężar leczenia spoczywa na pacjencie, lekarz jest tylko doradcą i koordynatorem podejmowanych działań leczniczych. Przede wszystkim pacjent musi wiedzieć o swojej chorobie niemal wszystko. Musi nauczyć się przyrządzać posiłki, sam kontrolować poziom cukru we krwi i wiedzieć, jaką dawkę insuliny powinien sobie zaaplikować. Bardzo duży nacisk kładzie się na jednoczesne spełnienie wszystkich warunków niezbędnych w prawidłowym leczeniu. Leczenie cukrzycy czy to insuliną, czy lekami doustnymi nie może być substytutem leczenia dietetycznego.

Najlepsze rokowania daje wykrycie cukrzycy we wczesnym stadium i jest to zadanie dla lekarza tzw. pierwszego kontaktu. Niestety, cukrzyca bardzo często towarzyszy otyłości.

Powrót do spisu treści >>

Euteniczna świadomość

Odkąd sprawy żywienia stały się domeną nauki, wiedza na ten temat znacznie się poszerzyła, zaczęto odkrywać wiele nieznanych dotąd prawd. Powstały też organizacje, stowarzyszenia, różnego rodzaju placówki zajmujące się problemami racjonalnego żywienia. Istotną rolę spełnia wśród nich Komisja Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia. W tym momencie walka z otyłością przestała być problemem jednostki, a stała się sprawą całych rodzin, środowisk, aglomeracji, krajów, a wreszcie całego cywilizowanego świata. Wiadomo już, że prawidłowe żywienie wzmaga siłę i żywotność organizmu, zapobiega wielu chorobom niezakaźnym, zwiększa też odporność na infekcje i bakterie. W sferze psychicznej natomiast daje zwiększoną wydajność umysłu, spowalnia starzenie się; słowem przedłuża kalendarz biologicznej aktywności człowieka. Żywienie nieprawidłowe prowadzi do otyłości, obciąża organizm wieloma chorobami, występującymi często jednocześnie, powoduje ociężałość ruchową i psychiczną, a także przyspiesza procesy starzenia się. Jest również ekonomiczny wymiar tego problemu. Ludzie, którzy się nieprawidłowo odżywiają, częściej chorują i stanowią obciążenie dla lecznictwa. Skądinąd wiadomo, że nakładów finansowych, które ponosi obecnie medycyna naprawcza, nie wytrzymują budżety nawet najbogatszych państw. Zatem wiedza na temat prawidłowego odżywiania się stanowi dla ludzkości nieocenioną wartość i już w najbliższej przyszłości powinna odegrać decydującą rolę w realizacji programów prewencyjnych takich chorób, jak choroby układu krążenia, nowotwory, cukrzyca.

Osiągnięcia nauki w dziedzinie żywienia, poparte intensywnymi badaniami prowadzonymi w Anglii i Szwajcarii, nadały zagadnieniu racjonalnego żywienia nowe znaczenie. Stało się jasne, że bez rozwiązania tego problemu nie może być mowy o zdrowiu, o biologicznej jakości człowieka. Zaczęto nie tylko na wielką skalę propagować wiedzę z zakresu odżywiania się, ale także wprzęgać w tę działalność producentów artykułów spożywczych i naukowców, którzy na bieżąco śledzą zależności pomiędzy żywieniem i zdrowiem. Powstała nowa gałąź nauki zwana eugenika, która

bada problemy zarówno żywienia i dietetyki, jak kultury życia codziennego, wpływu otoczenia na człowieka, sprawy higieny i zdrowia, organizacji pracy, przystosowania budownictwa do potrzeb rodzinnych itp.

W naszym kraju problem żywienia ma niedostateczną rangę, a wiedza na ten temat jest w powijakach. Dla Polaka eutenika to wciąż niewiele mówiące, pozbawione określonego kontekstu nowe słowo. Nawet lekarze posiadający wiedzy z dziedziny dietetyki nie zawsze zwracają uwagę na sposób odżywiania się swoich pacjentów. Chorobę widzą jako jednostkę, której przypisany jest konkretny numer, z rzadka dopatrując się jej związku z nieprawidłowym odżywianiem się. Tylko w ewidentnych przypadkach, np. w chorobach o podłożu metabolicznym, zwracają uwagę na ten problem. Niedostateczna jest też profilaktyka, bez której trudno będzie medycynie stawić czoło wielu chorobom

Niewiedzę na temat żywienia przypłacamy utratą zdrowia, młodości, urody, tyciem, a często inwalidztwem. Aby przy. wrócić zdrowie i sprawność tracimy pieniądze na leczenie, rehabilitację, odchudzanie się, gdy wystarczyłoby zmienić swoje postępowanie i poczuć się współodpowiedzialnym za własne zdrowie. Jednak do tego potrzebna jest świadomość euteniczna, a tej jeszcze nie mamy.

Rzadko przyglądamy się swemu otoczeniu; gdyby tak było, każdy dostrzegłby, jak niewielu jest wśród nas zupełnie zdrowych ludzi. Jeden ma kłopoty z sercem, inny cierpi na bezsenność, jeszcze innego nękają migreny lub paradontoza itd. Tylko znikomy procent ludzi cierpiących z powodu różnych dolegliwości widzi ich związek z nieprawidłowym odżywianiem się. Choć objawy nie świadczą o stanie chorobowym, to są sygnałami, że z organizmem coś nie w porządku.

Chorych w naszym kraju nie brakuje. Znajdujemy się w czołówce krajów uprzemysłowionych o najwyższej absencji chorobowej. Niepokojąco obniżyła się też przeciętna długość życia. Tak niekorzystnych wskaźników nie mają nawet niektóre kraje Trzeciego Świata, uważane dotąd za obszar największej nędzy i chorób. Umierają u nas głównie mężczyźni w średnim wieku, a przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów są choroby serca. O tym, w jak trudnej

sytuacji zdrowotnej znajdują się Polacy, napisano nawet w „Time”. Autorzy zamieszczonego tam artykułu twierdzą, że przyczyną jest powszechne palenie papierosów, nadmierne picie alkoholu i nadwaga spowodowana nieprawidłowym odżywianiem się. Nic dodać, nic ująć; może tylko – poważnie nad sobą się zastanowić.

Powrót do spisu treści >>

Wielka gra – trzeba schudnąć

Prawie każdy otyły człowiek wie, że przegrywa w walce z samym sobą, ale nie chce przyznać się do klęski. Usiłuje zachować pozory, że pokochał swoje „grube ja” i jest mu z nim bardzo dobrze. Często sobie pokpiwa ze swojegoproblemu,bagatelizuje go, ale tak naprawdę marzy o smukłej figurze. Co się naprawdę dzieje w duszy grubego człowieka, może wiedzieć jedynie on sam oraz lekarz, któremu zaufał i któremu powierzył swój los. Nie ma w tym żadnej przesady- dopiero podczas terapii wychodzą głęboko skrywane wcześniej kompleksy, związane z nadmiernie obfitymi kształtami, dopiero tutaj ujawniają się zahamowania dotyczące kontaktów z ludźmi oraz poczucie alienacji.

Oddając się systematycznemu obżarstwu, grubasy co jakiś czas próbują się odchudzić, sięgając po pierwszą lepszą dietę poleconą przez kogoś ze znajomych jako rewelacyjnie skuteczny środek. Jednak takie odchudzanie się trwa zwykle krótko, słomiany ogień szybko gaśnie. Nie wystarcza silnej woli, energii, chęci czy wreszcie motywacji. Gruby człowiek ponownie popada w stare nawyki, z niechęcią przyjmuje jakiekolwiek zmiany, jest apatyczny, wreszcie godzi się na swój los i … ucieka w jedzenie. Te fazy przeplatają się aż do momentu, gdy otyłości zaczynają towarzyszyć inne, poważnie zagrażające zdrowiu i życiu schorzenia. Wtedy już nie ma wyjścia, trzeba schudnąć.

Najlepsze wyniki daje odchudzanie się w fazie, kiedy nie przyplątały się jeszcze inne choroby. Większość grubasów jednak podejmuje decyzję o zgłoszeniu się do specjalisty w stanie bardzo zaawansowanej otyłości. Z nadwagą należy walczyć jak najwcześniej, niezależnie od płci i wieku, najlepiej pod kierunkiem lekarza. Wprawdzie jest na ten temat sporo literatury, ale często trudno dokonać właściwego wyboru, tym bardziej że nie ma uniwersalnej, odpowiedniej dla każdego metody leczenia. Aby osiągnąć zamierzony skutek, metoda musi być dobrana indywidualnie, a środkiem do celu musi być świadomość konieczności kuracji.

Pierwszy krok jest zwykle najtrudniejszy, gdy wiąże się z decyzją, że taką kurację chce się naprawdę podjąć. Decyzja ta pociąga za sobą pewne konsekwencje: trzeba przezwyciężyć lenistwo i łakomstwo. Kiedy już się ją podjęło, zaczyna się wielka gra z samym sobą, ze swoimi słabościami, nawykami. Gra, w której stawką jest zdrowie i inna jakoś życia.

Trzeba pamiętać, że odchudzanie się to nie tylko przyrządzanie posiłków według zalecanej diety, zażywanie lekarstw czy ziół wspomagających leczenie dietą. Z otyłością walczy! się przez całą dobę, przy każdym otwarciu ust podczas jedzenia, przy każdym wyciągnięciu ręki po kolejne jabłko czy szklankę wody mineralnej. Odchudzaniu się zawsze towarzyszyć musi świadomość, że do ust wkłada się kalorie. Jest to ciągłe przeliczanie, co mi się opłaca, a co nie.

Na początku można się w tym wszystkim pogubić, z czasem jednak człowiek się przyzwyczaja, zwłaszcza kiedy widzi efekt. Satysfakcja i radość z każdego zrzuconego kilograma są silą napędową kontynuowania kuracji. Ba, ten sam człowiek, który jeszcze przed kilkoma miesiącami nie wierzył, że schudnięcie jest możliwe, teraz zaczyna patrzeć na siebie inaczej, z szacunkiem. Po prostu zaczyna siebie lubić.

Jak już wspomniałam, kuracja musi być świadomym wyborem pacjenta. Gdy opanuje go łakomstwo – krzyczy STOP. Mobilizuje się, by przezwyciężyć słabość. W tych trudnych chwilach powinien myśleć o gratulacjach, jakie mu składano jeszcze wczoraj, widząc jego nową sylwetkę. To pomaga w pokonywaniu trudów i wyrzeczeń. Kiedy już nauczy się kontrolować swoje postępowanie, będzie mógł śmiało powiedzieć, że jest na etapie skutecznej i rozważnej walki z nadwagą.

Kolejny etap to świadome lekceważenie „niedozwolonych” dla niego smakołyków: ciastek, kremów, lodów, golonek, schabów, boczków. Idzie się wtedy do restauracji i zamawia bulion w filiżance oraz gotowanego kurczaka, obojętnie patrząc, jak innym ścieka po brodzie tłuszcz .przy konsumowaniu frytek. Ta wątpliwa przyjemność będzie kosztowała osobę przy sąsiednim stoliku kilkaset kilokalorii. Absolutna obojętność na to, co kto je, to sposób myślenia, który pomaga utrzymać reżim dietetyczny.

Tabela 9

Wykaz dozwolonych i zabronionych produktów

żywnościowych w odżywianiu się osób otyłych

Produkty

żywnościowe

Dozwolone Zabronione
Mięso i drób chude mięso: indyk, kuropatwa,

gołąb,kura, kurczę, zając, jeleni, sarnina, cielęcina, wołowina, konina, królik;

kaczka, gęś, wieprzowina w każdej postaci
Podroby wątroba, płuca, nerki, ozór; cielęce, wołowe serce, mózg, peklowane mięso wieprzowe
Podroby drobiowe serce, wątroba, żołądek;
Wędliny parówki, chude mięso w konserwach, chude mięso w galarecie, chuda pasztetowa, polędwica wędzona, chuda szynka surowa i gotowana drobiowa kaszanka, smażona

kiełbasa, serwolatka, gęsi

pasztet wątrobiany, serdelki,

kiełbasa myśliwska, kiełbasa

serdelowa, salami, słonina;

Ryby chude ryby: sandacz, karp, pstrąg, szczupak, flądra,dorsz, tuńczyk; węgorz, śledź, łosoś, makrela, szprot; .
Przetwory rybne wędzone flądry, dorsz, śledź

w galarecie, sardynki w occie;

wędzony węgorz, węgorz

w galarecie, pikling, śledź w oleju, konserwa śledziowa, łosoś wędzony w oliwie, tuńczyk w oliwie, rolmops, sardynki w oliwie;

Tłuszcze i oleje tłuszcze do gotowania: oleje z wysokim udziałem nienasyconych

kwasów tłuszczowych, tłuszcz do smarowania chleba: margaryna witaminizowana;

wszystkie tłuszcze zwierzęce, smalec, łój, masło
Wyroby cukiernicze

i słodycze

Twarde cukierki typu landryny wszystkie inne ciasta, orzechy, migdały, owoce kandyzowane, kakao, czekolada, cukier
Kluski, ziemniaki,

kasze

1-2 ziemniaki z wody, 1 łyżka stołowa kaszy tatarczej krokiety, kluski, makaron, ryż;
Jarzyny i sałaty wszystkie z wyjątkiem niektórych

strączkowych;

jarzyny strączkowe: soja, biała fasola, żółty groch, soczewica;
Grzyby wszystkie grzyby przygotowane

z wody

Wszystkie grzyby w każdej innej postaci
Owoce jabłka, morele, jeżyny, poziomki,

grejpfruty, maliny, porzeczki, wiśnie, mandarynki, melony, pomarańcze,

czerwone borówki, cytryny;

suszone jabłka,suszone gruszki, suszone śliwki, suszone morele, daktyle, figi,rodzynki, śliwki, gruszki, orzechy, migdały, banany, winogrona
Zupy Czerwony barszcz czysty, chudy bulion, zupa jarzynowa, zupy z jarzynami

strączkowymi, zupy mączne i zaprawiane

Desery Budyń na chudym mleku, kompot, świeże owoce, galaretka

owocowa, potrawy z twarogu;

Kremy i wszelkie wypieki ( torty, ciasta)
Napoje soki jarzynowe, niesłodzona herbata

i kawa,napoje mleczne z mleka odtłuszczonego,woda mineralna, rozcieńczone soki owocowe1:1 z wodą

wszystkie napoje słodzone,

wszystkie napoje alkoholowe;

Mleko i produkty mleczne maślanka, jogurt, chude mleko, serwatka, mleko zsiadłe, twaróg chudy lub półtłusty, śmietana do przypraw 6-12% krem, śmietana, wszelkie lody
Jaja gotowane jaja kurze Sadzone, jajecznica na mleku
Ser ser chudy, półtłuste; gatunki sera o ponad 40 % tłuszczu: szwajcarski, śmietankowy;

W kuracji odchudzającej nie ma żadnej diety cud, nie mu też jakiejś szczególnej tajemnicy, którą trzymam dla siebie i swoich pacjentów. To po prostu laboratorium psychologiczne, w którym wszystko, co już znane, najlepsze i najskuteczniejsze w terapii odchudzającej, zostaje przetrawione,

przemyślane, poukładane w całość i skorelowane. Przy pełnym zrozumieniu zasady: robić swoje, jeść swoje, nic rozglądać się na boki i nie rozmieniać na drobne – kuracja może się toczyć swoim trybem, nie zakłócając codziennych zwykłych zajęć. Najlepiej, jeśli styl życia prowadzony podczas

kuracji wejdzie pacjentom na tyle w krew, że stanic się czymś naturalnym nawet po jej zakończeniu. Wówczas możliwe jest zachowanie szczupłej sylwetki do końca życia. Wiele osób jednak wraca do starych nawyków żywieniowych i pojawia się tzw. efekt jo-jo, który pacjentom zwykle trudno przezwyciężyć.

Powrót do spisu treści >>

Nie ma się co głodzić

Chociaż wymyślono już setki różnych diet, nie ma takiej, o której można by z czystym sumieniem powiedzieć, że jest najlepsza. Nie jestem zwolenniczką żadnej z nich, uważam, że jedyną metodą leczenia otyłości jest zmiana sposobu żywienia i życia. Wbrew pozorom nie tak łatwo dobrać odpowiedni zestaw potraw dla każdego pacjenta. A jednak jest to konieczne – ustalenie właściwej diety wymaga wielokierunkowego dostosowania i nikt nie powinien tego robić na własną rękę. Dietę dobiera się w zależności od płci, wieku, wzrostu, wykonywanej pracy, a przede wszystkim od stanu zdrowia.

Oczywiste jest, że inną dietę należy opracować dla dwudziestoletniej dziewczyny pracującej przy komputerze, inną czterdziestoletniemu górnikowi, pracującemu pod ziemią, a jeszcze inną sześćdziesięcioletniej nauczycielce na emeryturze, która dorabia robótkami na drutach. Najważniejsze jednak jest trafne skomponowanie diety tym pacjentom, którzy są otyli i chorzy. Inna bowiem będzie dieta dla cukrzyka, inna dla pacjenta z nadciśnieniem, a jeszcze inna przy dolegliwościach żołądka, kamicy pęcherzyka żółciowego, niewydolności wątroby czy nerek.

Oczywiste jest zatem, że dla pacjentów otyłych i chorych uleganie złudzeniom, jakie niosą ze sobą Wymyślne reklamy cud-diet czy cud-metod odchudzających, może być niebezpieczne.

Zresztą i tak większość chwytających się tej deski ratunku szybko z niej rezygnuje, gdyż brak jest efektów, za to pojawiają się różne dolegliwości fizyczne ..

Nie polecam także głodówek, chociaż nie wiadomo dlaczego stały się one takie modne. Zwolennicy tej metody twierdzą, że głodówka pomaga pozbyć się z organizmu zaśmiecających go resztek i zanieczyszczeń, które gromadzą się w przewodzie pokarmowym i w tętnicach. Teorię tę

postanowiono sprawdzić naukowo, czym zajęły się najbardziej prestiżowe placówki naukowe w świecie, z Instytutem Maksa Plancka na czele. Badania nie potwierdziły tej teorii, przeciwnie – stwierdzono, że tego typu kuracje są niebezpieczne dla zdrowia. Część pacjentów bowiem po zakończeniu leczenia wraca do poprzedniego trybu życia i błyskawicznie, oraz z nawiązką, odrabia zrzucone kilogramy. Ci zaś, którzy starają się schudnąć za wszelką cenę, wbrew organizmowi, stają się ofiarami chorobliwego łaknienia polączonego z wymiotami.

Swoim pacjentom zabraniam głodować. Żołądka się nic oszuka; niezależnie od tego, czy otrzymuje on pokarm, czy nie, wydziela kwasy żołądkowe, które nie mając nic do trawienia niszczą błonę śluzową. Odczuwalne są wówczas bóle żołądka, a przy dłuższym głodowaniu może dojść do jego nadżerkowatości lub owrzodzenia. Dłuższe głodowanie zaburza również bilans azotowy, ponieważ nie dostarczamy organizmowi dostatecznej ilości białka. Ustrój człowieka potrzebuje białka codziennie, i to pełnowartościowego, czyli roślinnego i zwierzęcego. Białka roślinne nie zawierają wszystkich aminokwasów potrzebnych w procesie metabolizmu.

Organizm, głodując przez dłuższy czas, przestawia swoją przemianę materii na inne tory i zaczynają odkładać się trucizny. Występuje wówczas jakby samozatrucie organizmu. Obniżenie poziomu wody i rozpuszczonych w niej elektrolitów powoduje zatrzymanie w organizmie kwasu moczowego, zmiany ciśnienia krwi, podrażnienie mięśni sercowego. Brak węglowodanów, których dostarczamy organizmowi wraz z pieczywem, ziemniakami, owocami lub cukrem, powoduje zakłócenia pracy nerek. Może równie dojść do zachwiania równowagi między układem mięśniowym a nerwowym.

Najbardziej istotne są jednak potrzeby mózgu, który jest koordynatorem wszystkich życiowych funkcji organizmu. Jeśli zabraknie mu paliwa, będzie podkradał je innym narządom. Mózg musi mieć dostarczane codziennie kalorie, a brak pewnych składników pokarmowych może upośledzać czynności intelektualne. Głodówka może również spowodować dekoncentrację, bóle głowy, rozkojarzenie, a nawet rozdrażnienie i agresywność.

Diety odchudzające dla osób zdrowych

Nazwa potrawy Nazwa produktu Ilość w gramach Kalorie

Dieta I – 1000 kcal

Śniadanie

pasta z sera i szynki

chleb Graham z masłem

herbata z mlekiem

ser biały

szynka konserwowa

chleb Graham

masło

mleko

50

50

50

10

200

44

67

118

75

106

Razem śniadanie: 410,0
Obiad

pieczeń cielęca w pergaminie

kapusta włoska z wody

sałata z pomidorów z cebulą

mus z rabarbaru

cielęcina

kapusta włoska

pomidory

cebula

rabarbar

białko

250

300

100

20

100

20

205

105

20

7

16

9

Razem obiad: 362
Kolacja

kura gotowana na zimno

surówka z marchwi

Kura

marchew

300

200

195

42

Razem kolacja: 237
Ogółem wartość: 1009

Dieta II 1000 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

chleb Graham

jaja na twardo

sałatka z pomidorów z cebulą

Mleko

Graham

jaja

pomidory

cebula

150

50

100

100

20

80

118

140

20

7

Razem śniadanie: 365,0
Obiad

sztuka mięsa

szpinak

surówka z marchwi z cytryną

jabłka deserowe

Wołowina

szpinak

mleko

marchew

jabłka

250

300

20

150

150

218

66

11

32

81

Razem obiad: 408,0
Kolacja

ozorki cielęce w galarecie

mizeria z ogórków z koperkiem

ozorki cielęce

żelatyna

włoszczyzna

ogórki świeże

koperek

200

3

50

200

10

182

10

17

22

Razem kolacja: 231,0
Ogółem wartość: 1004,0

Dieta I 1400 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

polędwica konserwowa

chleb bułkowy z masłem

jabłko pieczone

 

Mleko

polędwica konserwowa

chleb bułkowy

masło

jabłko

150

100

50

5

100

80

133

121

37

54

Razem śniadanie: 425,0
Obiad

wołowina duszona

buraczki

surówka z rzodkwi czarnej

ziemniaki

jabłko w galarecie morelowej

Wołowina

włoszczyzna bez kapusty

buraki

czarna rzodkiew

ziemniaki

jabłko

galaretka morelowa

200

100

200

100

100

50

1p

174

37

68

33

80

27

94

Razem obiad: 537
Kolacja

jajecznica na parze

pomidory parzone

pieczywo z masłem

herbata z mlekiem

Jajka

pomidory

chleb biały

masło

mleko

114

100

50

5

200

174

20

121

37

106

Razem kolacja: 458,0
Ogółem wartość: 1420,0

Dieta II 1400 kcal

Śniadanie

kawa z mlekiem

pieczywo z masłem

jajecznica z białka na parze z zieloną pietruszką

parówka na gorąco

 

Mleko

chleb biały

masło

białko jaja

mleko

pietruszka zielona

parówka

150

50

5

60

50

100

80

121

37

28

27

261

Razem śniadanie: 554
Obiad

klops pieczony w pergaminie

marchewka karotka z wody

sałata zielona z kefirem

ziemniaki

napój z buraków kiszonych

Cielęcina

mleko

bułka

marchew

sałata

kefir

ziemniaki

buraki

cukier

200

20

20

200

100

20

100

250

2

165

11

50

42

12

11

80

85

8

Razem obiad: 464,0
Kolacja

twarożek z rzodkiewka

pieczywo

jabłka pieczone

Twaróg chudy

rzodkiewka

pieczywo

jabłka

150

100

50

200

136

12

121

108

Razem kolacja: 377
Ogółem wartość: 1395,0

Dieta I 1800 kcal

Śniadanie

mleko

pieczywo mieszane z masłem

 

twarożek

rzodkiewki

Mleko

chleb biały

grahamka

masło

twarożek

rzodkiewki

250

50

50

10

100

50

133

121

118

75

87

6

Razem śniadanie: 540,0
Obiad

krupnik

dorsz smażony panierowany

ziemniaki

surówka z kiszonej kapusty

mus z jabłek z wafelkiem

Włoszczyzna

kasza jęczmienna

śmietana

filety z dorsza

maka

jaja

mleko

bułka tarta

olej

ziemniaki

kapusta kiszona

marchew

cukier

jabłka

białko jaja

cukier

andrut

50

30

20

200

5

10

10

10

20

200

150

50

5

100

10

10

10

19

103

42

128

18

14

5

36

180

160

30

11

20

54

14

40

35

Razem obiad: 909,0
Kolacja

jaja sadzone

bukiet z jarzyn

Jaja

masło

kalafior

fasola szparagowa

marchew

pomidor

cukier do herbaty

100

10

200

100

100

100

10

140

75

32

38

21

20

40

Razem kolacja: 366,0
Ogółem wartość: 1814,0

Dieta II 1800 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

 

 

pieczywo mieszane z masłem

 

 

szynka konserwowa

chrzan tarty

Kawa zbożowa

mleko

cukier

masło

graham

chleb „bułka”

szynka konserwowa

chrzan

150

10

10

50

10

100

30

80

40

75

118

121

133

20

Razem śniadanie: 587,0
Obiad

barszcz czerwony czysty z paluszkami drożdżowymi

cielęcina duszona

ziemniaki

fasolka szparagowa z wody

surówka z marchwi i rzodkwi czarnej

Buraki

włoszczyzna

drożdże

mąka

tłuszcze

jaja

mleko

cielęcina

ziemniaki

fasola szparagowa

marchew

rzodkiew

cukier

galaretka bar.

100

50

51

15

6

5

10

200

200

100

120

30

5

1/4p

34

17

1

53

46

7

5

164

160

38

25

10

20

94

Razem obiad: 674,0
Kolacja

kasza gryczana

mleko zsiadłe

Kasza gryczana

tłuszcz

mleko kwaśne

100

5

300

348

38

159

Razem kolacja: 545,0
Ogółem wartość: 1806,0

 

 

Dla osób z prawidłowym lub lekko podwyższonym ciśnieniem krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego

Pacjenci, którzy mają dolegliwości o typie gastropatii, cholecystopatii, pancreopatii itp. powinni tę dietę zmodyfikować następująco: warzywa i owoce podawać gotowane, chleb razowy zamienić na czerstwy zwykły.

l dzień

Śniadanie l jajo na twardo lub miękko, lub sadzone – smażone na słodkim mleku, 2 pomidory, kromka razowego chleba bez masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.

Obiad 1/4 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty w dowolnej ilości (bez cukru i śmietany). Szklanka herbaty lub kawy zbożowej.

Kolacja 10dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka mleka lub herbaty.

2 dzień

Śniadanie Jedna porcja galaretki z kurczaka i kromka chleba razowego, surówka z warzyw na surowo, szklanka herbaty.

Obiad 10 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot z jabłek bez cukru lub szklanka herbaty.

Kolacja sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych ogórków, kromka razowego chleba, szklanka herbaty.

3 dzień

Śniadanie 2 kromki razowego chleba z białym serem, szklanka herbaty lub mlecznej kawy.

Obiad 10 dkg chudej ryby (np. dorsz), surówka w dowolnej ilości, szklanka herbaty.

Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka herbaty, jabłko.

4 dzień

Śniadanie 10 dkg białego chudego sera, kromka chleba razowego, szklanka mleka.

Obiad Szklanka maślanki, 20 dkg gotowanej wołowiny, dowolna ilość warzyw.

Kolacja 5 dkg wołowej wędliny, jedna kromka razowego chleba, sałata zielona z kwaśnym mlekiem.

5 dzień

Śniadanie 5 dkg szynki wołowej, l jajko, kromka chleba razowego, szklanka mleka.

Obiad 20 dkg chudej ryby gotowanej lub duszonej, surówka z 2 rodzajów warzyw w dowolnej ilości, szklanka soku z marchwi.

Kolacja 10 dkg tatara, ogórek, kromka razowca.

6 dzień

Śniadanie 10 dkg chudego twarogu, ogórek, kromka razowego chleba.

Obiad Omlet z 2 jaj na mleku, kalafior.

Kolacja Szklanka jogurtu, kromka chleba.

7 dzień

Śniadanie Galaretka z dorsza lub błękitka, kromka razowca, l papryka.

Obiad Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) przygotowany na rożnie, mizeria ze świeżego ogórka przyprawiona kwaśnym mlekiem.

Kolacja Suchar, jogurt.

Podwieczorek lub kolację może stanowić 1 jabłko lub szklanka soku z niesłodzonych owoców lub warzyw. Wszystkie posiłki solić niewiele, stosować przyprawy smakowe i ziołowe (Vegeta, Visana itp.).

Dla osób o niskim ciśnieniu krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego

 

l dzień

Śniadanie Jajko, l kromka chleba razowego, herbata bez cukru.

Śniadanie II Czarna kawa, 5 dkg chudego białego sera z cebulą.

Obiad 20 dkg chudej gotowanej ryby. Główka zielonej sałaty przyprawiona cytryną i kwaśnym mlekiem, kompot bez cukru.

Podwieczorek l szklanka maślanki lub mleka zsiadłego, l kromka razowego chleba.

Kolacja 10 dkg tatara z cebulą, kromka suchego razowego chleba, herbata bez cukru, jabłko.

2 dzień

Śniadanie 5 dkg twarogu z cebulą, l szklanka soku z marchwi, kromka chleba razowego.

Śniadanie II Kawa czarna, 2 suchary.

Obiad 10 dkg gotowanej wołowiny, 20 dkg gotowanego lub duszonego szpinaku z kwaśnym mlekiem, 10 dkg niesłodkich owoców, (nie banany, gruszki, winogrona).

Podwieczorek l szklanka jogurtu.

Kolacja 10 dkg sałatki z gotowanych jarzyn (bez majonezu i śmietany), kromka razowego chleba, herbata.

3 dzień

Śniadanie I l jajo na twardo, kromka chleba razowego, szklanka gorącego chudego mleka.

Śniadanie II Plasterek pieczonej wołowiny, l kromka chleba razowego, czarna kawa.

Obiad 1/4 kurczaka gotowanego, duszonego lub z rożna, sałatka wielowarzywna, kompot bez cukru.

Podwieczorek l szklanka maślanki, l suchar.

Kolacja 10 dkg chudej ryby (dorsz), surówka z marchwi, l szklanka herbaty.

4 dzień

Śniadanie I 10 dkg galaretki z ryby lub kurczaka, l kromka chleba razowego, 1 szklanka herbaty z mlekiem.

Śniadanie II Kawa naturalna, 5 dkg białego sera.

Obiad Chłodnik z 2 jajkami na twardo, jabłko pieczone.

Podwieczorek 1 herbatnik, 1 szklanka mleka zsiadłego.

Kolacja 10 dkg grzybów gotowanych lub duszonych, l kromka grahama, herbata.

5 dzień

Śniadanie I 2 łyżki płatków owsianych na chudym mleku (l szklanka), 10 dkg chudego białego sera.

Śniadanie II Czarna kawa, l suchar.

Obiad 20 dkg ryby gotowanej w jarzynach lub z rusztu, surówka z selera w dowolnej ilości, kompot bez cukru.

Podwieczorek l szklanka kefiru, l plasterek chrupkiego pieczywa.

Kolacja 20 dkg szpinaku, 10dkg cielęciny gotowanej lub duszonej, l jabłko.

6 dzień

Śniadanie I l kromka grahama, 10 dkg twarogu z cebulą, herbata z mlekiem.

Śniadanie II Kawa, l jabłko.

Obiad Szaszłyk (bez tłuszczu) z drobiu lub wołowiny, surówka z kiszonej kapusty, jabłko.

Podwieczorek 1 szklanka soku z marchwi, suchar.

Kolacja Kalafior z wody 20-30 dkg.

7 dzień

Śniadanie I 1 parówka, 10 rzodkiewek, herbata z mlekiem, 1 kromka grahama.

Śniadanie II Kawa naturalna, kisiel bez cukru.

Obiad Omlet z 2 jaj, smażony na mleku z warzywami (groszek zielony, fasolka itp.), 2 pomidory.

Podwieczorek 1 szklanka maślanki, suchar.

Kolacja 10 dkg ryby chudej w galarecie, grahamka, jabłko.

8 dzień

Śniadanie I 10 dkg kiełbasy szynkowej wołowej lub wołowiny duszonej, graham, herbata.

Śniadanie II Kawa naturalna, suchar.

Obiad 10 dkg chudej cielęciny, 1/2 kalafiora, kompot bez cukru.

Podwieczorek 1 szklanka kefiru, 1 kromka chrupkiego pieczywa.

Kolacja Szaszłyk z ryby – 10 dkg, 2 pomidory.

9 dzień

Śniadanie I 2 jaja na twardo, l szklanka mleka, grahamka.

Śniadanie II Plaster chudego twarogu, kawa naturalna.

Obiad 10 dkg duszonej wołowiny, surówka z marchwi, jabłko.

Podwieczorek Jogurt, sucharek.

Kolacja 1 jajko na twardo, l ogórek kwaszony, l grahamka.

10 dzień

Śniadanie I Jajecznica z 2 jaj Smażonych na mleku, l kromka chleba razowego, herbata.

Śniadanie II Kawa naturalna, l suchar.

Obiad 1 szklanka bulionu, szaszłyk z drobiu bez tłuszczu, l pomidor, kompot bez cukru.

Podwieczorek Jabłko

Kolacja Porcja galaretki z ryby – 10 dkg, l kromka pieczywa razowego, herbata.

Dla osób z wysokim ciśnieniem krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego

 

1 dzień

Śniadanie 1 kromka razowego chleba, plasterek chudej wędliny, l jajko, herbata.

Obiad 10 dkg gotowanej ryby, główka sałaty z cytryną, herbata.

Kolacja 10 dkg twarogu, szklanka soku z marchwi.

 

 

2 dzień

Śniadanie 1 kromka razowego chleba, bawarka, 10 dkg galaretki z ryby chudej.

Obiad 10 dkg gotowanej cielęciny, gotowany seler, herbata.

Kolacja Gotowany kalafior, szklanka soku z marchwi.

3 dzień

Śniadanie Kromka razowego chleba, ogórek, 10 dkg galaretki z kurczaka, herbata.

Obiad Omlet z 2 jaj smażony na mleku, warzywa, sok z marchwi i selera.

Kolacja 10 dkg twarogu, suchar.

 

 

4 dzień

Śniadanie Sałatka warzywna, pomidor, ogórek, jajecznica z l jajka smażona na mleku, kromka chleba, herbata.

Obiad Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) – 10 dkg, fasolka szparagowa z wody.

Kolacja Sok z marchwi i suchar.

 

 

5 dzień

Śniadanie 10 dkg szynki wołowej lub wołowej pieczeni, kromka razowego chleba, herbata.

Obiad l szklanka bulionu, 2 parówki drobiowe, surówka.

Kolacja Szklanka maślanki i suchar.

 

 

6 dzień

Śniadanie 10 dkg pasztetu z drobiu, kromka chleba, herbata.

Obiad Szklanka bulionu, 1/4 kurczaka, surówka.

Kolacja Gotowane 2 marchwie z jarzyną, suchar, herbata.

7 dzień

Śniadanie 10 dkg twarogu z cebulą, kromka razowego chleba, herbata.

Obiad 10 dkg duszonej cielęciny, surówka, herbata.

Kolacja l jajko, sok z marchwi.

Na drugie śniadanie może być mała porcja naturalnej czarnej kawy i suchar, na podwieczorek – jabłko.

Dla osób nie odczuwających żadnych dolegliwości

l dzień

Śniadanie 2 kromki chrupkiego pieczywa, szklanka soku grejpfrutowego.

Obiad Filiżanka zupy z owoców, słodzona canderelem (słodzik-puder), łyżka stołowa gotowanego ryżu z polewą przygotowaną z kefiru z canderelem i 1 pomarańczą.

Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowca, ogórek kwaszony.

 

 

2 dzień

Śniadanie Szklanka chudego, gorącego mleka, 2 garście płatków kukurydzianych.

Obiad 10 dkg ryby duszonej w jarzynach, 1 łyżka kaszy gryczanej, szklanka wywaru z ryby (przyprawiona do smaku).

Kolacja Sałatka owocowa: pomarańcza, grejpfrut, jabłko, kiwi.

3 dzień

Śniadanie Jajecznica na parze z 2 jaj ze szczypiorkiem, kromka razowca, bawarka.

Obiad 4 łyżki stołowe risotta z wołowiny i ryżu, zielona sałata z kefirem.

Kolacja Sałatka owocowa: 15 dkg truskawek, 15 dkg porzeczek, 2 śliwki, 1 gruszka, polewa z kefiru z canderelem lub cocktail z wymienionych produktów.

4 dzień

Śniadanie 2 jaja po wiedeńsku, bez masła, kromka razowca, szklanka soku z czarnej porzeczki (niskosłodzonego)

Obiad 2 parówki z wody na gorąco, porcja szpinaku, bez śmietany i tłuszczu.

Kolacja Suchar i jogurt.

5 dzień

Śniadanie Szklanka chudego mleka z 2 łyżkami otrąb (na gorąco).

Obiad Filiżanka rosołu z wywaru warzywnego z łyżką ryżu, dowolna ilość gotowanych warzyw (seler, marchew, pietruszka, por), 2 jajka sadzone

Kolacja Udko kurczaka, pomidor lub ogórek.

6 dzień

Śniadanie Porcja galarety z drobiu, kromka razowca, herbata lub kawa.

Obiad Żur bez śmietany (z kefirem), 2 parówki (nie serdelki) na gorąco.

Kolacja 2 gotowane jabłka z polewą z kefiru z canderelem.

7 dzień

Śniadanie Szklanka mleka, 2 łyżki stołowe gotowanego ryżu.

Obiad Polewka z kefiru, 10 dkg pieczarek duszonych, kromka razowca

Polewka: 1/4 l kefiru zmiksować z l łyżeczką od herbaty mąki i szczyptą soli, zagotować

Kolacja Suchar, szklanka zsiadłego mleka.

Płyny – 6 szklanek dziennie: kawa zbożowa lub naturalna (przy niskim ciśnieniu), herbata, sok z marchwi lub grejpfrutów, woda mineralna. Na drugie śniadanie i podwieczorek dowolna ilość grejpfrutów, arbuza lub tartej marchwi.

Dieta odchudzająca ił la Będzińska

Wolno jeść: warzywa w dowolnej ilości, owoce surowe lub gotowane do 1/4 kg dziennie (bez cukru), ryba chuda gotowana, mięso wołowe, cielęcina – chude i gotowane, kurczę z rożna, kurczę gotowane, surówki, soki z owoców i warzyw, chrupkie pieczywo lub razowiec, jaja gotowane, chudy ser biały, dowolną ilość grejpfrutów. Napoje słodzić sacharyną lub słodzikiem. Dobowa ilość kalorii przy diecie odchudzającej nie może przekraczać 1500 kcal. Alkoholu w czasie kuracji spożywać nie wolno. Nie jadać żółtych serów, wieprzowiny – nawet w postaci chudej polędwicy lub szynki, ziemniaków, klusek, cukru, sosów, oleju, masła, słodkich owoców (bananów, winogron, gruszek).

Prawidłowy jadłospis

Zestaw 1

Śniadanie 1-2 jaja na twardo, miękko albo sadzone – smażo

ne na słodkim mleku, 2 pomidory, kromka razowego chleb

bez masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.

Obiad 1/4-1/2 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty,

w dowolnej ilości (bez cukru i śmietany), szklanka herbaty

lub kawy.

Kolacja 10 dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka

mleka lub herbaty.

Zestaw 2

Śniadanie Porcja galaretki z kurczaka, kromka razowego

chleba, surówka z warzyw, szklanka herbaty.

Obiad 10-20 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot

z jabłek bez cukru lub jabłko, szklanka herbaty.

Kolacja Sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych

ogórków, kromka razowego chleba, szklanka herbaty.

Zestaw 3

Śniadanie 2 kromki razowego chleba z białym serem,

szklanka mleka lub mlecznej kawy.

Obiad 10-20 dkg chudej ryby (np. dorsza), surówka

w dowolnej ilości, szklanka herbaty.

Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka

herbaty, jabłko.

Przyhamowany apetyt pozwoli po kilku dniach na zmniejszenie porcji. Poszczególne dania można zamieniać między sobą. Nie należy głodować, ale zdecydowanie mało jeść. Trzeba dodać, że w okresie głodowania często występuje wspomniany wcześniej efekt jo-jo, czyli kod zwolnionej

przemiany materii na okres głodowania. Organizm człowieka instynktownie potrafi bronić się przed niebezpieczeństwem. Gdy nie dostarcza mu się pokarmów, to zwalnia on przemianę materii, aby na dłużej wystarczyło mu substancji odżywczych. Efekt jo-jo to wentyl bezpieczeństwa, obliczony na przetrwanie. Niestety, kiedy przerywamy głodowanie, przemiana materii nie jest jeszcze przestawiona na normalne tory i zaczyna się tycie w przyspieszonym tempie. Gdyby głodujący poznali ten mechanizm, podejrzewam, że nigdy więcej nie stosowaliby tej metody.

Zdarzają się jednak wytrwali w tej metodzie; tak się przyzwyczajają do głodowania, że aż dochodzi do omdleń, anemii, wyniszczenia organizmu, a w skrajnych przypadkach do poważnej choroby, jaką jest anoreksja nervosa, inaczej jadłowstręt psychiczny.

Zatem nie ma co się głodzić; jeść trzeba małe porcje mięsa gotowanego, pieczonego w folii lub na grillu, mleko pijmy odtłuszczone, chleb jedzmy razowy, twaróg chudy, a słodycze – precz. Trzeba liczyć kalorie i myśleć zawsze o tym, że najzdrowsze jest zawsze to, czego nie zdążyło się

zjeść.

Powrót do spisu treści >>

Wiem co jem

Każda otyła osoba mówi, że prawie nic nie je. To nieprawda – nie ma otyłości z powietrza. Nie mówimy oczywiście o stanach chorobowych, w których otyłość jest efektem wtórnym, lecz o zwykłych grubasach, którzy zjadają zbyt dużo kalorii.

Zalewa nas fala sprzecznych informacji na temat żywienia, i nic dziwnego, że można się w tym wszystkim pogubić. Raz słyszymy, że trzeba jeść owoce tropikalne, bo zawierają wiele witamin, raz – że lepiej jeść krajowe, ponieważ nasze organizmy nie są przystosowane do owoców tropikalnych. Kiedy indziej – że najlepsze efekty daje przestawienie się na gotowane mięso drobiowe i warzywa.

Zapotrzebowanie energetyczne człowieka, czyli to, ile musi dostarczyć organizmowi kalorii, żeby móc je spalić, jest sprawą indywidualną. Można je jednak obliczyć w przybliżeniu w dość prosty sposób. Jeśli ktoś prowadzi siedzący tryb życia, to idealną masę ciała (według Broka – wzrost minus 100) mnoży się przez 30. Np. przy wzroście 162 cm idealna masa ciała wynosi 62 kg, co pomnożone przez trzydzieści daje zapotrzebowanie 1860 kcal. Zatem każdy w przybliżeniu wie, co zjada, i czy racja żywnościowa może spowodować tycie, czy nie. Wie również, a przynajmniej powinien wiedzieć, czy ulega pewnym rodzajom zachowań sprzyjającym tyciu. Amerykanie opracowali nawet kryteria różnicujące te zachowania. Według nich obżartuch jada raz dziennie, czyli objada się bezustannie od rana do wieczora. Łakomczuch korzysta z każdej okazji, żeby się najeść i nigdy nie odmawia. Chrupacz pojada między posiłkami słone paluszki, chipsy, orzeszki, nie zdając sobie sprawy z ich kaloryczności. Inna kategoria to osoby, które jedzą jednocześnie słodko i tłusto, pochłaniając ogromne ilości kremów, bitej śmietany, tortów, czekoladek. Smakosz lubi jeść,

ale tylko wybrane, wymyślne potrawy, testator próbuje podczas przygotowywania posiłków i jest już najedzony przed podaniem ich na stół, oczyszczacz zjada wszystkie pozostałości, aby nic się nie zmarnowało, a nocny konsument w ciągu dnia je niewiele, za to w nocy buszuje po lodówce odbijając sobie to z nawiązką. Przykłady można mnożyć, ale nic o to chodzi. Celem jest uświadomienie, jak błędne są przekonania osób otyłych na temat przyczyn własnej tuszy. U konkretnych osób może występować kilka typów zachowań jednocześnie i każdy powinien je u siebie rozpoznać, zanim rozpocznie kurację odchudzającą.

Dieta stosowana podczas odchudzania się nie może być jednorazową udręką, którą kończymy wraz z kuracją. Prawidłowa dieta ma być modelem żywienia na przyszłość. Dlatego idealny zestaw posiłków to taki, który zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze, z wyjątkiem kalorii. Muszą się tam znaleźć odpowiednie ilości białka, tłuszczu, węglowodanów, musi on również zawierać odpowiednią ilość błonnika i płynów bezkalorycznych. Dieta powinna też być łatwa w przygotowaniu i uwzględniać zwyczaje żywieniowe rodziny. Wymagania te spełnia dieta 1000 kcal, w której składzie znajdują się praktycznie wszystkie produkty, ale w minimalnych ilościach. Wszystkie inne diety, dostarczające mniej kalorii, to diety niedoborowe, zwłaszcza jeśli chodzi o mikroelementy. Wprawdzie można je uzupełniać pastylkami, ale to nie to samo. Niestety, często diety te przygotowują osoby, które nie są specjalistami. Wprawdzie można przy nich schudnąć, ale po kilku tygodniach następuje powrót do normalnego żywienia i problem zaczyna się od początku. Nie jest to zatem leczenie otyłości.

Jest w Polsce zarejestrowana dieta Cambridge, bardzo drastyczna, gdyż pozwalająca na zjedzenie jedynie 400-500 kcal dziennie. Jest to żywienie kompletne, przygotowane w sposób przemysłowy. Podczas jej stosowania zjada się dziennie 3-4 torebki rozpuszczonego w wodzie proszku, w którym znajdują się wszystkie niezbędne do życia składniki. Od diety tej nie można jednak zaczynać odchudzania się. Zalecana jest jedynie dla osób, u których po wielokrotnych kuracjach wystąpił efekt jo-jo, lub nie skutkuje dieta 100 kcal. Dlatego diety tej nie można, i całe szczęście, kupi, w sklepie.

Zasadą odchudzania się dzięki pełnowartościowej i bezpiecznej diecie jest dostarczenie organizmowi o 500 kilokalorii mniej, niż wynosi jego zapotrzebowanie. Dzienną rację należy podzielić na 4-5 porcji, jeść mało i powoli. Powinni się wówczas chudnąć przeciętnie 1kg tygodniowo. Niektórzy powiedzą, że to przecież mało, ale w kuracji odchudzającej potrzebna jest cierpliwość; również wolne chudnięcie ma swe dobre strony. Nie czyni rewolucji w organizmie i jest trwalsze. Organizm powoli przestawia się na inne tory i t co dotąd było jego fizjologią – staje się patologią. Zresztą każdy ubytek wagi jest ważny, jeśli nie jest wywołany sztucznie, tzn. środkami przeczyszczającymi, odwadniającymi itp Gwarantuje bowiem stabilność, czyli utrzymanie wagi ciał uzyskanej po kuracji. Wprawdzie, stosując różne diety, można szybko schudnąć, ale tym samym szkodzi się sobie na przyszłość. Jeszcze raz powtarzam: kuracja odchudzająca to nowy model żywienia, a nie katusze – i każdy musi być tego świadomy.

Powrót do spisu treści >>

W grupie raźniej

Chociaż szacuje się, że około 50% Polaków ma nadwagę, to jednak otyłość nie jest tylko naszym problemem. Szwedzi obliczyli, że leczenie chorób związanych z otyłością kosztuje ich rocznie 1,2 mld koron, zaś w Stanach Zjednoczonych kwoty te sięgają miliardów dolarów. W krajach Europy Zachodniej i za oceanem coraz częściej otyłość porównuje się do innych nałogów, takich jak alkoholizm, narkomania, palenie papierosów. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość,

że u znacznej większości grubasów przyczyną nadmiernego rozrastania się tkanki tłuszczowej jest nałóg.” jedzenia. Tak jak alkoholik sięga po coraz więcej alkoholu i nie kontroluje swojego zachowania, tak grubas sięga po kolejny kęs jedzenia, również tracąc w pewnym momencie kontrolę nad tym odruchem.

Na Zachodzie stały się modne kluby anonimowych grubasów, wzorowane na wspólnotach Anonimowych Alkoholików, Podobnie jak ludzie uzależnieni od alkoholu lub narkotyków, uzależnieni od jedzenia spotykają się w celu wymiany doświadczeń, poznawania samych siebie i przewartościowania poglądów na życie. Nałóg jedzenia ma swoje źródło w sferze psychiki i często rozrachunek z samym sobą prowadzi do zrozumienia jego istoty. Tak jak alkoholicy upijają swoje cierpienie, otyli jedzeniem rekompensują sobie stresy i niepowodzenia życiowe. Rzecz w tym, by sobie to uświadomić, a grupie osób, które łączą te same problemy. łatwiej nad tą świadomością pracować.

Wzorem Zachodu także w Polsce powstają grupy anonimowych „jedzenioholików”, pierwsze z nich działają w Warszawie i Gdańsku. „Jedzenioholicy” najczęściej uzależnieni są od słodyczy; jeśli nie leczą tego uzależnienia, mogą popaść w ciężką chorobę jak bulimia czy anoreksja. Zdaniem psychologów, grupowa terapia odwykowa może być skutecznyrn sposobem zapobiegania tym chorobom.

Jedną z metod zapobiegania przejadaniu się, w której lekarze pokładają duże nadzieje, jest umieszczenie na żołądku silikonowego paska, sterowanego przez wszczepiony w skórę sensor. Za pomocą sensora pacjent może regulować jego obwód. Pas jednak jest zawsze mniejszy niż obwód

żołądka przed kuracją, dzięki czemu każda próba przejadania się powoduje torsje. Kuracja trwa tak długo, aż pacjent zrozumie i zaakceptuje fakt, że można jeść mniej i też żyć pełnią życia. Podobny skutek odnosi balonik wprowadzany do żołądka przy pomocy sondy. Nadmuchany balonik wypełnia żołądek i na jedzenie nic ma już miejsca.

Psycholodzy jednak twierdzą, że są to działania doraźne. Wprawdzie żeby schudnąć, każda metoda jest dobra, ale co dalej? Przecież ani pasek silikonowy, ani nadmuchany balonik nie rozwiążą problemu, gdyż nie można ich stosować do końca życia. Jak zatem utrzymać wagę ciała i nie tyć ponownie? Niestety, 90% odchudzonych po jakimś czasie wraca do poprzedniej wagi. To tak jak z lekami podawanymi alkoholikowi, aby ten powstrzymał się od picia. Działają one jak straszak i nic więcej. Kiedy się je odstawi, uzależnieni od alkoholu piją ponownie. Skuteczna okazuje się dopiero intensywna terapia odwykowa prowadząca do zmian w psychice. Dlatego coraz częściej mówi się o leczeniu otyłości jako o terapii skojarzonej, dobranej indywidualnie do potrzeb pacjenta, terapii, podczas której leczy się nie tylko ciało, ale duszę.

Powrót do spisu treści >>

Gwiazda też człowiek

Każdy chodzący po ulicy grubas myśli, że to właśnie on jest najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie, gdyż jeśli chce schudnąć, musi sobie wszystkiego odmawiać. Często z tego powodu nie lubi osób szczupłych w sytuacjach, kiedy zajadają one beztrosko frykasy, nie martwiąc się o kalorie i swoją figurę. Zazdrości im, że mają talie jak osy i nawet gdyby zamówili pół restauracji, nikt z personelu nie mrugnąłby okiem. Nie może znieść, że wślizgują się w ubrania, o których on nawet nie może marzyć.

Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. Nierzadko te osoby, a jest wśród nich wiele gwiazd, żeby prezentować się na forum publicznym jak na gwiazdy przystało, cierpią tak samo z powodu skłonności do tycia, jak zwykli śmiertelnicy. Kto wie, czy nawet nie bardziej, gdyż zmuszone są ukrywać swoje słabości zarówno przed wścibskimi dziennikarzami, jak swoimi wielbicielami. Sława ma swoją cenę, o czym dobrze wiedziały zarówno księżna Diana, jak Marylin Monroe, znane ze skłonności do nałogowego jedzenia. Ciągłe problemy z nadwagą mają również Liz Taylor, Jane Fonda czy Shirley MacLaine, filigranowa aktorka o kocich oczach, która w każdym ze swoich filmów wygląda tak, jakby nie miała na sobie grama tłuszczu, a jednak przed ich kręceniem musiała zawsze przechodzić kurację odchudzającą.

Kiedy książę Karol, następca brytyjskiego tronu, syn obecnej królowej Elżbiety, doszedł do wniosku, że lepiej mu będzie ze starymi przyjaciółmi, grą w polo i płytami z ukochaną muzyką poważną niż z lady Di, ta zamknęła się w czterech ścianach pokoju i spałaszowała cały dwukilogramowy tort. Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, ale nie był to jednorazowy atak nadmiernego apetytu księżnej, o czym „oddana” służba natychmiast doniosła prasie. Bomba wybuchła znacznie później, kiedy Di podjęła próbę samobójstwa i z tego powodu znalazła się w szpitalu. Przy bliższych badaniach okazało się, że była bulimiczką.

Niektórzy złośliwi z Hollywood twierdzą, że Liz Taylor odchudzała się w swoim życiu tyle razy, ilu miała mężów i konkubinów, a im kandydat na męża był młodszy, tym kuracja była intensywniejsza. Prawda to czy nie, ta wielka gwiazda kina przez całe życie walczyła ze swoją słabością, wielką skłonnością do jedzenia i picia alkoholu. W jej wypadku ciąg alkoholowy zawsze był połączony z nabieraniem wagi ciała. Nieraz przez rok albo dłużej nie wyściubiła nosa z rezydencji, aby przypadkiem fotoreporter nie zrobił zdjęcia, na którym wyglądałaby jak swoja własna ciotka. Po ostatniej kuracji wyglądała jednak na maksimum 50 kg wagi.

Córka Onassisa, najbogatszego człowieka świata, miała w życiu wszystko oprócz miłości. Uwielbiała jeść, a najbardziej lubiła chipsy popijane pepsi colą. Kiedy zakochała się w kilkanaście lat młodszym od siebie mężczyźnie, ważyła ponad 80 kg. Postanowiła schudnąć, bowiem wybranek jej serca, fryzjer z zawodu, nie gustował w puszystych. Onassisównie spieszyło się, a szczupłej sylwetki nawet ojciec multimiliarder nie mógł jej zafundować. Żeby schudnąć, trzeba czasu i samozaparcia w przestrzeganiu reżimów dietetycznych. Kiedy po pierwszych próbach nie było zbyt wielkich efektów, panna Onassis sięgnęła po leki. Podobno zawsze je nosiła przy sobie w małym złotym pudełeczku. Zmarła nagle, na serce, które było zbyt przeciążone nadmiarem jedzenia i niekontrolowanym zażywaniem leków, popijanych często drinkami.

No cóż, gwiazda jest też człowiekiem, i w zmaganiach zruszą ma takie same szanse, jak każdy z nas.

Powrót do spisu treści >>

Lightomania

Kiedy po raz pierwszy na rynku ukazały się produkty z napisem „light”, wydawało się, że wystarczy zamienić na nie spożywane dotąd artykuły i problem racjonalizowania ilości kalorii sam się rozwiąże. Wydawało się również, że będzie coraz mniej grubasów, a z czasem otyłość przestanie. Być problemem społecznym. Największe zachodnie koncerny zaczęły wytwarzać dziesiątki rodzajów ciasteczek, serków, mazideł i napojów z napisem .”light”, co oznacza, że zawierają one nieznaczne ilości tłuszczu oraz cukru. Z najnowszych badań wynika, że w USA żywi się nimi 75% społeczeństwa, a wartość rocznej sprzedaży tych substytutów tłuszczu i cukru przekroczyła miliard dolarów. Zainteresowanie nimi wciąż rośnie, co sprzyja rozwojowi tej sfery

przemysłu spożywczego. Konsumenci chwalą produkty light i domagają się nowych.

Pomysł rodem z Ameryki dotarł już do Europy i jak wskazują sondaże, w Niemczech prawie co czwarta osoba kupuje produkty pozbawione kalorii. Ostatnio coraz częściej pojawiają się one także w polskich sklepach.

Kalorie stały się wrogiem cywilizacji i dobrobytu. Żywieniowcy obliczyli, że przez zwykłe dojadanie w ciągu dnia między posiłkami, ludzie pochłaniają dodatkowo średnio dwa tysiące kalorii. Wielu osobom i to nie wystarcza. Do kalorycznej normy obowiązującej w ciągu dnia potrafią w ten sposób dorzucić kilka tysięcy kalorii. Na skutki nie trzeba długo czekać. Od takiego pojadania tyje się w oczach. Niestety, gorzej ze zrzuceniem zbędnych kilogramów.

Tabela 10

Wartości energetyczne i skład 100 g różnych produktów żywnościowych (wg J. Tatonia)

Nazwa produktu

Kalorie

kcal

Białko

g

Tłuszcz

g

Węglowodany

g

1

2

3

4

5

Mięso

wołowe bez tłuszczu

wołowe (chude)

wołowe (tłuste)

wołowe (chude, gotowane)

wołowe (tłuste, gotowane)

pieczeń duszona

rostbef pieczony

cielęce bez tłuszczu

cielęce (chude)

cielęce (tłuste)

cielęce (chude, gotowane)

cielęce (duszone)

sznycel cielęcy

kotlet cielęcy

pieczeń cielęca (chuda, lekko pieczona)

wieprzowe (chude)

wieprzowe (tłuste)

wieprzowe (gotowane)

wieprzowe (chude, lekko pieczone)

kotlet wieprzowy

owcze (chude)

baranie (tłuste)

baranie gotowane

pieczeń barania (chuda)

pieczeń barania (tłusta)

kotlet barani

98

123

307

182

339

197

131

88

120

179

161

106

160

123

103

143

389

216

158

250

233

335

335

235

280

187

21,5

20,6

18,9

34,6

24,1

30,7

25,5

19,2

21,7

19,5

28,9

23,7

22,3

29,0

22,8

20,1

15,1

28,5

25,5

21,5

19,9

17,0

25,8

26,1

17,0

19,2

0,9

3,5

24,5

4,3

2,7

7,6

2,8

0,8

3,1

10,5

4,4

1,0

6,0

11,9

1,0

6,3

3,5

10,6

5,7

16,7

16,4

28,4

24,4

14,1

22,6

11,6

0,5

0,6

0,3

0,2

0,5

0,5

0,4

0,5

3,2

0,3

0,4

0,3

0,1

2,1

0,4

0,3

0,5

0,8

Podroby

serce wołowe cielęce

mózg cielęcy

wątroba cielęca wołowa

płuca cielęca wołowa

nerki cielęca wołowa

ozór cielęca wołowa

mózg ciel. gotowany

ozór wędzony gotowany

wątroba cielęca pieczona

ozór gotowany pieczony

167

117

130

88

119

229

138

239

178

263

17,6

9,0

19,9

15,2

18,4

15,7

10,4

25,5

20,1

28,2

10,1

8,6

3,7

2,5

4,5

17,6

10,2

14,5

7,5

15,8

0,3

3,3

0,6

0,4

0,1

6,2

Dziczyzna

bażant

zając (surowy)

pieczeń zajęcza

jeleń (surowy)

sarna (surowa)

pieczeń z sarny

dzik

111

107

208

124

105

150

113

22,3

23,0

47,5

20,7

20,8

28,2

21,6

1,9

1,1

1,4

3,9

1,9

2,8

2,4

0,5

0,5

0,2

0,6

0,4

2,0

0,4

Drób

kaczka (surowa)

kaczka pieczona

gęś (tłusta)

gęś pieczona

kura (surowa)

pieczeń z kury chudej

pularda pieczona

gołąb (surowy)

indyk (surowy)

indyk pieczony

128

312

490

391

125

206

222

102

178

291

20,8

22,8

15,9

16,0

20,0

38,1

27,0

22,1

23,7

21,0

4,6

23,6

45,6

35,0

4,5

4,9

12,0

1,0

8,5

22,0

0,4

0,2

1,1

0,5

0,5

Sosy – powstające w czasie pieczenia

chudy

tłusty

25

178

0,7

5,0

2,4

16,9

Przetwory mięsne

wieprzowe (solone)

szynka średnio tłusta

szynka tłusta

szynka łososiowa

słonina przerośnięta

polędwica

kiszka krwawa

salami

kiełbasa smaż. Chuda

kiełbasa jałowcowa

kiszka wątrobiana

kiełbasa szynkowa

kiełbasa parówkowa

kiełbasa myśliwska

173

389

429

140

532

133

436

562

177

401

307

154

298

395

22,5

23,0

15,9

25,0

14,0

24,5

13,9

27,2

12,5

18,0

15,3

17,2

12,5

23,3

8,8

33,0

40,6

4,0

51,0

3,9

43,6

47,4

13,6

36,5

27,3

9,5

27,6

33,5

0,2

Ryby

płoć (surowa)

węgorz (surowy)

węgorz gotowany

pstrąg (surowy)

pstrąg gotowany

szczupak (surowy)

szczupak gotowany

halibut (surowy)

halibut gotowany

śledź (surowy)

karp (surowy)

karp gotowany

makrela (surowa)

makrela gotowana

lin

lin gotowany

karmazyn (filety)

sandacz (surowy)

flądra (surowa)

flądra gotowana

flądra smażona

flądra pieczona

tuńczyk (surowy)

35

180-280

245

90-120

98

80-100

86

80-130

122

120-260

80-120

78

120-220

149

78

79

116

45

83

90

163

228

111

7,6

15-20

16,7

19-21

18,5

17-19

19,6

19-22

20,5

17-19

17-19

17,2

17-19

17,8

18,0

17,7

17,6

10,4

16,5

15,1

17,4

20,1

25,8

0,5

10-20

17,4

1-3

2,4

1-2

0,6

1-4

4,1

5-20

1-10

0,8

5-25

6,9

1,0

0,7

5,1

0,2

1,5

2,1

9,1

14,2

0,6

3,5

3,8

0,5

2,3

1,8

3,4

Skorupiaki i mięczaki

ostrygi (mięso)

krewetki

homary (mięso)

homary (ze skorupą)

kraby (mięso)

kraby (ze skorupą)

raki

ślimak winniczek

82

78

77

30

87

41

74

82

9,0

14,9

14,5

5,6

15,8

7,5

16,0

16,3

2,0

0,8

1,8

0,7

1,3

0,6

0,5

1,4

6,5

2,2

0,1

2,4

1,1

1,0

0,5

Przetwory rybne

węgorz w galarecie

węgorz wędzony

śledź w occie (mięso)

śledź w occie (cała ryba)

pikling

śledź w galarecie (mięso)

śledź w gal. (cała ryba)

kawior (dorsz)

szproty (mięso)

łosoś wędzony

sardynki woleju (mięso)

sardynki woleju (cała ryba)

śledź solony

tuńczyk woleju

236

338

196

121

109

224

124

106

180-300

195

237

185

230

274

18,0

18,7

21,8

13,5

13,0

18,7

10,2

16,3

20,0

23,3

23,9

18,8

21,0

27,2

17,2

27,7

11,1

6,9

6,0

15,6

8,7

2,9

7-20

10,6

14,4

11,2

11,3

17,3

0,5

0,5

0,7

0,4

0,7

0,4

3,0

0,8

0,2

1,3

1,0

9,5

0,3

Jaja, potrawy z jaj

1 jajo kurze (57 g)

l białko (30,6 g)

l żółtko (19,1 g)

jaja kurze bez skorupy

żółtko (l00 g)

białko (100 g)

jaja sadzone

jajecznica (+tłuszcz)

omlet (+tłuszcz)

87

17

70

175

362

58

213

198

256

7,0

3,9

3,1

14,1

16,1

12,8

13,8

9,8

11,0

6,1

0,1

6,1

12,3

31,7

0,3

16,8

16,7

21,0

0,3

0,2

0,1

0,6

0,3

0,7

0,5

3,7

Mleko i produkty mleczne

mleko krowie

mleko chude

maślanka

mleko kwaśne pełne

bita śmietana (30% tł.)

śmietanka do kawy (10% tł.)

śmietana

jogurt

twaróg (1,2% tł.)

twaróg (9,2% tł.)

mleko skondensowane

57

37

35

64

302

124

216

56

98

172

164

3,4

3,7

3,7

3,3

2,7

3,5

3,5

3,3

17,2

17,6

8,0

2,5

0,2

0,5

3,3

30,0

10,0

20,0

2,8

1,2

9,2

9,3

4,0

4,8

3,7

4,2

3,0

3,0

3,1

3,9

4,0

4,1

10,9

Sery

ser miękki

camembert

ementalski

parmezan

szwajcarski

rokfor

405

384

384

400

384

390

24,3

27,5

27,5

36,3

27,5

21,7

32,0

28,4

28,3

27,4

28,3

33,2

1,0

2,2

2,2

2,0

2,2

1,0

uszcze

masło (śmietana sł.)

smalec gęsi

margaryna

tłuszcz kokosowy

smalec wieprzowy

oliwa

750

906

748

928

925

917

0,7

0,5

0,5

0,3

80,0

97,2

80,0

99,8

99,3

98,6

0,8

0,4

Mąka, ciasto, pieczywo

mąka pszenna

mąka żytnia (bez otrąb)

płatki owsiane

ryż

grysik pszenny

pumpernikiel

chleb żytni mieszany

chleb biały

kanapka

suchary

biszkopty

makaron

kluski na jajach

kluski na wodzie

354

349

392

350

352

251

251

243

270

374

381

360

370

341

0,7

7,5

16,3

7,9

9,4

8,1

6,3

8,2

6,8

9,9

8,8

9,6

10,6

10,0

1,7

1,2

5,7

0,5

0,2

0,9

0,9

1,2

0,5

2,3

4,5

1,0

2,9

0,7

71,7

74,9

66,3

77,8

75,9

51,0

52,9

48,0

57,8

75,5

74,0

75,9

73,0

72,2

Cukier i słodycze

cukier sypki

cukier w kostkach 5 g

cukier gronowy bez wartości odżywczej

sacharyna

miód kwiatowy

marmolada

galareta

czekolada twarda (słodka)

karmelki mleczne

cukierki owocowe

410

20

405

384

274

312

548

440

400

bez

0,4

0,7

0,7

4,5

3,0

0,3

wartości

29,0

13,0

0,1

99,8

5,0

99,0

odżywczej

81,0

65,2

74,7

63,1

78,0

96,9

Owoce

ananas

jabłko

morela

morele (w puszko sł.)

banan

gruszka

gruszki (w puszko sł.)

jeżyny

poziomki

grejpfrut

maliny

porzeczki

czereśnie

mandarynki

pomarańcze (świeże)

brzoskwinie (świeże)

brzoskwinie (w puszkach sł.)

