Dzisiaj, gdy powszechnie już wiadomo, że otyłość jest chorobą, a odchudzanie się leczeniem, nie zaś zabiegiem wyłącznie kosmetycznym, mało kto wie, że trud uświadomienia nam tego faktu podjęła piętnaście lat temu młoda, skromna lekarka, która dzisiaj jest największym w kraju autorytetem w dziedzinie bariatrii – czyli diagnozowania i leczenia otyłości i jej powikłań.
Początki pracy dr Beaty Będzińskiej z osobami chorymi na otyłość były wręcz prozaiczne. Po ukończeniu z wyróżnieniem medycyny (specjalizacja -lekarz medycyny przemysłowej)
nie chciała pozostać w klinice, choć wróżono jej tam błyskotliwą karierę. Zamiast poszukiwania nowych teorii i doświadczeń naukowych wybrała codzienny kontakt z pacjentem. Podczas pracy w przychodni zakładowej obserwowała wiele mniej lub bardziej chorych kobiet. Szybko, doszła do wniosku, że u podłoża co najmniej połowy tych schorzeń leży nadwaga lub otyłość, jedyna zaś droga do wyleczenia otyłego pacjenta z większości chorób to zlikwidowanie jego otyłości, którą traktowano wtedy poważnie jedynie w krajach zachodnich.
Pod koniec lat 70. dr Beata Będzińska wyjechała uczyć się w klinikach Włoch i byłej Jugosławii bariatrii – gałęzi medycyny, która jeszcze dzisiaj w Polsce wielu lekarzom znana jest jedynie ze słyszenia. Po powrocie Beata Będzińska, bogatsza o literaturę, podręczniki i informacje, a przede wszystkim o doświadczenie i wiedzę otworzyła swą pierwszą klinikę bariatrii Saba w Łodzi. Było to w czasach, kiedy świadomość ludzi, a co gorsza wielu lekarzy była u nas tak nikła, że dla wielu z nich schudnięcie kojarzyło się z zachorowaniem. Przed sobą miała ogrom niewiedzy, którą jednak udało jej się pokonać.
Dzisiaj dr Beata Będzińska jest szefem trzech klinik odchudzania rozmieszczonych w różnych miastach Polski. Podczas swojej piętnastoletniej działalności odchudziła pacjentów na łączną wagę ponad 300 ton, jak dowodzi dokumentacja. Dziś dr Będzińska podejmuje się odchudzić każdego, kto zechce zastosować się do jej zaleceń, wielu zaś lekarzom chcącym szybko nauczyć się od niej odchudzania odpowiada:
„Potrzeba elementarnej wiedzy, aby zdobywać doświadczenia, trzeba wielu lat doświadczeń, by zdobyć wiedzę, jak leczyć otyłość”.
Redakcja
Pewna malarka opowiadała, że modę na szczupłą sylwetkę wylansował El Greco! I to zupełnie niezamierzenie! Otóż ten słynny uczeń Tycjana, współczesny Rubensowi twórca
znakomitych obrazów, cierpiał na astygmatyzm wzroku. Dlatego modelki o normalnej wtedy (czyli według naszych kryteriów – przesadnej, obfitej) tuszy, typowe dla płócien Rubensa – El Greco widział w sposób zdeformowany. I malował je tak, jak je widział, czyli jako istoty zwiewne, o silnie
wydłużonych kształtach.
W początkach naszego wieku, gdy po latach zapomnienia nastała moda na płótna El Greca – kobiety nagle zapragnęły upodobnić się do przedstawianych przez niego eterycznych istot o zwiewnych sylwetkach. I zaczęło się odchudzanie się na siłę, gubienie kilogramów za wszelką cenę – nawet za cenę zdrowia …
Minęło wiele lat, a odchudzanie się nadal „panuje”, i to coraz bardziej.
Otyłość towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, o czym świadczą wykopaliska sięgające 30-50 tysięcy lat p.n.e. Figurki i malowidła przedstawiające grubasów można spotkać w każdej kulturze, na wszystkich kontynentach. Tusza była w przeszłości utożsamiana z dobrobytem i statusem społecznym. Dopiero na początku naszego stulecia, wraz z dynamicznym rozwojem medycyny i biochemii zaczęto badać naukowo to zjawisko i dopatrywać się związku otyłości z wieloma poważnymi chorobami, takimi jak cukrzyca, dna moczanowa, choroby serca. Jednak postęp w rozumieniu otyłości jako zaburzenia przemiany energetycznej odbywał się bardzo powoli. Wolno również rozwijała się nowa dziedzina medycyny – bariatria, zajmująca się diagnozowaniem
i leczeniem otyłości.
Od kilkunastu lat jednak walka z otyłością przybrała rozmiary ogólnoświatowe. Wyniki badań naukowych i klinicznych są jednoznaczne. Otyłość jest poważną chorobą i przyczynia się do powstawania wielu innych dolegliwości, takich jak choroby układu krążenia, niewydolność trzustki,
wątroby, nerek. Podejrzewa się również, że jest jednym z czynników ryzyka zachorowania na raka. Co gorsza, na tym się nie kończy. Jeśli mamy do czynienia z nadwagą 30, 50, a często 100 kg, kościec nie jest w stanie udźwignąć nadmiernego obciążenia i dochodzi do nieodwracalnych zwyrodnień kończyn dolnych i kręgosłupa. Następstwem tego jest ograniczona zdolność ruchowa i niezdolność do wykonywania jakiejkolwiek pracy. Ponad połowa otyłych to inwalidzi. Odchudzanie się już dawno przestało być utożsamiane z kosmetyką, modą na szczupłą sylwetkę – stało się koniecznością w ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia.
Niestety, w Polsce wiedza medyczna na temat metod odchudzania się jest wciąż bardzo ograniczona. Wprawdzie półki aptekarskie uginają się od „cudownych” preparatów odchudzających, a na łamach prasy przybywa ofert reklamujących nowe, skuteczne metody, jednak niewiele one mają wspólnego z medycyną. Działanie tych środków i metod polega na „oszukaniu” żołądka, dzięki czemu można schudnąć kilka kilogramów. Nie ma to jednak nic wspólnego z leczeniem otyłości i związanych z nią powikłań. Lekarz bariatra stosuje leczenie skojarzone, które dobiera indywidualnie do każdego pacjenta. Wybór metody musi być poprzedzony dokładnym badaniem internistycznym, czasem konsultowanym z lekarzami innych specjalności.
Medyczne rozumienie otyłości rozwijało się wraz z badaniami nad przemianą energii, regulacją metabolizmu, patofizjologią powikłań. Nadwaga nie zawsze jest wynikiem obżarstwa. U wielu pacjentów otyłość jest uwarunkowana genetycznie. Istnieje również otyłość hormonalna, będąca skutkiem terapii lekami hormonalnymi, a także związana z dysharmonią organiczną układu gruczołów wydzielania wewnętrznego. Otyłości sprzyjają niektóre sytuacje życiowe, takie jak ciąża, poród, menopauza kobiet czy andropauza mężczyzn. Oczywiście, otyłość dietetyczna zwykle im towarzyszy, ale bardziej winna jest niewiedza ludzi na temat tego, co powinno się jadać, niż nadmierny apetyt.
Odchudzanie się to leczenie długotrwałe i do tego specyficzne, gdyż w czasie kuracji pacjent musi normalnie żyć. Wszelkie głodówki, izolacja od stołu i wyrzeczenia za wszelką cenę są absurdalne. Odchudzanie się polega na świadomej zmianie stylu życia, a nie na zakazach.
Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia obliczyli, że jeśli postawi się na wczesną wykrywalność chorób nowotworowych, przedłuży się życie populacji o 2 lata. Jeśli się będzie zwalczać otyłość – można je przedłużyć średnio o 4 lata. Aż 60% społeczeństwa ma problemy z nadwagą, i niestety co roku obserwuje się, że ten procent rośnie. Otyłość jest zatem chorobą społeczną i trzeba o tym głośno mówić. A my, lekarze bariatrzy, nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.
Grób sobie kopiesz nożem i widelcem
Dobrze zjeść to dewiza niemal każdego Polaka. Niestety – „dobrze” zwykle oznacza za dużo i za tłusto. Pomidorowa z kluskami, schabowy z kapustą, a na deser ciacho wciąż jeszcze stanowią podstawowe dania na naszych stołach. Polacy zjadają za dużo mięsa, chleba, ziemniaków, a za mało owoców i warzyw. Co gorsza, źle odżywia 'się nie tylko dorosła część społeczeństwa. Babcie z ochotą serwują swoim wnuczkom zupki na wywarach z mięs, z zasmażką i śmietaną, od dzieciństwa rozpychając im żołądki oraz wyrabiając złe nawyki żywieniowe. Dopiero kiedy już trudno się ruszać, otyli pacjenci szukają pomocy lekarza i oczekują cudów. Tymczasem sami sobie zapracowali na swoją tuszę.
Prawie każdy otyły, który przychodzi do mojego gabinetu, twierdzi, że prawie nic nie je. Zazwyczaj ma bierne nastawienie do terapii. Leczenia nie wiąże z koniecznością zmiany trybu życia. Myśli, że wystarczy, gdy dostanie jakiś preparat, który zmniejszy apetyt i „rozpuści” tłuszcz. Pacjent nie czuje się odpowiedzialny za swoją tuszę, nie jest zatem gotowy do poświęceń i wyrzeczeń. Nie jest też świadomy ryzyka, na jakie otyłość naraża jego zdrowie i życie.
Są dwa typy otyłości: androidalna (typu męskiego), gdy gromadzi się tłuszcz w okolicy brzusznej, i ginekoidalna (typu żeńskiego) z obwodowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej. Ta pierwsza sprzyja powstawaniu schorzeń układu krążenia. Poza tym w pokładach tłuszczu uwalniają
się kwasy tłuszczowe, które nadmiernie obciążają wątrobę. Narząd ten oprócz normalnych funkcji jest zmuszony walczyć z kwasami tłuszczowymi uwalniającymi się z własnego tłuszczu. Nie leczona otyłość tego typu może doprowadzić do marskości wątroby, a po jakimś czasie do choroby nowotworowej tego narządu. Podobnie, otłuszczone serce nie może pracować prawidłowo. Jest ściśnięte, brakuje mu przestrzeni, dochodzi do zaburzeń jego rytmu.
Otyłość prowadzi również do zaburzeń psychicznych oraz sprzyja depresji. Ludziom z nadwagą trudniej znaleźć pracę, trudniej znaleźć przyjaciół, partnera życiowego i towarzystwo. Czują się nieakceptowani przez chudą część społeczeństwa, zatem zamykają się w sobie, najczęściej w czterech ścianach, zajadając stresy smakołykami i tyjąc jeszcze bardziej. A depresja to choroba przykra i podstępna. Niby nic nie boli, a człowiek czuje się obolały, brzydki, nikomu niepotrzebny. Zaburzenia równowagi psychicznej towarzyszą częściej otyłości ginekoidalnej, czyli typu kobiecego. Kobiety tęgie, których waga przekroczyła wszelkie normy przyzwoitości, są nie tylko chore na cukrzycę, na serce, na stawy, ale cierpią na bezsenność i są bardzo nerwowe, drażliwe. Otyłość nie leczona może również doprowadzić do wylewów krwi do mózgu lub zatorów.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że kopie sobie grób nożem i widelcem. Warto się nad tym zastanowić, kiedy siadamy do kolejnej porcji kopytek z gęstym sosem zaprawianym smalcem i mąką lub kolejnej porcji tortu na deser.
Każdy człowiek, niezależnie od tego, czy ma 5, 12, czy 30 kg nadwagi, powinien zawsze kontrolować swoją tuszę i nie czekać, aż otyłość przybierze u niego dramatyczny przebieg. Granica między nadwagą a otyłością jest bardzo cienka. Im szybciej zrezygnujemy z tuczących potraw na rzecz warzyw, owoców i chudych, gotowanych mięs, tym większe mamy szanse na schudnięcie. Otyłości można zapobiegać, a tym samym nie dopuścić do powstania wielu poważnych, często kończących się śmiercią chorób.
Nie ma wątpliwości, że otyłość jest chorobą samą w sobie, którą charakteryzuje odkładanie się zbędnej tkanki tłuszczowej. Dochodzi do tego wówczas, gdy zostanie zachwiana równowaga energetyczna organizmu. Zachwianie to następuje w momencie, gdy przyjęliśmy więcej kalorii, niż ich zużyliśmy. Jest to efektem spożywania większej ilości pokarmu, niż potrzebuje organizm do prawidłowego funkcjonowania.
Otyłość najczęściej powoduje wiele innych chorób, np. nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, choroby przewodu pokarmowego, kamicę pęcherzyka żółciowego, zmiany w układzie kostno-stawowym. Większość zawałowców to osoby otyłe, a przecież choroby układu krążenia są przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów w Polsce. Prawie 70% otyłych ma nadciśnienie tętnicze.
We wszystkich programach profilaktyki chorób serca, realizowanych pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia, walka z otyłością ma znaczenie pierwszoplanowe. W państwach
skandynawskich zmieniono nawet. profil gospodarki żywnościowej. Baczną uwagę przywiązuje się do jakości produktów żywnościowych, zwłaszcza tłuszczów. Na rynku znajdują się niemal wyłącznie tłuszcze roślinne z obniżoną zawartością cholesterolu. Efekty już są. Okazało się, że po
kilku latach od chwili wprowadzenia w życie tych programów, nastąpiło zahamowanie, a w niektórych regionach Finlandii i Norwegii – spadek zachorowalności na choroby układu krążenia. Związek otyłości z tymi chorobami został dowiedziony w praktyce.
Obciążony dodatkowymi kilogramami człowiek staje się ospały, gnuśny, niechętny do pracy i angażowania się w sprawy publiczne. Liczący każdego wydanego pensa Anglicy obliczyli, że otyli kosztują społeczeństwo znacznie drożej niż chudzi. Choć żyją krócej, częściej chorują, są mniej
odporni na infekcje wirusowe i bakteryjne, częściej korzystają ze zwolnień lekarskich, są mniej wydajni w pracy. Osoby otyłe mają problemy ze sprawnym poruszaniem się. Nadmierny ciężar ciała powoduje bóle stawów, żylaki.
Otyłość jak inne ciężkie choroby trzeba leczyć przemyślaną, kompleksową kuracją dietetyczną-farmakologiczną. Odchudzanie się powinno być zawsze prowadzone pod kontrolą specjalizującego się w tej dziedzinie lekarza. Stosowanie środków odchudzających na własną rękę może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Ilość komórek tłuszczowych kształtuje się w dzieciństwie, do 4 roku życia i pozostaje niezmieniona do końca życia. Komórki te mogą się jedynie kurczyć, co ma miejsce w czasie kuracji odchudzającej. Jeśli jednak zapomnimy o tym i pofolgujemy sobie z jedzeniem, zwłaszcza wysokokalorycznych potraw, szybko wracają do postaci sprzed odchudzania.
Otyłość jest wynikiem zaburzenia równowagi podwzgórzowych ośrodków łaknienia i sytości, które znajdują się w ośrodkowym układzie nerwowym. Idealnym rozwiązaniem byłoby zadziałanie wybiórczo na te ośrodki lekiem, który hamowałby uczucie głodu. Niestety, nauka nie wymyśliła dotąd idealnego leku, choć leków anorektycznych w świecie jest sporo. Produkowane dotychczas preparaty farmakologiczne z powodu pewnych działań ubocznych muszą być wkomponowane w całość terapii, przy skrupulatnie określonych dawkach i tylko pod kontrolą lekarza.
Z punktu widzenia fizjologii otyłość może być również wynikiem niedożywienia jakościowego, co oznacza, że mimo pokaźnej tuszy, choremu brakuje niektórych składników pokarmowych, przy nadmiarze innych. Przyczyną może być nieregularne, zbyt częste odżywianie się lub spożywanie dużej ilości słodyczy, co prowadzi do uruchomienia tzw. spirali głodu. Zachodzi wówczas zjawisko dodatniego sprzężenia zwrotnego pomiędzy insuliną krążącą w nadmiarze we krwi i będącą przyczyną uczucia głodu, a pokarmem, po którego przyjęciu następuje wyrzucenie do krwi kolejnej dawki insuliny. Mechanizm powstawania spirali głodu uruchamia zatem przekarmienie.
W ostatnich latach, przy moim skromnym udziale, także w Polsce na grubasów zaczęto patrzeć pod innym kątem. Nie tylko gremia medyczne, ale zwykli zjadacze chleba wreszcie zdali sobie sprawę, że otyłość to poważna choroba prowadząca do inwalidztwa, a w wielu przypadkach także do śmierci. Grubasów jednakże wciąż przybywa, a ośrodki, gdzie mogliby się leczyć pod okiem wyspecjalizowanych w tej dziedzinie lekarzy, można policzyć na palcach jednej ręki.
Nie ma cudownych preparatów, cudownych diet ani cudownych efektów. Jest tylko jedna droga: kompleksowa terapia obejmująca zarówno ciało, jak i umysł. Porcja tortu ma 400 kilokalorii. Porcja gotowanego kurczaka z surówką tylko 300. Tortem trudno zaspokoić głód, kurczakiem można się najeść. To prosty rachunek, ale bez współpracy z pacjentem trudno go zastosować w praktyce. Dlatego trzeba go nauczyć tej „matematyki”. Niestety, to właśnie przychodzi najtrudniej.
Tak się złożyło, że nauka i nie medycyna, ale interes przyczynił się do uzyskania dowodów, w jaki sposób otyłość skraca życie. Amerykanie są ludźmi biznesu i tamtejsze firmy ubezpieczeniowe postanowiły zbadać, z jakich klientów mogą czerpać największe zyski. Oczywiste jest, że osoby, które żyją dłużej i dłużej płacą składki – przynoszą firmie większe dochody. Wprawdzie specjaliści od ubezpieczeń od dawna podejrzewali, że ludzie otyli są kiepskimi klientami, gdyż krótko płacą składki, a w przypadku przedwczesnej śmierci trzeba wypłacić wartość polisy, jednak dokładnymi danymi nikt nie dysponował. Zatem, z wrodzoną sobie skrupulatnością, podzielili klientów na trzy grupy w zależności od procentu nadwagi i obliczyli, jaka w każdej z tych grup występuje śmiertelność w porównaniu ze śmiertelnością ludzi szczupłych. Wyniki zaskoczyły ich samych. W grupie pierwszej, w której znalazły się osoby z nadwagą od 5 do 14%, śmiertelność była większa o 22%. W drugiej grupie, do której zaliczono osoby z 15-24% nadwagi, odnotowano śmiertelność wyższą o 44%. W trzeciej grupie (ponad 25% nadwagi) śmiertelność była wyższa niż u ludzi o normalnej wadze aż o 74%. Gdy przyjmiemy, że przy wadze normalnej występuje 100 zgonów, to już przy nadwadze 8 kg jest 104, przy nadwadze 12,5 kg – 107 zgonów, przy 16 kg – 115 zgonów, przy nadwadze 19 kg – 117 zgonów, przy 26 kg nadwagi – 137 zgonów, przy 32 kg – 141 zgonów, przy 45 – 168 zgonów. Tak więc wraz z przybywającymi kilogramami śmiertelność przerażająco rośnie.
Okazuje się, że otyli żyją krócej, i nie jest to tylko groźnie brzmiące hasło bez pokrycia. Szał odchudzania się nie jest jedną z mód, to walka, która ma sens, gdyż chodzi w niej o zdrowie i życie. Większość otyłych tłumaczy swoją tuszę jakąś dziwną i tajemniczą chorobą. Jeśli kuracja nie odnosi skutku, winią za to lekarzy albo swoich przodków, którzy przekazali im w genach tę chorobę. Tymczasem to skłonność do otyłości może być dziedziczona, ale sama otyłość nie. Każdy grubas zawdzięcza ją swojemu łakomstwu i nadmiarowi jedzenia.
Tabela 1
Porównanie umieralności osób otyłych
i osób o prawidłowej masie ciała (wg Stranga)
Wiek w latach | Odsetek określający umieralność wśród
(za 100% przyjęto umieralność osób o prawidłowej masie ciała) |
|
mężczyźni | kobiety | |
20–29
30-39 40-49 50–65 Nasilenie otyłości (wszystkie grupy wieku łącznie) umiarkowana znaczna |
180
169 152 131 142 179 |
134
152 150 130 142 161 |
Badania wykazały, że 95% otyłości pochodzi z przejadania się, a tylko 5% z innych przyczyn. Jeżeli natura obdarzyła nas skłonnością do otyłości, to mając tego świadomość, można swą wagę ciała regulować odpowiednim żywieniem.
Warto się w tym celu wyuczyć, jak tabliczki mnożenia, kilku ważnych przykazań.
1. Nie wyszukujmy pretekstów do kupienia porcji lodów, tłumacząc sobie, że nie jedliśmy śniadania.
2. Nie wcinajmy golonki, obiecując sobie, że w tym dniu nie zjemy już kolacji.
3. Nie tłumaczmy sobie, że tort imieninowy u koleżanki jest raz w roku.
Otyłość skraca życie, lecz groźny jest nie sam nadmiar tkanki tłuszczowej, ale wynikające z tego stanu zaburzenia w czynności wielu narządów. Ich lista jest coraz dłuższa. O związku otyłości z chorobami serca, stawów, trzustki, wątroby i nerek już mówiłam. Ostatnio coraz częściej mówi się o nowotworach. Kobiety otyłe są bardziej zagrożone rakiem trzonu macicy niż szczupłe, częściej występują u nich zaburzenia miesiączkowania, wypadanie macicy, przepuklina pachwinowa, zmiany skórne i torbiele jajników.
Otyli częściej ulegają wypadkom, gdyż są mniej sprawni ruchowo, gorzej znoszą zabiegi operacyjne, są bardziej narażeni na powikłania pooperacyjne podczas porodu i połogu, podczas urazów mechanicznych i ostrych zakażeń. Otyłość zdecydowanie zmniejsza płodność. Zajście w ciążę jest utrudnione z powodów anatomicznych i czynnościowych.
Otyli po niewielkim wysiłku odczuwają zmęczenie, duszności, kołatanie i bóle w okolicy serca, bóle i zawroty głowy, migreny. Wszystkie schorzenia towarzyszące otyłości prowadzą do inwalidztwa i nadumieralności.
„Nie wiem, jak do tego doszło” – mówi jedna z moich pacjentek. Zawsze byłam puszysta, ale w ciągu zaledwie półtora roku przytyłam prawie 16 kilogramów.
Jeśli u skłonnego do tycia człowieka liczba kilogramów zwiększa się i możemy powiedzieć, że skończyła się nadwaga i wkraczamy w otyłość, zaczyna .być groźnie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że otyłość to cena, jaką ludzkość płaci za zdobycze cywilizacji, za hamburgery, szybkie puszkowe potrawy, frytki, smażone kiełbaski w narożnym grill-barze i chipsy, które smakują, kiedy godzinami spędza się czas przed telewizorem. Niestety, gorzej ze spalaniem, tym bardziej, że Polacy nie są miłośnikami uprawiania sportów czy choćby gimnastyki po kilkanaście minut dziennie.
Jeśli chcemy dowiedzieć się, czy nasza waga jest prawidłowa, musimy odnieść ją do wzrostu, wieku, płci, rodzaju wykonywanej pracy oraz budowy ciała. Nie jest to łatwe w samoocenie, dlatego podam kilka przykładów, które pomogą nauczyć się tej sztuki.
Otyłość rozpatrujemy w systemie czterostopniowym i trzeba dodać, że czwarty jest już kalectwem. Jeśli więc kobieta w wieku 40 lat, przy wzroście 160 cm, po dwóch porodach, waży 60 kg przy prawidłowych proporcjach ciała, to przyjmujemy, że jej waga jest w normie. Jeśli natomiast ma np. grube uda przy szczupłej talii i małych piersiach, to powinna zrzucić około 5 kg i modelować proporcje. Ta sama kobieta, jeśli waży 60-70 kg, jest już w stadium nadwagi. Jeżeli jej
waga osiąga 70-80 kg, wkracza w pierwszy stopień otyłości, przy wadze 80-90 kg w drugi stopień, przy 90-100 kg w trzeci stopień otyłości. Każda nadwyżka przekraczająca 100 kg wiąże się z kalectwem, które ogranicza sprawność ruchową i jest ciężką chorobą. Dokładnej oceny swej wagi można dokonać według tabelki Broka lub Dawidowicza.
