Coraz częściej we wszystkich, dostępnych na co dzień, mediach pojawia się temat otyłości traktowanej jako chorobę. Coraz więcej mówi się o otyłych, a ich – jak na złość! – wciąż przybywa.5% funduszy przeznaczanych na ubezpieczenia zdrowotne przekazuje się na profilaktykę otyłości. Co kilka kroków natrafić tam można na gabinet lub klinikę, oferujące możliwość pozbycia się nadwagi, a społeczeństwo to –podobnie jak nasze – zajmuje czołowe miejsca wśród chorych na otyłość.
Wiadomo wszystkim jak wiele chorób somatycznych i psychicznych niesie z sobą ta choroba. Otyłość próbowano niejednokrotnie tłumaczyć różnymi przyczynami – ekonomicznymi, obyczajowymi, socjologicznymi, genetycznymi, a także tymi, u podłoża których leży stres. Jeszcze szereg teorii o neurohormonach ( leptyna, neurohormon Y ), aż wreszcie nałóg jedzenia staje się jednym z licznych pretekstów ludzi, którzy jedzą bez kontroli i z przyzwyczajenia…Nie neguję, że pewien procent nadmiernego łaknienia jest objawem złożonym z wielu przyczyn. Niektórzy stwierdzą – nie bez racji – ,że u podstaw otyłości ( zarówno jak i innych nałogów ) leży zakłócenie sfery psychicznej; tzw.: przewlekły stres – objawiający się jako niepokój, obawa, niechęć do życia i brak właściwej skali wartości. Jedzenie stanowi substytut braku zainteresowań, stłamszonych emocji, niezgody z sobą, niskiej samooceny. Brak akceptacji środowiska pogłębia się w brak akceptacji własnej osoby; prowadzi do alienacji rodzinnej, środowiskowej i społecznej. Stąd już tylko krok do depresji.Odreagowaniem po całym dniu pracy i stresów bywa kolacja, nierzadko zakrapiana, przedłużająca się do późnych godzin nocnych.
I tak zamyka się niewidzialny okrąg, w którym przewodzi stres, a wtóruje nałóg… Jednym z owych najbardziej zabójczych nałogów jest niekontrolowany apetyt, prowadzący w efekcie do otyłości. Z kolei ta, jak wiemy, prowadzi wprost – choć dyskretnie i podstępnie! – do skrócenia życia i poważnych schorzeń. Aby tego uniknąć, niezbędna jest nam świadomość, że zawsze lepiej stosować profilaktykę, czyli zauważyć zło w porę – niż potem leczyć choroby, będące jego skutkiem. Jedną z metod wychodzenia z tego problemu jest znalezienie sobie stosownego hobby, które zajmie i zaciekawi nas tak bardzo, że na pierwszym planie przestanie tkwić uporczywa myśl o jedzeniu. Owszem; w Polsce wciąż mamy zbyt mało imprez rozrywkowych, teatralnych, kulturowych – czy jakichkolwiek innych ambitnych rozrywek, toteż bardzo często zamykamy się w czterech ścianach, gdzie naszymi najwierniejszymi przyjaciółmi stają się telewizja oraz komputer… Zapominamy przy tym, że spotkanie towarzyskie może też odbywać się przy muzyce i tańcu, a nie wyłącznie przy stole i jałowej dyskusji o niczym. W świetle powyższych przykładów oczywistą wydaje się konieczność odszukania sobie alternatywnego zajęcia, które zrekompensowałoby nam niezdrowe nawyki – takie jak: długotrwałe przygotowywanie wymyślnych dań spożywczych po to, by następnie spożyć je z olbrzymią pasją… Czy nie lepiej, bardziej ineresująco, a już na pewno – zdrowiej, byłoby zamienić tę pasję na inną? A może okazałoby się to wręcz przyjemniejsze? Tyle jest spraw na świecie, których wartość znacznie przewyższa wartość kaloryczną naszych dotychczasowych potraw! Na przykład – pójście wraz z rodziną do ogrodu botanicznego może być niezwykle miłym doświadczeniem, od którego w dodatku nie przybędzie nam w biodrach! Podobnie jak w przypadku podziwiania fascynującej budowli architektonicznej, wystawy malarskiej dowolnego artysty lub pięknej, złocistej polany w samym środku zielonego lasu… Być może również zamiłowanie
do kolekcjonowania muszelek albo frapujących znaczków – okaże się zbawienną alternatywą? Przecież to właśnie poprzez poszerzanie własnych horyzontów uświadamiamy sobie nasze indywidualne wewnętrzne piękno, które jest najwyższą wartością. A kino? Kort tenisowy?… Czasem można odnaleźć tam coś ulotnego, a jednak niekiedy potrzebnego – jako przerywnik codzienności-, co pozwoli nam zrozumieć swoje prawdziwe jestestwo i zwyciężyć z sobą!!!
dr Beata Będzińska (lekarz medycyny)
Ładowanie...