śliwki

borówki czerwone

pigwy

rodzynki

agrest

winogrona

arbuz

oliwki marynowane

39

58

50

89

68

56

68

56

37

36

66

58

60

44

45

47

68

50

45

52

268

35

68

28

172

0,3

0,4

0,9

0,6

0,9

0,4

0,2

1,2

0,8

0,6

1,1

1,4

1,1

0,8

0,9

0,8

0,4

0,7

0,7

0,3

2,3

0,8

0,8

0,5

0,7

0,1

0,1

1,1

0,6

0,6

0,4

0,4

0,3

0,2

0,6

0,1

0,2

0,1

0,5

0,5

0,4

0,2

14,3

8,8

13,0

10,5

21,4

15,5

13,0

18,4

11,9

8,1

3,4

14,4

13,9

14,6

10,9

11,3

11,8

18,2

12,9

12,0

14,1

66,2

8,3

16,7

6,9

8,9

Owoce suszone

owoce suszone bez ziaren

śliwki (z pestkami)

figi

daktyle (z ziarnami)

orzechy

orzechy ziemne palone

orzechy laskowe

migdały

orzechy włoskie

285

258

230

270

315

560

671

596

654

2,0

3,9

1,9

3,3

1,9

30,6

12,7

18,6

15,0

1,0

0,4

0,5

1,3

0,6

46,1

60,9

54,1

64,4

63,9

56,0

51,4

58,8

72,2

18,2

18,0

19,6

15,6

Jarzyny i grzyby

karczoch

kalafior

fasola (strąki)

rzeżucha

pieczarka

groch (świeży)

groch konserwowy

marchewka

ogórek

kalarepa

sałata

dynia

czosnek

melon

chrzan

botwinka

papryka (świeża)

kurki

rabarbar

rzodkiewka

czerwona kapusta

kwaśna kapusta

seler

szparagi

szpinak

pomidory

pomidory (koncentrat)

cebula

40

32

38

11

33

83

50

32

8

35

16

32

36

30

80

26

38

30

16

12

29

25

45

19

20

26

95

45

2,0

2,5

2,6

1,5

4,9

6,6

3,6

1,2

0,6

2,5

1,4

1,1

2,4

0,8

2,7

2,5

1,5

2,6

0,7

1,2

1,7

1,4

1,4

2,0

2,3

1,0

5,4

1,3

0,1

0,3

0,2

0,5

0,2

0,5

0,2

0,3

0,3

0,1

0,3

0,1

0,4

0,1

0,4

0,4

1,0

0,4

0,1

0,2

0,2

0,3

0,3

0,1

0,3

0,2

0,1

18,2

4,6

6,4

2,9

3,6

12,5

8,0

6,0

1,4

5,8

2,0

6,5

5,5

6,4

15,9

2,8

5,4

3,8

3,0

3,8

4,8

4,0

8,8

2,4

2,0

4,0

14,6

9,4

Owoce strączkowe

soczewica

groch żółty

soja

341

390

428

26,0

23,4

33,7

1,9

1,9

19,2

52,8

52,7

27,1

Ziemniaki i potrawy z ziemniaków

obierane

w łupinach

duszone

smażone

96

86

166

211

2,0

1,8

3,2

2,7

0,2

0,2

4,8

9,7

20,9

18,6

26,2

27,0

Napoje

sok ananasowy (puszka)

sok jabłkowy (świeży)

sok grejpfrutowy (świeży)

sok malinowy (świeży)

sok pomarańczowy (świeży)

sok winogronowy

coca-cola

lemoniada

kawa ziarnista

herbata (czarna)

49

50

36

45

49

67

48

45

0,3

0,1

0,4

0,2

0,6

0,4

0,1

0,1

0,1

13,0

13,0

10,0

11,0

12,9

18,0

11,3

12,0

Wina owocowe

wino jabłkowe (moszcz)

wino porzeczkowe

43

78

0,6

0,1

Wina gronowe

wina białe

wina czerwone

60

65

0,1

0,1

Wina słodkie

madera

malaga

portwein

wermut

118

163

141

114

3,0

18,3

16,0

10,1

Wódki

zwykła wódka

wiśniówka

koniak

śliwowica

rum

whisky

266

336

336

294

371

143

28,0

Likiery

ziołowy

curacao

kminkówka

sherry brandy

337

414

302

258

28,5

11,2

Piwo

krajowe

eksportowe

ciemne

jasne

45

57

66

35

0,8

0,7

0,7

0,3

4,3

5,0

6,9

2,4

Wytworzyła się też swoista kultura kulinarna, znacznie odbiegająca od naturalnego żywienia. Nie poszukuje się .naturalnych produktów o mniejszej zawartości tłuszczu i cukru, ale zastępuje się je substytutami. Ludzie chcą jeść to samo, do czego się przyzwyczaili, ale o znacznie mniejszej zawartości kalorii. Tyle że naturę trudno oszukać.

Naturalne tłuszcze o różnym składzie nadają produktom indywidualne właściwości i smak, których często nie da się uzyskać w laboratoriach biochemicznych. Masło ma dużo cholesterolu, ale oprócz tego znajduje się w nim 150 kwasów tłuszczowych, dlatego trudno sztucznie uzyskać ten sam efekt. Wszelkie substytuty wyglądają podobnie, ale ich główną zaletą jest to, że zawierają znaczne ilości wody. Na razie producentom nie udało się nic innego wymyślić.

Tłuszcze można zastąpić tylko węglowodanową mieszanką, która niewiele ma wspólnego z pierwowzorem. Znajduje się w niej tylko kilka procent zmodyfikowanej skrobi. Do mieszanki tej dodaje się natomiast emulgatory dla zachowania odpowiedniej konsystencji oraz różne dodatki w celu uzyskania pożądanego smaku. Takie tłuszczo podobne produkty nie są też pozbawione konserwantów, a nawet muszą mieć ich więcej, żeby zapobiec zepsuciu.

Ostatnio coraz częściej mówi się o niebezpieczeństwach związanych z produktami ze znakiem .”light”. Wprawdzie obiecują szczupłą sylwetkę, ale okazuje się, że zastępowanie nimi przez długi okres naturalnych produktów w diecie ma poważne konsekwencje dla zdrowia.

Substytuty dają często złudne poczucie sytości, i to na krótko. Żołądka nie da się zbyć byle czym. Zbyt wyjałowiony pokarm ma za mało wartościowych składników ważnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, ten zaś jest bardzo czuły na wszelkie niedobory i wiedziony instynktem samozachowawczym stara się przy każdej okazji je nadrobić. Po przetrawieniu mało wartościowego pożywienia z większą siłą domaga się czegoś konkretnego. Przychodzi zatem moment, kiedy „light” wędruje do kąta i nadchodzi czas normalnej żywności. A zamiana ta sprzyja przybieraniu na wadze w jeszcze szybszym tempie .

Po raz kolejny okazuje się, że mimo postępu technologii w żywieniu wciąż obowiązuje ta sama zasada. Kto chce schudnąć – musi nauczyć się radzić sobie z przykrym uczuciem głodu, nauczyć się zasad racjonalnego żywienia. Substytuty mogą stanowić jedynie jakąś część diety, i to w sytuacjach, kiedy ma się nieodpartą ochotę na kawałek ciasta, czekolady, colę. Wówczas warto sięgnąć po produkty z napisem .”light”. Nie mogą one jednak być metodą odchudzania się, leczenia otyłości, sposobem na życie.

Powrót do spisu treści >>

Zapobieganie otyłości – dieta, stres, ruch

Wśród bardzo wielu diet, które obiegły przez ostatnie lata świat, trudno samemu wybrać dla siebie dietę nieszkodliwą. Dieta dobra, tolerowana przez np. Joan Collins wcale nie musi być równie znakomita dla Kowalskiego.

Nawet najlepiej dobranej diety nie mogą stosować wszyscy bez ograniczeń, podobnie, jak nie wszystkim pasuje kapelusz dziadka, nawet jeśli on sam czuje się w nim znakomicie. Podstawą układania diety są ogólne założenia, uwzględniające składniki diet, ich jakość oraz ilość.

Wspomną tylko, że podczas stosowania diety odchudzającej powinno się spożywać produkty białkowe, dużą ilość warzyw oraz niesłodkich owoców, zachowując niewielką ilość węglowodanów i szczątkowi) tłuszczów.

Pamiętać jednak należy, że nawet najlepiej ułożona dieta niskokaloryczna, stosowana bez kontroli lekarza, jest bezpieczna tylko dla osób młodych i zdrowych i tylko .przez stosunkowo niedługi czas. Dietę należy dostosować do stanu zdrowia, płci, wieku, a nawet do wykonywanego zawodu. Wydać się to może dziwne, lecz należy sobie uzmysłowić, że przecież inną dietę powinien stosować górnik pracujący na trzy zmiany, a inną wiekowa emerytka, poruszająca się w dodatku o kulach.

Podczas odchudzania się początkowy spadek masy ciała jest zwykle szybki i wynika z utraty sodu i wody. Następnie masa ciała obniża się stopniowo w wyniku zużywania zapasów tłuszczu. W mechanizmie zapobiegającym utracie masy ciała w czasie stosowania diety dochodzi do obniżenia podstawowej przemiany materii. Powolna faza odchudzania się działa zniechęcająco na wielu pacjentów, którzy powracają do swoich poprzednich nawyków i przez to przybierają na wadze. Powtarzające się usiłowania zmniejszenia masy ciała, po których dochodzi do jej wzrostu, prowadzą do utrwalenia się obniżonej spoczynkowej przemiany materii, co utrudnia późniejszą kurację i naraża na łatwiejsze przybieranie na wadze. Mówiąc prościej, organizm potrafi wtedy maksymalnie wykorzystać zmniejszone racje pokarmowe, a także swoje rezerwy.

Przemiana materii się przyblokowuje, a po porzuceniu diety (różne względy: złe samopoczucie, brak natychmiastowych efektów) zaczyna się ponowne tycie, ponieważ organizm

nie jest w stanie tak szybko „przestawić się” i zużyć dostarczonej większej ilości kalorii, które przemieniają się w tkankę tłuszczową i znów się odkładają.

Wielokrotne nieudane próby stosowania różnych diet doprowadzają do stresu, utraty wiary w siebie i w możliwość schudnięcia. Niektórym pacjentom towarzyszy nawet lęk przed podejmowaniem następnych prób walki ze swoją tuszą. Zestresowany grubas, często nie akceptowany przez otoczenie i zakompleksiony, choć z pozoru udający pogodnego i zadowolonego z siebie, „zajada” swoje stresy następnymi porcjami. Wkrótce, widząc skutki swojego działania, wpada w kolejną fazę stresu i znów się pociesza … oczywiście jedzeniem.

Ludzie szczupli dwojako reagują na stany napięcia nerwowego. Część osób szczupłych w chwili dużych stresów (zgon, rozwód itp.) odczuwa całkowitą niechęć do jedzenia, ale są i tacy, którzy w chwili zmartwień rozpoczynają sięganie po jedzenie. Jest to niby niewinny, ale dobrze skryty początek kłopotów z nadwagą.

W odchudzaniu się, jak i w potrzebie zachowania prawidłowej wagi dieta jest sprawą. pierwszorzędne), ale nie jedyną. W większości przypadków, aby uniknąć stresów oraz ponownego narzucenia po diecie dodatkowych kilogramów, prócz diety konieczne jest kompleksowe leczenie chorego na otyłość.

Nie mniej ważny od diety i leków jest jednak ruch pacjenta. Ruch jest nierozłącznie związany z fizjologią i prawidłowym funkcjonowaniem organizmu człowieka. Ruch uaktywnia,

opóźnia procesy starzenia się i przedłuża życie. Pobudza podstawową przemianę materii i wraz z dietą prowadzi do zmniejszenia poziomu cholesterolu i trójglicerydów we krwi, a także podnosi wrażliwość na insulinę. Obniża też ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego.

Ruch jednakże należy dozować. Podkreślam z całą stanowczością, że zakwalifikowanie pięćdziesięcioletniej kobiety bez żadnej wcześniejszej zaprawy w zakresie ćwiczeń fizycznych (w dodatku cierpiącej na nadciśnienie tętnicze) do tej samej grupy ćwiczeniowej, co jej dwudziestopięcioletnią córkę niewielką nadwagą może być bardziej szkodliwe niż pomocne.

Prowadzący siedzący tryb życia i bez odpowiedniej zaprawy w treningu, włączając ćwiczenia do swojego programu codziennych zajęć muszą rozpoczynać od wolnego tempa stopniowo zwiększając wysiłek do pożądanego poziomu i intensywności. Nie ma się co dziwić, że po krótkim treningu zdyszany pacjent będzie miał go dosyć, bo gdzie w naszym życiu jest miejsce na ruch czy gimnastykę?

Rano, wychodząc z domu najczęściej bez śniadania lub tylko po kawie, wsiadamy do samochodu i jedziemy do pracy. Tam, cały czas zajęte, nie mamy czasu na ruch ani nawet na jedzenie, zjadamy więc często skromne śniadanko albo pączka, zaś prawidłowa „wyżerka” zaczyna się dopiero po powrocie do domu. Wygłodzone rzucamy się do lodówki, by przekąsić co nieco, zanim ugotujemy obiad dla całej rodziny. Jesteśmy jednak dość głodne, więc kanapeczka, potem druga i już pół lodówki mamy w żołądku. Później podczas gotowania obiadu trzeba przecież spróbować. Najpierw próbujemy zupki, później mięska, następnie deseru, po czym siadamy z całą rodziną do obiadu, aby zjeść go po raz drugi – z tą różnicą, że teraz już z talerza.

Po obiedzie mamy jeszcze mnóstwo przeróżnych zajęć, kolację jemy więc późno. Też dosyć obfitą, bo musi nam przecież starczyć sił na sen … Potem z uczuciem błogości kładziemy ciało na wysłużonym łóżku, każdego kolejnego ranka budząc się coraz grubsze i grubsze. Niestety, taki lub

podobny tryb życia prowadzi ogromna większość Polek, czego efekty możemy ujrzeć choćby na ulicy. Na ulicach Paryża czy Londynu do rzadkości należą widoki u nas uznane za powszechne.

Aby w przyszłości uniknąć zaciekawionych spojrzeń na ulicy lub odwracanych z niesmakiem twarzy, zapamiętaj, że chcąc zachować szczupłą figurę zawsze jadaj przygotowane z góry przeznaczone na ten posiłek porcje i w miary możliwości staraj się jadać o tych samych porach dnia. Korzystaj z małych talerzyków, gdyż wzrokowo wyda ci się, że jedzenia jest więcej, i oszukasz w ten sposób swój apetyt. Nie pojadaj między posiłkami, a ostatni z nich zjed do godziny 18ºº. Zapamiętać też trzeba, że ruch, dieta, tryb życia to uniwersalny model na zawsze i nowy sposób na życie.

Powrót do spisu treści >>

Trzeba się ruszać

Niewielu z nas zdaje sobie sprawy, że ruch jest potrzebny w życiu tak samo jak woda czy tlen. Aktywność fizyczna wywiera przemożny wpływ na wszelkie procesy zachodzące w organizmie, również na przemianę materii. Ruch zatem to nieodłączny element kuracji odchudzającej. Zanim jednak zaczniemy łączyć dietę z ćwiczeniami, warto się chwilę zatrzymać nad zagadnieniem odpowiedniego dozowania wysiłku fizycznego.

Ruch u człowieka dorosłego powinien być nawykiem wykształconym jeszcze w dzieciństwie. Dla prawidłowego rozwoju potrzeba nam co najmniej pół godziny przebywania na

świeżym powietrzu. Możemy w tym czasie spacerować, maszerować, biegać – wszystko zależy od samopoczucia, chęci i możliwości. Zapotrzebowanie na ruch u poszczególnych osób jest różne, a podejście „na żywioł” może czasem zrobić więcej złego niż dobrego. Każdy człowiek ma inną sprawność fizyczną, zależną m.in. od wieku. Wiele osób cierpi również na choroby układu krążenia, układu kostno-stawowego, i wicie innych, ograniczających uprawianie niektórych ćwiczeń.

Tymczasem ogólnie przyjęte poglądy na leczenie ruchem są dość szalone. Przyjmuje się zasadę, że im bardziej jest ktoś otyły, tym intensywniej powinien biegać, skakać, ćwiczyć. Taki sposób zrzucania kilogramów lansuje się m.in. na wczasach odchudzających. W ciągu dwóch tygodni grubasy zmuszane są tam do podejmowania nadludzkich wysiłków. Od rana do nocy spędzają czas na sali gimnastycznej, biegając na powietrzu i obowiązkowo maszerując na dyskotekę. Wszystko to z nadzieją na „wytrząśnięcie” i „wypalenie” nadmiaru tłuszczu. Jest to znakomity program, ale dla zdrowych, a otyli nimi nie są.

Każdy otyły przystępując do ćwiczeń fizycznych powinien wpierw poznać swoje słabe strony, wykonać badania i skonsultować je z lekarzem. Intensywny ruch zawsze musi poprzedzać okres wstępny, tzw. rozruch. Przecież wraz z kilogramami, które ma się zrzucić, często pojawiły się

dolegliwości, takie jak nadciśnienie, astma i wiele innych, które przy zbytnim forsowaniu ruchu mogą dać o sobie znać ze zdwojoną silą. W ludziach, którzy chcą schudnąć w dwa tygodnie za wszelką cenę, budzi się również niezdrowy duch rywalizacji, który prowadzi do pogorszenia samopoczucia.

Ruszać się trzeba, ale można to robić mądrze. Rosemary Conley w książce Hip and Tigh Diet propaguje stopniowe dozowanie ruchu podczas kuracji odchudzającej. Zaczynamy od spaceru, który stopniowo przechodzi w marsz. Cały czas kontrolujemy samopoczucie i gdy się już dostatecznie „rozruszamy”, przechodzimy do marszu, który potem łączymy z truchtem. Stosujemy je naprzemiennie, z czasem zwiększając proporcje biegu w stosunku do marszu. Zadowalającą kondycję można uzyskać po 5 tygodniach albo po 5 miesiącach, wszystko zależy od naszych indywidualnych warunków. Podstawową sprawą jest wyrobienie w sobie nawyku codziennego ruchu. Gdy kuracja odchudzająca przyniesie pierwsze efekty, a organizm „dojrzeje” do uprawiania sportu, można pomyśleć o wyborze konkretnej dyscypliny.

Do niedawna ogromną popularnością cieszył się aerobic i jogging. Pierwszy już wyszedł z mody, a drugi budzi kontrowersje. Lekarze ostrzegają przed zbyt forsownym uprawianiem joggingu, zalecając biegaczom badanie tętna. Osobiście doradzam grubasom gimnastykę izometryczną, polegającą na kontrolowanym napinaniu określonych partii mięśni. Można ją uprawiać wszędzie – we własnej łazience, w pracy, na przystanku i nikt nie dostrzeże, że np. intensywnie napinamy mięśnie brzucha. Taka gimnastyka nie wymaga nadludzkich wysiłków, nie obciąża układu kostno-stawowego i układu krążenia. Co równic istotne, można ją uprawiać w każdym wieku. Godne polecenia są również ćwiczenia Conley (jej książkę wydano również w Polsce).

Jestem zwolenniczką zasady keep fit, lansowanej przez Amerykanów, która znaczy „zachowaj sprawność”. Sprawność polegającą nie tylko na zdolności do podejmowania wysiłku fizycznego, ale również na utrzymywaniu w zdrowiu ciała i ducha. Osoba, która jest .fit”, chodzi sprężystym krokiem, jest uśmiechnięta i można z nią porozmawiać o czymś więcej niż jej własne (istniejące lub wyimaginowane) choroby. „Fit” jest ktoś, kto potrafi właściwie zadbać o siebie, nie pochłania nadmiernych ilości pożywienia, dostarcza organizmowi witamin, mikroelementów i ruchu. To ktoś, kto stara się żyć zdrowo nie z okazji urlopu czy weekendu, ale na co dzień.

Warto wiedzieć, że w ciągu roku zapotrzebowanie na ruch można zaspokajać nie tylko poprzez forsowne ćwiczenia na siłowni. Piętnastominutowe porcje gimnastyki rano i wieczorem,

energiczny spacer do pracy zamiast jazdy w zatłoczonym tramwaju powinny wejść na stałe do naszego harmonogramu zajęć. Tym bardziej, że nie wymagają wielkich nakładów sił i pieniędzy. Efekty aktywności ruchowej odczuwa się bardzo szybko. Osoba aktywna „nie rdzewieje” w takim tempie jak jej bierni rówieśnicy i zupełnie inaczej patrzy na świat. Po prostu – ruch odmładza.

Ćwiczenia izometryczne, nie wymagające ruchu, napinające poszczególne grupy mięśniowe, nie obciążające fizycznie, usprawniające i zdrowe

I. W pozycji siedzącej

dłonie splecione na karku – odpychamy karkiem 30-50 razy

dłonie splecione na czole – odpychamy czołem 30-50 razy

dłoń lewa na uchu lewym – odpychamy dłonią głowę 30-50 razy

dłoń prawa na uchu prawym – odpychamy dłonic! Głowę 30- 50 razy

dłonie na wysokości piersi złożone jak do modlitwy — uciskamy silnie jedną o drugą 30-50 razy

dłonie na wysokości piersi zaczepione palcami (haki) – obie dłonie odciągamy od siebie 30-50 razy

II. Pozycja stojąca

dłonie splecione na pośladkach — 30-50 razy

stojąc na całych stopach naciskamy na podłogę jedną stopą, potem drugą 30-50 razy

stojąc na pietach napinamy mięśnie nóg 30-50 razy

dłonic położone płasko na stole – odpychają stół w dół 30-50 razy

dłonie położone płasko na ścianie – odpychają ścianę 30-50 razy

III. Siedząc na krześle

odpychamy ścianę obiema stopami 30-50 razy

obejmujemy ręcznikiem stopę wyprostowanej nogi, końce ręcznika trzymamy oburącz, ciągnąc do siebie; odpychamy ręcznik stopą, noga wyprostowana w kolanie:

prawa noga 30-50 razy

lewa noga 30-50 razy

siedząc na krześle ściskamy kolana i uda 30-50 razy; możemy przy tym zaciskać pięści napinając nadbrzusze i ćwicząc przeponę

 

 

IV Kładziemy się na plecach

odpychamy głową, łokciami i piętami podłogę 30-50 razy

leżymy luźno – oddechy głębokie brzuchem 30-50 razy (dłonie na brzuchu, kontrolują ruch powłok brzusznych).

Po zakończeniu ćwiczeń zróbmy krótki odpoczynek przeznaczony

na relaks i rozluźnianie mięśni. Dobrze jest wtedy

posłuchać spokojnej i cichej muzyki.

Zestaw ćwiczeń dla osób zdrowych i sprawnych

 

 

Ćwiczenie l

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca, stopy zwarte, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

wymach ramion w górę, skłon w przód z luźnym przemachem ramion w tył, zamach ramion, wyprost tułowia.

Powrót do pozycji wyjściowej.

 

 

Ćwiczenie 2

Pozycja wyjściowa:

siad z nogami wyprostowanymi, ręce oparte z tyłu na podłodze.

Ruch:

podciągnąć nogi w kierunku klatki piersiowej, chwycić rękami niżej kolan i przyciągnąć głowę. Powrót do pozycji wyjściowej.

 

 

Ćwiczenie 3

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, nogi zgięte w stawach kolanowych i biodrowych, stopy oparte na podłożu, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

unieść nogi zgięte w górę, naśladować ruchy jazdy na rowerze.

Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 4

Pozycja wyjściowa:

leżenie na brzuchu, ramiona wyciągnięte w przód, nogi wyprostowane.

Ruch:

unieść równocześnie prawą nogę i lewą rękę w górę, opuścić i to samo przeciwnymi kończynami. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 5

Pozycja wyjściowa:

siad klęczny, ramiona wyciągnięte w bok.

Ruch:

skręcić tułów i głowę w prawą stronę, cofnąć prawe! Rękę w tył. To samo w stronę przeciwną. Ćwiczenie kończymy, opuszczając ramiona w dół.

Ćwiczenie 6

Pozycja wyjściowa:

siad w szerokim rozkroku, ramiona wyciągnięte w górę.

Ruch:

zgiąć tułów i pochylić się mocno w przód. Wyprostować tułów, ręce oprzeć z boku tułowia.

Ćwiczenie 7

Pozycja wyjściowa:

przysiad podparty.

Ruch:

opierając ciężar na rękach prostować nogi w stawach kolanowych, biodra unosić w górę. Wyprost do pozycji stojącej, ramiona wzdłuż tułowia.

Ćwiczenie 8

Pozycja wyjściowa:

siad skrzyżny, dłonie oparte na kolanach.

Ruch:

wyciągnąć ramiona w przód, pogłębić skłon w przód.

Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 9

Pozycja wyjściowa:

siad, ramiona oparte na podłożu, nogi ugięte.

Ruch:

luźne obszerne krążenie głową wabie strony.

Ćwiczenie 10

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca, ramiona opuszczone wzdłuż tułowia.

Ruch:

wymach nogi lewej, rękami sięgnąć do stopy. To samo nogą przeciwną,

Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 11

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca w szerokim rozkroku, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

przysiąść na lewej nodze, prawa wysunięta w przód; wyprostować się, i to samo na drugiej nodze. Ćwiczenia kończymy w swobodnej pozycji stojącej.

Ćwiczenie 12

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca, ramiona ugięte, ręce na karku.

Ruch:

w marszu wykonać głęboki skłon w przód z wydechem i opuszczeniem ramion. Wyprost z założeniem rąk na karku. Pozycja stojąca, ramiona wzdłuż tułowia.

 

 

Ćwiczenie 13

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca pod ścianą w odległości około 2 m, piłka trzymana oburącz przed sobą.

Ruch:

rzucić piłką pod kolanem, po odbiciu piłki chwycić ją oburącz i to samo pod drugą nogą. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 14

Pozycja wyjściowa:

pozycja stojąca, ramiona wzdłuż tułowia, w dłoniach laska.

Ruch:

w powolnym marszu unosić i opuszczać laskę z głębokimi wdechami. Swobodna pozycja stojąca.

Zestaw ćwiczeń dla osób ze schorzeniami przewlekłymi

 

Ćwiczenie 1

Pozycja wyjściowa:

siad na krześle, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

zacisnąć mocno pięści, napinając mięśnie ramion.

Ćwiczenie 2

Pozycja wyjściowa:

jak wyżej, ramiona uniesione w górę, dłonie splecione, wewnętrzną częścią dotykają tyłu głowy.

Ruch:

łokcie do tyłu z jednoczesnym ściągnięciem łopatek I napięciem mięśni grzbietu.

Ćwiczenie 3

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.

Ruch:

próba uniesienia nóg do góry (napięcie mięśni brzucha i nóg).

Ćwiczenie 4

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

próba uniesienia tułowia do góry (napięcie mięśni obręczy barkowej i brzucha).

Ćwiczenie 5

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, dłonie splecione nad głową.

Ruch:

oddychanie przeponą, „wypychanie” brzucha.

Ćwiczenie 6

Pozycja wyjściowa:

siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

napinanie rzepki (ćwiczenie wykonać na prawej, a następnie na lewej nodze).

Ćwiczenie 7

Pozycja wyjściowa:

siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

zginanie grzbietowe stóp (palce do góry) z jednoczesnym napinaniem mięśni przednich podudzia.

Ćwiczenie 8

Pozycja wyjściowa:

siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

zginanie podeszwowe stóp (palce do dołu) z jednoczesnym napinaniem mięśni tylnych podudzia.

 

 

Ćwiczenie 9

Pozycja wyjściowa:

siad na krześle, ramiona uniesione do poziomu, dłonie jak przy powitaniu.

Ruch:

próba „rozsuwania” dłoni połączona z napięciem mięśni ramion oraz całej obręczy barkowej.

 

 

Ćwiczenie 10

Pozycja wyjściowa:

siad na krześle, ramiona ugięte w stawach łokciowych dotykają tułowia.

Ruch:

przyciąganie ramion do tułowia z jednoczesnym napinaniem mięśni piersiowych.

 

 

Ćwiczenie 11

Pozycja wyjściowa:

leżenie na brzuchu, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.

Ruch:

wykonać „łuk” (głowa, tułów i nogi w górę). Na podłożu spoczywają jedynie biodra – wytrzymać przyjętą pozycję,

powrót do pozycji wyjściowej.

 

 

Ćwiczenie 12

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane w rozkroku, pomiędzy stopami piłka.

Ruch:

próba ściskania piłki (napinanie mięśni przywodzących uda).

Ćwiczenie 13

Pozycja wyjściowa:

leżenie na plecach, dłonie splecione pod głową, nogi w rozkroku dotykają wewnętrznej strony nóg krzesła.

Ruch:

próba „rozerwania” krzesła (wykonać rozkrok połączony z napięciem mięśni odwodzących uda),

 

 

Ćwiczenie 14

Pozycja wyjściowa:

jak wyżej, palce stóp dotykają ściany.

Ruch:

zgięcie podeszwowe stóp (próba odpychania ściany – napinanie mięśni ud).

Powrót do spisu treści >>

Kwas nikotynowy i cholesterol

 

Choroby serca to medyczny i społeczny problem numer jeden wszystkich cywilizowanych krajów. Od kilku lat naukowcy próbują ustalić związek przyczynowy pomiędzy miażdżycą, chorobami naczyń i zawalem serca a prawidłowym żywieniem. Ten ostatni czynnik ma szczególne znaczenie, gdyż upatruje się w nim przyczyny wszelkiego zła. Tym złem jest cholesterol, substancja, która w wyniku niewłaściwej diety odkłada się na ścianach naczyń, prowadząc do upośledzenia ich funkcji.

Wiadomo już, że u podłoża chorób serca, a szczególnie choroby wieńcowej, leży miażdżyca, czyli zespół zmian patologicznych naczyń krwionośnych spowodowany odkładaniem się w nich cholesterolu. Zmiany miażdżycowe następują powoli, a najbardziej są na nie narażone miejsca uszkodzeń śródbłonka, przez które łatwiej przedostaje) się lipoproteiny o niskiej gęstości oraz płytki krwi. Komórki mięśniowe znajdujące się pod śródbłonkiem rozprzestrzeniają się w kierunku uszkodzonego naczynia. Tutaj również lubią gromadzić się białe cząstki krwi, które przemieniają się w makrofagi, zaś z lipoprotein o niskiej gęstości wytrąca się cholesterol i wraz z innymi produktami rozkładu osadza się na ścianach naczyń powodując ich zwężenie.

Cholesterol to naturalna substancja występująca u ludzi i zwierząt, niezbędna do życia i syntetyzowana w organizmie z pochodnej octanowej. Jest on składnikiem błon komórkowych

i prekursorem kwasów żółciowych, hormonów oraz witaminy D. Jednak ilość cholesterolu podlegająca syntezie jest ściśle określona i wynosi od 1 do 2 g dziennie. Na tej podstawie obliczono, że wystarczy dostarczyć organizmowi 750 mg cholesterolu w pożywieniu, aby proces syntezy przebiegał zgodnie z fizjologią. Cała nadwyżka krąży w ustroju w stanic wolnym, a z czasem znajduje sobie miejsce w ścianach naczyń.

Dane epidemiologiczne udostępnione przez Światową Organizację Zdrowia wskazują na wyraźny związek między podwyższonym poziomem cholesterolu we krwi a zwiększonym zagrożeniem ze strony miażdżycy. Konsekwencją jest najczęściej zawał serca i zgon.

Badania ostatnich lat przyczyniły się do znacznego postępu w leczeniu miażdżycy. Jedną z metod jest stosowanie kwasu nikotynowego, bardzo ważnego budulca koenzymów, biorących udział w ponad 30 reakcjach metabolicznych. Kwas ten ma właściwości obniżania poziomu cholesterolu, zatem w metodzie tej medycyna pokłada duże nadzieje na przyszłość.

Właściwości kwasu nikotynowego odkryto już w 1955r, ale trzeba było wielu lat badań klinicznych, żeby je potwierdzić i wykorzystać w lecznictwie. Badania te prowadzono niezależnie w kilku amerykańskich klinikach i stwierdzono; że u osób z zaawansowaną miażdżycą, którym podawano ten kwas, obniżył się poziom nie tylko cholesterolu, ale także lipoprotein. Wyjaśniono również mechanizm tego procesu.

Okazało się, że kwas nikotynowy działa opóźniająco na wczesne stadia systemu transportu lipoprotein w procesie gromadzenia energii i uwalniania wolnych kwasów tłuszczowych oraz trójglicerydów. W efekcie mniej tych kwasów przedostaje się do krwi, a synteza lipoprotein o bardzo niskiej gęstości jest spowolniona. Kwas nikotynowy stymuluje również transport żółci. Używany w dużych dawkach, zwłaszcza w połączeniu z terapie) z udziałem żywic łączonych kwasami żółciowymi, powoduje ograniczenie syntezy cholesterolu w organizmie. Co istotne, nie zachodzi przy tym zmiana w składzie kwasów tłuszczowych i w wydzielinach fekalnych.

Terapia kwasem nikotynowym nie może być traktowana jako substytut diety niskocholesterolowej, która zawsze jest podstawą w leczeniu miażdżycy, najczęściej powiązanej z otyłością. Może być wyłącznic jej uzupełnieniem. O terapii zawsze powinien decydować lekarz. Niestety, ma ona również negatywne skutki uboczne.

Powrót do spisu treści >>

Nie bójmy się leków

Podstawą każdej kuracji odchudzającej jest dieta polegająca na dostarczaniu organizmowi zmniejszonej ilości pożywienia przy zachowaniu wszystkich niezbędnych do życia pierwiastków.

Często jednak terapia musi być wspomagana lekami, zwłaszcza u osób z otyłością powikłaną innymi ciężkimi chorobami, takimi jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, miażdżyca itd. Zarówno przyczyna, jak mechanizmy otyłości są złożone, zatem i leczenie nie jest sprawą prostą. Żeby uzyskać efekt, tzn. odchudzić pacjenta, a zarazem wyleczyć z towarzyszących nadwadze ciężkich chorób, potrzebne jest wspieranie diety ziołolekami i farmaceutykami Jednakże te ostatnie potrafią wyrządzić organizmowi szkody, przez co nie cieszą się dobrą sławą. Szczególnie chodzi tu o leki anorektyczne, hamujące łaknienie.

Zła stawa anorektyków bierze się z dyletanctwa. Jeżeli odchudzania avipronem czy mazindolem podejmuje się lekarz, który niewiele wie na temat ich działania, to może

pacjentowi poważnie zaszkodzić. Wielokrotnie przychodzą do mnie pacjenci z zaburzeniami czynnościowymi wątroby, trzustki, serca, a nawet z depresje). Serwowano im anorektyki np. 3 razy dziennie po jednej tabletce, tak jak wskazywała ulotka. 'Tymczasem anorektyki wprowadza się w dawce śladowej, w połączeniu z innymi lekami lub preparatami ziołowymi, niwelującymi ich działanie uboczne. Po kilkunastu latach pracy jako bariatra, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to nie lek jest szkodliwy, ale sposób jego podawania. Chemioterapia, tak cenna w leczeniu nowotworów, szkodzi jeszcze bardziej, ale stosuje się ją, by ratować ludzkie życie. Jeżeli przynoszą do mnie ważącego 300 kg pacjenta, który już nie jest w stanic samodzielnie się poruszać,

a do tego ma on nadciśnienie i cukrzycę, to u niego nadwaga tak samo zagraża życiu, jak LI innego chorego – nowotwór.

Stosuję leki odchudzające wtedy, gdy są one potrzebne (mazindol, ponderal, ponderax, rondimen, mirapront), najwięcej jednak doświadczeń mam w leczeniu avipronem. Lek ten towarzyszył mi w walce z otyłością niemal od początku mojej praktyki lekarskiej. W latach 70 i 80 był on jednym z nielicznych dostępnych i skutecznych na naszym rynku farmaceutycznym. Mimo że obecnie rynek leków odchudzających jest bardzo urozmaicony, avipron umiejętnie stosowany pozwala na zmniejszenie wagi o kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt kilogramów. Z jednym zastrzeżeniem: dawka jest dobierana i komponowana z innymi farmaceutykami i ze składnikami pożywienia. Farmakologia kliniczna stworzyła nowe możliwości leczenia, które polega na celowanym komponowaniu różnych rodzajów farmaceutyków i ustalaniu dawek. Osiągnięcia te potwierdzają również mój punkt widzenia dotyczący stosowania leków anorektycznych w leczeniu

otyłości.

Lekarz przez całe życie musi dokonywać wyboru mniejszego zła, niezależnie od tego, jaką specjalnością się zajmuje. Rzecz w tym, by nie zostały zachwiane proporcje, by pacjent wyszedł z tego bez szwanku. Avipron stosowany w odpowiednich dawkach, dobranych indywidualnie do potrzeb pacjenta i wkomponowany w środki homeopatyczne, zioła, ziołoleki nie jest szkodliwy dla zdrowia. W mojej wieloletniej praktyce bariatrycznej nie odnotowałem ani jednego przypadku wystąpienia niepożądanych skutków działania tego leku. Jednak wprowadzenie go do terapii było za każdym razem poprzedzone gruntowną, wszechstronną diagnozą i wywiadem na temat przebytych oraz obecnych chorób osoby odchudzanej.

„Saba” dysponuje również ponad trzydziestoma rodzajami mieszanek ziołowych, które spełniają bardzo ważną rolą w doprowadzaniu do spadku wagi ciała i odzyskiwaniu zdrowia. Do kuracji włączamy także krople ziołowe sporządzane według naszych receptur. Leczenie otyłości wymaga kompleksowego spojrzenia zarówno na stan fizyczny, jak i psychiczny pacjenta. W wielu przypadkach otyłość ma właśnie podłoże psychiczne. Znerwicowanemu i zakompleksionemu choremu sama dieta nie pomoże pozbyć się balastu. Lek jest w tym dziele ogromnym sprzymierzeńcem.

Powrót do spisu treści >>

Makrobiotyka – nowy styl życia

Od dawna wiadomo, że rodzaj przyjmowanego przez ludzi pożywienia ma wpływ na ich cechy. Dotyczy to zarówno pożywienia, które otrzymywali w stadium embrionalnym, spożywanego w dzieciństwie, ich obecnych nawyków żywieniowych, jak również nawyków ich przodków, które

wpływają na cechy dziedziczne i skłonności. Błędy w odżywianiu się mogą być przenoszone z pokolenia na pokolenie. Przykładem jest tradycja smacznej, ale obfitej i tłustej kuchni polskiej. Jednak na szczęście coraz częściej odchodzi się od tej tradycji na rzecz zasady świadomego, racjonalnego żywienia precyzowanej wraz z postępem nauk medycznych.

Już w starożytnej Grecji ojciec zachodniej medycyny Hipokrates kładł ogromny nacisk na odżywianie się. Wprowadził on pojęcie makrobios. które wywiódł z greckich słów „wielkie (długie) życie”. W ten oto sposób do zachodniej kultury weszła makrobiotyka, oznaczająca naturalny sposób

życia oraz proste i naturalne odżywianie się, zapewniające

optimum zdrowia i długowieczność. W XVIII wieku europejski lekarz Hufcland opublikował książkę zatytułowaną Makrobiotyka lub sztuka przedłużania życia, która stała się pierwowzorem poradników zdrowego żywienia z uwzględnieniem naturalnych, „surowych” płodów ziemi.

Makrobiotyka to uniwersalny sposób naszego odżywiania się. Zadowala wegetarian, mogą ją stosować ludzie wykonujący różne zawody, w różnym stanie zdrowia i o odmiennym metabolizmie. Ten model żywienia pozwala się dostosowywać do klimatu, wieku, płci, indywidualnych upodobań i osobistego smaku. W makrobiotyce wykorzystuje się pełnowartościowe produkty spożywcze przy zrozumieniu współzależności istoty ludzkiej i środowiska naturalnego oraz ciała i ducha. Rządzi tutaj zasada zrównoważenia i umiarkowania,

harmonii i różnorodności.

Współczesna cywilizacja poprzez nienaturalne odżywianie i stechnologizowane rolnictwo, nie mówiąc już o zbrojeniach atomowych, zagraża naszemu zdrowiu i skraca życie.

Żeby temu zapobiec, należy sobie zdawać sprawę, że:

1. Ludzkość jako całość, podobnie jak każda jednostka, znajduje się w fazie ciągłej przemiany.

2. Wszystkie wymiary ludzkiego życia: fizyczne, psychiczne, duchowe i społeczne, podobnie jak związek człowieka z jego środowiskiem naturalnym, podlegają nieustannym przemianom i ciągłemu rozwojowi.

3. Wszystkie zmiany fizyczne i psychiczne, podobnie jak inne zjawiska życia, przebiegają według ustalonych praw i zasad. Prawom harmonii i względności podlegają wszystkie fizyczne i duchowo-psychiczne funkcje, takie jak trawienie i wydalanie, wdech i wydech, rozciąganie i kurczenie mięśni

oraz innych narządów, przeciwstawne i wzajemnie uzupełniające się funkcje sympatycznego i parasympatycznego układu nerwowego, harmonijna równowaga między hormonami, równowaga między czerwonymi i białymi ciałkami krwi w układzie krążenia, właściwa koordynacja między prawą a lewą półkulą mózgową, równowaga między solą a wodą w nerkach i wiele innych.

4. Wszystkie ludzkie funkcje i ruchy przebiegają we względnej harmonii między środowiskiem wewnętrznym (ciało, narządy, myśli, uczucia) a zewnętrznym (warunki naturalne i społeczne).

5. Wszystkie występujące u ludzi zjawiska fizyczne i psychiczne, łącznie z symptomami chorobowymi, nie wynikają z przypadków, lecz są skutkiem określonych przyczyn.

6. Ludzkie zachowanie i ludzka świadomość są uwarunkowane zewnętrznymi przyczynami. „Wnętrze” człowieka jest odbiciem zewnętrznego otoczenia i odwrotnie. Główne elementy, które przyjmujemy z otoczenia to żywność, płyny, powietrze, dźwięki, fale świetlne, impulsy atmosferyczne i inne zewnętrzne bodźce, na które reagujemy zmysłami, oraz promieniowanie kosmiczne, fale i niewidzialne siły wpływające na umysł i świadomość.

7. Wielorakie współdziałanie tych podstawowych czynników wytwarza w organizmach zróżnicowane stany fizyczne i psychiczne, które z kolei prowadzą do odmiennych sposobów

myślenia, postępowania i zachowania oraz wywołują różnorodne stany zdrowia i choroby, porządku i chaosu, życia i śmierci.

8. Gdy te pierwotne czynniki znajdują się w odpowiedniej harmonii, jednostka osiąga zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie psychiczne. Gdy natomiast znajdują się one w chaosie, to równowaga fizyczna i duchowa człowieka zostaje zakłócona.

9. Wśród pierwotnych czynników jedzenie i picie to dwa główne składniki, którymi osoba może kierować, podczas gdy na inne czynniki – jak jakość powietrza, warunki atmosferyczne, zewnętrzne drgania, bodźce i impulsy, promieniowanie kosmiczne – można wpływać tylko W niewielkim stopniu lub wcale.

10. Stałe i płynne pożywienie, będące częścią organicznego i nieorganicznego życia na tej planecie, łączy w sobie fundamentalne siły i energie wszechświata i samo staje się apogeum ewolucji biologicznej. Gdy człowiek troszczy się o zrównoważone pożywienie, może dostosować się do otoczenia, osiągnąć zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie psychiczne oraz realizować marzenie ciągłego rozwoju umysłowego i duchowego.

11. Dzięki właściwemu odżywianiu się istota ludzka osiąga stan pełnego zdrowia i znajduje się w harmonii ze środowiskiem naturalnym i społecznym. Jedzenie i picie w dużej mierze decyduje o jakości krwi, limfy, komórek, tkanek i narządów, o jakości układu trawiennego, układu krążenia, układu nerwowego i narządów płciowych, o jakości myślenia i świadomości, o stosunkach międzyludzkich, o jakości społeczeństwa, o jakości ludzkiego ducha przekazywanego następnym pokoleniom. Pożywienie to pierwotny środek, który umożliwia człowiekowi kierowanie swoim losem, jest odpowiedzialny za funkcjonowanie społeczeństw, a także za kulturę i cywilizację.

Powrót do spisu treści >>

Mity i prawda

Pacjentki odwiedzające moją klinikę bardzo często są niedoinformowane i mało zorientowane w zakresie wielu podstawowych zasad żywienia. Wynika to też z zalewu „cennych”

informacji i rad udzielanych sobie wzajemnie przez osoby zupełnie niezorientowane w tematyce dietetyki i żywienia. Te „dobre rady” powtarzane potem dalej zrodziły wiele niejasności, wręcz mitów. Kilkanaście najczęściej powtarzających się spróbuję tutaj wyjaśnić.

1.Niektóre herbatki ziołowe mają działanie odchudzające.

TAK. Istotnie, niektóre zioła mają właściwości wspomagające odchudzanie się, ale mogą być stosowane tylko pod ścisłą kontrolą lekarską.

2.Ryby tuczą, gdyż są tłuste.

NIE. Jest mnóstwo chudych ryb (np. dorsz, leszcz), a poza tym tłuszcz rybi jest mniej szkodliwy dla zdrowia.

3.Banany tuczą.

TAK. Banan ma około 90 kcal i nie jest tutaj wytłumaczeniem, że jest bogatym źródłem potasu. Pomidor również zawiera wiele potasu i tylko 20 kcal.

 

 

4.Świeży sok z pomarańczy jest wskazany w każdej diecie

NIE. Szklanka takiego soku to 160 kcal, a bez skórki

z wyciśniętego owocu będziemy ubożsi o 1/4 witamin. Lepiej

zjeść kiwi (25 kcal).

5.Sery o kremowej konsystencji są bardziej kaloryczne od serów suchych.

NIE. Ser suchy zawiera mniej wody, więc jest bardziej

kaloryczny.

6.W czasie stosowania diety możemy jeść dowolną ilość owoców.

NIE. Najwyżej dwa owoce dziennie, ze względu na dużą zawartość cukrów prostych.

7.Mięso z kury jest niskokaloryczne.

TAK. ale jedynie bez skóry i sosu.

8.Zupy tuczą.

NIE. ale pod warunkiem, że będzie to bulion z warzyw lub zupy jarzynowe (oczywiście bez zasmażki).

9.Warzywa strączkowe są bardzo zdrowe.

NIE. ponieważ trudno się przyswajają i dodatkowo powodują wzdęcia.

10.Każdy może się odchudzać stosując dietę.

NIE. przed rozpoczęciem diety należy skontrolować u lekarza stan zdrowia i przeprowadzić określone badania.

11 Głodówki, przeprowadzane okresowo, są zdrowe i poprawiają sylwetkę.

NIE. W trakcie głodówki tracimy mięśnie, a przecież jednym z największych mięśni jest serce.

12.Suchary są bardziej wskazane od pieczywa.

NIE. gdyż zawierają więcej kalorii. 100 g pieczywa to średnio 250 kcal, zaś 100 g sucharów to 350 kcal.

13.Niektóre oleje zawierają mniej kalorii.

NIE. Wszystkie oleje mają taką samą wartość kaloryczną (ok. 135 kcal w jednej łyżce), jednak niektóre z nich (np. słonecznikowy) są bardziej wskazane ze względu na zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych.

14.Nie jest istotne, o jakich porach jemy, ważne, by nie przekraczać odpowiedniej ilości kalorii.

NIE. Organizm zdecydowanie woli, gdy posiłki spożywamy o tych samych porach dnia. Ostatni posiłek powinien być zjedzony nie później niż o godz. 18.

15.Podczas stosowania diety nie wolno używać żadnych tłuszczów.

NIE. Ze względu na niezbędne dla organizmu nienasycone kwasy tłuszczowe należy dziennie spożyć jedną łyżeczkę do herbaty oleju roślinnego (np. do zaprawienia surówki).

16.Z diety odchudzającej należy wykluczyć sól.

NIE. gdyż może to spowodować odwodnienie organizmu. Poza tym wykluczając sól spowodujemy utratę wody, a nie tkanki tłuszczowej.

17.0tyłość jest efektem nieumiarkowania w jedzeniu.

NIE – nie zawsze, gdyż czasem może też wynikać ze schorzeń trzustki, tarczycy, a nawet ze stresu.

Powrót do spisu treści >>

Dziękuję pani doktor …

JADWIGA U. – WARSZAWA

W ciągu 6 miesięcy schudłam 23 kilogramy. Czuję się bardzo dobrze i fizycznie, i psychicznie. Życie zaczyna się na nowo.

WOJCIECH B. l. 36 (20 ..1.1995)

W ciągu 6 miesięcy schudłem 48 kilogramów. W ten sposób udowodniłem sobie, że chcieć to móc. Z człowieka mało aktywnego, tzw. nie do życia, dzięki tej kuracji stałem się zupełnie kimś innym. Za to wszystko serdecznie dziękuję. To, co tu się robi (tzn. w Sabie), jest po prostu fantastyczne.

BARBARA S. l. 47 – WARSZAWA

Dietę rozpoczęłam w maju ważąc 80 kilogramów. Po kuracji 4-miesięcznej ważę 64,9. Uważam, że można schudnąć, jeśli się tylko chce. Rezultaty są widoczne w każdej części ciała. Czuję się wspaniale, jestem lekka, chce mi się żyć.

HALINA P. L 49

Schudłam 11,3 kilograma w ciągu 3 miesięcy. Dzięki Sabie odzyskałam dawny wygląd, a w związku z tym i radość życia. Serdecznie dziękuję za to, że znowu mogę czuć się w miarę atrakcyjną kobietą, a nie straszydłem.

IZABELLA P.-12.09.1995

Od marca schudłam 13 kilogramów, noszę body, szorty i czuję się jak gwiazda.

AGATA O. – 22.11.1995

Mimo moich prób nie udało mi się samej schudnąć nigdy powyżej 2 kilogramów. Teraz schudłam 14 kilogramów, jestem szczupła i czuję się pewniej – nie jestem już zakompleksiona. Saba przywróciła mi wiarę w siebie. Bardzo dziękuję,

AGNIESZKA T L 17

W ciągu 8 miesięcy schudłam 21 kilogramów. Czuję, jakbym urodziła się na nowo. Serdecznie dziękuję za taką możliwość całemu personelowi.

CZESŁAW P. L 44

Wystarczyły niepełne 2 miesiące. Schudłem 11,6 kilograma. Dziękuję, życie zaczyna mieć inną wartość.

DOMINIKA R.

W ciągu 5 miesięcy schudłam 16 kilogramów. Dopiero teraz zaczynam żyć. Z wyrazami podziękowania D.R. 10.06.1996 W ciągu 5 miesięcy schudłam 16 kilogramów. Czuję się fantastycznie, problemy z kręgosłupem minęły i jednocześnie wzrosła akceptacja mojej osoby z nowym wizerunkiem. Serdeczne dzięki.

MONIKA C. 1.25 – 30.07.1996

Przez 4 lata walczyłam z nadwagą, ale zawsze bez rezultatów. Dzięki Waszej pomocy w ciągu 3 miesięcy udało mi się zgubić 7 kilogramów. Czuję się wspaniale. Odzyskałam radość życia i bez kompleksów mogę spojrzeć w lustro.

KASIA M. – WARSZAWA

Serdecznie dziękuję za pomoc w odchudzeniu się. W ciągu 3 miesięcy schudłam 15 kilogramów. Efekt, jaki osiągnęłam, jest wspaniały. Wcześniej ważyłam 81 kilogramów; mając 18 lat, źle się czułam w swojej skórze. Teraz jestem motylem.

ANNA O. 04.02.1997

Mam 28 lat. Schudłam 19 kilogramów w ciągu 10 miesięcy. Czuję się wspaniale, ładnie się ubieram, jestem zupełnie inną osobą.

MARZENAS.

W ciągu 5 miesięcy schudłam 22 kilogramy. Moje samopoczucie jest wspaniałe, wróciła mi 'chęć do życia dzięki waszej kuracji odchudzającej.

KATARZYNA D. – STRZELCE K. 06.06.1997

W ciągu 7 miesięcy schudłam 31 kilogramów. Czuję się lepiej fizycznie i psychicznie. Nie jestem już taka ociężała i nie chodzę jak słoń. Przez to, że schudłam, poznałam wielu wspaniałych ludzi, jestem bardzo szczęśliwa.

WERONIKA J. POZNAŃ 01.07.1997

Pozbyłam się nadwagi 27,5 kilograma. Ulżyło mi w bólach reumatycznych. Mniej cierpię na duszności. Tacy ludzie jak pani doktor Będzińska i Kaszpirowski powinni być nieśmiertelni.

 

Dieta bez cudów – spis treści

 

ksiaz_przer_rozm3 I Otyłość jest chorobą
II Więcej ciała więcej kłopotów
III Otyli żyja krócej
IV Skąd się biorą kilogramy
V Kalorie niezbędne i zbyteczne
VI Gdy zaokrągla nam się sylwetka
VII Kłopoty z seksem
VIII Do schudnięcia jeden krok
IX Diety cud nie ma
X Głodówka szkodzi
XI Dieta Diamintów , czyli rewolucja w żołądku
XII Bądź fit
XIII Czy wiesz co jesz ?
XIV Zmień swój jadłospis
XV Trochę ruchu nie zaszkodzi
XVI Przykłady diet odchudzających

ROZDZIAŁ I

 

 

 

OTYŁOŚĆ JEST CHOROBĄ

Otyłość to taki stan organizmu, w którym odkłada się zbędna tkanka tłuszczowa. Dzieje się tak wtedy, gdy zachwiana zostanie równowaga energetyczna ustroju, tzn. przyjęliśmy więcej kalorii niż zużyliśmy. Jest to efekt spożywania większej ilości pokarmu niż potrzebuje organizm do prawidłowego funkcjonowania. Nagromadzony nadmiar pożywienia (liczony w kaloriach) pozostaje w naszym organizmie. Mylą się ci, którzy mówią, że duża masa ciała – zwłaszcza u dzieci – jest synonimem zdrowia. Ten błędny pogląd pochodzi z czasów, gdy otyły znaczyło zamożny i zdrowy, bo bieda i niedożywienie wyniszczały organizm, były często bezpośrednim powodem śmierci. Na szczęście z biegiem lat zmieniało się pojmowanie otyłości. Trafne wydaje się stwierdzenie, że otyłość to „ukarane obżarstwo”. Dziś wiemy, iż otyłość jest chorobą i powoduje wiele innych schorzeń, np: nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, choroby przewodu pokarmowego, zmiany w układzie kostno stawowym, prowadzi do powikłań w funkcjonowaniu serca, wątroby i trzustki, ma wpływ na złe samopoczucie, sprzyja depresji, alienacji społecznej i rodzinnej. Z tego powodu otyłość, jak inne ciężkie choroby trzeba leczyć przemyślaną kompleksową kuracją dietetyczno-farmakologiczną. Nie wolno samemu stosować środków odchudzających i nie sprawdzonych metod. Mogą one bowiem raczej zaszkodzić niż pomóc. Dietom – cud, nowinkom z Zachodu poświęciłam osobny rozdział. Tam postaram się państwa przekonać, że dropsy ananasowe „Kilo-zym”, tabletki bananowe czy komputerowe odchudzanie, to biznes dla farmaceutów i spryciarzy. Otyłość jest chorobą i należy robić wszystko, by do niej nie dopuścić. Jeżeli jednak już to się stało, jeżeli mamy za dużo kilogramów, postarajmy się walczyć z nimi rozsądnie. Jest szansa dla otyłych, jest nawet gwarancja na poprawę stanu zdrowia i zrzucenia kilogramów. Trzeba jednak wiedzieć, jakie przyczyny spowodowały taką nadwagę. Najczęściej (w 80%) oprócz otyłości moi pacjenci mają powikłania tej otyłości, czyli przeróżne schorzenia, o których często nie wiedzą. Bóle głowy , bezsenność, kołatanie serca nie jest kojarzone z nadciśnieniem. Pacjenci nie wiedzą, że wypijanie 4-5 litrów wody i swędzenie skóry spowodowane jest podwyższonym poziomem cukru we krwi, nie zdają sobie sprawy, że przyczyną wielu chorób jest ich nadmierna masa ciała. Dolegliwości, do których przyzwyczajamy się, jest bardzo wiele. Bóle krzyża, niemożność skupienia uwagi, słabnąca z dnia na dzień pamięć – to niektóre z objawów miażdżycy, chorób serca, układu krążenia, a zwłaszcza zmian w kręgosłupie, w kośćcu, bo przecież układ kostny musi się jakoś bronić przed ciężarem, który każemy mu nosić. Nadwaga i otyłość wpływają nie tylko na stan fizyczny, ale również na naszą psychikę. Mówi się, że ludzie otyli są pogodni. Być może tak, ale tylko do momentu, gdy spojrzą w lustro. Trudno bowiem uwierzyć, że można akceptować zdeformowaną sylwetkę, zwłaszcza gdy w telewizji ukazują szczupłe modelki, a mąż zerka na zgrabniejszą od nas sąsiadkę. Jeżeli nadwagę i otyłość potraktujemy łącznie, to około 70% dorosłych Polaków waży za dużo. Dlatego otyłość jest w naszym kraju istotnym problemem indywidualnym i społecznym. Nasi zachodni sąsiedzi zwrócili uwagę na ekonomiczny aspekt otyłości. Ludzie otyli częściej chorują, korzystają z opieki lekarskiej, zużywają większe ilości leków. Dr Karsten Vilmar, prezydent Generalnej Izby Lekarskiej w Niemczech przedstawił ostatnio swój plan. Otyli muszą płacić więcej, wnosić wyższe składki do kasy chorych. Planuje się, że podwyższone składki płacić będą wszyscy ci, których waga ciała przewyższa o 10% tzw. wagę idealną (według niemieckiej normy: wzrost w cm minus 100). Jeśli projekt Vilmara zostanie przyjęty to praktyczni Niemcy zapełnią hale i kluby sportowe, a obroty sklepów z artykułami sportowymi znacznie wzrosną. Otyłość wpływa także ujemnie na psychikę człowieka. Każdy, kto jest otyły „przeżywa” swoją odmienność. Ktoś bardziej odporny na życiowe przegrane próbuje przyzwyczaić się do nowego ,ja”. Ktoś inny przegrywając w konfrontacji ze szczupłymi, usuwa się w cień, za parawan złudzeń, że dobrze mu w samotności bez spotkań towarzyskich, bo nie musi porównywać siebie do swoich równolatków szczupłych i zwinnych. Człowiek jest cząstką społeczeństwa i nie może żyć we własnym świecie. Mąż lub przyjaciel wcześniej, czy później obejrzy się za kobietą szczupłą, dzieci znajdą sobie własny świat zgodny z wiekiem, a otyła samotna pani będzie miała pretensje do całego świata. W pracy do koleżanek, szefa, klientów, czy petentów. W domu do rodziny i wreszcie do siebie. Zgorzkniała grubaska z zawiścią patrzy na szczupłych. Gorzej, powolniej, nie chętniej pracuje, bo myśli (czasem nawet podświadomie) o swojej klęsce. Przeszkadzają jej też dodatkowo w pracy dolegliwości fizyczne. Powszechnie wiadomo, że w całym świecie nastała moda na szczupłych. Szczupłość jest już koniecznością, przymusem, obowiązkiem dla wielu ludzi. Dzisiaj szczupła musi być nie tylko aktorka, modelka, stewardesa, tancerka, kelnerka, ale także sekretarka czy sprzedawczyni eleganckiego magazynu obsługująca klientów, a więc przydatna zawodowo. Człowiek szczupły to sprawny i zdrowy, młodszy o kilogramy od rówieśników, ma też większe szanse w pracy i życiu codziennym.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ II

 

WIĘCEJ CIAŁA – WIĘCEJ KŁOPOTÓW

Otyłość może pojawić się w bardzo wczesnym wieku. Nasze babcie i mamy uwielbiają karmienie niemowląt. Ciągle pokutuje przekonanie, że dziecko grube, pyzate jest dzieckiem zadbanym i zdrowym. Potem, zdaniem rodziny, grube niemowlęta mają z tego wyrosnąć. Gorzej, jeśli nie wyrastają. Dochodzi wówczas do zmian, które stają się problemem, często na całe życie. Dziewczęta, które jako podlotki mają nadwagę, cierpią z tego powodu psychicznie. Unikają ćwiczeń gimnastycznych, towarzystwa rówieśników, nie chodzą do dyskoteki. Otyli chłopcy wstydzą się swoich rozwiniętych piersi i sylwetki upodabniającej ich do dziewczynki. Jeżeli wchodzą w okres rozwoju płciowego z nadwagą, istnieje niebezpieczeństwo niedorozwoju narządu płciowego. Jeżeli takiego chłopca nie odchudzimy w porę i narząd płciowy nie zdąży wyrównać swoich rozmiarów, to nasz pacjent pozostanie kaleką na całe życie – z niedorozwojem narządu. Stan taki powoduje wielkie dramaty osobiste, bo operacje i zabiegi chirurgiczne nie zawsze okazują się skuteczne. Tłuste niemowlęta to l00-procentowa gwarancja na skłonności do tycia w życiu dorosłym. Komórki tłuszczowe zostają bowiem w organizmie do końca życia. Mogą się kurczyć, ale bardzo szybko przypominają o swoim istnieniu, gdy tylko pofolgujemy sobie i przyjmiemy za dużo pożywienia zwłaszcza wysokokalorycznego. Już wśród dzieci i młodzieży spotyka się dwa typy otyłości: masywną, widoczną z daleka, i łagodną. Zależne jest to od budowy kośćca, umięśnienia i proporcji ciała. Ograniczenia dietetyczne oraz leki mogą na krótki czas doprowadzić do zmniejszenia masy ciała. Jednak dzieci te z reguły jedzą więcej i unikają wysiłku fizycznego. Dzieci przekarmionych i otłuszczonych jest niestety wiele. Między dziesiątym a piętnastym rokiem życia otyłość pojawia się u 9% dziewcząt i 5% chłopców. Może ona przetrwać przez całe życie, choć często powraca stan prawidłowy. W życiu dorosłym szczególnie niebezpieczny staje się dla kobiety okres przekwitania, związany ze zmianami psychicznymi, które mogą sprzyjać powstawaniu otyłości. Osłabiają się czynności płciowe i dawniejsze emocje zastępuje chęć jedzenia. W krajach zachodnich badacze zauważyli, że najczęściej otyłe są kobiety z warstw społecznych o najniższym standardzie życiowym. Częstość otyłości zmniejsza się tam wraz ze wzrostem poziomu życia. U mężczyzn jest odwrotnie – największą masę ciała mają najzamożniejsi. W okresie późnej starości częstość występowania otyłości wyraźnie maleje. Ma to związek z procesem starzenia się człowieka, zwłaszcza z utratą masy komórkowej. Jednak osoby otyłe często nie dożywają starości, umierają wcześniej. Wiek starczy osiągają osoby zachowujące wcześniej prawidłową masę ciała. Dlatego przypominam: tkanka raz wybudowana, ukształtowana, nigdy nie ginie. Może tylko zmniejszyć swoją objętość, usunąć się w zacisze i czekać na lepsze dla siebie czasy. Gdy dostanie kalorii ponad normę, rozwija się i może się rozbudować jeszcze bardziej. Pamiętajmy o tym i nie przekarmiajmy naszych dzieci, a zwłaszcza . nie pozwalajmy im na objadanie się słodyczami. W krajach Europy Zachodniej dzieciom do 3 lat, a nawet starszym, nie podaje się cukru w żadnej postaci. Chodzi o to, by uchronić je przed powstaniem zbędnej tkanki tłuszczowej, przed próchnicą zębów itp. Największe „polskie zło” to nieumiejętne karmienie niemowląt, przekarmianie węglowodanami i zbyt wczesne podawanie pokarmów stałych w miejsce płynnych. Sposób odżywiania dzieci ilustruje tabela poniżej.

Tabela l

DIETA ZAPOBIEGAJĄCA OTYŁOŚCI W WIEKU DZIECIĘCYM:

.l. Bez słodyczy: czekolady, cukierków, lodów, orzechów itd.

2. Żadnych słodkich napojów: kakao, coca-coli, lemoniady.

3. Mało produktów mącznych: ziemniaków, klusek, chleba.

4. Umiarkowane ilości tłuszczu.

5. Dużo białka: jaja, mięso, chuda wędlina, twaróg, ser, jogurt,

chude mleko.

6. Dużo sałaty i jarzyn.

7. Normalne ilości owoców: głównie grejpfruty, arbuzy, truskawki,

porzeczki, jabłka.

8. Zamiast cukru – sacharyna.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ III

 

OTYLI ŻYJĄ KRÓCEJ

Większość ludzi posiada nadmiar tkanki tłuszczowej. Ludzi otyłych odróżnia od osób z prawidłową masą ciała nie tylko nadmiar kilogramów i tłuszczu, ale także krótszy okres życia.

Tabela 2

PORÓWNANIE UMIERALNOŚCI WŚRÓD OTYŁYCH I OSÓB O PRAWIDŁOWEJ MASIE CIAŁA (wg Stranga).

Wiek w latach

Odsetek określający umieralność wśród otyłych (za 100% przyjęto umieralność osób o prawidłowej masie ciała)

mężczyźni

kobiety

20–29

30–39

40–49

50–65

Nasilenie otyłości (wszystkie

grupy wieku łącznie)

umiarkowana

znaczna

180

169

152

131

142

179

134

152

150

130

142

161

Społeczne skutki otyłości pod tym względem mogą być porównywane tylko z wpływami chorób układu krążenia lub nowotworów. Prof. Jolliff – wybitny przedstawiciel nauki o żywieniu w USA – wyliczył, że likwidacja nowotworów złośliwych wydłużyłaby przeciętny okres życia o 2 lata, likwidacja otyłości – o 4 lata. Otyłość skraca życie. Lecz nie samo zwiększenie masy tkanki tłuszczowej, ale wynikające z tego zaburzenia wpływają na zagrożenie zdrowia i życia. Otyłość jest powodem choroby wieńcowej, nadciśnienia tętniczego, udaru mózgu, żylaków kończyn dolnych, upośledzenia czynności płuc, zespołu Pickwicka, stłuszczenia wątroby, kamicy dróg żółciowych, zwyrodnienia stawów, wypadania macicy,

Tabela 3

PRZYCZYNY ZGONÓW WŚRÓD MĘŻCZYZN I KOBIET Z OTYŁOŚCIĄ

(New Metropolitan Life Insurance Company): dane wyliczono w odniesieniu do grupy 50000 osób, które w latach 1925-35 płaciły podwyższone składki z powodu otyłości.

Przyczyny zgonu

Nadumieralność w stosunku do wielkości wskaźnika umieralności typowej dla ogólnej populacji przyjętej za 100%

mężczyźni

kobiety

Choroby serca i nerek

Cukrzyca

Marskość wątroby

Zapalenie wyrostka

robaczkowego

Kamica pęcherzyka

żółciowego

Rak

Białaczka i ziarnica

Zapalenie płuc

Samobójstwa

Wypadki

Owrzodzenia żołądka

i przewodu pokarmowego

149

383

249

2231

206

97

100

102

78

111

67

177

372

177

195

284

100

110

129

73

135

zakażenia dróg moczowych, zaburzeń miesiączkowania, zwiększonej zapadalności na czynnościowe krwawienia, torbiele jajników, raka trzonu macicy, przepukliny pachwinowej, zmian skórnych, cukrzycy, miażdżycy, a w dalszej kolejności możliwości pęknięcia naczynia w mózgu, wylewu krwi do mózgu, zatoru. Wszystkie te schorzenia w stanie zaawansowanym prowadzą do inwalidztwa, ciężkich chorób i zgonów. Otyłość zwiększa ryzyko wypadków związanych z ruchem, utrudnia .leczenie operacyjne, przyczynia się do powikłań pooperacyjnych w czasie ciąży i połogu, pogarsza tokowania w przypadku urazów mechanicznych i ostrych zakażeń, zmniejsza skuteczność leczenia. Osoby otyłe po niewielkim wysiłku fizycznym odczuwają zmęczenie, kołatanie serca, duszności, bóle uciskowe w okolicy serca, bóle i zawroty głowy, migreny. Są niechętne do wysiłku i muszą często odpoczywać. Dzieje się tak, ponieważ mają powiększone serce: wymiar poprzeczny w obrazie rentgenowskim jest większy o 25 50% w stosunku do rozmiaru serca osób z normalną wagą. Serce otyłego wykonuje 50% pracy więcej niż serce osoby z prawidłową wagą, Również częstość skurczów serca u grubasów jest większa. Otyłość powoduje zmniejszenie ilości krwi względem wielkości masy ciała oraz zagęszczenia. Jest to bezpośredni powód rozszerzenia żył, a w efekcie powstawania żylaków. Spora nadwaga bywa przyczyną płaskostopia, koślawego ustawiania stóp lub kolan. Otyłość zdecydowanie zmniejsza płodność. Zajście’ w ciążę jest utrudnione z powodów anatomicznych i czynnościowych. Przebieg ciąży, poród i połóg u otyłych kobiet zagrożone są poważnymi powikłaniami dla ciężarnej i płodu. Po zajściu w ciążę kobieta z otyłością powinna kontrolować masę ciała. Przyrost nie powinien być większy niż 9 — 10 kg

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ IV

 

SKĄD SIĘ BIORĄ KILOGRAMY?