Tabela 2
Należny ciężar ciała kobiet (wg Dawidowicza 1973)
Wzrost
cm |
W wieku 15 do 25 lat |
Powyżej 25 lat |
||||
Budowa
szczupła kg |
Budowa
śr. mocna kg |
Budowa
mocna kg |
Budowa
szczupła kg |
Budowa
śr. mocna kg |
Budowa
mocna kg |
|
150 152 154 156 158 160 162 164 166 168 170 172 174 176 178 180 182 184 186 |
47,5 48,0 48,6 49,6 50,6 51,8 53,0 54,1 55,3 56,5 57,9 59,3 60,5 61,7 63,1 64,1 65,3 66,2 67,1 |
50,0 50,5 51,2 52,2 53,3 54,5 56,8 57,0 58,2 59,5 61,0 62,4 63,7 65,0 66,4 67,5 68,7 69,7 70,6 |
52,5 53,0 53,8 54,8 56,0 57,2 58,6 59,9 61,1 62,5 64,1 65,5 66,9 68,3 69,7 70,9 72,1 73,2 74,1 |
48,4 49,0 49,8 50,6 51,8 52,8 54,1 55,3 56,4 57,7 59,2 60,4 61,7 62,9 64,2 65,3 66,4 67,4 68,3 |
51,0 51,6 52,4 53,3 54,5 55,6 57,0 58,2 59,4 60,7 62,3 63,6 64,9 66,2 67,6 68,7 69,9 71,0 71,9 |
53,6 54,2 55,0 56,0 57,2 58,1 59,9 61,1 62,2 63,7 65,4 66,6 68,1 69,5 71,0 72,1 73,4 74,6 75,5 |
Tabela 3
Należny ciężar ciała mężczyzn (wg Dawidowicza 1973)
Wzrost
cm |
W wieku 15 do 25 lat |
Powyżej 25 lat |
||||
Budowa
szczupła kg |
Budowa
śr. mocna kg |
Budowa
mocna kg |
Budowa
szczupła kg |
Budowa
śr. mocna kg |
Budowa
mocna kg |
|
150 152 154 156 158 160 162 164 166 168 170 172 174 176 178 180 182 184 186 188 190 |
50,7 51,7 52,3 52,9 53,7 54,7 56,1 57,2 58,2 59,8 61,1 62,4 63,8 65,2 66,6 68,2 70,2 72,0 73,7 75,9 77,6 |
53,4 54,3 55,0 55,7 56,5 57,6 59,1 60,2 61,4 62,9 64,3 65,7 67,2 68,6 70,1 71,8 73,9 75,8 77,6 79,9 81,7 |
56,1 56,9 57,8 58,5 59,3 60,5 62,1 63,2 64,5 66,0 67,5 69,2 70,6 72,0 73,7 75,4 77,6 79,6 81,5 83,9 85,8 |
52,8 53,6 54,3 55,2 56,2 57,4 58,5 59,6 60,8 62,2 63,6 65,2 66,5 67,9 69,3 70,8 72,2 73,9 75,1 76,3 77,5 |
55,6 56,4 57,2 58,1 59,2 60,4 61,6 62,7 64,0 65,5 67,0 68,6 70,0 71,5 73,0 74,5 76,0 77,8 79,1 80,3 81,7 |
58,4 59,2 60,1 61,0 62,2 63,4 64,7 65,8 67,2 68,8 70,4 72,0 73,5 75,1 76,7 78,2 79,8 81,7 83,1 84,3 85,9 |
Tabela 4
Wskaźnik Broka, płeć żeńska, wartości średnie (wg Riesa i współpracowników)
Wiek (lata) | Wzrost (cm) | Masa ciała (kg) | Poprawka wynikająca
z różnic wieku |
6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20-24 25-29 30-34 35-39 40-44 45-49 50-54 55-59 60-64 65-69 70-74 75-79 80-84 85-89 |
121,5 124,5 128,5 134,5 140,5 144,5 152,0 156,5 159,5 160,5 160,5 161,0 162,0 162,5 163,5 161,5 160,5 160,5 160,0 159,0 158,5 157,5 156,0 155,0 154,0 153,0 151,5 150,0 |
22,0 24,5 27,0 29,5 34,5 37,0 43,0 47,5 51,5 53,5 55,5 55,5 57,0 58,5 59,5 61,5 64,0 67,0 68,5 69,0 70,0 70,0 69,0 67,5 66,0 62,5 60,0 55,0 |
+ 0,5 kg ± 0,0 -1,5 – 5,0 – 6,0 – 7,5 – 9,0 – 9,0 – 8,0 – 7,0 – 5,0 – 5,5 – 5,0 – 4,0 – 4,0 ± 0,0 + 3,5 + 6,5 + 8,5 + 10,0 + 11,5 + 12,5 + 13,0 + 12,5 + 12,0 + 9,5 + 8,5 + 5,0 |
Tabela 5
Wskaźnik Broka, płeć męska, wartości średnie (wg Riesa i współpracowników)
Wiek (lata) | Wzrost (cm) | Masa ciała (kg) | Poprawka wynikająca
z różnic wieku |
6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20-24 25-29 30-34 35-39 40-44 45-49 50-54 55-59 60-64 65-69 70-74 75-79 80-84 85-89 |
122,0 125,5 129,5 136,5 141,5 145,5 151,5 158,0 164,5 169,5 173,5 173,5 174,5 174,5 175,0 174,0 172,5 172,5 171,5 171,5 169,5 158,5 167,0 166,5 165,5 164,5 163,0 161,0 |
22,5 25,0 28,0 32,5 33,0 37,0 41,0 46,5 52,5 58,0 62,5 64,5 66,5 67,0 70,0 73,0 74,5 75,0 76,0 76,5 74,5 74,5 72,0 71,5 69,5 68,0 66,5 65,5 |
+ 0,5 kg -0,5 -1,5 – 4,0 – 8,0 – 8,5 – 10,5 – 11,5 – 12,0 – 11,5 – 11,0 – 9,0 – 8,0 – 7,5 – 5,5 – 1,0 + 2,0 + 2,5 + 4,5 + 5,0 + 5,0 + 5,0 + 5,0 + 5,0 + 4,0 + 3,5 + 3,5 + 4,5 |
Niestety, kilogramy nie biorą się z nieba, czyli z niczego. Powszechnie mówi się, że otyłość powodują czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. Do tych pierwszych lekarze zaliczają element dziedziczny, z tym że możemy otrzymać w spadku po przodkach tylko skłonność do otyłości, a nie samą otyłość. Badania potwierdzają tę zasadę. Krewnych łączą nie tylko wspólne cechy dziedziczne, ale nawyki żywieniowe, styl życia, słowem – wspólne środowisko. Można dziedziczyć choroby, które powodują otyłość wtórną, np. cukrzycę.
Do czynników wewnętrznych lekarze zaliczają także czynnik hormonalny, który uaktywnia się w wieku pokwitania, w okresie poporodowym, podczas klimakterium. W grupie tej znajduje się też czynnik genetyczny, gdy ciężar ciała zapisany jest w genach, oraz nerwowy, gdy w ośrodku kory mózgowej powstają zaburzenia odczuwania sytości i głodu. Często, zwłaszcza u kobiet, otyłość może powstać na tle emocjonalnym, w sytuacji rozpaczy, rezygnacji, długotrwałego stresu. Jedzenie staje się wówczas rekompensatą.
Otyłość zewnątrz pochodna może być wywołana przez zmniejszoną aktywność ruchową lub całkowity jej brak, nadmierne odżywianie się, zmianę standardu życia. Często rozwija się pod wpływem otoczenia, które kształtuje zwyczaje, tradycje i nawyki żywieniowe. Wiadomo, że to, co znajduje się na stole, zależy od nas samych. Dotyczy to również ilości pokarmów.
Tabela 6
Skala oceny stopnia powściągliwości
w spożywaniu pokarmów
1. Czy i jak często postępujesz według przypisanej diety?
2. Ile wynosi największa (w kg) utrata masy ciała, jaką uzyskałeś w ciągu miesiąca w ostatnich dwóch latach? 3. Ile wynosi twój największy przyrost masy ciała w ciągu tygodnia? 4. Jakie są wahania masy ciała w ciągu tygodnia? 5. Czy zmiana twojej masy ciała o 0,5 kg w ciągu tygodnia wpływa na sposób życia? 6. Czy jadasz sam? 7. Czy myślisz i uczysz się o pożywieniu? 8. Czy budzi się w tobie „poczucie winy” po spożyciu nadmiernego ilościowo posiłku? 9. Czy masz świadomość, jaki rodzaj pokarmu spożywasz? 10. Ile kilogramów powyżej tej wielkości masy ciała, jaką uznajesz za pożądaną dla siebie, ważyłeś wtedy, kiedy twoja masa ciała była największa? |
Z obserwacji lekarzy wynika, że otyłość z powodów wewnętrznych zdarza się rzadziej i musi być leczona we współpracy endokrynologa i bariatry. Częściej występują oba rodzaje otyłości łącznie. Najczęściej jednak przyczyna choroby tkwi w przejadaniu się, czyli dostarczaniu organizmowi większej ilości kalorii, niż jest on w stanie spalić.
Moja długoletnia praktyka lekarska potwierdza te obserwacje. U 70% pacjentów, którzy zgłosili się do mnie w ciągu ostatnich kilku lat, przyczyną otyłości było obżarstwo. Osoby, które jedzą mało, a mimo to tyją, należą do rzadkości i wymagają dogłębnej diagnostyki oraz złożonej kuracji, także pod kierunkiem endokrynologów i bariatrów. Otyłość może być też skutkiem ubocznym działania leków hormonalnych, podawanych np. już w dzieciństwie w leczeniu schorzeń reumatycznych, astmy, przewlekłych bronchitów, niepłodności kobiet i impotencji mężczyzn.
– Gdzie się podziała moja zgrabna sylwetka sprzed lat, ani się przyzwoicie ubrać, ani gdzieś wyjść i pokazać ludziom. Mam dopiero 45 lat, a czuję się jakbym miała o wiele więcej – zwierza się jedna z moich pacjentek. Jest załamana swoją tuszą, a takich jak ona jest w Polsce prawie połowa wszystkich kobiet w średnim wieku.
W leczeniu otyłości mają znaczenie dwa aspekty – zdrowie fizyczne i samopoczucie psychiczne. Niestety, zarówno jedno, jak i drugie otyłe kobiety mają w fatalnym stanie. Wygląd sylwetki jednak zależy nie tylko od wzrostu i wagi, ale od budowy kośćca, rozwoju mięśni, proporcji ciała, sprawnego poruszania się. Powszechnie uznawanych wzorców nie należy zatem traktować zbyt dosłownie i popadać w nieuzasadnione kompleksy. Z drugiej strony jednak trzeba
pamiętać, że wraz z wiekiem rośnie tendencja do tycia. Niestety, wśród Polek wciąż pokutuje błędny pogląd, że im starsza kobieta, tym więcej może ważyć, gdyż tusza jest przywilejem wieku. Wzrost ciężaru ciała obserwujemy najczęściej pomiędzy 25 a 40 rokiem życia i wówczas mamy do czynienia z nadwagą. Po czterdziestce występują już wyraźne objawy otyłości.
Dr Maurin, specjalista w dziedzinie leczenia otyłości, dzieli sylwetki kobiece na różne typy. Poza sylwetką o wadze i wymiarach prawidłowych, do mieszczących się w normie zalicza również typy sylwetek o dość znacznych odchyleniach in plus i in minus, czyli z pewną nadwagą i niedowagą. Jego zdaniem kryterium jest harmonia kształtów, oczywiście przy nieprzekraczaniu pewnych granic wagi. Nie można wszystkiego sprowadzać do standardów, obowiązujące w tej
sprawie reguły mają swoje „widełki”. Natura rządzi się własnymi prawami i zmienianie jej na siłę może jedynie zepsuć efekt.
Nie ma dwóch jednakowych kobiet, nawet jeśli wybierzemy najzgrabniejsze i ustawimy je dla porównania w rządku. Są kobiety wysmukłe, o proporcjonalnych kształtach, najczęściej o małej wadze graniczącej z chudością. Zalicza się je do kategorii „bardzo szczupłych”. Inną grupę stanowią kobiety określane jako „szczupłe” i zalicza się do nich osoby o budowie harmonijnej, zgrabne, zwinne. Mianem „prawidłowych” określa się kobiety prawidłowo zbudowane, o właściwych wymiarach. Do czwartej grupy należą panie o zaokrąglonych kształtach. Niejednokrotnie mają one tzw. grubą kość, są silnie umięśnione, jędrne, z wagą nieco wyższą od prawidłowej. Kobiety te są określane jako „dość tęgie”. We wszystkich tych przypadkach zmiana wagi ciała może jedynie zburzyć harmonię budowy, można bowiem utyć lub zeszczupleć w miejscach najmniej pożądanych. Utrata wagi ciała najbardziej widoczna jest u kobiet w górnej części korpusu, co ma związek ze zmniejszeniem i zwiotczeniem piersi. Zdarza się również, że podczas tycia niepotrzebnie powiększa się obwód łydek, co psuje kształt nóg. Harmonijna budowa, przy wadze nieco mniejszej lub większej, jest zawsze najbardziej korzystna i nie należy jej zmieniać.
Kobiecie w wieku 40-50 lat, która ma nadwagę, często wydaje się, że już za późno, żeby coś z tym zrobić. Tymczasem właśnie w tym okresie życia zachowanie dobrej sylwetki ma niebagatelne znaczenie dla zdrowia i samopoczucia psychicznego. Jest to czas zbliżania się klimakterium, manifestujący się różnego rodzaju dolegliwościami, takimi jak np. osteoporoza, zaburzenia rytmu serca, snu i brak równowagi emocjonalnej. Kobiecie szczupłej łatwiej przetrwać ten okres, otyłość jest dla jej organizmu i psychiki dodatkowym balastem.
Na przestrzeni wieków zmieniały się normy wagi i proporcji ciała kobiecego. W starożytności kobieta miała ważyć 64 kg, obwód biustu i bioder miał wynosić 91 cm, a talii – 70 cm. W średniowieczu obowiązywała moda na „szczuplaki” o wadze 45 kg, obwodzie w biuście 79 cm, w talii – 62 cm, a w biodrach 87 cm. W wieku XVI zmieniły się gusty i proporcje kobiecej sylwetki. Waga powinna była wynosić 57 kg, obwód w biuście 88 cm, w talii – 67 cm, w biodrach 89 cm. Wiek XVII przyniósł modę na bujne i okrągłe kształty „rubensowskie”. Ideał urody kobiecej
powinien ważyć 70 kg, obwód biustu wynosił 98 cm, talii 72, a bioder 110 cm. W wieku XVIII przebrzmiała moda na grubaski, a wiek XIX znów preferuje kobiety szczupłe, o taliach jak osy.
Jak na wszystko, tak i na kobiece kształty przychodzi moda i mija, Jednak obecnie coraz więcej do powiedzenia w tych sprawach ma medycyna, która zaczyna dyktować, jaką sylwetkę powinna mieć kobieta zdrowa i piękna.
W klinikach bariatrii Saba odchudza się przede wszystkim przeciętne Polki i Polaków, chociaż w gronie pacjentów znajdują się także gwiazdy polskiej estrady, filmu, telewizji i teatru. Ich nazwisk nie będziemy ujawniali, chociaż wystarczy popatrzeć na tych artystów, którzy są, ja raczej byli mniej lub bardziej otyłymi, a łatwo będzie domyśleć się, u kogo stracili zbędne kilogramy. Ci, którzy ich jeszcze nic stracili i pewnie nie stracą to wyjątkowo niesystematyczni i niezdolni zapanować nad swoją słabością pacjenci.
Polskie społeczeństwo wszelako i tak jest bardziej zapatrzone na Joan Collins, Lindę Ewens czy Oprah Winfrey i z większym sentymentem i zainteresowaniem czyta wszystko na temat Giny Lollobrigidy czy Brigitte Bardot aniżeli Maryli Rodowicz czy Danuty Rinn …
Po rewelacyjnych wynikach badań lekarskich w Sabie i spojrzeniu w lustro byłe grubaski i byłe grubasy mogą sobie śmiało rzec: „A myślałam/myślałem, że już nigdy nie będę mogła/mógł powiedzieć spoglądając na wizerunki największych gwiazd: «I ty możesz tak wyglądać».
Joan Collins, Alexis z „Dynastii” nie potrafi żyć bezczynnie, chociaż mogłaby sobie na ,to pozwolić, otrzymując za rolę w filmie miliony dolarów. Trenuje i trenuje, ćwiczy formę i kondycję. Ma nawet swojego prywatnego trenera, specjalistę od ciał gwiazd Hollywoodu. To, że od lat jest w tak znakomitej formie, zawdzięcza ciężkiej pracy nad sobą. A ciężka praca jest niezbędna, aby zachować dobrą formę i Joan doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jest mądrą kobietą. Jeśli ktoś myśli, że może dobrze wyglądać jedynie dzięki wielkim ilościom pudru, oszukuje sam siebie.
Collins jest szczupła, wiotka, niewysoka, szalenie zgrabna i piękna. Je trzy posiłki dziennie, ogranicza spożywanie wołowiny, zjada sporo warzyw i owoców. Codziennie wypija szklankę mleka i połyka tabletkę multiwitaminy. Wie, że chudnąc lub utrzymując stałą wagę, nie może stracić zdrowia, i dba o to jak nikt!
Oprah Winfrey, wielka czarna gwiazda dziennikarstwa amerykańskiej telewizji była mocno otyła. Nie było w niej nic oszałamiającego. Była sfrustrowana swoją tuszą. Ale ludzie lubili tę sympatyczną, elokwentną, grubą kobietę, Rozumieli ją i ona rozumiała ich. Ona martwiła się o swoją wagę i oni o swoją. Kiedy zdobyła fortunę, postanowiła „mienić się zewnętrznie. Żyjąc tylko na płynach proteinowych schudła 30 kg!
Stała się atrakcyjna. Wielkie oczy, gęste, aksamitne włosy, namiętne usta. Ale wielokrotnie powracała do dawnej wagi i wtedy wołała: „Mam dość odchudzania się. Jestem gruba i co z tego!?”
Spójrzmy teraz na bodajże najsłynniejszą w świecie gwiazdę włoskiego kina – Ginę Lollobrigidę (jedną z najpiękniejszych kobiet świata), która wciąż czaruje fantastyczną urodą i figurą (90-60-85). Jak każda kobieta ulega pokusom i wówczas nie potrafi sobie odmówić smakołyków, oczywiście dających o sobie znać podwyższoną wagą. Ale zaraz potem Gina bierze się w karby, stosuje dietę i obowiązkowo codzienną gimnastyką i waga wraca do normy.
A oto dieta Giny Lollobrigidy: na czczo szklanka chłodnej wody z sokiem z połowy cytryny. Śniadanie – filiżanka kawy lub herbaty z sacharyną lub innym sztucznym środkiem słodzącym. Około godziny 10.00 – 30 g ciemnego pieczywa (chleb chrupki) i szklanka soku pomarańczowego. Obiad – stek (150 g) smażony bez tłuszczu (grill), o godz. 16.00 znów 30 g ciemnego pieczywa lub sucharka ze szklanką soku pomarańczowego, a wieczorem stek. Tę dietę stosuje nie częściej niż dwa dni pod rząd.
A oto jeszcze jedna rada aktorki: jeśli kobieta pragnie się podobać i być kochaną, winna codziennie stawać na wadze! Brigitte Bardot, supergwiazda filmu francuskiego, odkąd skończyła 50 lat, rzadko przegląda się w lustrze. A kiedy patrzy, nie dostrzega zmarszczek. Potrzebuje już okularów. Nie myśli o chirurgii plastycznej. To nie dla niej, bo ma temperament nastolatki. Tańczy, gra na gitarze. Nigdy nie włożyłaby maski z betonu. Mówi: „Kiedyś musiałam być tylko piękna, dziś jestem bardziej wzniosła. Chciałabym mieć 30 lat, ale jednocześnie mówię sobie: czas upływa, lecz dobrze jest żyć, chociaż ciężko się starzeć. Witam trzeci wiek!” Bardot nie stosuje specjalnej diety, ale też nigdy się nie przejada. Ma sporo pracy z podopiecznym zwierzyńcem w Saint Tropez, gdzie utrzymuje dużą menażerię (10 psów, 40 kotów, klacz, kilka kóz i kury). Śniadanie zwykle zjada w łóżku, po nim kąpie się przy zapalonych świecach, którymi otoczona jest wanna.
Nie jada potraw z mięsa, jest wegetarianką i może w tym tkwi tajemnica jej fascynującej wciąż figury?
Masz kompleksy? Denerwują Cię fałdy na brzuchu, drugi podbródek i zbędne centymetry w biodrach? Zazdrościsz smukłych sylwetek hollywoodzkim gwiazdom? Jeżeli Twoja nadwaga sięga nie więcej niż kilka kilogramów powyżej normy – popróbuj sama. Jeżeli jesteś bardziej otyła, musisz już skonsultować się z lekarzem – bariatrą. Oto zalecenia amerykańskich gwiazd:
Jedz tylko trzy posiłki dziennie. Codziennie wypijaj szklankę chudego mleka. Unikaj śmietany, masła, oliwy, sosu vinaigrette, sosów, tłustych ryb, deserów śmietankowych oraz wszystkich serów z wyjątkiem chudego białego i edamskiego.
W minimalnych ilościach są dopuszczalne: sernik, kotlety wieprzowe, smażone krewetki, owoce awokado, migdały, orzechy, magnez, musztarda. W nagrodę wolno jeść galaretki, kisiel, dżem, sos pomidorowy oraz … pić wino.
A oto dieta:
Śniadanie: naleśniki lub grzanki z dżemem.
Lunch: pieczony ziemniak z konserwowym groszkiem, kanapki bez masła czy margaryny, za to z sałatą, ogórkiem, pomidorem, cebulą, pieprzem.
Obiad: melon, „czysta” zupa lub pół grejpfruta, porcja chudej ryby gotowanej na parze, na grillu lub w kuchni mikrofalowej z gotowanymi na parze warzywami lub kurczak w curry z ryżem, albo indyk z sosem żurawinowym, ziemniaki, warzywa.
Deser: pieczone jabłko z jogurtem lub brzoskwinie gotowane w czerwonym winie.
Dietę można stosować przez tydzień.
Smacznego!
– Wie pani, nie tylko o ten bęc chodzi, chociaż to poważny problem, nie mogę przez niego zawiązać sznurowadeł. Mam nadciśnienie, miażdżycę i jak nie schudnę, to pójdę do piachu. Żona też na mnie patrzy krzywym okiem. – Takie i podobne w treści słowa słyszę bardzo często od mężczyzn, którzy przychodzą do mnie leczyć się z otyłości.
Mężczyźni przeważnie tyją po rzuceniu palenia, po wyjściu z wojska, po ślubie, stabilizacji życia, jak również po zakupie samochodu. Tylko pozornie znoszą lepiej od kobiet nadmiar kilogramów. Statystyki mówią, że wcześniej umierają, przeważnie na zawał, a im większa nadwaga, tym większe powikłania i ryzyko wystąpienia chorób serca.
Otyłość jest znacznie groźniejsza w skutkach u mężczyzn niż u kobiet. W normalnych warunkach tłuszcz nie przekracza 12% ciężaru ciała dorosłych mężczyzn i 15% kobiet. O otyłości mówimy wówczas, gdy masa tkanki tłuszczowej przerasta te wielkości. Niestety, u otyłych mężczyzn masa tkanki tłuszczowej znacznie odbiega od tych norm i, co gorsza, gromadzi się warstwami w części brzusznej, podpychając przeponę ku górze i zmniejszając tym samym przestrzeń między przeponą a sercem. Serce zmuszone jest do zmiany pozycji i staje się mniej wydolne. Czyli już sam mechanizm występowania otyłości androidalnej, charakterystycznej dla mężczyzn, stanowi poważne zagrożenie chorobą serca.
Otyłość powoduje u mężczyzn również poważne zaburzenia metaboliczne. Panowie z brzuchem mają przeważnie podwyższony poziom cholesterolu, przez co są podatni na miażdżycę, Obserwuje się u nich podwyższony poziom cukru we krwi, stłuszczenie wątroby, kamicę żółciową. Cechą typową otyłości jest przerost, czyli powiększenie się objętości komórek tłuszczowych. Te powiększone komórki są oporne na działanie insuliny, hormonu, który spełnia pierwszoplanową rolę w procesie przemiany materii. Także mięśnie człowieka otyłego słabiej reagują na insulinę.
Brzucha trzeba się jak najszybciej pozbyć i nie jest to wyłącznie sprawa przystojnego wyglądu, choć grubi mężczyźni nie podobają się kobietom. Dane dotyczące umieralności, jakie wynikają z badań prowadzonych przez amerykańskie firmy ubezpieczeniowe, jasno wskazują, że wśród otyłych mężczyzn dominuje umieralność na choroby układu krążenia, choroby nerek, cukrzycę. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że zmniejszenie nadmiaru masy ciała przyczynia się do złagodzenia nadciśnienia tętniczego, hipercholesterolemii lub hipertrójglicerydemii w przebiegu otyłości.