Powszechnie mówi się, że otyłość powodują czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Do wewnętrznych lekarze zaliczają: – element dziedziczny – dziedziczy się skłonności do otyłości, a nie otyłość. Badania potwierdzają, że otyłość jest charakterystyczna dla niektórych rodzin, ponieważ krewni mają nie tylko wspólne cechy dziedziczne, lecz także• wspólne zewnętrzne środowisko, sposób życia, odżywiania. Można dziedziczyć choroby, które powodują otyłość wtórną, np. cukrzycę. – hormonalny – uaktywnia się w wieku pokwitania, w okresie poporodowym, podczas klimakterium. – genetyczne – gdy ciężar ciała dziedziczony jest na zasadzie przekazu w genach. – nerwowy – w ośrodku kory mózgowej powstają zaburzenia odczuwania sytości i głodu. Często, zwłaszcza u kobiet, otyłość może powstać na tle nieprzyjemnych przeżyć psychicznych, w sytuacji rozpaczy, rezygnacji, długotrwałego stresu. Jedzenie staje się wówczas rekompensatą negatywnych stanów. Otyłość zewnątrz pochodna może być wywołana przez: – zmniejszoną aktywność ruchową, – nadmierne odżywianie, – zmianę standardu życiowego. Może rozwijać się pod wpływem otoczenia, rodziny, zwyczajów, tradycji, nawyków żywieniowych. Otyłość z powodów wewnętrznych zdarza się rzadziej i musi być leczona w specjalistycznych poradniach endokrynologicznych. Częściej występują oba rodzaje otyłości łącznie. '” Wyliczenia lekarzy pokazują zależność częstości otyłości’ '”od dwóch czynników: dostępności produktów spożywczych i technicyzacji życia codziennego. W 2/3 przypadków pacjentów, którzy zgłosili się do mnie w ciągu ostatnich kilku lat, przyczyną otyłości było przejadanie się, nadmierna ilość kalorii. Przejadanie się jest głęboko zakorzenione W obyczajach polskiej kuchni, w naszych smażonych kotletach, dobrze zaprawionych sosach, gęstych zupach, kraszonych smalcem kapustach, no i oczywiście – ukochanym narodowym schabowym. Nie potrafimy odżywiać się zdrowo. Zdrowo znaczy dla większości z nas obficie i tłusto. Poza tym traktujemy jedzenie jako sposób na poprawienie samopoczucia. Wiele osób w chwilach zdenerwowania zaczyna jeść. Dopiero zaspokojenie tego patologicznego głodu uspokaja nas. Inna kategoria moich pacjentów to smakosze, którzy nic potrafią już opanować swoich nadmiernie rozwiniętych upodobań kulinarnych. Dość rzadko zdarzają się schorzenia, które powodują otyłość. Często zaś są to szczególne lub trudne momenty w życiu człowieka, np. okres ciąży u kobiet, długotrwałe stresy, nawet zamążpójście i kulinarne dogadzanie mężowi. Mężczyźni tyją po rzuceniu palenia, po zakończeniu służby wojskowej, po ożenku, stabilizacji życia, również po nabyciu samochodu. W zaburzeniach seksualnych przejadają się, jakby w zastępstwie. To wszystko ułatwia powstanie otyłości. Osób, które jedzą mało, a mimo to tyją, jest niewiele. Przypadki te wymagają złożonej kuracji np. pod kierunkiem endokrynologa. Jedną z przyczyn otyłości może być podawanie leków hormonalnych – już w dzieciństwie, w schorzeniach reumatycznych, w leczeniu niepłodności u kobiet, impotencji u mężczyzn – po prostu długotrwałe stosowanie leków hormonalnych, nawet przy astmach, przewlekłych bronchitach, prowadzi bezpośrednio do otyłości. Natomiast około 60-70% przypadków nadwagi bierze się z mało ruchliwego trybu życia, a głównie – co jeszcze raz powtarzam – z jedzenia: zbyt obfitego, zbyt bogatego w węglowodany i tłuszcze. Według psychiatrów nadmierny apetyt jest zawsze spowodowany zaburzeniami emocjonalnymi: żarłoczność może być wynikiem psychicznej reakcji wyrównawczej w stosunku do naszych niespełnionych potrzeb i zamierzeń. Apetyt, głód, sytość, chęć i niechęć do pokarmu powstają w wyniku działania czuciowych bodźców związanych z pokarmem, trawieniem i przebiegiem przemiany materii. Bodźce zewnętrzne to zapach, wygląd, smak, sytuacja, w jakiej spożywamy pokarm, a nawet moda i reklama. Bodźce te mają wpływ na apetyt lub sytość. Pobór pożywienia zależy od „odczuć” połączonych z potrzebami fizjologicznymi. Dlatego, o czym później, tak ważne jest, by podczas kuracji nasz stół nie wyglądał zbyt apetycznie. Głód jest przykrym wrażeniem o znacznym nasileniu: skurcze żołądka, uczucie konieczności zjedzenia czegoś natychmiast. Apetyt (łaknienie) to mniej ostra niż głód chęć poboru pokarmu. Pojawia się, gdy zapasy odżywcze organizmu zmniejszyły się poniżej poziomu koniecznego do utrzymania równowagi energetycznej. Jest to uczucie przyjemne. Jedzenie związane jest raczej z odczuciami apetytu niż głodu. Apetyt jest tak u człowieka rozwinięty, że to on reguluje spożywanie pokarmów. Nawet, jeśli nie jesteśmy głodni niektóre potrawy mogą pobudzić nasz apetyt. Jest to mechanizm tzw. otyłości dietetycznej. Różnice w budowie i proporcjach ciała, płeć, wiek, silne działania środowiska biologicznego i społecznego powodują, że wyznaczenie granicy między prawidłową (normalną) a nieprawidłową (nienormalną) masą ciała jest często trudne. Poza tym na średnie wielkości masy ciała wpływa rasa, czynniki genetyczne, klimat, odżywianie, choroby, czyli to, co różni populacje i zmienia się z upływem czasu. Dlatego wszelkie tabele tzw. normalnych mas ciała należy traktować jedynie jako wskaźnik do porównania, a nie jako obowiązujące dane i parametry. W warunkach normalnych tłuszcz nie przekracza 12% ciężaru ciała u dorosłych mężczyzn i 15% u kobiet. O otyłości mówimy wtedy, gdy masa tkanki tłuszczowej jest większa od tych wielkości. Wzrost ciężaru ciała obserwujemy najczęściej pomiędzy 25 a 40 rokiem życia. Po czterdziestce zwykle występują wyraźne objawy otyłości. Tak więc kontrolę ciężaru ciała powinniśmy rozpocząć jak najwcześniej, zwłaszcza gdy nasi rodzice lub jedno z nich ma (miało) nadwagę. Otyłość niesie bowiem niebezpieczeństwo chorób oraz utraty aktywności i sprawności fizycznej, które i tak z wiekiem maleją. Jaka jest więc ta prawidłowa waga? W ciągu wielu lat opracowano różnego rodzaju wzory, które miały pomóc określić należną masę ciała. Potrzebne to było nie tylko lekarzom, ale i specjalistom w dziedzinie ubezpieczeń na życie. Najbardziej aktualny sposób obliczania kilogramów – moim zdaniem podał Jan Tatoń. Uwzględnia on różnice płci.

Dla kobiet wzór ten jest następujący:

NM = W – [100 + (W 100)]

10

NM – masa ciała (w kg)

W – wzrost (w cm) ,

Mężczyźni natomiast powinni liczyć tak:

NM =W – [100 + (W 100)]

20

Według tego wzoru kobieta °wzroście 165cm powinna ważyć 58,5kg, a mężczyzna przy wzroście 175 cm – 71,5 kg. W rozpoznawaniu otyłości ważniejsze jest określenie masy tkanki tłuszczowej, a nie ogólnej masy ciała. Poza tym te dwie wielkości nie do końca zależą od siebie. Jak sprawdzić, czy jest się otyłym? A jeśli ma się nadwagę, to jak ją obliczyć.

Oto, co proponują fachowcy od odchudzania:

1. Najpierw określamy własną budowę ciała. Robimy to, stosując

tzw. wskaźnik Pigneta według wzoru:

wysokość ciała = (obwód klatki piersiowej + «plus» rzeczywisty

ciężar ciała), np. kobieta o wysokości 164 cm, obwodzie

klatki piersiowej 102 cm i ciężarze ciała 72 kg otrzyma wskaźnik – (minus) 10.

Wartości wskaźnika:

budowa szczupła od +60 do +10

budowa średnio mocna od +9 do -10

budowa mocna od -11 do -50

Przykładowa osoba ma budowę średnio mocną, bo uzyskała

wskaźnik mieszczący się w granicach od +9 do -10.

2. Obliczamy swój ciężar ciała, tzn. wagę ciała. W tabeli 4 (dla

kobiet) lub 5 (dla mężczyzn) musimy znaleźć ciężar należny (ile

kg powinniśmy ważyć); przy wyszukiwaniu ciężaru należnego

trzeba wziąć pod uwagę wiek i budowę ciała. Zakładając, że

mamy 37 lat, budowę średnio mocną i wzrost 164 cm, nasz

idealny ciężar ciała według tabeli wynosi 58,2 kg.

3. Teraz możemy już ustalić naszą nadwagę. Policzymy ją według

wzoru:

ciężar rzeczywisty ciężar należny . 100 =% nadwagi

ciężar należny

Ponieważ dla kobiety 15% nadwaga jest normą, wszystko co

powyżej powinna zgubić. W naszym przykładzie mamy 6,9% tłuszczu

ponad dopuszczalną normę (21,9 -15 = 6,9). Od 72 kg ciężaru ciała

jest to 4,96 kg, których należy się pozbyć.

Licząc, pamiętajmy o budowie ciała: bowiem w zależności od

budowy różne są normy ciężaru ciała. Gdyby badana osoba była

szczupłej budowy miałaby 30,1% nadwagi:

72 – 55,3 . 100% = 30 1%

55,3

Poza wchodzeniem na wagę i liczeniem kilogramów możemy

mierzyć obwód ciała. Ten sprawdzian polecam dopiero wtedy, gdy już

wypowiemy walkę otyłości i rozpoczniemy kurację. Zmniejszanie się

tych parametrów będzie wskaźnikiem poprawy i zachętą do dalszego

leczenia.

Tabela 4

NALEŻNY (IDEALŃY) CIĘŻAR CIAŁA U KOBIET

(wg Dawidowicza 1973)

Wzrost

cm

W wieku 15 do 25 lat

Powyżej 25 lat

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

150

152

154

156

158

160

162

164

166

168

170

172

174

176

178

180

182

184

186

47,5

48,0

48,6

49,6

50,6

51,8

53,0

54,1

55,3

56,5

57,9

59,3

60,5

61,7

63,1

64,1

65,3

66,2

67,1

50,0

50,5

51,2

52,2

53,3

54,5

56,8

57,0

58,2

59,5

61,0

62,4

63,7

65,0

66,4

67,5

68,7

69,7

70,6

52,5

53,0

53,8

54,8

56,0

57,2

58,6

59,9

61,1

62,5

64,1

65,5

66,9

68,3

69,7

70,9

72,1

73,2

74,1

48,4

49,0

49,8

50,6

51,8

52,8

54,1

55,3

56,4

57,7

59,2

60,4

61,7

62,9

64,2

65,3

66,4

67,4

68,3

51,0

51,6

52,4

53,3

54,5

55,6

57,0

58,2

59,4

60,7

62,3

63,6

64,9

66,2

67,6

68,7

69,9

71,0

71,9

53,6

54,2

55,0

56,0

57,2

58,1

59,9

61,1

62,2

63,7

65,4

66,6

68,1

69,5

71,0

72,1

73,4

74,6

75,5

Mierzymy – centymetrem krawieckim – dwa razy w tygodniu:

l. obwód klatki piersiowej – w pozycji stojącej, swobodnie oddychając przykładamy centymetr tak, by przechodził równo pod pachami,

2. obwód talii – obwód pasa (brzucha) w największym przewężeniu ciała,

3. obwód bioder – w miejscu największego wykształcenia mięśni pośladkowych i biodrowych (udowych),

4. obwód uda – największy obwód uda, tuż pod pośladkiem,

5. obwód ramienia – przy swobodnie zwisającym ramieniu w miejscu, gdzie obwód jest największy.

Tabela 5

NALEŻNY CIĘŻAR CIAŁA u MĘŻCZYZN

(wg Dawidowicza 1973)

Wzrost

cm

W wieku 15 do 25 lat

Powyżej 25 lat

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

Budowa

szczupła

kg

Budowa

śr. mocna

kg

Budowa

mocna

kg

150

152

154

156

158

160

162

164

166

168

170

172

174

176

178

180

182

184

186

188

190

50,7

51,7

52,3

52,9

53,7

54,7

56,1

57,2

58,2

59,8

61,1

62,4

63,8

65,2

66,6

68,2

70,2

72,0

73,7

75,9

77,6

53,4

54,3

55,0

55,7

56,5

57,6

59,1

60,2

61,4

62,9

64,3

65,7

67,2

68,6

70,1

71,8

73,9

75,8

77,6

79,9

81,7

56,1

56,9

57,8

58,5

59,3

60,5

62,1

63,2

64,5

66,0

67,5

69,2

70,6

72,0

73,7

75,4

77,6

79,6

81,5

83,9

85,8

52,8

53,6

54,3

55,2

56,2

57,4

58,5

59,6

60,8

62,2

63,6

65,2

66,5

67,9

69,3

70,8

72,2

73,9

75,1

76,3

77,5

55,6

56,4

57,2

58,1

59,2

60,4

61,6

62,7

64,0

65,5

67,0

68,6

70,0

71,5

73,0

74,5

76,0

77,8

79,1

80,3

81,7

58,4

59,2

60,1

61,0

62,2

63,4

64,7

65,8

67,2

68,8

70,4

72,0

73,5

75,1

76,7

78,2

79,8

81,7

83,1

84,3

85,9

Ważne jest, by wiedzieć,w którym momencie zaczyna się nadwaga, a od ilu kilogramów mówimy o otyłości. Gdzie jest punkt niebezpieczny między nadwagą a otyłością. Kiedy jest już pora, aby zacząć poważnie myśleć o swoich kilogramach. Tabele, przeliczniki, wzory mają nam w tym pomóc. Dość popularną i łatwą w stosowaniu jest tabela Broca, która wagę traktuje proporcjonalnie do wzrostu i płci.

Tabela 6

WSKAŹNIK BROCA, PŁEĆ ŻEŃSKA. WARTOŚCI ŚREDNIE

(wg Riesa i współpracowników).

Wiek (lata) Wzrost (cm) Masa ciała (kg) Poprawka wynikająca

z różnic wieku

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20-24

25-29

30-34

35-39

40-44

45-49

50-54

55-59

60-64

65-69

70-74

75-79

80-84

85-89

121,5

124,5

128,5

134,5

140,5

144,5

152,0

156,5

159,5

160,5

160,5

161,0

162,0

162,5

163,5

161,5

160,5

160,5

160,0

159,0

158,5

157,5

156,0

155,0

154,0

153,0

151,5

150,0

22,0

24,5

27,0

29,5

34,5

37,0

43,0

47,5

51,5

53,5

55,5

55,5

57,0

58,5

59,5

61,5

64,0

67,0

68,5

69,0

70,0

70,0

69,0

67,5

66,0

62,5

60,0

55,0

+ 0,5 kg

± 0,0

-1,5

– 5,0

– 6,0

– 7,5

– 9,0

– 9,0

– 8,0

– 7,0

– 5,0

– 5,5

– 5,0

– 4,0

– 4,0

± 0,0

+ 3,5

+ 6,5

+ 8,5

+ 10,0

+ 11,5

+ 12,5

+ 13,0

+ 12,5

+ 12,0

+ 9,5

+ 8,5

+ 5,0

W mojej pracy z pacjentami zwracam dodatkową uwagę na budowę kośćca, na rozwój mięśniowy, wiek, rodzaj wykonywanej pracy, a także na proporcje ciała. Indywidualizuję wagę, tzn.. „przymierzam”

Tabela 7

WSKAŹNIK BROCA, PŁEĆ MĘSKA, WARTOŚCI ŚREDNIE

(wg Riesa i współpracowników)

Wiek (lata) Wzrost (cm) Masa ciała (kg) Poprawka wynikająca

z różnic wieku

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20-24

25-29

30-34

35-39

40-44

45-49

50-54

55-59

60-64

65-69

70-74

75-79

80-84

85-89

122,0

125,5

129,5

136,5

141,5

145,5

151,5

158,0

164,5

169,5

173,5

173,5

174,5

174,5

175,0

174,0

172,5

172,5

171,5

171,5

169,5

158,5

167,0

166,5

165,5

164,5

163,0

161,0

22,5

25,0

28,0

32,5

33,0

37,0

41,0

46,5

52,5

58,0

62,5

64,5

66,5

67,0

70,0

73,0

74,5

75,0

76,0

76,5

74,5

74,5

72,0

71,5

69,5

68,0

66,5

65,5

+ 0,5 kg

-0,5

-1,5

– 4,0

– 8,0

– 8,5

– 10,5

– 11,5

– 12,0

– 11,5

– 11,0

– 9,0

– 8,0

– 7,5

– 5,5

– 1,0

+ 2,0

+ 2,5

+ 4,5

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 5,0

+ 4,0

+ 3,5

+ 3,5

+ 4,5

nadwagę do pacjenta. Jeżeli np. 16-letnia uczennica przy wzroście 160 cm waży 60 kg, a ma prawidłowe proporcje ciała – to 10kg powinna zrzucić. Biorę pod uwagę, że przed nią cale dorosłe życie przede wszystkim porody i z pewnością jeszcze przytyje. Chyba że trenuje, jest np. kulturystką i mięśnie pozwalają jej na zachowanie prawidłowej sylwetki przy tej wadze. Za to jej matka, kobieta 40-letnia, przy wzroście 160 cm jeżeli waży 60 kg, to dobrze. Gdy prosi, żeby ją odchudzić, to dla jej samopoczucia można zezwolić na rzucenie trzech, czterech – ale już nie dziesięciu kg. W tym przypadku należy ocenić inny element, nie zdrowotny, lecz urodę i wygląd tkanki. Gdyby pacjentka ważyła:

65 – 70 kg oznaczałoby to nadwagę w przedziale

70 – 80 kg – byłaby .to otyłość

I stopnia.

do 90 kg (dla tej samej osoby) – otyłość II

stopnia.

do 100 kg – III stopnia.

powyżej – IV stopnia, czyli kalectwo!

Taką otyłość na całym świecie uznano za kalectwo, w związku którym przysługują nawet renty. Istotny jest rodzaj wykonywanej pracy. Inną bowiem wagę powinien mieć mężczyzna sportowiec lub górnik, a inną jego rówieśnik pracownik biurowy, który nigdy nie trenował, a jedynym jego ćwiczeniem jest przejście z garażu do domu. Osoba ważąca np. 110 kg nie powinna na razie marzyć o 60 kg, ponieważ jej organizm przyzwyczaił się już do otyłości. W takim przypadku szok odchudzania byłby za wielki, gdyby prowadzić je aż do znormalizowania wagi. Dobrze jest wówczas zostawić parę kilogramów, również z powodów estetycznych. Ubytek tkanki tłuszczowej powoduje wiotkość skóry, mięśni brzusznych i nadbrzusza, opadają piersi. Przy ogromnych nadwagach obwisłości pozostają, dlatego odchudzanie należy prowadzić rozsądnie i przede wszystkim – pod kierunkiem lekarza.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ V

 

KALORIE NIEZBĘDNE I ZBYTECZNE

Źródłem energii człowieka jest pożywienie. Wartość energetyczną pożywienia mierzy się kaloriami. Żywieniowcy i lekarze używają pojęcia kilokalorii (kcal). Jest to ilość ciepła potrzebna do podniesienia temperatury 1 kg wody o 1 stopień C. Energia chemiczna węglowodanów, tłuszczów i białek zamienia się ilościowo w ciepło, gdy substancje te zostaną. całkowicie spalone. Wydatek energetyczny człowieka uzależniony jest od płci, ciężaru ciała, wzrostu, wieku, itd. Ogólnie mówi się, że wydatek energii jest proporcjonalny do ciężaru ciała. Jako normę przyjęto dla kobiet o ciężarze ciała 45 – 60 kg – 0,9 kcal/min., dla mężczyzn o wadze 50 – 80 kg – 1,1 kcal/min. Energię, którą zużywamy w ciągu doby można podzielić na:

1. przemianę podstawową – potrzebną organizmowi do podtrzymania jego podstawowych funkcji życiowych w warunkach zupełnego spoczynku, np. dla kobiety ważącej 60 kg będzie to 0,9 kcal x 60 x 24 godz. = 1296 kcal.

2. dynamiczne działanie pożywienia – jest to energia zużywana na spożycie i trawienie pokarmu: 10 proc. przemiany podstawowej, czyli 129 kcal.

3. wydatek energetyczny przy wykonywaniu codziennych czynności np. praca lekka ok. 2,5 kcal/min, czyli: 2,5 kcal/min x 60 min x 8 godz. = 1200 kcal plus czynności domowe (na sprzątanie, gotowanie kobieta zużywa 280 kcal, mężczyzna – 360 kcal) czyli: 1296 + 129 + 1200 + 280 = 2905 kcal Tyle wynosi dobowy wydatek energetyczny w przytoczonym przykładzie. Obliczanie całodobowego poboru i wydatku energii przydaje się, by orientować się w jej ogólnym bilansie. Jeżeli zjemy 3000 kcal, a wydatkujemy 2300 kcal, wówczas nadwyżka 700 kcal odłoży się jako tkanka tłuszczowa i zwiększy naszą wagę. Jeśli pobierzemy 1500 kcal, a pozbędziemy się 2500 kcal, to deficyt 1000 kcal zostanie spalony kosztem nagromadzonego wcześniej tłuszczu. I to jest właśnie proces odchudzania. Jeżeli dietę wesprzemy wysiłkiem fizycznym, to różnica między poborem energii a jej wydatkowaniem zwiększy się, Przyspieszymy w ten sposób spalanie tkanki tłuszczowej.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ VI

 

GDY ZAOKRĄGLA SIĘ NAM SYLWETKA

Ilość komórek tłuszczowych jest stała i nie ulega zmianom nawet wtedy, gdy się starzejemy. Kobiety mają ich zwykle więcej, niż mężczyźni. Liczba komórek u osób młodych (jeszcze niezależnie o płci) wynosi ok 30 x 10. Tłuszcz przyrasta w każdym wiek – komórki tłuszczowe powiększają się lub przyrastają. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, tkanka tłuszczowa jest doskonale ukrwiona i bardzo aktywna metabolicznie. W tkance tłuszczowej znajduje się 95% całego tłuszczu organizmu Pozostałe 5% jest w narządach wewnętrznych i kościach. Skład tkanki tłuszczowej zależy od okolicy ciała, od głębokości warstwy skóry i różny jest u poszczególnych osób. Zwykle tkankę tworzą: tłuszcz (62%), woda (14%), białko, substancje komórkowe. Nasze życie bez tkanki tłuszczowej jest niemożliwe. Stanowi on bowiem rodzaj samoregenerującego się akumulatora energetycznego Odkładanie energii odbywa się po każdym posiłku. Organizm magazynuje nie wydatkowaną energię, która zostaje w postaci tłuszczu Otyłość powstaje jako skutek naruszenia prawidłowej gospodarki ustroju, zwanej przemianą materii. Gdy tkanka tłuszczowa przekrocz swoją normę następują widoczne zmiany w sylwetce, która zaczyna si zaokrąglać. Tak więc, kiedy organizm zwiększa swą masę po wyżej poprzedniego poziomu – tyjemy.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ VII

 

„KŁOPOTY Z SEKSEM

Żartownisie twierdzą, że kochanego ciała nigdy nie jest za dużo. Oczywiście tak wcale nie jest. Otyłość ma negatywny wpływ na seks. Życie seksualne u otyłych przebiega inaczej niż u osób szczupłych. Przede wszystkim mają oni trudności natury fizycznej. Wystające brzuchy, obwisłe wałki ciała, nieestetyczny wygląd, niekształtna sylwetka – to wszystko wpływa na atmosferę współżycia, powoduje zahamowania psychiczne i kłopoty fizjologiczne, utrudniając życie płciowe, zmniejszając możliwości, które mają osoby o normalnych sylwetkach. Łatwość męczenia się i pocenia, przerywanie kontaktów, Zabija nastrój. Oddaleni o brzuch, stopniowo w ogóle oddalamy się od siebie – bo jedno z nas to czuje, a drugie – czuje i widzi. Zaczynamy unikać naszego partnera, współżycia z nim. Przeszkadza zwykły wstyd i myślenie: jak ja wyglądam? Zapotrzebowanie na życie seksualne jest bardzo różne u różnych osób. Związane jest to z nawykami i – przede wszystkim – z ilością wydzielanych do krwi hormonów, czyli z funkcją narządów płciowych. Otyłość może też być spowodowana brakiem normalnego życia seksualnego. Każdy człowiek powinien prawidłowo żyć, a więc zaspokajać również swoje potrzeby seksualne. Nie wolno ich tłumić ani hamować, bowiem rozchodzą się i oscylują na inne ośrodki i z całą pewnością na ośrodek łaknienia.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ VIII

 

DO SCHUDNIĘCIA JEDEN KROK

Jeżeli uwierzyliśmy, że otyłość to choroba, z którą trzeba walczyć _ pierwszy etap wygraliśmy. Teraz łatwiej będzie podjąć decyzję o kuracji. Główną metodą leczenia otyłości jest racjonalne odżywianie. Powodem nadmiaru kilogramów jest dodatni bilans energetyczny. Niedojadanie (kuracja niedoborem) jest tylko etapem. Najważniejsze, abyśmy przyzwyczaili się do takich zasad dietetycznych i wysiłku fizycznego, by na stałe zapobiegać przyrostowi masy ciała. Zmiana nawyków żywieniowych pomoże nam w kuracji, ułatwi zmniejszenie ilości tłuszczu. Trzeba więc zmienić rodzaj i ilość posiłków, pory jedzenia, kontrolować pobór pokarmu, zacząć odczuwać niechęć do niektórych potraw lub polubić inne, przyzwyczajać się powoli do ruchu. Zacząć zmieniać to, co ma wpływ na masę ciała i otyłość, czyli wielkość poboru i wydatku energii. Wykształcenie się nowych nawyków oznacza zmianę dotychczasowego sposobu i stylu życia. Będzie to dla nas bardzo trudne. Nasz organizm zacznie się buntować, zrobi wszystko, by nas do tego zniechęcić. Zanim pojawią się upragnione efekty, odczujemy przykre dolegliwości. Jedzenie sprawiało nam przecież przyjemność. Dlatego musimy postępować metodycznie i konsekwentnie. Ograniczyć należy jakość i ilość bodźców żywieniowych, tzn. uprościć jadłospis i sposób przyrządzania potraw, ujednolicić posiłki, ich czas i miejsce. Unikać pokarmów zalegających w żołądku, bo to opóźnia stan sytości. Gryźć wszystko dokładnie i nie spieszyć się z jedzeniem. Nie uprzyjemniać sobie posiłku widokiem tycznych potraw i kolorowego stołu. Nie jadać mniej niż trzy razy dziennie, Pamiętać, że lepsze dla nas jest niezbyt obfite późne śniadanie i późniejszy obiad, niż przejadanie się przed snem (przy kolacji).Kojarzyć wysokoenergetyczne potrawy z przykrymi zapachami, złym smakiem, nieprzyjemnym wyglądem. Myśleć o tym, co się je. na początku naszej kuracji powinniśmy poznać wartość energetyczną różnych potraw, napojów, alkoholu po to, by wybierać artykuły nisko energetyczne. Aby zmniejszyć masę ciała, należy stosować dietę o mniejszej ilości energii tak, aby powstał odpowiedni niedobór. Na początku kuracji osoby otyłe „gubią” kilogramy tracąc wodę i tkankę tłuszczową. W kuracjach na Zachodzie stosuje się (za zgodą pacjenta) wstrząsy elektryczne jako „karę” za spożycie bogatych energetycznie pokarmów. Do hamowania łaknienia, przyspieszenia przemiany materii wydalania proponuję moim pacjentom inne środki. Są to zioła, zioło leki, preparaty ziołowe, środki naturalne, homeopatia. One turczą do wywołania nieprzyjemnych odczuć: nudności, metalicznego smaku w ustach, uczucia pełności w nadbrzuszu. Otyłość może być wynikiem złego „nauczenia się” apetytu lub słabej samokontroli. Podobnie – w drugą stronę – może pojawiać się jadłowstręt psychiczny. Otyli cierpiący na napady apetytu np. nocą, kojarzą skurczu żołądka ze stanem apetytu, nie rozpoznają ich znaczenia, Przyzwyczajenia i stereotypy żywieniowe pojawiają się bardzo wcześnie w życiu człowieka. Niektóre są dosłownie wyssane lekiem matki. Zanim zaczniemy się odchudzać, zastanówmy się, kiedy rozwinęła się nasza otyłość, od kiedy jesteśmy otyli. Czy powstała w dzieciństwie w czasach przed pokwitaniem, w okresie ciąży, połogu, rekonwalescencji, po chorobie lub operacji, w czasach późnej dojrzałości. przekarmiano nas po chorobie zakaźnej, a może byliśmy długo unieruchomieni na przykład z powodu złamania nogi? Te stany też mogą być przyczyną rozwoju otyłości. Czynnikiem wyzwalającym mogą być czasami urazy czaszki i zaburzenia mózgowe oraz opóźnione lub przedwczesne pokwitanie. Otyłość może się również rozwinąć w wyniku intensywnego leczenia insuliną. Sprawdźmy, jak obfite jemy posiłki, z czego się składają, jak często: jemy? I wreszcie – dlaczego chcemy schudnąć? Odpowiedź na te, pytania, dokładne określenie związku pomiędzy czasem powstania otyłości a jej przebiegiem pomoże nam w kuracji.

Tabela 8

SKALA OCENY STOPNIA POWŚCIĄGLIWOŚCI W SPOŻYWANIU POKARMÓW

 

1. Czy i jak często postępujesz według przepisanej diety?

2. Ile wynosi największa ( w kg) utrata masy ciała, jaką uzyskałeś w ciągu 1 miesiąca

w ostatnich dwóch latach?

3. Ile wynosi twój największy przybytek masy ciała 1 tygodnia?

4. Jakie są wahania masy ciała w ciągu tygodnia?

5. Czy zmiana twojej masy ciała o 0.5 kg w ciągu wpływa na sposób życia?

6. Czy jadasz sam?

7. Czy myślisz i uczysz się o pożywieniu?

8. Czy budzi się w tobie „poczucie winy” po spożyciu nadmiernego ilościowo posiłku?

9. Czy masz świadomość, jaki rodzaj pokarmu spożywasz?

10. Ile kilogramów powyżej tej wielkości masy ciała, jaką uznajesz za pożądaną dla siebie,

ważyłeś wtedy, kiedy twoja masa ciał była największa?

 

Żeby schudnąć, trzeba ograniczyć dietę, czyli dowóz kaloryczny ale także spowodować przyspieszone spalanie kalorii dowożonych oraz i tych, które już mamy w naszym organizmie w postaci tkanki tłuszczowej. Dlatego stosujemy dietę (zmniejszamy ilość kalorii) hamujemy rozbudzony ośrodek łaknienia, który nie daje nam żyć i be przerwy woła jeść. Obkurczamy przewód pokarmowy, żołądek, jelit rozepchnięte objętościami naszego pożywienia też domagają się pokarmu (stąd skurcze głodowe). Zwiększamy wydalanie, żeby przemiany w przewodzie pokarmowym przebiegały prawidłowo i sprawnie. Przyspieszona przemiana materii przyspiesza również funkcje wszystkich narządów i organów. To wszystko ułatwi nam proces schudnięcia. Gwałtowne, radykalne zmniejszenie liczby posiłków prowadzi do zmniejszenia masy ciała w ciągu pierwszych dwóch tygodni. Potem przestaje być skuteczne. Pojawia się stres wywołany głodem i zaburzenia organizmu. Trudno powiedzieć, jaki powinien być spadek masy ciała, by poszczególnych przypadkach nie przyniósł szkody. Specjaliści mówią, że w warunkach ambulatoryjnych wystarczy l kg na tydzień. szpitalu może to być trochę więcej. Z moimi pacjentami spotykam się co sześć tygodni, żeby zmieniać leki. Organizm nie może przyzwyczaić się do przyjmowanych środków. Badam stan zdrowia sprawdzam, czy nie ma skutków ubocznych. Od wizyty do wizyty i pacjent chudnie średnio ok. 5 kg. Jedni 3, inni 15, bo i takie przypadki się zdarzają. Jeżeli pacjent jest zdyscyplinowany, nie ma możliwości, aby nie schudł. Pamiętajmy, że najbardziej znaczny spadek występuje w pierwszych 5 – 7 dniach kuracji. Potem chudniemy wolniej. Leczenie nie powinno powodować dolegliwości. Nie może szkodzić naszemu zdrowiu. Czasami pojawiają się przeciwwskazania do podjęcia leczenia odchudzającego. Nie oznacza to jednak zaniechania kuracji w ogóle, lecz szczególny sposób postępowania – koniecznie pod kierunkiem I opieką lekarza. Do przeciwwskazań o względnym charakterze można zaliczyć ostre objawy wywołane zakażeniem, zaawansowaną marskość wątroby, przewlekłe choroby nerek, czynną chorobę wrzodową żołądka. i dwunastnicy. Leczenie odchudzające powinno być tym łagodniejsze, im więcej zaburzeń spowodowała otyłość. Może być i tak, że otyłość jest wynikiem przystosowania się ustroju do różnych jego zaburzeń zbyt energiczna kuracja może przynieść szkodę. Dlatego osoby otyłe w miarę potrzeb powinny poddać się badaniom endokrynologicznym. Mogą one pomóc wyjaśnić podstawy otyłości, znaleźć jej przyczyny.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ IX

 

DIETY CUD NIE MA

Kto chce się podobać – musi być szczupły. Moda na rubensowskie kształty minęła, a współczesny świat uznał nadmiar ciała za rzecz nieestetyczną. Do tego badania i statystyki, które potwierdzają, że otyli żyją krócej i częściej chorują – i oto mamy odpowiedź, skąd tak wielka ilość najróżniejszych diet-cud. Zwłaszcza, że większość z nas łatwiej przyjmuje, nawet najbardziej szkodliwe lekarstwa, niż decyduje się na zmianę nawyków żywieniowych. Coraz lepiej prosperują instytuty i kliniki oferujące błyskawiczne kuracje odchudzające. Przemysł chemiczny, farmaceutyczny, kosmetyczny, ludzie interesu, wymyślają przeróżne cudowne środki. W krajach zachodnich wolno bowiem stosować przeróżne leki, pod warunkiem, że specyfiki te nie są szkodliwe. Jeżeli nie ma efektu – nikogo się tym nie obciąża. Firmy całego świata wypuszczają mnóstwo tabletek, odżywek, witamin, maści, które mają leczyć, odchudzać, odmładzać, utrzyma,’ potencję płciową, zahamować łysienie. I obiecują to wszystko po 10: tabletkach, po kilku masażach, zaraz. A jaki efekt? My się starzejemy, łysiejemy, a otyli coraz bardziej tyją. Cuda są sympatyczne. Dają wizję wykonania trudnej pracy: w jednej chwili, bez wysiłku. Prawda jest taka, że nie każdy proces można przyspieszyć. Wszystkie metody para- i pseudo lekarskie niej są w stanie sprostać problemowi, jakim jest otyłość. Bo otyłość jest chorobą, poważną chorobą. A tabletki i cudowne leki to walka ze skutkiem, a nie z przyczyną. Jeżeli tyło się przez lata to przez miesiące trzeba się odchudzać. Przecież tkanki tłuszczowej nie wytniemy, nie wyrzucimy. Nasze kilogramy poprzez przemianę materii muszą być wydalone z organizmu. Sposobów pozbycia się zbędnych kilogramów jest wiele, choć ich skuteczność – jak mówiłam – bywa różna. Poniżej przedstawiam kilka takich diet-cud. Jeśli ma się dużo samozaparcia można spróbować wegetariańskiej diety Makarego Sieradzkiego (popularnej pól wieku temu). O szóstej rano należy wypić kubek mleka, a dwie godziny później – szklankę soku jabłkowego. Obiad powinien być złożony z surowych owoców i jarzyn oraz z sałatek z ziół – podbiału, mięty, mleczu i pokrzywy. Wieczorem pije się kubek mleka lub kefiru, albo je się jedno jabłko. Obowiązuje zakaz spożywania mięsa. Z jadłospisu należy również wykreślić tłuszcze zwierzęce, cukier, sól i białą mąkę. Każdy kęs pożywienia trzeba bardzo długo przeżuwać, tak by rozpłynął się w ustach. Raz w tygodniu, w sobotę, głoduje się. Można wówczas pić tylko źródlaną wodę, przepuszczając do żołądka po kilka kropli płynu mieszanego ze śliną. Po dniu postu przez 24 godziny pije się wyłącznie soki owocowe. Dr Randolph Stone proponuje przejście na wegetarianizm rozpocząć od diety przeczyszczającej. W tym celu przez kilka dni należy pić wyłącznie napój liver flash” (trzy łyżki oliwy, sok z dużej cytryny i kilka ząbków czosnku). Dopiero po takiej kuracji następuje dieta regeneracyjna, której jednym z głównych składników są kiełki (skiełkowane ziarna roślin). Tym, którzy nie lubią zieleniny i nie mogą obejść się bez schabowego, pomoc proponował dr Kwaśniewski z Ciechocinka: jeść wyłącznie mięso i tłuszcze zwierzęce oraz placki z sera. Wyeliminować węglowodany, przede wszystkim cukier. Wśród gwiazd filmowych popularna jest tzw. dieta nowojorska. dług jej twórców – Adlera i Myersona – w 1 tygodniu można schudnąć 5 kg. Wciągu dnia zjada się siedem posiłków a ostatnim jest, pijana o godz. 22.30, szklanka mleka. Należy jeść wyłącznie mięso gotowane lub opiekane bez tłuszczu – obiad zaczynać od suszonych jarzyn, zrezygnować z cukru i do minimum ograniczyć spożywanie soli. Dużo pić – około dwóch litrów gorzkiej herbaty, kawy i wody mineralnej. Podstawą tej diety są świeże frutti di mare (małże, kraby, krewetki, ostrygi) i ziarno sezamowe. Środki masowego przekazu zarabiają spore pieniądze na reklamach preparatów chemicznych, farmaceutycznych i spożywczych, które wbrew temu, co głoszą hasła, niewiele mają wspólnego z lekarskimi metodami odchudzania. Oto niektóre z nich:

– Kilo-Zym – dropsy ananasowe (cukierki do żucia) – spożywane codziennie mają przyspieszać przemianę materii na drodze enzymatycznej. Podobno bez obciążeń chemicznych obniżają wagę i podnoszą witalność organizmu,

– Slim-Fast – absolutna rewelacja na rynku amerykańskim: co tydzień można być chudszym o 2 – 3 kg i mieć doskonałe samopoczucie. Podstawą Slim-Fastu jest chude mleko,

– Gymnema – reklamowana jako wyrób ziołowy o działaniu biologicznym ma pomóc zrezygnować ze spożywania słodyczy i cukru. Jeśli masz ochotę na coś słodkiego, na powierzchnię dłoni lejesz 2 – 3 krople i rozprowadzasz językiem między wargami, Emol 500 – zachodnioniemiecki, sprzedawany jako środek pobudzający przemianę materii. 3 – 6 kapsułek dziennie ma być pełnowartościowym uzupełnieniem codziennego wyżywienia,

– Bio-Pectyn – rozpuszczalny granulat, żel połączony z witaminami mający wypełniać żołądek.

Jeśli usłyszycie państwo o kolejnym rewelacyjnym środku, pamiętajcie odchudzanie jest koniecznością dla otyłych i możliwością zarobienia pieniędzy na „grubasach”. W czasie mojej praktyki zawodowej nie udało mi się stwierdzić, że pacjentki zgłaszające się do mego gabinetu chudły, stosując przeróżne specyfiki tego typu.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ X

 

GŁODÓWKA SZKODZI. BARDZIEJ NIŻ OTYŁOŚĆ

Wśród wielu diet i propozycji, jak schudnąć, jest też teoria lodowania. Głodówki, nie wiadomo dlaczego, są znowu bardzo modne. Znowu, ponieważ, od tysięcy lat te metody radykalnego odchudzania zalecane były i propagowane przez znachorów, proroków i lekarzy. Zwolennicy głodówki twierdzą, że ułatwia ona organizmowi pozbycie się zaśmiecających go resztek i zanieczyszczeń, które gromadzą się w przewodzie pokarmowym i w tętnicach. Tezę tę w połowie XX wieku postanowiono sprawdzić naukowo. Najbardziej prestiżowe placówki naukowe, z Instytutem Maxa Plancka na czele, przeprowadziły dokładne badania szukając owych „odpadów” we krwi, wydzielinach, mięśniach i stawach pacjentów. Daremnie. Nie znaleziono nic takiego. Okazało się natomiast, że tego typu kuracje są niebezpieczne. Część pacjentów, po zakończeniu leczenia, wraca bowiem do swojego poprzedniego sposobu odżywiania, trybu życia i błyskawicznie „odrabia” z nawiązką zrzucone kilogramy. Ci zaś, którzy starają się schudnąć za wszelką cenę, wbrew organizmowi, stają się ofiarą chorobliwego łaknienia połączonego z wymiotami. Moim pacjentom zabraniam głodować. Głodować nie wolno, bo to szkodzi naszym narządom. Żołądek niezależnie od tego czy otrzymuje pokarm czy też nie, wydziela kwasy żołądkowe. Kwasy te, nie mając możliwości trawienia pokarmu drażnią własną błonę śluzową. Odczuwamy bóle żołądka. Przy dłuższym głodowaniu takie jałowe działanie kwasów żołądkowych może prowadzić do owrzodzenia czy nadżerkowatości. Długie głodowanie powoduje tzw. ujemny bilans azotowy, ponieważ nie dostarczamy organizmowi białka. Ustrój człowieka potrzebuje białka codziennie, i to białka pełnowartościowego, czyli roślinnego i zwierzęcego. Wszystkie białka roślinne nie zawierają wszystkich potrzebnych aminokwasów, które posiadają białka zwierzęce – najkorzystniejsze dla człowieka. Organizm, głodując przez dłuższy okres czasu, przestawia swoją przemianę materii na tory, gdzie zaczynają się odkładać trucizny. Występuje wtedy jakby samozatrucie ustroju. Obniżenie poziomu wody i rozpuszczonych w niej związków (elektrolitów), przyczynia się do zatrzymywania w organizmie kwasu moczowego, do chorobliwych zmian ciśnienia krwi, podrażnienia mięśnia sercowego. Brak węglowodanów, dostarczonych organizmowi razem z pieczywem, ziemniakami, owocami czy cukrem, powoduje poważne zakłócenia w pracy nerek. Często dochodzi do zachwiania równowagi w układzie mięśniowym lub nerwowym. Człowiek marznie, ponieważ głodujący organizm nie jest zdolny do wytworzenia odpowiedniej temperatury, czuje się osłabiony, zmęczony, gdyż zaburzeniu ulega praca układu gruczołów wydzielania wewnętrznego. Najważniejsze jednak, są potrzeby mózgu. Francuski profesor Jean-Marie Bourre twierdzi, że mózg musi odżywiać się codziennie. Mózg jest dyktatorem wszystkich funkcji naszego organizmu, wszystkiego, co dzieje się w naszych narządach i organach. Jeśli zabraknie mu substancji odżywczych, będzie korzystał z tych, które są przeznaczone dla innych narządów. Mózg zużywa znaczną część kalorii pobieranych przez nas każdego dnia. Brak pewnych składników pokarmowych wpływa ujemnie na nasze możliwości intelektualne. Głodówka wywołuje brak koncentracji, bóle głowy, rozkojarzenie uwagi, złe samopoczucie, a nawet rozdrażnienie nerwowe i agresywność. Sam mózg nigdy nie cierpi na otyłość. Ale codziennie musi otrzymać 250 g węglowodanów,80 g białka, 12 g tłuszczów, wodę, witaminy A, C, E, z grupy B, składniki mineralne: sód, potas, wapno, magnez, żelazo. Ci którzy lubią tzw. fast foods, czyli szybkie jedzenie hamburgery, zapiekanki, cheeseburgery) powinni pamiętać, że jest no zbyt bogate w tłuszcze i za ubogie w witaminy. Szkodzi sylwetce nic zaspokaja potrzeb. Mam nadzieję, że te informacje przekonają państwa, iż głodówka jest szkodliwa, a ubytek wagi krótkotrwały. Głodówka dłużej stosowana prowadzi do omdleń i anemii. Jeżeli koniecznie ktoś obstaje przy głodówce, niech spróbuje raczej diety Garella. Można ją stosować l – 2 dni. Pijemy wtedy 1/2 litra mleka w dowolnej postaci (kwaśne, słodkie) lub zjadamy pól kilograma jabłek. I to wszystko. Tę dietę zalecają lekarze przy wysokim nadciśnieniu, w niewydolności serca, w poważnym schorzeniu nerek – kiedy trzeba na chwilę maksymalnie zwolnić przemianę materii, żeby organizm po prostu odpoczął. Ale to nie jest odchudzanie.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XI

 

DIETA DIAMONDÓW, CZYLI REWOLUCJA W ŻOŁĄDKU

Harvey i Marilin Diamond, amerykańscy specjaliści w dziedzinie żywienia, wydali w 1985 roku książkę zatytułowaną „Fit for Life”. Zaproponowali w niej nowy „styl odżywiania” zalecany przez nich na całe życie. Dla Polaków jest to prawdziwa rewolucja żywieniowa. Dieta Diamondów należy do kręgów medycyny naturalnej 1 jako taka wymaga, od chcącego ją stosować, silnej wiary i motywacji. Najważniejsze jest w niej trawienie. Pokarmy należy tak zestawić w jednym posiłku, aby umożliwić organizmowi ich całkowite strawienie. Diamondowie skupili się nie na tym, co należy jeść, lecz co jeść z czym, o jakiej porze i czym to popić. Kotlet z ziemniakami jest dla żołądka ogromnym obciążeniem – musi on wydzielić jednocześnie enzymy kwaśne (do mięsa) i alkaliczne (do ziemniaków). Enzymy te wzajemnie się neutralizują, a kotlet pozostaje nie do końca strawiony. Podobnie produkty przemiany mleka, które są kwaśne i toksyczne, a dla układu trawiennego człowieka stanowią ogromne obciążenie i zużywają duże ilości energii. Po trzecim roku życia zanikają enzymy pozwalające trawić mleko i przez jakiś czas po spożyciu zalega ono w trzewiach. Najmniej wskazana jest, według Diamondów, wieprzowina, wołowina i kaczka. Należy wyrzucić z jadłospisu mięsa i wędliny solone, wędzone, zawierające dodatki chemiczne. Diamondowie podważyli również wartość białka zwierzęcego, często zjadanego w nadmiarze. Jego strawienie jest bowiem tak energochłonne, że bilans końcowy wypada mało korzystnie. Poza mięsem nic bardziej nie utrudnia utraty wagi jak nabiał. Co więc jeść, by zadowolić żołądek? Przede wszystkim spożywać naturalne produkty o dużej zawartości wody. Woda przenosi pożywienie do wszystkich komórek ciała i usuwa toksyczne zanieczyszczenia. Idealne są świeże (surowe) warzywa i owoce. Jako sałatki, soki i do kanapek powinny stanowić 70% całej diety. Można zjadać jej dowolne ilości, jako osobny posiłek lub między posiłkami. Pozostałe 30% to tzw. pożywienie skoncentrowane, czyli takie, z którego usunięto wodę przez gotowanie lub przetworzono je w inny sposób. Są to: chleb, kasza, gotowane jarzyny i mięso. Zalecane są też naturalne produkty: kiełki, pełnoziarniste pieczywo, orzechy. Wyeliminować zupełnie herbatę, kawę, napoje gazowane, czekoladę i sól. A kiedy jadać? Według Diamondów organizm od 4 rano do południa pochłonięty jest wydalaniem treści z poprzedniego dnia. Zamiast więc go dodatkowo obciążać, dostarczmy mu jedynie surowych warzyw, owoców i soki (owoce zawsze „na pusty żołądek”). Zapychaczem mogą być banany. Dopiero od południa organizm jest gotowy do pobierania energii, której możemy mu dostarczać do godz 20. Po dwudziestej nasz ustrój asymiluje przyswojone produkty i nie należy mu przeszkadzać aż do następnego dnia. Dieta Diamondów, atrakcyjna dla nas i ciekawa w swoich założeniach, jest jednocześnie trudna do stosowania przy polskich nawykach żywieniowych. W posiłkach mięso kojarzymy zwykle z ziemniakami, kaszą lub kluskami, a tu wolno wyłącznie z warzywami. Ze względu na egzotyczne warzywa i owoce dieta ta jest również droga. Ma jednak sporo zalet. Proponuje radykalną zmianę sposobu odżywiania się, podpowiada, jak wykorzystać produkty, które właśnie pojawiły się na naszym rynku, urozmaica dobrze znane nam dania. Kto ma ochotę, niech spróbuje. Może uda mu się polubić tę „inną kuchnię”. Oto dwa przepisy z diety Diamondów:

Sałatka energetyczna (czas przygotowania 15 minut): 3 filiżanki sałaty umytej i pokrojonej na drobne kawałki, l filiżanka liści szpinaku, l mały ogórek pokrojony w kostkę, l średni pomidor pokrojony w kostkę, 1-2 filiżanki kiełków lub pokrojonej jarzyny (marchewka, seler, pieczarki, rzodkiewka, kapusta), 1/2 filiżanki fasolki lub groszku, orzechów lub nasion słonecznika, można też dodać oliwki. Do tego sos z oleju słonecznikowego,czosnku, soku z cytryny i pieprzu.

Zupa żniwiarzy (czas przygotowania 55 minut): 9 filiżanek wody, l duża cebula, 2 duże zmiażdżone ząbki czosnku, 2 selery, 2 filiżanki kabaczka, -l mały kalafior pokrojony w cząstki, 4 średnie marchewki, 4 średnie cukinie, 3 duże ziemniaki (wszystkie jarzyny pokrojone w kostkę), l mała główka kapusty włoskiej poszatkowana, 1/2 łyżeczki tymianku, 1/2 łyżeczki bazylii, 1/2 łyżeczki cząbru, 2 łyżeczki przyprawy do zup, l łyżeczka soli, szczypta cynamonu, szczypta gałki muszkatołowej, 2 łyżeczki soku z cytryny. Wszystkie składniki – poza sokiem cytrynowym – wrzucamy do wrzącej wody. Gotujemy pod przykryciem na małym ogniu ok. 30 min. często mieszając. Na końcu dodajemy sok z cytryny. Jest to porcja na 5 – 7 osób.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XII

 

BĄDŹ FIT!

A teraz propozycja, która być może państwa zaskoczy. Fitness w miarę dynamiczna, nieuciążliwa zabawa ruchowa. Polecam ją osobom, które nie znają możliwości swego ciała a chciałyby się ruchem „zaprzyjaźnić”. Fitness przybył z USA. W latach 60 był modą na wysiłek fizyczny, gimnastykę do granic wytrzymałości, a nawet wbrew możliwościom. Dzisiaj fitness to styl życia, świadome zajęcie się swoim ciałem, swoim wyglądem. Sprawdzenie, do czego są zdolne nasze nogi, ramiona, ścięgna, jak jesteśmy wytrzymali i sprężyści. Być świadomym swojej fizyczności, umieć ją wykorzystać nie tylko w sali gimnastycznej, ale i w domu, na spacerze, w pracy. Po prostu, na co dzień. Fitness usiłuje nas przekonać, że poznawszy możliwości ciała zaczynamy umiejętnie wpływać na własny wygląd. A atrakcyjny wygląd to dobry nastrój, lepsze samopoczucie i więcej radości każdego dnia, czyli samo zdrowie. Dlatego odważmy się na niewielki wysiłek fizyczny, pokonajmy lenistwo, ,a lekki ból mięśni wkrótce nam się opłaci. Dwugodzinny spacer raz w tygodniu, gimnastyka, taniec lub cokolwiek, co ma związek z ruchem. I najważniejsza jest konsekwencja. Jeżeli się zdecydowaliśmy, to nie ma mowy o ustępstwach. W przeciwnym razie cała zabawa nie ma sensu a my możemy sobie powiedzieć, że to nie dla 41 nas. A szkoda, bo uczucie, że stajemy się giętcy i elastyczni jest bardzo przyjemne. Wkrótce moglibyśmy polubić własne ciało, a dbałość o nie szybko stałaby się nawykiem. Wystarczy 15 – 20 minut dziennie. Jeśli nie pływasz, nie gras w tenisa, zatańcz przy muzyce z radia. Poruszaj biodrami, ramionami, pokręć głową. Potraktuj to, jak zabawę. Gdy się zmęczysz, przerwij. Jutro – o podobnej porze – znowu spróbuj. Po kilku dniach zauważysz, że nie męczysz się tak szybko, a serce aż tak już Ci nie „wali”. Wkrótce stwierdzisz, że to Cię nawet uspokaja i mimo kwadransa czy dwóch, które przeznaczyłeś na ruch – masz więcej czasu. Trening w stylu fitness wzmacnia serce i krążenie, dzięki dotlenieniu mięśni szybciej mija uczucie zmęczenia. Spowalnia się starzenie mięśni, przestaje przyrastać tkanka tłuszczowa, rosną fizyczne i psychiczne zdolności do pracy. A więc – bądź fit!

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XIII

 

CZY WIESZ, CO JESZ?

Żeby żyć, trzeba jeść. Jedzenie jest również podstawowym warunkiem zdrowia. Jemy co najmniej kilka razy dziennie – bo pora posiłku, bo jesteśmy głodni, bo coś apetycznie pachnie lub wygląda. Sycimy oczy i wypełniamy żołądek. Po wielu latach pracy z pacjentami, których odchudziłam i odchudzam, mogę stwierdzić na pewno: myślimy żołądkiem! Zapominamy o reszcie organizmu, który również powinien dostać to, co jest mu niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Nasz głód przejawia się skurczami żołądka, głód organizmu – chorobami i dolegliwościami, których, niestety, nie kojarzymy ze złym odżywianiem. Przemiana materii, czyli metabolizm odbywa się wyłącznie dzięki temu, co jemy. I właśnie dlatego dla naszego ustroju nie jest ważne, czy jemy tanie, czy drogie produkty i dania, ale czy dostaje on w wystarczających i przyswajalnych ilościach wszystkie składniki odżywcze. A musimy mu dostarczyć: białko, tłuszcze, węglowodany, witaminy, składniki mineralne, błonnik i wodę. Nasz przewód pokarmowy to laboratorium, które najpierw analizuje, co mu dostarczono, a dopiero potem wybiera elementy potrzebne. Wszystko, co zjemy, jest w procesie trawienia rozłożone na czynniki pierwsze. Po tej pracy zaczyna się przemiana materii. Z białka buduje się lub odbudowuje komórki, odnawia tkanki mózgu, mięśni, wątroby i innych organów. Witaminy i składniki mineralne regulują przebieg wszystkich procesów życiowych. Węglowodany i tłuszcze dostarczają energii i siły napędowej dla wszystkich życiowych funkcji. Energię można też czerpać z białka, choć to duża „rozrzutność” . Przyjrzyjmy się tym „skarbom” tak, jak to robi nasz organizm.

Białko – jest niezbędne do życia. Bez tłuszczu i węglowodanów można funkcjonować przez jakiś czas bez szkody dla zdrowia. Bez białka życie jest niemożliwe. Jest ono we wszystkim, co żywe. Ilość białka niezbędna organizmowi ludzkiemu zależy od wieku. Przeciętnie jest 1 g białka na l kg należnej masy ciała. Gdy organizmowi brakuje białka przez dłuższy czas, maleje sprawność umysłowa i fizyczna, spada odporność na choroby. Braków białka, np. z czasów dzieciństwa już się nie da nadrobić, nawet przy najbardziej prawidłowym odżywianiu. Nasz organizm nie potrafi magazynować większych ilości białka, dlatego powinien je dostawać codziennie. Wartość białka zależy od jego zestawu aminokwasów. Białko pochodzenia zwierzęcego (mleko, sery, jaja, mięso) uznano za pełno wartościowe, ponieważ mają wszystkie konieczne dla nas aminokwasy. Białko pochodzenia roślinnego (soja i strączkowe oraz w ziarnach zbóż, ziemniaki, ryż) musi być uzupełniane zwierzęcym (ok. 30% – 40%). Ilość białka w diecie odchudzającej powinna być równa minimum białkowemu dla człowieka zdrowego, a pamiętać trzeba, że nasze nawyki przewyższają zapotrzebowanie organizmu na białko.

Tłuszcz – jest bardzo niebezpieczny. Jego nadmiar może zmienić naszą sylwetkę oraz spowodować bolesne objawy artretyczne: swędzenie, opuchliznę, ból. Gdy cierpiącym na artretyzm -reumatyczny otyłym pacjentom podawano dietę bardzo nisko tłuszczową bóle szybko mijały, a po 9 – 14 miesiącach pacjenci byli zdrowi. Po powrocie do tłustej diety wystarczył jeden, dwa dni, by wszystkie dolegliwości powróciły. Przy normalnym wysiłku potrzebujemy codziennie 80 – 90 g tłuszczu. Tylko osoby pracujące ciężko fizycznie muszą dostać więcej kalorii. Zjadamy przeciętnie o wiele za dużo – bo około 140 g tłuszczu dziennie. A każdy nadmiar tłuszczu zmienia się w nasz własny tłuszczyk. Tłuszcze, obok węglowodanów, są najbogatszym źródłem energii (kalorii). Dostarczają niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych nazwanych witaminą F. Tylko w tłuszczach rozpuszczają się witaminy: A, D, E,K, a zatem mogą być przyswojone przez organizm tylko wtedy, gdy wchodzą w proces przemiany materii razem z tłuszczem. W diecie odchudzającej najbardziej pożądane są tłuszcze pochodzenia roślinnego. Mają one. właściwości zmniejszania stężenia cholesterolu we krwi, są dobrze tolerowane. Spożycie tłuszczu powinno być małe, by zdecydowanie zmniejszyć masę ciała, a później zapobiegać jej nadmiarowi. Tłuszcze pochodzenia roślinnego (olej sojowy, słonecznikowy, oliwka z oliwek itp.) powinny stanowić co najmniej 50% wszystkich tłuszczów.

Węglowodany – ich zjadamy najwięcej i to one pokrywają prawie połowę naszego codziennego zapotrzebowania na energię. Ziemniaki, pieczywo, potrawy mączne, kasze, warzywa, owoce, cukier, słodycze – wszystko to są węglowodany. Składają się – jak podpowiada nazwa z węgla i wody. Choć nie są tak ważne dla życia jak białko, witaminy czy sole mineralne, są najbardziej ekonomicznym dostawcą energii. Po ich spożyciu odczuwamy przez dłuższy czas uczucie sytości.

Witaminy – są bardzo skomplikowanymi związkami chemicznymi. Potrzebujemy ich miliony razy mniej niż białka, ale są niezbędne dla zdrowia i życia. Jeżeli organizm nie

Tabela 9

ŹRÓDŁA GŁÓWNYCH SKŁADNIKÓW ODŻYWCZYCH

Składnik

Źródło

Funkcja w organizmie

BIAŁKA

pełnowartościowe

o częściowej wartości

ryby, drób, mięso innego

gatunku, sery, jaja

strączkowe, zboże,

warzywa, orzechy

wzrost i regeneracja tkanek, prekursory hormonów białkowych,enzymów, przeciwciał
TŁUSZCZE

kwasy tłuszczowe nasycone

kwasy tłuszczowe wielonienasycone

jednonienasycone

mięso, nabiał, masło,orzechy, czekolada, olej kokosowy, olej

palmowy

oleje: słonecznikowy, sojowy, orzechy włoskie, „miękkie” margaryny

oliwa z oliwek, orzeszki

ziemne, majonezy

„paliwo” gromadzone

w tkance tłuszczowej

„nośniki” rozpuszczalnych w tłuszczach witamin (A, D, E, K)

cele smakowe, wywołują

łatwo uczucie sytości

WĘGLOWODANY

złożone: skrobia, celuloza

i inne

dwucukry (laktoza, sacharoza,

maltoza)

jednocukry (glukoza,

fruktoza, galaktoza)

pieczywo, produkty mączne, strączkowe, bulwy, orzechy

cukier buraczany lub

trzcinowy, melasy, syropy,

mleko, owoce, warzywa

produkty rozpadu

dwucukrów 'z owoców,

warzyw, mleka

bardzo ekonomiczne „paliwo”, wartości smakowe, „nośniki”

witamin grupy B

„paliwo”, wartości smakowe

„paliwo”, wartości smakowe

WITAMINY rozpuszczalne w tłuszczach

A

w zielonych częściach roślin,

w maśle, w serach

potrzebna do utrzymania właściwego stanu komórek nabłonka, warunkuje odporność w zakażeniach, składnik barwnika wzrokowego

D

tran rybny, żółtko jaja, mleko. pobudza wzrost i mineralizację

kości, zwiększa wchłanianie wapnia

i fosforu

E

nasiona, oleje roślinne,

zielone części roślin

chroni niektóre witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe przed utlenieniem

K

zielone części roślin,

niektóre mięsa i owoce

istotna dla krzepnięcia krwi
WITAMINY rozpuszczalne w wodzie

B1

mąka razowa, strączkowe,

mięso wieprzowe

Koenzym w reakcjach usuwania

CO 2 w toku przemian energetycznych

B2

mleko, ser, mąka razowa,

jaja, mięso

uczestniczy w przemianie energii, działa w przemianie białek

niacyna

niacyna wątroba, mąka razowa,

strączkowe, mięso

uczestniczy w procesach przemiany energii

B6

mięso, warzywa zielone, drób, ryby, ziemniaki, kukurydza, mąka

razowa

składnik przemiany aminokwasów

Kwas foliowy

zielone części roślin, mąka razowa, wątroba, drożdże Składnik przemiany kwasów nukleinowych i aminokwasów

B12

podroby (wątroba), mięso, ryby, mleko, nieobecna w pokarmach

roślinnych

konieczna dla prawidłowego

rozwoju krwinek czerwonych

Kwas pantotenowy

w produktach roślinnych

i zwierzęcych

istotny w przemianie energii, niezbędny w procesach rozwoju skóry i układu nerwowego

biotyna

biotyna mięso, warzywa, orzechy, strączkowe, mąka razowa składnik koenzymów syntezy tłuszczów i przemiany aminokwasów

C

owoce cytrusowe i inne,ziemniaki, pomidory, zielone części roślin konieczna do tworzenia substancji podstawowej, chrząstki kości
SOLE MINERALNE
wapń mleko, sery, warzywa,

strączkowe o ciemnozielonym

zabarwieniu

tworzenie kości i zębów,

przewodnictwo nerwowe i mięśniowe, krzepnięcie krwi

fosfor i magnez mięso, drób, zboże, mleko, sery, mąka razowa, warzywa, fasola, orzechy tworzenie kości i, zębów, biorą udział w syntezie białek: wpływ

na reakcję mięśni i nerwów

żelazo wątroba, chude mięso, liściaste części roślin, mąka razowa składnik hemoglobiny, konieczne do przemiany materii
cynk mięsa, jaja, mleko,

mąka razowa

konieczny w przemianie

substratów odżywczych

sód sól kuchenna, mleko,

wiele przypraw

wpływ na przemianę wodną, kwasowo-zasadową, czynność nerwów
potas owoce, mięso, mleko udział w przemianie wodnej, kwasowo-zasadowej,w regulacji czynności nerwów i mięśni
fluor kraby, ostrygi, ryby morskie, woda wzbogacona we fluor tworzenie dentyny,utrzymanie struktury kości
jod ryby morskie,”owoce morza”– zwierzęta żyjące w muszlach,

warzywa rosnące na glebie bogatej w jod, jodowana sól

składnik hormonów

tarczycy

dostanie witamin w odpowiednich ilościach i czasie, dość szybko dają o sobie znać różne objawy ich niedoborów. Witaminy rozpuszczają się w wodzie (wit.C i witaminy z grupy B) lub w tłuszczach (wit. A, D, E, K). Największe zapotrzebowanie, ok. 70-80% jest na wit. C. Pozostałe 20-30% zapotrzebowania zaspokaja reszta witamin.

Sole mineralne – mówimy mikro- i makroelementy, gdyż pewnych soli potrzebujemy mniej, innych więcej. Żelazo, wapń, fosfor, magnez, cynk, fluor, selen, a nawet jony platyny, srebra i złota są nam niezbędne. Bez nich, oraz przy ich niedoborze lub nadmiarze – chorujemy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele naszych niedomagań, dolegliwości i chorób zależy od witamin i soli mineralnych. Np. przy niedoborze jodu (a potrzebujemy go odrobinę) można urodzić karła. Przy niedoborze mniejszym lub nadmiarze tego pierwiastka występują kłopoty z tarczycą.

Błonnik – jest węglowodanem, ale nie strawnym. Kiedyś uważano, że jest niepotrzebny organizmowi. Z czasem okazało się, iż jest niezbędny w żołądku i jelitach. Błonnik rozrzedza to, co trawi przewód pokarmowy. Zbiera i wchłania wszelkie fermentacje, ułatwia ruch robaczkowy (perystaltykę) jelit, wymiata z ustroju resztki. Ratuje nas przed wrzodami żołądka i dwunastnicy, przed zaparciami i innymi dolegliwościami przewodu pokarmowego. Dzięki niemu powstają, produkowane w naszym organizmie przez florę bakteryjną, witaminy BI2, K. Najwięcej błonnika jest w otrębach pszennych, w kiełkach pszenicy,w razowym chlebie i w prawie wszystkich warzywach, owocach, nasionach (szczególnie w owocach nie obieranych: figach, poziomkach, malinach).

Woda – nasze ciało składa się przede wszystkim z wody – w 90% w niemowlęctwie, w ok. 70% w późnej starości. Woda jest częścią składową krwi, limfy, płynów komórkowych. Utrzymuje w stanie płynnym produkty przemiany materii i przenosi je tam, gdzie są niezbędne. Wyparowywana przez płuca i skórę chroni organizm przed przegrzaniem. Jest wydalana z moczem i innymi wydzielinami ustroju. W normalnych warunkach pijemy ok. 1-1,5 litra wody dziennie, a gdy się dużo pocimy – więcej. Zapotrzebowanie na wodę reguluje właśnie uczucie pragnienia. Nie należy zapominać, że prawie wszystko, co jemy zawiera wodę, np. chude mięso ma jej 70-75% a warzywa ponad 90%.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XIV

 

ZMIEŃ SWÓJ JADŁOSPIS

Polacy nie potrafią odżywiać się zdrowo. I to nie ekonomiczny niedostatek pozbawił nas chudych mięs, ryb, warzyw. Nawet trudna sytuacja materialna i brak czasu nie przeszkadzają radykalnej zmianie diety, wprowadzeniu do niej potraw lekko strawnych i niskokalorycznych. Przede wszystkim jemy za mało warzyw i owoców. A jeżeli już szykujemy surówkę, to dodajemy do niej olej, śmietanę – i znów mamy nie to, o co chodzi. Wieloletnie nawyki kulinarne trudno jednak zmienić i dlatego jesteśmy społeczeństwem, w którym przeważają otyli. Po Bułgarach zajmujemy drugie miejsce pod względem zagrożeń otyłością. Za nami są Związek Radziecki i Rumunia. Jemy niezdrowo i dużo. Podstawą naszego żywienia są tłuszcze i węglowodany. Jeżeli chcemy pozbyć się kilogramów i czuć się lepiej, przede wszystkim musimy zmienić nasz jadłospis. Należy unikać wieprzowiny, tłustych mięs, słoniny, zmniejszyć ilość olejów. Nie jeść (lub ograniczyć) białego pieczywa, tłustych ryb, konserw, pasztetów, lodów, sera żółtego, słodkich owoców, czekolad. Zupełnie wycofać cukier. Ilość cukru potrzebną naszemu organizmowi zawierają owoce. Kawę, herbatę możemy słodzić słodzikami, sacharyną. Nie jeść pokarmów smażonych i pieczonych. Mięsa, ryby podawać gotowane (z wody) lub z rożna. A jeżeli już koniecznie muszą być smażone to tylko na teflonowej patelni, bez tłuszczu. Ograniczyć ilość tłuszczu w sałatkach grubych i nie oczyszczonych – soli mineralnych. Zdrowiej jest stosować dodatki smakowe typu maggi, wissana, które dostarczają związków mineralnych mniej szkodliwych niż nie oczyszczona sól. Nie znaczy to, by w ogóle nie solić. Jony sodu znajdujące się w soli są potrzebne do prawidłowego funkcjonowania ustroju. Znamy jednak pewne schorzenia, które wymagają diety bez soli. Proszę pamiętać: potraw nie smażyć, nie piec! Nie używać tłuszczu zwierzęcego i cukru! Przy polskich nawykach może się nam wydawać, że w takim razie nie powinniśmy nic jeść. Nieprawda. Zostało jeszcze bardzo dużo. Przede wszystkim kurczaki i to w każdej postaci: z rożna, duszone, gotowane w warzywach, podobnie przygotowywana cielęcina i wołowina (wszelki tłuszcz musi być z mięsa usunięty), szaszłyki z chudej ryby, np. z dorsza, leszcza czy błękitka. Oczywiście’ bez słoniny, przekładany cebulą. Jemy twarogi z chudego mleka, jaja, (nie bójmy się ich, bo teoria zwyżki cholesterolu w naszym organizmie jest ciągle jeszcze nie rozwiązana do końca), omlety smażone na słodkim mleku, arbuzy, grejpfruty, pomarańcze, jabłka. Ziemniaki możemy zastąpić ryżem i ciemnymi kaszami, białe pieczywo – chlebem razowym i chrupkim. Pijmy buliony, wywary warzywne, zupy owocowe słodzone mlekiem, desery słodzone cukrem syntetycznym – canderelem, kisiele ze świeżymi owocami. Płyny o bardzo małej wartości energetycznej, np. przegotowana woda lub wody mineralne oraz kawa i herbata bez cukru. W. zasadzie można pić do 6 – 7 szklanek dziennie (wszystkich łącznie). Tu uwaga: otyli, którzy mają skłonności do zatrzymywania wody, nie powinni spożywać więcej niż 1500 ml płynów dziennie. Zupełnie należy wykluczyć alkohol – 19 wysokoprocentowego alkoholu zawiera 7,1 kcal. Warzywa i owoce są ważnym składnikiem każdej diety odchudzającej, ponieważ są źródłem witamin i składników mineralnych oraz nadają diecie odpowiednią objętość. Nie tuczą a sycą. Połączone z mięsem i daniami mącznymi podtrzymują równowagę kwasowo- zasadową. Sałatki z jarzyn i grzybów mają niewielką wartość energetyczną.

Tabela 10

WYKAZ DOZWOLONYCH I NIEWSKAZANYCH PRODUKTÓW ŻYWNOŚCIOWYCH W ODŻYWIANIU SIĘ OB Z OTYŁOŚCIĄ

(wg J. Tatonia)

Produkty

żywnościowe

Dozwolone Zabronione
Mięso i drób chude mięso: bażant, kuropatwa,

gołąb, dzika kaczka,kura, kurczę, zając, udziec jeleni,sarnina, cielęcina, wołowina, konina, koza, królik;

kaczka, gęś, tuczona kura,

pularda, indyk, wieprzowina;

Podroby zwierząt rzeźnych wątroba, płuca, nerki, ozór; serce, mózg, wędzony ozór

wołowy, peklowane mięso;

Podroby drobiu serce, wątroba, żołądek;
Wędliny parówki, chude mięso w konserwach, chude mięso w galarecie, chuda kiszka wątrobiana, polędwica wędzona, chuda szynka surowa

i gotowana;

tłusta kiszka krwawa, smażona

kiełbasa, serwolatka, gęsi

pasztet wątrobiany, serdelki,

kiełbasa myśliwska, kiszka

wątrobiana, siekana kiełbasa

serdelowa, salami, słonina;

Ryby chude ryby rzeczne i morskie: flądra, pstrąg, sandacz, szczupak, dorsz, tuńczyk; węgorz, śledź, karp, łosoś,

makrela, szprot; .

Przetwory rybne wędzone flądry, dorsz, śledź

w galarecie, sardynki w occie;

wędzony węgorz, węgorz

w galarecie, pikling, śledź

marynowany, konserwa śledziowa,pasta z homara, łosoś

wędzony w oliwie,tuńczyk w oliwie, rolmops, sardynki

w oliwie;

Tłuszcze i oleje tłuszcze do gotowania: oleje z wysokim udziałem nienasyconych

kwasów tłuszczowych, tłuszcz do smarowania chleba: 20 do 30 g masła;

wszystkie tłuszcze zwierzęce,

margaryna, smalec, łój;

Wyroby cukiernicze

i słodycze

biszkopty, andruty, wafle; wszystkie inne ciasta, słodycze, orzechy, migdały, owoce kandyzowane, kakao;
Kluski, ziemniaki,

kasze

ziemniaki gotowane, tarte, pieczone bez tłuszczu ziemniaki smażone, krokiety, kluski, makaron, mamałyga, ryż;
Jarzyny i sałaty wszystkie z wyjątkiem różnych

strączkowych;

jarzyny strączkowe: soja, biała fasola, żółty groch, soczewica;
Grzyby wszystkie grzyby przygotowane

z małą ilością tłuszczu;

pieczarki, smardz, kurka,

biały grzyb, trufla;

Owoce jabłka, morele, jeżyny, poziomki,

grejpfruty, maliny, porzeczki, wiśnie, mandarynki, melony, pomarańcze,

czerwone borówki, pigwy, cytryny;

suszone jabłka,suszone gruszki, suszone śliwki, suszone morele, daktyle, figi,rodzynki, śliwki, gruszki, orzechy, migdały;
Zupy chudy bulion, zupa jarzynowa,

zupa na kościach;

tłusty bulion, zupy z jarzynami

strączkowymi, zupy mączne;

Desery kompot, świeże owoce, galaretka

owocowa, potrawy z twarogu;

kremy, budynie itp.
Napoje soki jarzynowe, niesłodzona herbata

i kawa,napoje mleczne,woda mineralna, rozcieńczone soki owocowe;

wszystkie napoje słodzone,

wszystkie napoje alkoholowe;

Skorupiaki i ślimaki ostrygi, krewetki, homary, raki, małże, ślimak winniczek, krab;
Mleko i produkty mleczne maślanka, jogurt, chude mleko, serwatka, mleko zsiadłe, twaróg; krem, śmietana, lody śmietankowe;
Jaja gotowane jaja kurze – białka jajo z majonezem;
Ser ser chudy, półtłuste; gatunki sera o ponad 40 proc. zawartości tłuszczu: pełnotłuste – ementalski ,szwajcarski, śmietankowy;

Układanie diety to „manewrowanie” wartościami ilościowymi jakościowymi produktów żywnościowych. Najczęściej zalecane diety odchudzające mają większą ilość białka i surówek warzywnych. Nam wystarczy dieta zawierająca 800 – 1400 kcal dziennie. Wybór artykułów spożywczych i intensywność kuracji zależy od naszych chęci i możliwości. Pamiętajmy jednak, że nowy styl odżywiania musi obowiązywać do końca życia. W przeciwnym wypadku znowu zaczniemy przybierać na wadze. U osób przeciętnie odżywiających się jest w tkance tłuszczowej 100 tys. kcal, a więc tyle energii, ile wystarczy na miesiąc zupełnego głodu. Tabela 10 podaje spis najważniejszych produktów żywnościowych podzielonych na wskazane i przeciwwskazane w leczeniu odchudzającym. Zabronionych artykułów otyli powinni zdecydowanie unikać. Dlatego należy orientować się w jakości (pod względem zawartości węglowodanów, białek, tłuszczów) oraz wartości energetycznej spożywanych pokarmów. Nadwaga i zapadalność na otyłość wiąże się bowiem z dostępem do bogatego energetycznie pożywienia. Na początku obliczanie i sprawdzanie w tabelach będzie dla nas uciążliwe, ale z czasem nauczymy się określać „na oko”. Za J. Tatoniem podaję cztery grupy potraw, które powinno się stosować w diecie. Ten podział ma’ nam pomóc w zdobyciu nowych nawyków żywieniowych.

I- potrawy, które muszą być spożywane każdego dnia: chude mięso, chudy biały ser, białko jaja – wszystko w ilościach 300 g dziennie (waga w stanie surowym), 4 – 6 szklanek wody (herbaty, kawy) oraz 1 kapsułka preparatu wielowitaminowego.

II – artykuły żywnościowe, które mogą być spożywane w ilości dowolnej. Są to produkty zawierające nie więcej niż około 5% węglowodanów, duże ilości wody, witamin, soli mineralnych, nie mają tłuszczu – jarzyny, maślanka, odtłuszczone mleko.

III – produkty spożywane z umiarem, posiadające 10-12% węglowodanów i bardzo małe ilości białka – mleko o niskiej zawartości tłuszczu, buraki, brukselka, rzepa, marchew, cebula, szparagi, świeży zielony groszek, pory, soki owocowe, owoce, jagody.

IV – wysokokaloryczne, bogate w węglowodany lub tłuszcze produkty, których spożywanie należy ograniczyć lub w ogóle wykluczyć je z jadłospisu – produkty mączne, kasze, cukier i jego przetwory, groch, fasola, żółte sery, biały ser tłusty, pieczywo, ciasta, tłuste mięsa (kaczka, gęś, wieprzowina), sardynki, węgorze, karp, słodycze, ziemniaki oleje, oliwa, masło, smalec, margaryna, mleko pełnotłuste lub skondensowane, orzechy, winogrona. A oto wielkości „bezpieczne” i wystarczające produktów i artykułów spożywczych spożywanych przez nas codziennie:

pieczywo 100g – chleb razowy, pumpernikiel, graham, 6 sucharów

lub 10 herbatników,

kasze wszystkie rodzaje, również ryż – 30g = 2 płaskie łyżki stołowe,

ziemniaki 100g=2 średnie,

owoce 250g agrest 1/4 szklanki, cytryna – 1 szt, czarne jagody,

czereśnie, wiśnie 1/4 szklanki, jabłka – 2 duże lub 3 małe, porzeczki

– 1/2 szklanki, pomarańcze – 1 szt., poziomki, truskawki 1/4 szklanki,

mleko (odtłuszczone, słodkie i kwaśne) – 500g 2 szklanki lub 1,5szkl.

jogurtu, 2 szkl. kefiru, maślanki,

mięso 200g mięsa wołowego bez kości lub cielęciny, kury,

kurczaka, 150g indyka, 150g polędwicy, szynki konserwowej, 200g

śledzia solonego, 200g flądry, płotek, 250g dorsza, leszcza, 80g mięsa

można zamienić na l jajo, twaróg (chudy biały ser) – 50g

masło 10g= 2 łyżeczki lub 10g majonezu, l0g margaryny, 10 g oleju,.

warzywa – marchew – 5 szt. dużych lub groszek zielony – 1/4

szklanki lub rzepa – 4 szt., a ponadto bez ograniczeń pojedynczo lub

mieszane: botwina, papryka, pomidory, sałata, szczaw, szpinak,

ogórki zielone i konserwowe, kapusta, szczypiorek, kalarepa, świeże

grzyby, szparagi, dynia, chrzan, pietruszka, brukselka.

Niedobór lub nadmiar pewnych składników powoduje wykorzystanie

innych. Posiłki powinno się sporządzać ze wszystkich produktów,

ale w małych ilościach.

Przygotowując posiłek, pamiętajmy:

– mleka nie można zastąpić innym produktem ze względu na

zawartość wapnia. Bogatym źródłem wapnia jest serwatka, 1 szklanka

mleka odpowiada: – 1/3 całodziennego zapotrzebowania na

wapń, około 1/4 na witaminę B2, około 1/5-1/6 na białko zwierzęce.

– sery są gorszym źródłem wapnia niż mleko.

– jaja zawierają wszystkie składniki podstawowe z wyjątkiem

witaminy C. Białko jaja ma najwyższą wartość biologiczną,

– mięso, ryby, drób, podroby (wątroba, serce itp.) zawierają

wysokowartościowe białka oraz witaminy z grupy B, ale prawie

wcale nie mają wapnia i witaminy C, wartość biologiczna białka jest

mniejsza w wędlinach gorszych gatunków. Zależy od ilości wody

i tłuszczu w wyrobie.

– masło jest łatwo przyswajalne przez organizm i powinno być

spożywane tylko w postaci surowej. I

– śmietana ma mniej tłuszczu niż masło (masło 85% śmietana 10% – 30%).

– część tłuszczów należy spożywać w postaci olejów roślinnych,

które można dodawać do sałatek i surówek.

– tłuszcze przypalone, stare, zjełczałe są szkodliwe dla zdrowia.

– ziemniaki mają dużo węglowodanów, witaminy C oraz składników

mineralnych, zwłaszcza potasu. Ilość witaminy C maleje na

wiosnę. Ziemniaków nie należy jeść w ilościach nadmiernych, bo nie

wystarczy nam miejsca (w żołądku) dla innych warzyw. W kiełkujących

ziemniakach wytwarza się solanina, związek toksyczny dla

organizmu; takie ziemniaki należy grubiej obierać i usuwać oczka.

– wątroba i ryby zawierają witaminę A, dlatego trzeba je podawać

zimą.

– ilość błonnika w produktach zbożowych zależy od przemiału

im ciemniejsza mąka, tym więcej w niej błonnika.

– owoce i warzywa są produktami niskokalorycznymi, zawieraj

niewiele węglowodanów, bardzo mało białka i tłuszczów za to dużo

wody, błonnika i składników mineralnych.

Witaminę C mają: czarne, czerwone i białe porzeczki, truskawki,

poziomki, agrest, maliny, owoce cytrusowe, pomidory, słodka papryka,

czerwona kapusta, brukselka.

Karoten (zimą zamieniany w organizmie w witaminę A): marchew,

dynia, szpinak, zielona sałata, fasolka szparagowa, groszek

zielony, koperek, melon.

składniki mineralne: buraki, pietruszka, seler, cebula, rabarbar,

por, ogórki, rzepa, jabłka, gruszki, śliwki, czereśnie, wiśnie, borówki,

żurawiny, winogrona, banany.

Warzywa strączkowe mają dwa razy więcej białka niż kasza,

mąka czy makaron, ale jego wartość jest niższa od białka zawartego

w jajach, mleku, serze, mięsie.

Suche warzywa strączkowe należy podawać w umiarkowanych

ilościach, ponieważ są ciężko strawne i powodują wzdęcia.

Cukier i cukierki mają tylko węglowodan. Wytwarzają energię,

lecz nie zawierają żadnych składników mineralnych.

– ciastka i czekolady to przede wszystkim cukier,

– dżemy i marmolady zawierające 50% owoców dostarczają

niewielkich ilości składników mineralnych i błonnika.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XV

 

TROCHĘ RUCHU NIE ZASZKODZI!

XVI – wieczny aforyzm głosi, że „ruch może zastąpić każdy lek, ale żaden lek nie zastąpi ruchu”. Coś w tym jest, skoro zdrowy człowiek położony do łóżka ma po dwóch tygodniach zaburzenia w 25% podstawowych funkcji fizjologicznych. Ruch jest związany z życiem człowieka i człowiek musi się poruszać zgodnie z własnymi możliwościami. Wysiłek fizyczny realizuje dwa podstawowe cele lecznicze: – zmniejsza nadmiar masy ciała kosztem tkanki tłuszczowej. – podnosi sprawność układu sercowo-naczyniowego. Dlatego proponuję ruch, ale umiarkowany. Intensywne treningi są dla osób zdrowych i z niewielką nadwagą (10- 15 kg). W przypadku większej otyłości występują już przeważnie powikłania, a także schorzenia, które zbyt forsowny ruch mógłby pogłębić, powodując dolegliwości układu mięśniowego i kostno stawowego, zaburzenia krążenia, podwyższenie ciśnienia krwi i ogólne złe samopoczucie. Obolali, chorzy i nieszczęśliwi, szybko zaniechalibyśmy tej formy odchudzania. Na początek wysiłek powinien być łatwy, długotrwały, o małej intensywności. Zacznijmy od spaceru, przejdźmy najpierw dwa, potem trzy i cztery przystanki autobusowe. To już zmniejszy nasz apetyt. Przestajemy jeździć windą, zaczynamy chodzić bardziej dynamicznie, maszerujemy. Przebiegnięcie 1 km wymaga prawie tyle energii, ile marsz na tym dystansie. A marsz dla otyłego jest wygodniejszy. Chudnąc, zwiększamy wysiłek, przedłużamy, wzmagamy intensywność ruchu. Bowiem najpierw musimy zrzucić parę kilogramów, a następnie rehabilitować organizm ruchem. Od spacerów, poprzez etapy gimnastyki i treningu dojdziemy nawet do wyczynu. Ale powoli, ma to przebiegać w czasie i zgodnie z poprawą naszego stanu zdrowia. Dopiero wówczas aerobic, jogging czy callanetics będą także dla nas. Ruch i ćwiczenia gimnastyczne jako bodźce naturalne oddziałują na cały organizm. Wpływają korzystnie na czynność wszystkich narządów i dlatego mogą zwiększyć, a nawet przywrócić pełną sprawność fizyczną. A co najważniejsze – mogą zredukować tkankę tłuszczową. Ćwicząc, możemy modelować naszą sylwetkę. Istnieje bowiem możliwość działania na• te grupy mięśni, wśród których gromadzi się tkanka tłuszczowa, a które na co dzień są raczej rzadko używane. W czasie kuracji stosujemy ruch dozowany, nie wysiłkowy, nie wymuszony, nie taki, żeby ociekać potem i sapać, by bolała nas głowa i kołatało serce. Po prostu ruch taki, na jaki nas stać, ale jednocześnie – jak najbardziej, rozszerzony. Rezygnujemy z leniwego trybu życia, ale nie zamęczamy się ponad miarę naszych możliwości. Gimnastykę należy rozpocząć od kilku powtórzeń każdego ćwiczenia. Gimnastykując się, należy często odpoczywać i wówczas głęboko oddychać. W miarę nabywania sprawności zwiększamy liczbę powtórzeń. Zestawy ćwiczeń, zwłaszcza w początkowym okresie, nie powinny zawierać więcej niż 10 ćwiczeń. Po każdym ćwiczeniu dobrze jest wykonać kilka ruchów rozluźniających. Jeżeli ćwiczenia są zbyt trudne lub zbyt męczące, można skrócić czas przeznaczony na wykonanie jakiegoś elementu.

I. Zestaw ćwiczeń dla osób zdrowych i sprawnych

Ćwiczenie 1.

Pozycja wyjściowa:

Pozycja stojąca, stopy zwarte, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Wymach ramion w górę, skłon w przód z luźnym przemachem

ramion w tył, zamach ramion, wyprost tułowia. Powrót do

pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 2.

Pozycja wyjściowa:

Siad z nogami wyprostowanymi, ręce oparte z tyłu na podłodze.

Ruch:

Podciągnąć nogi w kierunku klatki piersiowej, chwycić rękami

niżej kolan i przyciągnąć głowę. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 3.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na plecach, nogi zgięte w stawach kolanowych i biodrowych,

stopy oparte na podłożu, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Unieść nogi zgięte w górę, naśladować ruchy jazdy na rowerze.

Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 4.

pozycja wyjściowa:

Leżenie na brzuchu, ramiona wyciągnięte w przód, nogi wyprostowane.

Ruch:

Unieść równocześnie prawą nogę i lewą rękę w górę, opuścić i to

samo przeciwnymi kończynami. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 5.

Pozycja wyjściowa:

Siad klęczny, ramiona wyciągnięte w bok.

Ruch: Skręcić tułów i głowę w prawą stronę, cofnąć prawą rękę w tył.

To samo w stronę przeciwną. Ćwiczenie kończymy,opuszczając

ramiona w dół.

Ćwiczenie 6.

Pozycja wyjściowa:

Siad w szerokim rozkroku, ramiona wyciągnięte w górę.

Ruch:

Zgiąć tułów i pochylić się mocno w przód. Wyprostować tułów,

ręce oprzeć z boku. Tułowia.

Ćwiczenie 7.

Pozycja wyjściowa:

Przysiad podparty .

Ruch:

Opierając ciężar na rękach prostować nogi w stawach kolanowych,

biodra unosić w górę. Wyprost do pozycji stojącej,

ramiona wzdłuż tułowia.

Ćwiczenie 8.

Pozycja wyjściowa:

Siad skrzyżny, dłonie oparte na kolanach.

Ruch:

Wyciągnąć ramiona w przód, pogłębiać skłon w przód. Powrót

do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 9.

Pozycja wyjściowa:

Siad, ramiona oparte na podłożu, nogi ugięte.

Ruch:

Luźne obszerne krążenia głową w obie strony. Siad, nogi

wyprostowane.

Ćwiczenie 10.

Pozycja wyjściowa:

Pozycja stojąca, ramiona opuszczone wzdłuż tułowia.

Ruch:

Wymach nogi lewej, rękami sięgnąć do stopy. To samo nogą

przeciwną. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 11.

pozycja wyjściowa:

Pozycja stojąca w szerokim rozkroku, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Przysiąść na lewej nodze, ugiąć ją w kolanie, wyprostować się

i to samo na drugiej nodze. Ćwiczenia kończymy w swobodnej

pozycji stojącej.

Ćwiczenie 12.

Pozycja wyjściowa:

Pozycja stojąca, ramiona opuszczone wzdłuż tułowia.

Ruch:

Wymach nogi lewej, rękami sięgnąć do stopy. To samo nogą

przeciwną. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 13.

Pozycja wyjściowa:

Pozycja stojąca, ramiona ugięte, ręce na barku.

Ruch:

W marszu wykonać głęboki skłon w przód z wydechem

i opuszczeniem ramion. Wyprost z założeniem rąk na karku.

Pozycja stojąca, ramiona wzdłuż tułowia.

Ćwiczenie 14.

Pozycja wyjściowa.

Pozycja stojąca przed ścianą w odległości około 2 m piłka

trzymana oburącz przed sobą.

Ruch:

Rzucić piłką pod kolanem, po odbiciu piłki chwycić oburącz i to

samo pod drugą nogą. Powrót do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 15.

Pozycja wyjściowa.

Pozycja stojąca, ramiona z laską wzdłuż tułowia.

Ruch:

W powolnym marszu unosić i opuszczać laskę z głębokimi

wdechami. Swobodna pozycja stojąca.

II. Zestaw ćwiczeń dla osób sprawnych mających

dłuższą przerwę w gimnastyce

Ćwiczenie 1.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna, ramiona opuszczone wzdłuż tułowia.

Ruch:

Unieść ramiona w górę w skos z jednoczesnym wdechem

(nosem), opuścić ramiona w dół – wydech (ustami).

Ćwiczenie 2.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna, ramiona uniesione w bok do poziomu.

Ruch:

Krążenie ramion w przód, a następnie w tył (łokcie wyprostowane).

Ćwiczenie 3.

Pozycja wyjściowa:

Siad prosty na podłodze, dłonie oparte na udach.

Ruch:

Podkurcz kolana z przyciągnięciem do klatki piersiowej.

Ćwiczenie 4.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie tyłem, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Przeniesienie ramion w tył za głowę (palcami dotknąć podłogi).

Ćwiczenie 5.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na boku, tułów wyprostowany.

Ruch:

Podkurczyć nogi (kolana pod brodę) i powrót do pozycji

wyjściowej. Ćwiczenie wykonać na prawym, a następnie na

lewym boku.

Ćwiczenie 6.

Pożycia wyjściowa:

Stojąc przodem do stołu, dłonie oparte na stole, stopy razem.

Ruch:

Odwodzenie nogi w bok. Ćwiczenie wykonać prawą i lewą nogą.

Ćwiczenie 7.

Pozycja wyjściowa:

Stojąc bokiem do krzesła, dłoń oparta na poręczy.

Ruch:

Unoszenie nogi zgiętej w kolanie do poziomu. Ćwiczenie

wykonać prawą i lewą nogą.

Ćwiczenie 8.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna, dłonie na biodrach.

Ruch:

Krążenie w prawą i lewą stronę.

Ćwiczenie 9.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Opad tułowia w przód (ćwiczenie wykonać wolno, powtórzyć od 3 do 5 razy).

Ćwiczenie 10.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna przodem do stołu, dłonie oparte.

Ruch:

Wspięcie na palce nóg.

Ćwiczenie 11.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna przodem do stołu, dłonie oparte.

Ruch:

Przysiad na całych stopach.

Ćwiczenie 12.

Pozycja wyjściowa:

Prawa noga wysunięta do przodu, prawa ręka uniesiona przodem

do góry.

Ruch:

Wykonać podskok ze zmianą nogi i ręki („pajacyk” w

płaszczyźnie strzałkowej). Ćwiczenie wykonać 5 razy.

Ćwiczenie 13.

Pozycja wyjściowa:

Postawa zasadnicza (ramiona wzdłuż tułowia).

Ruch:

Podskokiem rozkrok z jednoczesnym wymachem ramion bokiem

w górę („pajacyk” w płaszczyźnie czołowej). Ćwiczenie

wykonać 5 razy.

Ćwiczenie 14.

Pozycja wyjściowa:

Stając przodem do siołu, dłonie wsparte na krawędzi.

Ruch:

Marsz w miejscu z wysokim unoszeniem kolan.

Ćwiczenie 15.

Pozycja wyjściowa:

Postawa rozkroczna, dłonie wsparte na biodrach.

Ruch:

Skręt tułowia w lewą stronę z jednoczesnym odmachem lewej

ręki w bok i powrót do pozycji wyjściowej. Ćwiczenia wykonać

lewą i prawą ręką.

Wykonując podany wyżej zestaw ćwiczeń należy mięśnie, które

chcemy ćwiczyć uginać powoli i systematycznie. W czasie, gdy napięte

są mięśnie nie należy wykonywać żadnych ruchów (ćwiczeń).Wykonywanie

pojedynczych ćwiczeń nie stanowi żadnego obciążenia dla

układu krążenia. Wykonywanie wielu ćwiczeń jedno po drugim bez

przerwy – u osób z pewną niewydolnością układu krążenia może

wywołać pewne zaburzenia w tym układzie.

Każde ćwiczenie; winno być powtórzone 8 – 12 razy. Czas

ćwiczenia wynosi 2 – 3 minuty, a każdorazowego napięcia mięśni

powinno wahać się od 2 do 5 sek. Po każdym ćwiczeniu należy zrobić

przerwę, której długość uzależniona jest od stanu ogólnego pacjenta

I stopnia wytrenowania.

III. Zestaw ćwiczeń dla osób ze schorzeniami przewlekłymi

 

Ćwiczenie 1.

Pozycja wyjściowa:

Siad na krześle, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

zacisnąć mocno pięści, napinając mięśnie ramion.

Ćwiczenie 2.

Pozycja wyjściowa:

Jak wyżej, ramiona uniesione w górę, dłonie splecione, wewnętrzną

częścią dotykają tyłu głowy.

Ruch:

Łokcie do tyłu z jednoczesnym ściągnięciem łopatek i napięciem

mięśni grzbietu.

Ćwiczenie 3.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.

Ruch:

Próba uniesienia nóg do góry (napięcie mięśni brzucha i nóg).

Ćwiczenie 4.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia.

Ruch:

Próba uniesienia tułowia do góry (napięcie mięśni obręczy

barkowej i brzucha).

Ćwiczenie 5.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na plecach, dłonie splecione nad głową.

Ruch:

„Wypadnięcie” brzucha.

Ćwiczenie 6.

Pozycja wyjściowa:

Siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

Napinanie rzepki (ćwiczenie wykonać na prawej, a następnie

na lewej nodze).

Ćwiczenie 7.

Pozycja wyjściowa:

Siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

Zginanie grzbietowe stóp (palce do góry)

napinaniem mięśni przednich podudzia.

Ćwiczenie 8.

Pozycja wyjściowa:

Siad prosty na kocu lub dywanie.

Ruch:

Zginanie podeszwowe stóp (palce do dołu) – napinanie mięśni

tylnych podudzi.

Ćwiczenie 9.

Pozycja wyjściowa:

Siad na krześle, ramiona uniesione do poziomu, dłonie jak przy

powitaniu.

Ruch:

Próba „rozsuwania” dłoni połączona z napięciem mięśni ramion

oraz całej obręczy barkowej.

Ćwiczenie 10.

Pozycja wyjściowa:

Siad na krześle, ramiona ugięte w stawach łokciowych dotykają

tułowia .

Ruch:

Przyciąganie ramion do tułowia z jednoczesnym napinaniem

mięśni piersiowych.

Ćwiczenie 11.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na brzuchu, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.

Ruch:

Wykonać „łuk” (głowa, tułów i nogi w górę). Na podłożu

spoczywają jedynie biodra – wytrzymać przyjętą pozycję, powrót

do pozycji wyjściowej.

Ćwiczenie 12.

Pozycja wyjściowa:

Leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane

w rozkroku, pomiędzy stopami piłka.

Ruch:

Próba ściskania piłki (napinanie mięśni przywodzących uda).

Ćwiczenie 13.

Pozycja wyjściowa:

Jak wyżej, dłonie splecione pod głową, nogi w rozkroku

dotykają wewnętrznej strony nóg krzesła.

Ruch:

Próba „rozerwania” krzesła (wykonać rozkrok połączony z napięciem

mięśni odwodzących uda).

Ćwiczenie 14.

Pozycja wyjściowa:

Jak wyżej, palce stóp dotykają ściany.

Ruch:

Zgięcie podeszwowe stóp (próba odpychania ściany – napinanie

mięśni ud).

Ćwiczenie 15.

Pozycja wyjściowa:

Jak wyżej. Ramiona w bok (dłonie do dołu).

Ruch:

Próba podniesienia całego ciała do góry (ciężar ciała spoczywa

na piętach i dłoniach), wytrzymać na dwa i trzy. Powrót do

pozycji wyjściowej.

Po zakończeniu ćwiczeń, zróbmy krótki odpoczynek przeznaczony na relaks i rozluźnienie mięśni. Dobrze jest wtedy posłuchać spokojnej i cichej muzyki. Otyłość może być problemem całego życia – chorzy z nadwagą mają wiele dolegliwości i niepokojących objawów. Leczenie otyłości wymaga samokontroli i wytrwałości. Skuteczna kuracja zależy przede wszystkim od nas samych. Odpowiednie nawyki życia i dyscyplina psychiczna pozwala nam, nawet w chwili stresu, nie sięgać po jedzenie. Wyrobienie nawyków zdrowego żywienia to konieczność. Bez nich nie uda się zachować zdrowia i prawidłowej sylwetki. Wiemy już, że wybór produktów i artykułów spożywczych jest spory. Musimy jednak przezwyciężyć nawyki stare i zapamiętać, że np. jajecznicę można usmażyć na dwóch łyżkach surowego mleka, a garść rodzynek jest zdrowsza od tabliczki czekolady. Każdą nadwyżkę kalorii – ponad niezbędne do prawidłowego funkcjonowania – organizm odłoży w tkance tłuszczowej. Zdrowiej jest nie dojadać niż przejadać się – najzdrowsze jest to, czego nie zjemy. Proponuję zacząć od rezygnacji z 1/4 potraw, do których przywykliśmy. Jeść wszystko po trochu, z zachowaniem dużej różnorodności pokarmów. Jeść powoli i myśleć o tym, co się je. Przygotowywać porcje dla siebie i na swoim talerzu. Nie dojadać między posiłkami. Pamiętać, że alkohol jest wysokokaloryczny, choć jałowy, a w dodatku pobudza apetyt, czyli od razu mamy podwójną stratę. Nie jeść podczas oglądania telewizji. Nie „przegryzać” w czasie czytania. Nie poprawiać sobie samopoczucia jedzenie. Nie robić kulinarnych uciech tuż przed snem. Po godzinie osiemnastej można zjeść jedynie grejpfruta, tartą marchew, pomarańczę, ogórki kiszone, łodygi selerów. Jedzenie o określonych godzinach pomoże nam wyrobić warunkowy odruch spożywania posiłków w odpowiednim czasie. Nauczymy się w ten sposób blokować ośrodek łaknienia, który pobudzony będzie w czasie planowanych posiłków. Żołądek reaguje na odruch i zaczyna wydzielać soki trawienne. o danej godzinie. Oprócz płynów gorących, które musimy spożywać, żeby przewód pokarmowy mógł prawidłowo funkcjonować, pijemy wodę mineralną (przyspiesza przemianę materii), np. Kry s t y n k ę czy B u s k o w i a n k ę. A oto zalecenia, których należy bezwzględnie przestrzegać:

– jeść cztery razy dziennie (to wcale nie jest za często: im rzadziej przyjmujemy posiłki, tym grubsza jest nasza tkanka podskórna) – dwa razy chude mięso, cztery razy jarzyny lub owoce, dwie szklanki odtłuszczonego mleka lub jego przetworów,

– wyeliminować z jadłospisu potrawy zawierające dużo tłuszczu oraz słodycze,

– nie głodzić się, bo potem grozi nam przejedzenie,

– kroić bardzo cienkie plasterki – większa ilość stworzy złudzenie obfitszych porcji,

– kłaść potrawy na mniejszych talerzykach,

– jeść powoli, nie jeść łakomie,

– nie zwiększać energetyczności produktów wysokoenergetycznych, np. jeść kartofle gotowane (a nie frytki),

– stopniowo zmniejszać ilość spożywanych kalorii (w najgorszym razie utrzymać, ale nie zwiększać),

– wstawać od stołu z uczuciem niedosytu.

Kurację odchudzającą można wspomóc farmakologią, zwłaszcza wtedy, gdy pacjent nie potrafi szybko zmienić swoich nawyków żywieniowych. Leki hamujące apetyt stosuje się przede wszystkim na początku leczenia, w sposób przerywany i nie dłużej niż 16 tygodni w roku. Mogą one ułatwić nabycie i utrzymanie nowych przyzwyczajeń w zakresie odżywiania się. Leczenie takie powinno odbywać si pod nadzorem lekarza. W „walce z otyłością” spróbujmy znaleźć elementy pogodne a nawet przyjemne: zdrowiejemy, poprawia się nasza sylwetka, wygląd i samopoczucie. By zrzucić z siebie zbędne kilogramy i zachować zdrowie trzeba tego przede wszystkim chcieć. Potem należy zrozumieć, że nie przychodzi to samo. Pamiętajmy jednak – tysiące osób zrobiło to przed nami i powiodło się im.

Powrót do spisu treści >>

ROZDZIAŁ XVI

 

PRZYKŁADY DIET ODCHUDZAJĄCYCH

Dla osób zdrowych

 

Nazwa potrawy Nazwa produktu Ilość w gramach Kalorie

Dieta I – 1000 kcal

Śniadanie

pasta z sera i szynki

chleb Graham z masłem

herbata z mlekiem

ser biały

szynka konserwowa

chleb Graham

masło

mleko

50

50

50

10

200

43,5

66,5

117,5

74,8

106,0

Razem śniadanie: 408,3
Obiad

pieczeń cielęca w pergaminie

kapusta włoska z wody

sałata z pomidorów z cebulą

mus z rabarbaru

cielęcina

kapusta włoska

pomidory

cebula

rabarbar

białko

250

300

100

20

100

20

205

105

20

6,8

16

9,2

Razem obiad: 353
Kolacja

kura gotowana na zimno

surówka z marchwi

Kura

marchew

300

200

195

42

Razem kolacja: 237
Ogółem wartość: 998

Dieta II 1000 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

chleb Graham

jaja na twardo

sałatka z pomidorów z cebulą

Mleko

Graham

jaja

pomidory

cebula

150

50

100

100

20

9,5

117,5

140

20

6,8

Razem śniadanie: 363,8
Obiad

sztuka mięsa

szpinak

surówka z marchwi z cytryną

jabłka deserowe

Wołowina

szpinak

mleko

marchew

jabłka

250

300

20

150

150

217,5

66

10,6

31,5

81,0

Razem obiad: 406,6
Kolacja

ozorki cielęce w galarecie

mizeria z ogórków z koperkiem

ozorki cielęce

żelatyna

włoszczyzna

ogórki świeże

koperek

200

3

50

200

10

182

10,3

16,5

22

Razem kolacja: 230,8
Ogółem wartość: 1001,2

Dieta I 1400 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

polędwica konserwowa

chleb bułkowy z masłem

jabłko pieczone

 

Mleko

polędwica konserwowa

chleb bułkowy

masło

jabłko

150

100

50

5

100

79,5

133

121

37,4

54

Razem śniadanie: 424,9
Obiad

wołowina duszona

buraczki

surówka z rzodkwi czarnej

ziemniaki

jabłko w galarecie morelowej

Wołowina

włoszczyzna bez kapusty

buraki

czarna rzodkiew

ziemniaki

jabłko

galaretka morelowa

200

100

200

100

100

50

1p

174

37

68

33

80

27

94

Razem obiad: 537
Kolacja

jajecznica na parze

pomidory parzone

pieczywo z masłem

herbata z mlekiem

Jajka

pomidory

chleb biały

masło

mleko

114

100

50

5

200

174

20

121

37,4

106

Razem kolacja: 458,4
Ogółem wartość: 1420,3

Dieta II 1400 kcal

Śniadanie

kawa z mlekiem

pieczywo z masłem

jajecznica z białka na parze z zieloną pietruszką

parówka na gorąco

 

Mleko

chleb biały

masło

białko jaja

mleko

pietruszka zielona

parówka

150

50

5

60

50

100

79,5

121

37,4

27,6

26,5

261

Razem śniadanie: 553
Obiad

klops pieczony w pergaminie

marchewka karotka z wody

sałata zielona z kefirem

ziemniaki

napój z buraków kiszonych

Cielęcina

mleko

bułka

marchew

sałata

kefir

ziemniaki

buraki

cukier

200

20

20

200

100

20

100

250

2

165

10,6

49,8

42

12

11,4

80

85

8

Razem obiad: 453,8
Kolacja

twarożek z rzodkiewka

pieczywo

jabłka pieczone

Twaróg chudy

rzodkiewka

pieczywo

jabłka

150

100

50

200

135,5

12

121

108

Razem kolacja: 376,5
Ogółem wartość: 1383,2

Dieta I 1800 kcal

Śniadanie

mleko

pieczywo mieszane z masłem

 

twarożek

rzodkiewki

Mleko

chleb biały

grahamka

masło

twarożek

rzodkiewki

250

50

50

10

100

50

132,5

121

117,5

74,8

87

6

Razem śniadanie: 538,8
Obiad

krupnik

dorsz smażony panierowany

ziemniaki

surówka z kiszonej kapusty

mus z jabłek z wafelkiem

Włoszczyzna

kasza jęczmienna

śmietana

filety z dorsza

maka

jaja

mleko

bułka tarta

olej

ziemniaki

kapusta kiszona

marchew

cukier

jabłka

białko jaja

cukier

andrut

50

30

20

200

5

10

10

10

20

200

150

50

5

100

10

10

10

18,5

102,9

41,6

128

17,6

14

5,3

35,8

180

160

30

10,5

20

54

14

40

35,2

Razem obiad: 907,4
Kolacja

jaja sadzone

bukiet z jarzyn

Jaja

masło

kalafior

fasola szparagowa

marchew

pomidor

cukier do herbaty

100

10

200

100

100

100

10

140

74,8

32

38

21

20

40

Razem kolacja: 365,8
Ogółem wartość: 1812,0

Dieta II 1800 kcal

Śniadanie

kawa zbożowa z mlekiem

 

 

pieczywo mieszane z masłem

 

 

szynka konserwowa

chrzan tarty

Kawa zbożowa

mleko

cukier

masło

graham

chleb „bułka”

szynka konserwowa

chrzan

150

10

10

50

10

100

30

79,5

40

74,8

117,5

121

133

19,2

Razem śniadanie: 585,0
Obiad

barszcz czerwony czysty z paluszkami drożdżowymi

cielęcina duszona

ziemniaki

fasolka szparagowa z wody

surówka z marchwi i rzodkwi czarnej

Buraki

włoszczyzna

drożdże

mąka

tłuszcze

jaja

mleko

cielęcina

ziemniaki

fasola szparagowa

marchew

rzodkiew

cukier

galaretka bar.

100

50

51

15

6

5

10

200

200

100

120

30

5

1/4p

34

16,5

1

52,8

46

7

5,3

164

160

38

25,2

9,9

20

94

Razem obiad: 673,7
Kolacja

kasza gryczana

mleko zsiadłe

Kasza gryczana

tłuszcz

mleko kwaśne

100

5

300

348

38,4

159

Razem kolacja: 545,4
Ogółem wartość: 1804,1

Dla osób z prawidłowym lub podwyższonym ciśnieniem krwi, bez

dolegliwości przewodu pokarmowego.

Pacjenci, którzy mają dolegliwości o typie gastropatii, cholecystopatii, pancreopatii itp.

powinni tę dietę zmodyfikować następująco:

warzywa i owoce podawać gotowane, chleb razowy zamienić na

czerstwy i zwykły.

1 DZIEŃ

Śniadanie

jajo na twardo lub miękko, lub sadzone – smażone na słodkim mleku, 2 pomidory,

kromka razowego chleba bez masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.

Obiad

1/4 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty w dowolnej

ilości (bez cukru i śmietany). Szklanka herbaty lub kawy

zbożowej.

Kolacja

10 dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka mleka

herbaty.

2 DZIEŃ

Śniadanie

Jedna porcja galaretki z kurczaka i kromka chleba razowego,

surówka z warzyw na surowo, szklanka herbaty.

Obiad

10 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot z jabłek bez

cukru lub szklanka herbaty.

Kolacja

Sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych ogórków,

kromka razowego chleba, szklanka herbaty.

3 DZIEŃ

Śniadanie

2 kromki razowego chleba z białym serem, szklanka herbaty

lub mlecznej kawy.

Obiad

10 dkg chudej ryby (np. dorsz), surówka w dowolnej ilości,

szklanka herbaty.

Kolacja

10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka herbaty,

jabłko.

4 DZIEŃ

Śniadanie

10 dkg białego chudego sera, kromka chleba razowego, szklanka

mleka.

Obiad

Szklanka maślanki, 20 dkg gotowanej wołowiny, dowolna ilość

warzyw.

Kolacja

5 dkg wołowej wędliny, jedna kromka razowego chleba, sałata

zielona z kwaśnym mlekiem.

5 DZIEŃ

Śniadanie

5 dkg szynki wołowej, l jajko, kromka chleba razowego,

szklanka mleka.

Obiad

20 dkg chudej ryby gotowanej lub duszonej, surówka z 2 rodzajów

warzyw w dowolnej ilości, szklanka soku z marchwi.

Kolacja

10 dkg tatara, ogórek, 1 kromka razowca.

6 DZIEŃ

Śniadanie

10 dkg chudego twarogu, ogórek, kromka razowego chleba.

Obiad

Omlet z 2 jaj na mleku, kalafior.

Kolacja

Szklanka jogurtu, kromka chleba.

7 DZIEŃ

Śniadanie

Galaretka z dorsza lub błękitka, kromka razowca, 1 papryka.

Obiad

Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) przygotowany na rożnie,

mizeria ze świeżego ogórka przyprawiona kwaśnym mlekiem.

Kolacja

Suchar, jogurt.

Podwieczorek lub kolację może stanowić 1 jabłko lub szklanka

soku z niesłodzonych owoców lub warzyw.

Wszystkie posiłki solić niewiele, stosować przyprawy smakowe

i ziołowe (Vegeta, Vissana itp.)

Dla osób o niskim ciśnieniu krwi, bez dolegliwości przewodu

pokarmowego.

 

1 DZIEŃ

Śniadanie I

Jajko, 1 kromka chleba razowego, herbata bez cukru.

Śniadanie II

Czarna kawa, 5 dkg chudego białego sera z cebulą.

Obiad

20 dkg chudej gotowanej ryby. Główka zielonej sałaty przyprawiona

cytryną i kwaśnym mlekiem, kompot bez cukru.

Podwieczorek

l szklanka maślanki lub mleka zsiadłego, 1 kromka razowego

chleba .

Kolacja

10 dkg tatara z cebulą, kromka suchego razowego chleba, herbata

bez cukru, jabłko.

2 DZIEŃ

Śniadanie I

5 dkg twarogu z cebulą, 1 szklanka soku z marchwi, kromka

chleba razowego.

Śniadanie II

Kawa czarna, 2 suchary.

Obiad

10 dkg gotowanej wołowiny, 20 dkg gotowanego lub duszonego

szpinaku z kwaśnym mlekiem, to dkg niesłodkich owoców,

(nie banany, gruszki, winogrona).

Podwieczorek

l szklanka jogurtu.

Kolacja

10 dkg sałatki z gotowanych jarzyn (bez majonezu i śmietany),

kromka razowego chleba, herbata.

3 DZIEŃ

Śniadanie I

1 jajo na twardo, kromka chleba razowego, szklanka gorącego

chudego, mleka.

Śniadanie II

Plasterek pieczonej wołowiny, 1 kromka chleba razowego,

czarna kawa.

Obiad

1/4 kurczaka gotowanego, duszonego lub z rożna, sałatka

wielowarzywna, kompot bez cukru.

Podwieczorek

1 szklanka maślanki, 1 suchar.

Kolacja

10 dkg chudej ryby (dorsz), surówka z marchwi, 1 szklanka

herbaty.

4 DZIEŃ

Śniadanie I

10 dkg galaretki z ryby lub kurczaka, l kromka chleba razowego,

1 szklanka herbaty z mlekiem.

Śniadanie II

Kawa naturalna, 5 dkg białego sera.

Obiad

Chłodnik z 2 jajkami na twardo, jabłko pieczone.

Podwieczorek .

1 herbatnik, 1 szklanka mleka zsiadłego.

Kolacja

10 dkg grzybów gotowanych lub duszonych, 1 kromka grahama,

herbata.

5 DZIEŃ

Śniadanie I

2 łyżki płatków owsianych na chudym

10 dkg chudego białego sera.

Śniadanie II

Czarna kawa, 1 suchar.

Obiad

20 dkg ryby gotowanej w jarzynach lub. z rusztu,

z selera w dowolnej ilości, kompot bez cukru.

Podwieczorek

1 szklanka kefiru, l plasterek chrupkiego pieczywa.

Kolacja

20 dkg szpinaku, 10 dkg cielęciny gotowanej lub duszonej,

1 jabłko.

6 DZIEŃ

Śniadanie I

l kromka grahama, 10 dkg twarogu z cebulą, herbata z mlekiem.

Śniadanie II

Kawa, l jabłko.

Obiad

Szaszłyk (bez tłuszczu) z drobiu lub wołowiny, surówka

z kiszonej kapusty, jabłko.

Podwieczorek

l szklanka soku z marchwi, suchar.

Kolacja

Kalafior z wody 20 – 30 dkg.

7 DZIEŃ

Śniadanie I

l parówka, 10 rzodkiewek, herbata z mlekiem, 1 kromka

grahama.

Śniadanie II

Kawa naturalna, kisiel bez cukru.

Obiad

Omlet z 2 jaj, smażony na mleku z warzywami (groszek zielony,

fasolka itp.), 2 pomidory.

Podwieczorek

1 szklanka maślanki, suchar.

Kolacja

10 dkg ryby chudej! w galarecie, grahamka, jabłko.

8 DZIEŃ

Śniadanie I

10 dkg kiełbasy szynkowej wołowej lub wołowiny duszonej,

graham, herbata.

Śniadanie II

Kawa naturalna, suchar.

Obiad

10 dkg chudej cielęciny, 1/2 kalafiora, kompot bez cukru.

Podwieczorek

1 szklanka kefiru, 1 kromka chrupkiego pieczywa.

Kolacja

Szaszłyk z ryby — 10 dkg, 2 pomidory.

9 DZIEŃ

Śniadanie I

2 jaja na twardo, 1 szklanka mleka, grahamka.

Śniadanie II

Plaster białego twarogu, kawa naturalna.

Obiad

10 dkg duszonej wołowiny, surówka z marchwi, jabłko.

Podwieczorek

Jogurt, sucharek.

Kolacja

1 jajko na twardo, 1 ogórek kwaszony, 1 grahamka.

10 DZIEŃ

Śniadanie I

Jajecznica z 2 jaj, smażonych na mleku, 1 kromka chleba

razowego, herbata.

Śniadanie II

Kawa naturalna, 1 suchar.

Obiad

1 szklanka bulionu, szaszłyk z drobiu bez. tłuszczu,

kompot bez cukru.

Podwieczorek

Jabłko.

Kolacja

Porcja galaretki z ryby – 10 dkg, 1 kromka pieczywa razowego,

herbata.

Dla osób z niskim ciśnieniem krwi, bez dolegliwości przewodu

pokarmowego.

 

1 DZIEŃ

Śniadanie

1 kromka razowego chleba, plasterek chudej wędliny, 1 jajko,

herbata.

Obiad

10 dkg gotowanej ryby, główka sałaty z cytryną, herbata.

Kolacja

10 dkg twarogu, szklanka soku z marchwi.

2 DZIEŃ

Śniadanie

1 kromka razowego chleba, bawarka, 10 dkg galaretki z ryby

chudej.

Obiad

10 dkg gotowanej cielęciny, gotowany seler, herbata.

Kolacja

Gotowany kalafior, szklanka soku z marchwi.

3 DZIEŃ

Śniadanie

Kromka razowego chleba, ogórek, 10 dkg galaretki z kurczaka,

herbata.

Obiad Omlet z 2 jaj, smażony na mleku, warzywa, sok z marchwi

i selera.

Kolacja

10 dkg twarogu, suchar.

4 DZIEŃ

Śniadanie

Sałatka warzywna, pomidor, ogórek, jajecznica z 1 jajka

smażona na mleku, kromka chleba, herbata.

Obiad

Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) – 10 dkg, fasolka szparagowa z wody.

Kolacja

Sok z marchwi i suchar.

5 DZIEŃ

Śniadanie

10 dkg szynki wołowej lub wołowej pieczeni, kromka razowego

chleba, herbata.

Obiad

1 szklanka bulionu, 2 parówki drobiowe; surówka.

Kolacja

Szklanka maślanki i suchar. J

6 DZIEŃ

Śniadanie

10 dkg pasztetu z drobiu, kromka chleba, herbata.

Obiad

Szklanka bulionu, 1/4 kurczaka, surówka.

Kolacja

Gotowane 2 marchwie z jarzynką, suchar, herbata.

7 DZIEŃ

Śniadanie

10 dkg twarogu z cebulą, kromka razowego chleba, herbata.

Obiad

10 dkg duszonej cielęciny, surówka, herbata.

Kolacja

1 jajko, sok z marchwi.

Na drugie śniadanie może być mała porcja naturalnej czarnej kawy

i suchar,’ na podwieczorek – jabłko.

Dla osób nie odczuwających żadnych dolegliwości.

 

l DZIEŃ

Śniadanie

2 kromki chrupkiego pieczywa, szklanka soku grejpfrutowego.

Obiad

Filiżanka zupy z owoców, słodzona canderelem (słodzik puder),

łyżka stołowa gotowanego ryżu z polewą przygotowaną

z kefiru z candere1em i l pomarańczą.

Kolacja

10 dkg tatara, kromka razowca, ogórek kwaszony.

2 DZIEŃ

Śniadanie

Szklanka chudego, gorącego mleka, 2 garście chipsów.

Obiad

10 dkg ryby duszonej w jarzynach, l łyżka kaszy tatarczanej,

szklanka wywaru z ryby (przyprawiona do smaku).

Kolacja

Sałatka owocowa: pomarańcza, grejpfrut, jabłko, kiwi.

3 DZIEŃ

Śniadanie

Jajecznica na parze z 2 jaj ze szczypiorkiem, kromka razowca,

bawarka.

Obiad

4 łyżki stołowe rosotta z wołowiny i ryżu, zielona sałata

z kefirem.

Kolacja

Sałatka owocowa: 15 dkg truskawek, 15 dkg porzeczek,

2 śliwki, l gruszka, polewa z kefiru z canderelem lub coctail

z wymienionych produktów.

4 DZIEŃ

Śniadanie

2 jaja po wiedeńsku, bez masła, kromka razowca, szklanka

soku z czarnej porzeczki (niskosłodzonego).

Obiad

2 parówki z wody na gorąco, porcja szpinaku, bez śmietany

i tłuszczu.

Kolacja

Suchar i jogurt.

5 DZIEŃ

Śniadanie

Szklanka chudego mleka z 2 łyżkami otrąb (na gorąco).

Obiad

Filiżanka rosołu z wywaru warzywnego z l łyżką ryżu, dowolna

ilość gotowanych warzyw (seler, marchew, pietruszka, por)

2 sadzone jaja.

Kolacja

Udko kurczaka, pomidor lub ogórek.

6 DZIEŃ

Śniadanie

Porcja galaretki z drobiu, kromka razowca, herbata lub kawa.

Obiad

Żur bez śmietany (z kefirem), 2 parówki (nie serdelki)

gorąco.

Kolacja

2 gotowane jabłka z polewą z kefiru z canderelem.

7 DZIEŃ

Śniadanie

Szklanka mleka, 2 łyżki stołowe gotowanego ryżu.

Obiad

Polewka z kefirem, 10 dkg” pieczarek duszonych, kromka

razowca.

Kolacja

Suchar, szklanka zsiadłego mleka.

Płyny – 6 szklanek dziennie: kawa zbożowa lub naturalna, (przy

niskim ciśnieniu), herbata, sok z marchwi lub grejpfrutów, woda

mineralna.

Na drugie śniadanie i podwieczorek dowolna ilość grejpfrutów,

arbuza lub tartej marchwi.

Dieta odchudzająca a’la Będzińska

Wolno jeść: warzywa w dowolnej ilości, owoce surowe lub

gotowane do 1/4 kg dziennie (bez cukru), ryba chuda gotowana, mięso

wołowe, cielęcina – chude i gotowane, kurczę z rożna, kurczę

gotowane, surówki, soki z owoców i warzyw, chrupkie pieczywo lub

razowiec, jaja gotowane, chudy ser biały, dowolną ilość grejpfrutów.

Napoje słodzić sacharyną lub słodzikiem. Dobowa ilość kalorii przy

diecie odchudzającej nie może przekraczać 1500 kal.

Alkoholu w czasie kuracji spożywać nie wolno.

Nie jadać żółtych serów, wieprzowiny – nawet w postaci chudej

szynki lub polędwicy, ziemniaków, klusek, cukru, sosów, olei, masła,

słodkich owoców (bananów, winogron, gruszek).

PRAWIDŁOWY JADŁOSPIS

Dieta nr 1

Śniadanie

1-2 jaja na twardo, miękko albo sadzone – smażone na

słodkim mleku, 2 pomidory, kromka razowego chleba bez

masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.

Obiad

1/4 _ 1/2 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty w dowolnej

ilości (bez cukru i śmietany), szklanka herbaty lub kawy.

Kolacja

10 dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka mleka lub

herbaty.

Dieta nr 2

Śniadanie Porcja galaretki z kurczaka, kromka razowego chleba, surówka

z warzyw, szklanka herbaty.

Obiad

10- 20 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot

z jabłek bez cukru lub jabłko, szklanka herbaty.

Kolacja

Sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych ogórki

kromka razowego chleba, szklanka herbaty.

Dieta nr 3

Śniadanie

2 kromki razowego chleba z białym serem, szklanka mleka lub

mlecznej kawy.

Obiad

10 – 22 dkg chudej ryby ( np.dorsza ) surówka w dowolnej

ilości, szklanka herbaty.

Kolacja

10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka herbaty,

jabłko.

Przyhamowany apetyt pozwoli, po kilku dniach na zmniejszenie

poszczególnych porcji. Nie należy głodować, ale zdecydowanie mało

jeść. Poszczególne dania można zamieniać między sobą. W razie

wystąpienia wzdęć, zgagi, pobolewań w okolicy żołądka lub wątroby,

należy wszystkie – podane w diecie – warzywa i owoce gotować,

a chleb razowy zamienić na czerstwy zwykły lub pieczywo chrupkie

Tabela 11

WARTOŚCI ENERGETYCZNE I SKŁAD 100 g RÓŻNYCH PRODUKTÓW ŻYWNOŚCIOWYCH

(wg J. Tatonia)

Nazwa produktu

Kalorie

kcal

Białko

g

Tłuszcz

g

Węglowodany

g

1

2

3

4

5

Mięso

wołowe bez tłuszczu

wołowe (chude)

wołowe (tłuste)

wołowe (chude, gotowane)

wołowe (tłuste, gotowane)

pieczeń duszona

rostbef pieczony

cielęce bez tłuszczu

cielęce (chude)

cielęce (tłuste)

cielęce (chude, gotowane)

cielęce (duszone)

sznycel cielęcy

kotlet cielęcy

pieczeń cielęca (chuda, lekko pieczona)

wieprzowe (chude)

wieprzowe (tłuste)

wieprzowe (gotowane)

wieprzowe (chude, lekko pieczone)

kotlet wieprzowy

owcze (chude)

baranie (tłuste)

baranie gotowane

pieczeń barania (chuda)

pieczeń barania (tłusta)

kotlet barani

98

123

307

182

339

197

131

88

120

179

161

106

160

123

103

143

389

216

158

250

233

335

335

235

280

187

21,5

20,6

18,9

34,6

24,1

30,7

25,5

19,2

21,7

19,5

28,9

23,7

22,3

29,0

22,8

20,1

15,1

28,5

25,5

21,5

19,9

17,0

25,8

26,1

17,0

19,2

0,9

3,5

24,5

4,3

2,7

7,6

2,8

0,8

3,1

10,5

4,4

1,0

6,0

11,9

1,0

6,3

3,5

10,6

5,7

16,7

16,4

28,4

24,4

14,1

22,6

11,6

0,5

0,6

0,3

0,2

0,5

0,5

0,4

0,5

3,2

0,3

0,4

0,3

0,1

2,1

0,4

0,3

0,5

0,8

Podroby

serce wołowe cielęce

mózg cielęcy

wątroba cielęca wołowa

płuca cielęca wołowa

nerki cielęca wołowa

ozór cielęca wołowa

mózg ciel. gotowany

ozór wędzony gotowany

wątroba cielęca pieczona

ozór gotowany pieczony

167

117

130

88

119

229

138

239

178

263

17,6

9,0

19,9

15,2

18,4

15,7

10,4

25,5

20,1

28,2

10,1

8,6

3,7

2,5

4,5

17,6

10,2

14,5

7,5

15,8

0,3

3,3

0,6

0,4

0,1

6,2

Dziczyzna

bażant

zając (surowy)

pieczeń zajęcza

jeleń (surowy)

sarna (surowa)

pieczeń z sarny

dzik

111

107

208

124

105

150

113

22,3

23,0

47,5

20,7

20,8

28,2

21,6

1,9

1,1

1,4

3,9

1,9

2,8

2,4

0,5

0,5

0,2

0,6

0,4

2,0

0,4

Drób

kaczka (surowa)

kaczka pieczona

gęś (tłusta)

gęś pieczona

kura (surowa)

pieczeń z kury chudej

pularda pieczona

gołąb (surowy)

indyk (surowy)

indyk pieczony

128

312

490

391

125

206

222

102

178

291

20,8

22,8

15,9

16,0

20,0

38,1

27,0

22,1

23,7

21,0

4,6

23,6

45,6

35,0

4,5

4,9

12,0

1,0

8,5

22,0

0,4

0,2

1,1

0,5

0,5

Sosy – powstające w czasie pieczenia

chudy

tłusty

25

178

0,7

5,0

2,4

16,9

Przetwory mięsne

wieprzowe (solone)

szynka średniotłusta

szynka tłusta

szynka łososiowa

słonina przerośnięta

polędwica

kiszka krwawa

salami

kiełbasa smaż. Chuda

kiełbasa jałowcowa

kiszka wątrobiana

kiełbasa szynkowa

kiełbasa parówkowa

kiełbasa myśliwska

173

389

429

140

532

133

436

562

177

401

307

154

298

395

22,5

23,0

15,9

25,0

14,0

24,5

13,9

27,2

12,5

18,0

15,3

17,2

12,5

23,3

8,8

33,0

40,6

4,0

51,0

3,9

43,6

47,4

13,6

36,5

27,3

9,5

27,6

33,5

0,2

Ryby

płoć (surowa)

węgorz (surowy)

węgorz gotowany

pstrąg (surowy)

pstrąg gotowany

szczupak (surowy)

szczupak gotowany

halibut (surowy)

halibut gotowany

śledź (surowy)

karp (surowy)

karp gotowany

makrela (surowa)

makrela gotowana

lin

lin gotowany

karmazyn (filety)

sandacz (surowy)

flądra (surowa)

flądra gotowana

flądra smażona

flądra pieczona

tuńczyk (surowy)

35

180-280

245

90-120

98

80-100

86

80-130

122

120-260

80-120

78

120-220

149

78

79

116

45

83

90

163

228

111

7,6

15-20

16,7

19-21

18,5

17-19

19,6

19-22

20,5

17-19

17-19

17,2

17-19

17,8

18,0

17,7

17,6

10,4

16,5

15,1

17,4

20,1

25,8

0,5

10-20

17,4

1-3

2,4

1-2

0,6

1-4

4,1

5-20

1-10

0,8

5-25

6,9

1,0

0,7

5,1

0,2

1,5

2,1

9,1

14,2

0,6

3,5

3,8

0,5

2,3

1,8

3,4

Skorupiaki i mięczaki

ostrygi (mięso)

krewetki

homary (mięso)

homary (ze skorupą)

kraby (mięso)

kraby (ze skorupą)

iraki

ślimak winniczek

82

78

77

30

87

41

74

82

9,0

14,9

14,5

5,6

15,8

7,5

16,0

16,3

2,0

0,8

1,8

0,7

1,3

0,6

0,5

1,4

6,5

2,2

0,1

2,4

1,1

1,0

0,5

Przetwory rybne

węgorz w galarecie

węgorz wędzony

śledź w occie (mięso)

śledź w occie (cała ryba)

pikling

śledź w galarecie (mięso)

śledź w gal. (cała ryba)

kawior (dorsz)

szproty (mięso)

łosoś wędzony

sardynki woleju (mięso)

sardynki woleju (cała ryba)

śledź solony

tuńczyk woleju

236

338

196

121

109

224

124

106

180-300

195

237

185

230

274

18,0

18,7

21,8

13,5

13,0

18,7

10,2

16,3

20,0

23,3

23,9

18,8

21,0

27,2

17,2

27,7

11,1

6,9

6,0

15,6

8,7

2,9

7-20

10,6

14,4

11,2

11,3

17,3

0,5

0,5

0,7

0,4

0,7

0,4

3,0

0,8

0,2

1,3

1,0

9,5

0,3

Jaja, potrawy z jaj

1 jajo kurze (57 g)

l białko (30,6 g)

l żółtko (19,1 g)

jaja kurze bez skorupy

żółtko (l00 g)

białko (100 g)

jaja sadzone

jajecznica (+tłuszcz)

omlet (+tłuszcz)

87

17

70

175

362

58

213

198

256

7,0

3,9

3,1

14,1

16,1

12,8

13,8

9,8

11,0

6,1

0,1

6,1

12,3

31,7

0,3

16,8

16,7

21,0

0,3

0,2

0,1

0,6

0,3

0,7

0,5

3,7

Mleko i produkty mleczne

mleko krowie

mleko chude

maślanka

mleko kwaśne pełne

bita śmietana (30% tł.)

śmietanka do kawy (10% tł.)

śmietana

jogurt

twaróg (1,2% tł.)

twaróg (9,2% tł.)

mleko skondensowane

57

37

35

64

302

124

216

56

98

172

164

3,4

3,7

3,7

3,3

2,7

3,5

3,5

3,3

17,2

17,6

8,0

2,5

0,2

0,5

3,3

30,0

10,0

20,0

2,8

1,2

9,2

9,3

4,0

4,8

3,7

4,2

3,0

3,0

3,1

3,9

4,0

4,1

10,9

Sery

ser miękki

camembert

ementalski

parmezan

szwajcarski

rokfor

405

384

384

400

384

390

24,3

27,5

27,5

36,3

27,5

21,7

32,0

28,4

28,3

27,4

28,3

33,2

1,0

2,2

2,2

2,0

2,2

1,0

uszcze

masło (śmietana sł.)

smalec gęsi

margaryna

tłuszcz kokosowy

smalec wieprzowy

oliwa

750

906

748

928

925

917

0,7

0,5

0,5

0,3

80,0

97,2

80,0

99,8

99,3

98,6

0,8

0,4

Mąka, ciasto, pieczywo

mąka pszenna

mąka żytnia (bez otrąb)

płatki owsiane

ryż

grysik pszenny

pumpernikiel

chleb żytni mieszany

chleb biały

kanapka

suchary

biszkopty

makaron

kluski na jajach

kluski na wodzie

354

349

392

350

352

251

251

243

270

374

381

360

370

341

0,7

7,5

16,3

7,9

9,4

8,1

6,3

8,2

6,8

9,9

8,8

9,6

10,6

10,0

1,7

1,2

5,7

0,5

0,2

0,9

0,9

1,2

0,5

2,3

4,5

1,0

2,9

0,7

71,7

74,9

66,3

77,8

75,9

51,0

52,9

48,0

57,8

75,5

74,0

75,9

73,0

72,2

Cukier i słodycze

cukier sypki

cukier w kostkach 5 g

cukier gronowy bez wartości odżywczej

sacharyna

miód kwiatowy

marmolada

galareta

czekolada twarda (słodka)

karmelki mleczne

cukierki owocowe

410

20

405

384

274

312

548

440

400

bez

0,4

0,7

0,7

4,5

3,0

0,3

wartości

29,0

13,0

0,1

99,8

5,0

99,0

odżywczej

81,0

65,2

74,7

63,1

78,0

96,9

Owoce

ananas

jabłko

morela

morele (w puszko sł.)

banan

gruszka

gruszki (w puszko sł.)

jeżyny

poziomki

grejpfrut

maliny

porzeczki

czereśnie

mandarynki

pomarańcze (świeże)

brzoskwinie (świeże)

brzoskwinie (w puszkach sł.)

śliwki

borówki czerwone

pigwy

rodzynki

agrest

winogrona

arbuz

oliwki marynowane

39

58

50

89

68

56

68

56

37

36

66

58

60

44

45

47

68

50

45

52

268

35

68

28

172

0,3

0,4

0,9

0,6

0,9

0,4

0,2

1,2

0,8

0,6

1,1

1,4

1,1

0,8

0,9

0,8

0,4

0,7

0,7

0,3

2,3

0,8

0,8

0,5

0,7

0,1

0,1

1,1

0,6

0,6

0,4

0,4

0,3

0,2

0,6

0,1

0,2

0,1

0,5

0,5

0,4

0,2

14,3

8,8

13,0

10,5

21,4

15,5

13,0

18,4

11,9

8,1

3,4

14,4

13,9

14,6

10,9

11,3

11,8

18,2

12,9

12,0

14,1

66,2

8,3

16,7

6,9

8,9

Owoce suszone

owoce suszone bez ziaren

śliwki (z pestkami)

figi

daktyle (z ziarnami)

orzechy

orzechy ziemne palone

orzechy laskowe

migdały

orzechy włoskie

285

258

230

270

315

560

671

596

654

2,0

3,9

1,9

3,3

1,9

30,6

12,7

18,6

15,0

1,0

0,4

0,5

1,3

0,6

46,1

60,9

54,1

64,4

63,9

56,0

51,4

58,8

72,2

18,2

18,0

19,6

15,6

Jarzyny i grzyby

karczoch

kalafior

fasola (strąki)

rzeżucha

pieczarka

groch (świeży)

groch konserwowy

marchewka

ogórek

kalarepa

sałata

dynia

czosnek

melon

chrzan

botwinka

papryka (świeża)

kurki

rabarbar

rzodkiewka

czerwona kapusta

kwaśna kapusta

seler

szparagi

szpinak

pomidory

pomidory (koncentrat)

cebula

40

32

38

11

33

83

50

32

8

35

16

32

36

30

80

26

38

30

16

12

29

25

45

19

20

26

95

45

2,0

2,5

2,6

1,5

4,9

6,6

3,6

1,2

0,6

2,5

1,4

1,1

2,4

0,8

2,7

2,5

1,5

2,6

0,7

1,2

1,7

1,4

1,4

2,0

2,3

1,0

5,4

1,3

0,1

0,3

0,2

0,5

0,2

0,5

0,2

0,3

0,3

0,1

0,3

0,1

0,4

0,1

0,4

0,4

1,0

0,4

0,1

0,2

0,2

0,3

0,3

0,1

0,3

0,2

0,1

18,2

4,6

6,4

2,9

3,6

12,5

8,0

6,0

1,4

5,8

2,0

6,5

5,5

6,4

15,9

2,8

5,4

3,8

3,0

3,8

4,8

4,0

8,8

2,4

2,0

4,0

14,6

9,4

Owoce strączkowe

soczewica

groch żółty

soja

341

390

428

26,0

23,4

33,7

1,9

1,9

19,2

52,8

52,7

27,1

Ziemniaki i potrawy z ziemniaków

obierane

w łupinach

duszone

smażone

96

86

166

211

2,0

1,8

3,2

2,7

0,2

0,2

4,8

9,7

20,9

18,6

26,2

27,0

Napoje

sok ananasowy (puszka)

sok jabłkowy (świeży)

sok grejpfrutowy (świeży)

sok malinowy (świeży)

sok pomarańczowy (świeży)

sok winogronowy

coca-cola

lemoniada

kawa ziarnista

herbata (czarna)

49

50

36

45

49

67

48

45

0,3

0,1

0,4

0,2

0,6

0,4

0,1

0,1

0,1

13,0

13,0

10,0

11,0

12,9

18,0

11,3

12,0

Wina owocowe

wino jabłkowe (moszcz)

wino porzeczkowe

43

78

0,6

0,1

Wina gronowe

wina białe

wina czerwone

60

65

0,1

0,1

Wina słodkie

madera

malaga

portwein

wermut

118

163

141

114

3,0

18,3

16,0

10,1

Wódki

zwykła wódka

wiśniówka

koniak

śliwowica

rum

whisky

266

336

336

294

371

143

28,0

Likiery

ziołowy

curacao

kminkówka

sherry brandy

337

414

302

258

28,5

11,2

Piwo

krajowe

eksportowe

ciemne

jasne

45

57

66

35

0,8

0,7

0,7

0,3

4,3

5,0

6,9

2,4

Powrót do spisu treści >>

 

Pokonaj czas – spis treści

 

ksiaz_przer_rozm2 Dbajmy o figurę
Otyłość to choroba
Grubaski są pogodne ?
O jedzeniu można w nieskończoność
Dlaczego ona nie tyje ?
Chciałabym być gwiazdą
Najsłynniejsze diety świata
Dieta doktor Będzińskiej
Jedzmy zielone i czerwone
Jedz połowę i połowę połowy
Odchudzanie sugestią
O niestrawności i owsie
Dieta dobrego humoru
Długowieczni – dlaczego ?
Seks przedłuża życie
Kochać , kochać , kochać!
Nauczmy się cieszyć
O potrzebie zaufania
Żeby ci się nie chciało chcieć
Daj sobie luz
Ruch to zdrowie
Zdrowe nogi , ładne ręce
Bielizna – rzecz ważna
Nie przekwitać do końca
Błysk w oku
Powiem ci to na ucho
Bądź zawsze ładna
Sztuka upiększania ciała
Według potrzeb skóry
Marzenie o pięknych włosach
Cudowne liposomy
Słońce dobre i … złe
Zapalisz ? Napijesz się ?
Wspaniały kosmetyk – sen
Zegar biologiczny , czyli godziny dobre i złe
Gimnastyka pamięci
Kiedy uchylasz usta
Nie bójmy się operacji plastycznej
Przestają cię zauważać
Śmiejmy się

DRODZY MOI CZYTELNICY

 

Kobieta, którą spotkałam przypadkowo, zaimponowała mi szalenie, kiedy dowiedziałam się, ile ma lat. Ona: szczupła, wręcz wiotka, wspaniale się poruszająca, z twarzą ładnie rozświetloną od środka. Kobieta na eksponowanym stanowisku, a przy tym matka trojga dzieci (w tym jednego dziś szesnastoletniego, urodzonego przez nią po czterdziestce), bardzo dojrzała i bardzo – mimo swojego wieku – młoda.