Miażdżyca rozwija się już w dzieciństwie. Badania żołnierzy amerykańskich, którzy zginęli w wojnie w Wietnamie, udowodniły, że 70% tych młodych mężczyzn w wieku około 22 lat miało zmiany w aorcie i w tętnicach wieńcowych. Przez lata choroba rozwija się skrycie, a jej objawy dają o sobie znać dopiero między 40-50 rokiem życia i później. Powstawaniu miażdżycy sprzyja wysoki poziom cholesterolu we krwi, nadciśnienie tętnicze, niska aktywność fizyczna i otyłość. Wszystkie te choroby wynikają z nieprawidłowego odżywiania się. W Polsce wciąż pokutuje błędne przekonanie, że mężczyzna musi dobrze zjeść. Ale „dobrze” oznacza zazwyczaj dużo i treściwie. Mężczyźni są mniej otwarci na wszelkie próby zmiany diety niż kobiety. Bardzo trudno zrezygnować im z bekonu czy golonki na rzecz chudego sera, gotowanej wołowiny i surówek. Trudno im także zamienić butelkę piwa na wodę mineralną lub naturalny sok owocowy, a piwo w znacznym stopniu przyczynia się do rozrostu tkanki tłuszczowej w okolicy brzusznej. Niestety, w ich przypadku pozbycie się nadwagi czy też leczenie otyłości to często sprawa życia i śmierci.
– Jak się urodziło, wcale nie chciało jeść; co myśmy wyczyniali, żeby to nasze dziecko jakoś wyglądało. Babcia załamywała ręce, mówiła, że to wszystko przez te książki, że trzeba dziecko karmić na siłę, bo inaczej się rozchoruje z niedożywienia. A teraz nasza mała ma 6 lat i waży prawie dwa razy tyle, ile powinna.
Wielu rodziców dąży do tego, aby ich dziecko było koniecznie tłuste. Wydaje im się wówczas, że jest bardziej odporne na infekcje, nie grozi mu anemia, krzywica i wiele innych chorób wieku dziecięcego. Tymczasem jest odwrotnie. Pyzata buzia, rumiane policzki i wałeczki tłuszczyku na ciele wcale nie muszą być oznaką zdrowia, a w dziecięcym okresie życia często ma swój początek otyłość, z którą tak trudno sobie poradzić w wieku późniejszym. Tym bardziej, że dzieci rodzą się różne. Niektóre od urodzenia są żarłokami i łakomczuchami, a niektóre są niejadkami i grymaszą nad każdym posiłkiem. Mądra matka powinna zadbać, aby dziecko było racjonalnie odżywiane, by w posiłkach nie zabrakło wszystkich elementów niezbędnych mu do prawidłowego rozwoju. Nie wolno jednak dziecka przekarmiać. Jeśli dziecko jest zdrowe i silne, niech jada ile chce, nawet jeśli jest bardzo szczupłe. Nie wolno natomiast wmuszać dziecku posiłków, gdyż wiąże się to z rozpychaniem żołądka.
Jak już mówiliśmy, ilość tkanki tłuszczowej kształtuje się około 4 roku życia i już się nie zmienia. Każda matka powinna zatem wiedzieć, że raz zbudowana tkanka tłuszczowa nigdy nie ginie, lecz tylko „zasusza” swoje komórki i czeka na okazję, aby zwiększyć swoją objętość. W pewnych okolicznościach, tzn. w sytuacji, kiedy organizm dostanie więcej kalorii, niż jest w stanie spalić, te „rezerwowe” komórki zaczynają niebezpiecznie pęcznieć. Nawet drobne nadwyżki kaloryczne uruchamiają ten mechanizm i dziecko zaczyna gwałtownie tyć.
Wpychanie dziecku na siłę potraw, żeby lepiej wyglądało, jest ukręcaniem bata na jego własną skórę; przez całe życie będzie ono ponosiło konsekwencje ukształtowanych w dzieciństwie złych nawyków żywieniowych. Nieświadome. Będzie jadło więcej i więcej, aż w końcu niezbędna stanie się pomoc
Tabela 7
Dieta zapobiegająca otyłości w wieku dziecięcym
1. Żadnych słodyczy: czekolady, cukierków, lodów, orzechów itd.
2. Żadnych słodkich napojów: kakao, coca-coli, lemoniady. 3. Mało produktów mącznych: ziemniaków, klusek, chleba. 4. Umiarkowane ilości tłuszczu. 5. Dużo białka: jaja, mięso, chuda wędlina, twaróg, ser, jogurt, chude mleko. 6. Dużo sałaty i jarzyn. 7. Normalne ilości owoców: głównie grejpfruty, arbuzy, truskawki, porzeczki, jabłka. 8. Zamiast cukru – sacharyna. |
lekarza. Zresztą w ten sposób nie tylko rozpycha się żołądek, który ciągle „woła jeść” i prowokuje do nadwagi, ale też takie dziecko nieprawidłowo się rozwija. Trzeba pamiętać, że podstawowym budulcem komórek jest białko. Słodkie bułki, budynie, gęste zupki, słodycze i ziemniaki, którymi mamy napychają swoich milusińskich, to węglowodany. Jeśli dojdzie do zaburzenia równowagi węglowodanów i białka, może dojść również do zahamowania wzrostu dziecka. Białko jest także niezbędne do wytwarzania ciał odpornościowych organizmu. Często rodzice dziwią się, że ich dorodnie wyglądający grubasek jest ciągle zasmarkany, kaszlący, słowem – zainfekowany. Poza tym grube dziecko szybciej się poci, zatem gorzej znosi zmiany temperatury otoczenia, co również sprzyja przeziębieniom. Białko, jako niezbędny do życia składnik, powinno zawsze przeważać w diecie nad węglowodanami. Matka musi wiedzieć, czym karmić swoje dziecko i w jakich ilościach. Należy też kontrolować wagę ciała dziecka i porównywać z tabelami dla wieku, wzrostu, płci. Jeśli w dzieciństwie matki zadbają o prawidłową wagę dziecka, tym mniej będzie dorosłych otyłych. Ideałem zdrowia jest dziecko szczupłe, ale silne. Im truniej jest na takim dziecku tkanki tłuszczowej, lepiej, gdyż sprzyja to prawidłowemu rozwojowi mięśni i kośćca.
Istnieje jeszcze psychologiczny aspekt problemu. Grube dzieci są mniej sprawne fizycznie i podczas zabaw rówieśnicy wyśmiewają się z nich. W grupie zawsze pełnią rolę ciamajdów, co nie pozostaje bez wpływu na ich rozwój psychiczny. W obawie przed wyśmianiem z czasem zaczynają
się odsuwać od grupy, alienować, mają poczucie niższości. Z tym bagażem nieprzyjemnych doznań psychicznych wejdą w dorosłe życie. Niestety, z moich obserwacji wynika, że takie osoby mają później także problemy w kontaktach z ludźmi, z nawiązywaniem przyjaźni, są często samotne.
– Taka ładna dziewczyna, wartościowa, dobrze się uczy, ale ciągle siedzi w domu, nie ma koleżanek, kolegów, a o chłopaku to nawet nie ma co marzyć – mówi do mnie matka siedemnastoletniej Izy. Dziewczyna, gdy przyszła do mojego gabinetu, ważyła prawie 90 kg i była w nie najlepszym stanie psychicznym.
Okres pokwitania jest dla osób skłonnych do otyłości szczególnie niebezpieczny; dotyczy to zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Hormony zaczynają dawać o sobie znać, a to sprzyja różnorodnym zaburzeniom, które w połączeniu z nieodpowiednim odżywianiem się mogą prowadzić do nadwagi i do otyłości. Wiele dziewcząt i chłopców wchodzi w okres pokwitania już z bagażem z dzieciństwa, z ukształtowanym nadmiarem tkanki tłuszczowej. Problemy z tuszą zaczynają się już około 10 roku życia. Wtedy dziecko zaczyna silniej odczuwać swoją odrębność i wyobcowanie ze środowiska. Normalna waga dziewczynki w tym wieku przy wzroście 133 cm wynosi 31,2 kg, chłopca – przy wzroście 135 cm – wynosi 31,4 kg.
Już w tym momencie, jeśli dziecko jest ruchliwe, nie jada zbyt wiele, a ma kilka kilogramów nadwagi, warto zasięgnąć porady lekarza. Nadwaga kończy się na granicy 5-7 kg i jeśli
przegapi się ten moment, mamy już do czynienia z otyłością, którą bezwzględnie trzeba leczyć.
Kiedy otyłe maluchy stają się nastolatkami, pojawiają się jeszcze większe problemy i kompleksy. Skrępowane swoją tuszą grubasy są wiecznie zaspane, spocone, zaziębione. Dramatem jest wyjście na plażę. Na potężnych udach i brzuchu pojawiają się rozstępy, a ciało trzęsie się przy każdym ruchu niczym galareta. Otyłe dziewczęta i chłopcy zawsze stoją z boku, są niepewni siebie, nie wierzą w swoje siły. Zahamowania te pogłębiają się i w końcu grubasy mają kłopoty z nawiązaniem pierwszej przyjaźni czy miłości, słowem – są przegrani już na starcie.
Problemy nastolatków z tuszą często tłumaczy się zaburzeniami hormonalnymi. Tymczasem statystycznie rzecz biorąc to tylko nikły odsetek. Na ogół dzieje się odwrotnie. To zbytnie przekarmianie wywołuje powikłania natury endokrynologicznej. U dziewcząt z nadmierną wagą rozwój płciowy jest zwykle opóźniony, miesiączki pojawiają się później i są nieregularne. Częstą konsekwencją otyłości w wieku pokwitania jest niepłodność w wieku dojrzałym.
U otyłych chłopców zaburzenia hormonalne prowadzą do wydzielania nadmiernej ilości hormonów płciowych żeńskich. Te zaś są przyczyną patologicznego rozrostu gruczołów piersiowych i niedorozwoju narządów płciowych. Tłuszcz deformuje sylwetkę, postura z czasem staje się kwadratowa. Jeszcze raz powtarzam: te procesy mają swoje źródło we wczesnym dzieciństwie, choć zaczyna się tak niewinnie, od mącznych zupek, tłustych i słodkich ciastek lub czekoladek.
Z otyłością dzieci w wieku szkolnym trzeba walczyć tak samo jak z otyłością ludzi dorosłych. Rodzice jednak najczęściej uważają, że odchudzanie się w czasie, gdy organizm dziecka znajduje sic jeszcze w fazie wzrostu, może mu uszkodzić. Są to obawy na wyrost. Jeśli kuracja będzie prowadzona pod kontrolą lekarza, dziecku nie może stać się nic złego, Dieta zalecona przez specjalistę musi uwzględniać wszystkie potrzeby organizmu, eliminując jednocześnie to, co szkodliwe. Niektórzy rodzice próbują odchudzać swoje dzieci na własną rękę, stosując drakońskie diety, o których wyczytali w prasie. W żadnym wypadku nie wolno tego roblć. Otyłość jest chorobą i jak każde inne zaburzenie funkcjonowania organizmu musi być leczona przez lekarza.
Ostatnio wśród nastolatków nastała moda na odchudzaniu się. W moim gabinecie coraz częściej pojawiają się dziewczęta o prawidłowych sylwetkach, z którymi rodzice nie mogą sobie poradzić, usiłując przekonać je do normalnego odżywiania się. Głodują nawet te bardzo chude. Wynikiem takiego postępowania jest osłabienie, a nawet wycieńczenie. Były przypadki omdleń, a u wielu dziewcząt głodowanie doprowadziło do poważnych chorób – anoreksji lub faz naprzemiennych anoreksja/bulimia. Używając swego autorytetu lekarza, staram się udowodnić im, że nie mają powodów do odchudzania się. Intensywne, nie uzasadnione głodówki niszczą urodę, a stawianie sobie za wzór słynnych modelek nie ma sensu.
Dziewczętom z nadwagą kilku kilogramów wystarczy zmiana trybu życia, więcej ruchu, sportu, aktywności i zrezygnowanie z „grzeszków” żywieniowych – czekolady, chipsów i hot dogów z ulicznych budek. Stanowczo odradzam nierozsądne „cudowne” diety – np. jedzenie tylko jabłek albo picie mleka. Po zastosowaniu takiej diety jest się lżejszym na krótko, po powrocie do normalnego odżywiania się następuje powrót do poprzedniego stanu, a bywa nawet, że przyrost tkanki tłuszczowej jest jeszcze większy. Jest to tzw. efekt jo-jo.
Plaga otyłości wynika z nieumiejętności komponowania prawidłowego jadłospisu. Jest to wiedza, którą każdy człowiek powinien posiąść i stosować przez całe życie do siebie i najbliższych.
– Musisz teraz jeść za dwoje, nic żałuj sobie niczego, jedz wszystko, na co masz ochotę, to tylko wyjdzie tobie i dziecku na zdrowie – radzą „doświadczone” matki i babcie swoim córkom, które spodziewają się potomstwa.
Kobiecie w ciąży podtyka się do jedzenia wszystko, co najlepsze, niestety, nie zawsze w tym dobrym znaczeniu. Kluski z gęstym, tłustym sosem, zupy zaprawiane mąką tak, że aż łyżka staje, nie wyjdą na zdrowie ani jej, ani nie narodzonemu jeszcze dziecku. Mit o konieczności spożywania
przez kobietę w ciąży podwójnych porcji już dawno medycyna rozwiała. Wiele kobiet jednak, zwłaszcza ze wsi i małych miasteczek, ulega starym przesądom.
Na rynku księgarskim ukazuje się coraz więcej książek propagujących właściwą dietę i ruch w okresie ciąży. Rzetelną wiedzę na ten temat można również uzyskać w szkołach rodzenia. Jednak wciąż ulegamy przesądom, o czym świadczy widok młodych, otyłych matek, ledwo pchających wózki ze swoimi pociechami.
Szczupła kobieta może pozwolić sobie na przytycie podczas ciąży o 10-12 kg. Taki przybór wagi uważany jest za normę. Noworodek, łożysko i wody płodowe ważą około 5- 6 kg. Jeśli kobieta przed zajściem w ciążę „trzymała linię”, zrzucenie dodatkowych kilogramów przyjdzie jej bez trudu. Są osoby, które nie muszą stosować ścisłych diet, wystarczy im powrót do aktywnego trybu życia, by odzyskać dawną figurę.
Zdarza się jednak, że już od początku ciąży mamy do czynienia z nadwagą, która zresztą niekoniecznie musi być wynikiem niewłaściwego odżywiania się. Zwyżkę wag! Może spowodować np. długotrwałe leczenie niepłodności. Gorzej, jeśli do tej początkowej nadwagi dołoży się dodatkowo kilka, a czasem kilkadziesiąt kilogramów. Wówczas zostają one jako „pamiątka” po ciąży i świeżo upieczona matka sama nie poradzi sobie z tym problemem. Zgłaszające się do mojego gabinetu młode kobiety po urodzeniu dziecka mają często tak bardzo zniekształconą figurę, że trzeba wielu miesięcy kuracji, aby uwolnić je od nadmiaru sadła. Każda z nich z powodu nadwagi wygląda średnio o 10 lat starzej.
Mają rozciągnięte mięśnie powłok brzusznych, grube uda, rozstępy na biodrach, brzuchu i piersiach. Są załamane.
Sytuacja kobiet, które w znacznym stopniu przytyły podczas ciąży, pogarsza się jeszcze bardziej w czasie karmienia piersią. Karmienie naturalne ma bardzo korzystny wpływ na zdrowie dziecka i matki, ale zagraża sylwetce. I znów babcie radzą: jedz dużo, pij litrami tłuste mleko itd. To prawda, że w okresie laktacji zwiększa się zapotrzebowanie karmiącej na płyny, ale pragnienie można gasić bez szkody dla dziecka chudym mlekiem, wodą mineralną (niegazowaną) oraz naparami z ziół wzmagającymi laktację. Jeść też można rozsądnie, niekoniecznie sięgając po podwójne porcje. Na przykład, aby dostarczyć organizmowi wapnia, wystarczy jeść chudy biały ser i pić kefir oraz jogurt z niską zawartością tłuszczu.
Przy długotrwałym karmieniu niebezpieczeństwo utrwalenia się otyłości rośnie. Wpływają na to zwyżki kaloryczne w diecie i przestawienia funkcji hormonalnych, charakterystyczne dla okresu ciąży i laktacji. Nierzadko kobieta nie zdąży pozbyć się jeszcze sadła z poprzedniej ciąży, kiedy zachodzi w ciążę ponownie. Powtarza stare błędy żywieniowe i tyje jeszcze bardziej. Trzeba podkreślić, że nadmierna tusza przyszłej matki może być także niebezpieczna dla dziecka. Porody pulchnych pań są cięższe, bardziej skomplikowane, często kończą się cesarskim cięciem. Grubaski gorzej znoszą również okres połogu. Dłużej dochodzą do siebie po wstrząsie spowodowanym porodem.
Kto dba o prawidłowe odżywianie się przed ciążą, nie ma problemów z tuszą podczas ciąży oraz ze zrzuceniem zbędnych kilogramów po urodzeniu dziecka. Najlepiej zatem rzucać balast niepotrzebnego tłuszczu jeszcze przed zajściem w ciążę. Ciąża i karmienie to okres „ochronny”, wówczas odchudzanie się jest absolutnie zakazane. Jednak dietę można tak skomponować, aby nie dopuścić do dalszego tycia. Osiągamy to eliminując z jadłospisu słodycze oraz tłuszcze, szczególnie zwierzęce. Do woli można jeść warzyw, owoców i chudych przetworów mlecznych. Węglowodany czerpiemy z bogatego w błonnik, gruboziarnistego, ciemnego i chrupkiego pieczywa, ale nie ze słodkich ciast. Możliwości zdrowego odżywiania się podczas ciąży jest wiele, ale zasada, którą kobiety powinny się kierować, jest jedna – nie jedz za dwoje, jedz tylko za siebie.
Kłopoty „puszystych” czterdziestolatek
Otyłość jest uciążliwa w każdym wieku, jednak dolegliwości z nią związane nasilają się szczególnie u kobiet, które przekroczyły czterdziesty rok życia. Wtedy właśnie rozpoczyna się najtrudniejszy okres w życiu kobiety – przekwitanie, czyli menopauza. Jajniki stają się mniej sprawne, wydzielają mniejszą ilość hormonów. Pojawiają się dokuczliwe bóle, uderzenia gorąca, osteoporoza, nadciśnienie, choroby serca i nerwice. Kobieta w czasie menopauzy staje się nieznośna dla otoczenia – nerwowa, nadpobudliwa, wpada w zły nastrój z byle powodu. Często – zbyt często – rekompensuje sobie złe samopoczucie jedzeniem.
– To jedyna przyjemność, jaka została mi w życiu – słyszymy często od pań dojrzałych, które tak łatwo w jednej chwili przekreślają sens swojej kobiecości, wynosząc ponad wszystko uciechy stołu. Uciechy te zresztą są złudne – jedzenie ponad miarę szybko zamienia się w udrękę. Organizm nie tak już sprawny nie potrafi „przerobić” góry jedzenia. Jaką otrzymuje. Po czterdziestce przemiana materii staje się wolniejsza, a i nasze zapotrzebowanie nie jest już tak duże jak w okresie wzrostu i największej aktywności.
Ostatnio lekarze ostrzegają kobiety otyłe przed występowaniem tzw. triady objawowej. Okazuje się, że paniom nadwagą szczególnie zagraża pewien kompleks chorób – nadciśnienie, cukrzyca insulinoniezależna i rak trzonu macicy. Nie są to zresztą jedyne schorzenia powstające w wyniku nadmiernego otłuszczenia organizmu. I nie ma co się oszukiwać – nawet jeśli po czterdziestce nie występują jeszcze zaburzenia miesiączkowe, to i tak nieuchronnie następuje zmniejszanie się ilości wydzielanych hormonów.
Przekwitanie nie musi być koniecznie pasmem udręki. Wiele zależy od samej kobiety. Pamiętajmy – wbrew pozorom nasze zdrowie nie jest wyłącznie naszą osobistą sprawą. Jest przecież jeszcze rodzina – mąż, dzieci, nasze otoczenie w pracy i w domu. Również dla nich musimy być w formie, nie poddawać się przeciwnościom losu. Zgodnie z zasadą „keep fit” powinnyśmy utrzymywać swoje ciało i psychikę w zdrowiu i sprawności. W przypadku, gdy same nie potrafimy dać sobie z tym rady, dobrze jest poradzić się lekarza, który zaproponuje odpowiednią kurację hormonalną.
Przede wszystkim nie rezygnujmy z kobiecości. Bądźmy wciąż atrakcyjne, czyli również – szczupłe. Odwracajmy uwagę od jedzenia – ono nie może zdominować naszego życia, nie może być dla nas najważniejsze. Zajmijmy się czymś, co lubimy (ale nie gotowaniem i pieczeniem tuczących
smakołyków). Wiele kobiet dobiegając pięćdziesiątki załamuje się – wydaje im się często, że są już nikomu niepotrzebne, że wszystko, co najlepsze, mają już za sobą. Powoli zamieniają się w stateczne i zaniedbane babcie. Nic dziwnego, że wtedy jedzenie staje się dla nich ucieczką od rzeczywistości. Dochodzi do tego jeszcze rezygnacja ze wszystkich działań wymagających odrobiny aktywności. Nie chce im się chodzić do kina, do teatru czy na koncerty. Niechętnie w ogóle wychodzą z domu, tłumacząc się brzydką pogodą i złym samopoczuciem. Jeśli już opuszczają domowe pielesze, to po to, by zrobić zakupy. Poza tym pozostaje im już tylko oglądanie telewizji, podjadanie smakołyków i … tycie.
A przecież nie musi tak być. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Na pewno trudniej jest stracić zbędne kilogramy, jeśli nabywaliśmy je przez lata, dlatego im wcześniej zdecydujemy się na odchudzanie się, tym lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że odchudzanie się nie oznacza stosowanej na siłę drakońskiej „diety cud”. Odżywianie się przez kilka dni wyłącznie owocami albo mlekiem może spowodować chwilową utratę wagi. Niestety, po niedługim czasie wrócimy do poprzedniej tuszy.
Co zrobić? Przede wszystkim zmienić tryb życia, zdecydowanie – raz na zawsze. Okres przekwitania to ostatni moment, w którym możemy, a nawet powinnyśmy sobie pomóc. Jeśli uda nam się wprowadzić w życie rozsądne, zdrowe zasady odżywiania się i ruchu, łatwiej zniesiemy ten trudny czas.
Współczesny człowiek żyje w ciągłym stresie i jest to cena, jaką płaci za zdobycze cywilizacji. Niestety, tempo życia coraz bardziej doskwiera psychice i sprawia, że choć na chwilę pragnie się odreagować stres. Najczęściej jednak nie potrafimy tego robić i sięgamy po alkohol, narkotyki, papierosy, leki, bądź nadmierne ilości jedzenia. Walka z nałogami to obecnie poważny problem nie tylko medyczny, ale społeczny. Mimo oświaty zdrowotnej, czujności lekarzy i psychologów oraz edukacji społeczeństw, niepokojąco rośnie liczba nałogowców. Dotyczy to również niekontrolowanego, nadmiernego apetytu i jedzeniowego nałogu zwanego bulimią.
W ostatnim trzydziestoleciu badania kliniczne potwierdziły hipotezy, że u podłoża nałogów znajduje się stres. Codzienne życie człowieka przebiega pod presją stresu, który towarzyszy mu w pracy i w domu. Konsekwencją stają się osamotnienie, alienacja, brak pewności siebie, niepokój, lęk. Drobne stresy mogą być nawet siłą napędową naszych działań i mogel działać stymulująco na organizm. Dzięki nim starcza nam energii i chęci do podejmowania coraz to trudniejszych zadań. Dzięki nim również możemy realizować swoje ambicje zawodowe i marzenia związane z życiem osobistym. Jednak stresy, jeśli ich nie odreagujemy, kumulują się i w pewnym momencie nasza psychika dostaje tak potężny ładunek emocji, że jest on w stanie doprowadzić do załamania nerwowego. Odporność psychiki maleje i rozpoczyna się negatywne działanie stresu. Narządy i układy jako „obwodowy” odbiorca stresu manifestują jego negatywne działanie różnymi dysfunkcjami. Te zaś z czasem przeradzają się w poważne choroby.
Już w latach sześćdziesiątych Hans Selye stwierdził, że hormonalne reakcje spowodowane stresem są wynikiem działania osi wewnątrzwydzielniczej, czyli hormonalnej. Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń wyróżnił trzy podstawowe osie funkcji hormonalnych.
1. Oś wydzielania kortykotropiny przysadkowej, która powoduje wzrost aktywności kory nadnerczy, prowadząc niejednokrotnie do choroby Cushinga, a w konsekwencji do patologicznej otyłości.
2. Oś somatotropowa.
3. Oś tarczycowa, powodująca zwiększone wydzielanie hormonu tyreotropowego, co wpływa na zahamowanie prawidłowych funkcji hormonów tarczycowych (to także może wywołać otyłość).
Okazało się, że pod wpływem stresu dochodzi do zaburzenia układu przysadkowo-obwodowego (nadnercza-tarczyca), co w efekcie może prowadzić do schorzeń leżących u podłoża otyłości. Teorię stresu potwierdził na podstawie własnych doświadczeń dr Gupta, który wnioski przedstawił w 1994 r- na forum American Psychological Association.
W ostatnich latach naukowcy zwrócili także uwagę na związek nałogów z serotoniną, substancją mózgową znajdującą się na synapsach komórek mózgowych. Dotąd twierdzono, że za reakcję stresową odpowiedzialne są przede wszystkim neurohormony typu „walcz i uciekaj”. Mowa tu o adrenalinie i noradrenalinie – substancjach uważanych za sprawców stresu w organizmie. Należy jednak zauważyć, że „przedłożeniem” wydzielania tych substancji poza synapsami jest rdzeń nadnerczy. Dlatego też reakcja stresowa była wiązana z wydzielaniem tych dwóch neurohormonów.
Powiązanie stresu z wydzielaniem serotoniny udowodnił m.in. Lane, który doświadczenia w tej dziedzinie prowadzi od 20 lat. Zaobserwował on, że u pacjentów z depresją, czyli osób najbardziej zagrożonych nałogami, poziom serotoniny obniżał się.
Zdrowie psychofizyczne to równowaga wewnątrzustrojowa i zdolność utrzymania. jej. Jakiekolwiek dysfunkcje prowadzą do choroby. Również fizjologiczny apetyt człowieka zależy właśnie od utrzymania równowagi funkcjonowania ośrodka sytości i łaknienia, który na przemian jest pobudzany i hamowany. Ośrodek ten mieści się w podwzgórzu mózgu. Zaburzenia tej równowagi spowodowane są m.in. stresem i prowadzą do niepohamowanego, niekontrolowanego głodu.
Człowiek z zaburzoną równowagą pobudzania i hamowania ośrodka sytości i łaknienia może pochłonąć w ciągu doby tak ogromne ilości pożywienia, że ich wartość kaloryczna dochodzi do 10 tys. kcal. Po tak niesamowitym objedzeniu się zawsze przychodzi faza wtórna. Pacjent prowokuje wymioty, zażywa środki odwadniające (moczopędne) i przeczyszczające. W ten sposób zakłóca prawidłowe funkcjonowanie całego organizmu, a przede wszystkim funkcje przewodu pokarmowego i gospodarkę elektrolitową. Powtarzające się tego rodzaju seanse nasilają reakcje nerwicowe, pogłębiają depresję i patologię głodu. Bulimia, bo o tej chorobie tutaj mowa, choć cechuje się wilczym apetytem, może doprowadzić do śmierci. Pacjenci, którzy w porę nie trafią pod opiekę psychiatrów, mogą zginąć z wyczerpania i niedożywienia. Dlatego też na całym świecie niebezpieczeństwom związanym z zaburzeniami łaknienia poświęca się ostatnio tak dużo uwagi.
Warto sobie zdać sprawę, że cokolwiek dzieje się z naszym ciałem, zarządza tym mózg i centralny układ nerwowy, Tak jest również z bulimią. Choroba ta dotyczy nie tylko dorosłego życia, ale też wieku dojrzewania. Obok stresów u jej źródła leżą zaburzenia psychiczne i seksualne. Już na progu wejścia w dorosłe życie człowiek musi się wciąż zmierzać z wymaganiami, jakie sobie stawia i jakie stawia mu społeczeństwo. Poczucie narastających obowiązków, kłopoty szkolne, wybór zawodu, ciągła konfrontacja z dorosłymi to tylko niektóre z problemów. Często nieumiejętność stworzenia właściwych relacji w środowisku, w którym żyjemy, jest przyczyną zaburzeń, a ucieczka w jedzenie ich konsekwencją. Młody człowiek szuka pociechy w jedzeniu. Dochodzi do przesadnej potrzeby zapanowania nad własnym ciałem, co manifestuje się z czasem brakiem łaknienia (anoreksja nervosa) lub częściej bulimią.
W wieku dojrzałym bulimia ma nieco inne przyczyny. Najczęstszą z nich są zawiedzione nadzieje, nieszczęśliwa miłość, śmierć kogoś bliskiego. Choroba ta ma również związek z utratą wiary w siebie, we własne możliwości i siły spowodowane brakiem atrakcyjności seksualnej. Jeśli do tych stanów psychiki dołączy brak snu, stwarza się wymarzona sytuacja dla rozwoju choroby. Nerwica połączona z bezsennością sprzyja częstszemu zaglądaniu do garnka. Podczas gdy inni śpią, bulimicy chodzą po mieszkaniu i najadają się. To najadanie się to nie przyjemność ani łakomstwo, ale po prostu „napychanie” się w celu pozbycia się niepokoju wewnętrznego. Wilczy głód ma złożoną etiologię i nie do końca określoną terapię. Bulimicy cierpią w samotności i kryją się przed innymi ze swą ułomnością. Często nawet najbliżsi nie wiedzą o problemach chorego. Powodowanie
wymiotów, zażywanie środków przeczyszczających i leków odwadniających na własną rękę to przysłowiowa brzytwa, której chwytają się tonący. W miarę narastania nałogu coraz silniej koduje się w ich mózgu patologia łaknienia i coraz trudniej ten odruch zwalczyć.
Zawsze trzeba się liczyć z koniecznością szukania pomocy u lekarza psychiatry, również w przypadku nieprawidłowości z pozoru przypominających somatyczne. Plaga bulimii rozprzestrzenia się szczególnie wśród dziewcząt w okresie dojrzewania. Zlekceważenie jej objawów może doprowadzić do dramatu. Stąd apel do matek, by nie bagatelizowały niepokojów swoich córek, uskarżających się na nadmierną tuszę. Niezadowolenie z wyglądu i pojawiający się w konsekwencji stres Jeżą u podłoża powstawania bulimii. Pierwsze sygnały to nerwowość, unikanie otoczenia, łatwe popadanie w konflikty. Może to być moment przełomowy między nadmiernym apetytem a przejściem do nałogu jedzenia. Jednym z elementów utrudniających rozpoznanie choroby jest charakterystyczne dla bulimików ukrywanie jej objawów. Chorzy jedzą w ukryciu, często nocą. Stopniowo coraz bardziej izolują się od otoczenia i rodziny, stają się osamotnieni.
Nie lekceważmy sygnałów wysyłanych przez organizm. Wilczy, nieposkromiony, utrzymujący się permanentnie apetyt jest sygnałem, że dzieje się coś niedobrego. Nie dostrzeżony i nie wyleczony w porę nałóg jedzenia prowadzi do poważnej choroby. Leczenie nałogów i ich skutków jest trudne i wymaga od pacjentów wielu wyrzeczeń, którym nie zawsze są w stanie stawić czoło. Zatem najlepszym rozwiązaniem byłoby rozwijanie profilaktyki i oświaty zdrowotnej w tej dziedzinie oraz kształtowanie świadomości społeczeństwa, jak ma sobie radzić ze stresami. Stara zasada obowiązująca w medycynie, że łatwiej zapobiegać chorobom niż je leczyć, potwierdza się i w tym przypadku.
Wydawałoby się, że wśród ważnych i mniej ważnych aspektów otyłości aspekt estetyczny w porównaniu ze społecznym czy zdrowotnym stanowi niewielką część problemu.
Mówiło się kiedyś, że szczupła powinna być stewardessa, modelka, aktorka, kelnerka w eleganckiej restauracji, zaś obecnie uważa się, że szczupła powinna być każda kobieta, a szczupły – każdy mężczyzna. Problem estetyki przybliżył nam się w naszym życiu codziennym. Estetyczny to szczupły i zadbany.
Szczupły ma być dziś także polityk czy biznesmen. Dużo się o tym pisze, lecz tak naprawdę – szczupłym być to trudna sprawa, której jednak można i trzeba się nauczyć. Większość piosenkarek estradowych czy aktorek walczy ze sobą, często aż do granic swoich możliwości, aby ciągle aktualnym rozmiarem noszonej odzieży był najwyżej nr 38. Cały świat aktorski – i nie tylko – zazdrośnie podziwia nie mieniającą się urodę i szczupłe sylwetki dojrzałych a zawsze pięknych gwiazd piosenki i ekranu, które można z pewnością zakwalifikować do kategorii „no age woman”,
Wszyscy kochamy wciąż piękną i zgrabną Tinę Turner czy Cher, które wciąż zachwycają nas nie tylko niecodziennym głosem, ale i pięknym ciałem, eksponowanym zresztą ciągle na video-clipach bez żadnych zahamowań, ku zgorszeniu moralistów i licznych dewotek.
Wiele osób chętnie ogląda Dynastię, by móc podziwiać Linde Evans i Joan Collins – dwie wspaniałe „kobiety bez wieku”, zdolne jeszcze wzbudzić pospieszny rytm serc u niejednego młodzieńca, którego teoretycznie każda z nich mogłaby być mamusią.
Elizabeth Taylor – niezapomniana diva ekranu – pomimo licznych kuracji odwykowych i ośmiu małżeństw także zachowała dawną urodę. Czy zdrowie też – trudno powiedzieć.
Sophia Loren zaś pokazuje się często ze swym synem, Eduardo, wyglądając – przynajmniej na zdjęciu – bardziej na jego sympatię niż matkę.
Jednakże nie wszystkie znakomitości ekranu i sceny dbają o zdrowie i szczupłą sylwetkę. Przykładem mogą tu być dwaj najznakomitsi śpiewacy operowi naszych czasów – Placido Domingo i Luciano Pavarotti. Z pewnością choć po kilkanaście zrzuconych kilogramów dodałoby im uroku i nic wpłynęło ujemnie na ich głos.
Wspaniała śpiewaczka operowa Montserrat Caballe prezentując kilka lat temu z niezapomnianym i nie żyjącym już Freddiem Mercurym światowy hymn olimpijski „Barcelona”
wyglądała nader niesmacznie w porównaniu ze szczupłym i przystojnym showmanem wszech czasów.
Z pewnością prowadząc nieuregulowany tryb życia artysty nie jest łatwo zadbać o siebie i pozostać szczupłym, a jeszcze trudniej jest się odchudzić, lecz potrafił tego dokonać i to bez pomocy lekarzy chociażby Demis Roussos, który po latach bankietów, libacji i ciągłego tycia zrezygnował z tych wszystkich uciech cielesnych, schudł i zmienił całkowicie swój sposób na życie, wydając nawet książkę na ten temat, pomocną innym grubasom.
Z pewnością nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, jak cierpiały, chcąc być wciąż szczupłymi i zgrabnymi, takie sławy, jak Marylin Monroe czy Jane Fonda. Dziwne może się wydawać, że takie słynne piękności były narkomankami jedzenia. Trudno sobie wyobrazić, że Marylin, ta pożądana przez mężczyzn gwiazda kina, czarująca blondynka żyła w ciągłej obawie, że nikt jej nie kocha, że jest głupia, banalna i tak naprawdę nikomu niepotrzebna. Zajadała się niemal na śmierć, a później odchudzała, gdy w momentach samokontroli przychodziła obawa o nadmierne tycie. Brała się wtedy za środki przeczyszczające, stosowała głodówki na przemian z obżarstwem, uprawiała morderczą gimnastykę. Padała fizycznie i przeżywała huśtawki nastrojów. To była cena, jaką płaciła za sukcesy, pieniądze i pustkę psychiczną.
Perfekcyjnie zgrabna Jane Fonda w roku 1985 podała amerykańskiemu pismu „Cosmopolitan” sporo ciekawostek o swojej ,,23-letniej udręce”. W swojej książce Moja metoda tak to opisuje: „Będąc w internacie pochłaniałam nieprawdopodobne ilości ciastek, słodyczy i kanapek z bekonem. Napychałam się, wymiotowałam i napychałam na nowo. Chciałam być cudownie szczupła, lecz nie mogąc przestać jeść wcinałam i wymiotowałam 15-20 razy dziennie. Cały czas myślałam o jedzeniu i o kupowaniu go. Pracując już jako modelka żyłam na środkach moczopędnych i silnie przeczyszczających, nie zdając sobie sprawy z wyniszczania własnego organizmu”.
To najadanie się to nie przyjemność ani nie łakomstwo, to po prostu „napychanie się”, którego powodem jest niepokój wewnętrzny. Nałogowcy jedzenia kryją się przed innymi ze swoją skłonnością i często nawet najbliżsi nie wiedzą o cierpieniach chorego.
Powodowanie wymiotów, zażywanie środków przeczyszczających, odwadniających na własną rękę to „brzytwa”, której chwyta się tonący w ukryciu przed otoczeniem.
Niektórzy twierdzą, że bulimia jest chorobą śmiertelną, o ile w porę nie uda się przeprowadzić kuracji odwykowej.
”Wilczy głód” ma złożoną etiologię i nie do końca określoną terapię. Bulimicy cierpią w samotności, a umierają nagle bez zasadniczej przyczyny.
Odwrotnością bulimii jest anoreksja nervosa czyli brak łaknienia. Jest to chorobliwa niechęć do jedzenia wywołana także czynnikami psychicznymi. Często występuje po fazach nadmiernego apetytu, a stanowi jak gdyby przewlekłe fazy hamowania środka łaknienia.
Wracając jednak do problemu otyłości w aspekcie gwiazd ekranu i estrady w większości raczej nie musimy się obawiać, aby nasze polskie artystki cierpiały na anoreksję.
Maryla Rodowicz jest ciągle aktualna, z ciekawym repertuarem ale baczny obserwator zauważy, że przegrywa ona w konkurencji wyglądu z uroczymi, szczupłymi panienkami, występującymi wraz z nią w programach estradowych.
Zupełnie inny sposób na życie przyjęła Danuta Rinn, jak sama siebie nazwała „prawdziwa polska baba”. Nic nie ukrywając pod sprytnie uszytymi kreacjami zupełnie inaczej podeszła do problemu swojej tuszy, kreując z niej własny styl i za to ją podziwiam, gdyż sądzę, że żałosne jest skrywa nie swoich „wypukłości” pod ubraniami, mającymi to ukryć, które i tak nie spełniają swego zadania i wmawianie sobie, że przecież nie wyglądam jeszcze aż tak tragicznie. Jeżeli nie ma się ochoty, odwagi, czy też samozaparcia, aby odbyć kurację odchudzającą, trzeba mieć klasę, aby umieć ze swej tuszy wykreować własny niepowtarzalny styl.
„Dzień odmierzam czasem, jaki minął od chwili, kiedy ostatnio jadłam do chwili, kiedy znowu będę jadła. Nadal prześladuje mnie poczucie winy za wszystko, co zjem, chyba że prawie poszczę. Marzę o takim dniu, żebym nie miała w ogóle apetytu, ani jednej myśli, chęci, pokusy na temat jedzenia. Często wpadam w rozpacz, że nigdy tego problemu nie uda mi się rozwiązać” (Suzanne Abraham, Anoreksja, bulimia, otyłość).
Patologia łaknienia, prowadząca do zaburzeń odżywiania się manifestuje się głównie trzema schorzeniami: anoreksją, bulimią i otyłością. Najnowsza publikacja na ten temat, autorstwa Suzanne Abraham ze Stowarzyszenia Psychiatrów USA, porusza problematykę patologii łaknienia w kategoriach osadzonych pomiędzy normalnym odruchem spożywania pokarmów a zmianami w psychice człowieka prowadzącymi do monstrualnych zniekształceń ludzkiego ciała, zaburzeń somatycznych, wreszcie do ciężkiej choroby i nałogu, a w skrajnych przypadkach nawet do zgonu.
Uczucie głodu występujące z różnym nasileniem prowadzi często do zaburzeń odżywiania się. U ich podłoża, jak twierdzą psychiatrzy, leżą zaburzenia sfery psychicznej pacjentek.
Wzmożone łaknienie łączy się z ciągłą obawą przed zjadaniem dużej ilości kalorii i utyciem. W takiej sytuacji pacjent najczęściej sięga po kuracje i diety odchudzające. Jednak nie każdy daje sobie radę z podejmowaniem wyzwania, jakim bywa narzucona sobie dieta. W chwili załamania dochodzi do jej przerwania, a to pociąga za sobą brak akceptacji dla swoich działań. Pojawia się poczucie rezygnacji, winy i częste ataki żarłoczności,stanowiące kolejne fazy bulimii.
Pacjentki oczywiście nie godzą się z perspektywą utycia. To z kolei powoduje chęć pozbycia się pokarmu. Odbywa się to na różne sposoby – najczęściej prowokuje się wymioty, w tym celu stosowane bywają także środki moczopędne i przeczyszczające. Poczucie winy nie pozwala na ujawnienie choroby. Wszelkie jej objawy są skrzętnie ukrywane przed otoczeniem.
Opamiętanie przychodzi po kilku napadach choroby, gdy pacjentka czuje, że przestaje kontrolować sytuację, miotając się od ataków wilczego apetytu do forsownych głodówek.
Problem dotyczy w 80% młodych osób, najbardziej podatnych na wzorce propagowane w telewizji i prasie. Dziewczęta chcą być piękne, a lansowany ideał piękna jest szczupły, czasem wręcz chudy … Niektóre modelki publicznie opowiadają, że ich codzienny jadłospis składa się z wody mineralnej i główki sałaty. Podciąganie się pod ten wątpliwy wzór może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia rozwijających się nastolatek. Coraz częściej także pacjentki w czasie głodowych diet zmuszają się do wzmożonej aktywności fizycznej. Nie chodzi tu o kilka ćwiczeń powtarzanych codziennie przez pół godziny dla rozruszania się, ale o całe kilkugodzinne
serie treningowe, prowadzące do zasłabnięć. Stosuje się wymagające coraz większego wysiłku ćwiczenia siłowe i wielokilometrowe biegi. Moda na uprawianie tych ćwiczeń stała się jeszcze jednym przymusem. Do niedawna mówiono wiele o kobietach opanowanych przez paniczny lęk przed utyciem i stosujących drakońskie diety. Teraz dołączyły do nich kobiety odczuwające wewnętrzny przymus uprawiania ćwiczeń fizycznych wbrew sobie i potrzebom organizmu.
Analizując sferę psychiczną pacjentek stwierdzamy, że zaburzenia łaknienia wynikają często ze złego samopoczucia, niedowartościowania, zaburzeń życia seksualnego i nie spełnienia. Jedzenie spełnia wówczas funkcję zastępczą. W biochemii mózgu pogorszenie się samopoczucia wiąże się z obniżeniem zawartości tryptofanu, 5-hydroksytryptaminy i serotoniny. Są to neurohormony odpowiedzialne za nastrój człowieka. Obniżenie się ich poziomu następuje z różnych przyczyn, np. z powodu brzydkiej pogody, podczas odzwyczajania się od papierosów i walki z innymi nałogami oraz w przypadku niskiej zawartości węglowodanów w diecie.
Zjedzenie czegoś słodkiego podwyższa poziom tryptofanu, ale także insuliny, rodząc chęć do dalszego jedzenia. Podobną poprawę nastroju można zauważyć także po kilku lub kilkunastu godzinach głodówki i u osób poddających się forsownym ćwiczeniom fizycznym. Tym zjawiskiem rządzi już inny bohemizm, ponieważ odpowiadają za nie opiaty, wydzielane w ośrodkowym układzie nerwowym.
Cytowana na początku wypowiedź jest charakterystyczna dla osoby opanowanej przez nałóg jedzenia. Przebija przez nią lęk, który w tego typu dolegliwościach jest uczuciem dominującym i rzutującym na tryb życia pacjenta. „Nie chcę być taka, ale to, co jem, nadal rządzi moim życiem do tego stopnia, że czasami każda chwila wydaje mi się przepełniona myślami o jedzeniu”.
Wypowiedź bulimiczki jasno daje nam do zrozumienia, czym może być tak często bagatelizowana przez nas choroba: ciągłe niekontrolowane łaknienie przy jednoczesnej silnej świadomości, że jego zaspokojenie jest czymś złym. Cały świat, całe życie – wszystko podporządkowane tej jednej myśli, wszystko kręci się wokół talerza. Ale nie zapominajmy, że nałóg jedzenia to nie tylko cierpienia psychiczne. To także ciężkie choroby somatyczne, wyczerpanie i osłabienie. Medycynie znane są również przypadki śmiertelne, spowodowane tą właśnie chorobą.
Trzeba w końcu zdać sobie sprawę, że nadmierne łaknienie nie jest niczyim kaprysem. Jest to nałóg, równie uciążliwy i niebezpieczny jak alkoholizm czy narkomania. Pozbycie się go jest równie trudne i szanse dokonania tego bez pomocy lekarza są znikome. Leczenie chorób związanych z nie właściwym odczuwaniem łaknienia wymaga środków anorektycznych, czyli hamujących owo łaknienie. Stosowanie tych specyfików, dostępnych również na naszym rynku, musi odbywać się pod kontrolą lekarza. Takie kuracje są w Polsce nadal traktowane z nieufnością. Tymczasem np. w Stanach Zjednoczonych w 1989 roku wydano na badania i produkcję leków anorektycznych 10 mld dol., w roku 1993 już 30 mld dol. W naszym kraju, mimo że także produkujemy leki anorektyczne, taka statystyka nie istnieje. Oczywiście chorobom takim, jak anoreksja, bulimia i otyłość najlepiej zapobiegać, zanim jeszcze pojawią się ich pierwsze symptomy. Bardzo ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, co twierdzili psychiatrzy – że są to choroby o podłożu psychicznym. Gdy zaczynamy jeść coraz więcej, ponad miarę I ponad rzeczywiste potrzeby organizmu, zastanówmy się chwilę nad swoim życiem. Co jest nie tak, czego w sobie nie akceptujemy?
Bulimia często pojawia się u nastolatek. Zabiegani rodzice nie zauważają nawet, jak ich dziecko powoli popada w obsesję jedzenia. Warto zwrócić uwagę na zachowanie naszych pociech, może mają kłopoty, o których same nie zechcą nam opowiedzieć.
Wszystkim dziewczętom, które mają wątpliwości co do swojego wyglądu, które chcą dorównać słynnym modelkom i całą swoją uwagę koncentrują na głodówkach i dietach odchudzających przypominam, że każdy z nas jest przecież inny. Osoby z nadwagą zachęcam do zrzucenia zbędnych kilogramów, ale rozsądnie (10 kg nadwagi nie da się trwale pozbyć w 2 tygodnie!) i pod opieką lekarza. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że piękny wygląd i zdrowie dać może tylko konsekwentne stosowanie higieny żywienia i życia codziennego. Czyli zdrowa dieta, zaspokajająca wszelkie potrzeby organizmu, ale nie od czasu do czasu, ale codziennie.
Każdy we właściwy sobie sposób reaguje na to, co dzieje się w jego otoczeniu i w jego psychice. Twój problem z jedzeniem to twoja osobista reakcja na wewnętrzne i zewnętrzne wpływy.
Psychiczne, seksualne, rodzinne, ekonomiczne aspekty otyłości
Po omówieniu przyczyn otyłości, współczesnych metod leczenia, leków, parafarmaceutyków, a także zapobiegania otyłości poprzez dietę, ruch, tryb życia spójrzmy na tę chorobę pod nieco innym kątem, bo nie bez znaczenia są tu też aspekty psychiczne, seksualne, ba, nawet ekonomiczne.
Przecież już od wczesnej młodości otyła dziewczyna ma kłopoty ze znalezieniem partnera. Co prawda ludowe porzekadło powiada, że „każda potwora znajdzie swego amatora”, ale nawet jeżeli znajdzie, to przyjdzie jej to o wiele trudniej niż szczupłej i zgrabnej koleżance.
Także jako partnerka seksualna otyła dziewczyna nie jest atrakcyjna. Jako kochanka jest mało sprawna seksualnie, łatwo się męczy, poci, trudno jest jej przybrać pozycję inną niż klasyczną. Jest nieestetyczna. Jej wystający brzuch i klockowa te nogi z pewnością nie podniecają kochanka w takim stopniu, co zgrabne nogi i płaski brzuch jej koleżanki. Trudno też stosować kalendarzyk małżeński, ponieważ otyłość często powoduje zaburzenia miesiączkowania.
Dziewczyna zdając sobie sprawę ze swojej nieatrakcyjności, a będąc niedowartościowaną, staje się coraz bardziej zakompleksiona, niechętna, zamyka się w sobie i coraz rzadziej dochodzi do zbliżenia. Nie wpływa to z pewnością korzystnie na partnera, który często próbuje znaleźć sobie wtedy inną kochankę. Do czego to prowadzi, nie trzeba chyba mówić. Czasem nawet i do staropanieństwa.
Jeżeli zaś dochodzi do zaręczyn i ślubu, to i tak otyłość często staje się źródłem nieporozumień i konfliktów pomiędzy małżonkami.
Wiadomo, że ładna i zgrabna żona jest dumą i ozdobą mężczyzny. Jeżeli jednak jest akurat na odwrót, często już wkrótce po ślubie zaczynają się docinki ze strony męża. I jak to dowcipnie ktoś powiedział: przed ślubem mąż mówi przymilnie”: „uważaj, złotko, bo błotko”, zaś później: „uważaj, ślepoto, bo błoto”.