Zaraz na wstępie naszej znajomości – dziś przerodzonej już w przyjaźń- powiedziała: „Wiesz, ze wszystkiego na świecie najbardziej lubię żyć!”

Tak – pomyślałam wówczas patrząc na nią, podziwiając ją – tak, to jest to: żyć, żyć i żyć! Nie obok życia, a w samym jego środku. Żyć aktywnie, mocno. Profesor Kotarbiński, genialny filozof i wspaniały człowiek, powiedział, że życie intensywnie czynne jest źródłem długotrwałej radości.

A więc żyć intensywnie, żyć pięknie, żyć – choć ciągle lat przybywa. Przedłużać swoje życie, jak tylko to jest możliwe i od nas samych zależne.

Czy jest możliwe?

Jest! Tylko trzeba bardzo chcieć. I umieć żyć.

Czy można się tego nauczyć?

Można.

Jak? ..

W tej książce podejmuję próbę odpowiedzi na pytanie: „jak?” Ale także na inne, które kołaczą się w głowach ludzi nieustannie poszukujących po sposobów ulepszania i przedłużania swojego życia.

Beata Będzińska.

Powrót do spisu treści >>

 

 

DBAJMY O FIGURĘ

 

Człowiek, rodząc się, ma zakodowany w świadomości i podświadomości, zachowawczy instynkt przedłużania swojego życia, a właściwie zachowania życia, zachowania gatunku. Każdy człowiek jak najdłużej stara się utrzymać zdrowie, aktywność, swoje życie. Ludzie często mówią: ,,A co mi zależy, właściwie mogę żyć, mogę nie żyć, wszystko mi jedno”. Takie słowa są co najwyżej objawem głębokiej depresji albo nerwicy. Każdy człowiek chce żyć! Każdy człowiek chce być zdrowy, młody i piękny. Nie każdemu to się udaje, ale trzeba wiedzieć, że świat w tej chwili dąży do przedłużania życia ludzi, do zachowania ich zdrowia, kondycji i zdolności do pracy bez zbędnego, wielkiego wysiłku. Świat dąży do tego, aby stworzyć ludziom możliwość korzystania z życia, cieszenia się życiem.

Dziś świat walczy się z otyłością. Czasem już kilka kilogramów nadwagi

powoduje przykre dolegliwości, a na pewno jest wstępem do różnych schorzeń, które później będą skracały życie.

Nastała moda, wręcz przymus szczupłej sylwetki. Szczupłym (w przypadku panów), a przede wszystkim szczupłą (w odniesieniu do pań) po prostu trzeba być. Jest to nie tylko eleganckie, modne i praktyczne, ale przede wszystkim zdrowe.

Późnego wieku w zdrowiu i radości ducha najczęściej dożywają ci, którzy w trzydziestym

roku życia potrafili zatrzymać się na chwilę. Właśnie samym złotym środku życia. Właśnie wtedy, kiedy na nic jeszcze za późno.

Ludzie dzisiaj żyją szybko. Za szybko. I w tej gonitwie jakże często samych. To szczególnie odnosi się do kobiet, które „w biegu” przekraczają trzydziestkę i … pędzą dalej. A kiedy już zmęczą się i z konieczności zatrzymają, okazuje się, że mają mnóstwo zmarszczek, fatalną, oblepioną sadłem figurę, bolący kręgosłup i wnuki domagające się nie tylko miłości.

Zatrzymać się na chwilę w trzydziestym roku życia, właśnie w tym najlepszym momencie, kiedy rozum spotyka się z trwającą jeszcze młodością, zatrzymać się i podjąć spontanicznie, odważnie pewne postanowienia dotyczące dalszego bycia i życia. Po trzydziestce ma się przed sobą jeszcze całą przyszłość. Czy będzie piękna, pomyślna, długowieczna?

To zależy od nas samych.

Kto mając trzydzieści lat pomyśli nie tylko o swojej urodzie, ale również o zdrowiu – temu w wieku bardzo dojrzałym łatwiej będzie żyć, poruszać się bez wysiłku i przyjemniej patrzeć w lustro.

Aż do znudzenia (tak, przyznaję otwarci~!) powtarzam i powtarzać będę zawsze: dbajmy o figurę, nie tyjmy, nie jedzmy oczami, jedzmy w ogóle tylko wtedy, kiedy naprawdę jesteśmy głodni i tylko tyle, żeby głód zaspokoić. Od wielu lat w moim gabinecie lekarskim SABA w Łodzi

„zrzucam” z ludzi otyłych całe tony tłuszczu. Wiem najlepiej, jak bardzo są nieszczęśliwi – ci grubi – kiedy do mnie przychodzą ( a bywa, że przywożeni są na wózku, bo chodzić już nie mogą), cieszę się razem z nimi, kiedy po kuracji znacznie lżejsi i zdrowsi wracaj ą do normalnego życia.

Przekraczając trzydziestkę trzeba bezwzględnie kupić sobie wagę. I bardzo często na niej stawać. Po prostu: zatrzymując się w biegu po mniej lub bardziej wygodne organizowanie sobie zwykłej codzienności uczciwie zauważać, że – na przykład – nie dopina się już spódnica w pasie, że sweterki zrobiły się za ciasne, że nad paskiem spodni zaczyna zwisać fatalna „walizka” (to u panów), że w miejscu brzucha utworzyła się ciężka … poducha z sadła (to u pań).

Kto nie kontroluje swojej wagi, kto zamiast jeść pożera jedzenie -ten tyje. Tycie niekontrolowane prowadzi do otyłości nadmiernej, a

Powrót do spisu treści >>

OTYŁOŚĆ TO CHOROBA

 

 

już sama w sobie. Otyłość to także przyczyna wielu chorób najróżniejszych, nie tylko utrudniających, ale wręcz skracających życie. Kto nie wierzy, niech teraz uważnie poczyta.

Przez wiele lat pracowałam w środowisku łódzkich włókniarek. Przyglądałam się im codziennie. Nie tylko w moim lekarskim gabinecie, do którego przychodziły chore i sfrustrowane. Przyglądałam się im, kiedy szły do pracy, kiedy stały przy swoich hałaśliwych maszynach, kiedy pochylone, powłóczące nogami, po pracy wracały do domu. Bardzo szybko zorientowałam się, że przyczyną złego stanu zdrowia oraz źródłem wielu dolegliwości jest dla sporej liczby kobiet nie ciężka praca, ale … tusza. Kobiety tęgie – te, których waga przekroczyła wszelkie przyzwoite normy – chorowały na nadciśnienie, na cukrzycę, na serce, na stawy, kobiety otyłe miały chory przewód pokarmowy, skarżyły się też na bezsenność, kobiety otyłe przychodziły do mnie mówiąc, że mają „skołatane nerwy” …

Zaburzenia nerwowe z powodu tuszy?

Owszem, tak. Otyłość to choroba, która prowadzi nie tylko do wielu powikłań bezpośrednich w funkcjonowaniu serca, wątroby, trzustki, ale ma także wpływ na złe samopoczucie, sprzyja też – uwaga, uwaga! – depresji. A depresja to choroba podstępna. Niby nic nie boli, a człowiek czuje się obolały, brzydki, nikomu niepotrzebny. Do tego drażliwy, z biegiem czasu również napastliwy, złośliwy bez powodu.

Kto tyje i traci nad sobą kontrolę ma chorobę wieńcową, nadciśnienie, chore serce. Osoby otyłe chorują na wątrobę, kamicę dróg żółciowych, na zwyrodnienie stawów, cukrzycę, żylaki kończyn dolnych. Otyłość nie leczona może doprowadzić do pękania naczyń w mózgu, do wylewów krwi do mózgu, do zatorów. Otyłość nie leczona, a do tego postępująca jak że często

prowadzi do inwalidztwa.

Jeden z wybitnych naukowców amerykańskich, którego niedawno poznałam na konferencji w Atenach, obliczył, że likwidacja nowotworów złośliwych. wydłużyłaby życie przeciętnego obywatela na świecie o dwa lata, a likwidacja otyłości wydłużyłaby przeciętny okres życia człowieka o cztery lata! Uwaga! Pomyślmy nad tym, nim siądziemy do kolejnej porcji pszennego makaronu bogato omaszczonego skwarkami lub gęstym sosem zaprawionym smalcem i mąką. Przypominajmy sobie za każdym razem, kiedy łyżką bądź widelcem ładujemy w siebie za dużo,

za gęsto, za tłusto i niezdrowo. Pamiętajmy: każdy otyły człowiek żyje od 4 do 7 lat krócej …Wiele osób chciałoby nie tylko zadbać o swoją sylwetkę, ale także pozbyć się dolegliwości utrudniających życie. A więc: kiedy zacząć? Czy już, zaraz, czy może trochę później? W którym momencie zaczyna się nadwaga, a w którym otyłość, kiedy jest już pora, aby

zacząć myśleć poważnie o swoich kilogramach? Wszystkie kobiece (i nie tylko te ) pisma drukują od czasu do czasu tabele, przeliczniki, schematy ułatwiające obliczanie własnej wagi ciała. Dość popularną i łatwą w stosowaniu jest tabela Brooka, która traktuje wagę proporcjonalnie do wzrostu i płci. Ja osobiście zwracam jeszcze uwagę na budowę kośćca, na rozwój mięśniowy, na wiek pacjenta, a nawet na rodzaj wykonywanej pracy. Ważne moim zdaniem są również proporcje ciała.

A teraz przykłady.

Jeżeli osiemnastolatka – wzrost 160 cm, waga 60 kg, zgłasza się do mnie z pytaniem: „Czy powinnam się odchudzić”?, to ja dziewczynę dokładnie oglądam. Jeżeli ma prawidłowe proporcje ciała i jest dobrze umięśniona – to proponuję schudnięcie o 5 kg. I zachowanie tej wagi na długie, długie lata!

Inna osiemnastolatka, tyle samo mierząca i ważąca, może być przeze mnie potraktowana inaczej. Tu bardzo ważną sprawą jest figura i proporcje ciała. Dziewczyna nie uprawiająca sportu, prowadząca siedzący tryb życia, przy tym posiadająca rozszerzone znacznie biodra i grube uda, musi być doprowadzona do wagi wg najniższej normy, czyli 48-50 kg. Dlaczego? Bo przed nią jeszcze całe dorosłe życie, a więc przede wszystkim porody. Po porodach kobiety przeważnie „tracą figurę”, a właściwie nabywają – bez kontroli – dodatkowe kilogramy niszczące sylwetkę.

Uwzględniając wzrost 160 cm i wagę 60 kg u matki, która ma za sobą już dwa porody, wyciągnę jeszcze inny wniosek. Jeżeli ta kobieta o prawidłowych proporcjach, ładnie zbudowana i dobrze się z samą sobą czująca, nie ma osobistej potrzeby zrzucania kilogramów – nie zalecę jej odchudzania. Zwrócę jednak uwagę, aby miała się na baczności, bo następne kilogramy będą już wejściem w nadwagę. Co oznacza: deformację sylwetki, złe samopoczucie, kompleksy, różne „pomysły” o głodowaniu, jedzeniu reklamowanych (i przeważnie mało skutecznych) pigułek, popijaniu syropów, miksowaniu sproszkowanych, niby cudownych posiłków dietetycznych. Jeżeli kobieta ta waży 70 kg, już mówimy o nadwadze, 70-80 kg – to otyłość I stopnia, 90 kg – otyłość II stopnia, do 100 kg – otyłość III stopnia. IV stopień otyłości to kalectwo, tzw. otyłość śmiertelna i na to kalectwo można otrzymać rent~. Nie jest to jednak stwierdzenie ani radosne, ani pochlebne dla otyłej. Bo raz jeszcze powtórzę: przewlekła otyłość niesie z sobą najróżniejsze schorzenia. Otyłość przeszkadza żyć, a więc także czerpać z życia radość. Otyły człowiek nigdy nie dożyje sędziwego wieku. Kto chce przedłużyć życie – musi schudnąć! O zachowaniu dobrej, zgrabnej sylwetki najlepiej myśleć już od wczesnej młodości. Kto o tym zapomniał wcześniej, niech koniecznie przypomni sobie w dniu 30 rocznicy urodzin. 30 lat to jest ten moment, który winien stać sprzełomem w naszym życiu i byciu. Także przy stole. Nawyki – nawet złe – można nie tylko zmienić, ale wręcz usunąć. Jednym z najgorszych (rujnujących nie tylko zdrowie, ale i kieszeń) nawyków jest najadanie się ponad miarę! A potem tycie.

Powrót do spisu treści >>

GRUBASKI SĄ POGODNE?

 

 

Tego, co dla innych ludzi jest stwierdzeniem („Grubaski są pogodne”), ja, lekarz z dużą praktyką, nie mogę potwierdzić. Bo wbrew wszelkim pozorom nadwaga i otyłość wpływają nie tylko na stan fizyczny zdrowia człowieka, ale również na jego psychikę. I jeżeli nawet grubaski są pogodne, to tylko do pewnego momentu. Grubasy, które przestają się sobie podobać, a na dodatek nie mają się w co ubrać (bo za ciasne suknie, bo płaszcz się nie dopina, bo buty jakoś „zmalały”) wpadają w fatalny nastrój. Hamowanie przyzwyczajeń dla każdego człowieka jest strasznie trudną sprawą. Cóż dopiero dla tego, który przyzwyczaił się do ciastek, czekoladek, naleśników z przesłodzonym dżemem. Odmawianie sobie posiłków ukochanych ale tuczących powoduje wkraczanie do błędnego koła. I psychiczne zaburzenia. Kobiecie w wieku 40 – 50 lat wydaje się przeważnie,że jej życie wkroczyło w tę drugą fazę, która już nic dobrego ani ciekawego przynieść nie może. Niektóre kobiety mówią wprost: na wszystko jest już za późno, niczego już właściwie nie da się zmienić – dom, praca, kłopoty z dziećmi, w kółko to samo, te same czynności, ten sam codzienny kołowrotek, ta sama nuda. A jeśli jeszcze do tego kobieta jest otyła? Jeśli nie może się ładnie ubrać, jeśli nie może zjeść ulubionych potraw – to wtedy zaczyna się denerwować. Ponadto: nie chce chodzić na rodzinne przyjęcia – bo wszyscy jedzą i piją, a ją mąż puka w łokieć: „Nie bierz tego i tak jesteś za gruba”, nie chce się spotykać z gośćmi swoich dzieci, bo słyszy „Mamo, inne matki są szczuplejsze

od ciebie, na wywiadówce ty byłaś najgrubsza”, nie chce wyjść z mężem na spacer, nie chce rozebrać się na plaży, cierpi, gdy mąż ogląda się na ulicy za szczupłymi kobietami … A więc grubasy: na co jest za późno?

Każdy człowiek od czasu do czasu podświadomie pragnie coś w swym życiu zmienić. Więc zmieniajmy zaczynając od własnego wyglądu. Ludzie myślący, ludzie z silną wolą (którą można wszak w sobie wyrobi nie załamują się, podejmują walkę z samym sobą. Jeśli wygrywają, to właśnie jest sukces! Sukces – bo najtrudniej człowiekowi wygrać z mym sobą. Ludźmi sukcesu są moi pacjenci. Najcięższa Polka (182 kg!)w ciągu czternastu miesięcy leczenia w moim gabinecie SABA schudła do 84 kg. Razem ze zbędnymi, szpecącymi ją kilogramami, pozbyła się nadciśnienia, cukrzycy, owrzodzenia kończyn dolnych. Ta kobieta zaczęła żyć od nowa, bo wygrała z sobą i jest z siebie dumna. Dumna tym bardziej, że mogła zrzec się inwalidzkiej renty, a praca, którą podjęła, dostarcza jej wiele satysfakcji. Żyjemy w czasach nieustannego dążenia

do sukcesu,a dziś w każdym zawodzie preferuje się osoby szczupłe, ruchliwe, uśmiechnięte, szybkie. Jeżeli chce się zostać człowiekiem sukcesu, nie wystarczy być bystrym, operatywnym, rozumnym. Trzeba także mieć odpowiedni wygląd i zdrowie. Pamiętajmy: za pierwszym sukcesem wynikającym z odchudzenia przyjdą sukcesy następne.

Powrót do spisu treści >>

O JEDZENIU MOŻNA W NIESKOŃCZONOŚĆ

 

 

a u nas, w Polsce, na ten temat powinno się mówić wyjątkowo często, albowiem jesteśmy krajem obżartuchów. Tymczasem na całym świecie wraz z obowiązującą modą na szczupłą sylwetkę, zaczęła obowzywać zasada rozsądnego odżywiania się. Właśnie odżywiania się, a nie przejadania. Zdrowe jedzenie, dobre jedzenie, nie tuczące jedzenie. To wcale nie

jest to, co tkwi w polskiej obyczajowości kuchni i stołu. Lubimy pokarmy tłuste, smażone, podprawiane mąką. Lubimy desery z dużą ilością cukru i kremów. A tymczasem świat zaczął akceptować makrobiotykę, co po grecku oznacza: makro – wielki, bios – życie. A więc makrobiotyka to wielkie życie, to egzystencja człowieka w pełnej harmonii z przyrodą. Podstawą utrzymania życia, a przede wszystkim przedłużenia życia, jest prawidłowy sposób odżywiania. Twórca makrobiotyki, Japończyk Nyiotti Sakurasawa (jako autor podręczników makrobiotyki występował po pseudonimem) głosił: jesteś tym, co jesz. I to jest święta prawda, a sam twórca makrobiotyki to żywy przykład w dziedzinie wyższości odżywiania nad jedzeniem. Nie mówiąc już o… wielkim żarciu. Sakurasawa w wieku młodzieńczym bardzo ciężko chorował. Kiedy zawiodły tradycyjne metody leczenia, a chciał żyć, za wszelką cenę żyć, poddał się leczeniu u mnichów japońskich. Wyleczył się stosując dietę zalecaną właśnie przez mnichów.

Makrobiotyka to metoda leczenia, ale nie tylko. Makrobiotyka to sposób życia. A cóż my, ludzie żyjący współcześnie, jadamy najchętniej? Mięso (tłuste także, nawet lepsze, jeśli tłuste), gotowane kapuchy z bardzo ostrymi przyprawami, kiełbasy, ciastka, ciasta z kremem i najlepiej

jeszcze polane gęstą czekoladą, opijamy się mocną herbatą, kawą, że nie wspomnę już o ulubionych napojach wyskokowych. Lubimy solić solą tak bardzo oczyszczoną, że aż prawie pozbawioną jakichkolwiek wartości odżywczych, a warzywa gotujemy tak długo, aż stracą wszystko, co w nich najcenniejsze. Marny awersję do warzyw surowych, po owoce sięgamy zdecydowanie za rzadko. Cukru sypiemy dużo i do wszystkiego. Tymczasem makrobiotycy twierdzą, że zdrowy jest człowiek, który:

pije czystą wodę

je surowe owoce

orzechy

warzywa surowe

rośliny strączkowe

zboża jak najmniej przemielone

wszystko, co można sporządzić z ziaren soi

ryby

sól tylko kamienną.

 

Rzadko i w małych ilościach można jeść:

olej

drożdże

miód

śmietanę

masło

mleko

jogurt

drób

mięso

jaja.

Makrobiotycy nie jedzą cukru, słoniny, oczyszczonej soli, nie piją alkoholu.

Według makrobiotyki: cukier, biała sól, biała mąka, konserwy – to pokarm nieodpowiedni. Odpowiednim pokarmem są wszelkie ziarna zbóż, niełuskany ryż, kukurydza, groch, fasola, soja, soczewica. W tych

produktach, które zjadamy w całości, podstawowe składniki odżywcze są w idealnych proporcjach określanych przez samą naturę. Posiłki które przygotowujemy z produktów tak zwanych całościowych (odpowiednich

dla człowieka) zapewniają naszemu organizmowi stan równowagi

biologicznej i sprawność funkcjonalną.

I jeszcze jedna, ważna bardzo sprawa: jeśli decydujemy się odżywiać zgodnie z zasadami makrobiotyki, to kupujmy do naszej kuchni tylko to, co rośnie w najbliższej okolicy – w tej samej strefie klimatycznej. I niech będą to tylko potrawy sezonowe. Nowalijki hodowane pod folią mają dla naszego organizmu minimalne, czasem nawet nijakie znaczenie.

Pełną mąkę można kupić od rolników na bazarach, a z tej mąki jakże wspaniale smakują kluski, naleśniki, różne placki. Powinniśmy też robić własne kiszonki ze wszystkiego, co tylko da się zakwasić. Kwaszonki powinno się jeść codziennie. Ludzie stosujący żywienie makrobiotyczne

są zdrowsi i dłużej żyją. Znam wiele osób, które „kupiły” makrobiotykę i nie zamierzają z niej zrezygnować. Muszę jednak uczciwie dodać, że wszyscy znani mi makrobiotycy, to ludzie najzupełniej normalni. I jeżeli zdarza się, że mają ochotę zjeść coś, co jest niezdrowe, robią to. Od czasu do czasu, oczywiście.

Powrót do spisu treści >>

DLACZEGO ONA NIE TYJE?

zapytał pewnego razu mój znajomy, kiedy przedstawiłam mu kobietę po czterdziestce z figurą …dwudziestoletniej. Owa kobieta czterdziestoletnia wypracowała swój własny – choć wcale nie odkrywczy, bo inne też stosują – sposób odżywiania się. A decyzję o takim właśnie odżywianiu podjęła w dniu swoich trzydziestych urodzin. Odżywia się następująco. Rano wypija najpierw pełną szklankę bardzo zimnej, przegotowanej wody, a potem filiżankę prawdziwej kawy z mlekiem lub śmietanką. W samo południe, w bufecie w miejscu pracy, zjada trzydaniowy posiłek (bez zupy) składający się z sałatki albo kawałka śledzia, albo „tatara”, dania na ciepło (kotlet, jaja sadzone z warzywami, pieczona kaszanka), deseru (szklanka soku, woda mineralna, kilka herbatników). Na koniec kawa bez śmietanki.

Przygotowując w domu posiłek wieczorny dla siebie i rodziny stara się wymyślać potrawy na ciepło. Gotuje więc ryż, kaszę gryczaną, piecze rybę, albo wcześniej ugotowaną przyrządza na zimno, po grecku. Do jarzyn gotowanych w szybkowarze dodaje, ale dopiero przed podaniem na stół, łyżkę surowego masła. Po kolacji jada się również desery: kawałek sera albo owoce. Żadnych ciast, żadnych tortów. Deserem, jeśli nie dodatkiem do potraw głównych, są też: sałata, pomidory, sałatka z buraków z zieloną pietruszką i oliwą z dodatkiem paru kropli cytrynowego soku.

Najważniejsze jest to, że na stół podaje się różne potrawy, różne, a nie jedną w dużej misce. Ta różnorodność potraw sprawia, że domownicy zjadają wszystkiego po trochu, że są usatysfakcjonowani nie tylko smakowo, ale i ilościowo (jeśli więcej potraw – je się z każdej po troszeczkę), a przy tym nie tyją.

Powrót do spisu treści >>

CHCIAŁABYM BYĆ GWIAZDĄ

 

 

marzą kobiety odnajdując w babskich tygodnikach zdjęcia pięknych szczupłych kobiet. Marzenia o upodobnieniu się do znanych aktorek, modelek, piosenkarek, a nawet do zgrabnych kelnerek, są najczęściej tylko marzeniami. Bez podejmowania jakiejkolwiek próby korygowania własnej sylwetki. Tymczasem filmowe gwiazdy bardzo „pracują” nad stworzeniem własnej, budzącej podziw i pożądanie, sylwetki. Amerykańskie gwiazdy filmowe jadają podobno tylko trzy posiłki dziennie, piją chude mleko, unikają śmietany, masła, oliwy, oczywiście tłustych sosów do mięsa i ryb, tłustych śmietankowych serów. Gwiazdy jedzą mięso w rozsądnych ilościach, także chude ryby, mnóstwo owoców i jarzyn na surowo, piją soki owocowe i warzywne wyciskane przed podaniem.

Tajemnica znakomitych sylwetek gwiazd filmowych tkwi nie tylko w rozsądnym odżywianiu się, Gwiazdy prowadzą bardzo aktywny tryb życia, a poza filmowym planem – gimnastykują się, biegają rano bądź wieczorem w parkach lub nawet na ulicach, pływają. Joan Collins dobrze nam znana z tasiemcowego serialu „Dynastia” nie potrafi żyć bezczynnie. Kiedy nie gra – chodzi na treningi wzmacniające mięśnie. Od pewnego czasu ma nawet własnego trenera, specjalistę od utrzymywania w dobrej formie ciał hollywoodzkich gwiazd.

Ja wiem, że my jesteśmy zbyt biedne, aby pozwolić sobie na opłacenie ćwiczeń gimnastycznych, bądź specjalnych masaży w drogich, prywatnych gabinetach. Ale czy koniecznie musimy korzystać z pomocy drugich osób? Czy to takie trudne, aby każdego ranka bądź wieczorem poświęcić sobie dziesięć minut na gimnastykę? Ruch to życie. Ruszajmy się więc: nie tylko między kuchnią, a jadalnią, nie tylko między domem i sklepem, w którym robimy zakupy. Nie żałujmy sobie czasu na szybki, codzienny spacer, a jeśli zdrowie pozwala – również na nie męczący bieg dookoła osiedla. Joan Collins jest przeważnie bardzo za zapracowana. Jeśli nie gra w filmie, samolotem leci do swoich dzieci i wnuków. Bardzo chętnie pomaga rodzinie (mieszkającej tysiące kilometrów od niej) we wszystkich, domowych pracach. Ani na chwilę bez potrzeby nie siada na

kanapie, zawsze ma jakieś zajęcia, które wymagają ruchu, wysiłku. Joan Collins jest szczupła, bardzo zgrabna, a do tego piękna. Nie ma jakiejś specjalnej, faworyzowanej przez siebie diety. Stara się po prostu jeść tylko trzy razy dziennie, nie pojada między posiłkami. Na obiad lubi wołowinę (ale w małej porcji,) a do tego mnóstwo warzyw i owoców. Na surowo, naturalnie. Aktorka wypija codziennie szklankę mleka. Od wielu lat codziennie połyka tabletkę multiwitaminy.

Oprah Winfrey, gwiazda amerykańskiej TV była kiedyś potwornie gruba. Kiedy schudła aż o kilkadziesiąt kilogramów okazało się, że jest jeszcze bardzo atrakcyjną kobietą. Już nie tylko elokwentną, sympatyczną, inteligentną, ale także ładną, powabną. Nabrały prawdziwego blasku jej wielkie oczy, widzowie zamiast tuszy zaczęli zauważać jej gęste, aksamitne włosy, jej namiętne usta.

Jedna z najpiękniejszych kobiet świata, gwiazda włoskiego kina Gina Lollobrigida przekroczyła, o czym wszyscy wiedzą doskonale, sześćdziesiątkę. A przecież ciągle czaruje mężczyzn, wzbudza podziw i zazdrość w gronie kobiet nawet młodszych od niej. Gina ma dziś jeszcze w talii 60 cm, a w biodrach 85. Jak każda kobieta ma czasem zwyczajne, babskie „pokusy” i nie potrafi odmówić sobie smakołyków tuczących. Kiedy jednak wejdzie na wagę i zauważy, że „coś” jest powyżej jej stałej normy – natychmiast bierze się w garść – to znaczy: trochę mniej je i trochę więcej się gimnastykuje. Dobra, mądra rada włoskiej aktorki dla wszystkich kobiet pragnących podobać się innym i sobie, brzmi: „Codziennie stawaj na wadze!” Gina Lollobrigida zawsze na czczo wypija szklankę bardzo zimnej wody z sokiem z połowy cytryny. Na śniadanie

pije tylko filiżankę kawy. Około dziesiątej rano pozwala sobie na chleb chrupki bądź dwie kromki chleba razowego, do tego szklanka soku z pomarańczy. Na obiad duży stek wołowy pieczony bez tłuszczu, o czwartej po południu znów chleb ciemny lub suchary z sokiem, a wieczorem znów duży

wołowy stek. Taką dietę stosuje nie częściej niż dwa dni pod rząd. Poza tym je normalnie. Je wszystko – tylko w mniejszych ilościach niż to zwykle przy

stole przyjęte.

Ja wiem, że nie zawsze my, polskie kobiety możemy sobie pozwolić na świeży sok z cytryn i pomarańczy. Ale o szklance wody na czczo pamiętajmy zawsze! Woda wypita przed śniadaniem znakomicie reguluje trawienie. A prawidłowe trawienie także pomaga nam w utrzymaniu dobrej sylwetki. –

I jeszcze kilka słów o innej, także bardzo słynnej aktorce. Brigitte Bardot ukończyła już dawno pięćdziesiąt lat, a mówiąc jeszcze dokładniej zbliża się do sześćdziesiątki. W pięćdziesiątą rocznicę urodzin Brigitte obiecała sobie, że nie będzie patrzeć w lustro (a nuż zobaczy zmarszczki?). Wielka gwiazda filmu francuskiego, dziewczyna, którą pamiętamy nie tylko z ekranu, ale i z licznych fotosów w gazetach, ma figurę i temperament nastolatki. Gra na gitarze, uwielbia tańczyć. Tańczy często i pewnie dlatego tak pięknie chodzi. Nie stosuje (nie robiła tego nigdy) żadnej. specjalnej diety. ale też nigdy się nie przejada. Od bardzo dawna zrezygnowała z jadania mię a. Wszystko inne każdego dnia ma na swoim talerzu.

W środowisku artystów, ale także w gronie ludzi spoza tego kręgu, ostatnio bardzo modna jest tak zwana dieta kalifornijska. Dominującą rolę odgrywa w niej równicą szklanka zimnej wody na czczo. Dzień zaczyna się od wypicia szklanki przegotowanej, zimnej wody, a idealnie jest wypić także szklankę świeżego soku owocowo-warzywnego. Na śniadanie dowolna ilość świeżych owoców, a do pracy, jako tak zwane drugie śniadanie – duża porcja surówki. Surówki mogą być różne, w zależności od pory roku. Przykładowo może być taka: sałata, cykoria, seler, marchew, pomidor, kapusta, świeża papryka, ogórki, pory. Wszystkiego po troszku, oczywiście drobno pokrojonego. Surówkę można przygotować już wieczorem, a rano dodać do niej (po wyjęciu z lodówki) trochę miodu i kilka kropel soku z cytryny. Do surówki, w pracy, bierzemy dwie kromki razowego chleba. Przed obiadem obowiązkowo wypija się szklankę świeżego soku owocowego, a potem już normalne danie: mięso, ryba, jaja sadzone i naturalnie dużo surówki. Zupy powinny być gotowane z dużą ilością warzyw, a dodatkiem do zup może być mięso gotowane i pokrojone w drobną kostkę oraz grzanki. Na obiad jada się również różne kasze, ryż, ziemniaki gotowane i pieczone, wszelkie potrawy z jarzyn gotowanych. Ziemniaków nie powinno się jeść w większych ilościach (jednak trochę tuczą), ale temu, kto nie jest na diecie odchudzającej, rozsądna, czyli

mała porcja raz dziennie nie zaszkodzi. Ziemniaki są warzywem o ogromnych zaletach: mają wysokowartościowe białko i prawie wszystkie witaminy C. Ziemniaki mają też dużo wartościowych, niezbędnych dla życia mikroelementów – wapń, fosfor, potas, żelazo. Ale uwaga: wszystkie te ważne dla organizmu składniki znajdują się tuż pod skórką ziemniaka. Dlatego trzeba. bulwy obierać bardzo cienko. Ziemniaki są smaczne i można z nich przygotowywać najróżniejsze dania, by przypomnieć odwieczną tajemnicę naszych babek: delikatne pure z ziemniaków, „które pomaga odzyskać siły ludziom osłabionym chorobą. Jednodniowa dieta ziemniaczana (ziemniaki muszą być ugotowane i podane z wody) może całkowicie zlikwidować bóle wątroby lub spowodowane niedomaganiem ze strony woreczka żółciowego.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do diety kalifornijskiej. Dlaczego poświęcam jej tyle miejsca? Otóż dlatego między innymi, że ludzie stosujący ją są normalni, pozbawieni jakiegokolwiek fanatyzmu. Dieta kalifornijska nie zaleca wprawdzie, ale i nie wyklucza wcale ani deserów, ani słodyczy, ani nawet kawy i alkoholu. Tylko … tylko w rozsądnych ilościach. I nie codziennie. A jeżeli już to konieczne, co najmniej w pół godziny po głównym posiłku.

Znam wiele osób, które stosują u siebie w domu dietę kalifornijską.

Oto, co powiedziała mi jedna z pań po pięćdziesiątce: „Na początku byłam ciągle głodna, ale z biegiem dni jedzenie ha czczo owoców (a nie picie kawy, na przykład) stało się dla mnie czymś absolutnie naturalnym. Porcja surówki warzywnej, jako posiłek w południe sprawiła, że przestałam

pożerać stosy kanapek w szpitalnym bufecie. Do surówek obiadowych dodaję gotowaną fasolę albo zielony groszek konserwowy i wtedy posiłek jest „mocniejszy”. Po takiej surówce warzywnej z wkładką fasolową lub groszkową czuję się najedzona przez parę godzin”.

A oto jeszcze jedno zwierzenie, tym razem młodego aktora łódzkiego Teatru im. Jaracza: „Od kiedy w naszym domu rodzinnym zaczęliśmy stosować dietę kalifornijską, przestaliśmy jakoś tęsknić do wędlin, nie robimy w każdym razie z nimi żadnych kanapek (wydają się nam niesmaczne). Jemy też stosunkowo mało żółtych serów, a zupełnie przestaliśmy kupować – a więc nie jadamy – ani mięs, ani ryb z puszek. Pijemy też mniej kawy i herbaty, a cukier zastępujemy miodem. Kuchnia z dietą kalifornijską jest nie tylko zdrowa, jest też tania. Naprawdę.”

Powrót do spisu treści >>

NAJSŁYNNIEJSZE DIETY ŚWIATA

 

 

znalazłam w małym poradniku wydanym przez bardzo przeze mnie łubiany poradnik „Kobieta i Życie”. W poradniku zredagowanym przez panią Alicję Filochowską-Pietrzyk, umieszczono min. motto, które obowiązuje w mojej codziennej pracy z ludźmi otyłymi: „Nadwaga szkodzi zdrowiu, utrudnia życie i dodaje lat” … Sięgam więc do najsłynniejszych diet świata iż drugiej ręki przekazuję moim czytelnikom kilka z nich. Ale przypominam: dietę odchudzającą mogą stosować na własną rękę jedynie te osoby, które są zdrowe. Kto ma jakiekolwiek kłopoty zdrowotne, bezwzględnie swoje odchudzanie musi rozpocząć pod okiem i kontrolą lekarza.

Dieta uniwersalna, a do tego ... upiększająca. Naprawdę.

Zamiast śniadania zjadamy w domu (można też w słoiczku – jeśli się rano spieszymy – zabrać do pracy) surówkę piękności. Co to jest surówka piękności wiedziały już nasze prababki, bo w starych poradnikach dla pań odnalazłam kilka wersji znakomitego skądinąd i wytwornego – w pewnym sensie – posiłku.

Najlepiej wieczorem wsypać do miseczki 6 łyżek płatków owsianych górskich i zalać je siedmioma łyżkami zimnej, ale uprzednio przegotowanej wody. Dodać teraz kilka – do dziesięciu – posiekanych orzechów laskowych albo włoskich (łatwiejsze do zdobycia), następnie łyżkę płynnego, prawdziwego miodu. Zamieszać i wstawić do lodówki na noc. Rano dodać utarte jabłko, 6 łyżek mleka albo słodkiej śmietanki i sok z połówki cytryny. Można też dorzucić troszkę rodzynek albo mrożonych owoców (w lecie – świeżych). Całość raz jeszcze wymieszać i jeść powoli. Pamiętajmy: przy żadnym jedzeniu, nawet jeśli jest to tylko surówka, nie wolno się spieszyć. To bardzo niezdrowe. A do tego fatalnie wygląda, (O elegancji w ogóle napiszę trochę później).

A teraz najbardziej kusząca ze wszystkich diet, dieta odmładzająca wynaleziona i stosowana przez Gayelorda Hausera. Hauser – człowiek niegdyś ciężko chory, wyleczył się, przy pomocy misjonarza, dzięki diecie jarzynowo-owocowej. W tej diecie bardzo ważną rolę odgrywa sok z marchwi, pomidorów i selerów oraz pomarańcze i cytryny. Dr Michał Tombakoff, rosyjski specjalista w dziedzinie leczenia metodami naturalnymi, udowodnił, że ludzie, którzy piją codziennie szklankę soku z marchwi, są zdrowsi i dłużej żyją. Jeżeli nawet to warzywo wyhodowane było na skażonej glebie (np. na polu przy ruchliwej jezdni) to w soku wyciśniętym bądź odwirowanym z takiej marchwi nie ma najmniejszego śladu szkodliwych dla człowieka trucizn pochodzących z ziemi lub z atmosfery. Sok z marchwi jest produktem absolutnie czystym.

Dietę odmładzającą Hausera stosowała między innymi Greta Garbo. W późniejszych latach pacjentami G. Hausera były same znakomitości świata artystycznego: Marlena Dietrich, Charlie Chaplin, Marylin Monroe, lane Fonda, Farach – żona ostatniego cesarza Iranu. Po dietę młodości sięgają do tej pory członkowie wielkich, znanych rodów. A wspomnę tu tylko, że pacjentką Hausera była, już jako księżna Monaco, Grace Kelly. Dziś dietę młodości stosuje z fantastycznym skutkiem córka księcia Monaco, Karolina.

Stosując dietę młodości można w ciągu tygodnia stracić około trzech kilogramów, ale nawet nie mając nadwagi dobrze jest dietę Hausera stosować co jakiś czas przez siedem dni.

Dieta młodości regeneruje i odtruwa organizm. Oto dziesięciodniowy jadłospis.

1 dzień

Śniadanie – pół grejpfruta, jedno jajko sadzone, dwa sucharki, szklanka mleka lub kawy z mlekiem z dodatkiem jednej łyżki – uwaga – drożdży piwnych. Także jedna pastylka witaminy C i jedna dolomitu.

Drugie śniadanie szklanka jogurtu lub soku z selera.

Obiad – jeden pomidor, omlet z dwóch jaj, szklanka jogurtu albo mleka z drożdżami piwnymi.

Podwieczorek – szklanka soku jarzynowego.

Kolacja – smażony stek, zielona fasola duszona bez tłuszczu lub zielona sałata przyprawiona sokiem z cytryny.

Napój do poduszki (tak, tak) szklanka chudego najlepiej gorącego mleka z drożdżami piwnymi.

Drożdże piwne zawierają wiele witamin z grupy B. Wzmacniają siły fizyczne i psychiczne człowieka. Kupuje się je w sklepach ze zdrową żywnością i w sklepach „Natura”.

2 dzień

Śniadanie – jedna pomarańcza, trzy plasterki chudego, smażonego boczku, dwa płatki chleba chrupkiego (lub razowca), szklanka mleka z drożdżami. Znów witaminowe i mineralne tabletki.

Drugie śniadanie szklanka soku z selerów lub chudego jogurtu.

Obiad d a jaja na twardo, szklanka soku pomidorowego z jedną drożdży filiżanka kawy z mlekiem.

Podwieczorek szklanka soku jarzynowego.

Kolacja filiżanka bulionu bez tłuszczu, jeden strąk papryki faszerowanej chudym mielonym mięsem, jedno pieczone jabłko, dwie łyżki chudego twarożku ze szczypiorkiem, filiżanka herbaty z cytryną.

Do poduszki – szklanka mleka z drożdżami.

3 dzień

Śniadanie szklanka soku pomidorowego, jajko na miękko, dwie kromki ciemnego chleba, szklanka chudego mleka z drożdżami, witamina C i dolomit.

Drugie śniadanie – szklanka soku z selerów.

Obiad szklanka soku z marchwi, 125 g chudego twarogu z zieloną nacią pietruszki i odrobiną jogurtu, chlebek chrupki, filiżanka kawy z mlekiem z dodatkiem drożdży.

Podwieczorek – szklanka soku jarzynowego.

Kolacja – plasterek smażonej wątróbki (najlepiej cielęcej), 100 g duszonego szpinaku (może być mrożony) albo połowa główki sałaty z cytryną.

Do poduszki – to co zawsze: mleko ciepłe z drożdżami.

4 dzi

Śniadanie – szklanka soku pomarańczowego, dwie łyżki kiełków pszenicznych z mlekiem i miodem, dwie tabletki, jak zwykle.

Drugie śniadanie – szklanka soku z selerów.

Obiad 200 g chudego, gotowanego kurczaka, pół główki sałaty z cytryną, szklanka jogurtu.

Podwieczorek – szklanka soku pomidorowego.

Kolacja filiżanka rosołu z samych jarzyn, 200 g gotowanej ryby, trzy duszone pomidory.

Do poduszki – bez zmian.

5 dzi

Śniadanie szklanka soku pomidorowego, kromka chleba chrupkie plasterki podsmażonego tłuszczu od szynki, szklanka mleka z drożdżami tabletki.

Drugie śniadanie szklanka soku z marchwi.

Obiad smażony plasterek rostbefu, zielona sałata, szklanka jogurtu, dwa chrupkie chlebki.

Podwieczorek szklanka soku z jarzyn z drożdżami.

Kolacja dwa jajka sadzone z duszonym szpinakiem, pieczone jabłko, herbata z .cytryną.

Do poduszki bez zmian.

6 dzień

Śniadanie pół grejpfruta, trzy łyżki płatków owsianych z mlekiem z utartym jabłkiem i kilkoma siekanymi orzechami. Filiżanka gorącej kawy z mlekiem, tabletki.

Drugie śniadanie szklanka soku z selerów albo chudy jogurt.

Obiad pół smażonego kurczaka, jedna grzanka, sałata, herbata z cytryną.

Kolacja szklanka soku pomidorowego, 125 g chudej kiełbasy na gorąco, pół główki sałaty z cytryną,

Do poduszki bez zmian.

7 dzień

Śniadanie szklanka soku pomarańczowego, jajko na miękko, dwa

chlebki chrupkie, szklanka kawy z mlekiem i drożdżami, tabletki.

Drugie śniadanie szklanka soku z marchwi.

Obiad szklanka soku pomidorowego, plasterek cielęcej wątróbki,

kromka razowca, pieczone jabłko, filiżanka czarnej kawy.

Podwieczorek szklanka soku jarzynowego z drożdżami.

Kolacja 125 g tatara z usiekaną cebulką, żółtkiem i zieloną papryką,

jedna grzanka, herbata z cytryną.

Do poduszki – bez zmian.

8 dzień

Śniadanie pół grejpfruta, dwa chlebki chrupkie, łyżka miodu, szklanka mleka z drożdżami.

Drugie śniadanie szklanka soku z selerów lub pomidorów.

Obiad 125 g smażonego siekanego mięsa, kromka razowca, filiżanka sałatki owocowej, herbata z cytryną.

Podwieczorek sok jarzynowy z drożdżami.

Kolacja filiżanka chudego bulionu, kawałek wołowiny gotowanej, sałata, szklanka jogurtu z truskawkami lub jagodami (z mrożonek).

Do poduszki – bez zmian.

9 dzień

Śniadanie- 1 pomarańcza, jajko smażone na chudym boczku, kromka razowca, chude mleko z drożdżami, tabletka witaminy C i dolomit.

Drugie śniadanie szklanka soku z marchwi.

Obiad- jajecznica z dwóch jaj, sałatka z pomidorów, chlebek chrupki z cytryną lub kawa z mlekiem.

Podwieczorek: sok jarzynowy.

Kolacja gruby plaster smażonego steku, pół główki sałaty z cytryną, szklanka jogurtu z truskawkami.

D poduszki – bez zmian.

10 dzień (ostatni, przy zastosowaniu diety pełnej, z zamiarem odchudzenia się. Przypominam, że dieta siedmiodniowa też jest dobra).

Śniadanie sok pomidorowy, 5 dag szynki, chleb razowy, chude mleko lub kawa z mlekiem i drożdżami, tabletki.

Drugie śniadanie – szklanka soku z selerów.

Obiad pomarańcza, sałatka z drobiu (bez oliwy), zielona sałata, razowy chleb, herbata z cytryną.

Podwieczorek sok jarzynowy.

Kolacja – filiżanka chudego bulionu, 200 g gotowanej ryby, dwa duszone pomidory, szklanka mleka.

Do poduszki – bez zmian.

Uwaga. W tej diecie można używać (tylko do smażenia) olej sojowy, poza tym żadnych innych tłuszczów, Do słodzenia – tylko miód. W czasie stosowania diety nie wolno jeść także bananów, ziemniaków, białego pieczywa, masła, cukru. Nie wolno pić alkoholu. Można stosować wszystkie

mrożone owoce i warzywa.

Moje pacjentki, a także wiele znajomych pań, dopytują się często dietę hollywoodzką. W poradniku wydanym przez „Kobietę i Życie” znalazłam także i ją. Mówiąc nawiasem, jest ona już trochę przestarzała. Nie z racji tych pięćdziesięciu lat, które minęły od początków jej kariery.

Dieta hollywoodzka z punktu widzenia dzisiejszych wymogów nie tylko zdrowotnych, jest bardzo jednostronna, a poza tym jej największa wada to cholesterol J. Bywają dni, w których zaleca się spożywanie aż czterech jaj a to w prostej linii „ładowanie” w organizm 1000 mg cholesterolu. Racjonalnie żywiący się człowiek powinien dziennie spożywać nie więcej cholesterolu niż 300mg. No i jeszcze jedna wada diety amerykańskich gwiazd: mogą ją stosować tylko ludzie młodzi i zdrowi, w żadnym razie ci, którzy mają czterdzieści lat.

Tak więc nie zatrzymam się dłużej przy diecie hollywoodzkiej. Podam dla przykładu tylko jeden dzień tygodnia: Obiad – 200 g gotowanej ryby, talerz zielonej sałaty z sokiem cytrynowym, jedna grzanka, filiżanka nie słodzonej czarnej kawy. Kolacja – omlet z dwóch jaj ze świeżymi zielonymi jarzynami, sałatka z pomidorów z sokiem cytrynowym i drobno posiekaną cebulą. Przed snem – jabłko. Jak zapewne nie trudno zauważyć, w podanym jadłospisie zabrakło śniadania. Otóż śniadanie jest. W tym rzecz tylko, że na wszystkie dni stosowania diety zaplanowano je identyczne. Jest zawsze takie samo: jedna – dwie filiżanki herbaty lub kawy mało słodzonej z niewielką ilością mleka, jedna pomarańcza lub jabłko, dwa jaja na miękko, jedna grzanka lub kromka chleba grahama. W tej diecie prawie każdego dnia zalecane jest zjedzenie jednego jabłka przed snem. Najlepiej w skórce.

Gubić kilogramy to wcale nie znaczy głodować. Ja, w każdym razie żadnych głodówek moim pacjentom nie „funduję”. Kto chce schudnąć musi przede wszystkim zacząć odżywiać się w sposób mądry. Żadna cudowna dieta (po której ubywa kilogramów) nie zagwarantuje dobrej,

eleganckiej sylwetki na dłużej, jeżeli po schudnięciu zaczniemy sobie pozwalać nie tylko na pojadanie między podstawowymi posiłkami, ale także na bezsensowne, wysoko kaloryczne opychanie się łakociami. Niektóre moje pacjentki – jeszcze nie nadmiernie grube, ale już wyraźnie

„pogrubione” pytają, czy mogłyby zastosować słynną dietę amerykańskich astronautów. Podobno – mówią – w ciągu dwóch tygodni można zrzucić z siebie od pięciu do siedmiu kilogramów zbędnego tłuszczu. Odpowiadam zawsze tak samo: najpierw sprawdzimy ogólny stan zdrowia. Stosując dietę

astronautów trzeba mieć ponadto mocny charakter, bo – na przykład – pić można tylko wodę mineralną i to pół godziny przed lub po posiłku. Niczego, co w filiżance i na talerzu nie wolno słodzić. Oczywiście absolutnie wykluczony jakikolwiek alkohol i jakikolwiek tłuszcz. Wołowe mięso należy smażyć na teflonowej patelni.

Dieta amerykańskich astronautów okazuje się skuteczna dopiero po ośmiu (do dziesięciu) dniach. Tak więc bezwzględnie trzeba ją stosować przez dwa tygodnie. I przypominam raz jeszcze: trzeba być zdrowym.

Śniadania codziennie są niemal identyczne: filiżanka czarnej kawy lub herbaty. Tylko cztery razy w ciągu dwóch tygodni można do śniadania zjeść kromkę chrupkiego chleba lub jednego krakersa. Obiady składają się z dwóch jajek na twardo z jarzynami albo z dużego steku wołowego

z sałatą, albo z obsmażonego selera z pomidorem i z jednej pomarańczy. Można też zamiast dwóch jaj na twardo zjeść jedno, a do tego 10 dag utartego żółtego sera i utartą marchewkę. Zamiast befsztyka – gotowana ryba z pomidorem albo pierś kurczaka (gotowana) z sałatą. Na kolację dozwolona jest chuda szynka (nie więcej niż 10 dag), jogurt, sałatki owocowe z jogurtem i steki wówczas, kiedy na obiad były jaja bądź ryba.

Diet najróżniejszych zachęcających do racjonalnego i zdrowego (a przy tym nie tuczącego) jedzenia jest mnóstwo. Wystarczy poszukać odpowiednich książek w księgarniach lub śledzić kobiece czasopisma. Dobrze jest, na przykład, z kolorowych gazet i tygodników wycinać sobie różne propozycje dotyczące zdrowego, nie tuczącego odżywiania, a potem wybierać te, które bez przymusu a więc z przyjemnością (i dobrym końcowym efektem) z własnej woli przyjmiemy.

Powrót do spisu treści >>

DIETA DOKTOR BĘDZIŃSKIEJ

 

 

Wśród ludzi otyłych szukających ratunku w moim gabinecie lekarskim SABA są osoby w różnym wieku i obojga płci. Wszystkim pacjentom rozpoczynającym u mnie kurację odchudzającą, polecam najpierw sześciodniową dietę, którą oparłam na wiedzy światowych specjalistów. Moja dieta jest zgodna z założeniami euteniki – nauki o zasadach prawidłowego żywienia. Jeżeli zgłaszający się do mnie pacjent jest chory (a przeważnie jest i to z powodu otyłości właśnie), najpierw go leczę, a potem specjalnie dla niego modyfikuję moją dietę.

Dieta dr Będzińskiej nie jest zbyt rygorystyczna, ale mimo to powinna być stosowana pod okiem lekarza. Bez kontroli lekarza mojej diety nie należy stosować dłużej niż miesiąc.

A teraz – co wolno jeść? Dowolną, w ciągu każdego dnia, ilość surowych i gotowanych (bez cukru) owoców oraz surowych warzyw, gotowane, chude ryby, surówki, soki z owoców i warzyw, chrupkie lub razowe pieczywo, gotowane jaja, biały chudy ser. Czego nie jadać? Żadnych żółtych serów, wieprzowiny pod żadną postacią – nawet chudej szynki i polędwicy, ziemniaków, klusek, sosów, oleju, masła, majonezu. Nie wolno pić słodkich napojów (w szczególności lemoniad, coli itp.), herbatę i kawę tylko gorzką. Ewentualnie posłodzoną, ale tylko słodzikiem. Dziennie można wypić nie więcej niż półtora litra płynów. Unikać soli – zamiast niej używać przyprawy smakowe i sole ziołowe. Bezwzględnie obowiązuje abstynencja od alkoholu i zakaz uprawiania jakichkolwiek

form treningu.

Po badaniach u lekarza, po przeprowadzeniu przez lekarza wywiadu i sprawdzeniu wyników analiz laboratoryjnych można zaczynać chudnąć.

Moja dieta sześciodniowa (można ją powtarzać) jest następująca:

1 dzień

Śniadanie – dwa jajka na twardo lub miękko, (mogą być sadzone, ale nie na tłuszczu tylko na mleku), dwa pomidory, kromka razowego chleba, kawa lub herbata.

Obiad ćwiartka lub połówka kurczaka, surówka z marchwi lub.

kapusty, kawa lub herbata.

Kolacja -10 dag białego sera, kwaszony ogórek, mleko lub herbata.

2 dzień

Śniadanie 10dag galaretki z kurczaka, kromka razowca, surówka z warzyw, herbata.

Obiad -10-20 dag gotowanej wołowiny, pół kalafiora, kompot z jabłek (albo surowe jabłko), herbata.

Kolacja sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych ogórków, kromka razowca, herbata.

3 dzień

Śniadanie – dwie kromki razowca z białym serem, mleko lub kawa z mlekiem.

Obiad 10-20 dag chudej ryby, dużo surówki, herbata.

Kolacja – 10dag tatara, kromka razowca, herbata, jabłko.

4 dzień

Śniadanie 1jajko, kromka grahama, 1pomarańcza, herbata z mlekiem.

Obiad 150 g duszonych wątróbek drobiowych, jedna kopiasta łyżka ryżu, sałatka z papryki, herbata.

Kolacja – 1grejpfrut,1 suchar, szklanka jogurtu.

5 dzień

Śniadanie szklanka gorącego chudego mleka z łyżką stołową otrąb (nie gotować, zalać), kromka razowca posmarowanego twarogiem.

Obiad omlet ze szpinakiem smażony na mleku, 1 pomarańcza, szklanka herbaty.

Kolacja 2 jabłka, 1 suchar.

6 dzień

Śniadanie – szklanka chudego mleka z łyżką stołową gotowanego ryżu, kromka razowca z pomidorem.

Obiad 10-15 dag szaszłyka z wołowiny z cebulą, bez słoniny, sałata z cytryną.

Kolacja 1 porcja galaretki z dorsza, 1 kromka razowca, herbata.

A teraz: uwaga! w dowolnej ilości można jeść zawsze grejpfruty i gryźć (z całości) surową marchewkę.

Po kilku dniach „wyrzeczeń” na konto mojej diety, nadmierny zawsze apetyt zostanie przyhamowany. I być może uda się jeszcze zmniejszyć nieco proponowane przeze mnie porcje? Nigdy jednak, nigdy nie głodować. Jeść po prostu mniejsze porcje. I jeszcze o czymś, bardzo ważnym. Właśnie w tym rozdziale. Nie skazujmy się na starość! Nauczmy się dodawać sobie życia do lat, a nie lat do życia. Nauczmy się i pamiętajmy o tym ilekroć siadamy do stołu. Pamiętajmy tym bardziej, jeśli już ukończyliśmy 60 lat. Zapomnijmy wreszcie o tym, co ktoś kiedyś powiedział w nadziei, iż stwierdzenie to będzie dobrym dowcipem: .Po sześćdziesiątce ze wszystkich rozkoszy pozostają nam tylko rozkosze podniebienia”

Pani Irena Gumowska, autorka licznych książek dla ludzi w różnym wieku przestrzegała przed obżarstwem głównie ludzi „w pewnym wieku”. Mówiła po prostu, że złe przyzwyczajenia jedzeniowe z biegiem lat jeszcze się potęgują, a to w połączeniu z brakiem wiedzy na temat racjonalnego odżywiania, łatwo prowadzi do najróżniejszych chorób i… niedołęstwa.

A więc dlatego właśnie tak mocno podkreślam, iw tej książce, iw moim lekarskim gabinecie: zatrzymajmy się na chwilę po ukończeniu trzydziestu lat i pomyślmy o sobie, o latach, które będą pędziły coraz szybciej i które musimy nauczyć się zatrzymywać. Żeby przedłużać nasze życie, żeby czerpać z niego radość.

Kiedy w naszym kalendarzu zobaczymy liczbę składającą się z samych dziesiątek, częściej niż do lustra zaglądajmy do jadłospisów preferujących właściwe odżywianie.

Powrót do spisu treści >>

JEDZMY ZIELONE I CZERWONE

 

 

jedzmy surowe jarzyny, owoce. Jest w nich mnóstwo witamin: Ą C i B oraz makro i mikroelementów, enzymów, kwasów organicznych i wielu, wielu innych potrzebnych dla zdrowia związków. Nauczmy się jadać z przyprawami ziołowymi, bo one przede wszystkim ułatwiają trawienie, a nawet… leczą. Tak, leczą, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

Lubczyk warto dodawać do zupy ziemniaczanej i jarzynowej, do sałaty, do gotowanej ryby, mięsa lub kury. Lepszy od kostek Maggi. Melisa wspaniale zastąpi cytrynę, kiedy dodamy ją do surówek, do dań zimnych i gorących. Majeranek niezastąpiony jest jako dodatek do mięsa, a natka pietruszki – z dużą ilością naturalnej witaminy C – nadaje się nie tylko do ciepłych zup i ziemniaków, ale także do gotowanych i podawanych później na zimno ryb i mięsa. Miętę pieprzową możemy dodawać do twarożku, szałwię (znaną głównie jako środek przeciwzapalny i używaną do płukanek) można dodawać do pieczeni mięsnej, do zupy rybnej, a nawet do pomidorów, papryki, cebuli i porów, estragon uszlachetnia smak sałatek z ogórków i pomidorów oraz smak omletów. Koperek nadaje się nie tylko do ziemniaków, ale również do kalarepy, do zielonego groszku, do marchewki i grzybów oraz do twarogu. Kolendrę, używaną zazwyczaj do włoskiej kapusty, do mięsa i do marchewki, można też dodać do zupy … owocowej. Tak! Wspaniale taka zupa z kolendrą smakuje. Czosnek, właśnie czosnek – jest doskonałą, a do tego leczniczą’ przyprawą. Można go dodawać i do zup, i do sałatek, i do mięs. Doskonale smakuje drobno pokrojony z kiszonymi ogórkami. A przypominam, że wszelkie kiszonki są bardzo zdrowe. Rzeżuchę, paprykę, szczypiorek wszyscy doskonale znają, więc nie będę wdawać się w szczegóły. Przypomnę natomiast, że wiele doskonałych wartości ma w sobie lebiodka. Nadaje lepszy smak zupie pomidorowej, dobre też z nią jest smażone i pieczone mięso oraz ryby.

Jedynym radykalnym sposobem na schudnięcie – a dotyczy to w równym stopniu starszych i młodych -jest opamiętanie przy stole. Im więcej mamy lat – tym bardziej pamiętajmy o żelaznej zasadzie warunkującej nasze zdrowie, nasze długie życie: nie obżerajmy się, jedzmy. JEDZMY TYLKO TYLE, ILE POTRZEBA NAM BY ŻYĆ. NIE ŻYJMY PO TO, ABY JEŚĆ.

Człowiek jest jednak tylko człowiekiem a żaden człowiek nie lubi być głodny. Zwłaszcza człowiek w pewnym wieku, któremu po głowie wciąż chodzą myśli o „skończonym już życiu, o braku zainteresowania nim ze strony płci odmiennej”, myśli pozbawione sensu, ale przecież nachodzące go od rana do wieczora. Jeśli więc człowiek ma odrobinę silnej woli, a przy tym chce ładniej wyglądać i dłużej żyć, niechże pohamuje swój apetyt, niech w chwilach gwałtownej potrzeby „przegryzienia” czegoś, zamiast kromki chleba ze smalcem – zje trochę kwaszonej kapusty albo utartą marchew (mogą być nawet dwie lub trzy), wypije szklankę chudego mleka. Nie radzę, wręcz odradzam, hamowanie lekkiego głodu czekoladą (choć to magnez; magnez jest również w tabletkach dolomitu, a od dolomitu się nie tyje), broń Boże chałką, ciastem, kiełbasą. A w ogóle najlepsze są otręby: mają witaminy i „dają” człowiekowi tak bardzo potrzebny błonnik.

Człowiekowi w każdym wieku potrzebny jest potas. Słynny polski pediatra, profesor Michałowicz mówił, że dziecko potrzebuje wody, tak jak kwiat, bo bez wody ginie. Kwiaty i dzieci potrzebują dużo wody, a 1udzie starsi potrzebują potasu. Potas nie dopuszcza do zwiotczenia mięśni, nadaje im jędrność. Najwięcej potasu jest w kiełkach pszenicy. Kto zjada dziennie jedną porcję kiełków nie tylko daje sobie potrzebną porcję potasu, ale także przy okazji żelazo chroniące przed niedokrwistością.

Kto chce żyć zdrowo i długo powinien bezwzględnie jeść pszeniczne kiełki. Wie o tym już cały świat. Ludzie rozsądnie myślący i chcący długo żyć – żyć w zdrowiu, oczywiście, bo to dopiero jest radością – sami w domu hodują kiełki, jeśli kupić ich nie mogą. Hodują i jedzą.

Jak hodować kiełki w domu? Ależ to bardzo, bardzo proste. Ustawiamy w wygodnym miejscu w kuchni (albo w pokoju na okiennym parapecie) trzy szklanki z wodą, a na każdej szklance kładziemy sitko do herbaty. Sitko musi być lekko zanurzone w wodzie. W pierwszym dniu

na pierwsze sitko sypiemy jedną łyżkę pszenicy kupionej na bazarze od rolnika. Drugiego dnia sypiemy drugą porcję ziaren na drugie sitko, trzeciego dnia na trzecie. Ziarna pszeniczne na sitkach nie mogą pływać, muszą być tylko lekko przesiąknięte, Jeśli widzimy, że wody jest za mało – ziarna pszenicy ostro „ciągną” – dolewamy. Można dolewać wodę dwa nawet trzy razy dziennie. Po trzech, czasem dopiero po czterech dniach ziarno z pierwszego sitka jest już gotowe do jedzenia. Więc zjadamy natychmiast: samo ziarno albo razem z surówką, z mlekiem, z mięsem nawet. Kiedy zbierzemy ziarna z pierwszego sita, natychmiast zmieniamy wodę i sypiemy nową porcję. W następnych dniach zjadamy „uprawy” z drugiego i trzeciego sitka, potem znów kolejno hodując nowe kiełki. Smacznego!

A teraz, uwaga, wiadomość rewelacyjna: pewien siedemdziesięcioletni pan zaczął jadać pszeniczne kiełki. Po dziesięciu latach – kiedy miał już osiemdziesiątkę – stwierdził publicznie, że nigdy w życiu nie czuł się tak dobrze i tak młodo. Przestał się nawet zaziębiać, nie chwytał nawet wirusów grypy, zniknęły gnębiące go od dzieciństwa zaburzenia gastryczne, polepszył się wzrok, uspokoiły nerwy. Można bez wahania uwierzyć w słowa osiemdziesięciolatka, gdyż to nie kto inny, jak Albert Szent-Gyorbyi, dwukrotny laureat nagrody Nobla.

Jedzmy więc kiełki. I jabłka, koniecznie jabłka.

Profesor Szczepan Pieniążek z Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach mawiał często, że ten, kto zjada dwa jabłka dziennie nigdy nie” choruje. Sam profesor jabłka hodował, jadł i wyglądał wspaniale.

Dlaczego jabłka mają dla nas tak duże znaczenie? Otóż dzięki jadaniu jabłek – umytych dobrze i razem ze skórką – usuwamy z organizmu nadmiar cholesterolu. Ponadto jabłka zawierają pektyny, a pektyny to jedna z postaci błonnika. Dwa jabłka zjedzone codziennie chronią nasz organizm od zbędnego cholesterolu. A więc jabłka to wspaniały lek przeciw sklerozie. A pozbywszy się sklerozy pozbywamy się jednocześnie wielu innych chorób, które niesie z sobą miażdżyca – właśnie sklerozą zwana. O czym, mam wrażenie, wiedzą wszyscy.

I jeszcze kilka słów o tak zwanym eliksirze młodości, czyli o witaminie E. Dlaczego ta witamina jest tak bardzo dla naszego organizmu ważna, dlaczego mówimy, że to eliksir młodości? Otóż witamina E ma bardzo poważny udział w procesach powstawania nowych i przedłużania życia starych komórek w ustroju każdego człowieka. Najwięcej witaminy E jest w kiełkach pszenicy. Kopalnią witaminy E jest również gruboziarnisty razowy chleb. Więc jedzmy razowiec, bo w białym pieczywie jest znikoma ilość tej witaminy.

Kto wcześnie – wcześniej niż zrozumiał, że zaczyna się starzeć – zadbał o systematyczne dostarczanie swojemu organizmowi witaminy E, ten w „pewnym wieku” nie będzie miał na całym ciele rdzawych, szpecących plam zwanych brzydko (ale prawdziwie) wykwitami starości.

Kto to zaniedbał, niech zacznie przyjmować ją teraz (ostatecznie w postaci kapsułek wraz z witaminą A). Niedobór witaminy E w organizmie powoduje, że nie goją nam się szybko skaleczenia, że nabywamy ni z tego, ni z owego grzybicę, że budzimy się w nocy z potwornym bólem spowodowanym tzw. skurczem w łydkach, że nie domaga nam serce, że wreszcie – uwaga panowie mamy opoty z potencją. Kobiety, które dostarczają swemu organizmowi witaminę E znacznie łatwiej znoszą kłopoty związane z klimakterium, a ów przykry okres w ich życiu trwa

znacznie znacznie krócej.

Powrót do spisu treści >>

JEDZ POŁOWĘ I POŁOWĘ POŁOWY

nawoływał przez dziesiątki lat bardzo znany i życzliwy ludziom doktor medycyny Marian Zajfen. Aż do ostatniej chwili- a zmarł w czerwcu 1988 roku – był zagorzałym popularyzatorem zasady: „Jedz połowę, a jeśli to konieczne – nawet połowę połowy”. Dr Zajfen pozwalał swoim pacjentom jeść wszystko, ale w rozsądnych porcjach. Jeśli jednak ktoś przychodził z nadwagą przekraczającą 10% normy, doktor sprawdzał ogólny stan zdrowia pacjenta i jeśli ten był ogólnie zdrowy dostawał

kategoryczne przykazanie „Jedz połowę połowy”. Co to oznaczało? Otóż to tylko, że człowiek przyzwyczajony do zjadania na śniadanie czterech bułek z masłem – dostawał pozwolenie na jedną tylko bułkę i na jedną, powiedzmy, szklankę kawy z mlekiem, a nie na cztery, jak miał zawsze w zwyczaju. Dieta oparta na metodzie „połowy połowy” trwała pół roku. Minimum. Bardziej otyli musieli sakramentalną połową połowy zadowalać się w jedzeniu przez rok. A potem, kiedy ich waga doszła do normy, mogli znowu jeść wszystko, ale tylko połowę tego, na co mieliby ochotę. Jeśli byli zdyscyplinowani- nie tyli. A co także bardzo ważne: wspaniale wyglądali i cieszyli się świetnym zdrowiem.