Problematyczne stają się wspólne wyjścia do znajomych, rodziny, ona często pozostaje w domu, tłumiąc łzy i znów pocieszając się pałaszowaniem następnych frykasów. Nierzadko mąż wstydzi się zabrać taką żonę na wczasy, urlop spędzają oddzielnie.
Po urodzeniu dzieci ona zazwyczaj staje się jeszcze bardziej otyła – nierzadko „wrzuca” następne kilkanaście kilogramów. O seksie nie ma już mowy – z powodu braku czasu, I przede wszystkim ochoty. Gdy dzieci nieco podrosną, problemem staje się chociażby pójście na wywiadówkę. Dochodzi do tego, że syn czy córka wstydzą się własnej matki przed rówieśnikami. Kobieta staje się coraz bardziej zestresowana, słaba, mniej sprawna, nerwowa, po prostu chora – na otyłość. W małżeństwie coraz częściej dochodzi do sprzeczek, później kłótni, a stąd już tylko krok do rozwodu i tragedii rodzinnej. Po odejściu męża kobieta pozostaje często sama z dziećmi, lecz i one w końcu dorosną, założą rodzinę.
Jeszcze gorzej, gdy tak się złoży, że dojdą do tego kłopoty i dolegliwości klimakterium. Taka kobieta pozostaje sama, zgorzkniała, otyła, chora – często przechodzi na rentę i to wszystko składa się na prawdziwą życiową tragedię i klęskę … Poza tymi tragicznymi bezdrożami otyłości, która powoduje tu nieobliczalne, pozamaterialne straty, społeczeństwo ponosi też w pełni wymierne straty spowodowane otyłością, pominąwszy już problem zrujnowania domowego budżetu poprzez wydawanie niemal wszystkich pieniędzy na jedzenie; w dobie recesji i bezrobocia osoba otyła ma o wiele mniejsze szanse na znalezienie pracy niż szczupła i zgrabna.
Żaden biznesmen nie zatrudni otyłej, nieapetycznej sekretarki, która swoim wyglądem wzbudzi tylko niesmak u kontrahentów. Żaden właściciel sklepu nie będzie chciał przyjąć do pracy nie sprawnej , otyłej sprzedawczyni, mając możliwość zatrudnienia zgrabnej panienki, która ładnie wyeksponowaną figurą i miłą aparycją stanie się magnesem ściągającym klientów, podczas gdy otyła sprzedawczyni w sklepie, np. spożywczym, wonią swego spoconego ciała zniechęci klientów do najsmaczniejszych nawet produktów żywnościowych.
Oprócz wymiernych aspektów ekonomicznych otyłości, które uderzają w jednostkę, zwróćmy uwagę na te, które narażają bezpośrednio polski budżet, czyli nas wszystkich. Jest on znacznie uszczuplany przez świadczenia na rzecz ludzi otyłych. Podliczyłam wszystkie te świadczenia tylko dla moich pacjentów na przestrzeni ostatnich 15 lat, przyjmując średnią 20 pacjentów dziennie, co daje nam ponad 4000 chorych rocznie, korzystających z bezpłatnych a finansowanych przez budżet państwowy wizyt lekarskich w rejonie, częściowo odpłatnych leków, szpitali, rehabilitacji, zwolnień (roboczo dni), a także rent inwalidzkich, ponieważ około 20% moich pacjentów stanowią renciści.
Po podliczeniu okazało się, że nasz kraj mógł był zaoszczędzić na otyłości co najmniej 8 miliardów starych złotych rocznie, co przez 15 lat mojej działalności daje okrągłą sumę 12 milionów nowych złotych zaoszczędzonych dla budżetu tylko przez jedną klinikę odchudzania.
Być może pora już spojrzeć poważnie na problem otyłości i strat przez nią powodowanych.
Do niedawna w dietetyce obowiązywała zasada, że zdrowy jadłospis to taki, który składa się z potrawo niskiej zawartości kalorii, a bogatych w białko, witaminy i mikroelementy. „Kalorymetryczny” kierunek nauki o żywieniu ostatnio bardzo się rozwija, jednak co jakiś czas jest weryfikowany wynikami różnorodnych badań. Badania ostatnich lat udowodniły bowiem, że na zdrowie i kondycję człowieka ma wpływ nie tylko to, co się jada i w jakich ilościach, ale również sposób komponowania ze sobą poszczególnych artykułów żywnościowych. Zauważono także, że obróbka zbóż, kasz czy ryżu wpływa na ich wartość odżywczą. Nadmierne oczyszczanie pozbawia je błonnika, który pełni w organizmie, a konkretnie w przewodzie pokarmowym,
funkcję ochronną.
Coraz liczniejsza grupa awangardowych dietetyków uważa np., że teorie o potrzebie spożywania białka w dużych ilościach są mocno przesadzone. Największe zapotrzebowanie na białko istnieje w dzieciństwie. Z badań wynika, że dorosły człowiek potrzebuje do życia tylko około 30 g protein dziennie. Spożywanie większych ilości jest niebezpieczne i może przyczyniać się do powstania choroby reumatycznej, choroby serca, a nawet choroby nowotworowej. Udowodniono również, że nadmierne spożywanie białka sprzyja występowaniu niedoborów magnezu oraz witamin z grupy B. Badania nad wpływem białka na powstawanie chorób obejmują coraz więcej dziedzin medycyny. Naukowcy podejrzewają, że zbyt duże dawki białka w pożywieniu mogą powodować zaburzenia umysłowe, a także prowadzą do przedwczesnego starzenia się. Znany już jest nawet mechanizm tego zjawiska. Nadmiar białka powoduje zaburzenia
równowagi biochemicznej organizmu, wydziela się nadmierna ilość kwasu mlekowego, resztki pokarmów w jelitach zaczynają gnić i dochodzi do degeneracji organów. Zasadą komponowania diety odchudzającej jest znajomość optymalnego zapotrzebowania organizmu na składniki potrzebne do jego prawidłowego funkcjonowania, przy jednoczesnym obniżeniu kaloryczności. Jak w każdej dziedzinie życia – najzdrowszy jest umiar i w leczeniu otyłości powinno się przestrzegać tej zasady. Chudnięcie musi odbywać się stopniowo; jeśli przez całe życie pracowało się na swoje sadło, to trudno się go pozbyć w ciągu kilku tygodni. Obie strony – lekarz i pacjent – muszą w tym względzie wykazać cierpliwość.
Kontrowersje budzą także opinie na temat wartości protein. Do niedawna za pełnowartościowe uważano tylko białka pochodzenia zwierzęcego. Tymczasem biochemicy udowodnili, że równie dobre jest białko zawarte w ziarnach słonecznikowych, w gryce, prosie, migdałach i soi. Zdaniem żywieniowców najzdrowsza dieta powinna być niskokaloryczna i o określonej zawartości białka. Zalecają oni spożywanie węglowodanów w postaci nie oczyszczonej – chleb razowy, grube kasze, groch, ziemniaki gotowane w łupinach. Twierdzą, że dominującym składnikiem zdrowego pożywienia powinny być surowe owoce i warzywa. Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia potwierdzili pogląd awangardowych dietetyków dodając, że warzywa i owoce są nie tylko źródłem witamin, ale doskonałym biokatalizatorem i regulatorem procesów trawiennych. Jest to również odtrutka na powszechny, cywilizacyjny nałóg jedzenia za dużo, za tłusto i za słodko.
Blisko 5 mln osób w Polsce cierpi na choroby układu krążenia, z tego 3,5 mln na nadciśnienie tętnicze, a 1mln na chorobę wieńcową. Odnotowuje się 80 tys. zawałów rocznie. W statystyce zgonów nie ma innej choroby, która by równie dramatycznie jak ta wpływała na umieralność. Lekarze wielu specjalności twierdzą, że właśnie stosowaniem odpowiedniej diety można zmienić tę ponurą statystykę. Dieta może być lekiem. Tylko że wiedza społeczeństwa na temat działania tego leku jest wciąż znikoma, a tym samym jest to wciąż niedoceniany sposób leczenia chorób.
Wraz z falą wielu nowości z Zachodu przyszła do nas moda na zabiegi chirurgii plastycznej. Dzisiaj i u nas każdy może zafundować sobie nowy nos, skorygować odstające uszy, a kobieta powiększyć lub zmniejszyć biust. Poprzez lifting
Tabela 8
Źródła głównych składników odżywczych
Składnik |
Źródło |
Funkcja w organizmie |
||||
BIAŁKA
pełnowartościowe o częściowej wartości |
ryby, drób, mięso innego
gatunku, sery, jaja strączkowe, zboże, warzywa, orzechy |
wzrost i regeneracja tkanek, prekursory hormonów białko-wych,enzymów, przeciwciał | ||||
TŁUSZCZE
kwasy tłuszczowe nasycone kwasy tłuszczowe wielonienasycone jednonienasycone |
mięso, nabiał, masło,orzechy, czekolada, olej kokosowy, olej
palmowy oleje: słonecznikowy, sojowy, orzechy włoskie, „miękkie” margaryny oliwa z oliwek, orzeszki ziemne, majonezy |
„paliwo” gromadzone w tkance tłuszczowej
„nośniki” rozpuszczalnych w tłuszczach witamin (A, D, E, K) cele smakowe, wywołują łatwo uczucie sytości |
||||
WĘGLOWODANY
złożone: skrobia, celuloza i inne dwucukry (laktoza, sacharoza, maltoza) jednocukry (glukoza, fruktoza, galaktoza) |
pieczywo, produkty mączne, strączkowe, bulwy, orzechy
cukier buraczany lub trzcinowy, melasy, syropy, mleko, owoce, warzywa produkty rozpadu dwucukrów 'z owoców, warzyw, mleka |
bardzo ekonomiczne „paliwo”, wartości smakowe, „nośniki”
witamin grupy B „paliwo”, wartości smakowe „paliwo”, wartości smakowe |
||||
WITAMINY rozpuszczalne w tłuszczach | ||||||
A |
w zielonych częściach roślin,
w maśle, w serach |
potrzebna do utrzymania właściwego stanu komórek nabłonka, warunkuje odporność w zakażeniach, składnik barwnika wzrokowego | ||||
D |
tran rybny, żółtko jaja, mleko. | pobudza wzrost i mineralizację
kości, zwiększa wchłanianie wapnia i fosforu |
||||
E |
nasiona, oleje roślinne,
zielone części roślin |
chroni niektóre witaminy i nienasy-cone kwasy tłuszczowe przed utlenieniem | ||||
K |
zielone części roślin,
niektóre mięsa i owoce |
istotna dla krzepnięcia krwi | ||||
WITAMINY rozpuszczalne w wodzie | ||||||
B1 |
mąka razowa, strączkowe,
mięso wieprzowe |
Koenzym w reakcjach usuwania
CO 2 w toku przemian energetycznych |
||||
B2 |
mleko, ser, mąka razowa,
jaja, mięso |
uczestniczy w przemianie energii, działa w przemianie białek | ||||
niacyna |
niacyna wątroba, mąka razowa,
strączkowe, mięso |
uczestniczy w procesach przemiany energii | ||||
B6 |
mięso, warzywa zielone, drób, ryby, ziemniaki, kukurydza, mąka
razowa |
składnik przemiany aminokwasów | ||||
Kwas foliowy |
zielone części roślin, mąka razowa, wątroba, drożdże | Składnik przemiany kwasów nukleinowych i aminokwasów | ||||
B12 |
podroby (wątroba), mięso, ryby, mleko, nieobecna w pokarmach
roślinnych |
konieczna dla prawidłowego
rozwoju krwinek czerwonych |
||||
Kwas pantotenowy |
w produktach roślinnych
i zwierzęcych |
istotny w przemianie energii, niezbędny w procesach rozwoju skóry i układu nerwowego | ||||
biotyna |
biotyna mięso, warzywa, orzechy, strączkowe, mąka razowa | składnik koenzymów syntezy tłuszczów i przemiany aminokwasów | ||||
C |
owoce cytrusowe i inne, ziemnia- ki, pomidory, zielone części roślin | konieczna do tworzenia substancji podstawowej, chrząstki kości |
SOLE MINERALNE | ||
wapń | mleko, sery, warzywa, strączkowe o ciemnozielonym zabarwieniu | tworzenie kości i zębów, przewodnictwo nerwowe i mięśniowe, krzepnięcie krwi |
fosfor i magnez | mięso, drób, zboże, mleko, sery, mąka razowa, warzywa, fasola,
orzechy |
tworzenie kości i, zębów, biorą udział w syntezie białek: wpływ na reakcję mięśni i nerwów |
żelazo | wątroba, chude mięso, liściaste części roślin, mąka razowa | składnik hemoglobiny, konieczne do przemiany materii |
cynk | mięsa, jaja, mleko, mąka razowa | konieczny w przemianie substratów odżywczych |
sód | sól kuchenna, mleko,
wiele przypraw |
wpływ na przemianę wodną, kwasowo- zasadową, czynność nerwów |
potas | owoce, mięso, mleko | udział w przemianie wodnej, kwasowo-zasadowej, w regulacji czynności nerwów i mięśni |
fluor | kraby, ostrygi, ryby morskie, woda wzbogacona we fluor | tworzenie dentyny,utrzymanie struktury kości |
jod | ryby morskie, „owoce morza” – zwierzęta żyjące w muszlach,
warzywa rosnące na glebie bogatej w jod, jodowana sól |
składnik hormonów tarczycy |
twarzy możemy pozbyć się zmarszczek i wizualnie- odmłodzić o kilka, a nieraz i kilkanaście lat.
Dziś nie jest to już wyłącznie przywilejem gwiazd. Pacjenci chirurgów plastycznych liczą też na to, że skalpel szybciej przywróci im ponętne kształty niż długotrwała kuracja odchudzająca.
Wiele otyłych osób ma nadzieję na rozwiązanie swoich problemów z wagą dzięki liposukcji, czyli odsysaniu tkanki tłuszczowej. Na temat tego zabiegu krążą wśród grubasów prawdziwe mity, które, niestety, po części muszę rozwiać. O ile z dobroczynnego działania chirurga w zakresie skorygowania nosa czy zlikwidowania zmarszczek skorzystać może każdy (oczywiście po przeprowadzeniu odpowiednich badań), zwykle ze znakomitymi efektami, to liposukcja nie jest metodą odchudzania, lecz jedynie korygowania pewnych mankamentów sylwetki. Podczas zabiegu nie można odessać więcej niż 3000 cm ³ tłuszczu (czyli ok. 3 kg). Łatwo przeliczyć ilu zabiegów wymagałby pacjent posiadający choćby 30-kilogramową nadwagę. Jego organizm nie wytrzymałby
kilkunastokrotnego znieczulenia. Pomijam już kwestię, ile lat musiałby trwać cykl takich zabiegów i ile musiałby on kosztować. Trudno też byłoby znaleźć lekarza gotowego się tego podjąć. Znam co prawda jednego usiłującego w ten sposób szybko zbić fortunę, lecz z litości nie wymienię tutaj jego nazwiska. Nie chcę pomniejszać znaczenia liposukcji jako zabiegu likwidującego pewne mankamenty figury, często też po kuracji odchudzającej, gdy szczupłej już, bądź średniej wagi pacjentce pozostają nieproporcjonalnie grube uda lub „wałeczki” pod biustem. Wtedy liposukcja jest prawdziwym zbawieniem. Ja sama nierzadko kieruję swoje pacjentki do dr Włodzimierza Sidorowicza z wrocławskiego Studia Chirurgii Estetycznej „Aleksandra”, który zabiegi te zaczął wykonywać jako jeden pierwszych w Polsce i ma w tym ogromne doświadczenie – I ono także jest niezmiernie ważne przy wykonywaniu tego typu zabiegów, aby były one udane, ale i w pełni bezpieczne. Dla osób po kuracji odchudzającej, które pozbyły się znacznej nadwagi, potrzebna często też bywa resekcja powłok brzusznych, czyli, mówiąc prościej, „obcięcie” pozostałej obwisłej skóry (np. na brzuchu).
Trudno odmówić chirurgii plastycznej i estetycznej ogromnego wpływu na poprawę naszego wyglądu i co za tym idzie – samopoczucia, jednak nie ma co się łudzić, że skalpel chirurga w kilka godzin zlikwiduje nam otyłość, na którą pracowaliśmy nieraz pół życia.
Otyłość, choroby układu krążenia, cukrzyca i wiele innych dolegliwości, szczególnie układu trawiennego, wymagają nic tylko leczenia farmakologicznego, ale przede wszystkim stosowania diety. Podstawową zasadą sporządzania jadłospisów jest ograniczenie węglowodanów i tłuszczów na rzec produktów bogatych w białko, mikroelementy i witaminy. Zatem oczywiste jest, że ludzie, którym lekarz zaleca dietę, nie powinni jadać mącznych potraw, tłustych mięs i wędlin, a także wyrobów cukierniczych. Muszą je zastępować warzywami i owocami. Chociaż teoretycznie wydaje się, że to nic trudnego, w praktyce jest inaczej. Większość chorych nie wytrzymuje dietetycznego reżimu. Nawet za cenę pogorszenia stanu zdrowia nie chcą oni zrezygnować z nabytych często jeszcze w dzieciństwie złych nawyków żywieniowych. I, co ciekawe, mówią, że łatwiej im się obejść bez chleba, masła, kiełbasy czy kotleta schabowego niż bez kawałka tortu, deseru z bitą śmietaną lub szarlotki.
Żywieniowcy krajów zachodnich twierdzą, że wadą wszystkich nisko tłuszczowych i węglowodanowych diet jest ich monotonia i konieczność ciągłego liczenia zjadanych kalorii.
Psycholodzy natomiast uważają, że groźnym następstwem reżimu dietetycznego jest poczucie wyobcowania ze środowiska ludzi zdrowych. Grubas unika przyjęć nie dlatego, że go tam nie akceptują, tylko dlatego, że widząc, jak inni jedzą, cierpi psychiczne katusze na widok zakazanych
dla niego potraw. Podobnie reaguje człowiek chory. na cukrzycę. Jego wyobcowanie jest tym większe, że oprócz diety musi systematycznie przyjmować insulinę lub inne środki przeciwcukrzycowe.
To poczucie inności utrudnia terapię. Wiele nadziei pokładano
w funkcjonujących przy poradniach lekarskich szkołach zdrowego żywienia. Jednak okazało się, że wyrabianie zdrowych nawyków żywieniowych to długotrwały proces, a mentalności ludzi nie da się zmienić z dnia na dzień.
Najnowsze badania prowadzone przez amerykańskich naukowców dowiodły, że o wiele lepsze efekty w prostowaniu deformacji psychicznych ludzi skazanych na dietę daje wprowadzanie na rynek produktów tzw. podrabianych, które z wyglądu i w smaku przypominają te z listy zakazanych. Sporządza się je z komponentów zastępczych. Zamiast cukru dodaje się słodzik, zamiast śmietany – odtłuszczone mleko itd. W sklepach spożywczych Amsterdamu czy Londynu są wydzielone stoiska z produktami dla ludzi, którzy mają za wysoki cholesterol, chorych na cukrzycę, otyłych. Panuje tam również dobry zwyczaj zamieszczania na opakowaniu informacji o wartości kalorycznej. W Polsce w niektórych sklepach przyjęto już zachodnie wzorce. Jednak wybór produktów jest niewielki, najczęściej pieczywo chrupkie, kruche ciasteczka i napis – dla cukrzyków. A przecież leczenie otyłości trwa wiele miesięcy, a nawet dłużej. Na tę chorobę nie dostaje się zwolnienia lekarskiego z zaleceniem: leżeć lub: może chodzić. Podczas terapii pacjenci muszą
normalnie żyć i pracować.
Pochłonięci codziennymi obowiązkami nie mają czasu, aby wciąż ważyć, mierzyć i obliczać swoje racje żywnościowe. Aż trudno uwierzyć, że w sytuacji, kiedy prawie 60% ludzi cierpi z powodu nadwagi lub otyłości, rodzimy przemysł spożywczy nie stara się ułatwić im życia.
Luka w zaspokajaniu potrzeb ludzi, którzy zmuszeni są stosować dietę, zainspirowała zachodnich dietetyków do opracowania zupełnie nowych receptur na niskokaloryczne wypieki cukiernicze. Są to makowce, szarlotki, torty, babeczki i inne „słodkości”. Jedna 1OO-gramowa porcja zawiera trzykrotnie mniej kalorii niż taka sama porcja ciasta z Horteksu. Sama jestem autorką wielu takich przepisów. Jednak wielokrotnie podejmowane przeze mnie próby promocji przepisów na niskokaloryczne wypieki i desery zakończyły się fiaskiem. Okazuje się, że trudno przełamać niechęć producentów i jak dotąd produktów tych nie ma w sprzedaży.
Badania ostatnich lat sugerują, że zachorowaniom na cukrzycę w znacznym stopniu sprzyja zanieczyszczenie, pośpiech, ciągłe zmęczenie, a także złe odżywianie się. Zwłaszcza w miastach warunki życia usposabiają do zachorowania na cukrzycę. Człowiek city jada nieregularnie, szybko, tanio i to, co ma pod ręką, byle nie tracić czasu na przygotowywanie posiłków. Niestety, oferowana przez gastronomię żywność zawiera zbyt dużą ilość niezdrowych tłuszczów pochodzenia zwierzęcego i rafinowanych cukrów prostych obciążających organizm. Wiele do życzenia pozostawia również przetwórstwo; stwierdzono, że przetworzona żywność jest nie tylko wysokokaloryczna, ale zawiera wiele substancji toksycznych. Cukrzyca tzw. II typu, czyli nabyta w dorosłym życiu, stała się obecnie poważnym problemem wszystkich cywilizowanych społeczeństw. Przebiega ona cicho, skrycie i podstępnie, często bezobjawowo lub skąpo objawowo.
Walka z cukrzycą zaczęła obecnie nabierać nowych wymiarów. Nie można jej rozpatrywać jako odosobnionej jednostki chorobowej. Chroniąc się przed cukrzycą, zapobiegamy także innym chorobom cywilizacyjnym, takim jak miażdżyca naczyń, nadciśnienie tętnicze krwi lub nowotwory.
Substancje toksyczne i produkty przemiany materii, których organizm nie zdążył wydalić (a dostarcza się mu coraz to nowych porcji obfitego i jednostronnego pożywienia), kumulują się. Jeśli do tego dojdzie otyłość, zachorowanie na cukrzycę jest prawie murowane. Statystyki potwierdzają ten punkt widzenia. Ponad 90% chorych na cukrzycę ma nadwagę lub cierpi na otyłość, ewentualnie miało nadwagę w momencie zachorowania. Liczba chorych z tym typem cukrzycy stanowi w Polsce 3% ludności. Prawdopodobnie drugie tyle nie odczuwa jeszcze żadnych dolegliwości, ale już są nieznaczne symptomy choroby, takie jak przyzębica, drożdżyca pochwy, uporczywy świąd, czyraczność skóry lub inne. Opóźnia to rozpoznanie, pojawiają się powikłania naczyniowe, których później, mimo prawidłowego leczenia cukrzycy, nie można już cofnąć.
Obecnie profilaktyka chorób cywilizacyjnych jest najbardziej promowaną dziedziną we wszystkich państwach Europy Zachodniej, w Skandynawii, USA i w Kanadzie. Ten sarn kierunek przyświeca działaniom Światowej Organizacji Zdrowia. Mimo to wskaźniki epidemiologiczne głównych cywilizacyjnych chorób, m.in. cukrzycy, są coraz gorsze. W pojęciu zwykłego zjadacza chleba odpowiedzialność za stan zdrowia społeczeństwa ponosi lekarz. Tymczasem nawet w państwach, gdzie system opieki zdrowotnej jest bardzo sprawny, medycyna nie jest w stanie zatrzymać wzrostu zachorowań na serce, nowotwory i cukrzycę. Zdrowo żyć. To zalecenie, które próbuje się wpajać już od najmłodszych lat.
W założeniu reguły gry są bardzo proste, ale jakże trudne w realizacji. Zmiana nawyków żywieniowych i sposobu przygotowywania posiłków, a także regularne uprawianie ruchu i technik relaksacyjnych rozładowujących stres to podstawa. Niestety, w konsumpcji tłustych mięs i wędlin Polacy przodują w świecie. Nie ma również nawyku biegania, uprawiania ćwiczeń, słowem – czynnego wypoczynku. Żeby zmienić ten stan rzeczy, potrzebny jest wysiłek ze strony nie tylko lekarzy, ale także producentów żywności, osób odpowiadających za kulturę fizyczną i środków masowego przekazu, które powinny preferować zdrowy styl życia. Od świadomości społeczeństwa będzie zależało, czy o zapobieganiu cukrzycy i innym chorobom będzie się tylko mówić, czy też reguły gry w tej walce znajdą potwierdzenie w praktyce.