Powrót do spisu treści >>

ODCHUDZANIE SUGESTIĄ

 

 

Amerykanie przez pewien czas dostawali przysłowiowego bzika na temat odchudzania … sugestią. Cóż to takiego ta samo sugestia, która odchudza? Otóż Suzzy Proden w napisanej przez siebie książce zachęca do zrzucania zbędnych kilogramów za pomocą tylko psychiki. Własnej psychiki.-Jeżeli człowiek chory na raka potrafi – twierdzi S. Proden – dzięki własnym, pozytywnym myślom zahamować u siebie rozwój śmiertelnej choroby, to dlaczego – pyta dalej – w ten sam sposób nie miałaby przekonać własnego ciała, żeby schudło?”!

Amerykanie zachęceni do uprawiania tak łatwiutkiej metody odchudzania tworzyli w myślach obraz swoich szczupłych, wiotkich postaci. W jaki sposób działali na swoją podświadomość? Myślę, że czystą, niezmąconą wizją cudownej, własnej sylwetki. Z jakimi wynikami prowadzili tę przedziwną „dietę”? Nie wiem, chociaż szukałam na ten temat informacji i w zagranicznej prasie, i wśród kolegów bariatrów z różnych stron świata.

Powrót do spisu treści >>

O NIESTRAWNOŚCI I OWSIE

Jedzmy owies! Powiedzenie „zdrowy jak koń” kryje w sobie jedną tylko tajemnicę: owies. Koń je owies i dlatego jego sierść lśni wspaniale, a zdrowie dopisuje mu aż do śmierci. Konie nie chorują. Jeśli umierają – to tylko dlatego, że nikt i nic nie trwa wiecznie.

Co takiego wspaniałego jest w owsie?

Nim odpowiem, słów kilka o bardzo przykrej dolegliwości pań i panów, często przemilczanej, a powodującej liczne choroby i otyłość także. Chodzi o niestrawność, której wiele osób nie chce leczyć (wstyd, nieświadomość) wpędzając się w kłopoty. Zaparcia mogą doprowadzić do powstania raka jelita grubego. Niestrawność niesie z sobą nieustanne bóle głowy, samozatrucie, mdłości, torsje, liczne kłopoty natury kosmetycznej. Człowiek cierpiący na zaparcia ma brzydką, ziemistą cerę, wypryski, podkrążone oczy i oczywiście zniekształconą sylwetkę. Przede wszystkim zaś zawsze twardy wystający brzuch.

Co robić, aby pozbyć się przykrej i brzydkiej przypadłości? Odpowiedź jest jedna: najpierw zgłosić się do lekarza. Koniecznie! Potem zmienić sposób odżywiania i w ogóle sposób życia. Nie siedzieć (szczególnie wtedy, gdy wielogodzinna praca jest siedząca), nie leżeć bez potrzeby, dużo chodzić – szybko, bo powolne wleczenie się noga za nogą jest bezsensowne i zamiast zbawiennego ruchu daje człowiekowi zmęczenie.

Jest kilka rodzajów niestrawności i kilka przyczyn ją powoduje. Wyzbywszy się fałszywego wstydu trzeba iść do lekarza, a on po szczerej rozmowie z pacjentem ustali, gdzie leży przyczyna dolegliwości.

A jak samemu sobie spróbować poradzić? Sławny, już przez kilka pokoleń uznawany za jednego z genialnych twórców niekonwencjonalnej medycyny, ksiądz Sebastian Kneipp, zalecał – szczególnie kobietom – parzenie herbatek z jałowca. Ksiądz Kneipp nie był lekarzem, ale jego wiedza oparta o własne obserwacje i doświadczenia służyła przez całe życie innym ludziom. Zresztą i dziś także polscy zielarze zalecają napar z jagód jałowca. Ksiądz Kneipp polecał również picie wody, duże ilości wody. Woda – twierdził – leczy wszystkie słabości, bo: rozpuszcza materię chorobotwórczą we krwi, oczyszcza krew przywracając jej prawidłowe krążenie, wzmacnia osłabiony organizm.

Po tej dygresji wróćmy do kuchni i owsa. Płatki owsiane są zbawienne dla naszego zdrowia i urody. Przypominam, że do surówek piękności dodajemy płatki owsiane. Ponadto: płatki, najlepiej górskie, ze zgniecionego ( nie rozdrobnionego owsa), możemy zalewać gorącym mlekiem,

a po kilku minutach jeść na śniadanie, na obiad, na kolację. Codzienne jedzenie porcji płatków owsianych nie tylko może nas uwolnić od kłopotów wynikających z zaparć, ale także przywrócić naszym włosom elastyczność i połysk, a skórze aksamitność. Osoby, które z powodu wieloletniej, nie leczonej niestrawności cierpią na znaczną nadwagę, powinny jeść nie tylko płatki owsiane, ale również i to w znacznej ilości pszenne otręby, które ułatwiają gubienie kilogramów. Dobrze jest mieć zawsze pod ręką otrębowe prażynki i nimi się ratować w momentach potrzeby przegryzania między posiłkami.

Oto przepis na wykonanie prażynek w domu.

Pół kg otrąb wsypać do metalowego garnka i wstawić do bardzo mocno nagrzanego piekarnika. Piec przez pół godziny. W czasie pieczenia kilkakrotnie wymieszać. Kiedy będą już miały kolor złocisty wyjąć je z piecyka i natychmiast połączyć z przygotowaną uprzednio pianą z dwóch białek ubitą na sztywno. Do sztywnej piany dodać odrobinę soli i do smaku posiekane ząbki czosnku.

Otręby połączone z pianą szybko włożyć na ogrzaną blaszkę, rozprowadzić masę, jak na ciasto i piec w piecyku przez następne 15-20 minut. Po wystudzeniu połamać na małe kawałki.

Prażynki z otrąb można robić tak często, jak trzeba. Otręby świetnie regulują trawienie, a przy tym dają wrażenie sytości, kiedy jesteśmy głodni, a rozum nam podpowiada, że to nie głód tylko potrzeba … jedzenia z łakomstwa. Prażynki są znacznie smaczniejsze niż otręby „na żywo”.

Powrót do spisu treści >>

DIETA DOBREGO HUMORU

Zupełnie inna dieta prosto z Niemiec, a proponuje ją prof. dr Ludwik Demling. Jest to tak zwana dieta dobrego humoru. Profesor zabrania używania cukru, ale pozwala na słodzenie kawy kostką czekolady. Dziennie można wypijać pięć filiżanek kawy i siedem szklanek herbaty. Tylko tyle, bo większa ilość już powoduje podenerwowanie i osłabienie wydolności organizmu. Często trzeba natomiast sięgać po wodę mineralną, albo parzyć sobie ziołowe herbaty i jeść dużo surowych owoców i warzyw, kiedy pojawi się głód.

Dieta codzienna według Demlinga.

Śniadanie filiżanka kawy z kostką cukru albo szklanka herbaty (mocnej), mała kromka razowego chleba posmarowanego miodem. Dla uspokojenia nerwów – mała miseczka płatków owsianych albo kukurydzianych, zalanych gorącym, chudym mlekiem.

Drugie śniadanie – filiżanka bulionu (może być z kostki) albo sok owocowy.

Obiad (powinien być niewielki) – jogurt, twarożek albo żółty ser, owoce w dowolnej ilości.

Podwieczorek – herbata z mlekiem lub cytryną ewentualnie kawa.

Kolacja (najpóźniej między szóstą, a siódmą wieczór) mała porcja mięsa albo ryby, duża porcja warzyw – koniecznie z cebulą lub czosnkiem.

Cebula obniża poziom cholesterolu i cukru we krwi, a czosnek zapobiega chorobie wieńcowej. Do poduszki dozwolona szklanka płatków owsianych w gorącym mleku. Na spokojny sen – naparz rumianku albo z mięty,

Jeden dzień w tygodniu: tylko owoce, jeden jogurt albo ryż na mleku. I koniecznie co najmniej dwa litry wody albo ziołowej herbaty.

Powrót do spisu treści >>

DŁUGOWIECZNI-DLACZEGO?

 

 

Pewne stany chorobowe nie będące istotą procesu starzenia się, z wiekiem występują coraz częściej i pogłębiają dyskomfort życia wiekowych pań i panów. Tymczasem na Kaukazie żyje około pięciu tysięcy osób stuletnich (najwięcej wśród nich Gruzinów). Tysiące stu i więcej latków mieszka w Azerbejdżanie, w górach Karakorum (na granicy pakistańsko-afgańsko-chińskiej), w Ekwadorze. Co sprawia, że ci ludzie – w zdrowiu fizycznej kondycji psychicznej, w doskonałym nastroju – dożywają tak późnego wieku, podczas gdy w krajach wysoko rozwiniętych technicznie na każde sto tysięcy osób przypadają tylko dwie-trzy dożywające osiemdziesiątki?

Badania prowadzone przez specjalistów w okolicach zamieszkania ludzi długowiecznych wykazują ponad wszelką wątpliwość, że długowieczność ma związek z czynnikami genetycznymi oraz z dietą. Ludzie długowieczni odżywiają się potrawami prostymi i niskokalorycznymi, jadają mało tłuszczów, chude sery, piją mleko.

Są radni, często się śmie, każdy nowy dzień witają błogosławieństwem życia. Długowieczni, to ludzie towarzyscy, ludzie, którzy nie unikają kontaktów seksualnych.

Pewien znajomy Amerykanin opowiadał, kiedy ostatnio spotkaliśmy się, że w jego kraju ludzie starsi robią wszystko, aby przedłużyć swoją młodość, i wcale nie wstydzą się tego. Wręcz przeciwnie: z dumą, z radością uczestniczą w życiu towarzyskim, jeżdżą na dalekie wycieczki, chodzą na tańce, a bardzo często zupełnie od nowa zaczynają życie z nowym partnerem. W Ameryce każdego roku, w grupie dwudziestu milionów ludzi po sześćdziesiątce, prawie osiem tysięcy zakłada nowy związek. Małżeństwa zakładane są nie tylko dlatego, że ludzie nie chcą być samotni. Jednym z powodów tych, jakby się wydawało, spóźnionych związków są sprawy seksu. Naturalna potrzeba seksu!

Powrót do spisu treści >>

SEKS PRZEDŁUŻA ŻYCIE

 

 

Przyszła kiedyś do mojego gabinetu kobieta czterdziestoletnia: tłusta, smutna, rozgoryczona. Kiedy już ustaliłam, dlaczego ma tak dużą nadwagę zapytałam, o powód złego „humoru, wręcz zgorzknienia. Kobieta powiedziała: „A, bo mnie to już się nic nie chce. Mąż mnie zdradza i w ogóle traktuje mnie jak mebel.” W dłuższej, szczerej rozmowie, kobieta. którą mocno do zwierzeń nakłaniałam, wyznała, że po urodzeniu trojga dzieci na seks nie miała już ochoty. Nie dlatego, że bała się ciąży już niepożądanej, ale dlatego; że „jej się znudziło” …Mężowi widać nie znudziło się skoro znalazł sobie do uprawiania seksu inną partnerkę. Tak się żyło, że miałam okazję poznać męża niechętnej seksowi kobiety ( przyszedł kiedyś po receptę dla żony – mojej pacjentki). Pan,

również czterdziestoletni, wyglądał o dziesięć lat młodziej, a w jego spojrzeniu, ruchach i twarzy było tyle miękkości, światła, młodości po prostu!

Mężczyzna jest wszystkim dla kobiety: jej marzeniem, pragnieniem, jej celem, do którego niemal na oślep dąży, kiedy ma naście lat. Mężczyzna jest spełnieniem dla kobiety: jej księciem, jej opiekunem, jej kochankiem. Często jednak po latach euforii następuje … przyzwyczajenie. A potem? A potem obojętność. I to głupie, najgłupsze w życiu dwojga ludzi, stwierdzenie pada wreszcie pewnego dnia: „Nie mam ochoty”. Ochoty na seks oczywiście.

A było tak wspaniale … Poznali się, pokochali, pobrali. Kiedy kończy się wesele, zaczyna się małżeństwo. A w małżeństwie, aby było trwałe i szczęśliwe, bardzo ważny jest seks.

Duże znaczenie ma dobranie się dwojga ludzi pod względem fizycznym i pod względem zgodności temperamentów. Ale to jeszcze nie decyduje o harmonii codziennego, czy raczej wieczornego życia małżonków. Niemniej ważne jest dobranie się pod względem charakterów, usposobienia. Subtelność i kultura we wzajemnym, codziennym życiu ujawniają się przede wszystkim w łóżku. Pewnie, że przychodzi taki moment w życiu dwojga ludzi, kiedy popęd zmysłowy jest już trochę słabszy. Nie przestają jednak bywać z sobą w łóżku ludzie, których łączy

uczucie, a przede wszystkim przyjaźń. Uprawianie seksu powinno w życie dwojga ludzi wnosić radość.

A więc nie odchodźmy od siebie do oddzielnych łóżek, nie bójmy się siebie, wyrzućmy za okno wieczorne lęki, kochajmy się fizycznie jak najdłużej. Seks przedłuża życie i młodość. Seks na zawsze pozostanie motorem ludzkich działań.

Francuzi mówią o tym głośno, wręcz ostentacyjnie: „Mężczyźni, którzy zaniedbują życie seksualne, niszczą siebie, stają się drażliwi, mają babskie humory ..” Mężczyźni, którzy nie mogą uprawiać seksu w domu (bo żonie już się nie chce, a poza domem nie znajdują odpowiedniej

partnerki) gorzknieją i przestają się sobie podobać. Bywa, że popadają w depresję. A potem niespodziewanie przypomina się im, że są mężczyznami i .,. zaczynają przyjmować środki pobudzające albo zachęcać się do seksu alkoholem. Tymczasem starzejący się układ hormonalny (albo – przepraszam za to określenie – nie używany organ) można „ożywić” dietą bogatą w białko, a ubogą w tłuszcze.

„Seks to domowa psychoterapia” – twierdzi lubiana i u nas aktorka Joan Collins. A jest to kobieta już sześćdziesięcioletnia, kobieta wcale nie przejmująca się swoim wiekiem. Jej najnowszy towarzysz życia jest o 24 lata młodszy, a Joan mówi, że w ich wspólne życie ona sama wnosi radość plus doświadczenie.

Dzięki miłości i seksowi ludzie są dłużej młodzi, miłość i seks dodają sił witalnych. Joan Collins powiedziała w jednym z wywiadów: ,,_.Człowiek ma prawo zachowywać się tak, jakby miał dwadzieścia lat mniej i nie powinien bać się zaspokajania swoich pragnień. Zwłaszcza, a może

przede wszystkim, łóżkowych”.

W niemieckim magazynie kobiecym .Bild der Frau” przeczytałam niedawno, że mężowie, którzy prowadzą regularne życie seksualne we własnych domach, nie szukają okazji poza domem. A o tym świadczą najnowsze – a nie przedpotopowe – badania. Mężczyźni, których pytano, dlaczego zdradzają żony, dlaczego seks uprawiają gdzie indziej, twierdzili: – „Żona od pewnego czasu ostentacyjnie daje mi do zrozumienia, że nie ma już na to ochoty”. „Moja żona nie ma żadnego pojęcia o tym, czego mąż oczekuje w łóżku jako kochanek”. „Wstydzi się powiedzieć żonie, że w łóżku zrobiła się bierna, a ja oczekuję jej udziału w miłości.”

Dlaczego zdradzają kobiety? Dlaczego uprawiają seks poza domem? To również wyznania ze wspomnianej wyżej, niemieckiej prasy: – „Na złość mężowi, bo ogląda się za innymi kobietami”. Lubię odmianę zwłaszcza wtedy, kiedy orientuję się, że mój mąż miał skok w bok”. „Seks z innym mężczyzną daje mi radość i __o polepsza współżycie z własnym mężem”. „Nie wierzę, że seks pozamałżeński to grzech. Seks daje radość, szczęście. A to chyba należy się człowiekowi, czyż nie?”

Wiek nie ma znaczenia nigdzie tam, gdzie dwoje ludzi zaczyna łączyć wzajemna, seksualna fascynacja. Dorośli, w przeciwieństwie do ludzi bardzo młodych, nie mówią o miłości dozgonnej, do końca życia. Dorośli chcą seksu, bo chcą radości. Choćby krótkotrwałej. Wśród ludzi dorosłych i różniących się wiekiem, nawet znacznie się różniących, partnerstwo seksualne jest możliwe. I na dodatek korzystne (doświadczenie plus żywiołowość) dla obydwu stron. Szkoda tylko, że otoczenie jest tak mało wyrozumiałe, tak czasem pozbawione elementarnych cech kultury,

takie „wydziwiające”, dogadujące, sypiące głupawymi żarcikami …

Znany seksuolog, profesor John Money napisał kiedyś, że wolność seksualna jest ostatnią wielką granicą wolności człowieka. I apelował, aby otworzyć te granice, ponieważ jest to prawo dane nam przez urodzenie – prawo naturalne i ludzkie.

Nie traktujmy seksu wyłącznie w kategoriach rozrodczych. Bądźmy z sobą zawsze wtedy, kiedy się kochamy, kiedy jesteśmy sobie potrzebni. Bądźmy z sobą w każdym wieku. Im dłużej będziemy uprawiać seks, tym dłużej będzie on w ogóle możliwy.

Czego w seksie nie lubią mężczyźni? Wbrew pozorom nie lubią zachłanności kobiecej, a dosadnie mówiąc – wulgarności. Mężczyzna zniechęca się jeśli zauważy, że kobieta z góry zaplanowała sobie łóżko, umawiając się uprzednio na kawę, na przykład. Mężczyzna nie lubi, kiedy kobieta, z którą ma ochotę na seks, znika na dłuższy czas w łazience, a wracając stamtąd ma na twarzy warstwę tłustego kremu. Mężczyzna lubi kobiety, które są sobą, które nie grają komedii, gdy dochodzi do miłosnej gry. Mężczyzna nie znosi pozerstwa, zawsze jest w stanie zrezygnować ze spotkania, kiedy zorientuje się, że kobieta pozuje na naturystkę, zapominając o …podstawowych zasadach higieny osobistej. Najbardziej zaś mężczyzna nie znosi egoizmu: jest zawiedziony, często nawet wściekły, jeśli kobieta, z którą się kocha, natychmiast po doznaniu rozkoszy wyskakuje z łóżka i nie troszcząc się już o doznanie partnera wybiega z okrzykiem: „Muszę się umyć, zaraz wracam …” Wróci albo i nie. Może usiądzie przed lustrem i zacznie depilować brwi?!

Co lubią kobiety? Kobiety lubią być podziwiane, adorowane przez mężczyznę, na którym im zależy. Ale wszystko to ma się odbywać w atmosferze delikatności. Kobiety też nie lubią mężczyzn gwałtownych, namolnych, wulgarnych. Kobiety lubią mężczyzn czystych, zadbanych, pachnących (tak!) dobrą wodą toaletową. Kobiety uwielbiają przedtem i potem i zawsze otrzymywać od mężczyzny kwiaty. Niekoniecznie drogie, okazałe bukiety. Kobietę można wzruszyć i rozmiłować jedną różą, bukiecikiem konwalii, pachnącą frezją. Kobiety lubią nastrojowe sytuacje: kolacje przy świecach, ładne kieliszki do wina, bardzo delikatny, dobry .alkohol – taki do stworzenia nastroju, a nie do picia w innym tego słowa znaczeniu. Kobiety nie lubią – bo przecież są też takie sprawy, których nie cierpią – samochwalstwa. Nie ma więc większych szans mężczyzna który popisuje się opowieściami o miłosnych sukcesach z przeszłości.

Kobiety nie lubią też, kiedy mężczyzna demonstruje im swoje, wyrobione dzięki ćwiczeniom kulturystycznym, muskuły. Popisywanie się przez mężczyznę czymkolwiek, co związane z męską „urodą” jest w ogóle w bardzo złym guście.

Jak oczarować mężczyznę i to już od pierwszej randki? Są różne na ten temat opowieści, a ja wybrałam te, które związane są z charakterem określonych mężczyzn. To znaczy mężczyzn urodzonych pod znakami: Bliźniąt, Wagi i Skorpiona. Wybrałam te trzy znaki Zodiaku na chybił trafił, a informacje czerpałam ze starej księgi pełnej tajemnic.

Mężczyzna spod znaku Bliźniąt ma charakter dwoisty, lubi dziewczyny wierne i latawice zarazem, lubi jeśli kocha go tylko jedna panienka (pani), a jednocześnie myśli o innej. Mężczyzna spod znaku Bliźniąt lubi komfort, lubi przebywać w modnych lokalach i w snobistycznym towarzystwie. Najlepiej zaprowadzić go do klubu plastyków albo dziennikarzy. I koniecznie na randkę ubrać się nieco ekstrawagancko.

Mężczyzna Waga jest sentymentalny i namiętny, jeśli spotka – już na pierwszej randce – kobietę ładną i trochę zagadkową – będzie oczarowany.

Mężczyzna Skorpion należy do gatunku bawidamków w dobrym stylu. Bardzo trudno go zdobyć, ale próbować można. Na randkę najlepiej ubrać się w romantyczną bluzkę z koronkami, w rozmowie delikatnie dawać do zrozumienia, że jest się kobietą, której w ogóle nie zależy na mężczyznach. Skorpion, choć jest dobrym psychologiem, będzie ryzykował zdobycie uczucia niezależnej, dumnej kobiety.

Powrót do spisu treści >>

KOCHAĆ, KOCHAĆ, KOCHAĆ!

 

 

Pewna moja znajoma powtarza często, że miłość jest w życiu wszystkim. Myślę, że ma rację. Miłość podobnie jak praca, którą się lubi. Jak życie intensywnie czynne, jest źródłem radości. A cóż byłoby warte życie. gdyby nie było w nim radości – radości z posiadania drugiego człowieka

Miłość wywiera wspaniały, dodatni wpływ na każdego, kto kocha. Człowiek kochający i kochany swoją radością zaraża wszystkich wkoło, lepiej także pracuje, ma więcej ambicji. więcej chęci do tworzenia rzeczy niezwykłych.

Angielski seksuolog Dawn Neesom twierdzi, że miłość i związany z nią seks mają fenomenalny wpływ na nasze zdrowie.

A więc miłość jest dobra dla zdrowia? Ależ tak „To można bez trudu udowodnić. Wiele

informacji na ten terna znalazłam w „ Brytyjskim atlasie psychofizjologii seksu”, którego autorem jest inny Anglik, doktor Alan Riley.

Kto cierpi na bezsenność powinien zamiast tabletek szukać kontaktu z kochanym człowiekiem. Bezsenność redukują przemiany biochemiczne zachodzące podczas stosunku.

Kto kocha z wzajemnością jest radosny i promienny.

Seks „oczyszcza” naszą skórę, pozbywamy się np. pryszczy.

Mój znajomy profesor kardiolog radzi swoim pacjentom po zawałach, aby nie rezygnowali z seksu. Aktywność seksualna (ale bez przesady) warunkuje między innymi powrót do zdrowia. Ale, uwaga! Ostrożnie z seksem pozamałżeńskim. Ten jest ryzykowny. Może to wynika z poczucia winy?

Seks, o czym kobiety przeważnie nie wiedzą, spełnia rolę …chirurgii kosmetycznej, czy choćby tylko masażysty. Regularny seks usprawnia przepływ limfy w ciele i dlatego ciało nie wiotczeje, a uda i ramiona nie pokryją się nigdy tak zwaną pomarańczową skórką (cellulitis).

Według badań przeprowadzonych w Europie i w Ameryce, bardziej szczęśliwe, zgodne i trwałe są te małżeństwa, które częściej kochają się w łóżku. Intymne życie sprawia, że krew szybciej krąży, że policzki nabierają rumieńców, a usta są pełniejsze i ponętne. Seks działa bardzo pozytywnie na system odpornościowy organizmu. W drodze badań stwierdzono, że astmatycy lubiący seks znoszą swoją alergię lżej, a ataki są zjawiskiem sporadycznym. Dla mężczyzn i kobiet uważających się za mało atrakcyjnych seks jest wybawieniem z kompleksów. Miłość, pocałunki, przytulanie, masaż erotyczny, to najlepsze lekarstwo na skołatane nerwy, a nawet na histerię. Seks

likwiduje napięcie, wściekłość, seks uwalnia od niepokojów. Sprawdzono, że w czasie aktywnego seksu człowiek traci prawie 600 kalorii. A więc pozbywanie się zbędnego tłuszczu drogą przyjemnych doznań. Czyż to nie jest milsze od drakońskich diet? W niektórych krajach chorym przebywającym w szpitalu pozwala się na odwiedziny ukochanych i na ich pozostanie w szpitalu na noc. Zauważono, że człowiek chory szybciej wraca do zdrowia, jeśli wraz z lekarstwami otrzymuje trochę miłości w sensie dosłownym. Seks przedłuża życie. Najcenniejszy jest o poranku. Zapobiega stresom w ciągu dnia. Seks jest dla kobiety stokroć lepszy niż najdoskonalsze kremy. Pocałunki i życie intymne zapobiegają tworzeniu się zmarszczek, wzmacniają mięśnie. Gry miłosne są wspaniałym środkiem na likwidowanie bólów. Jeżeli więc ktoś nie chce się kochać mówiąc: „Boli mnie głowa”, przekonajcie go, że bólu bardzo łatwo może się pozbyć. Amerykanie twierdzą, że ten, kto znajduje zadowolenie w życiu rodzinnym, kto systematycznie kocha się, nigdy nie wpada we frustrację i nie ma .; nawet w okresie przekwitania – kompleksu niższości. Seks powoduje poprawę krążenia i zapobiega chorobom serca. Seks – co także potwierdziły badania specjalistów – wzmacnia włosy, dodaje im miękkości i blasku. To za sprawą hemoglobiny, która w czasie stosunku nasyca się wielokrotnie większą ilością tlenu. Kobiety, które regularnie uprawiają seks nie mają żylaków. To samo zresztą można powiedzieć o mężczyznach. Geriatrzy i seksuolodzy

współpracujący z sobą w czasie badań specjalistycznych twierdzą, że ludzie starsi uprawiający seks są pozbawieni wielu charakterystycznych symptomów wieku starczego. Miłość połączona z seksem sprawia, że ludzie wyglądają radośnie i pięknie, że uśmiechają się często, że są dla innych życzliwi i mili. Seks sprawia, że ludzie mimo upływu lat wyglądają młodo i czują się młodo. Seks po prostu przedłuża życie!

Powrót do spisu treści >>

NAUCZMY SIĘ CIESZYĆ

 

 

Żyjemy w trudnych czasach, kłopot goni kłopot. Czasem wydaje się, że niezadowolenie spowodowane codziennymi troskami bez końca – wpędzi nas w złe samopoczucie, a nawet w cierpienie. I wtedy możemy się załamać …

Nieżyjący już, znany psychiatra profesor Dąbrowski często powtarzał, że kłopoty powinny nam pomagać w doskonaleniu własnej osobowości. Jak to zrobić? Sprawa jest prostsza niż na pozór mogłoby się wydawać. Kłopoty, troski, trudności – to wszystko jest w życiu nieuniknione. Trzeba z sobą samym na ten temat od czasu do czasu porozmawiać, trzeba zapytać samego siebie, czy stać nas na to, aby przykrości, pogłębiające się dzięki naszemu o nich myśleniu, zabiły w nas nadzieję

na poprawę losu i zdolność do radości z życia. Bo czyż to nie szczęście samo w sobie: budzić się rano i wiedzieć, że się żyje. To szczególnie ważne dla ludzi starszych, którym każdy nowy dzień droższy jest od tych przeżytych w młodości.

Nauczyć się cieszyć, cieszyć mimo wszystko. To dość trudne, ale możliwe. Musimy wypełnić nasze życie ciepłem dla bliskich, życzliwością dla otoczenia – w rodzinie, we wspólnym, lokatorskim bloku mieszkalnym. I tłumaczyć sobie, sobie właśnie: że zło przemija, że kłopoty kiedyś przecież się skończą.

Trzeba się uśmiechać. Uśmiech jest jak lekarstwo. Radość życia można wywołać pozytywnym nastawieniem nie tylko do otoczenia, ale i do siebie samego. Rozejrzyjmy się wkoło, popatrzmy na ludzi, którzy w ogóle nie potrafią się cieszyć, chociaż zamożniejsi są od nas i pozbawieni kłopotów, które nas ciągle trapią. Ci ludzie są znudzeni i wyraźnie widać ich duchową pustkę. Nauczmy się cieszyć i z tego także, że jesteśmy inni.

Powrót do spisu treści >>

O POTRZEBIE ZAUFANIA

Nic tak nie utrudnia życia i życia nie skraca, jak brak zaufania człowieka do człowieka. I brak między ludźmi otwartości. Naprawdę!

Przypomnijmy sobie różne zdarzenia z naszego życia, przypomnijmy sobie, jak bardzo boli fakt, że ktoś, komu zaufaliśmy, zawiódł nas. Niech to będzie przestroga dla nas samych. Zróbmy wszystko, aby nasze stosunki z osobami najbliższymi, a i z innymi także, budować na zasadzie zaufania. Zaufanie cementuje miłość, zaufanie jest ostoją przyjaźni. Podstawą budowania zaufania jest otwartość. Nie zamykajmy się w sobie, pozwólmy bliskiej nam osobie, ludziom, z którymi pracujemy, spotykamy się, bawimy, „czytać nas”, jak otwartą książkę. Dzielmy się z innymi własnymi myślami, słowami, poglądami, uczuciami. I róbmy to – otwarcie, szczerze, spontanicznie.

Bez względu na to, czy przyznają się do tego otwarcie, czy swoje pragnienia ukrywają, ludzie chcą, by im ufano. I jeśli ktoś komuś powie „Ufam ci bezgranicznie” jest to coś wspaniałego, coś, co pamięta się potem całe życie. Żeby usłyszeć zapewnienie o zaufaniu do siebie, trzeba być jednak wobec drugiego człowieka otwartym i unikać sytuacji wywołujących poczucie zagrożenia dla zaufania. Nigdy, na przykład, nie żartuje się z osoby, która chce nam ufać, nawet w żartach nie daje się jej do zrozumienia, że ktoś inny jeszcze jest w naszym życiu, ktoś kto też kocha itp.

Słuchałam kiedyś opowieści profesor Marii Szyszkowskiej na temat duchowej elegancji. Niezwykle głęboko zapadły mi w pamięć jej słowa, które tutaj chcę przytoczyć. Oczywiście nie dosłownie, bo przecież niczego nie notowałam, ani nie nagrywałam. Pani profesor mówiła o prostocie, która wiąże się zawsze z elegancją. Podawała przykład mody, jako „pułapki” dla osób za wszelką cenę pragnących zaistnieć w tzw. wielkim świecie. Ten, kto zapomina, że ma własną osobowość, kto nakazy i zakazy mody przyjmuje bez zastrzeżeń jest z całą pewnością człowiekiem zagubionym, nade wszystko pragnącym pokazać otoczeniu inną, nieprawdziwą stronę swej osobowości. Elegancja duchowa musi pozostawać w ścisłym związku z właściwościami indywidualnymi. Nauczmy się więc być otwarci – na modę także – ale nie bądźmy niewolnikami dyktatów w różnych dziedzinach. Człowiek elegancki to taki, który może się poszczycić długą, konsekwentną pracą nad sobą samym, nad ulepszaniem swojego ,,ja”. To właśnie – twierdzi pani profesor Szyszkowska – sprawia: że niektórzy ludzie rozwijając swoje życie duchowe nabierają w miarę upływu czasu – elegancji. Człowiek, który nie chce ulepszać samego siebie, który sięga w dodatku bezkrytycznie po wzory nie zawsze tego warte – pozostanie w gruncie rzeczy prymitywny, choćby włożył najmodniejszy garnitur. Kobieta prymitywna nawet w najmodniejszej sukni i obwieszona drogą biżuterią nigdy nie będzie elegancka.

Bądźmy otwarci na samych siebie. Nauczmy się siebie ulepszać. Nauczmy się elegancko wyrażać nasze myśli, a szczególnie uczucia. Zwracajmy uwagę na sposób jedzenia, rozmowy (bez udziału rąk), na gesty przy powitaniu i pożegnaniu. Wyrzućmy z naszego życia tę bylejakość, która tak rozpanoszyła się dziś we współczesnym świecie i w zachowaniu ludzi.

Powrót do spisu treści >>

ŻEBY CI SIĘ CHCIAŁO CHCIEĆ

Często spotykam kobiety ledwie czterdziestoletnie, które na moje pytanie: „Co słychać?” obojętnie machają ręką albo z miną cierpiętniczą odpowiadają: „Stara bieda”.

Właśnie u kobiet moment, w którym wydaje się im, że wszystko już w życiu załatwiły Gest dom, są dzieci) i wszystko już przeżyły jest wyjątkowo niesympatyczny. A do tego groźny, gdyż przeświadczenie o „zakończeniu życia intensywnego” w prostej linii prowadzi do stetryczenia.

Kobieta nigdy nie powinna rezygnować z życia, nie powinna rezygnować z siebie. Nawet wówczas – a przede wszystkim wówczas – kiedy w jej kalendarzu pojawi się liczba zwielokrotnionych dziesiątek. Jeśli chce zatrzymać młodość i aktywność musi być pełna gotowości do pokonywania nie tylko trudów, które niesie codzienne życie, ale także do walki ze swoimi słabościami, a przede wszystkim z lenistwem i niechęcią do podejmowania jakiegokolwiek ryzyka. Nie wolno uciekać; trzeba podjąć wezwanie rzucone przez życie i nie bać się przegranej. Kto się i- nigdy nie wygrywa.

Nie wolno mówić: „Już wszystko za mną”, bo wtedy człowiek sam się rozgrzesza i … rozbraja.

Miałam kiedyś pacjentkę, która – poza tym, że potwornie utyła – zaczęła wykazywać obojętność na lubiane kiedyś zaloty własnego męża. Gruba – była na pewno mniej atrakcyjna. A jednak on nadal jej pragnął. Ona „nasyciła się” już – jak mi wyznała – wszystkim w życiu i zaczęła

męża unikać. Ciąg dalszy był typowy: mąż zaczął rozglądać się za innymi kobietami, a wreszcie znalazł sobie stałą partnerkę, która go chciała …

Morał? Warunkiem szczęścia w małżeństwie, warunkiem utrzymania rodziny jest zadowolony z życia mąż. Należy więc tak postępować, aby nie miał powodów do uciekania z domu, do szukania gdzie indziej tego, co powinien dostać pod własnym dachem.

Od kobiety zależy dużo, powiedziałabym nawet – wszystko. Niech więc o tym pamiętają panie „nasycone” już – jak im się wydaje – życiem .. To właśnie wtedy, kiedy lat przybywa, trzeba umieć być dla męża, mężczyzny przecież, ciągle atrakcyjną i wyrozumiałą. Wyrozumiałą, bo mężczyzna, kiedy lat mu przybywa, też nie ma już najłatwiejszego charakteru i nie bardzo ma ochotę rozstawać się ze swoimi wadami. Kobieta musi nauczyć się wybaczać mężczyźnie, gdy w grę wchodzą drobiazgi. Łagodność kobiety potrafi zdziałać cuda. Można nauczyć się – właśnie z biegiem lat, właśnie wtedy, kiedy dzieci już odchowane albo wręcz wyszły z domu budować własną rodzinę – nauczyć się szukać u swojego mężczyzny jego zalet, zacząć wreszcie cenić dobre strony jego charakteru. Czy robić to dla niego, dla dobra rodziny znów dwuosobowej? To także. Ale przede wszystkim dla siebie! Z myślą o sobie, o spokoju własnym, o zadowoleniu, o radości na długie – długie jeszcze lata.

Wszystko jest możliwe po czterdziestce iw latach następnych. Tylko trzeba bardzo chcieć. Życie płynie szybko, w pewnym momencie – a jest to zwykle wiek pewnego luzu (dzieci nie wymagają już opieki) przestajemy piąć się w górę i zachciewa nam się najpierw dłuższego, a potem

już całkowitego i na zawsze – odpoczynku. Wtedy musimy się opamiętać, żeby się nie zestarzeć. Pragnienie wspinania się dalej i dalej – jakby na przekór mijającym latom – niechże będzie nie tylko przysłowiowym;. ale prawdziwym motorem naszego działania.

Być może zabrzmi to jak banał, ale zaryzykuję: wygrać z życiem, kiedy ucieka, wygrać z sobą, kiedy nie chce się wcale wygrywać, bo życie bez problemów jest wygodniejsze, dążyć do doskonałości chociaż zdaje się, że nam nie potrzebna – cóż to w sumie oznacza? Oznacza chę życia. Życia bez starości. Co najmniej psychicznej.

Bkobietą ... do końca. Znam kobiety, które mają kilkadziesiąt lat i są dziewczynami. Znam też takie, które są stare i zgorzkniałe, choć ledwo przekroczyły trzydziestkę.

Dlaczego tak się dzieje, że na naszych ulicach spotkać można wspaniale się poruszające, zadbane, starsze panie i jakieś ociężałe, naburmuszone, fatalnie przebrane (bo nie ubrane przecież) młode zupełnie kobiety? Dlaczego tyle kobiet marszczy się i tyje o wiele,wiele za wcześnie? Myślę, że za wcześnie starzeją się te panie, które nie chcą być ani młode, ani ładne, ani nawet elegancko (nie mylić elegancji z drogą odzieżą) ubrane. Kobieta żyje na świecie, w którym istnieją również mężczyźni. Kobiety, które nie chcą być kobiece nigdy nie będą adorowane przez mężczyzn. A więc będą samotne? Będą samotne. Będą samotne nawet wówczas, gdy zdobędą znakomite wykształcenie, eksponowane stanowisko i zaczną jeździć ładnym samochodem.

Kobieta musi być kobietą. Przede wszystkim kobietą. I tę kobiecość w sobie pielęgnować, nie ulegać obcym kobiecej naturze wpływom i wzorom. Często wzorom męskim. Kobieta, aby zachować kobiecość musi ją najpierw w sobie dostrzec i zaprzyjaźnić się z sobą samą. Kobieta musi

siebie lubić. A kiedy eksponuje kobiecy urok – musi przy tym pamiętać, że we wszystkim należy zachować umiar.

Kobieta musi o siebie dbać, myśleć o sobie nawet wtedy, kiedy wszystkim wydaje się, że powinna przede wszystkim dbać o dom, o rodzinę, o pracę, którą wykonuje. Za kobietą po pięćdziesiątce na ulicy powinni oglądać się mężczyźni. Kiedy to się stanie?

Tylko wówczas, gdy kobieta pięćdziesięcioletnia i starsza także – będzie pamiętać, że jest kobietą, dbać o swój wygląd, o sylwetkę szczupłą, elegancką. Kobiety w Polsce, kiedy tylko wydają dzieci za mąż, natychmiast lubią występować w roli teściowych i oczywiście babć. I tak się tym swoim „babciowaniem” przejmują, że często wbrew woli własnych dzieci wyręczają je w wychowywaniu ich dzieci, a swoich wnuków. Na dodatek do swoich mężów mówią już „dziadku”, a mąż w rewanżu do żony także per „babciu”. Boże mój, jakie to pospolite, jakie wręcz beznadziejne … Ostrzegam was panie: teściowe już i babcie. Nie bierzcie na swoje barki obowiązków, które już raz w życiu wykonałyście, nie przyjmujcie roli zagonionych cierpiętnic – właśnie tych babć do kwadratu, bo nie tylko stracicie nerwy, ale i resztki pogody ducha. A nic tak nie postarza, jak skrzywiona twarz i przygarbione plecy.

Powrót do spisu treści >>

DAJ SOBIE LUZ

Łodzianka Kasia Pawlak, aktorka i dziennikarka radiowa, od kilku lat uczy wszystkich, którzy tego chcą, 'Żyć na luzie. Mówi o tym w radio, mówi z kasety, którą nagrała dla chcących się wyzbyć lęków i stresów, mówi na spotkaniach z członkami Akademii Życia w jednym z klubów

przy Dworcu Kaliskim. Kasia Pawlak stara się przekonać ludzi, że zachowanie dobrego samopoczucia zależy od każdego osobiście.

Cóż to takiego: dobre samopoczucie? To idealna harmonia ciała, psychiki i umysłu. Czy chcemy ją mieć? Chcemy, ale przeważnie jesteśmy zbyt leniwi, żeby ową harmonię w sobie wypracować.

Czas, w którym teraz 'Żyjemy, ma duży wpływ nie tylko na nasze domowe budżety, ale również na psychikę. I to właśnie powoduje, że myśląc nieustannie o kłopotach czujemy się zmęczeni, że nasze zmęczenie wchodzi w stan chroniczny.

Jak się bronić? W sytuacjach krańcowych, wtedy kiedy naprawdę nie marny wpływu ani na zmianę warunków, w jakich 'Żyjemy, ani na dostarczenie do naszej kuchni zdrowej, tylko zdrowej żywności, nauczmy się chociaż odpoczywać, spać, nauczmy się sposobów obniżania nadmiernego

napięcia, które zawsze prowadzi do choroby. Czasem do katastrofy ostatecznej.

Ilekroć mówię znajomym, że moja pasja wędrowania to po prostu lekarstwo na zdrowie, na życie- uśmiechają się. Jakby trudno im było uwierzyć w to, że siedzenie przed telewizorem to nie żaden odpoczynek, natomiast kontakt z naturą – właśnie wędrowanie, jeżdżenie na rowerze po lesie, spacer (szybki) na terenie odległym od szos – leczy, usuwa zmęczenie, nerwowość, narastające stresy.

Brak kontaktu z naturą nigdy nie pozwoli człowiekowi wyleczyć się z napięć wywołanych nieustannym myśleniem o problemach, które trzeba rozwiązać. Brak relaksu, brak chęci do relaksowania się każdego dnia, może doprowadzić do chronicznej nadpobudliwości, do choroby żołądka i wątroby, do nadmiernego, bolesnego napięcia mięśni.

W czasie relaksu zmniejszają się napięcia mięśniowe, a cały organizm mobilizuje się do działań pozytywnych. Kto potrafi przez pół godziny dziennie poddać się relaksowi, ten nigdy nie będzie znał uczuć negatywnych ani do ludzi, ani do świata. Relaks pozwala człowiekowi zużywać jego energię w sposób zgodny z naturą, relaks zmniejsza nadciśnienie, poprawia pracę serca i innych narządów wewnętrznych. –

Dlaczego ludzie tak chętnie i tak tłumnie chodzili na seanse Kaszpirowskiego? Bo na tych seansach odpoczywali. A więc relaksowali się nie wiedząc do końca, że o to właśnie chodzi!

Nigdy młodo, atrakcyjnie nie będzie wyglądać kobieta żyjąca w stałym napięciu. Więc we własnym interesie należy zadać sobie trochę trudu i nauczyć się odpoczywać. Nie na kanapie z okiem w telewizorze i z kanapkami do ciągłego pojadania. Odpocząć naprawdę można tylko przy opanowaniu metody autentycznego relaksu.

Kobiety kilkudziesięcioletnie martwią się, że wiotczeją im mięśnie, że wokół oczu robią się zmarszczki. A moim zdaniem jest to powód do zmartwienia najmniejszy. Najmniejszy, bo lekarz i kosmetyczka potrafią sobie poradzić z „defektami” damskich ciał. Natomiast sposoby na to, by zachować sprawność fizyczną i urodę – każda nie chcąca się starzeć kobieta musi wypracować sama. Musi więc zacząć zdrowo się odżywiać (o odżywianiu jest w tej książce mowa w innym miejscu) i nauczyć się błogosławionego – właśnie dla kobiet przede wszystkim -luzu.

Stresy w naszym życiu są i będą, nie możemy automatycznie ich uniknąć. Ale zróbmy wszystko, by nie tworzyć swoich stresów własnych, niszczących. Trzeba zgodzić się na siebie, nie udawać, że jest się kimś innym. Akceptując siebie – rozluźniać się psychicznie, a to już jest stan

błogosławiony, najlepszy sposób osiągnięcia harmonii ducha, wewnętrznego spokoju, pewności siebie, zadowolenia z siebie.

No i relaks. Koniecznie relaks, jako metoda pomocnicza, jako uzdrawianie swojego ciała i ducha. Jest wiele różnych ćwiczeń pomagających człowiekowi w likwidowaniu napięć, zmęczenia psychicznego i fizycznego. Nie mogę, co zupełnie zrozumiałe, drukować w tym miejscu zbioru ćwiczeń relaksujących. Ja polecam relaks według metody nieżyjącego już, wspaniałego człowieka – pioniera terapii relaksowej w Polsce, profesora Cwynara.

A więc uwaga: w pokoju zaciągamy zasłony, uchylamy okno i zamykamy drzwi. Jeżeli domownicy zostają na miejscu prosimy, aby w czasie naszego relaksu zachowywali się cicho, aby nie narażali nas na działanie bodźców zewnętrznych. Kładziemy się wygodnie na twardym tapczanie albo jeszcze lepiej na dywanie – lub na materacu. Głowę kładziemy na płaskiej poduszce albo na wałku (teraz sprzedają wałki w każdym sklepie z pościelą), bo wtedy łatwiej nam będzie rozluźnić mięśnie szyi. Ręce układamy na łokciach pod kątem prostym, ramiona odsuwamy od tułowia, nogi wyciągamy. Całe ciało (ubrane w luźną odzież) swobodnie rozluźniamy. Teraz uczymy się odczuwać rzekomy ciężar swoich rąk i nóg. Powtarzamy sobie – wierząc w to głęboko, bo pomaga: „Moja prawa ręka jest ciężka” (sześć razy), a potem – „Jestem spokojna, bardzo spokojna”. Następnie (znów sześć razy) – „Moja lewa ręka jest ciężka”. I – „Jestem spokojna, spokojna”.

Teraz przychodzi kolej na nogi. Powtarzamy to samo, co mówimy, ćwicząc „ciężar” dłoni, wypowiadając słowa spokojnie, beznamiętnie. Staramy się odczuwać, że nasze nogi naprawdę są bardzo ciężkie. Tylko w pierwszych dniach treningu zmuszamy się do odczuwania „ciężaru” rąk i nóg. Z biegiem czasu owo obciążenie kończyn pojawia się samo. Mało tego: zaczynamy czuć ciężar całego ciała. Wtedy odprężają się nasze mięśnie, a my cali jesteśmy cudownie rozluźnieni. Kiedy już opanujemy umiejętność wywoływania ciężaru zaczynamy uczyć się wywoływania w organizmie ciepła. W tym celu kładziemy dłoń na tak zwanym splocie słonecznym (blisko pępka) ale od strony górnej. Możemy też lekko masować ciało w miejscu splotu. Wrażenie ciężkości (ręce, nogi) powoduje błogosławione rozluźnienie naszych mięśni. „Wywoływanie” we własnym organizmie ciepła pozwala na rozluźnienie napięć naczyń krwionośnych.

Wrażenie samoistnego w czasie relaksu ciężaru i ciepła różnych okolic ciała pojawia się przeważnie po miesiącu codziennych, relaksowych treningów.

Dla tych, którzy mogą wykonać nagranie na taśmie magnetofonowej podaję poniższy tekst – ściągawkę ułatwiającą relaks:

.Leżę wygodnie

bardzo wygodnie

zamykam oczy

rozluźniam wszystkie mięśnie

oddycham krótko, luźno i swobodnie

wszystko staje się mało ważne

odległe i obojętne

nie myślę o niczym

odczuwam spokój

głęboki spokój

zagłębiam się w łagodną ciszę

rozluźniam mięśnie prawej ręki

prawa ręka staje się ciężka

bardzo ciężka

nie mogę jej unieść

rozluźniam mięśnie lewej ręki

lewa ręka staje się ciężka

bardzo ciężka

nie mogę jej unieść

oddycham lekko, równo, swobodnie

rozluźniam mięśnie prawej nogi

noga staje się ciężka

coraz cięższa

jest już tak ciężka, że nie mogę jej unieść

oddycham lekko, równo, swobodnie

rozluźniam mięśnie szyi, twarzy i całej głowy

głowa spoczywa spokojnie, zupełnie bezwładnie

jest ciężka

całe ciało jest przyjemnie odprężone i bezwładne

odczuwam spokój i wewnętrzną ciszę

ciepło przepływa przez moją prawą rękę

z każdą chwilą czuję je wyraźniej

ręka jest coraz cieplejsza

ciepło przepływa przez moją lewą nogę

z każdą chwilą czuję je wyraźniej

noga jest coraz cieplejsza

ciepło przepływa przez moją prawą nogę

z każdą chwilą czuję je wyraźniej

noga jest coraz cieplejsza

z rąk ciepło przesuwa się na klatkę piersiową

z nóg w kierunku brzucha

ciepło ogarnia całe moje ciało

moje ciało jest ciepłe jak w ciepłej kąpieli

czuję odprężenie

czuję wielki spokój wewnętrzny

ten spokój zostanie we mnie

daje mi on siłę i pewność siebie

teraz czuję się jak po przebudzeniu

ze zdrowego krzepiącego snu

uczucie bezwładu powoli ustępuje i znika

otwieram oczy

mam uczucie odświeżenia i rześkości

jest mi lekko

jest mi dobrze.”

Podczas nagrywania tekstu pamiętajmy, aby mówić spokojnie, jakby beznamiętnie, ale za to bardzo, bardzo wyraźnie. Każde zdanie trzeba oddzielić małą, kilku sekundową pauzą. Tekst nagrany pomoże w wykonywaniu ćwiczeń treningowych, a z biegiem czasu relaksowi towarzyszyć

będą nasze słowa, których z taśmy nauczymy się na pamięć.

Powrót do spisu treści >>

RUCH TO ŻYCIE

 

 

Ruch to życie – mówią mądrzy ludzie. I tak jest naprawdę, Kto się nie rusza ten żyje krócej i ze zdrowiem częściej ma kłopoty. Dziewczyny, młode kobiety mogą ćwiczyć aerobik, jogging, mogą jeździć na rowerze, na koniu, kręcić kółko na biodrach (hula hoop), w zimie jeździć na łyżwach itd. Dla pań nieco starszych, nie mogących się już wykazać idealnym stanem zdrowia, ćwiczenia fizyczne muszą być nieco inne. Osoby z nerwicą, z niskim ciśnieniem, z nadwagą i innymi schorzeniami, które powodują, że wstając rano te osoby czują się źle, mają zawroty głowy i niechęć nie tylko do wstawania, ale wręcz do … całego świata – powinny jak najszybciej zacząć się ratować. Jak? Różnymi ćwiczeniami ruchowymi. Czy to pomoże w przywróceniu dobrego samopoczucia? Powinno, a więc do roboty.

Najpierw ćwiczenia na leżąco – jeszcze przed wstaniem z łóżka. Dlaczego na leżąco? Aby po wstaniu nie czuć zwiotczenia mięśni, bolącego kręgosłupa, zesztywnienia karku itp.

Ćwiczenie. pierwsze. Leżąc na wznak splatamy ręce na karku i rękoma unosimy głowę przyciskając brodę do klatki piersiowej. To ćwiczenie wykonujemy tyle razy, ile jesteśmy w stanie. Nic na siłę, bo to może tylko zaszkodzić. Ćwiczenia fizyczne nie mogą być przymusem, ani nawet

obowiązkiem, których krocie czeka nas i tak w codziennym życiu, zaraz po wstaniu z łóżka.

Ta relaksowa gimnastyka, to rozciąganie mięśni, ścięgien ma wodować luz psychiczny. Aby dzień – jeśli nawet za oknem pochmurni . a potem wypełniony ogromem zajęć, mógł być łatwiejszy od poprzedniego.

Ćwiczenie drugie. Ciągle na leżąco, trzymając ręce splecione na karku staramy się przekrzywić głowę w lewą stronę,’ w prawą stronę naciągając mięśnie okolicy grzbietu i szyi. Następnie ręce splatamy na czole i unosimy głowę, odpierając te splecione dłonie z całej siły. Potem chwytamy się dłonią prawą za prawe ucho, i odpychamy dłoń w prawą stronę. Następnie to samo z lewą ręką i lewym uchem. Odpoczywamy.

Ćwiczenie trzecie. Robimy kilka głębokich oddechów, kładziemy ręce na pępku i wypychamy brzuch tak mocno, żebyśmy poczuli wahania rąk na własnym brzuchu. Jest to masowanie mięśni i przepony. Teraz wykonujemy głęboki wdech, który dotlenia nasz mózg. Następnie chwytamy rękoma (splecione dłonie) kolana. Kolana przyciągamy w kierunku brody i zaczynamy się kołysać. To ćwiczenie nazywa się „kołyską”. Rozprostowujemy nogi i staramy się usiąść bez pomocy podpartych rąk. Siadamy tak, aby ręce powolutku, górą oczywiście, palcami sięgnęły palców stóp. Wszystko to razem najpierw będzie bardzo trudne, będą bolały mięśnie okolicy krzyża, pleców. Ale przy każdym następnym skłonie będzie nam coraz łatwiej i coraz szybciej spotkają się palce dłoni i palce nóg.

Jeżeli po kilku (kilkunastu) dniach ćwiczeń uda nam się zrobić dwadzieścia takich siadów przekonamy się, jak dobre jest nasze samopoczucie, stwierdzimy, że łatwiej nam wstać z łóżka i radośniej spojrzeć na cały, rozpoczynający się dzień.

Kolejne ćwiczenie na leżąco. To gimnastyka kręgosłupa wzmacniająca i poprawiająca jego elastyczność. Po takich rannych ćwiczeniach (jeszcze w łóżku) właściwie przez cały dzień nie mamy żadnych kłopotów z wstawaniem z krzesła po dłuższym siedzeniu. I w ogóle czujemy się dobrze.

Te ćwiczenia opracował ortopeda doktor Jerzy Tarczyński.

Ćwiczenie czwarte. Zaraz po przebudzeniu, leżąc na plecach unosimy ręce daleko nad głowę i przeciągamy się nie odrywając kręg~słupa od łóżka. Oddychamy spokojnie. Następnie opuszczamy ręce wzdłuż tułowia. A potem od początku. Wystarczy to ćwiczenie wykonać trzy razy. Teraz leżąc na plecach unosimy ręce nad głowę i na przemian naciągamy lewą rękę i prawą nogę, prawą rękę i lewą nogę. Za każdym razem – a ćwiczymy ten ruch trzy razy – ręce wracają wolno do tułowia leżącego płasko. Kończymy te ćwiczenia „kołyską”. Trzeba ją wykonać pięć razy.

Kto ma pracę stojącą lub siedzącą, komu kręgosłup może dokuczać po zakończeniu codziennych zajęć, ten niech wykona kilka ćwiczeń jeszcze w miejscu pracy.

Ćwiczenie piąte. Stoimy w rozkroku opierając ręce na biodrach, wyciągamy kręgosłup i głowę do góry. Potem napięcie mięśni zwalniamy wolno i płynnie. Powtarzamy to trzykrotnie.

Teraz siadamy na krześle, opieramy się rękoma o siedzenie krzesła i unosimy pośladki, jednocześnie „cisnąc” ramiona do dołu, a głowę do góry. Opuszczamy się powoli. Powtarzamy to trzy razy jak poprzednio – trzeba napięcie mięśni zwalniać płynnie. Stajemy w rozkroku, wyprostowane ręce unosimy nad głową i splatamy palce dłoni. Tułów i ręce wyciągamy silnie do góry i barkami wykonujemy lekkie skłony do boku lewego i prawego. Powtarzamy trzy razy.

Autor tych ćwiczeń twierdzi, że każdy kto jest cierpliwy i konsekwentny, kto jednym słowem ćwiczy codziennie, ma szansę uchronić się przed poważnymi kłopotami, a nawet przed kalectwem.

Magister wychowania fizycznego pan Marek Młynarczyk przypomina, że człowiek jest biomaszyną potrafiącą wykonać prawie każdy rodzaj pracy fizycznej. Kilkaset silników w postaci mięśni oraz ruchome połączenia kości pozwalają wykonać wielką ilość ruchów. Wśród różnych

kombinacji ruchowych są też ćwiczenia fizyczne prowadzące do usprawnienia funkcji układu ruchowego, układu sterowania (a tu chodzi o nerwy) i układu zasilania (oddechowy, sercowo-naczyniowy, pokarmowy)., Kto chce być zdrowy i sprawny niech spróbuje tej gimnastyki. Wystarczy trzy razy w tygodniu, koniecznie przy otwartym oknie.

Jeśli rozpocznie się te ćwiczenia wykonywać w młodym lub średnim wieku to nabyta kondycja pozwoli wykonywać je jeszcze przez długie, długie lata!

Ćwiczenie szóste. Stoimy w 'J prostowani i wymachujemy ramionami łukiem przednim w górę i w dół.

Stoimy wyprostowani, ramiona w górze, zaczynamy kręcić tułowiem od małego zakresu ruchu, stopniowo powiększając go.

Stoimy wyprostowani, ramiona w przodzie, przysiad na obydwu nogach.

Stoimy wyprostowani tyłem do ściany w odległości około pół metra – skręcamy tułów z dotknięciem dłońmi do ściany.

Leżymy na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.

Podnosimy tułów do siadu, a następnie pochylamy się, starając się dotknąć czołem do kolan.

Leżymy na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi proste unosimy do góry (20 cm nad podłogę) zataczamy nogami kółka – raz w lewo, raz wprawo.

Leżymy na brzuchu, dłonie oparte na podłodze przy barkach, trzymając nogi i biodra na podłodze wypychamy jak najwyżej tułów i głowę do góry.

Uginamy ramiona w podporze leżąc przodem (popularne pompki). Przysiadamy, dłonie oparte o podłogę. Wyrzucamy kolejno nogi do tyłu do pełnego wyprostu.

Lekko podskakujemy i w tym czasie rozluźniamy ręce i nogi.

Stajemy wyprostowani, ramiona ku górze wspinamy się na palce i staramy się jak najwyżej sięgnąć dłońmi. Wyciągamy się do góry, jak- byśmy chcieli coś zdjąć z drzewa, z sufitu.

Lekarze twierdzą – i mają rację, ja to moim czytelnikom także mówię – że żadne elektryczne aparaty, żadne komputerowe deliberacje nie zastąpią człowiekowi, który chce być zdrowy i długo młody – gimnastyki codziennej. Choćby piętnastominutowej. Spójrzmy na sportowców, na zwycięzców w różnych dyscyplinach. Ich sukcesy „biorą się” z ciężkiej, systematycznej pracy, zwanej treningiem. Dla normalnego człowieka (myślę: nie sportowca) codzienna gimnastyka jest właśnie treningiem lżejszym, ale także bardzo skutecznym. Kto się gimnastykuje ten ma nie tylko mocne mięśnie, ale i skórę, ten ma prosty kręgosłup, ładny, lekki chód. I przede wszystkim jest szczupły. Tylko ludzie szczupli mają szansę na przedłużenie swojego życia.

Istnieją specjalne programy, które gwarantują człowiekowi osiągnięcie dobrej formy fizycznej, a także psychicznej. Ćwiczenia przygotowane przez specjalistów z dziedziny medycyny i wychowania fizycznego przeznaczone są dla wszystkich nie garnących się do tej pory do jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych, a także dla ludzi zaawansowanych w treningu i wyczynowców

Ograniczmy się, bo to nam w zupełności wystarczy – do programu najprostszego:

Po przebudzeniu, jeszcze w łóżku – jak już w innym miejscu przypominałam – trzeba się poprzeciągać jak kot lub pies, a przy tym głęboko, głęboko oddychać. Po wstaniu z łóżka należy bezwzględnie wypić szklankę przegotowanej i bardzo zimnej wody (najlepiej mineralnej), a w ciągu całego dnia jeszcze dodatkowe trzy szklanki. Woda odtruwa nasz organizm.’ Potem gimnastyka – na stojąco i siedząco. Można stosować tę, którą proponuje pan mgr Marek Młynarczyk. Po gimnastyce – natrysk i śniadanie. Gimnastyka poranna nie wyklucza żadnych, nawet bardzo prostych, ćwiczeń sportowych. Wspaniałym ćwiczeniem jest na przykład zwyczajny spacer. Ale warunek: musi być szybki, a kroki rytmiczne. Kto może niech koniecznie wchodzi po

schodach do góry, a także schodzi schodami w dół. Jednak uwaga: nie szarżować, jeśli na czwartym piętrze już dech w piersiach zapiera.

Nasze istnienie jest ruchem – spoczynek jest ostatecznie śmiercią.

To powiedział wielki francuski uczony Blaise Pascal (połowa XVII wieku) i byłoby cudownie, gdybyśmy tych słów nauczyli się na pamięć. Tylko wtedy, kiedy będziemy w stałym ruchu, do końca swoich lat pozostaniemy sprawni i samowystarczalni! Zacznijmy na swoją sprawność pracować wcześniej, a już na pewno wówczas, gdy skończymy trzydzieści lat.

Powrót do spisu treści >>

ZDROWE NOGI, ŁADNE RĘCE

Nasze ciało ma być narzędziem naszego działania, naszym atutem w postępowaniu z sobą. A tymczasem? A tymczasem jakże często staje się naszym kłopotem: wstawanie z krzesła, wchodzenie po schodach – męczą nas. Co to oznacza? Otóż to, że zaniedbaliśmy nie tylko nasz

kręgosłup, ale i nogi.

Niewiele kobiet zauważa, że z ich nogami coś zaczyna się dziać. Najpierw są to przeważnie małe żyłki widoczne nawet pod pończochą, a potem coraz większe żylaki. I dopiero wtedy, kiedy zaczynają boleć, kiedy chód staje się brzydki i ociężały, a sylwetka cała wygląda fatalnie – kobieta decyduje się szukać pomocy. Nie zawsze zresztą u lekarza medycyny.

Kobiety z żylakami chodzą tak, jakby miały o wiele więcej lat niż mają naprawdę. A”jeśli na dodatek obok żylaków jest jeszcze chory kręgosłup (np. choroba spowodowana nadwagą) to wtedy chodzić trudno, wstać bez pełnego wyprostu nie można, a nogi zamiast nieść nas do przodu posuwają się niezdarnie i powoli.

Choroby kręgosłupa to przy okazji – powoduje między innymi brak ruchu, zasiedziałość, albo też długie stanie bez potrzeby (w kuchni, na przykład, można usiąść przy różnych pracach domowych, ale większość kobiet – stoi. Bez sensu!). Z bólami kręgosłupa należy walczyć, a nie

przechwalać się wśród znajomych: ,,0, łamie mnie w plecach, będzie deszcz”. Bóle w plecach, w krzyżu – jak często mówimy – to sygnał choroby kręgosłupa. Trzeba kręgosłup leczyć, rehabilitować. A przede wszystkim unikać bezsensownego stania bez potrzeby, oszczędzać nogi

i ratować kręgosłup.

A teraz już tylko o naszych nogach. Trzeba bezwzględnie dbać o paznokcie palców stóp. Paznokcie wrastające to nie tylko ból, ale również sprawca fatalnego chodu. Szpecą popękane pięty. Bardzo często przyczyną dolegliwości bólowych oraz ogólnego złego samopoczucia są nieodpowiednio dobrane buty. Pamiętajmy, że wysokość obcasa i szerokość buta muszą być takie, aby chodzenia nie utrudniały i na dodatek nie zniekształcały na zawsze stóp. W odpowiedniej chwili naszego życia trzeba pomyśleć o tym, żeby szpilki zmienić na nieco niższe i wygodniejsze

pantofelki.

O nogi trzeba dbać tak samo, jak o twarz i ręce; wymagają troskliwości i pielęgnacji, bo nogi noszą nas codziennie, a ręce są wizytówką naszego wieku. Zaniedbane – postarzają . Skórę stóp trzeba masować z dodatkiem odpowiedniego dla nóg kremu. Nogi zadbane na pewno nie będą psuć nam nastroju nawet wówczas, gdy będziemy musiały dłużej stać lub chodzić.

Nogi trzeba moczyć. Tak, tak – moczyć. Nie wystarczy kąpiel całego ciała w wannie. Nogi domagają się specjalnej i oddzielnej pielęgnacji w misce z ciepłą wodą i rozpuszczonej w niej jakiejś substancji „mydlącej”. Może to być zwyczajne mydło, nie koniecznie płyn do kąpieli. Siadamy na stołeczku i dobrze moczymy stopy (woda cały czas musi być ciepła, jeśli stygnie – dolewamy wrzątku), a następnie przy pomocy pumeksu zdzieramy stwardniałą skórę z pięt, z paluchów, a także ze spodu stóp – w pobliżu palców. Potem obcinamy paznokcie uważając, aby nie wyciąć za głęboko przy zakończeniach. Wrastające paznokcie przysparzają później sporo bólu. Na zakończenie należy bardzo starannie wmasować w całe stopy krem odpowiedni dla nóg. Cała ich masa jest w każdym sklepie kosmetycznym.

O jednej rzeczy jeszcze trzeba bezwzględnie pamiętać: butów ze sztucznej skóry (z tworzyw sztucznych) nie nosić przez wiele godzin bez przerwy, bo można sobie zniszczyć nogi. Buty z tworzyw sztucznych nie przepuszczają powietrza, uniemożliwiają skórze nóg oddychanie.

Niechże o tym pamiętają wszyscy, którzy mają zwyczaj siedzieć w botkach przez wiele godzin w biurze (zamiast zmienić buty na lżejsze, przewiewne) męczą stopy i… współpracowników. Nogi odziane w buty ze sztucznej skóry pocą się i wydają nieprzyjemną, drażniącą woń. A najlepiej

buty z wszelakich plastyków nosić tylko w lecie. Myślę o sandałkach składających się z pasków, o sandałkach odkrywających stopę w kilku miejscach.

Jedna z moich znajomych twierdzi, że nie wstaje z łóżka dopóki nie wykona gimnastyki nóg. Chyba mówi prawdę, bo widzę, jak zgrabnie i lekko się porusza, chociaż ma już lat kilkadziesiąt. Oto rady mojej znajomej: trzeba ściskać mocno kciukiem i palcem wskazującym po

kolei każdy palec u jednej i u drugiej nogi. Powtarzać ten zabieg kilkakrotnie, bez przerwy. Potem szczypać się w pięty, które dzięki temu nigdy nie będą drętwiały. Następnie wewnętrzną stroną dłoni gładzić górną powierzchnię każdej stopy. Wykonywać ten ruch w jedną i drugą stronę. Dobrze jest też masować mocno nogę od stopy poprzez łydkę do kolana. Pamiętajmy: zawsze od stopy do kolana. Nigdy w dół. Nogi będą nam wdzięczne, jeśli w ogóle damy im dużo luzu. Jeżeli jest taka możliwość – chodźmy boso: po mieszkaniu, po trawie, po piasku. Dobrze jest spacerować na bosaka na czubkach palców – kilka kroków do przodu, kilka do tyłu.

Do ćwiczeń nóg bardzo pomocny jest zwyczajny, drewniany wałek do ciasta, albo w najgorszym wypadku gruba butelka szklana. Każdą stopę po kolei dobrze jest wałkować. Lekko, nie opierając się z całej siły nogami.

Pokaż mi swoje ręce, a powiem ci ile masz lat. To znane porzekadło wcale nie musi odnosić się do nas. Ale tylko wtedy, kiedy o ręce będziemy dbać. Proszę pań! Namawiam – choć zaraz będziecie się buntować – do wykonywania wielu prac domowych w rękawiczkach. Niekoniecznie muszą być te drogie, lekarskie, kupowane w aptece. Pastować podłogi – na przykład – można w starych, już nie używanych rękawiczkach z wełny. Po zmyciu naczyń ręce wyglądają jak czyste, ale naprawdę są brudne (choć tego nie widzimy gołym okiem) od pomyj. To, co „weszło” w skórę przy zmywaniu naczyń trzeba bezwzględnie wyczyścić. Jedyny i najbardziej skuteczny do tego celu jest zwyczajny, stołowy ocet. Może też być kwasek cytrynowy (dwa opakowania rozpuszczamy w 1 litrze wody). Zaraz po umyciu naczyń trzeba polać dłonie od zewnątrz i wewnątrz octem (rozpuszczonym kwaskiem) i wycierać ręce, jak przy myciu mydłem. Potem chwilę odczekać, nie wycierać. Kiedy dłonie wyschną, umyć je ciepłą wodą i mydłem, a gdy jeszcze troszeczkę wilgotne – wmasować krem do rąk.

Bardzo ważną częścią naszych dłoni są paznokcie. Można by o nich napisać specjalną książkę (paznokcie „mówią” o naszym zdrowiu, o chorobach, o charakterze, nawet o zagrożeniach czających się w naszym organizmie), ale ja pozostanę przy kosmetyce paznokci. O tym, że brzydko

wyglądają paznokcie z zarośniętymi skórkami – wie każdy, a już na pewno – każda. Skórki należy odsuwać po uprzednim wymoczeniu palców w ciepłej wodzie z mydłem. Odsunięte bardzo łatwo dają się wycinać specjalnymi nożyczkami „do skórek”. Namawiam do pielęgnacji paznokci w domu, bo można to robić częściej niż w gabinecie kosmetycznym (drogo) i bezpiecznie (jednak tkwi w nas strach przed zarażeniem chorobą,AIDS).

Namawiam do malowania paznokci na co dzień, a nie tylko od święta, nie tylko na tak zwane wyjścia. Paznokieć pomalowany jest lepiej zabezpieczony od zniszczenia, niż goły. Liczne prace domowe, które wykonujemy każdego dnia niszczą nie tylko dłonie, ale i paznokcie. Paznokcie ulegają uszkodzeniu z różnych powodów. Podłużne smugi – rowki, wzdłuż których paznokieć pęka, a nawet łamie się, spotykamy u osób, które mają stały kontakt z gorącym powietrzem albo z trującymi kwasami, oparami. Nie tylko murarze i fryzjerzy leczą się z powodu

uszkodzonych paznokci, także panie, które nie lakierują paznokci, a często w domu biorą do rąk różne silnie czyszczące chemikalia. Ale zwracam także uwagę na fakt, iż choroba paznokci może być spowodowana brakiem witaminy z grupy B, albo po prostu zaburzeniami hormonalnymi lub anemią.

Są paznokcie z natury łamliwe i są połamane, bo zaniedbane. Zdrowe. zadbane paznokcie to ozdoba naszych dłoni, nas samych wreszcie. Pamiętajmy o dostarczaniu naszemu organizmowi żelaza, wapnia, fosforu oraz witamin z grupy B i witaminy A. To potrzebne nam w ogóle, a paznokciom w szczególności. Paznokcie lakierowane, potem zmywane zmywaczami, mają tendencję do dzielenia się czasem: Jeśli zauważymy, że płytka paznokcia jest rozdzielona – zacznijmy regenerację płynami wzmacniającymi (doskonałe produkuje łódzka EV A) i ewentualnie przez pewien czas zrezygnujmy z malowania paznokci.

Przy okazji jedna rada: co zrobić, jeśli przytłuczemy paznokieć, który potem zazwyczaj robi się czarny i brzydki? Są dwa sposoby ratunku w takiej sytuacji – albo natychmiast robimy okład z bardzo zimnej wody lub lodu i mocno – nie zważając na ból – uciskamy paznokieć, albo, kładziemy (na godzinę) kompres ze spirytusu kamforowego i owijamy cały palec.

Powrót do spisu treści >>

BIELIZNA – RZECZ WAŻNA

Zdawać by się mogło, że bielizna stanowi mało znaczący element kobiecej garderoby. Jednakże powoli zmieniają się u nas poglądy na tę wcale nie błahą kwestię, Nie myśl t( tu o tandetnych wyrobach, rodem z sex-shopu, z otworami w miejscach, które akurat powinny być zakryte, lecz o bieliźnie godnej prawdziwej damy, którą każda z nas chciałaby się przynajmniej poczuć. Pora przestać już wstawiać pracowicie łatki na powycieranych majtkach i rozejrzeć się za czymś odpowiednim dla siebie: wygodnym, funkcjonalnym, nie powodującym odparzeń i nie dzielącym dwóch wałków tłuszczu na plecach na cztery mniejsze.

Wiadomo bowiem, że najlepsza bielizna to ta, która jest odpowiednio higieniczna, przewiewna, przepuszczająca powietrze, odprowadzająca pot. Jak sit(okazało – najlepiej z włókna syntetycznego, które przewyższa (o dziwo!) pod względem właściwości tradycyjną bawełnę, Taka bielizna na pewno także nie spowoduje zażenowania właścicielki w sytuacjach, gdy należy się rozebrać. Nie myślę tu tylko o sytuacjach intymnych, gdy rozbierając się po ciemku wrzucamy dziurawe figi pod łóżko, lecz np. o wizycie u lekarza, gdy to wykrzykujemy teatralnie rozpaczliwym głosem: ,,0 Boże, Doktorze, właśnie mi się podarły”.

Bardzo ważne jest też odpowiednie dopasowanie bielizny. Nie może ona być ani za luźna, ani za ciasna. Nie ma co się łudzić, że zbyt ciasna bielizna ukryje mankamenty figury. Koryguje sylwetkę bielizna idealnie dopasowana. Ważne jest więc, aby przed zakupem dokładnie się zmierzyć bez oszukiwania samej siebie. Poniższa tabela przejrzyście pokazuje rozmiary.

biustonosze
Obwód pod

biustem

63

67

68

72

73

77

78

82

83

87

88

92

93

97

98

102

103

107

108

112

Rozmiar EUR 65 70 75 80 85 90 95 100 105 110
Obwód biustu

Cup A

77

79

82

84

87

89

92

94

97

99

102

104

107

109

112

114

obwód biustu

Cup B

79

81

84

86

89

91

94

96

99

101

104

106

109

111

114

116

119

121

124

126

Obwód biustu

Cup C

81

83

86

88

91

93

96

98

101

103

106

108

111

113

116

118

121

123

126

128

Obwód biustu

Cup D

88

90

93

95

98

100

103

105

108

110

113

115

118

120

123

125

128

130

Obwód biustu

Cup DD

95

97

100

102

105

107

110

112

115

117

120

122

125

127

130

132

Elastyczne majteczki
Obwód talii 58

62

63

67

68

72

73

77

78

82

83

87

88

92

93

97

98

102

103

107

108

112

Rozmiar EUR 60 65 70 75 80 85 90 95 100 105 110
Rozmiar F 80 85 90 95 100 105 110 115 120 125 130
Rozmiary konfekcyjne
Rozmiar 36 38 40 42 42 44 46 48 50 52 54

Odpowiednio dopasowana bielizna ukryje wałki tłuszczu i spowoduje, że właścicielka będzie wyglądała w ubraniu o wiele szczuplej i smuklej niż w rzeczywistości, zaś odpowiednie body wygląda też wspaniale, a nie samą marynarkę, budząc zdrowe zainteresowanie mogą to być jednak tandetne majtki, czy biustonosze kupowane np. na bazarze, lecz powinien to być wyrób renomowanej

firmy. Wydatek taki wbrew pozorom się opłaca.

Ja sama od wielu lat niezmiennie noszę rozmiar ,,38″ i także od lat ubieram się wyłącznie w bieliznę FELINY.

Wprawdzie nie tylko z tego powodu, że cenne są jej elementy ściągające ciało, ale po prostu dlatego, że jej nie widać nawet pod dopasowanym strojem. Jest bardzo wygodna, higieniczna, praktyczna i przy tym

bardzo elegancka.

Choć ceny zdają się wygórowane, to porównując ustawiczną wymianę bielizny pochodzącej z mniej znanych firm, w końcowej kalkulacji dochodzimy do wniosku, że warto pozwolić sobie na tę przysłowiową odrobinę luksusu.

Powrót do spisu treści >>

NIE PRZEKWITAĆ DO KOŃCA

 

 

Aby jak najdłużej zachować wizerunek kobiety trzydziestoletniej, no, powiedzmy czterdziestoletniej, pomyślmy o tym, że zbliżamy się do klimakterium. Nieustannie, dzień po dniu. Pomyślmy wcześniej niż ten dzień rewolucji w naszym organizmie nastąpi, aby przekwitanie nie

doprowadziło nas do zupełnego uwiądu …

A w ogóle – co to jest klimakterium, które wiele osób myli z menopauzą?

Menopauza oznacza ostatnią w życiu kobiety miesiączkę – w życiu kobiety między 49 a 57 rokiem życia.

Klimakterium – czyli okres przekwitania to sześć lat poprzedzających menopauzę i sześć lat po menopauzie.

Dlaczego przekwitamy?

Najogólniej mówiąc dlatego, że jesteśmy cząstką naturalnego środowiska, cząstką przyrody, a w przyrodzie wszystko, co zakwita – po okresie bujnego kwitnienia i owocowania – przekwita właśnie.

Okres przekwitania u kobiety następuje na skutek obniżenia funkcji jajników. Najważniejszym objawem osłabienia czynności jajników są zaburzenia miesiączkowania. Kobieta albo krwawi skąpo – także między miesiączkami – albo bardzo obficie. Częste, obfite krwawienia mogą doprowadzić do anemii, a nawet do takiego stanu, kiedy kobietę trzeba już położyć w szpitalu i wykonać transfuzję krwi.

Wczesne, ogólne objawy klimakterium, objawy hormonalnego deficytu, to uderzenia gorąca (twarz, szyja, dekolt robią się przy tym czerwone, skóra spocona), późniejsze objawy występujące na skutek zaburzenia metabolizmu to – uwaga! – skłonności do szybkiego przyrostu wagi ciała, nadciśnienie, cukrzyca, miażdżyca, zaburzenia stawowe (bolą kostki u rąk i nóg) oraz zrzeszotnienie kości.

U kobiet w okresie klimakterium zaczyna się nadmierna pobudliwość, ogólne osłabienie, pobolewanie piersi. Niektóre kobiety są nadmiernie drażliwe, inne oziębłe, bezkrytyczne, jeszcze inne popadają w ciężką depresję, którą już leczyć trzeba dodatkowo.

Nie wszystkie kobiety w okresie przekwitania wymagają leczenia. Co jednak kobieta w czasie klimakterium o sobie i stanie, w jakim się znalazła powinna wiedzieć? Nim funkcje hormonów płciowych żeńskich w pewnej części przejmą nadnercza, nim organizm przestawi się, kobieta musi przeżyć okres zmian w jej psychice, w samopoczuciu, musi po prostu nauczyć się żyć inaczej, przyjąć nowy, inny model życia.

Do lekarza trzeba zgłosić się koniecznie, kiedy klimakterium silnie burzy cały porządek w naszym organizmie i w naszym życiu w ogóle. Absolutnie konieczne są wizyty u lekarza ginekologa, bo czas klimakterium szalenie „sprzyja” powstawaniu różnych schorzeń w narządzie rodnym. A więc spotkanie z ginekologiem przynajmniej raz w roku, ale przydałoby się i dwa razy.

Zmiany, które mogą występować w gruczołach piersiowych powinny uczulić kobietę także na potrzebę samodzielnego kontrolowania swoich piersi. Szczególnie po czterdziestce najczęściej powstają w obrębie piersi zmiany, których tak bardzo boi się każda kobieta. Wcześniej wykryte

wszelkie guzki, zgrubienia można wyleczyć i wtedy nie zagrażają zdrowiu a co najważniejsze – życiu kobiety. Można wyleczyć nawet nowotwory złośliwe w ich stadium bardzo wczesnym. Już powszechnie dostępne są badania: głównie mammografia (badanie piersi specjalną aparaturą).

Badania piersi trzeba robić co dwa lata. Warto, aby każda kobieta, szczególnie po ukończeniu czterdziestego roku życia, myślała o tym Bo wizyty u ginekologa oraz badanie piersi muszą być dla każdej kobiety potrzebą, nawykiem, koniecznością!

Zresztą kontrola stanu zdrowia po czterdziestce nie powinna ograniczać się tylko do wizyt

w gabinecie ginekologicznym. Kobiecie czterdziestoletniej potrzebny jest już najczęściej okulista. Ale o tym za chwilkę. Teraz jeszcze chcę uczulić panie na potrzebę higienicznego trybu życia. I to zawsze, a szczególnie już wówczas. gdy zbliżamy się do menopauzy, a potem następuje sześć trudnych, bardzo trudnych (dla kobiet nie przygotowanych) lat.

Co to znaczy przygotować się do klimakterium? To znaczy powiedzieć sobie: taka jest kolej rzeczy, muszę nauczyć się z tym ż. Nie histeryzować, kiedy „uderzenia” zmuszają nas w nocy do zmiany mokrej od potu bielizny, a w dzień powodują, że zamiast wychodzić do pracy

wracamy z połowy przedpokoju, aby zrzucić z siebie na chwilę chociaż żakiet albo palto, rozpiąć bluzkę, otrzeć w łazience mokre czoło lub kark. Czasem lekarze zalecają – to głównie przy silniejszych zaburzeniach okresu przekwitania -leczenie farmakologiczne i hormonalne. Na temat stosowania hormonów różne są zdania i zapatrywania. Mówiąc krótko: wśród lekarzy nie ma na ten temat jednomyślności. Także ja pozostawię temat otwarty, nie zamykając jednak drogi do gabinetów lekarskich tym paniom, które z własnej woli i z gotowością podjęcia ryzyka, pisałyby się na leczenie hormonami. Oczywiście pod ścisłą kontrolą lekarską. Jeśli w okresie klimakterium kobieta będzie o siebie dbała bardziej, niż w latach minionych, przekwitanie nie zniszczy ani je}

sylwetki, ani urody.

Co więc w czasie klimakterium kobieta robić powinna?

Przede wszystkim dużo spać, odpoczywać w czasie snu, nie zamykać się w domu z garami, wnukami i smutnymi myślami, czasem smutnymi na wyrost. Trzeba wypoczywać także czynnie, dużo chodzić, najlepiej w lesie lub parku (a nie po najbardziej ruchliwej ulicy w mieście, od jednej wystawy sklepowej do drugiej), gimnastykować się, uprawiać relaks korzystając z nagrań specjalnych na kasetach. Koniecznie trzeba gdzieś wyjeżdżać, zmieniać środowisko choćby na kilka dni. Trzeba zająć się jakąś pracą, na którą we wcześniejszych latach nigdy nie starczało czasu. To może być pisanie pamiętnika, wierszy lub powieści, ale równie dobrze przemalowywanie ulubionych mebli na inny kolor, ukwiecanie balkonu, szycie (własnoręczne) jakichś dla siebie drobiazgów itd. Praca fizyczna – oczywiście nie wyczerpująca zbytnio – jest rzeczą wspaniałą.

Doskonale też jest mieć kogoś bliskiego, bardzo zaprzyjaźnionego, z kim przyjemniejsze są spacery i od czasu do czasu relaksowe spotkania poza domem.

W czasie klimakterium kobiety mają skłonność do szybkiego przybywania na wadze. Kobieta zadbana, nie otłuszczona łatwiej poradzi sobie z utrzymaniem dobrej figury nawet wtedy, kiedy inne będą płakać i…tyć. A jeżeli już tak się zdarzy, że kilogramy niespodziewanie wejdą w biodra – trzeba koniecznie zaprzeć się i zrzucić nie potrzebny, tłuszczowy bagaż. Obniżenie wagi ciała, najlepiej pod kontrolą lekarza (polecam paniom między innymi mój gabinet SABA w Łodzi, gdzie można wyleczyć się i schudnąć) jest gwarancją utrzymania na długie lata zdrowia, dobrego samopoczucia, tej lekkości, która pomoże żyć długo, dłużej niż wykazują statystyki.

Koniecznie muszę też napisać o klimakterium u …mężczyzn. Tak, mężczyzna również doznaje tego „szczęścia”. I to aż trzy razy. Po raz pierwszy męskie klimakterium pojawia się u mężczyzny w okolicach czterdziestki. U większości mężczyzn w tym wieku występuje zwiększone

ryzyko zawału albo wręcz zawały. Mężczyźni czterdziestoletni gubią gdzieś nagle swoją pewność siebie, wpadają w jakiś popłoch, wydaje im się, że muszą sprawdzać bez przerwy, że są atrakcyjni, doceniani, pożądani. Czterdziestolatkowie zaczynają szukać przyjaciół, nowych przyjaciółek także. Żona, dotychczas dobra i kochana, jawi się czterdziestolatkowi jako ktoś, kto jest winien jego porażkom zawodowym, jego zbyt szaremu życiu. No i zaczyna się gonitwa za atrakcjami … pozamałżeńskimi. Mężczyzna czterdziestoletni w swoim pierwszym, klimakterycznym okresie, bardzo łatwo wiąże się z jakąkolwiek dziewczyną, która ma o połowę lat mniej, niż jego żona i oczywiście jego, mężczyznę, „tak wspaniale rozumie”.

Płomienny romans (romanse) klimakterycznego pana trwa zazwyczaj do drugiego stadium klimakterium. A trzeba dodać, że u wielu panów po czterdziestce romanse oznaczają rozwód z pierwszą żoną i drugie małżeństwo, często i nowe, malutkie dziecko. Tak więc w drugim

okresie klimakterium mężczyzna – jeśli już po raz trzeci nie chce zmieniać żony – zaczyna zmieniać siebie. Najczęściej zmienia na przykład poglądy polityczne albo sposób odżywiania się. Czasem zmienia także znajomych, a nawet przyjaciół. Ma ciągoty do ubierania się jak nastolatek, marzy o grubym, złotym łańcuszku, który chciałby zawiesić na swojej szyi, kupuje bransoletkę, niekiedy też sygnet.

Trzecie stadium klimakterium męskiego jest najcięższe, bo mężczyzna szarpie się z sobą samym, bo chciałby jakoś „odmłodzić” twarz (i nie tylko …). a włosom mocno już przerzedzonym i siwiejącym nadać naturalny pierwotny kolor. Zaczynają się więc płukanki, czasem małe peruczki

zaczyna się codzienne liczenie włosów, które wypadły za pociągnięciem grzebienia, trzecim stadium klimakterium mężczyzna chciałby bez przerwy coś nowego sobie kupować, po kilku miesiącach nagle nie odpowiadają mu oprawy okularów, a kurtki sportowe, które przestał nosić w pierwszym okresie klimaksu, wracają do łask jako „styl”. Dodajmy: styl zupełnie nieodpowiedni dla pana w tym wieku.

Dlaczego wspomniałam o męskim klimaksie? Z prostej przyczyny: drogie panie, zmagające się w wielkim trudzie często ze swoimi, klimakterycznymi problemami, nie „zgubcie” w tym okresie swoich klimakterycznych mężczyzn. Czasem wracają po trzecim stadium klimakterium.

Ale nie zawsze …

Powrót do spisu treści >>

 

BŁYSK W OKU

 

 

Kobieta po czterdziestce raz w roku powinna udać się do lekarza okulisty. Bo smutny to widok, kiedy pani w okularach odsuwa od siebie coraz dalej i dalej gazetę, książkę, biurowe dokumenty itd. Okulary dobre dla oczu przed kilkunastoma miesiącami mogą być już zupełnie nieprzydatne i psuć nam wzrok zamiast pomagać. Nie tylko okulary do czytania mogą być nieodzowne, ale także i do patrzenia – czyli do „dali”. Wiele pań uważa, że okulary szpecą. A te same panie mrużą brzydko oczy wypatrując nadjeżdżającego tramwaju, mrużą oczy szukając czegoś potrzebnego na .sklepowych półkach. Okulary nie szpecą kobiecej twarzy. Kobiecą twarz oszpecają krótkowzroczne oczy i pomarszczona wokół nich skóra.

Okulary (a mogą to potwierdzić wszyscy okularnicy) nikogo nie są w stanie oszpecić. Okulary natomiast sprawiają, że ludzie krótkowzroczni nabierają pewności siebie. Bo okulary – i te do patrzenia w dal i te do czytania również – dają luz. Często lekarz przepisuje obok okularów także krople do oczu. Trzeba je stosować, bo chodzi tu nie tylko o zdrowie oczu, ale także o ten przysłowiowy w oczach błysk.

Bardzo pochwalam malowanie oczu chociaż jest to najtrudniejszy etap w procesie całego makijażu. Ale uwaga: nawet najpiękniej pomalowane oko – jednak nie będzie piękne, jeśli będzie zmęczone. Gdy ma się za sobą zarwaną noc albo mocno przepracowany dzień, a wieczorem trzeba ładnie wyglądać, wówczas oczom potrzebny jest ratunek. Wspaniale działają kompresy z ciepłego naparu rumianku oraz z mocnej esencji herbacianej. Kobieta dorosła przez wszystkie lata, a szczególnie wówczas, kiedy tych lat przybywa, musi pamiętać o pielęgnacji powiek i miejsc pod oczami. To szalenie wrażliwe punkty na twarzy, skóra jest tam tak delikatna, jak przysłowiowy chiński jedwab. Wklepując krem pod oczy i na powieki trzeba to robić niezwykle delikatnie, leciutko. I używać tylko kremów łatwo wchłaniających się, inne przyniosą więcej szkody niż pożytku.

Jakimi kolorami cieni malować oczy? Najważniejsze, aby dobierać te kolory właściwie i upiększać się, a nie odwrotnie. Do oczu niebieskich nie używa się cieni błękitnych i turkusowych, ale doskonale wyglądają wszelkie odmiany szarości. Oczy brązowe wyglądają pięknie w bliskości

cieni zielonych.

Jeśli cera jest sucha, cienie powinny być w kremie płynnym albo w proszku. Nie nadają się one do cery tłustej, gdyż po jakimś czasie na powiekach mogą powstać szpecące nas i śmieszące otoczenie – kluski.

Pięknie wyglądają oczy malowane cieniami wielobarwnymi. Tu uwaga następna: łączyć trzeba barwy jednego koloru w różnych odcieniach. Malowanie oczu różnymi kolorami jest wielką sztuką i mogą jej próbować osoby nie tylko bardzo młode, ale także artystycznie uzdolnione.

Miejsca tuż pod brwiami – o tym trzeba koniecznie pamiętać – maluje się zawsze kolorami rozjaśniającymi (biel, bardzo lekki róż, a na wieczór może być złocisty).

Czy rzęsy powinny, być malowane? Ależ tak. Tylko bez przesady w ilości tuszu, bo albo się później kruszy, albo brudzi okolice oczu. Zachęcam do malowania rzęs tuszami w różnych kolorach, dopasowanymi do koloru oczu i cieni. Są już od dawna dostępne piękne tusze błękitne, brązowe, szare, nawet fiołkowe. Rzęsy kolorowe nadają oczom pewną wesołość i ładne spojrzenie. Nie bójmy się kolorów wokół oczu. I zapomnijmy, że tusz czarny jest jedyny.

Zioła i oczy. Legendarny już ksiądz Sebastian Kneipp – jeden z twórców niekonwencjonalnej medycyny – twierdził, że zioła są dobre na wszystko. Także na oczy. Kompresy ziołowe na oczy robimy z waty umoczonej w naparze ziół (okład musi być ciepły), napar zaś przyrządza się z jednej łyżeczki ziół zalanej niepełną szklanką wody (trzy czwarte mniej więcej), podgrzanej do zagotowania i przecedzonej.

Zapalenia i zaczerwienienia powiek znakomicie likwiduje napar z piołunu.

Łagodzi zmęczenie i oczyszcza” oczy napar z ziela werbeny jest w aptekach i sklepach Herbapolu ). Łagodzi stany zapalne powstałe na różnym tle, kwiat rumianku, zaczerwienienia i opuchnięcia pozwala zlikwidować kompres z naparu ziela skrzypu, łagodzi łzawienie oczu napar z kopru włoskiego.

Powrót do spisu treści >>

POWIEM CI TO NA UCHO

Powiem na ucho. Na ucho właśnie, bo odnoszę wrażenie, iż niektóre osoby nie tylko z oczami, ale również ze słuchem mają w wieku bardzo już dojrzałym nieco kłopotów. Przyjrzyjmy się sobie i odpowiedzmy uczciwie. Czy chwytając słuchawkę telefonu przykładamy ją już tylko do

jednego ucha, powiedzmy prawego? Czy dlatego, że jesteśmy praworęczni, czy z przyzwyczajenia, czy może dlatego właśnie, że na lewe ucho już źle słyszymy? Jeżeli rozmawiając z kimś przysuwamy się prawą stroną i nastawiamy prawe ucho – to też sygnał, że potrzebny nam laryngolog. Bo nieprawdą jest, że złej słyszalności nie można zapobiegać, a potem jej korygować w najgorszym wypadku. Można i trzeba. Choćby tylko na przekór płynącemu czasowi, który i tak robi wszystko, aby nadwerężyć nasz organizm. Nie dajmy się!

Powrót do spisu treści >>

BĄDŹ ZAWSZE ŁADNA

 

 

Pięćdziesięcioletnie Amerykanki są aktywne zawodowo, zadbane nawet wówczas, kiedy tylko zajmują się domem, wyglądają tak, jakby nigdy nie miały zamiaru przekroczyć trzydziestki. Gdzie tkwi tajemnica ich młodego, zdrowego wyglądu?

Amerykańskie kobiety zaczynają dbać o swoją urodę, a przede wszystkim o zdrowie, bardzo wcześnie, właśnie przed trzydziestką jeszcze. I ta praca nad sobą bardzo im się opłaca. Jeśli więc chcesz być długo młoda, jeśli pragniesz być zawsze ładna, pamiętaj moja czytelniczko o zdrowiu, przede wszystkim.

Nie odkładaj z dnia na dzień wizyty u lekarza, kiedy zauważasz, że po stosunkach krwawisz (to może być wina nadżerek na szyjce macicy); że pojawiają się krwawienia między miesiączkami, że boli podbrzusze, że masz brzydkie upławy, a mocz oddajesz z bólem albo zbyt często.

Kobieta, która chce być długo oda i zawsze ładna powinna nauczyć się sztuki radowania życiem. Nie zamartwiać się każdym drobiazgiem, nie przejadać się, nie tyć, dużo chodzić, gimnastykować się i dbać o to, aby trawienie było prawidłowe, a zaparcia nie pojawiały się w ogóle. Niedawno w Anglii zmarła najstarsza mieszkanka tego kraju, 115-letnia Charlotte Hughes. Jeszcze przed końcem swojego życia miała błyskotliwy umysł, a w ostatnim wywiadzie zdradziła tajemnicę swego długiego życia, powiedziała mianowicie, że we wszystkim starała się

zachowywać umiar – głównie zaś w jedzeniu, a higienę stawiała na równym miejscu z koniecznością przestrzegania Dziesięciu Przykazań.

Pamiętajmy o higienie naszego ciała, ale też i o higienie codziennego życia. Pamiętajmy, że możemy żyć o wiele, wiele dłużej, jeśli będziemy szczupłe. Nie palmy papierosów (na ten temat powiem więcej w specjalnym rozdziale), bo to szczególnie niebezpieczne w okresie przed i po menopauzie (przykra choroba wieńcowa). Nie wpadajmy w szał bez specjalnego powodu, a już na pewno nie z błahej przyczyny. Nie wynajdujmy sobie same stresów, one i tak atakują nas z każdej strony. Te nagłe piętrzące się napięcia – te, które niezależnie od nas pojawiają się w naszym życiu – plus te, które sobie same fundujemy zamiast opanować się, zwolnić rytm życia, zatrzymać

się na chwilę, policzyć do dziesięciu – te wszystkie stresy giganty mogą spowodować nieodwracalne zmiany w mięśniu sercowym. Kontrolujmy swoje ciśnienie, bo gdy zwiększy się ono wyraźnie po pięćdziesiątce możemy nie zdążyć i wtedy zaatakuje nas wylew krwi do mózgu. Pamiętajmy o ruchu na świeżym powietrzu, o ruchu, który przedłuża życie, który jest samym

życiem.

A teraz już można zacząć rozmowę o upiększaniu się, o poprawianiu urody, o zapobieganiu starzenia się ciała. Całego ciała, a nie tylko twarzy, nie tylko miejsc wokół oczu. Niektóre kobiety wszelkie zabiegi kosmetyczne wokół swojej osoby zaczynają i kończą na wklepywaniu kremu pod oczy …

Powrót do spisu treści >>

SZTUKA UPIĘKSZANIA CIAŁA

Kosmetyka jest sztuką upiększania ciała w celu podkreślenia urody także zatuszowania jej wad) oraz zachowania młodości na długie lata. im położymy na twarz krem, potem puder, nim umalujemy usta i oczy, pamiętajmy że sprawą najważniejszą jest mycie całego ciała. Myjemy

– najlepiej w wannie (myjemy szybko, a nie wylegujemy godzinami), opuścić do gromadzenia się na skórze potu i tłuszczu. Skóra bierze udział w procesie oddychania. Żeby swobodnie oddychała – musi być czysta, musi mieć otwarte pory. Zróbmy kiedyś taką próbę: połóżmy się spać bez mycia i wylegujmy się do woli. Kiedy po wstaniu z łóżka spojrzymy w lustro nie będziemy ze swego odbicia zadowolone, chociaż wielogodzinny sen – ten najlepszy z kosmetyków – powinien nadać naszej twarzy blask. Nie nada jeśli ta twarz nie została przed pójściem do łóżka (wraz z całym ciałem zresztą) dokładnie umyta.

Skóra, o którą nie dbamy jest blada, szorstka, szybko więdnie – a więc szybko się starzeje. Do mycia, a tym bardziej do kąpieli, nie wolno używać gorącej wody. Powoduje wiotczenie mięśni, przedwczesne zmarszczki i nie najlepsze samopoczucie. Wieczorne mycie całego ciała wpływa

kojąco na nasz system nerwowy. W czasie snu po wieczornej kąpieli oddychamy całą powierzchnią ciała, a rano budzimy się cudownie wypoczęte i ładne.

Jeśli to tylko możliwe, zamiast mycia w wannie polecam natrysk. I to dwa razy dziennie: rano i wieczorem, przed snem. Pod natryskiem myjemy się szybciej, a w dodatku nasza skóra nie jest narażona na nadmierne wysuszanie. Głowę też można myć pod prysznicem. Jeśli dotychczas

tego nie robiłyśmy. Mycie pod natryskiem przynosi wspaniały, niepowtarzalny relaks.

Wiele osób ma skórę suchą i to bywa przyczyną niechęci do codziennego mycia całego ciała. A przecież można zaradzić i temu. Wystarczy do każdej kąpieli wlać trochę kosmetycznej oliwki. Nie polecam płynów do kąpieli, które pięknie pachną, ale suchą skórę jeszcze bardziej wysuszają. Jest wiele sposobów na zmiękczanie twardej wody z miejskich kranów. Do najprostszych należy zmiękczanie …mlekiem. Wystarczy 10 łyżek mleka rozprowadzić w szklance zimnej wody i wlać to do wanny. Jeszcze lepiej zmiękczać wodę płatkami owsianymi albo jęczmiennymi.

Polecam gorąco mycie szczególnie twarzy i szyi płatkami owsianymi codziennie. Nie mydłem, choćby najlepszym, ale właśnie płatkami. Bierze się garść płatków górskich zamyka w dłoniach i moczy w wodzie. Kiedy płatki są już wilgotne, myje się nimi twarz i szyję. Niektórzy polecają mycie się płatkami opakowanymi w woreczek z tkaniny. Uważam, że nie ma potrzeby robić sobie tylu utrudnień. Płatki, kiedy już spuszczamy wodę, w ogóle nie blokują odpływu, nie

zapychają kanalizacji.

Można też kąpać się w wodzie z dodatkiem naparu różnych ziół, soli leczniczych. Ale zawsze po wyjściu z wody i osuszeniu ciała trzeba pamiętać o nawilżeniu całej skóry lekkim, nawilżającym kremem, oliwką kosmetyczną, tonikiem bezalkoholowym. Najlepsza do tego celu jest emulsja Nivea z ziołami. Nie trzeba jej wklepywać, wystarczy posmarować

lekko całe ciało, a emulsja sama się wchłonie.

Pewien znajomy lekarz mieszkający w Finlandii twierdzi, że dla kobiet najlepszym lekiem na wszelkiego rodzaju kłopoty i zachowanie zdrowia, urody oraz młodości jest sauna – przyjemne i zdrowe zażywanie kąpieli inaczej.

Sauna leczy fantastycznie cały organizm (a więc nie jest tylko kąpielą), przyspiesza odnawianie komórek, rozluźnia mięśnie, usuwa zmęczenie, przyspiesza przemianę materii. Sauna odświeża, nadaje naszym ruchom i naszemu samopoczuciu niepowtarzalnej lekkości. Sauna, samoistnie niejako, odnawia skórę, pozwala wyregulować za długi oddech, „ustawia” nerki, powoduje, że gruczoły nadnercza dostają bodziec do produkowania hormonów, a one z kolei łagodzą przypadłości ludzi cierpiących na reumatyzm i alergię. Sauna wreszcie uspokaja nerwy i daje znakomite samopoczucie.

Sauna jest absolutnie nieszkodliwa (wbrew temu, co czasem mówią niektórzy ludzie). Ale pamiętajmy: przed rozpoczęciem wizyt w saunie poradźmy się lekarza, który zna nas od lat. A dla zachęty taki oto fakt: grypy każdego roku, a czasem i kilka razy do roku, szalejące w Europie … omijają Finlandię. Finowie nie zapadają na grypy, choć żyją w kraju pełnym jezior, mgieł, deszczu i zimnej przeważnie pogody. Dlaczego? Otóż dlatego chyba, że Finowie – dzieci i dorośli – chodzą do sauny ..Właściwie przez całe życie.

Bardzo modna jest ostatnio biokosmetyka, czyli produkowanie i używanie kosmetyków czysto biologicznych i naturalnych. Składnikami kosmetyków Bio są substancje zwierzęce, roślinne i sztuczne. Sztuczne bowiem także w wielu receptach muszą być jednak wykorzystywane surowce posiłkowe – np. środki konserwujące.

Kosmetyki oznakowane jako Bio i Natur powinny być dla nas gwarancją zdrowia i dobrej jakości. Także gwarancją, że staniemy się ładniejsze. Ale …

Ale na rynku kosmetycznym obok prawdziwych pojawiają się także podróbki”. Radzę serdecznie: nie kupujcie kremów, szamponów, toników, emulsji firm nie znanych, nie kupujcie tym bardziej, jeśli kosmetyki podejrzanie tanie. Kupujmy kosmetyki znanych firm – Lechia, Uroda,

EVA, Miraculum, itd. – do których nie tylko my mamy zaufanie, ale miliony klientów na świecie. Kupujmy kosmetyki zagraniczne wtedy, kiedy jesteśmy w stanie odczytać na wyrobie, jaki jest owego kosmetyku skład chemiczny bądź naturalny. Nachalne reklamy niech nas nie wprowadzają

w błąd. Polska emulsja Nivea z ziołami ma właściwości regeneracyjne i odmładzające. A czy kto widział, żeby poznańska Lechia krzyczała o tym po kilka razy dziennie z telewizyjnego ekranu?

Drogie moje czytelniczki, czy macie – obok pudru, szminki, tuszu, kremów także lustro powiększające, w którym każdego dnia możecie dokładnie oglądać swoją twarz? Po to, by oglądać w nim „na bieżąco” swoje odbicie i pojawiające się ewentualne zagrożenia, bądź już zaistniałe

mankamenty.

Są takie defekty, które można zlikwidować samodzielnie (oczyszczenie skóry zdrowej, ale jakby „przywiędłej” o~ kurzu, powietrza zanieczyszczonego, od dymu papierosów), ale już na przykład likwidacja nadmiernego owłosienia twarzy – to zaczyna nękać panie szczególnie w okresie klimakterium – powinna być wykonana przez wykwalifikowaną kosmetyczkę.

Skóra kobiet mieszkających w dużych miastach jest przeważnie jakby szarawa. Czy można samej starać się – na razie bez fluidów – zmienić jej kolor? Można. Ale trzeba podjąć silne postanowienie i nie łamać go przez dłuższy czas. Trzeba mianowicie zacząć leczyć cerę przez … żołądek, fundując sobie każdego ranka, zaraz po wstaniu z łóżka, zamiast papierosa i czarnej kawy – dietę odświeżającą z różnych, surowych owoców. Owoce trzeba bezwzględnie jeść na czczo, gdyż tylko wtedy nie jest blokowane wchłanianie ich witamin.

Polecam także terapię warzywną – jedzenie surowych albo tylko lekko podgotowanych warzyw. One zmieniają w żołądku odczyn z kwaśnego na zasadowy, a to przecież jest ogromnie ważne dla utrzymania limfy w odpowiednim stanie.

Co to jest limfa, o której często mówią zarówno lekarze, jak i kosmetyczki? Limfa – inaczej chłonka – to płyn ustrojowy w układzie limfatycznym, płyn pośredniczący w wymianie składników między krwią i tkankami. Zastoje limfy w organizmie powodują brzydki szary kolor skóry, a nawet obrzmienie, także na twarzy. Kuracja owocowo-warzywna jest prosta, niezbyt kosztowna, a na dodatek przynosi rezultaty już po kilku dniach.

POROZMAWIAJMY O MASECZKACH

A teraz porozmawiajmy o maseczkach, które kobieta powinna stosować nie tylko od czasu do czasu, ale systematycznie. I to od najwcześniejszych lat.

Najpierw maseczka typu „pogotowie ratunkowe”. Mamy niespodziewane spotkanie albo ktoś podarował nam kilka godzin przed imprezą bilety na koncert, do teatru, do kina. Ratujmy się zwyczajnym, obiadowym ziemniakiem. Ugotujmy w mleku umyty uprzednio, nie obrany ziemniak, następnie rozetrzyjmy go dokładnie z kilkoma kroplami cytryny i odrobiną oliwy (jeśli skóra sucha). Ciepłą maseczkę z ziemniaka trzeba położyć na twarz. Po upływie 20 minut ziemniak zmywamy z twarzy, a skórę przecieramy tonikiem. Dopiero potem nakładamy krem nawilżający, a gdy się wchłonie do końca – można już robić makijaż.

Przestrzegam! Zbyt intensywne tuszowanie zmęczonej, niewyspanej, zanieczyszczonej twarzy grubą warstwą fluidu spowoduje efekt przeciwny temu, którego pragniemy. Twarz malowana bezwzględnie musi być ożywiona uprzednio maseczką albo odpoczynkiem. Malowanie

się w stanie zmęczenia sprawi, że makijaż fantastycznie … tylko doda lat.

„Maseczka” dla oczu? Tak wcale nie żartuję. Jeśli oko ma mieć ten błysk, o który nam chodzi, trzeba oprócz kompresów z ciepłego rumianku bądź herbaty (kompresy kładziemy na zamknięte powieki) od czasu do czasu – ale raczej częściej, niż rzadziej – robić kąpiele oczu. Jeśli nie ma w domu specjalnego naczynka do płukania oka, trzeba go zastąpić zwykłym kieliszkiem. Do kieliszka wlewa się kupioną w aptece trzy procentową wodę borową, kieliszek przystawia mocno do każdego oka kolei, a następnie szybko otwiera i zamyka powieki. Płyn musi opłukać całą gałkę oczną. Kąpiele oka nie tylko upiększają, ale także zapobiegają różnym infekcjom .

Błyskawiczna maseczka jajeczno-miodowa oraz owocowa odżywia

i upiększa twarz, Maseczkę owocowo-twarożkową przygotowujemy z czubatej łyżeczki twarożku homogenizowanego wymieszanego z małą ilością soku owocowego – jakiegokolwiek, ale musi być z owoców, a nie z butelki, z mrożonych truskawek, jeśli nie ma świeżych, z porzeczek, z jabłek itp. – i natychmiast kładziemy na umytą uprzednio twarz. Ta maseczka nie tylko zapobiega albo „wygładza” zmarszczki, ale także wspaniale nawilża skórę.

Maseczka z żółtka i miodu nadaje twarzy wygląd aksamitnej bluzeczki. Taką maseczkę wykonuje się błyskawicznie, a trzyma na twarzy 15 minut.

Maseczka na szyję jest taką samą koniecznością, jak maseczki na twarz. Szyja ma fatalną skłonność do starzenia się wcześniej niż inne części naszego ciała. Podobnie jak ręce – może dodawać albo ujmować kobiecie lat.

A więc dbajmy o szyję, nie pozwólmy jej się zestarzeć. Zabieg jest prosty: podgrzewamy niewielką ilość oliwy, a gdy już ciepła – płaskim pędzelkiem rozprowadzamy ją po skórze szyi. Potem szyję obwiązujemy kilkoma warstwami flaneli i przez pół godziny pozostawiamy ją – najlepiej leżąc płasko albo opierając kark na okrągłym wałku

Dobrze jest dwa razy w tygodniu stosować na szyję kompresy przemiennie z zimnej i bardzo ciepłej wody. Do wody ciepłej dobrze jest dodać zioła pojędrniające, np. rozmaryn albo szałwię, czy wręcz zrobić napar z tych ziół i z rondelka trzymanego na ogniu nalewać płyn maczając w nim, podobnie jak na okład zimny – duże kawałki gazy.

Miodowa maseczka oczyszczająca jest łatwa do zrobienia i skuteczna. Jedno żółtko, jedną łyżeczkę miodu i jedną łyżeczkę kupionej w aptece gliceryny ucieramy razem, a następnie nakładamy na twarz. Ale uwaga: nie jeden raz, a kilka razy dziennie – mniej więcej co trzy godziny.

Można to robić w wolnym dniu przy wykonywaniu innych prac. Z taką maseczką można bowiem chodzić. Jest tak samo skuteczna, jak głębokie oczyszczanie skóry w gabinecie kosmetycznym. Domowe czyszczenie jest znacznie tańsze.

Kto nie lubi swoich piegów może zrobić maseczkę z miodu, alkoholu, gliceryny i kwasku cytrynowego. Łyżkę miodu uciera się z łyżeczką gliceryny, łyżeczką spirytusu i odrobiną kwasku cytrynowego. Maź kładzie się na twarz. Po tej maseczce piegi bardzo bledną. Mogą ją także stosować panie, które z powodu wieku mają na twarzy przebarwienia skóry.

Maseczka na skórę oparzoną słońcem. Opalanie jest niezbyt bezpieczne (o tym będzie więcej w specjalnym rozdziale ), ale kto już postanowił się opalać, a nie przestrzegał reguł zdrowego rozsądku może także zrobić maseczkę nagietkową. Uwaga: maść na taką maseczkę rozsądnie byłoby przygotować wcześniej i mieć ją zawsze pod ręką.

50 g świeżych kwiatów nagietka plus trzy razy tyle nagietka suszonego z Herbapolu zalać 150 ml spirytusu i 5 ml dziesięcioprocentowego (kupionego w aptece) amoniaku. Mieszankę trzymać pod przykryciem dwanaście godzin, a następnie doskonale połączyć z 1000 g maści woskowej albo maści linomag. Maść musi być uprzednio dobrze rozgrzana na ogniu. Dobrze jest trzymać całość w garnuszku na ogniu przez dwie – trzy godziny. Maseczka z maści nagietkowej jest rewelacyjna. W ciągu kilku godzin usuwa czerwoność spowodowaną oparzeniem.

II maseczka z nagietka – nie tylko na oparzenia, także na odnowienie skóry. Trzy garście kwiatów nagietka wsypać do pół szklanki wrzącego oleju roślinnego, a następni~ dodać 30 g kupionej w aptece lanoliny albo pół tuby maści Dermosan. Można – a wtedy maseczka będzie super

luksusowa – dodać jeszcze jedno pudełko kremu Nivea. Wszystko razem wymieszać i przechowywać w słoiku. Smarować twarz co drugi dzień, zmywać ciepłą wodą, a potem nanosić na twarz bardzo delikatny krem nawilżający.

Maseczka drożdżowa odżywia i pojędrnia skórę. Warto także ją stosować na przemian z innymi. 3 dkg świeżych drożdży uciera się z kilkunastoma kroplami płynnego miodu (najlepszy akacjowy) i z dodatkiem oliwki, jeśli skóra jest bardzo sucha. Maseczkę nakłada się na twarz i szyję palcami, na leżąco. Po 15 minutach zmywa się ją letnią wodą i spłukuje zimną. Uwaga: z tą maseczką trzeba leżeć spokojnie, najlepiej nieruchomo, nie wolno rozmawiać, śmiać się ani ruszać szyją, bo maseczka popęka i nie będziemy z niej miały żadnej korzyści.

Wiele gotowych maseczek można kupić w sklepie. Ale te robione

mu mają ogromne zalety: są świeże oraz tańsze. Kobiety w wieku dojrzałym powinny częściej niż panie bardzo młode robić maseczki.

Maseczka z ogórka, od wieków znana, wybiela skórę (to teraz modne), nawilża ją, czyni delikatną. Ogórek kroi się na plastry i okłada nimi całą twarz. Po 15 minutach plastry zdejmuje się i nie myje twarzy. Można też przekroić ogórek na pół i umytą twarz nacierać środkową powierzchnią przeciętego ogórka albo jego skórką od strony wewnętrznej.

Maseczkę z pomidora wykonuje się tak samo. Po niej jednak trzeba zmyć twarz letnią wodą.

Maseczka z kwaszonej kapusty odżywia i odświeża skórę. Łatwa w użyciu. Po prostu bierzemy kapustę w dłonie i w całości okładamy nią twarz, a po 15 minutach myjemy twarz zimną wodą.

Maseczka z marchwi radykalnie zapobiega tworzeniu się zmarszczek. Spróbować trzeba koniecznie! Surową marchew kroi się na plasterki i okłada nimi twarz. Można też smarować całą twarz sokiem z marchwi. Po 15 minutach zmyć zimną wodą.

Maseczka z truskawek dobra jest o każdej porze roku. Jeśli nie ma już świeżych owoców, można ją robić z truskawek rozmrożonych. Owoce gniecie się widelcem i miazgą obkłada całą twarz. Taka maseczka cudownie odżywia skórę, odświeża, wygładza, odmładza po prostu. A zmywa się ją letnią wodą, ale najlepiej tamponem z waty zwilżonym ciepłym mlekiem.

Proszę zwracać uwagę nie tylko na rodzaj maseczki, ale także na sposób jej zmywania. To jest bardzo ważne!

Cera sucha wymaga większych starań pielęgnacyjnych i maseczki do takiej cery są inne.

Maseczkę miodową można ucierać z białkiem z jednego jaja i z trzema łyżkami mąki pszennej. Po 15 minutach zmyć gorącą wodą, a potem spłukać zimną.

Maseczka z żółtka musi mieć dodatek jednej łyżeczki oliwy i kilku kropli soku cytrynowego. Twarz smaruje się pędzelkiem płaskim. Maseczka musi być na twarzy 30 minut, zmywa się ją letnią, a potem zimną wodą.

Do cery suchej można stosować te same maseczki owocowe, które

poleca się do cery normalnej.

Tłusta cera wymaga nie tylko odżywczych, ale przede wszystkim maseczek ściągających. Jako odżywcze powinny być stosowane wszystkie maseczki z owoców i warzyw.

Maseczka z cytryny, jako ściągająca ma zastosowanie tylko do cery tłustej, bo ma działanie ściągające właśnie. Najlepiej dwa razy w tygodniu na czoło, policzki i brodę kładzie się plasterki pokrajanej cytryny. Na powieki – nie. Po 15 minutach trzeba zmyć twarz letnią wodą.

Maseczka z twarogu i całego jajka (składniki starannie utrzeć) musi leżeć na twarzy całą godzinę! Zmywa się ją ciepłą woda.

Maseczka ściągająca stosowana już była przez nasze praprababki. Jedno białko ubite na sztywną pianę łączy się z kilkoma kroplami cytryny i smaruje całą twarz – ale tylko na 10 minut. Zmywa się ciepłą wodą. Twarz po tej maseczce jest idealnie gładka i młoda. Maseczkę można

robić codziennie, ale na noc trzeba odżywiać twarz dobrym kremem nawilżającym.

Maseczka z... herbaty zmniejszy popękane naczynka na twarzy (które „zarobiłyśmy” pijąc bardzo mocną herbatę). Wystarczy okładać twarz gazą umoczoną w mocnej, chłodnej esencji. Twarz pani po pięćdziesiątce będzie wyglądać znacznie młodziej, jeśli przynajmniej raz w tygodniu

otrzyma tę maseczkę. Potem po zdjęciu gazy na wilgotną jeszcze skórę kładzie się warstwę dobrego kremu.

Tłusta twarz staje się mniej błyszcząca, jeśli po wieczornym myciu spłukiwać ją będziemy herbatą (nie esencją, tylko herbatą taką, jak do picia). Wspaniale utrzymuje twarz w młodości, (w każdym wieku!), lodowa kostka. Kostki lodowe robi się z esencji i zamraża, jak kostki do napojów. Wspaniale jest, bo i samopoczucie i cera ożywiają się, nacierać twarz kostkami. Oczywiście czystą i chociaż raz dziennie.

Maseczka z siemienia lnianego przywraca twarzy świeżość, a także usuwa zrogowaciały naskórek. Trzeba zemleć dwie płaskie łyżki ziaren siemienia i zalać wszystko połową szklanki wody, potem zagotować. Gdyby w czasie gotowania zaistniała taka potrzeba – dodać można

jeszcze trochę wody. Ciepłą papkę z siemienia nakłada się na twarz i na szyję, na to płatki ligniny, folię z wyciętymi otworami na nos i usta, wreszcie ręcznik frote. Po 30 minutach zmywać letnią wodą.

Maseczka owsiano-jabłkowa cerze tłustej i mieszanej nadaje cechy normalnej. Łyżkę płatków błyskawicznych miesza się z utartym jabłkiem i smaruje twarz. Można też szyję, jeśli tłusta. Po 15 minutach zmywa się letnią wodą.

Maseczka dla każdego rodzaju cery jest bardzo łatwa do wykonania: łyżkę twarożku trzeba połączyć z jabłkiem lub gruszką utartą na miazgę i dodać żółtko. Maseczki trzeba robić! Głównie wówczas, kiedy nie stosujemy większego makijażu. Maseczki nie tylko upiększają, ale przede wszystkim stanowią o zdrowiu naszej twarzy.

Powrót do spisu treści >>

WEDŁUG POTRZEB SKÓRY

Kremy używane są właściwie przez wszystkie kobiety. Kremy, których jest w sklepach mnóstwo, wybieramy według potrzeb naszej skóry. Przestrzegam tylko przed nabywaniem kremów na bazarach, szczególnie u tak zwanych chodnikowych handlarzy. Często widzi się ładne słoiczki z różnojęzycznymi napisami sugerującymi, iż krem pochodzi z renomowanych wytwórni kosmetycznych w Europie. Tymczasem w tych słoiczkach, w pudełkach z podrobionymi etykietami są podrobione kremy o nieznanym bliżej składzie chemicznym. Nie kupować! Jeżeli już nie stać nas na droższy krem tłusty lub nawilżający, pozostańmy przy sakramentalnym, ale jakże doskonałym i od lat przez kobiety stosowanym kremie Nivea. Jest polski, ale wcale nie gorszy od zagranicznych.

Słów kilka kieruję teraz do dziewcząt. Nie naśladujcie swoich mam; nie używajcie ich kremów. Nie używajcie żadnych kremów, jeśli macie skórę z trądzikiem młodzieńczym. Taka skóra wymaga lekarstwa. Środki lecznicze może zapisać lekarz, można także poprosić o nie w aptekach.

Jest duży wybór naprawdę dobrych, skutecznych zmywaczy, sztyftów, żeli.

Dziewczęta, którym natura nie oszczędziła cery trądzikowej mogą robić makijaż, ale musi być to makijaż subtelny, delikatny, taki który podkreśli urodę, a nie nada wyzywającego wyglądu.

Nadmiar makijażu w każdym wieku postarza! Szybciej zresztą starzeją się twarze dziewcząt, które na co ,dzień „ładują” fluidy, szminki, róże i trzymają na twarzy przez kilka godzin. Takie dziewczyny dochodząc do trzydziestki mają już zniszczoną cerę. I co wtedy robią? Maskują

twarz coraz grubszymi podkładami, coraz silniejszymi preparatami maskującymi i upiększającymi. Daje to opłakany efekt.

Krem można zrobić w domu i wcale nie będzie gorszy od kupionego w sklepie. Będzie natomiast znacznie tańszy i na dłużej wystarczy. Oto przepis na krem, który można stosować na noc: do garnuszka wlewamy cztery łyżki mleka i dodajemy dwie łyżeczki płynnego (najlepiej akacjowego) miodu, lekko podgrzewamy, zdejmujemy z ognia, dodajemy dziesięć łyżek słodkiej śmietanki, jedno żółtko i kilka kropli jakiegokolwiek olejku zapachowego (takiego do ciasta). Teraz wszystko miksujemy albo mieszamy dokładnie przez kilka minut. Gotowy krem przekładamy do

zakręcanego słoiczka i wstawiamy do lodówki. Uwaga: krem domowy musi stać w lodówce, na dolnej półce. Słoiczek wyjmujemy tylko wtedy, kiedy będziemy używać kremu po wieczornej kąpieli.

SZYJA – NASZA METRYKA

 

Już na ten temat pisałam, wspominając o potrzebie zwrócenia uwagi na tę ważną – szczególnie dla kobiet – część ciała. Teraz nieco więcej o szyi, która może nas albo postarzać, albo odmładzać. Tak, odmładzać. Bo ładna szyja tuszuje upływające lata każdej kobiety.

O szyi trzeba sobie przypomnieć trochę wcześniej, nim stuknie nam trzydziestka. O szyi trzeba pamiętać przy każdej wieczornej wizycie w łazience. Umyta ciepłą wodą i dobrym mydłem szyja (lepiej jednak, gdy umyta płatkami owsianymi) powinna być nawilżona – tamponikiem z waty zwilżonym tonikiem bezalkoholowym. Tonik alkoholowy wysusza skórę. Na zakończenie trzeba wklepać tłusty krem. Rano obowiązkowo nanieść na skórę szyi krem nawilżający. Najlepsze są nawilżające, szybko wchłaniające się emulsje.

Szyję nieco starszą trzeba odżywiać kompresami z ciepłej oliwy. Oliwą nasącza się gazę złożoną w kilka warstw i tą gazą okłada się szyję. Bardzo dobrze jest dodać do oliwy witaminę A i E w kroplach.

Cierpliwości i czasu wymaga następny zabieg, ale jakże jest dla naszej szyi zbawienny. Spory płat waty należy mocno zwilżyć tonikiem bez alkoholu, płat położyć na szyję, szyję obandażować lekko i położyć się na pół godziny na tapczanie. Taki zabieg ujędrnia skórę, szyja jest

wspaniale gładka, a skóra napięta.

O pięknej szyi decyduje także sposób siedzenia, chodzenia, leżenia. Piękną i długo młodą szyję mają te kobiety, które chodzą z podniesioną głową, które siedząc nie pochylają się, które śpią na płaskim jaśku, albo na wałku, a nie na trzech, grubych poduszkach. Uwaga: szyi nie wolno wycierać, ale osuszać, a to oznacza, że należy delikatnie dotykać ją ręcznikiem. Mięśnie szyi są niezwykle delikatne.

Szyję trzeba gimnastykować za pomocą … całego ciała.

Ćwiczenie pierwsze (najważniejsze). Siadamy, podkurczone nogi przy kolanach obejmujemy rękoma, plecy w tym czasie idealnie wyprostowane. Odchylamy się do tyłu, wyprostowujemy ramiona i wykonujemy skłon głowy w tył i wyprost, w tył i wyprost (kilka razy). Trzeba pamiętać że podczas skłonów głowy szyja musi się wydłużać, jak u gęsi, a w tym samym czasie musimy się starać brodę przyciągać do szyi.

Ćwiczenie drugie. Leżymy na brzuchu, końce palców rąk splatamy z tyłu głowy, czoło opieramy o podłogę i wykonujemy skłon głowy w tył, a jednocześnie palcami staramy się nacisnąć głowę w dół.

Ćwiczenie trzecie. Klękamy, ręce oparte na podłodze. W tej pozycji wykonujemy krążenie głową w dół, w lewo i w prawo, potem w dół, w lewo, w tył, w prawo. I od początku. Kilka razy. Ruchy krążenia powinny być duże, tak jak tylko możliwe.

Powrót do spisu treści >>

MARZENIE O PIĘKNYCH WŁOSACH

Marzenie o pięknych włosach jest udziałem każdego człowieka, a na pewno każdej kobiety. Tymczasem coraz więcej kobiet skarży się, że ich włosy są cienkie, rzadkie, łamliwe, że wypadają, że nic z nimi nie można zrobić.

Przyczyn złego stanu włosów jest kilka, a najważniejsze to: nieprawidłowe odżywianie, nieprawidłowa pielęgnacja i upiększanie, zanieczyszczone środowisko i zła woda, którą włosy myjemy, a także – stresy, które rujnują nerwy.

Włosy odzwierciedlają stan zdrowia i nastrojów człowieka. Ujawniają wiele tajemnic, które radziłybyśmy ukryć. Wytrawny obserwator może powiedzieć nie tylko o odżywianiu, ale także o radościach i udrękach osoby, której włosy ogląda. Już dawno udowodniono, że zmiana

sposobu odżywiania oraz usunięcie z życia człowieka trosk mogą rzadką fryzurę zamienić w gąszcz wspaniałych włosów.

Dlaczego Amerykanie – pytamy często – mają przeważnie wspaniałe włosy? W odpowiedzi nie będzie żadnej tajemnicy. Otóż na śniadanie jadają oni przede wszystkim płatki owsiane, jęczmienne, płatki z kukurydzy, chrupki razowy chleb, chlebki z prażonego ryżu, z pełnych ziaren

prażonej pszenicy. No i wszystko! Dieta bogata w pokarmy produkowane i przyrządzane na bazie zbóż wspaniale służy włosom.

Włosom potrzebne są witaminy oraz mikroelementy. I to witaminy nie fabrycznie produkowane, a naturalne. Te, które wymieniam: B3, B5, B6, A i E znajdują się: w płatkach kukurydzianych, w jajach, w wątrobie, w ryżu, w drożdżach, w mleczku pszczelim, w ziemniakach, w mleku, w mięsie wołowym, w kurczakach, we wszystkich nasionach zbóż, w kiełkach, w warzywach, w owocach, w grochu wreszcie. Mikroelementów dostarczamy naszym włosom jedząc kiełki, ryż, zielone jarzyny, ziemniaki, drożdże, nasiona zbóż,olej, mięso, ryby, cebulę.

Nieocenionym, a niedocenianym produktem, którego włosy potrzebują, są drożdże. Napój z drożdży należy pić co drugi dzień przez miesiąc, potem robić miesiąc przerwy i pić od nowa. Pić całe życie. 5 dkg drożdży zalewa się szklanką wrzącej wody lub mleka, miesza i czeka, aż napój ostygnie. Wtedy można dodać łyżeczkę miodu. Można i łyżeczkę cukru, ale nie jest to konieczne.

Kto pije drożdże z mlekiem ma wspaniałe osy. Sprawdzone. Włosy trzeba masować, to polepsza cyrkulację krwi. Masaż wykonuje się delikatnie palcami, które kładziemy pod włosy. Nie wolno skóry drapać, tylko delikatnie uciskać przez mniej niż pół minuty. Zaczyna się od skóry

nad czołem, potem skronie, następnie miejsca za uszami i nad karkiem. Taki masaż powinno się robić kilkakrotnie w ciągu każdego dnia. Nie tylko powoduje lepszy porost i połysk włosów, ale także daje człowiekowi stan pełnego odprężenia.

Włosy muszą mieć luz i muszą oddychać. Zawsze, gdy tylko jest to możliwe, chodzimy z gołą głową. Kapelusze tylko na wielkim słońcu, a grube czapy tylko w czasie ciężkiej zimy. Absolutnie niedopuszczalne jest siedzenie w czapce, nawet przewiewnej, w biurze, w kawiarni, w czasie krótkiej wizyty u przyjaciółki itd.

Nie wolno przez dłuższy czas do mycia włosów używać tylko środków chemicznych. One bardzo niszczą włosy. Trzeba stosować szampony i odżywki produkowane na bazie ziół, miodu, żółtek jaj. Co pewien czas myć włosy tylko samymi żółtkami z dodatkiem kilku kropli soku z cytryny.

Mycie głowy to wbrew pozorom wcale nie łatwe zagadnienie. Pół wieku temu jeszcze twierdzono autorytatywnie, że częste mycie włosów jest dla nich szkodliwe, dziś mówimy, że jeśli istnieje taka potrzeba, włosy możemy myć codziennie. Tylko warunek: dobrym szamponem

najlepiej ziołowym i z dodatkiem dobrej odżywki położonej natychmiast po umyciu głowy.

Po umyciu naly bardzo dokładnie płukać włosy, najlepiej pod bieżącą wodą. A suszenie włosów powinno odbywać się w sposób samoistny: tylko ręcznikami (delikatnie dotykając, wygniatając) a potem w temperaturze pokojowej, w lecie – na powietrzu. Suszarki można używać tylko wyjątkowo.

Fryzury to sprawa absolutnie indywidualna dla każdego, a dla pań szczególności. Jednak drogie panie pozwólcie, podsunę wam pewną myśl: wybierajcie uczesania proste i łatwe, pieniądze przeznaczcie raczej na dobre strzyżenie niż na trwałą ondulację, która niszczy włosy i … postarza. Tylko włosy ułożone w prostą, naturalną fryzurę, włosy często strzyżone będą naprawdę bujne i połyskliwe. One po prostu będą żyły.

Wielu wybitnych zielarzy opracowało specjalne mieszanki ziołowe do pielęgnacji i zachowania do późnego wieku wspaniałych włosów.

Jan Biegański, nestor polskich zielarzy, proponował do mycia włosów nalewkę, która nie tylko czyni włosy pięknymi, ale także zapobiega ich wypadaniu: po 20 g korzenia łopianu i pokrzywy, 30 g ziela hyzopu, l0g główki chmielu, 40 g korzenia mydlika gotować w półtorej szklanki wody (po ugotowaniu będzie 1 szklanka odwaru), odwar odcedzić, a zioła powtórnie zalać 1 litrem wody, raz jeszcze zagotować. Potem odcedzić do miednicy i dolać tyle ciepłej wody, ile potrzeba do umycia włosów. Płynem powstałym w wyniku pierwszego odwaru – tą jedną szklanką – myć głowę wcierając mocno płyn w skórę. Po pięciu minutach masowania z odwarem spłukać głowę resztą odwaru z miednicy.

A oto następna kompozycja do mycia głowy – również p. Biegańskiego: trzy części korzenia łopianu, korzeń pokrzywy, jedna część ziela skrzypu polnego, pięć części korzenia mydlika. Przygotować odwar do mycia głowy, jak w poprzednim opisie.

Kto używa ziół do pielęgnacji urody zwraca na siebie powszechną uwagę: jest zadbany i zdrowy. Zioła używane do pielęgnacji włosów powodują, że ozdoba naszej głowy olśniewa, zdumiewa znajomych i nieznajomych. Piękne włosy są cenniejsze dla każdej kobiety niż biżuteria.

Liście pokrzywy, ugotowane do płukania włosów po myciu, powodują absolutną czystość skóry (nigdy na takiej głowie nie ma łupieżu) i wzmacniają cebulki. Pokrzywa jest bodźcem do powstawania nowych cebulek włosowych.

Liście szałwii działają tonizująco i wzmacniająco na włosy. Także lekko przyciemniają.

Liście i kwitnące wierzchołki rozmarynu działają tonizująco i lekko przyciemniają. Rozmaryn w ogóle uchodzi za najlepszy uniwersalny środek na piękny porost i połysk włosów oraz ich gęstość.

Liść pietruszki nadaje włosom połysk.

Liść nasturcji wpływa pobudzająco na porost włosów.

Młode pędy skrzypu ogólnie wzmacniają włosy.

Kwiat rumianku rozjaśnia włosy i zmiękcza je. Włosy po użyciu odwaru rumianku do płukania są cudownie jedwabiste.

Korzeń łopianu bardzo skutecznie zwalcza łupież.

Naszym włosom świetnie zrobi płukanie od czasu do czasu ziołowymi mieszankami, które można przyrządzić w domu.

Włosy jasne: cztery części kwiatu rumianku, cztery części kwiatu nagietka, trzy części cieniutko ściętej skórki pomarańczowej, dwie części kwiatu czarnego bzu.

Włosy ciemne: trzy części szałwii, trzy części liści oczaru wirginijskiego, trzy części liści rozmarynu, dwie części liści melisy.

Do włosów bardzo oabionych: trzy części ziela tymianku, trzy części ziela pokrzywy, dwie części startego korzenia łopianu, dwie części liści nasturcji, jedna część bylicy drzewka bożego. Z tych ziół należy przygotowywać bardzo mocne napary lub odwary i dodawać je do płukania do ciepłej wody.

Na zakończenie uwaga bardzo ważna: nigdy nie tapirujmy włosów! I nie pozwólmy fryzjerowi na ich lakierowanie. Tapirowanie i lakierowanie jest nie tylko dla włosów bardzo szkodliwe, ale też dawno niemodne. Po prostu dziś już w złym guście.

I jeszcze jedno: o włosy trzeba dbać od dzieciństwa. Nawet wtedy, kiedy są bardzo zdrowe i bardzo gęste. „Ratowanie” różnymi sposobami włosów już zniszczonych, postrzępionych, z rozdwojonymi końcówkami – to proces długotrwały i wymagający niezwykłej cierpliwości.

Ale do ratowania włosów namawiam. Zaczynać należy zawsze od maksymalnego podcięcia. A potem niech rosną: bez trwałej, bez tapirów, bez lakierów i farb. Za to z ziołami stosowanymi bez przerwy.

Powrót do spisu treści >>

CUDOWNE LIPOSOMY

 

 

Absolutnym hitem w światowej kosmetyce, powiem więcej – rewolucją w kosmetyce – są kremy, toniki, balsamy, szampony zawierające liposomy.

Co to takiego owe liposomy? To mikroskopijne kuleczki utworzone z tłuszczów. Krem z „kuleczkami” wspaniale przenika przez błony komórek skóry na twarzy i szyi. A przenikając wnosi do każdej komórki ( do każdej absolutnie nawet do tej która z biegiem lat starzeje się) odżywcze składniki, które powodują, że skóra pod działaniem liposomów staje się jędrna, świeża,, gładka.

Kremy z liposomami nie są droższe specjalnie od innych, wysokiej klasy, ale są rewelacyjne. Doskonały (polecam, sama używam)jest krem z liposomami produkowany w łódzkiej Pollenie Evie.

Francuzi – a tam kremy z liposomami są bardzo drogie -mówią, że kobieta powinna wyrzec się raczej nowego sweterka, pantofelków o najnowszej linii, smakołyków w kawiarni, a za te pieniądze kupić krem z liposomami, szampon, tonik, balsam. Warto inwestować bowiem w swoją skórę, w swoje włosy, warto dzięki liposomom nadawać sobie blasku. Niepowtarzalnego!

Liposomy odmładzają, przedłużają jasność, sprężystość naszej skóry, przyspieszają porost nowych, pięknych włosów. Liposomy są tym objawieniem, którego nie powinniśmy nie zauważać.

Powrót do spisu treści >>

SŁOŃCE DOBRE I … ZŁE

 

 

Uwielbiamy się opalać, możemy całymi dniami leżeć na gorącym piasku plaży, mamy nieustającą potrzebę obnaszania później swojej opalenizny.

Kochamy słońce. To dobrze. Słońce daje nam ciepło, polepsza samopoczucie. Właściwie nie przyjmujemy do wiadomości rad o konieczności ochrony naszego ciała przed promieniami słonecznymi.

Słońce ma niestety także swoją … ciemną stronę. A skóra, którą musimy pielęgnować przez cale życie, jako jedna z pierwszych w całym człowieku, ulega zniszczeniu. Jednym z najgroźniejszych jej wrogów jest słońce ... nadmiar słońca. Żaden z nowotworów nic rozprzestrzenia się tak gwałtownie, jak rak skóry. Znam człowieka, który przez dwanaście lat, każdego roku w czasie wakacji (kiedy słońce jest najmocniejsze) wypiekał swoje ciało na plażach nad Morzem Czarnym. W trzynastym roku także zamierzał wyjechać do Bułgarii, ale zaniepokoiła go czarna, zgrubiona plama na udzie. Dermatolog, do którego mój znajomy udał się z wizytą stwierdził, że czarna, paskudna plama to czerniak, jeden z najgroźniejszych nowotworów atakujących ludzki organizm. Szansę ma tylko ten człowiek, który wcześnie czerniaka odkryje, zoperuje i już do końca życia będzie się starał w pełnym słońcu lekko, przewiewnie, ale skutecznie „opakowywać” swoje ciało. Całe.

Starania lekarzy- w tym także moje ciągłe- to przysłowiowa walka z wiatrakami. Ludzie lubią się opalać. I już! To nic, że po letnich wakacjach, następują dłuższe okresy, w których skóra „gubiąca” opalenie eksponuje zwiotczenia i brzydką barwę. To nic, że porównani z rokiem 1930 częstotliwość zachorowań na raka skóry wzrosła – uwaga –aż o 900 procent… Ludzie lekceważą przestrogi, nawoływania, zakazy lekarzy. I robią swoje.

Aktywny czynnik światła słonecznego – ten, który powoduje raka skóry, to promieniowanie ultrafioletowe, czyli promienie wysoko energetyczne. Opalenizna to nic innego, jak obrona skóry przed natarciem promieni ultrafioletowych.

Wołanie o umiar ludzi zdających sobie sprawę ze skutków opalania dzisiaj, kiedy zagrożone jest całe środowisko człowieka, a najlepiej o unikanie wielogodzinnego przebywania na słońcu – to wołanie na puszczy. Najwięcej jest takich osób, które o zagrożeniach wynikających z długiego przebywania na słońcu, zwyczajnie nie chcą słyszeć.