Twórca słynnej bostońskiej kliniki diabetologicznej E. Joslin twierdził, że leczenie cukrzycy powinno się wspierać na czterech filarach – diecie, insulinie, wysiłku fizycznym nauczaniu chorych, jak żyć z tymi nowymi zadaniami. Ciężar leczenia spoczywa na pacjencie, lekarz jest tylko doradcą i koordynatorem podejmowanych działań leczniczych. Przede wszystkim pacjent musi wiedzieć o swojej chorobie niemal wszystko. Musi nauczyć się przyrządzać posiłki, sam kontrolować poziom cukru we krwi i wiedzieć, jaką dawkę insuliny powinien sobie zaaplikować. Bardzo duży nacisk kładzie się na jednoczesne spełnienie wszystkich warunków niezbędnych w prawidłowym leczeniu. Leczenie cukrzycy czy to insuliną, czy lekami doustnymi nie może być substytutem leczenia dietetycznego.
Najlepsze rokowania daje wykrycie cukrzycy we wczesnym stadium i jest to zadanie dla lekarza tzw. pierwszego kontaktu. Niestety, cukrzyca bardzo często towarzyszy otyłości.
Odkąd sprawy żywienia stały się domeną nauki, wiedza na ten temat znacznie się poszerzyła, zaczęto odkrywać wiele nieznanych dotąd prawd. Powstały też organizacje, stowarzyszenia, różnego rodzaju placówki zajmujące się problemami racjonalnego żywienia. Istotną rolę spełnia wśród nich Komisja Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia. W tym momencie walka z otyłością przestała być problemem jednostki, a stała się sprawą całych rodzin, środowisk, aglomeracji, krajów, a wreszcie całego cywilizowanego świata. Wiadomo już, że prawidłowe żywienie wzmaga siłę i żywotność organizmu, zapobiega wielu chorobom niezakaźnym, zwiększa też odporność na infekcje i bakterie. W sferze psychicznej natomiast daje zwiększoną wydajność umysłu, spowalnia starzenie się; słowem przedłuża kalendarz biologicznej aktywności człowieka. Żywienie nieprawidłowe prowadzi do otyłości, obciąża organizm wieloma chorobami, występującymi często jednocześnie, powoduje ociężałość ruchową i psychiczną, a także przyspiesza procesy starzenia się. Jest również ekonomiczny wymiar tego problemu. Ludzie, którzy się nieprawidłowo odżywiają, częściej chorują i stanowią obciążenie dla lecznictwa. Skądinąd wiadomo, że nakładów finansowych, które ponosi obecnie medycyna naprawcza, nie wytrzymują budżety nawet najbogatszych państw. Zatem wiedza na temat prawidłowego odżywiania się stanowi dla ludzkości nieocenioną wartość i już w najbliższej przyszłości powinna odegrać decydującą rolę w realizacji programów prewencyjnych takich chorób, jak choroby układu krążenia, nowotwory, cukrzyca.
Osiągnięcia nauki w dziedzinie żywienia, poparte intensywnymi badaniami prowadzonymi w Anglii i Szwajcarii, nadały zagadnieniu racjonalnego żywienia nowe znaczenie. Stało się jasne, że bez rozwiązania tego problemu nie może być mowy o zdrowiu, o biologicznej jakości człowieka. Zaczęto nie tylko na wielką skalę propagować wiedzę z zakresu odżywiania się, ale także wprzęgać w tę działalność producentów artykułów spożywczych i naukowców, którzy na bieżąco śledzą zależności pomiędzy żywieniem i zdrowiem. Powstała nowa gałąź nauki zwana eugenika, która
bada problemy zarówno żywienia i dietetyki, jak kultury życia codziennego, wpływu otoczenia na człowieka, sprawy higieny i zdrowia, organizacji pracy, przystosowania budownictwa do potrzeb rodzinnych itp.
W naszym kraju problem żywienia ma niedostateczną rangę, a wiedza na ten temat jest w powijakach. Dla Polaka eutenika to wciąż niewiele mówiące, pozbawione określonego kontekstu nowe słowo. Nawet lekarze posiadający wiedzy z dziedziny dietetyki nie zawsze zwracają uwagę na sposób odżywiania się swoich pacjentów. Chorobę widzą jako jednostkę, której przypisany jest konkretny numer, z rzadka dopatrując się jej związku z nieprawidłowym odżywianiem się. Tylko w ewidentnych przypadkach, np. w chorobach o podłożu metabolicznym, zwracają uwagę na ten problem. Niedostateczna jest też profilaktyka, bez której trudno będzie medycynie stawić czoło wielu chorobom
Niewiedzę na temat żywienia przypłacamy utratą zdrowia, młodości, urody, tyciem, a często inwalidztwem. Aby przy. wrócić zdrowie i sprawność tracimy pieniądze na leczenie, rehabilitację, odchudzanie się, gdy wystarczyłoby zmienić swoje postępowanie i poczuć się współodpowiedzialnym za własne zdrowie. Jednak do tego potrzebna jest świadomość euteniczna, a tej jeszcze nie mamy.
Rzadko przyglądamy się swemu otoczeniu; gdyby tak było, każdy dostrzegłby, jak niewielu jest wśród nas zupełnie zdrowych ludzi. Jeden ma kłopoty z sercem, inny cierpi na bezsenność, jeszcze innego nękają migreny lub paradontoza itd. Tylko znikomy procent ludzi cierpiących z powodu różnych dolegliwości widzi ich związek z nieprawidłowym odżywianiem się. Choć objawy nie świadczą o stanie chorobowym, to są sygnałami, że z organizmem coś nie w porządku.
Chorych w naszym kraju nie brakuje. Znajdujemy się w czołówce krajów uprzemysłowionych o najwyższej absencji chorobowej. Niepokojąco obniżyła się też przeciętna długość życia. Tak niekorzystnych wskaźników nie mają nawet niektóre kraje Trzeciego Świata, uważane dotąd za obszar największej nędzy i chorób. Umierają u nas głównie mężczyźni w średnim wieku, a przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów są choroby serca. O tym, w jak trudnej
sytuacji zdrowotnej znajdują się Polacy, napisano nawet w „Time”. Autorzy zamieszczonego tam artykułu twierdzą, że przyczyną jest powszechne palenie papierosów, nadmierne picie alkoholu i nadwaga spowodowana nieprawidłowym odżywianiem się. Nic dodać, nic ująć; może tylko – poważnie nad sobą się zastanowić.
Prawie każdy otyły człowiek wie, że przegrywa w walce z samym sobą, ale nie chce przyznać się do klęski. Usiłuje zachować pozory, że pokochał swoje „grube ja” i jest mu z nim bardzo dobrze. Często sobie pokpiwa ze swojegoproblemu,bagatelizuje go, ale tak naprawdę marzy o smukłej figurze. Co się naprawdę dzieje w duszy grubego człowieka, może wiedzieć jedynie on sam oraz lekarz, któremu zaufał i któremu powierzył swój los. Nie ma w tym żadnej przesady- dopiero podczas terapii wychodzą głęboko skrywane wcześniej kompleksy, związane z nadmiernie obfitymi kształtami, dopiero tutaj ujawniają się zahamowania dotyczące kontaktów z ludźmi oraz poczucie alienacji.
Oddając się systematycznemu obżarstwu, grubasy co jakiś czas próbują się odchudzić, sięgając po pierwszą lepszą dietę poleconą przez kogoś ze znajomych jako rewelacyjnie skuteczny środek. Jednak takie odchudzanie się trwa zwykle krótko, słomiany ogień szybko gaśnie. Nie wystarcza silnej woli, energii, chęci czy wreszcie motywacji. Gruby człowiek ponownie popada w stare nawyki, z niechęcią przyjmuje jakiekolwiek zmiany, jest apatyczny, wreszcie godzi się na swój los i … ucieka w jedzenie. Te fazy przeplatają się aż do momentu, gdy otyłości zaczynają towarzyszyć inne, poważnie zagrażające zdrowiu i życiu schorzenia. Wtedy już nie ma wyjścia, trzeba schudnąć.
Najlepsze wyniki daje odchudzanie się w fazie, kiedy nie przyplątały się jeszcze inne choroby. Większość grubasów jednak podejmuje decyzję o zgłoszeniu się do specjalisty w stanie bardzo zaawansowanej otyłości. Z nadwagą należy walczyć jak najwcześniej, niezależnie od płci i wieku, najlepiej pod kierunkiem lekarza. Wprawdzie jest na ten temat sporo literatury, ale często trudno dokonać właściwego wyboru, tym bardziej że nie ma uniwersalnej, odpowiedniej dla każdego metody leczenia. Aby osiągnąć zamierzony skutek, metoda musi być dobrana indywidualnie, a środkiem do celu musi być świadomość konieczności kuracji.
Pierwszy krok jest zwykle najtrudniejszy, gdy wiąże się z decyzją, że taką kurację chce się naprawdę podjąć. Decyzja ta pociąga za sobą pewne konsekwencje: trzeba przezwyciężyć lenistwo i łakomstwo. Kiedy już się ją podjęło, zaczyna się wielka gra z samym sobą, ze swoimi słabościami, nawykami. Gra, w której stawką jest zdrowie i inna jakoś życia.
Trzeba pamiętać, że odchudzanie się to nie tylko przyrządzanie posiłków według zalecanej diety, zażywanie lekarstw czy ziół wspomagających leczenie dietą. Z otyłością walczy! się przez całą dobę, przy każdym otwarciu ust podczas jedzenia, przy każdym wyciągnięciu ręki po kolejne jabłko czy szklankę wody mineralnej. Odchudzaniu się zawsze towarzyszyć musi świadomość, że do ust wkłada się kalorie. Jest to ciągłe przeliczanie, co mi się opłaca, a co nie.
Na początku można się w tym wszystkim pogubić, z czasem jednak człowiek się przyzwyczaja, zwłaszcza kiedy widzi efekt. Satysfakcja i radość z każdego zrzuconego kilograma są silą napędową kontynuowania kuracji. Ba, ten sam człowiek, który jeszcze przed kilkoma miesiącami nie wierzył, że schudnięcie jest możliwe, teraz zaczyna patrzeć na siebie inaczej, z szacunkiem. Po prostu zaczyna siebie lubić.
Jak już wspomniałam, kuracja musi być świadomym wyborem pacjenta. Gdy opanuje go łakomstwo – krzyczy STOP. Mobilizuje się, by przezwyciężyć słabość. W tych trudnych chwilach powinien myśleć o gratulacjach, jakie mu składano jeszcze wczoraj, widząc jego nową sylwetkę. To pomaga w pokonywaniu trudów i wyrzeczeń. Kiedy już nauczy się kontrolować swoje postępowanie, będzie mógł śmiało powiedzieć, że jest na etapie skutecznej i rozważnej walki z nadwagą.
Kolejny etap to świadome lekceważenie „niedozwolonych” dla niego smakołyków: ciastek, kremów, lodów, golonek, schabów, boczków. Idzie się wtedy do restauracji i zamawia bulion w filiżance oraz gotowanego kurczaka, obojętnie patrząc, jak innym ścieka po brodzie tłuszcz .przy konsumowaniu frytek. Ta wątpliwa przyjemność będzie kosztowała osobę przy sąsiednim stoliku kilkaset kilokalorii. Absolutna obojętność na to, co kto je, to sposób myślenia, który pomaga utrzymać reżim dietetyczny.
Tabela 9
Wykaz dozwolonych i zabronionych produktów
żywnościowych w odżywianiu się osób otyłych
Produkty
żywnościowe |
Dozwolone | Zabronione |
Mięso i drób | chude mięso: indyk, kuropatwa,
gołąb,kura, kurczę, zając, jeleni, sarnina, cielęcina, wołowina, konina, królik; |
kaczka, gęś, wieprzowina w każdej postaci |
Podroby | wątroba, płuca, nerki, ozór; cielęce, wołowe | serce, mózg, peklowane mięso wieprzowe |
Podroby drobiowe | serce, wątroba, żołądek; | |
Wędliny | parówki, chude mięso w konserwach, chude mięso w galarecie, chuda pasztetowa, polędwica wędzona, chuda szynka surowa i gotowana drobiowa | kaszanka, smażona
kiełbasa, serwolatka, gęsi pasztet wątrobiany, serdelki, kiełbasa myśliwska, kiełbasa serdelowa, salami, słonina; |
Ryby | chude ryby: sandacz, karp, pstrąg, szczupak, flądra,dorsz, tuńczyk; | węgorz, śledź, łosoś, makrela, szprot; . |
Przetwory rybne | wędzone flądry, dorsz, śledź
w galarecie, sardynki w occie; |
wędzony węgorz, węgorz
w galarecie, pikling, śledź w oleju, konserwa śledziowa, łosoś wędzony w oliwie, tuńczyk w oliwie, rolmops, sardynki w oliwie; |
Tłuszcze i oleje | tłuszcze do gotowania: oleje z wysokim udziałem nienasyconych
kwasów tłuszczowych, tłuszcz do smarowania chleba: margaryna witaminizowana; |
wszystkie tłuszcze zwierzęce, smalec, łój, masło |
Wyroby cukiernicze
i słodycze |
Twarde cukierki typu landryny | wszystkie inne ciasta, orzechy, migdały, owoce kandyzowane, kakao, czekolada, cukier |
Kluski, ziemniaki,
kasze |
1-2 ziemniaki z wody, 1 łyżka stołowa kaszy tatarczej | krokiety, kluski, makaron, ryż; |
Jarzyny i sałaty | wszystkie z wyjątkiem niektórych
strączkowych; |
jarzyny strączkowe: soja, biała fasola, żółty groch, soczewica; |
Grzyby | wszystkie grzyby przygotowane
z wody |
Wszystkie grzyby w każdej innej postaci |
Owoce | jabłka, morele, jeżyny, poziomki,
grejpfruty, maliny, porzeczki, wiśnie, mandarynki, melony, pomarańcze, czerwone borówki, cytryny; |
suszone jabłka,suszone gruszki, suszone śliwki, suszone morele, daktyle, figi,rodzynki, śliwki, gruszki, orzechy, migdały, banany, winogrona |
Zupy | Czerwony barszcz czysty, chudy bulion, zupa jarzynowa, | zupy z jarzynami
strączkowymi, zupy mączne i zaprawiane |
Desery | Budyń na chudym mleku, kompot, świeże owoce, galaretka
owocowa, potrawy z twarogu; |
Kremy i wszelkie wypieki ( torty, ciasta) |
Napoje | soki jarzynowe, niesłodzona herbata
i kawa,napoje mleczne z mleka odtłuszczonego,woda mineralna, rozcieńczone soki owocowe1:1 z wodą |
wszystkie napoje słodzone,
wszystkie napoje alkoholowe; |
Mleko i produkty mleczne | maślanka, jogurt, chude mleko, serwatka, mleko zsiadłe, twaróg chudy lub półtłusty, śmietana do przypraw 6-12% | krem, śmietana, wszelkie lody |
Jaja | gotowane jaja kurze | Sadzone, jajecznica na mleku |
Ser | ser chudy, półtłuste; | gatunki sera o ponad 40 % tłuszczu: szwajcarski, śmietankowy; |
W kuracji odchudzającej nie ma żadnej diety cud, nie mu też jakiejś szczególnej tajemnicy, którą trzymam dla siebie i swoich pacjentów. To po prostu laboratorium psychologiczne, w którym wszystko, co już znane, najlepsze i najskuteczniejsze w terapii odchudzającej, zostaje przetrawione,
przemyślane, poukładane w całość i skorelowane. Przy pełnym zrozumieniu zasady: robić swoje, jeść swoje, nic rozglądać się na boki i nie rozmieniać na drobne – kuracja może się toczyć swoim trybem, nie zakłócając codziennych zwykłych zajęć. Najlepiej, jeśli styl życia prowadzony podczas
kuracji wejdzie pacjentom na tyle w krew, że stanic się czymś naturalnym nawet po jej zakończeniu. Wówczas możliwe jest zachowanie szczupłej sylwetki do końca życia. Wiele osób jednak wraca do starych nawyków żywieniowych i pojawia się tzw. efekt jo-jo, który pacjentom zwykle trudno przezwyciężyć.
Chociaż wymyślono już setki różnych diet, nie ma takiej, o której można by z czystym sumieniem powiedzieć, że jest najlepsza. Nie jestem zwolenniczką żadnej z nich, uważam, że jedyną metodą leczenia otyłości jest zmiana sposobu żywienia i życia. Wbrew pozorom nie tak łatwo dobrać odpowiedni zestaw potraw dla każdego pacjenta. A jednak jest to konieczne – ustalenie właściwej diety wymaga wielokierunkowego dostosowania i nikt nie powinien tego robić na własną rękę. Dietę dobiera się w zależności od płci, wieku, wzrostu, wykonywanej pracy, a przede wszystkim od stanu zdrowia.
Oczywiste jest, że inną dietę należy opracować dla dwudziestoletniej dziewczyny pracującej przy komputerze, inną czterdziestoletniemu górnikowi, pracującemu pod ziemią, a jeszcze inną sześćdziesięcioletniej nauczycielce na emeryturze, która dorabia robótkami na drutach. Najważniejsze jednak jest trafne skomponowanie diety tym pacjentom, którzy są otyli i chorzy. Inna bowiem będzie dieta dla cukrzyka, inna dla pacjenta z nadciśnieniem, a jeszcze inna przy dolegliwościach żołądka, kamicy pęcherzyka żółciowego, niewydolności wątroby czy nerek.
Oczywiste jest zatem, że dla pacjentów otyłych i chorych uleganie złudzeniom, jakie niosą ze sobą Wymyślne reklamy cud-diet czy cud-metod odchudzających, może być niebezpieczne.
Zresztą i tak większość chwytających się tej deski ratunku szybko z niej rezygnuje, gdyż brak jest efektów, za to pojawiają się różne dolegliwości fizyczne ..
Nie polecam także głodówek, chociaż nie wiadomo dlaczego stały się one takie modne. Zwolennicy tej metody twierdzą, że głodówka pomaga pozbyć się z organizmu zaśmiecających go resztek i zanieczyszczeń, które gromadzą się w przewodzie pokarmowym i w tętnicach. Teorię tę
postanowiono sprawdzić naukowo, czym zajęły się najbardziej prestiżowe placówki naukowe w świecie, z Instytutem Maksa Plancka na czele. Badania nie potwierdziły tej teorii, przeciwnie – stwierdzono, że tego typu kuracje są niebezpieczne dla zdrowia. Część pacjentów bowiem po zakończeniu leczenia wraca do poprzedniego trybu życia i błyskawicznie, oraz z nawiązką, odrabia zrzucone kilogramy. Ci zaś, którzy starają się schudnąć za wszelką cenę, wbrew organizmowi, stają się ofiarami chorobliwego łaknienia polączonego z wymiotami.
Swoim pacjentom zabraniam głodować. Żołądka się nic oszuka; niezależnie od tego, czy otrzymuje on pokarm, czy nie, wydziela kwasy żołądkowe, które nie mając nic do trawienia niszczą błonę śluzową. Odczuwalne są wówczas bóle żołądka, a przy dłuższym głodowaniu może dojść do jego nadżerkowatości lub owrzodzenia. Dłuższe głodowanie zaburza również bilans azotowy, ponieważ nie dostarczamy organizmowi dostatecznej ilości białka. Ustrój człowieka potrzebuje białka codziennie, i to pełnowartościowego, czyli roślinnego i zwierzęcego. Białka roślinne nie zawierają wszystkich aminokwasów potrzebnych w procesie metabolizmu.
Organizm, głodując przez dłuższy czas, przestawia swoją przemianę materii na inne tory i zaczynają odkładać się trucizny. Występuje wówczas jakby samozatrucie organizmu. Obniżenie poziomu wody i rozpuszczonych w niej elektrolitów powoduje zatrzymanie w organizmie kwasu moczowego, zmiany ciśnienia krwi, podrażnienie mięśni sercowego. Brak węglowodanów, których dostarczamy organizmowi wraz z pieczywem, ziemniakami, owocami lub cukrem, powoduje zakłócenia pracy nerek. Może równie dojść do zachwiania równowagi między układem mięśniowym a nerwowym.
Najbardziej istotne są jednak potrzeby mózgu, który jest koordynatorem wszystkich życiowych funkcji organizmu. Jeśli zabraknie mu paliwa, będzie podkradał je innym narządom. Mózg musi mieć dostarczane codziennie kalorie, a brak pewnych składników pokarmowych może upośledzać czynności intelektualne. Głodówka może również spowodować dekoncentrację, bóle głowy, rozkojarzenie, a nawet rozdrażnienie i agresywność.
Diety odchudzające dla osób zdrowych
Nazwa potrawy | Nazwa produktu | Ilość w gramach | Kalorie | ||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta I – 1000 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
pasta z sera i szynki chleb Graham z masłem herbata z mlekiem |
ser biały
szynka konserwowa chleb Graham masło mleko |
50 50 50 10 200 |
44 67 118 75 106 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 410,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
pieczeń cielęca w pergaminie kapusta włoska z wody sałata z pomidorów z cebulą mus z rabarbaru |
cielęcina
kapusta włoska pomidory cebula rabarbar białko |
250 300 100 20 100 20 |
205 105 20 7 16 9 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 362 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
kura gotowana na zimno surówka z marchwi |
Kura
marchew |
300 200 |
195 42 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 237 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1009 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta II – 1000 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
kawa zbożowa z mlekiem chleb Graham jaja na twardo sałatka z pomidorów z cebulą |
Mleko
Graham jaja pomidory cebula |
150 50 100 100 20 |
80 118 140 20 7 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 365,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
sztuka mięsa szpinak surówka z marchwi z cytryną jabłka deserowe |
Wołowina
szpinak mleko marchew jabłka |
250 300 20 150 150 |
218 66 11 32 81 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 408,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
ozorki cielęce w galarecie mizeria z ogórków z koperkiem |
ozorki cielęce
żelatyna włoszczyzna ogórki świeże koperek |
200 3 50 200 10 |
182 10 17 22 – |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 231,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1004,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta I – 1400 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
kawa zbożowa z mlekiem polędwica konserwowa chleb bułkowy z masłem jabłko pieczone |
Mleko polędwica konserwowa chleb bułkowy masło jabłko |
150 100 50 5 100 |
80 133 121 37 54 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 425,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
wołowina duszona buraczki surówka z rzodkwi czarnej ziemniaki jabłko w galarecie morelowej |
Wołowina
włoszczyzna bez kapusty buraki czarna rzodkiew ziemniaki jabłko galaretka morelowa |
200 100 200 100 100 50 1p |
174 37 68 33 80 27 94 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 537 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
jajecznica na parze pomidory parzone pieczywo z masłem herbata z mlekiem |
Jajka
pomidory chleb biały masło mleko |
114 100 50 5 200 |
174 20 121 37 106 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 458,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1420,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta II – 1400 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
kawa z mlekiem pieczywo z masłem jajecznica z białka na parze z zieloną pietruszką parówka na gorąco |
Mleko chleb biały masło białko jaja mleko pietruszka zielona parówka |
150 50 5 60 50 — 100 |
80 121 37 28 27 – 261 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 554 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
klops pieczony w pergaminie marchewka karotka z wody sałata zielona z kefirem ziemniaki napój z buraków kiszonych |
Cielęcina
mleko bułka marchew sałata kefir ziemniaki buraki cukier |
200 20 20 200 100 20 100 250 2 |
165 11 50 42 12 11 80 85 8 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 464,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
twarożek z rzodkiewka pieczywo jabłka pieczone |
Twaróg chudy
rzodkiewka pieczywo jabłka |
150 100 50 200 |
136 12 121 108 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 377 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1395,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta I – 1800 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
mleko pieczywo mieszane z masłem
twarożek rzodkiewki |
Mleko
chleb biały grahamka masło twarożek rzodkiewki |
250 50 50 10 100 50 |
133 121 118 75 87 6 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 540,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
krupnik dorsz smażony panierowany ziemniaki surówka z kiszonej kapusty mus z jabłek z wafelkiem |
Włoszczyzna
kasza jęczmienna śmietana filety z dorsza maka jaja mleko bułka tarta olej ziemniaki kapusta kiszona marchew cukier jabłka białko jaja cukier andrut |
50 30 20 200 5 10 10 10 20 200 150 50 5 100 10 10 10 |
19 103 42 128 18 14 5 36 180 160 30 11 20 54 14 40 35 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 909,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
jaja sadzone bukiet z jarzyn |
Jaja
masło kalafior fasola szparagowa marchew pomidor cukier do herbaty |
100 10 200 100 100 100 10 |
140 75 32 38 21 20 40 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 366,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1814,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Dieta II – 1800 kcal |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||
Śniadanie
kawa zbożowa z mlekiem
pieczywo mieszane z masłem
szynka konserwowa chrzan tarty |
Kawa zbożowa
mleko cukier masło graham chleb „bułka” szynka konserwowa chrzan |
150 10 10 50 10 100 30 |
80 40 75 118 121 133 20 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem śniadanie: 587,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Obiad
barszcz czerwony czysty z paluszkami drożdżowymi cielęcina duszona ziemniaki fasolka szparagowa z wody surówka z marchwi i rzodkwi czarnej |
Buraki
włoszczyzna drożdże mąka tłuszcze jaja mleko cielęcina ziemniaki fasola szparagowa marchew rzodkiew cukier galaretka bar. |
100 50 51 15 6 5 10 200 200 100 120 30 5 1/4p |
34 17 1 53 46 7 5 164 160 38 25 10 20 94 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem obiad: 674,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kolacja
kasza gryczana mleko zsiadłe |
Kasza gryczana
tłuszcz mleko kwaśne |
100 5 300 |
348 38 159 |
||||||||||||||||||||||||||||||||
Razem kolacja: 545,0 | |||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ogółem wartość: 1806,0 |
Dla osób z prawidłowym lub lekko podwyższonym ciśnieniem krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego
Pacjenci, którzy mają dolegliwości o typie gastropatii, cholecystopatii, pancreopatii itp. powinni tę dietę zmodyfikować następująco: warzywa i owoce podawać gotowane, chleb razowy zamienić na czerstwy zwykły.
l dzień
Śniadanie l jajo na twardo lub miękko, lub sadzone – smażone na słodkim mleku, 2 pomidory, kromka razowego chleba bez masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.