Tymczasem kobiety trzydziestoletnie, które od młodości bardzo intensywnie wystawiały swoje ciało na słońce, mają ogromny procent pewności, iż w wieku sześćdziesięciu lat zachorują na raka. Bo każde wystawianie się na słońce – a jest to powszechna opinia dermatologów – prowadzi do kumulacji – w zasadzie nieodwracalnej – procesów, które mogą w końcu doprowadzić do raka.

Stopniowe niszczenie skóry przez nadmiar promieni słonecznych można porównać do napełniania butelki: opalenizna z ostatnich wakacji jest dodawana do tej z całego życia. A butelka, jak wiadomo, ma określoną pojemność i może albo więcej „napełniacza” nie przyjąć, albo po

prostu pęknie. Tym przykładem doktor Henry Wiley z Uniwersytetu Południowej Florydy stara się przekonać o bezdyskusyjnej szkodliwości opalania. ,

Skóra wraz z upływem lat wiotczeje, marszczy się, staje się sucha. Cały ten proces przebiega samoistnie, jeszcze bez naszego na to wpływu. Skóra znacznie szybciej starzeje się u osób, które opalały się bez umiaru. Wielu nie chce wierzyć w tę niepodważalną prawdę, że skóra kobie która ciągle wystawiała się na słońce, już w wieku trzydziestu pięciu jest tak stara, jak skóra kobiety siedemdziesięciopięcioletniej, która słońca unikała.

Nie doceniamy także skutków działania promieni słonecznych w dni lekko pochmurne. Chmury mogą przepuszczać nawet 80 procent ultrafioletu, który pada na ziemię przy absolutnie czystym niebie. Woda chroni nasze ciało przed ultrafioletem dopiero na dużych głębokościach.

Nie sugerujmy się więc, że w czasie kąpieli w morzu jesteśmy zabezpieczeni przed szkodliwością działania ultrafioletu.

Jak ochraniać się przed słońcem?

Nosić kapelusze, przewiewne chusteczki, lekką odzież osłaniającą także całe ręce i nogi. A jeżeli już koniecznie chcemy pobyć troszkę na słońcu i to nie pod parasolem, a w bezpośrednim polu działania promieni – osłońmy naszą skórę kremem – właśnie osłaniającym, a nie przyspieszającym opalanie. I niech to nie odbywa się codziennie, a tylko czasem. Ochrona przed słońcem powinna stać się dla nas sprawą tak samo powszednią, jak na przykład codzienne mycie zębów.

Pamiętajmy, że słońce lubi atakować oczy. Wieloletnie działanie ultrafioletu (czytaj: wieloletnie, bezmyślne wylegiwanie się na słońcu w czasie lata) wymieniane jest coraz częściej, jako jedna z przyczyn zaćmy oka w wieku późniejszym.

Trzeba w czasie silnych, słonecznych „operacji” nosić okulary blokujące promieniowanie ultrafioletowe.

Moje rady na lato: kochajmy słońce, ale ochraniajmy skórę i oczy. W czasie wakacyjnych pobytów za miastem przebywajmy w pełnym słońcu przez piętnaście do dwudziestu minut, ale tylko przez trzy dni. Potem trzeba zrobić co najmniej trzydniową przerwę w opalaniu. Ta przerwa umożliwi regenerację komórek. A więc zakłócony system immunologiczny zacznie znów funkcjonować prawidłowo.

W czasie lata, w pełnym słońcu, na ulicach, którymi codziennie chodzimy, można dostrzec różnice w wyglądzie znanych nam osób. Po prostu: w słońcu bardziej widoczne stają się defekty skóry i włosów. Zatem nie o opalaniu wraz z nadchodzącym latem myślmy intensywnie, ale o tym, żeby oczyścić skórę twarzy, częściej myć włosy i nakładać na nie po myciu emulsje lub balsamy odżywiające.

Jak skutecznie oczyścić twarz? Najlepiej byłoby u kosmetyczki, ale nie zawsze na to nas stać. Więc weźmy się do dzieła same. Najpierw jest to przykazanie podstawowe – trzeba bardzo starannie umyć twarz wodą i delikatnym (dziecinnym na przykład) mydłem. Następnie przygotować napar z ziół i wody. Garść suszonego rumianku, garść szałwii i garść skrzypu trzeba zalać wodą i zagotować. Następnie – nie cedząc ziół – wlać je do miednicy z gorącą wodą, nachylić się nad parującą miednicą z głową przykrytą ręcznikiem (żeby para nie uciekała na boki) i wytrzymać piętnaście- dwadzieścia minut. „Parówka” rozpulchni skórę i pozwoli nam palcami owiniętymi czystą gazą usunąć (poprzez naciskanie) ewentualne, szpecące zaskórniaki zwane też wągrami. Po tym zabiegu trzeba twarz odkazić albo trzyprocentową wodą utlenioną, albo tonikiem z alkoholem. Następnie zrobić maseczkę – najlepsza z kurzego białka. Można też kupić gotową maseczkę o podobnych właściwościach. Najlepiej poszukać takiej maseczki w sklepie Herbapolu, bo tam sprzedają preparaty ziołowe, a więc naturalne.

Twarz w czasie lata trzeba pielęgnować systematycznie. Polecam co najmniej dwa razy w tygodniu maseczkę z drożdży, z białka, z całego jaja, z siemienia lnianego.

Kobiety o cerze suchej muszą o twarz dbać szczególnie, bo i słońce, i suche powietrze mogą poczynić duże spustoszenia. Co radzę? Otóż, przede wszystkim, rezygnację z wody i mydła do mycia twarzy. Najlepiej używać do mycia mleczek albo śmietanek kosmetycznych. Także toników bezalkoholowych. Bezwzględnie unikać słońca, chodzić w kapeluszu. A maseczki też muszą być specjalne, inne niż dla pań z cerą tłustą i normalną. Polecam maseczki z twarożku utartego z owocarni, z rozgotowanego kartofla z mlekiem i miodem, z żółtek z dodatkiem kupionej

w aptece witaminy A +E, albo samej E w kroplach. Bardzo dobrze robią suchej cerze maseczki z dyni, którą po ugotowaniu należy zmiksować na papkę i dodać troszeczkę mleka w proszku.

Powrót do spisu treści >>

ZAPALISZ? NAPIJESZ SIĘ?

 

 

Zapalisz? Takie pytanie rzuca się najczęściej pod adresem osób, które nie wyjmują (bo nie mają, bo nie palą) własnych papierosów. Jak odpowiadać? Zwyczajnie: .Dziękuję, nie palę”. I nie ulegać namowom .

Naszemu codziennemu, zestresowanemu życiu towarzyszy coraz częściej palenie papierosów, picie alkoholu, nierzadko też stosowanie dużej ilości środków uspokajających bądź pobudzających, środków zagłuszających stres.

Szkodliwość palenia papierosów wydaje się jasna, powszechna i oczywista. Kobietom palącym chciałabym przypomnieć podstawowe wiadomości dotyczące nikotyny właśnie. Także zdrowia i urody kobiety palącej pomijając już to, że paląc papierosy od samego rana, dostarczamy organizmowi środki trujące, to jeszcze na dodatek brzydko, „nikotynowo” („jak staremu chłopu” – mawiają na wsi) pachnie nam z ust. Paląc różne środki trujące: nikotynę, tlenek węgla i całą masę różnych substancji, które wchłaniają sit; przez płuca wprost do krwi i potem krążąc z nią dostają się do mózgu, Wszystko to razem powoduje niedotlenienie, skurcz naczyń krwionośnych, zmniejszenie możliwości skupienia uwagi, bóle głowy, czasem silne zawroty, złe samopoczucie ogólne.

I to właśnie nikotyna, a nic przepracowanie – jak usiłujemy sobie wmówić – jest przyczyną naszego złego, coraz gorszego samopoczucia fizycznego i psychicznego. Psychicznego w ogromnym stopniu. Papierosy dla kobiety to sto procent pewności przedwczesnego starzenia się,

choroby krążenia, wrzodów żołądka, nieżytów. Palenie szkodzi nie tylko zdrowiu, ale i urodzie. Palaczki mają „papierową” skórę (żółtą), żółte zęby z nalotami, przyżółcone palce rąk, zniszczone nikotyną, zbrązowiałe usta.

W Polsce kobiety pale} od lat szkolnych niemal. A tymczasem na całym świecie zapanowała moda na niepalenie. Także w gronie mężczyzn. Tak lubimy naśladować wielki świat. Więc może …

Napijesz się czegoś? .. to kolejne z rzędu towarzyskich pytań. Wiele osób uważa, że bez alkoholu nie uda sit( żadne spotkanie: ani intymne, ani też większa „impreza”. Alkohol podawany jest na stół, jak chleb, przynoszony w podarunku. I pity często bez umiaru.

Nie chcę zagłębiać się w problemy alkoholizmu i jego szkodliwości dla ludzkiego zdrowia, dla miłości, przyjaźni, dla rodziny. Powiem natomiast o ryzyku i szkodliwości popijania drinków nie tylko przy rodzinnym stole, ale także w samotności. Popijając przy rodzinnej kolacji – na przykład – w towarzystwie dzieci uświadamiamy im mimo woli, że „lekki koktajl nikomu jeszcze nic zaszkodził”. Dzieci, jeśli tylko nadarzy się okazja, także zaczną próbować, a takie „próby” na dłuższą metę mogel okazać się nieodwracalnym nieszczęściem.

Niebezpieczne jest popijanie w samotności. Ot na noc, na przykład, żeby się lepiej spało. Człowiek bardzo dziś zmęczony, skołowany często najróżniejszymi kłopotami, chce się poratować, właśnie przed snem, kieliszeczkiem. I tak kieliszek niespodziewanie, podstępnie wkracza w nasze życie, a z przyzwyczajenia staje się nałogiem. I zaczyna niszczyć nasze życie.

Dla kobiet każdy kieliszek może być podstępnym ina dodatek coraz szybszym krokiem zbliżającym do alkoholizmu – choroby potwornej i właściwie nieuleczalnej. Alkoholiczka już do końca swojego życia pozostanie alkoholiczką, nawet wówczas, kiedy poddała się leczeniu, kiedy

uczęszcza do klubu AA. Ciągle pozostającą pod groźbą „powrotu”, jest niespokojna, agresywna, czujna czujnością stresującą. I jeżeli zdarzy się, że jeden jedyny raz sięgnie po kieliszek myśląc, że następnego nie będzie – to bardzo się myli. A potem – jeśli silnej woli wystarczy – wszystko trzeba zaczynać od początku …

Kobieta pijąca alkohol wygląda tragicznie, odrażająco. Kobieta alkoholiczka ma nieświeżą skórę, obrzmiałą twarz, trzęsące się ręce, zniekształconą sylwetkę.

Przypominam: alkohol w prostej linii prowadzi do nałogu, a więc do ciężkiej choroby. Alkohol jest nie tylko trucizną, jest przede wszystkim nieszczęściem, bo skraca ludzkie życie.

Powrót do spisu treści >>

WSPANIAŁY KOSMETYK – SEN

Moja mama opowiada czasem o różnych osobach, które znała w przeszłości i które zapamiętała na zawsze. Jedną z takich osób jest pani Danusia, w latach sześćdziesiątych modelka łódzkiej „Telimeny”. Pani Danusia była piękna, jeszcze piękniejsza, niż w ogóle modelce być wypada. Pani Danusia miała zawsze jasną, pogodną twarz, wspaniałe rozświetlone oczy. Tysiące ludzi oklaskiwało ją na wybiegu, kiedy prezentowała odzież „Telimeny”, liczni mężczyźni pisali do niej listy pełne uwielbienia. Pewnego razu moja mama spotkała panią Danusię na Piotrkowskiej w towarzystwie dwuletniego chłopczyka. „Jaki ładny synek” – wykrzyknęła w szczerym, serdecznym uniesieniu. Na to pani Danusia: „Ależ to mój wnuk, proszę pani”. Bo tak właśnie było! Czterdziestoletnia wówczas pani Danusia – matka dorosłego już syna – była babcią. I nikt, absolutnie nikt spoza rodziny i bliskich znajomych z tego faktu nie zdawał sobie sprawy.

Gdzie leżała tajemnica urody i młodości czterdziestoletniej kobiety wyglądającej na lat maksimum dwadzieścia pięć? Tą tajemnicą był … sen.

– „Dużo śpię – mówiła otwarcie piękna modelka – nie mam zwyczaju „zarywać” nocy”. Sen to dla kobiety jeden z najbardziej skutecznych kosmetyków zachowujących młodość i urodę.

Sen w naszym życiu. Jakże mało przykładamy do niego wagi, jak lekceważymy sobie spanie w godzinach najlepiej do snu przystosowanych oszukujemy siebie mówiąc: „Dziś sobie trochę pozwolę, pooglądam telewizję, a w sobotę odeśpię”. Nieprawda. Deficytu snu nie można „odespać”, nadgonić, podobnie, jak nie można wyspać się na zapas.

Sen to zdrowie, sen to gwarancja urody, sen to dłuższe życie. Różni ludzie różnie zasypiają i różna ilość snu potrzebna im jest dla pełnej regeneracji sił, nerwów, chęci do życia w ogóle.

Po wielu długich badaniach – w różnych miejscach kuli ziemskiej i przy udziale osób w różnym wieku – autorytatywnie stwierdzono, że człowiekowi, aby mógł żyć normalnie, pracować, a także cieszyć się kochać, tworzyć, potrzeba ośmiu- dziewięciu godzin snu na dobę. Stwierdzono

jednocześnie, że najcenniejszy dla człowieka jest ten sen, który odbywa przed nastaniem północy.

Nie będę się zagłębiać w rozważania o fazach snu, o jego fizjologii. To w zasadzie mało jest nam przydatne do zasypiania, do starań o dobry sen w ogóle. Ale przypomnę tylko, co człowiek wiedzieć powinien o przygotowaniach do nocnego odpoczynku i co w zdrowym śnie może mu pomóc.

Pokój, w którym stoi nasze łóżko bezwzględnie przed nocą musi być przewietrzony, a jeśli to możliwe (ze względu na porę roku, na temperaturę w pokoju itp.) okno należy zostawić otwarte lub uchylone na całą noc. Dobrze jest przed snem poczytać jakąś dobrą lekką książkę, babski

ciekawy tygodnik. Dobrze jest przed udaniem się do łóżka wypić szklankę gorącego mleka, .które działa jak najwspanialszy środek nasenno- uspokajający.

Łóżko, w którym śpimy musi być wygodne: odpowiedniej długości i szerokości, nie powinno mieć zagłębień w środku, ani rozsuwających się materaców. Człowiek w ciągu nocy wykonuje – nie zdając sobie z tego sprawy – mnóstwo ruchów. Tym więcej, im bardziej niespokojny

był dzień, im więcej było drażliwych sytuacji i przeżyć. Najlepiej spać pod lekką kołdrą albo pod wełnianym kocem, bo temperatura pod przykryciem nie może być wyższa niż 30 stopni Celsjusza. Przy wyższej temperaturze człowiek męczy się w czasie snu, jest niespokojny, a po przebudzeniu odczuwa zmęczenie.

Zwróćmy baczną uwagę na swoją poduszkę. Absolutnie niedozwolone jest sypianie na poduszkach starych, z pierzem zbitym w kulki większe i mniejsze. W ogóle najlepiej, najzdrowiej – a dla kobiet najprzezorniej (nie marszczy się szyja, nie robi podbródek) spać na okrągłym wałku; można taki wałek kupić w sklepie, można zrobić w domu z upranego pierza (jeśli rozpruliśmy w tym celu starą poduszkę).

Powleczenie pościeli bezwzględnie musi być z bawełny. Także z bawełny albo z jedwabiu – nocny strój. Nylonowe, nie przepuszczające powietrza koszule są bardzo niezdrowe.

Są różne „szkoły” na temat zasypiania z głową w tę, czy inną stronę. To trzeba sprawdzić indywidualnie. Są osoby świetnie odpoczywające w czasie snu z głową zwróconą w stronę północy, a inne zdrowy sen mogą mieć tylko z głową ułożoną ku wschodowi.

Czy to prawda, że spanie na plecach jest najzdrowsze? Powiem inaczej: prawdą jest, że człowiek leżąc na wznak, z rękoma ułożonymi równolegle do reszty ciała, z nogami wyprostowanymi, z maksymalnie wyluzowanymi mięśniami, odpoczywa najlepiej. Ale … Ale spanie na plecach przeważnie powoduje chrapanie, a chrapanie dla reszty domowników jest katastrofą. A więc na lewym boku, czy na prawym? Trzeba to indywidualnie wypróbować. Wiadomo jednak, że na prawym boku, niejako instynktownie, kładą się i zasypiają ludzie cierpiący na wątrobę, na lewym boku leżą osoby z kłopotami trawiennymi oraz ciężko pracujący. Nie zaleca się spania na lewym boku ludziom cierpiącym na dolegliwości serca. Ci, którzy sypiają na brzuchu mają zazwyczaj bardzo dobry proces przemiany materii.

Są ludzie „sowy” zasypiający najchętniej dopiero około północy i ludzie „skowronki” wcześnie kładący się spać i wcześnie wstający. Ludzie- skowronki właśnie od wczesnego ranka cieszą się najlepszym humorem, mają od rana chęć do pracy. Są też typy pośrednie zwane

południowcami. Wstają około ósmej rano, najbardziej sprawne są około drugiej po południu, a między dziesiątą a jedenastą wieczór padają ze zmęczenia.

Uważa się powszechnie, iż prawdziwymi szczęśliwcami są ludzie skowronki: bo nie tylko higienicznie żyją, ale także snem o prawidłowej godzinie zaczętym gwarantują sobie pełny, komfortowy wypoczynek. zdrowie. A zdrowie – to życie. Długie życie.

Wszyscy wiemy o tym doskonale, że im człowiek starszy tym więcej ma kłopotów ze snem, czy wręcz z zasypianiem. Obliczono, że blisko czterdzieści pięć procent ludzi ma kłopoty z zasypianiem. Zdecydowana większość biega do lekarzy po recepty na pigułki. Pigułki chemiczne

przyspieszają zaśnięcie, ale blokują przeżywanie marzeń sennych. Tymczasem

marzenia senne to naturalny samo regulator psychiki człowieka.

Środki chemiczne – o czym wszyscy wiedzą – nawet te. tak zwane nieszkodliwe dla zdrowia, po pewnym czasie przestają działać. I co wtedy zrobić?

O zdrowy pełny sen trzeba zadbać wcześniej, niż po kilkudziesięciu latach życia dopiero. Ważne więc jest, aby starać się chodzić spać o tych samych mniej więcej godzinach, aby nie „zarywać” nocy z powodu filmu w telewizorze, na przykład, albo brudnych filiżanek, które równie dobrze można pozmywać rano, a w najgorszym wypadku po południu, razem z naczyniami obiadowymi. Trzeba nauczyć się, wyrobić sobie nawyk sypiania dla zdrowia, dla długiego życia. Trzeba więc kłaść się spać nie dlatego tylko, że już człowiek dosłownie „leci z nóg”, ale dlatego,

że sen decyduje o naszym zdrowiu i urodzie.

Nie wolno jeść kolacji tuż przed pójściem do łóżka, nie wolno też kłaść się spać, kiedy człowiek głodny. Spożywanie ostatniego posiłku na trzy-cztery godziny przed udaniem się na spoczynek jest także nawykiem, który można sobie narzucić. Z rozsądku.

A teraz nieco więcej o przyczynach zaburzeń snu, o kłopotach z bezsennością. Stwierdzono, że bezsenność częściej trapi kobiety niż mężczyzn. Może dlatego, że kobiety bardziej są podatne na lęk, że częściej martwią się o sprawy domowe, rodzinne, że kłopoczą się o swoich

najbliższych – głównie dzieci?

Powodem bezsenności u mężczyzn mogą być jakieś stany chorobowe albo właściwa czasom, w jakich żyjemy, ciągła pogoń za pieniądzem, strach o utratę pracy.

Bezsenność wynika często także z innych powodów. Na przykład z zachwiania równowagi pomiędzy zawartością sodu i potasu w komórkach mózgowych. Jaka na to rada? Najprostsza: jeść kolację bez soli. Najczęściej pomaga.

Przyczyną bezsenności może być też brak w organizmie człowieka magnezu. Nieodżałowanej pamięci profesor Aleksandrowicz z Krakowa zajmował się tym zagadnieniem przez wiele lat. I uzyskał potwierdzenie wcześniej już znanej tezy, że dostateczna ilość magnezu

w organizmie człowieka działa profilaktycznie przy miażdżycy tętnic, nadciśnieniu, bólach mięśni i arytmii, działa profilaktycznie w zaburzeniach snu właśnie. Magnez pomaga zwalczać stres i jego skutki, a to także – jak sami najlepiej wiemy – bywa przyczyną i to poważną bezsenności.

Nie wolno spać mniej niż sześć godzin. Wspaniale jest przesypiać się – choćby przez kilkanaście minut – w ciągu dnia. Są ludzie, którzy preferują metodę tak zwanego krótkiego snu. Ja w taki sen nie wierzę. Nawet wówczas, gdybym miała przygotować się do „krótkiego snu”

w czasie jakiegoś, specjalnego treningu.

Cierpią na bezsenność ludzie pracy twórczej, nie mogą zasypiać ludzie skołowani kłopotami albo nie dostosowani do życia. Powodem bezsenności może być poczucie ponoszonych w życiu klęsk. Powodem bezsenności są z całą pewnością stargane nerwy. Także kawa wypijana

w nadmiernych ilościach, mocna herbata, którą wypija się późnym wieczorem, może być powodem bezsenności bądź trudności w zasypianiu.

Jedni, aby zasnąć liczą barany, inni modlą się, jeszcze inni tak zamartwiają się, iż bezsenność będzie w następnym dniu powodem ich niższej sprawności, że wpadają w depresję. Nie wiem czy bezsenność wywołuje depresję, czy raczej jest odwrotnie. Mogę powiedzieć: jeśli

zdarza się, że kłopoty nie pozwalają mi zasnąć, chowam głębiej pod poduszkę mój notes z zapisem spraw pilnych do załatwienia, mocno zaciskam powieki i – podobnie, jak główna bohaterka słynnej powieści „Przeminęło z wiatrem” – postanawiam: Jutro o tym pomyślę!

Powrót do spisu treści >>

ZEGAR BIOLOGICZNY, CZYLI GODZINY

 

DOBRE I E

 

Jestem pod wrażeniem przeczytanych ostatnio fragmentów książki J.M. Waterhousa „Twój zegar biologiczny”. Okazuje się, że człowiek – choć w większym stopniu niż rośliny i zwierzęta uniezależnił się od środowiska naturalnego i żyje w cyklu 24-godzinnej doby słonecznej, to jednak musi nauczyć się – jeśli chce żyć mądrze i długo – nakręcać swój własny, biologiczny zegar.

Rytm bicia serca, ciśnienie krwi, przemiana materii i różne inne czynności naszego organizmu uzależnione są od 24-godzinnego cyklu, którego przypływy i odpływy zbiegają się z wysokością temperatury ciała. U przeważającej większości ludzi temperatura podnosi się regularnie

w ciągu dnia, aż do południa, potem opada, a swój najniższy poziom trzeciej w nocy.

Nasza witalność dostosowana jest dokładnie do tego rytmu.

Energia wzrasta nam wraz ze wzrostem temperatury i zmniejsza się równolegle z jej spadkiem. Dlatego u schyłku dnia odczuwamy zmęczenie i łatwiej ulegamy negatywnym emocjom. Powinniśmy to wiedzieć dokładnie, by nie mieć bezsensownych pretensji ani do siebie, ani do ludzi, wśród których akurat przebywamy. Przejściowa zniżka formy jest spowodowana spadkiem sił witalnych. Po prostu.

Od zmian temperatury naszego ciała zależne są nasze odruchy – na przykład szybkość, z jaką reagujemy na bodźce. A więc w tych godzinach, w których temperatura jest wyższa i my także działamy szybciej, lepiej, mądrzej.

Biologiczny rytm człowieka wyznaczony jest fazami witalności i relaksu. Także w okresie snu przechodzimy przez fazy relaksu objawiające się głębokim uśpieniem, bez marzeń. Marzenia senne występują w regularnych odstępach rozdzielonych okresami całkowitego relaksu obejmującego każdorazowo około półtorej godziny.

Nasz zegar biologiczny nakazuje nam (kto nie umie, niech się tego nauczy) przygotowywanie się do nocnego spoczynku około dziesiątej wieczór. Dlaczego? Ponieważ między szóstą a ósmą rano jesteśmy pod wpływem impulsu, który popycha nas do rozpoczęcia dnia, a równocześnie pomaga nam walczyć z niechęcią wstania z łóżka i robienia czegokolwiek.

Jeśli ustawimy nasz zegar biologiczny prawidłowo, zaczniemy zasypiać najpóźniej o jedenastej wieczorem, to wtedy mniej więcej od ósmej rano do pierwszej będziemy w formie najwyższej aktywności. Umożliwi to pracę na najwyższych obrotach, bez zmęczenia.

Od wpół do trzeciej do wpół do szóstej wzrasta (po dwóch godzinach pewnego opadu sił) nasza żywotność, ale spada aktywność mózgu. Nauczmy się kontrolować swoje gesty, słowa, wszelkie reakcje o tej porze dnia.

Około wpół do ósmej w dalszym ciągu spada odporność fizyczna i aktywność umysłowa.

Nigdy nie planujmy na godziny wieczorne wykonywania trudnych prac, szczególnie umysłowych. Owszem, możemy nauczyć się czegoś albo przygotować do druku artykuł, pracę naukową, referat, ale jeśli zabierzemy się do tej pracy po siódmej wieczorem, to będzie nam szło jak z kamienia.

Niektóre osoby z konieczności wykonują pracę zawodową w nocy. Działanie zegara biologicznego ulega wtedy ustawicznym zakłóceniom, a zmęczenie w większej mierze wynika ze zmiany rytmu biologicznego zegara niż z braku snu.

Nawet wówczas, kiedy pracę nocną wykonuje się co drugi dzień, taka sytuacja trwa przez wiele lat, organizm człowieka nie przystosuje się całkowicie do zmiany naturalnego biologicznego rytmu.

Czy można idealnie ustawić swój biologiczny zegar?

Nie mam żadnych złudzeń: to jest prawie niemożliwe.

Spróbujmy zbliżyć się do normalności. Nauczmy się, przy odrobinie dobrej woli i trochę większym samozaparciu, umiejętnie rozkładać swoje prace zawodowe i domowe oraz czas odpoczynku, dostosowując je do zasobów energii, jakimi dysponujemy. Nie starajmy się na siłę wykonywać pracy umysłowej po południu, a wieczór przeznaczmy na odpoczynek.

Kiedy wracamy z pracy zmęczeni i w nie najlepszym nastroju, kiedy wyraźnie odczuwamy spadek sił, to znaczy, że źle nakręciliśmy zegar biologiczny, albo w ogóle zapomnieliśmy o jego istnieniu.

Jeśli człowiek żyje w zgodzie ze swoim rytmem biologicznym – żyje łatwiej i dłużej.

Powrót do spisu treści >>

GIMNASTYKA PAMIĘCI

Kto ciągle powtarza, że nic nie pamięta, że musi wracać w określone miejsce, żeby sobie przypomnieć? – Ludzie starsi alba młodsi wiekiem, ale nie przykładający nigdy zbyt dużej wagi 00 gimnastyki pamięci.

Z tą gimnastyką, jest jak ze wszystkim innym w życiu: jeśli zacznie się wcześnie – nie będzie się miało później różnych kłopotów, potocznie, ale niekoniecznie prawidłowo zwanych – sklerozą.

Po co gimnastykować pamięć? Czy tylko po to, żeby nie dręczyły nas luki w pamięci?

Także po to. Ale przede wszystkim dlatego, że pamięć gimnastykowana nigdy snie zestarzeje!

Kiedyś uważano, że pamięć to magiczny, nadprzyrodzony dar. Dziś ze pamięć należy do najciekawszych obszarów badań medycznych. Jedno pewne już jest ponad wszelką wątpliwość. Pamięć można ćwiczyć.

Są różne sposoby. Zacznijmy od trudniejszych, których zresztą próbował już Tomasz z Akwinu:

– łączmy każde słowo, które chcemy zapamiętać z jakimś obrazem albo symbolem,

– porządkujmy wspomnienia w pewien logiczny szereg,

– interesujmy się szczególnie tym, co naprawdę chcemy zapamiętać,

– często powracajmy do ważnych wspomnień. I nie tylko do tych, które dotyczą naszego, osobistego życia.

Musimy nieustannie ćwiczyć swoją pamięć, albowiem na starość zapominamy to samo, co zapominaliśmy w młodości. Już wielu naukowców stwierdziło, że jeśli w mózgu nie doszło do zmian patologicznych, to co najmniej do siedemdziesiątego roku życia nie pojawiają się w ogóle

żadne problemy z pamięcią, a wiele osób i później pamięta więcej niż można by się tego spodziewać. Z biegiem lat u ludzi, którzy od młodości w różny sposób starali się ćwiczyć swoją pamięć, wcale nie zmniejsza skapitał praktycznych wiadomości nabytych w ciągu całego życia.

Opanowanie metod ćwiczenia pamięci ma taki sam sens, jak. .. zawiązywanie supełka na chusteczce do nosa. Trzeba tylko przyswoić sobie odpowiednią taktykę, która będzie odpowiadała cechom naszej osobowości, a następnie stosować ją bez przerwy, konsekwentnie.

Kilka wskazówek wstępnych: pamiętajmy, aby po każdym zmęczeniu umysłowym odpocząć. Trzeba się nauczyć sztuki optymistycznego patrzenia na siebie, na świat i na ludzi. Nie robić wokół siebie bałaganu, zamiłowanie do porządku trzeba sobie nakazać. Nie uciekać od ludzi,

nie milczeć, włączać się do rozmowy nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że inni od nas są mądrzejsi, bardziej oczytani. Dużo czytać. Wierzyć ludziom, nie szukać u wszystkich i wszędzie znamion kłamstwa i złej wiary. Nie spieszyć się samemu i nie pozwolić, aby inni nas popędzali.

Słuchać muzyki, tańczyć, polubić gry sportowe.

A teraz uwaga. Aby móc dobrze zapamiętać fakty, zdarzenia, osoby, trzeba najpierw nauczyć się je spostrzegać.

Wycięłam sobie kiedyś z kolorowego pisma (żałuję, że nie znam autora tekstu) zestaw ćwiczeń na gimnastykę pamięci.

Pierwsze ćwiczenie to ćwiczenie wzroku. Po 10 razy patrzeć na lewo, potem na prawo – po kilka sekund, patrzeć tak samo w dal i z bliska, z odległości pół metra, patrzeć do góry, na prawo, w dół i na lewo. Potem powtórzyć ćwiczenie w kierunku odwrotnym, szybko, łagodnie mrugać powiekami (50 razy), zamknąć oczy, zacisnąć mocno powieki, otworzyć oczy, wykonywać trzy razy w każdą stronę koliste ruchy gałki ocznej. razem Niech ktoś napisze dla nas niewyraźnie jakąś literę. Patrzmy na nią uważnie i starajmy się ją rozpoznać. Jeżeli już nam się to uda, wyobraźmy ją sobie na ścianie odległej o około 5 metrów, znów przyjrzyjmy się „literze narysowanej, a potem’ wyobraźmy ją sobie w odległości około pół metra. Następnie oprzyjmy łokcie na stole i na trzy minuty rękami zasłońmy oczy. Rozluźnijmy się i myślmy o czymś bardzo przyjemnym.

Drugie ćwiczenie ma na celu naukę spostrzegania, a nie tylko patrzenia: patrzymy na ścianę albo na kawałek jakiegokolwiek muru i staramy się zapamiętać wszystkie detale – kolor, wypukłości, przybrudzenia, napisy itd. Po trzech minutach przyglądania się przechodzimy do innego miejsca i tam również staramy się zapamiętać jak najwięcej detali. Wracając do pierwszego

miejsca spostrzegamy szczegóły, których przy pierwszej obserwacji nie zauważyliśmy. To samo w drugim miejscu. Po dziesięciu podejściach liczba szczegółów na obydwu ścianach podwoi się. Oznacza to, że już zaczęliśmy lepiej obserwować.

Trzecie ćwiczenie. Rozbudzanie zmysłu dotyku. Końcem języka, końcami palców, czołem starajmy się rozpoznawać przedmioty w miejscu, do którego zostaliśmy przyprowadzeni z zawiązanymi oczyma.

Czwarte ćwiczenie. Zapamiętywanie figur geometrycznych. Ktoś przez dziesięć sekund pokazuje nam różne figury geometryczne na rysunkach. Po dziesięciu sekundach my sami musimy te figury natychmiast narysować na czystym kartonie. Oczywiście z pamięci.

Piąte ćwiczenie. Zapamiętywanie rysów twarzy. Kobietom przedstawia się zdjęcia pięciu mężczyzn (mężczyznom zdjęcia pięciu kobiet). Każde zdjęcie opisane jest imieniem i nazwiskiem. Należy przeczytać imiona i nazwiska, a następnie na podstawie rysów twarzy odgadnąć nazwiska co najmniej trzech osób. W następnej kolejności, na sygnał nazwiska, trzeba z pamięci opisać rysy twarzy osoby z fotografii. Wskazane jest powtarzanie tego ćwiczenia w odstępach jednego lub dwu

tygodni.

Szóste ćwiczenie. Zapamiętywanie nazwisk. Otrzymujemy nowe nazwiska. Należy, najlepiej na głos, każde z nich powtarzać po kilka razy. Po pewnym czasie – odtworzyć z pamięci.

Siódme ćwiczenie. Zapamiętywanie dźwięków. To ćwiczenie można nać na ulicy, w lesie albo na koncercie. Po powrocie do domu zmusić się o odtworzenia w pamięci kolejno każdego dźwięku.

Ósme ćwiczenie polega na zapamiętywaniu cyfr. Napisać dwadzieścia różnych cyfr w rzędzie, a potem w słupku. Najpierw zwrócić uwagę na liczby zakończone zerem, następnie na liczby złożone z tych samych cyfr, np. 66, a dopiero potem przejść do liczb, które coś oznaczają,

z czymś się nam kojarzą. Kiedy całkowicie zapamiętaliśmy liczby, kartę chowamy, a w następnym dniu o tej samej porze staramy się liczby odtworzyć z pamięci,

Dziewiąte ćwiczenie to zapamiętywanie przedmiotów: kładziemy na stole dwadzieścia przedmiotów przyniesionych nam przez inną osobę, każdy wskazujemy i nazywamy. Patrzymy na nie przez 4 minuty i odchodzimy. Po powrocie, w ciągu 10 minut należy napisać, jakie przedmioty

leżały na stole.

To ćwiczenie można stosować jak najczęściej. Bardzo dobrze ćwiczy pamięć.

Powrót do spisu treści >>

KIEDY UCHYLASZ USTA

Kiedy uchylasz usta pokazujesz zęby. Jakie one są? Zadbane, czyste, czy może? … Zęby mamy po to, aby chwytały, rozdrabniały i miażdżyły pokarm. Jeśli rodzice dbali o nasze zęby mleczne, to stałe są także znacznie mocniejsze ..

Korona zęba jest bardzo twarda i ma zabarwienie mlecznobiałe. Zabarwienie oraz twardość zawdzięcza warstwie okrywającej ją substancji zwanej szkliwem. Jeżeli nie dbamy o zęby, bądź źle czy mało systematycznie je myjemy, szkliwo ulega uszkodzeniu i komora zęba zaczyna psuć się. Małe nie leczone ubytki przeradzają się w duże dziury. Jeśli ciągle ociągamy się z pójściem do dentysty, ząb boli, aż wreszcie tracimy go zupełnie.

Aby móc z czystym sumieniem uśmiechać się serdecznie i bez wstydu pokazywać swoje zęby, trzeba pamiętać o higienie jamy ustnej. Jest tyle najróżniejszych, doskonałych past: tanich stosunkowo, krajowych i bardzo drogich (ale naprawdę dobrych) zagranicznych. Są w ogromnym

wyborze szczotki do zębów, nici do czyszczenia w szparach, do których nie dociera włosie szczoteczki i najróżniejsze płyny odkażające.

Jeżeli ktoś „zapomina” oczyścić dokładnie zęby przez trzy kolejne dni, to miękkie złogi na powierzchni zębów zamieniają się w kamień nazębny, którego nie można już usunąć przez samo, choćby najdokładniejsze, szczotkowanie i pastowanie. Gwałtowne pocieranie szczoteczką spowoduje zapalenie miękkiej, delikatnej tkanki dziąsła.

Proces zapalny pogłębiany będzie potem dodatkowo przez bakterie, które łatwiej i szybciej mnożą się w dziąsłach okaleczonych. Pojawienie się kamienia nazębnego to sygnał, że trzeba natychmiast pójść do dentysty. Większość osób lekceważy zanieczyszczenie zębów kamieniem.

Tymczasem bywa, że złogi kamienia umieszczają się poddziąsłowo i stają się niebezpieczne. Ogromny procent osób po trzydziestce cierpi na choroby przyzębia, zaliczane do grupy chorób społecznych. Przebieg choroby przyzębia bywa łagodny, ale zdarza się też, że prowadzi do powstawania ostrych stanów zapalnych z ropnym wysiękiem i znacznym rozchwianiem zębów. W mniej zaawansowanym stadium choroby, brzegi dziąseł są zaczerwienione, a przy dotyku szczoteczki – krwawią. Większość pacjentów obawiając się krwawienia rezygnuje z bardziej intensywnego czyszczenia zębów i powstaje błędne koło: na zębach za lekko, a więc źle czyszczonych – pozostawiona płytka bakteryjna pogłębia proces zapalny.

Pacjenci z chorobami przyzębia należą do osób bardzo niecierpliwych. Przeważnie domagają się od lekarza … antybiotyków albo innych, bardzo radykalnych środków. Bywa, że na własną rękę zaczynają poszukiwać w aptekach preparatów zagranicznych i stosują je, wierząc w ich

skuteczność. Tymczasem większość leków zdobytych na własną rękę działa jedynie objawowo, nie usuwając wcale głównej przyczyny choroby. Tylko lekarz stomatolog wie, jak leczyć chorobę przyzębia, a pacjent musi być mu bezwzględnie posłuszny i przestrzegać wskazówki dotyczące

higieny jamy ustnej. Leczenie chirurgiczne tej przykrej choroby jest możliwe, ale tylko wtedy, kiedy pacjent uprzednio zastosował się do poleceń stomatologa i przestrzegał kategorycznych reguł higienicznych. W pewnym wieku, nawet wówczas, kiedy pacjent dbał o swoje zęby, pojawiają się kłopoty prowadzące do utraty najpierw trzonowych, a potem coraz bliższych „frontu” zębów. Każdy, komu naprawdę zależy nie o na zdrowiu (ułamany ząb jest często źródłem infekcji), ale także na estetyce swojego wyglądu, powinien jak najszybciej uzupełnić brak wstawką lub protezą. Oczywiście nawet najdoskonalsza proteza nie zastąpi własnych zębów, ale z całą pewnością umożliwi normalne jedzenie oraz pozbawi kompleksów.

I jeszcze jedna sprawa. Młodzi ludzie często nie mogą zdecydować się na korektę swojego wadliwego uzębienia spowodowanego na przykład zaniedbaniem leczenia dziecka u ortodonty. Jest to nierozsądne. Technika protetyczna, która dziś stała się już prawdziwą sztuką, może zdziałać prawdziwe cuda i upiększyć nas, dodając przy okazji pewności siebie.

Powrót do spisu treści >>

 

NIE BÓJMY SIĘ OPERACJI PLASTYCZNEJ

Mijają lata i każda kobieta dochodzi do okresu stopniowego wygasania rozrodczych i hormonalnych funkcji jajników. Zaczyna się okres przekwitania. Ale jeszcze w okresie czynnego działania jajników na twarzy kobiety zaczęły pojawiać się zmarszczki, także fałdy – szczególnie w okolicy nosa, w pobliżu ust. Jest to zjawisko naturalne i w pewnej mierze związane nie tylko z przekwitaniem, ale także z mimiką. Około pięćdziesiątego roku życia zaczynają opadać dolne części policzków i twarz przybiera zarysy prostokątne. W następnej kolejności wiotczeje podbródek, a potem także piersi. Z biegiem czasu pojawiają się kłopoty z włosami – szczególnie wtedy, kiedy panie we wcześniejszych latach o swoje włosy nie dbały.

Co robić, a czego nie robić, aby nas czas nie pokonał?

Ładniej, młodziej, atrakcyjniej będzie wyglądała kobieta w pewnym wieku, która o higienę swego ciała, zębów i włosów dbała szczególnie już po ukończeniu trzydziestego roku życia. Młodą twarz będzie miała pani, która przestrzegała umiaru stosując od najmłodszych lat makijaż i stosowała się do pewnych reguł przy robieniu demakijażu. Ale uroda to nie tylko twarz – to wygląd całej postaci kobiety. A więc figura. Kto zapomniał o umiarze w jedzeniu ma figurę otłuszczoną, a więc brzydką. Czas najwyższy pomyśleć o odchudzeniu pod opieką lekarza.

Pewnych zmian w urodzie kobiety w pewnym wieku nie da się wprowadzić ani dobrymi chęciami, ani nawet systematycznymi, kosmetycznymi zabiegami. Najczęściej potrzebny jest specjalista chirurgii kosmetycznej.

Czy korekta chirurgiczna to coś nadzwyczajnego?

Ależ skąd. Szczerze zachęcam panie do oddania się w ręce specjalistów, których dziś nie trzeba, jak jeszcze przed laty, poszukiwać za pomocą protegujących przyjaciółek. Zachęcam do operacji plastycznej, która w istotny sposób może poprawić elementy szpecące twarz, do zabiegu powiększenia zwężonych z wiekiem ust. Można z powodzeniem zoperować sobie pomarszczoną twarz, zwisający albo za tłusty podbródek, usunąć opadające, dolne kąty policzków, „podciągnąć” pomarszczone czoło.

Pierwszą operację plastyczną przeprowadzono już w starożytnych Indiach. Było to … trzy tysiące lat temu. A więc chirurgia plastyczna, to nie jest wytwór ostatnich kilkudziesięciu lat. Moda na chirurgię plastyczną datuje się od roku 1964, kiedy to po raz pierwszy powiększono silikonem biust amerykańskiej panience zawodowo trudniącej się striptizem.

Chirurgia plastyczna zajmuje się leczeniem zniekształceń i odtwarzaniem brakujących struktur anatomicznych. Taką mniej więcej definicję można znaleźć w encyklopedii.

Ludziom o miłym wyglądzie łatwiej jest żyć w społeczeństwie. Kobiecie w pewnym wieku chirurgia plastyczna może nie tylko dodać pewności siebie, ale także przywrócić wiarę w życie, które jeszcze wcale się nie kończy, które właśnie zaczęło się przedłużać. Po prostu: zabieg w gabinecie chirurgii plastycznej zlikwidował to, co zrobiła już sama natura (której, jak wiadomo, oszukać się nie da) i przywrócił kobiecie młodszy wygląd.

W gabinecie chirurgii plastycznej „twarz bez wieku” można zrobić sobie w ciągu … trzech godzin, a pokazać się ludziom w miejscu pracy, w teatrze – po upływie zaledwie dwóch tygodni. Po operacji twarz pozostaje młodsza przez mniej więcej osiem lat ..•Potem, naturalnie, zabieg można powtórzyć.

Wiele kobiet cierpi z powodu szpecącego, wystającego brzucha. „Winowajcą” jest nadmierny apetyt, ale nie tylko. Także ciąże sprawiają, że mięśnie brzucha, rozciągnięte przez dziewięć miesięcy, po porodzie są już znacznie słabsze. Nadmiar skóry na brzuchu, tłuszcz na udach i pośladkach można dziś zlikwidować błyskawicznie za pomocą liposukcji. Operację w gabinecie chirurgii plastycznej wykonuje się w uśpieniu, odsysanie” tłuszczu odbywa się za pomocą specjalnych rurek o bardzo dużym otworze. Chirurg wykonuje tylko jedno, małe cięcie. Cięcia do

odsysania tłuszczu z ud i z pośladków też są maleńkie i po zagojeniu zupełnie ich nie widać. Przy dużym nagromadzeniu tłuszczu na brzuchu, po zabiegu odsysania trzeba jeszcze zrobić zabieg wycięcia nadmiaru skóry. Po tym zabiegu nosi się praktyczne i zupełnie nie krępujące ruchów elastyczne opatrunki podobne do elastycznego pasa do podwiązek. Ten opatrunek zapobiega ponownemu pofałdowaniu się skóry.

Na liście członków zwyczajnych Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej jest dziś blisko sto nazwisk lekarzy, mających za sobą stosowne staże i egzaminy, dużej klasy specjalistów chirurgii plastycznej. Warto oddać się w ręce wybitnych specjalistów nie

ryzykując ani swoim zdrowiem, ani urodą.

Kobietom w każdym wieku polecam zrobienie sobie ładnych, pełnych ust. A to za sprawą kolagenu (białko ze skóry wołu), który zostaje wstrzyknięty wraz ze środkiem znieczulającym w zagłębienia skóry. Przypominam, że usta kobiet po czterdziestce samoistnie stają się „cieńsze” i warto je powiększyć.

Powrót do spisu treści >>

PRZESTAJĄ CIĘ ZAUWAŻAĆ

Zrób coś z sobą, nie pozwól, aby mówili, że skończyłaś dawno pięćdziesiąt lat i na dodatek wyraźnie to widać.

Kobieta pięćdziesięcioletnia powinna wyglądać tak, żeby .mężczyźni mieli ochotę ciągle ją adorować. Powinna mieć swój styl i być pewna siebie.

Powinna jednak zrezygnować z krzyczącego makijażu, z farbowania włosów na kolor młodej wiewiórki, z noszenia kolczyków do pasa i grubych łańcuchów na szyi, z bransolet, które – gdy porusza rękami – zagłuszają całą orkiestrę. Czas też pożegnać się z agresywnymi zapachami

perfum i dezodorantów, a zastąpić je delikatnymi, subtelnymi.

Kobieta pięćdziesięcioletnia musi być modna, ale z pewnym dystansem do mini i sweterków o dwa numery za małych. Nie ma potrzeby gonienia mody z zadyszką, ale też trzeba bezwzględnie odważnie rywalizować z dorosłymi córkami.

Nie opalać się, bo to niezdrowo, a na dodatek rysy twarzy stają się w opaleniźnie twarde, zmarszczki zaś w dwójnasób widoczne.

Jeśli lubisz kostiumy – unikaj tych „od pary”. Postarzają. Najlepiej łączyć żakiety ze spódnicami od drugiego kostiumu. Naturalnie zachowując harmonię kolorów i stylu. Znakomicie wygląda się w marynarkach jednolitego koloru ze spódnicami w kratę.

Jeśli kapelusz to w dobrym gatunku, z dużym rondem. W małych piotrusiach ładnie wyglądają tylko nastolatki.

Powrót do spisu treści >>

ŚMIEJMY SIĘ

 

 

Śmiech jest metodą na stres. Ale nie tylko. Uśmiechamy się w różnych okolicznościach, w różnych przypadkach, bo tego wymaga sytuacja. Często uśmiechamy się uśmiechem wyuczonym,uśmiechem zapożyczonym z telewizyjnego filmu, sztucznie przylepionym do ust. Nie o to chodzi. Ktoś powiedział, że żeby być zdrowym i sprawnym psychicznie

– trzeba się śmiać. Czasem przymuszać się nawet do śmiechu. Wynajdować sytuacje, które potrafią nas rozśmieszyć, do rozpuku, do łez, do utraty tchu. Każda chwila, której towarzyszy śmiech, to pogłębienie naszego oddechu, to lepsze dotlenienie, to relaks mięśniowy, a przede wszystkim relaks psychiczny- ponieważ w czasie śmiechu, gdy tyle w nas poczucia radości, wydziela się w organizmie zwiększona ilość adrenaliny, podnosi się ciśnienie krwi, krew szybciej krąży, przyspiesza się oddychanie i po prostu czujemy się zadowoleni, zrelaksowani, jakby młodsi. Śmiech powinien być bardzo ważnym elementem naszego życia, życia, w którym musimy być sympatyczni dla innych, akceptować otoczenie nie zawsze najsympatyczniejsze, starać się o to, aby być akceptowanym w każdym środowisku, „rozładować się” ze stresów pogodnym samopoczuciem. Tolerancją, wyrozumiałością i rozsądkiem, który powinien towarzyszyć nam w każdej sytuacji i górować nad emocjami.

Logiczne myślenie, dobre samopoczucie, uśmiech – powinny towarzyszyć nam na co dzień. Bo w ten sposób o wiele łatwiej jest żyć nam samym i nam wśród innych.

Bywają ludzie zadowoleni, pogodni, uśmiechnięci, nawet jeżeli nie mają do tego specjalnych powodów. Nie mówię oczywiście o wesołkowatości, ale o tym pogodnym usposobieniu, o wyrabianiu sobie siły – która pozwoli cieszyć się tym, że żyjemy, cieszyć się otoczeniem i pragnąć, by otoczenie miało powody cieszyć się nami.

Czasem słyszy się, jak ludzie mówią, że jedna osoba jest stara- właściwie od urodzenia, a inna jest młoda nawet na starość. Coś w tym jest. Bo nie tylko wygląd, nie tylko uroda, nie sposób bycia, ale własny sposób na życie wypracowany model kontaktów z ludźmi, swoje miejsce w rodzinie, wśród znajomych, w pracy, w społeczeństwie pozwalają nam często zachować młodość psychiczną aż do późnych lat.

I właśnie to chodzi, żeby kobiety, które mają tyle problemów i w rodzinie, tyle obowiązków i tak wiele kłopotów starały się wyrobić ten model życia w miarę wcześnie, by pozwolił im zachować dobrą kondycję, młodość i urodę na długie lata. Obecnie na świecie bardzo modne jest powiedzenie: Kobieta bez wieku, kobieta bez metryki. We Francji, na przykład, ogromnym nietaktem jest pytanie: „Ile pani ma lat?”. Myślę, że w każdej sytuacji powinno się odpowiadać: „Mam tyle lat na ile wyglądam, na ile świadczy o mnie moje zachowanie i moje samopoczucie”. Warto walczyć o to, żeby się nie starzeć fizycznie, psychicznie, żeby umieć pokonać czas, jego zgubną, niszczącą rolę.

ŻEBY NIE ISTNIEĆ TYLKO, NIE TKWIĆ W ŻYCIU, LECZ PO PROSTU ŻYĆ,

Powrót do spisu treści >>

 

Beata Będzińska radzi schudnij – spis treści

 

ksiaz_przer_rozm1 Wstęp od czytelnika(Z.Broniarek)
1. Otyłość jest chorobą
2. Więcej ciała więcej kłopotów
3. Otyli żyją krócej
4. Skąd się biorą kilogramy ?
5. Bulimia
6. Kalorie niezbędne i zbyteczne
7. Otyły biznesmen
8. Kłopoty z seksem
9. Do schudnięcia jeden krok
10. Diety – cud nie ma
11. Głodówka szkodzi bardziej niż otyłość
12. Dieta Diamontów , czyli rewolucja w żołądku
13. Dieta prof. Mergela
14. Czy wiesz co jesz ?
15. Zmien swój jadłospis
16. Cholesterol a miażdżyca
17. Trochę ruchu nie zaszkodzi
18. Żyć i nie tyć
19. Na koniec – o lekach
20. Przykłady diet odchudzających

Wstęp od czytelnika – jeść racjonalnie oraz smacznie

 

Prawdziwym przekleństwem stała się dla mnie odpowiedź na pytanie redakcji „The International Who’s Who” (Europa Publications, Londyn), jakie są Moje .Jeisure interests” . To angielskie wyrażenie znaczy dosłownie „zainteresowania w wolnym czasie”. Większość ludzi, których notki biograficzne ukazują się w owym „Who’s Who”, odpowiada na to pytanie, wymieniając „lekturę” czy „wędkarstwo”, czy „spacery”, czy „teatr”, a jednym z nielicznych wyjątków od tej sztampy był Isaac Bashevis Singer, który napisał: „Przechadzki w zepsutym powietrzu Nowego Jorku”. Ja zaś poinformowałem redakcję, że moimi „zainteresowaniami w wolnym czasie” są „good company, good food”, czyli „dobre towarzystwo, dobre jedzenie”. Gdybym się nie wstydził tego, że mnie ludzie posądzą o przechwalanie się, napisałbym jeszcze „piękne dziewczyny”.

Informacja ta dotarła do żony jednego z dyplomatów polskich w Sztokholmie, kiedy byłem tam korespondentem „Trybuny Ludu” (1977-1982), i ilekroć zapraszała na kolację moją żonę i mnie, wysilała się na niezmiernie wyszukane potrawy, zwłaszcza dalekowschodnie, ponieważ spędziła wraz ze swym mężem pewien czas na placówce w jednym z tamtejszych krajów. Owa pani była autentycznym antytalentem w dziedzinie kulinarnej, a jako dowód tego może służyć jej całkiem niejadalna „babka z rybą”, w której w dodatku znajdowało się tyle kalorii, że nawet ja, który na kalorie w ogóle nie zwracam uwagi, uznałem ją za szkodliwą także z tego punktu widzenia.

Wiem, że w tym momencie Beata Będzińska, autorka książki, którą trzymacie Państwo w rękach, będzie mi miała za złe, iż przyznałem się do całkowitego niezwracania uwagi na kalorie. Ale cóż mogę na to poradzić? Nigdy żadnej diety nie stosowałem, i choć w niektórych okresach mojego życia wyglądałem, mówiąc delikatnie, zbyt pulchnie, to zawsze jakoś wracałem do normy, może dzięki pewnej informacji w książce pani Beaty, która mnie wprost za” chwyciła: oto w spisie napojów i ich kalorycznej’ zawartości znajdują się dwa najbardziej przeze mnie ulubione i równocześnie najmniej szkodliwe. W kategorii napojów alkoholowych czysta wódka (kieliszek – 55 kalorii, podczas gdy na przykład butelka piwa 150 kalorii), a w kategorii napojów bezalkoholowych – woda sodowa: zawartość kalorii – O. Tak jest, proszę Państwa, ZERO!

Książkę pani Beaty przeczytałem z wielkim zainteresowaniem oczywiście nie tylko ze względu na tę informację. Jest to książka godna uwagi z kilku przyczyn. Przede wszystkim, napisana ona została z ogromną życzliwością dla czytelniczki czy czytelnika, którzy chcieliby z rad autorki skorzystać. Nie jest to wcale tak automatyczne, jak można by przypuszczać. Autorzy podobnych książek w kraju i za granicą wpadają często w ton mentorski, apodyktyczny, dając do zrozumienia, że ich rady są absolutnie niezbędne, jedynie słuszne. Tu tymczasem zawarta jest rozmowa z czytelnikiem, któremu się radzi, ale którego się szanuje – łącznie z jego słabościami.

Umiejętność stworzenia miłej atmosfery między autorką a czytelnikiem – to wielka siła tej książki.

Być może, że jednym z najcenniejszych jej elementów jest też wskazanie na ogromną szkodliwość otyłości, szkodliwość nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. Wiąże się z tym coś specyficznie amerykańskiego, coś, co zaprzecza naszym obiegowym sądom o USA. Zjawiskiem tym jest wielka liczba kobiet i mężczyzn grubych, otyłych, często wręcz bezkształtnych. Jest to wprost niezrozumiałe, bo przecież Ameryka kojarzy się nam z krajem największych możliwości

racjonalnego odżywiania się, a także z królestwem „diet-cud”. Co do tego ostatniego – to istnieje tam cały wielki przemysł, który za pieniądze obiecuje właśnie cuda, i słusznie pani Beata przed takimi „cudami” przestrzega. Przyczyn otyłości Amerykanek i Amerykanów nie udało mi się zgłębić; jedną z nich jest na pewno super obfitość wspaniałej żywności i reklama, która ją zachwala. W 1955 roku, lecąc po raz pierwszy do Stanów Zjednoczonych, zatrzymałem się w Paryżu. Poszedłem tam do kina na amerykańską „Cineramę” pt. „Podróż po Ameryce”. W filmie znajdowały się sceny, zapierające dech w piersiach, między innymi widoki Wielkiego Kanionu.

Będąc już w USA, leciałem samolotem nad tymże Wielkim Kanionem przy wspaniałej pogodzie, a mimo to przysięgam, że widok w „Cineramie” był piękniejszy niż w rzeczywistości. I już chciałem powiedzieć, że reklama amerykańskiej żywności jest także piękniejsza niż rzeczywistość, ale to nieprawda: amerykańska żywność w supermarketach to cud autentyczny, który w dodatku wówczas, gdy nasze półki były puste, wydawał się cudem jeszcze większym. Ktoś, kto lubi jeść, nie może się po prostu obrazowi tej żywności oprzeć.

W Stanach Zjednoczonych żyje wielu grubasów, i to we wszystkich warstwach społecznych. W CIA, która kojarzy się nam ze szczupłymi, przystojnymi agentami, pracował na wysokim stanowisku niejaki Harvey, który był tak gruby, że miał zezwolenie swoich przełożonych na zakup dwóch miejsc w samolocie, bo na jednym nie mógł się zmieścić. I to w PIERWSZEJ KLASIE, gdzie fotele są szersze niż w drugiej. Ma się nieodpartą chęć zacytowania w tym miejscu Ronalda Reagana, który tak mawiał o budżecie każdego państwa, nie tylko Stanów Zjednoczonych: „Budżet – to coś takiego jak przewód pokarmowy dziecka – z jednej strony zachłanny apetyt, a z drugiej – całkowity brak odpowiedzialności”.

A więc – walka z otyłością, która jest centralnym tematem książki Beaty Będzińskiej, powinna być nieodzownym elementem l w życiu tych, którzy albo sami skazali się na otyłość, albo zostali na nią skazani przez naturę. Autorka przytacza między innymi dietę niemieckiego profesora Siegfrieda Mergela, który zalecał jedzenie co najmniej trzech łyżek „świeżego, czystego zboża” dziennie. Moja żona miała przyjaciółkę, która wyszła za mąż za Szweda, starszego, sympatycznego pana. On to właśnie czynił, to znaczy to zboże jadł. Śmialiśmy się trochę z niego, mówiąc, że jego menu – to „ptaszkowe jedzenie”, ale wyniki takiego sposobu odżywiania się były wręcz rewelacyjne: mając ponad osiemdziesiąt lat, jeździł po całym świecie, był pełen wigoru, zaliczał się do lepszych narciarzy-amatorów i brał udział w gigantycznych zawodach narciarskich Vasaloppet

(Bieg Wazów) w Szwecji.

Ów bieg jest, moim zdaniem, dobrym przejściem do sprawy pod hasłem „otyłość a seks”, czemu pani Beata poświęca stanowczo zbyt mało miejsca. Istnieje w Szwecji znaczek pocztowy, przedstawiający Vasaloppet, wykonany przez Polaka, Czesława Słanię, mieszkającego na stałe w Szwecji i mającego oficjalny tytuł „Hovgravor” – „Nadwornego Grawera”. Słania jest prawdziwym cudotwórcą: w Polsce wygrawerował znaczek, przedstawiający „Bitwę pod Grunwaldem” Matejki, a w Szwecji – ów Vasaloppet, na którym, wśród niezliczonego tłumu postaci, uczestniczących w biegu, umieścił dyrektora poczty szwedzkiej i… swoją matkę. Podobieństwo, mimo mikroskopijnego rozmiaru postaci, jest uderzające. Słania nie jest młodzieniaszkiem, ale słynie ze swego wigoru, a gdy go zapytałem, skąd się w nim biorą takie witalne siły, odpowiedział: „Ze szczupłości sylwetki i z pracy. Tak się składa, że od pracy mogą mnie odciągnąć tylko »te rzeczy«”.

Pani Beata ma więc rację, kiedy pisze o „szkodliwości otyłości” w seksie. „Wystające brzuchy; obwisłe wałki ciała, nieestetyczny wygląd, niekształtna sylwetka – stwierdza – to wszystko wpływa na atmosferę współżycia, powoduje zahamowania psychiczne i kłopoty fizjologiczne … Oddaleni o brzuch, stopniowo w ogóle oddalamy się od siebie”.

Ileż w tym racji! A jednak – niewskazana żywność kusi. Pani Beata pisze, że „fast food”, a więc hamburgery, cheeseburgery, zapiekanki są „zbyt bogate w tłuszcze i za ubogie w witaminy, szkodzą sylwetce i nie zaspokajają potrzeb”. To prawda. Ale szwedzcy uczniowie, którzy mają bezpłatny obiad w szkole, „urywają się” z tego obiadu i pędzą do McDonalda na „Big Maca”. Wpływa na to fakt, że jedzenie szwedzkie, poza potrawami na zimno (w tym cudowne kanapki!), jest niedobre! Szkoły zaś głównie takie jedzenie serwują, upodobawszy sobie specjalnie „kottbullar”, czyli klopsiki z mielonego mięsa. Wniosek więc z tego taki, że trzeba się odżywiać nie tylko racjonalnie, ale i smacznie. Beata Będzińska właśnie taką dietę zapewnia.

Zygmunt Broniarek

Powrót do spisu treści >>

1.

Otyłość jest chorobą

 

Otyłość to taki stan organizmu, w którym odkłada się zbędna tkanka tłuszczowa. Dzieje się tak wtedy, gdy zachwiana zostanie równowaga energetyczna ustroju, tzn. przyjęliśmy więcej kalorii, niż zużyliśmy. Jest to efekt spożywania większej ilości pokarmu, niż potrzebuje organizm do prawidłowego funkcjonowania.

Mylą się ci, którzy mówią, że duża masa ciała – zwłaszcza u dzieci – jest synonimem zdrowia. Ten błędny pogląd pochodzi z czasów, gdy otyły znaczyło zamożny i zdrowy, bo bieda i niedożywienie wyniszczały organizm, a często były bezpośrednim powodem śmierci. Na szczęście z biegiem lat zmieniało się pojmowanie otyłości. Trafne wydaje się stwierdzenie, że otyłość to „ukarane obżarstwo”.

Dziś wiemy, iż otyłość jest chorobą i powoduje wiele innych schorzeń, np.: nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, choroby przewodu pokarmowego, zmiany w układzie kostnostawowym, prowadzi do powikłań w funkcjonowaniu serca, wątroby i trzustki, ma wpływ na złe samopoczucie, sprzyja depresji, alienacji społecznej i rodzinnej. Z tego powodu otyłość, jak inne ciężkie choroby, trzeba leczyć przemyślaną kompleksową kuracją dietetyczno-farmakologiczną. Nie wolno samemu stosować środków odchudzających i nie sprawdzonych metod. Mogą one bowiem raczej zaszkodzić niż pomóc. Dietom-cud, nowinkom z Zachodu, poświęciłam osobny rozdział. Tam postaram się państwa przekonać, że dropsy ananasowe Kilo-Zym, tabletki bananowe czy komputerowe odchudzanie to biznes dla farmaceutów i spryciarzy. Otyłość jest chorobą i należy robić wszystko, by do niej nie dopuścić. Jeżeli jednak już to się stało, jeżeli mamy za dużo kilogramów, postarajmy się walczyć z nimi rozsądnie. Jest szansa dla otyłych, jest nawet gwarancja na poprawę stanu zdrowia i zrzucenie kilogramów. Trzeba jednak wiedzieć, jakie przyczyny spowodowały nadwagę.

Najczęściej (w 80%) oprócz otyłości moi pacjenci mają powikłania tej otyłości, czyli przeróżne schorzenia, o których często nie wiedzą. Bóle głowy, bezsenność, kołatanie serca nie jest kojarzone z nadciśnieniem. Pacjenci nie wiedzą, że wypijanie 4–5 litrów wody i swędzenie skóry spowodowane jest podwyższonym poziomem cukru we krwi, nie zdają sobie sprawy, że przyczyną wielu chorób jest nadmierna masa ciała.

Dolegliwości, do których przyzwyczajamy się, jest bardzo wiele. Bóle krzyża, niemożność skupienia uwagi, słabnąca z dnia na dzień pamięć – to niektóre z objawów miażdżycy, chorób serca, układu krążenia, a zwłaszcza zmian w kręgosłupie, w kośćcu, bo przecież układ kostny musi się jakoś bronić przed ciężarem, który każemy mu nosić.

Nadwaga i otyłość wpływają nie tylko na stan fizyczny, ale również na naszą psychikę. Mówi się, że ludzie otyli są pogodni. Być może tak, ale tylko do momentu, gdy spojrzą w lustro. Trudno bowiem uwierzyć, że można akceptować zdeformowaną sylwetkę, zwłaszcza gdy w telewizji ukazują szczupłe modelki, a mąż zerka na zgrabniejszą od nas sąsiadkę.

Jeżeli nadwagę i otyłość potraktujemy łącznie, to około 70% dorosłych Polaków waży za dużo. Dlatego otyłość jest w naszym kraju istotnym problemem indywidualnym i społecznym. Nasi zachodni sąsiedzi zwrócili uwagę na ekonomiczny aspekt otyłości. Ludzie otyli częściej chorują, korzystają z opieki lekarskiej, zużywają większe ilości leków. Dr Karsten Viimar, prezydent Generalnej Izby Lekarskiej w Niemczech, przedstawił ostatnio swój plan. Otyli muszą płacić więcej, wnosić wyższe składki do kasy chorych. Planuje się, że podwyższone składki płacić będą wszyscy ci, których waga ciała przewyższa o 10% tzw. wagę idealną (według niemieckiej normy:

wzrost w cm minus 100). Jeśli projekt Viimara zostanie przyjęty, to praktyczni Niemcy zapełnią hale i kluby sportowe, a obroty klepów z artykułami sportowymi znacznie wzrosną.

Otyłość wpływa także ujemnie na psychikę człowieka. Każdy, kto jest otyły, przeżywa swoją odmienność. Ktoś bardziej odporny na życiowe przegrane próbuje przyzwyczaić się do

nowego „ja”. Ktoś inny przegrywając w konfrontacji ze szczupłymi, usuwa się w cień, za parawan złudzeń, że dobrze mu w samotności, bez spotkań towarzyskich, bo nie musi porównywać siebie do swoich równolatków szczupłych i zwinnych. Człowiek jest cząstką społeczeństwa i nie może żyć we własnym świecie. Mąż lub przyjaciel wcześniej czy później obejrzy się za kobietą szczupłą, dzieci znajdą sobie własny świat zgodny z wiekiem, a otyła samotna pani będzie miała pretensje do całego świata. W pracy do koleżanek, szefa, klientów czy petentów. W domu do rodziny i wreszcie do siebie. Zgorzkniała grubaska z zawiścią patrzy na szczupłych. Gorzej, wolniej, nie chętniej pracuje, bo myśli (czasem nawet podświadomie) o swojej klęsce. Przeszkadzają jej też dodatkowo w pracy dolegliwości fizyczne.

Powszechnie wiadomo, że w całym świecie nastała moda na szczupłych. Szczupłość jest już koniecznością, przymusem, obowiązkiem dla wielu ludzi. Dzisiaj szczupła musi być nie tylko aktorka, modelka, stewardesa, tancerka, kelnerka, ale także sekretarka czy sprzedawczyni eleganckiego magazynu obsługująca klientów, a więc przydatna zawodowo.

Człowiek szczupły to sprawny i zdrowy, młodszy o kilogramy od rówieśników, ma też większe szanse w pracy i życiu codziennym

Powrót do spisu treści >>

2.

Więcej ciała – więcej kłopotów

 

Otyłość może pojawić się w bardzo wczesnym wieku. Nasze babcie i mamy uwielbiają karmienie niemowląt. Ciągle pokutuje przekonanie, że dziecko grube, pyzate jest dzieckiem zadbanym i zdrowym. Potem, zdaniem rodziny, grube niemowlęta mają z tego wyrosnąć. Gorzej, jeśli nie wyrastają. Dochodzi wówczas do zmian, które stają się problemem, często na całe życie. Dziewczęta, które jako podlotki mają nadwagę, cierpią z tego powodu psychicznie. Unikają ćwiczeń gimnastycznych, towarzystwa rówieśników, nie chodzą do dyskoteki. Otyli chłopcy wstydzą się swoich rozwiniętych piersi i sylwetki upodabniającej ich do dziewczynki. Jeżeli wchodzą w okres rozwoju płciowego z nadwagą, istnieje niebezpieczeństwo niedorozwoju narządu płciowego. Jeżeli takiego chłopca nie odchudzimy w porę i narząd płciowy nie zdąży wyrównać swoich rozmiarów, to nasz pacjent pozostanie kaleką na całe życie. Stan taki powoduje wielkie dramaty osobiste, bo operacje i zab