Obiad 1/4 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty w dowolnej ilości (bez cukru i śmietany). Szklanka herbaty lub kawy zbożowej.
Kolacja 10dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka mleka lub herbaty.
2 dzień
Śniadanie Jedna porcja galaretki z kurczaka i kromka chleba razowego, surówka z warzyw na surowo, szklanka herbaty.
Obiad 10 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot z jabłek bez cukru lub szklanka herbaty.
Kolacja sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych ogórków, kromka razowego chleba, szklanka herbaty.
3 dzień
Śniadanie 2 kromki razowego chleba z białym serem, szklanka herbaty lub mlecznej kawy.
Obiad 10 dkg chudej ryby (np. dorsz), surówka w dowolnej ilości, szklanka herbaty.
Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka herbaty, jabłko.
4 dzień
Śniadanie 10 dkg białego chudego sera, kromka chleba razowego, szklanka mleka.
Obiad Szklanka maślanki, 20 dkg gotowanej wołowiny, dowolna ilość warzyw.
Kolacja 5 dkg wołowej wędliny, jedna kromka razowego chleba, sałata zielona z kwaśnym mlekiem.
5 dzień
Śniadanie 5 dkg szynki wołowej, l jajko, kromka chleba razowego, szklanka mleka.
Obiad 20 dkg chudej ryby gotowanej lub duszonej, surówka z 2 rodzajów warzyw w dowolnej ilości, szklanka soku z marchwi.
Kolacja 10 dkg tatara, ogórek, kromka razowca.
6 dzień
Śniadanie 10 dkg chudego twarogu, ogórek, kromka razowego chleba.
Obiad Omlet z 2 jaj na mleku, kalafior.
Kolacja Szklanka jogurtu, kromka chleba.
7 dzień
Śniadanie Galaretka z dorsza lub błękitka, kromka razowca, l papryka.
Obiad Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) przygotowany na rożnie, mizeria ze świeżego ogórka przyprawiona kwaśnym mlekiem.
Kolacja Suchar, jogurt.
Podwieczorek lub kolację może stanowić 1 jabłko lub szklanka soku z niesłodzonych owoców lub warzyw. Wszystkie posiłki solić niewiele, stosować przyprawy smakowe i ziołowe (Vegeta, Visana itp.).
Dla osób o niskim ciśnieniu krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego
l dzień
Śniadanie Jajko, l kromka chleba razowego, herbata bez cukru.
Śniadanie II Czarna kawa, 5 dkg chudego białego sera z cebulą.
Obiad 20 dkg chudej gotowanej ryby. Główka zielonej sałaty przyprawiona cytryną i kwaśnym mlekiem, kompot bez cukru.
Podwieczorek l szklanka maślanki lub mleka zsiadłego, l kromka razowego chleba.
Kolacja 10 dkg tatara z cebulą, kromka suchego razowego chleba, herbata bez cukru, jabłko.
2 dzień
Śniadanie 5 dkg twarogu z cebulą, l szklanka soku z marchwi, kromka chleba razowego.
Śniadanie II Kawa czarna, 2 suchary.
Obiad 10 dkg gotowanej wołowiny, 20 dkg gotowanego lub duszonego szpinaku z kwaśnym mlekiem, 10 dkg niesłodkich owoców, (nie banany, gruszki, winogrona).
Podwieczorek l szklanka jogurtu.
Kolacja 10 dkg sałatki z gotowanych jarzyn (bez majonezu i śmietany), kromka razowego chleba, herbata.
3 dzień
Śniadanie I l jajo na twardo, kromka chleba razowego, szklanka gorącego chudego mleka.
Śniadanie II Plasterek pieczonej wołowiny, l kromka chleba razowego, czarna kawa.
Obiad 1/4 kurczaka gotowanego, duszonego lub z rożna, sałatka wielowarzywna, kompot bez cukru.
Podwieczorek l szklanka maślanki, l suchar.
Kolacja 10 dkg chudej ryby (dorsz), surówka z marchwi, l szklanka herbaty.
4 dzień
Śniadanie I 10 dkg galaretki z ryby lub kurczaka, l kromka chleba razowego, 1 szklanka herbaty z mlekiem.
Śniadanie II Kawa naturalna, 5 dkg białego sera.
Obiad Chłodnik z 2 jajkami na twardo, jabłko pieczone.
Podwieczorek 1 herbatnik, 1 szklanka mleka zsiadłego.
Kolacja 10 dkg grzybów gotowanych lub duszonych, l kromka grahama, herbata.
5 dzień
Śniadanie I 2 łyżki płatków owsianych na chudym mleku (l szklanka), 10 dkg chudego białego sera.
Śniadanie II Czarna kawa, l suchar.
Obiad 20 dkg ryby gotowanej w jarzynach lub z rusztu, surówka z selera w dowolnej ilości, kompot bez cukru.
Podwieczorek l szklanka kefiru, l plasterek chrupkiego pieczywa.
Kolacja 20 dkg szpinaku, 10dkg cielęciny gotowanej lub duszonej, l jabłko.
6 dzień
Śniadanie I l kromka grahama, 10 dkg twarogu z cebulą, herbata z mlekiem.
Śniadanie II Kawa, l jabłko.
Obiad Szaszłyk (bez tłuszczu) z drobiu lub wołowiny, surówka z kiszonej kapusty, jabłko.
Podwieczorek 1 szklanka soku z marchwi, suchar.
Kolacja Kalafior z wody 20-30 dkg.
7 dzień
Śniadanie I 1 parówka, 10 rzodkiewek, herbata z mlekiem, 1 kromka grahama.
Śniadanie II Kawa naturalna, kisiel bez cukru.
Obiad Omlet z 2 jaj, smażony na mleku z warzywami (groszek zielony, fasolka itp.), 2 pomidory.
Podwieczorek 1 szklanka maślanki, suchar.
Kolacja 10 dkg ryby chudej w galarecie, grahamka, jabłko.
8 dzień
Śniadanie I 10 dkg kiełbasy szynkowej wołowej lub wołowiny duszonej, graham, herbata.
Śniadanie II Kawa naturalna, suchar.
Obiad 10 dkg chudej cielęciny, 1/2 kalafiora, kompot bez cukru.
Podwieczorek 1 szklanka kefiru, 1 kromka chrupkiego pieczywa.
Kolacja Szaszłyk z ryby – 10 dkg, 2 pomidory.
9 dzień
Śniadanie I 2 jaja na twardo, l szklanka mleka, grahamka.
Śniadanie II Plaster chudego twarogu, kawa naturalna.
Obiad 10 dkg duszonej wołowiny, surówka z marchwi, jabłko.
Podwieczorek Jogurt, sucharek.
Kolacja 1 jajko na twardo, l ogórek kwaszony, l grahamka.
10 dzień
Śniadanie I Jajecznica z 2 jaj Smażonych na mleku, l kromka chleba razowego, herbata.
Śniadanie II Kawa naturalna, l suchar.
Obiad 1 szklanka bulionu, szaszłyk z drobiu bez tłuszczu, l pomidor, kompot bez cukru.
Podwieczorek Jabłko
Kolacja Porcja galaretki z ryby – 10 dkg, l kromka pieczywa razowego, herbata.
Dla osób z wysokim ciśnieniem krwi, bez dolegliwości przewodu pokarmowego
1 dzień
Śniadanie 1 kromka razowego chleba, plasterek chudej wędliny, l jajko, herbata.
Obiad 10 dkg gotowanej ryby, główka sałaty z cytryną, herbata.
Kolacja 10 dkg twarogu, szklanka soku z marchwi.
2 dzień
Śniadanie 1 kromka razowego chleba, bawarka, 10 dkg galaretki z ryby chudej.
Obiad 10 dkg gotowanej cielęciny, gotowany seler, herbata.
Kolacja Gotowany kalafior, szklanka soku z marchwi.
3 dzień
Śniadanie Kromka razowego chleba, ogórek, 10 dkg galaretki z kurczaka, herbata.
Obiad Omlet z 2 jaj smażony na mleku, warzywa, sok z marchwi i selera.
Kolacja 10 dkg twarogu, suchar.
4 dzień
Śniadanie Sałatka warzywna, pomidor, ogórek, jajecznica z l jajka smażona na mleku, kromka chleba, herbata.
Obiad Szaszłyk z wołowiny (bez słoniny) – 10 dkg, fasolka szparagowa z wody.
Kolacja Sok z marchwi i suchar.
5 dzień
Śniadanie 10 dkg szynki wołowej lub wołowej pieczeni, kromka razowego chleba, herbata.
Obiad l szklanka bulionu, 2 parówki drobiowe, surówka.
Kolacja Szklanka maślanki i suchar.
6 dzień
Śniadanie 10 dkg pasztetu z drobiu, kromka chleba, herbata.
Obiad Szklanka bulionu, 1/4 kurczaka, surówka.
Kolacja Gotowane 2 marchwie z jarzyną, suchar, herbata.
7 dzień
Śniadanie 10 dkg twarogu z cebulą, kromka razowego chleba, herbata.
Obiad 10 dkg duszonej cielęciny, surówka, herbata.
Kolacja l jajko, sok z marchwi.
Na drugie śniadanie może być mała porcja naturalnej czarnej kawy i suchar, na podwieczorek – jabłko.
Dla osób nie odczuwających żadnych dolegliwości
l dzień
Śniadanie 2 kromki chrupkiego pieczywa, szklanka soku grejpfrutowego.
Obiad Filiżanka zupy z owoców, słodzona canderelem (słodzik-puder), łyżka stołowa gotowanego ryżu z polewą przygotowaną z kefiru z canderelem i 1 pomarańczą.
Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowca, ogórek kwaszony.
2 dzień
Śniadanie Szklanka chudego, gorącego mleka, 2 garście płatków kukurydzianych.
Obiad 10 dkg ryby duszonej w jarzynach, 1 łyżka kaszy gryczanej, szklanka wywaru z ryby (przyprawiona do smaku).
Kolacja Sałatka owocowa: pomarańcza, grejpfrut, jabłko, kiwi.
3 dzień
Śniadanie Jajecznica na parze z 2 jaj ze szczypiorkiem, kromka razowca, bawarka.
Obiad 4 łyżki stołowe risotta z wołowiny i ryżu, zielona sałata z kefirem.
Kolacja Sałatka owocowa: 15 dkg truskawek, 15 dkg porzeczek, 2 śliwki, 1 gruszka, polewa z kefiru z canderelem lub cocktail z wymienionych produktów.
4 dzień
Śniadanie 2 jaja po wiedeńsku, bez masła, kromka razowca, szklanka soku z czarnej porzeczki (niskosłodzonego)
Obiad 2 parówki z wody na gorąco, porcja szpinaku, bez śmietany i tłuszczu.
Kolacja Suchar i jogurt.
5 dzień
Śniadanie Szklanka chudego mleka z 2 łyżkami otrąb (na gorąco).
Obiad Filiżanka rosołu z wywaru warzywnego z łyżką ryżu, dowolna ilość gotowanych warzyw (seler, marchew, pietruszka, por), 2 jajka sadzone
Kolacja Udko kurczaka, pomidor lub ogórek.
6 dzień
Śniadanie Porcja galarety z drobiu, kromka razowca, herbata lub kawa.
Obiad Żur bez śmietany (z kefirem), 2 parówki (nie serdelki) na gorąco.
Kolacja 2 gotowane jabłka z polewą z kefiru z canderelem.
7 dzień
Śniadanie Szklanka mleka, 2 łyżki stołowe gotowanego ryżu.
Obiad Polewka z kefiru, 10 dkg pieczarek duszonych, kromka razowca
Polewka: 1/4 l kefiru zmiksować z l łyżeczką od herbaty mąki i szczyptą soli, zagotować
Kolacja Suchar, szklanka zsiadłego mleka.
Płyny – 6 szklanek dziennie: kawa zbożowa lub naturalna (przy niskim ciśnieniu), herbata, sok z marchwi lub grejpfrutów, woda mineralna. Na drugie śniadanie i podwieczorek dowolna ilość grejpfrutów, arbuza lub tartej marchwi.
Dieta odchudzająca ił la Będzińska
Wolno jeść: warzywa w dowolnej ilości, owoce surowe lub gotowane do 1/4 kg dziennie (bez cukru), ryba chuda gotowana, mięso wołowe, cielęcina – chude i gotowane, kurczę z rożna, kurczę gotowane, surówki, soki z owoców i warzyw, chrupkie pieczywo lub razowiec, jaja gotowane, chudy ser biały, dowolną ilość grejpfrutów. Napoje słodzić sacharyną lub słodzikiem. Dobowa ilość kalorii przy diecie odchudzającej nie może przekraczać 1500 kcal. Alkoholu w czasie kuracji spożywać nie wolno. Nie jadać żółtych serów, wieprzowiny – nawet w postaci chudej polędwicy lub szynki, ziemniaków, klusek, cukru, sosów, oleju, masła, słodkich owoców (bananów, winogron, gruszek).
Prawidłowy jadłospis
Zestaw 1
Śniadanie 1-2 jaja na twardo, miękko albo sadzone – smażo
ne na słodkim mleku, 2 pomidory, kromka razowego chleb
bez masła, szklanka herbaty lub kawy bez cukru.
Obiad 1/4-1/2 kurczaka, surówka z marchwi lub kapusty,
w dowolnej ilości (bez cukru i śmietany), szklanka herbaty
lub kawy.
Kolacja 10 dkg chudego sera, ogórek kwaszony, szklanka
mleka lub herbaty.
Zestaw 2
Śniadanie Porcja galaretki z kurczaka, kromka razowego
chleba, surówka z warzyw, szklanka herbaty.
Obiad 10-20 dkg wołowiny gotowanej, 1/2 kalafiora, kompot
z jabłek bez cukru lub jabłko, szklanka herbaty.
Kolacja Sałatka z 2 jaj na twardo, 2 pomidorów i 2 kiszonych
ogórków, kromka razowego chleba, szklanka herbaty.
Zestaw 3
Śniadanie 2 kromki razowego chleba z białym serem,
szklanka mleka lub mlecznej kawy.
Obiad 10-20 dkg chudej ryby (np. dorsza), surówka
w dowolnej ilości, szklanka herbaty.
Kolacja 10 dkg tatara, kromka razowego chleba, szklanka
herbaty, jabłko.
Przyhamowany apetyt pozwoli po kilku dniach na zmniejszenie porcji. Poszczególne dania można zamieniać między sobą. Nie należy głodować, ale zdecydowanie mało jeść. Trzeba dodać, że w okresie głodowania często występuje wspomniany wcześniej efekt jo-jo, czyli kod zwolnionej
przemiany materii na okres głodowania. Organizm człowieka instynktownie potrafi bronić się przed niebezpieczeństwem. Gdy nie dostarcza mu się pokarmów, to zwalnia on przemianę materii, aby na dłużej wystarczyło mu substancji odżywczych. Efekt jo-jo to wentyl bezpieczeństwa, obliczony na przetrwanie. Niestety, kiedy przerywamy głodowanie, przemiana materii nie jest jeszcze przestawiona na normalne tory i zaczyna się tycie w przyspieszonym tempie. Gdyby głodujący poznali ten mechanizm, podejrzewam, że nigdy więcej nie stosowaliby tej metody.
Zdarzają się jednak wytrwali w tej metodzie; tak się przyzwyczajają do głodowania, że aż dochodzi do omdleń, anemii, wyniszczenia organizmu, a w skrajnych przypadkach do poważnej choroby, jaką jest anoreksja nervosa, inaczej jadłowstręt psychiczny.
Zatem nie ma co się głodzić; jeść trzeba małe porcje mięsa gotowanego, pieczonego w folii lub na grillu, mleko pijmy odtłuszczone, chleb jedzmy razowy, twaróg chudy, a słodycze – precz. Trzeba liczyć kalorie i myśleć zawsze o tym, że najzdrowsze jest zawsze to, czego nie zdążyło się
zjeść.
Każda otyła osoba mówi, że prawie nic nie je. To nieprawda – nie ma otyłości z powietrza. Nie mówimy oczywiście o stanach chorobowych, w których otyłość jest efektem wtórnym, lecz o zwykłych grubasach, którzy zjadają zbyt dużo kalorii.
Zalewa nas fala sprzecznych informacji na temat żywienia, i nic dziwnego, że można się w tym wszystkim pogubić. Raz słyszymy, że trzeba jeść owoce tropikalne, bo zawierają wiele witamin, raz – że lepiej jeść krajowe, ponieważ nasze organizmy nie są przystosowane do owoców tropikalnych. Kiedy indziej – że najlepsze efekty daje przestawienie się na gotowane mięso drobiowe i warzywa.
Zapotrzebowanie energetyczne człowieka, czyli to, ile musi dostarczyć organizmowi kalorii, żeby móc je spalić, jest sprawą indywidualną. Można je jednak obliczyć w przybliżeniu w dość prosty sposób. Jeśli ktoś prowadzi siedzący tryb życia, to idealną masę ciała (według Broka – wzrost minus 100) mnoży się przez 30. Np. przy wzroście 162 cm idealna masa ciała wynosi 62 kg, co pomnożone przez trzydzieści daje zapotrzebowanie 1860 kcal. Zatem każdy w przybliżeniu wie, co zjada, i czy racja żywnościowa może spowodować tycie, czy nie. Wie również, a przynajmniej powinien wiedzieć, czy ulega pewnym rodzajom zachowań sprzyjającym tyciu. Amerykanie opracowali nawet kryteria różnicujące te zachowania. Według nich obżartuch jada raz dziennie, czyli objada się bezustannie od rana do wieczora. Łakomczuch korzysta z każdej okazji, żeby się najeść i nigdy nie odmawia. Chrupacz pojada między posiłkami słone paluszki, chipsy, orzeszki, nie zdając sobie sprawy z ich kaloryczności. Inna kategoria to osoby, które jedzą jednocześnie słodko i tłusto, pochłaniając ogromne ilości kremów, bitej śmietany, tortów, czekoladek. Smakosz lubi jeść,
ale tylko wybrane, wymyślne potrawy, testator próbuje podczas przygotowywania posiłków i jest już najedzony przed podaniem ich na stół, oczyszczacz zjada wszystkie pozostałości, aby nic się nie zmarnowało, a nocny konsument w ciągu dnia je niewiele, za to w nocy buszuje po lodówce odbijając sobie to z nawiązką. Przykłady można mnożyć, ale nic o to chodzi. Celem jest uświadomienie, jak błędne są przekonania osób otyłych na temat przyczyn własnej tuszy. U konkretnych osób może występować kilka typów zachowań jednocześnie i każdy powinien je u siebie rozpoznać, zanim rozpocznie kurację odchudzającą.
Dieta stosowana podczas odchudzania się nie może być jednorazową udręką, którą kończymy wraz z kuracją. Prawidłowa dieta ma być modelem żywienia na przyszłość. Dlatego idealny zestaw posiłków to taki, który zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze, z wyjątkiem kalorii. Muszą się tam znaleźć odpowiednie ilości białka, tłuszczu, węglowodanów, musi on również zawierać odpowiednią ilość błonnika i płynów bezkalorycznych. Dieta powinna też być łatwa w przygotowaniu i uwzględniać zwyczaje żywieniowe rodziny. Wymagania te spełnia dieta 1000 kcal, w której składzie znajdują się praktycznie wszystkie produkty, ale w minimalnych ilościach. Wszystkie inne diety, dostarczające mniej kalorii, to diety niedoborowe, zwłaszcza jeśli chodzi o mikroelementy. Wprawdzie można je uzupełniać pastylkami, ale to nie to samo. Niestety, często diety te przygotowują osoby, które nie są specjalistami. Wprawdzie można przy nich schudnąć, ale po kilku tygodniach następuje powrót do normalnego żywienia i problem zaczyna się od początku. Nie jest to zatem leczenie otyłości.
Jest w Polsce zarejestrowana dieta Cambridge, bardzo drastyczna, gdyż pozwalająca na zjedzenie jedynie 400-500 kcal dziennie. Jest to żywienie kompletne, przygotowane w sposób przemysłowy. Podczas jej stosowania zjada się dziennie 3-4 torebki rozpuszczonego w wodzie proszku, w którym znajdują się wszystkie niezbędne do życia składniki. Od diety tej nie można jednak zaczynać odchudzania się. Zalecana jest jedynie dla osób, u których po wielokrotnych kuracjach wystąpił efekt jo-jo, lub nie skutkuje dieta 100 kcal. Dlatego diety tej nie można, i całe szczęście, kupi, w sklepie.
Zasadą odchudzania się dzięki pełnowartościowej i bezpiecznej diecie jest dostarczenie organizmowi o 500 kilokalorii mniej, niż wynosi jego zapotrzebowanie. Dzienną rację należy podzielić na 4-5 porcji, jeść mało i powoli. Powinni się wówczas chudnąć przeciętnie 1kg tygodniowo. Niektórzy powiedzą, że to przecież mało, ale w kuracji odchudzającej potrzebna jest cierpliwość; również wolne chudnięcie ma swe dobre strony. Nie czyni rewolucji w organizmie i jest trwalsze. Organizm powoli przestawia się na inne tory i t co dotąd było jego fizjologią – staje się patologią. Zresztą każdy ubytek wagi jest ważny, jeśli nie jest wywołany sztucznie, tzn. środkami przeczyszczającymi, odwadniającymi itp Gwarantuje bowiem stabilność, czyli utrzymanie wagi ciał uzyskanej po kuracji. Wprawdzie, stosując różne diety, można szybko schudnąć, ale tym samym szkodzi się sobie na przyszłość. Jeszcze raz powtarzam: kuracja odchudzająca to nowy model żywienia, a nie katusze – i każdy musi być tego świadomy.
Chociaż szacuje się, że około 50% Polaków ma nadwagę, to jednak otyłość nie jest tylko naszym problemem. Szwedzi obliczyli, że leczenie chorób związanych z otyłością kosztuje ich rocznie 1,2 mld koron, zaś w Stanach Zjednoczonych kwoty te sięgają miliardów dolarów. W krajach Europy Zachodniej i za oceanem coraz częściej otyłość porównuje się do innych nałogów, takich jak alkoholizm, narkomania, palenie papierosów. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość,
że u znacznej większości grubasów przyczyną nadmiernego rozrastania się tkanki tłuszczowej jest nałóg.” jedzenia. Tak jak alkoholik sięga po coraz więcej alkoholu i nie kontroluje swojego zachowania, tak grubas sięga po kolejny kęs jedzenia, również tracąc w pewnym momencie kontrolę nad tym odruchem.
Na Zachodzie stały się modne kluby anonimowych grubasów, wzorowane na wspólnotach Anonimowych Alkoholików, Podobnie jak ludzie uzależnieni od alkoholu lub narkotyków, uzależnieni od jedzenia spotykają się w celu wymiany doświadczeń, poznawania samych siebie i przewartościowania poglądów na życie. Nałóg jedzenia ma swoje źródło w sferze psychiki i często rozrachunek z samym sobą prowadzi do zrozumienia jego istoty. Tak jak alkoholicy upijają swoje cierpienie, otyli jedzeniem rekompensują sobie stresy i niepowodzenia życiowe. Rzecz w tym, by sobie to uświadomić, a grupie osób, które łączą te same problemy. łatwiej nad tą świadomością pracować.
Wzorem Zachodu także w Polsce powstają grupy anonimowych „jedzenioholików”, pierwsze z nich działają w Warszawie i Gdańsku. „Jedzenioholicy” najczęściej uzależnieni są od słodyczy; jeśli nie leczą tego uzależnienia, mogą popaść w ciężką chorobę jak bulimia czy anoreksja. Zdaniem psychologów, grupowa terapia odwykowa może być skutecznyrn sposobem zapobiegania tym chorobom.
Jedną z metod zapobiegania przejadaniu się, w której lekarze pokładają duże nadzieje, jest umieszczenie na żołądku silikonowego paska, sterowanego przez wszczepiony w skórę sensor. Za pomocą sensora pacjent może regulować jego obwód. Pas jednak jest zawsze mniejszy niż obwód
żołądka przed kuracją, dzięki czemu każda próba przejadania się powoduje torsje. Kuracja trwa tak długo, aż pacjent zrozumie i zaakceptuje fakt, że można jeść mniej i też żyć pełnią życia. Podobny skutek odnosi balonik wprowadzany do żołądka przy pomocy sondy. Nadmuchany balonik wypełnia żołądek i na jedzenie nic ma już miejsca.
Psycholodzy jednak twierdzą, że są to działania doraźne. Wprawdzie żeby schudnąć, każda metoda jest dobra, ale co dalej? Przecież ani pasek silikonowy, ani nadmuchany balonik nie rozwiążą problemu, gdyż nie można ich stosować do końca życia. Jak zatem utrzymać wagę ciała i nie tyć ponownie? Niestety, 90% odchudzonych po jakimś czasie wraca do poprzedniej wagi. To tak jak z lekami podawanymi alkoholikowi, aby ten powstrzymał się od picia. Działają one jak straszak i nic więcej. Kiedy się je odstawi, uzależnieni od alkoholu piją ponownie. Skuteczna okazuje się dopiero intensywna terapia odwykowa prowadząca do zmian w psychice. Dlatego coraz częściej mówi się o leczeniu otyłości jako o terapii skojarzonej, dobranej indywidualnie do potrzeb pacjenta, terapii, podczas której leczy się nie tylko ciało, ale duszę.
Każdy chodzący po ulicy grubas myśli, że to właśnie on jest najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie, gdyż jeśli chce schudnąć, musi sobie wszystkiego odmawiać. Często z tego powodu nie lubi osób szczupłych w sytuacjach, kiedy zajadają one beztrosko frykasy, nie martwiąc się o kalorie i swoją figurę. Zazdrości im, że mają talie jak osy i nawet gdyby zamówili pół restauracji, nikt z personelu nie mrugnąłby okiem. Nie może znieść, że wślizgują się w ubrania, o których on nawet nie może marzyć.
Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. Nierzadko te osoby, a jest wśród nich wiele gwiazd, żeby prezentować się na forum publicznym jak na gwiazdy przystało, cierpią tak samo z powodu skłonności do tycia, jak zwykli śmiertelnicy. Kto wie, czy nawet nie bardziej, gdyż zmuszone są ukrywać swoje słabości zarówno przed wścibskimi dziennikarzami, jak swoimi wielbicielami. Sława ma swoją cenę, o czym dobrze wiedziały zarówno księżna Diana, jak Marylin Monroe, znane ze skłonności do nałogowego jedzenia. Ciągłe problemy z nadwagą mają również Liz Taylor, Jane Fonda czy Shirley MacLaine, filigranowa aktorka o kocich oczach, która w każdym ze swoich filmów wygląda tak, jakby nie miała na sobie grama tłuszczu, a jednak przed ich kręceniem musiała zawsze przechodzić kurację odchudzającą.
Kiedy książę Karol, następca brytyjskiego tronu, syn obecnej królowej Elżbiety, doszedł do wniosku, że lepiej mu będzie ze starymi przyjaciółmi, grą w polo i płytami z ukochaną muzyką poważną niż z lady Di, ta zamknęła się w czterech ścianach pokoju i spałaszowała cały dwukilogramowy tort. Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, ale nie był to jednorazowy atak nadmiernego apetytu księżnej, o czym „oddana” służba natychmiast doniosła prasie. Bomba wybuchła znacznie później, kiedy Di podjęła próbę samobójstwa i z tego powodu znalazła się w szpitalu. Przy bliższych badaniach okazało się, że była bulimiczką.
Niektórzy złośliwi z Hollywood twierdzą, że Liz Taylor odchudzała się w swoim życiu tyle razy, ilu miała mężów i konkubinów, a im kandydat na męża był młodszy, tym kuracja była intensywniejsza. Prawda to czy nie, ta wielka gwiazda kina przez całe życie walczyła ze swoją słabością, wielką skłonnością do jedzenia i picia alkoholu. W jej wypadku ciąg alkoholowy zawsze był połączony z nabieraniem wagi ciała. Nieraz przez rok albo dłużej nie wyściubiła nosa z rezydencji, aby przypadkiem fotoreporter nie zrobił zdjęcia, na którym wyglądałaby jak swoja własna ciotka. Po ostatniej kuracji wyglądała jednak na maksimum 50 kg wagi.
Córka Onassisa, najbogatszego człowieka świata, miała w życiu wszystko oprócz miłości. Uwielbiała jeść, a najbardziej lubiła chipsy popijane pepsi colą. Kiedy zakochała się w kilkanaście lat młodszym od siebie mężczyźnie, ważyła ponad 80 kg. Postanowiła schudnąć, bowiem wybranek jej serca, fryzjer z zawodu, nie gustował w puszystych. Onassisównie spieszyło się, a szczupłej sylwetki nawet ojciec multimiliarder nie mógł jej zafundować. Żeby schudnąć, trzeba czasu i samozaparcia w przestrzeganiu reżimów dietetycznych. Kiedy po pierwszych próbach nie było zbyt wielkich efektów, panna Onassis sięgnęła po leki. Podobno zawsze je nosiła przy sobie w małym złotym pudełeczku. Zmarła nagle, na serce, które było zbyt przeciążone nadmiarem jedzenia i niekontrolowanym zażywaniem leków, popijanych często drinkami.
No cóż, gwiazda jest też człowiekiem, i w zmaganiach zruszą ma takie same szanse, jak każdy z nas.
Kiedy po raz pierwszy na rynku ukazały się produkty z napisem „light”, wydawało się, że wystarczy zamienić na nie spożywane dotąd artykuły i problem racjonalizowania ilości kalorii sam się rozwiąże. Wydawało się również, że będzie coraz mniej grubasów, a z czasem otyłość przestanie. Być problemem społecznym. Największe zachodnie koncerny zaczęły wytwarzać dziesiątki rodzajów ciasteczek, serków, mazideł i napojów z napisem .”light”, co oznacza, że zawierają one nieznaczne ilości tłuszczu oraz cukru. Z najnowszych badań wynika, że w USA żywi się nimi 75% społeczeństwa, a wartość rocznej sprzedaży tych substytutów tłuszczu i cukru przekroczyła miliard dolarów. Zainteresowanie nimi wciąż rośnie, co sprzyja rozwojowi tej sfery
przemysłu spożywczego. Konsumenci chwalą produkty light i domagają się nowych.
Pomysł rodem z Ameryki dotarł już do Europy i jak wskazują sondaże, w Niemczech prawie co czwarta osoba kupuje produkty pozbawione kalorii. Ostatnio coraz częściej pojawiają się one także w polskich sklepach.
Kalorie stały się wrogiem cywilizacji i dobrobytu. Żywieniowcy obliczyli, że przez zwykłe dojadanie w ciągu dnia między posiłkami, ludzie pochłaniają dodatkowo średnio dwa tysiące kalorii. Wielu osobom i to nie wystarcza. Do kalorycznej normy obowiązującej w ciągu dnia potrafią w ten sposób dorzucić kilka tysięcy kalorii. Na skutki nie trzeba długo czekać. Od takiego pojadania tyje się w oczach. Niestety, gorzej ze zrzuceniem zbędnych kilogramów.
Tabela 10
Wartości energetyczne i skład 100 g różnych produktów żywnościowych (wg J. Tatonia)
Nazwa produktu |
Kalorie kcal |
Białko g |
Tłuszcz g |
Węglowodany g |
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
Mięso
wołowe bez tłuszczu wołowe (chude) wołowe (tłuste) wołowe (chude, gotowane) wołowe (tłuste, gotowane) pieczeń duszona rostbef pieczony cielęce bez tłuszczu cielęce (chude) cielęce (tłuste) cielęce (chude, gotowane) cielęce (duszone) sznycel cielęcy kotlet cielęcy pieczeń cielęca (chuda, lekko pieczona) wieprzowe (chude) wieprzowe (tłuste) wieprzowe (gotowane) wieprzowe (chude, lekko pieczone) kotlet wieprzowy owcze (chude) baranie (tłuste) baranie gotowane pieczeń barania (chuda) pieczeń barania (tłusta) kotlet barani |
98 123 307 182 339 197 131 88 120 179 161 106 160 123 103 143 389 216 158 250 233 335 335 235 280 187 |
21,5 20,6 18,9 34,6 24,1 30,7 25,5 19,2 21,7 19,5 28,9 23,7 22,3 29,0 22,8 20,1 15,1 28,5 25,5 21,5 19,9 17,0 25,8 26,1 17,0 19,2 |
0,9 3,5 24,5 4,3 2,7 7,6 2,8 0,8 3,1 10,5 4,4 1,0 6,0 11,9 1,0 6,3 3,5 10,6 5,7 16,7 16,4 28,4 24,4 14,1 22,6 11,6 |
0,5 0,6 0,3 — 0,2 — — 0,5 0,5 0,4 0,5 — 3,2 0,3 — 0,4 0,3 0,1 — 2,1 0,4 0,3 0,5 — — 0,8 |
Podroby
serce wołowe cielęce mózg cielęcy wątroba cielęca wołowa płuca cielęca wołowa nerki cielęca wołowa ozór cielęca wołowa mózg ciel. gotowany ozór wędzony gotowany wątroba cielęca pieczona ozór gotowany pieczony |
167 117 130 88 119 229 138 239 178 263 |
17,6 9,0 19,9 15,2 18,4 15,7 10,4 25,5 20,1 28,2 |
10,1 8,6 3,7 2,5 4,5 17,6 10,2 14,5 7,5 15,8 |
0,3 — 3,3 0,6 0,4 0,1 — — 6,2 — |
Dziczyzna
bażant zając (surowy) pieczeń zajęcza jeleń (surowy) sarna (surowa) pieczeń z sarny dzik |
111 107 208 124 105 150 113 |
22,3 23,0 47,5 20,7 20,8 28,2 21,6 |
1,9 1,1 1,4 3,9 1,9 2,8 2,4 |
0,5 0,5 0,2 0,6 0,4 2,0 0,4 |
Drób
kaczka (surowa) kaczka pieczona gęś (tłusta) gęś pieczona kura (surowa) pieczeń z kury chudej pularda pieczona gołąb (surowy) indyk (surowy) indyk pieczony |
128 312 490 391 125 206 222 102 178 291 |
20,8 22,8 15,9 16,0 20,0 38,1 27,0 22,1 23,7 21,0 |
4,6 23,6 45,6 35,0 4,5 4,9 12,0 1,0 8,5 22,0 |
0,4 — 0,2 — — — 1,1 0,5 0,5 — |
Sosy – powstające w czasie pieczenia
chudy tłusty |
25 178 |
0,7 5,0 |
2,4 16,9 |
— — |
Przetwory mięsne
wieprzowe (solone) szynka średnio tłusta szynka tłusta szynka łososiowa słonina przerośnięta polędwica kiszka krwawa salami kiełbasa smaż. Chuda kiełbasa jałowcowa kiszka wątrobiana kiełbasa szynkowa kiełbasa parówkowa kiełbasa myśliwska |
173 389 429 140 532 133 436 562 177 401 307 154 298 395 |
22,5 23,0 15,9 25,0 14,0 24,5 13,9 27,2 12,5 18,0 15,3 17,2 12,5 23,3 |
8,8 33,0 40,6 4,0 51,0 3,9 43,6 47,4 13,6 36,5 27,3 9,5 27,6 33,5 |
— — — — — — — 0,2 — — — — — — |
Ryby
płoć (surowa) węgorz (surowy) węgorz gotowany pstrąg (surowy) pstrąg gotowany szczupak (surowy) szczupak gotowany halibut (surowy) halibut gotowany śledź (surowy) karp (surowy) karp gotowany makrela (surowa) makrela gotowana lin lin gotowany karmazyn (filety) sandacz (surowy) flądra (surowa) flądra gotowana flądra smażona flądra pieczona tuńczyk (surowy) |
35 180-280 245 90-120 98 80-100 86 80-130 122 120-260 80-120 78 120-220 149 78 79 116 45 83 90 163 228 111 |
7,6 15-20 16,7 19-21 18,5 17-19 19,6 19-22 20,5 17-19 17-19 17,2 17-19 17,8 18,0 17,7 17,6 10,4 16,5 15,1 17,4 20,1 25,8 |
0,5 10-20 17,4 1-3 2,4 1-2 0,6 1-4 4,1 5-20 1-10 0,8 5-25 6,9 1,0 0,7 5,1 0,2 1,5 2,1 9,1 14,2 0,6 |
— — 3,5 — — — — — — — — — — 3,8 — — — 0,5 — 2,3 1,8 3,4 — |
Skorupiaki i mięczaki
ostrygi (mięso) krewetki homary (mięso) homary (ze skorupą) kraby (mięso) kraby (ze skorupą) raki ślimak winniczek |
82 78 77 30 87 41 74 82 |
9,0 14,9 14,5 5,6 15,8 7,5 16,0 16,3 |
2,0 0,8 1,8 0,7 1,3 0,6 0,5 1,4 |
6,5 2,2 0,1 — 2,4 1,1 1,0 0,5 |
Przetwory rybne
węgorz w galarecie węgorz wędzony śledź w occie (mięso) śledź w occie (cała ryba) pikling śledź w galarecie (mięso) śledź w gal. (cała ryba) kawior (dorsz) szproty (mięso) łosoś wędzony sardynki woleju (mięso) sardynki woleju (cała ryba) śledź solony tuńczyk woleju |
236 338 196 121 109 224 124 106 180-300 195 237 185 230 274 |
18,0 18,7 21,8 13,5 13,0 18,7 10,2 16,3 20,0 23,3 23,9 18,8 21,0 27,2 |
17,2 27,7 11,1 6,9 6,0 15,6 8,7 2,9 7-20 10,6 14,4 11,2 11,3 17,3 |
0,5 0,5 0,7 0,4 — 0,7 0,4 3,0 0,8 0,2 1,3 1,0 9,5 0,3 |
Jaja, potrawy z jaj
1 jajo kurze (57 g) l białko (30,6 g) l żółtko (19,1 g) jaja kurze bez skorupy żółtko (l00 g) białko (100 g) jaja sadzone jajecznica (+tłuszcz) omlet (+tłuszcz) |
87 17 70 175 362 58 213 198 256 |
7,0 3,9 3,1 14,1 16,1 12,8 13,8 9,8 11,0 |
6,1 0,1 6,1 12,3 31,7 0,3 16,8 16,7 21,0 |
0,3 0,2 0,1 0,6 0,3 0,7 – 0,5 3,7 |
Mleko i produkty mleczne
mleko krowie mleko chude maślanka mleko kwaśne pełne bita śmietana (30% tł.) śmietanka do kawy (10% tł.) śmietana jogurt twaróg (1,2% tł.) twaróg (9,2% tł.) mleko skondensowane |
57 37 35 64 302 124 216 56 98 172 164 |
3,4 3,7 3,7 3,3 2,7 3,5 3,5 3,3 17,2 17,6 8,0 |
2,5 0,2 0,5 3,3 30,0 10,0 20,0 2,8 1,2 9,2 9,3 |
4,0 4,8 3,7 4,2 3,0 3,0 3,1 3,9 4,0 4,1 10,9 |
Sery
ser miękki camembert ementalski parmezan szwajcarski rokfor |
405 384 384 400 384 390 |
24,3 27,5 27,5 36,3 27,5 21,7 |
32,0 28,4 28,3 27,4 28,3 33,2 |
1,0 2,2 2,2 2,0 2,2 1,0 |
Tłuszcze
masło (śmietana sł.) smalec gęsi margaryna tłuszcz kokosowy smalec wieprzowy oliwa |
750 906 748 928 925 917 |
0,7 0,5 0,5 — 0,3 — |
80,0 97,2 80,0 99,8 99,3 98,6 |
0,8 — 0,4 — — — |
Mąka, ciasto, pieczywo
mąka pszenna mąka żytnia (bez otrąb) płatki owsiane ryż grysik pszenny pumpernikiel chleb żytni mieszany chleb biały kanapka suchary biszkopty makaron kluski na jajach kluski na wodzie |
354 349 392 350 352 251 251 243 270 374 381 360 370 341 |
0,7 7,5 16,3 7,9 9,4 8,1 6,3 8,2 6,8 9,9 8,8 9,6 10,6 10,0 |
1,7 1,2 5,7 0,5 0,2 0,9 0,9 1,2 0,5 2,3 4,5 1,0 2,9 0,7 |
71,7 74,9 66,3 77,8 75,9 51,0 52,9 48,0 57,8 75,5 74,0 75,9 73,0 72,2 |
Cukier i słodycze
cukier sypki cukier w kostkach 5 g cukier gronowy bez wartości odżywczej sacharyna miód kwiatowy marmolada galareta czekolada twarda (słodka) karmelki mleczne cukierki owocowe |
410 20 405 384 274 312 548 440 400 |
— — — bez 0,4 0,7 0,7 4,5 3,0 0,3 |
— — — wartości — — — 29,0 13,0 0,1 |
99,8 5,0 99,0 odżywczej 81,0 65,2 74,7 63,1 78,0 96,9 |
Owoce
ananas jabłko morela morele (w puszko sł.) banan gruszka gruszki (w puszko sł.) jeżyny poziomki grejpfrut maliny porzeczki czereśnie mandarynki pomarańcze (świeże) brzoskwinie (świeże) brzoskwinie (w puszkach sł.) śliwki borówki czerwone pigwy rodzynki agrest winogrona arbuz oliwki marynowane |
39 58 50 89 68 56 68 56 37 36 66 58 60 44 45 47 68 50 45 52 268 35 68 28 172 |
0,3 0,4 0,9 0,6 0,9 0,4 0,2 1,2 0,8 0,6 1,1 1,4 1,1 0,8 0,9 0,8 0,4 0,7 0,7 0,3 2,3 0,8 0,8 0,5 0,7 |
— — — 0,1 — — 0,1 1,1 0,6 — 0,6 0,4 0,4 0,3 0,2 0,6 0,1 0,2 0,1 — 0,5 0,5 0,4 0,2 14,3 |
8,8 13,0 10,5 21,4 15,5 13,0 18,4 11,9 8,1 3,4 14,4 13,9 14,6 10,9 11,3 11,8 18,2 12,9 12,0 14,1 66,2 8,3 16,7 6,9 8,9 |
Owoce suszone
owoce suszone bez ziaren śliwki (z pestkami) figi daktyle (z ziarnami) orzechy orzechy ziemne palone orzechy laskowe migdały orzechy włoskie |
285 258 230 270 315 560 671 596 654 |
2,0 3,9 1,9 3,3 1,9 30,6 12,7 18,6 15,0 |
1,0 0,4 0,5 1,3 0,6 46,1 60,9 54,1 64,4 |
63,9 56,0 51,4 58,8 72,2 18,2 18,0 19,6 15,6 |
Jarzyny i grzyby
karczoch kalafior fasola (strąki) rzeżucha pieczarka groch (świeży) groch konserwowy marchewka ogórek kalarepa sałata dynia czosnek melon chrzan botwinka papryka (świeża) kurki rabarbar rzodkiewka czerwona kapusta kwaśna kapusta seler szparagi szpinak pomidory pomidory (koncentrat) cebula |
40 32 38 11 33 83 50 32 8 35 16 32 36 30 80 26 38 30 16 12 29 25 45 19 20 26 95 45 |
2,0 2,5 2,6 1,5 4,9 6,6 3,6 1,2 0,6 2,5 1,4 1,1 2,4 0,8 2,7 2,5 1,5 2,6 0,7 1,2 1,7 1,4 1,4 2,0 2,3 1,0 5,4 1,3 |
0,1 0,3 0,2 0,5 0,2 0,5 0,2 0,3 0,3 0,1 0,3 0,1 0,4 0,1 0,4 0,4 1,0 0,4 0,1 0,2 0,2 0,3 0,3 0,1 0,3 0,2 0,1 |
18,2 4,6 6,4 2,9 3,6 12,5 8,0 6,0 1,4 5,8 2,0 6,5 5,5 6,4 15,9 2,8 5,4 3,8 3,0 3,8 4,8 4,0 8,8 2,4 2,0 4,0 14,6 9,4 |
Owoce strączkowe
soczewica groch żółty soja |
341 390 428 |
26,0 23,4 33,7 |
1,9 1,9 19,2 |
52,8 52,7 27,1 |
Ziemniaki i potrawy z ziemniaków
obierane w łupinach duszone smażone |
96 86 166 211 |
2,0 1,8 3,2 2,7 |
0,2 0,2 4,8 9,7 |
20,9 18,6 26,2 27,0 |
Napoje
sok ananasowy (puszka) sok jabłkowy (świeży) sok grejpfrutowy (świeży) sok malinowy (świeży) sok pomarańczowy (świeży) sok winogronowy coca-cola lemoniada kawa ziarnista herbata (czarna) |
49 50 36 45 49 67 48 45 — — |
0,3 0,1 0,4 0,2 0,6 0,4 — — — — |
0,1 — 0,1 — 0,1 — — — — — |
13,0 13,0 10,0 11,0 12,9 18,0 11,3 12,0 — — |
Wina owocowe
wino jabłkowe (moszcz) wino porzeczkowe |
43 78 |
— — |
— — |
0,6 0,1 |
Wina gronowe
wina białe wina czerwone |
60 65 |
— — |
— — |
0,1 0,1 |
Wina słodkie
madera malaga portwein wermut |
118 163 141 114 |
— — — — |
— — — — |
3,0 18,3 16,0 10,1 |
Wódki
zwykła wódka wiśniówka koniak śliwowica rum whisky |
266 336 336 294 371 143 |
— — — — — — |
— — — — — — |
— — — 28,0 — — |
Likiery
ziołowy curacao kminkówka sherry brandy |
337 414 302 258 |
— — — — |
— — — — |
28,5 11,2 — — |
Piwo
krajowe eksportowe ciemne jasne |
45 57 66 35 |
0,8 0,7 0,7 0,3 |
— — — — |
4,3 5,0 6,9 2,4 |
Wytworzyła się też swoista kultura kulinarna, znacznie odbiegająca od naturalnego żywienia. Nie poszukuje się .naturalnych produktów o mniejszej zawartości tłuszczu i cukru, ale zastępuje się je substytutami. Ludzie chcą jeść to samo, do czego się przyzwyczaili, ale o znacznie mniejszej zawartości kalorii. Tyle że naturę trudno oszukać.
Naturalne tłuszcze o różnym składzie nadają produktom indywidualne właściwości i smak, których często nie da się uzyskać w laboratoriach biochemicznych. Masło ma dużo cholesterolu, ale oprócz tego znajduje się w nim 150 kwasów tłuszczowych, dlatego trudno sztucznie uzyskać ten sam efekt. Wszelkie substytuty wyglądają podobnie, ale ich główną zaletą jest to, że zawierają znaczne ilości wody. Na razie producentom nie udało się nic innego wymyślić.
Tłuszcze można zastąpić tylko węglowodanową mieszanką, która niewiele ma wspólnego z pierwowzorem. Znajduje się w niej tylko kilka procent zmodyfikowanej skrobi. Do mieszanki tej dodaje się natomiast emulgatory dla zachowania odpowiedniej konsystencji oraz różne dodatki w celu uzyskania pożądanego smaku. Takie tłuszczo podobne produkty nie są też pozbawione konserwantów, a nawet muszą mieć ich więcej, żeby zapobiec zepsuciu.
Ostatnio coraz częściej mówi się o niebezpieczeństwach związanych z produktami ze znakiem .”light”. Wprawdzie obiecują szczupłą sylwetkę, ale okazuje się, że zastępowanie nimi przez długi okres naturalnych produktów w diecie ma poważne konsekwencje dla zdrowia.
Substytuty dają często złudne poczucie sytości, i to na krótko. Żołądka nie da się zbyć byle czym. Zbyt wyjałowiony pokarm ma za mało wartościowych składników ważnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu, ten zaś jest bardzo czuły na wszelkie niedobory i wiedziony instynktem samozachowawczym stara się przy każdej okazji je nadrobić. Po przetrawieniu mało wartościowego pożywienia z większą siłą domaga się czegoś konkretnego. Przychodzi zatem moment, kiedy „light” wędruje do kąta i nadchodzi czas normalnej żywności. A zamiana ta sprzyja przybieraniu na wadze w jeszcze szybszym tempie .
Po raz kolejny okazuje się, że mimo postępu technologii w żywieniu wciąż obowiązuje ta sama zasada. Kto chce schudnąć – musi nauczyć się radzić sobie z przykrym uczuciem głodu, nauczyć się zasad racjonalnego żywienia. Substytuty mogą stanowić jedynie jakąś część diety, i to w sytuacjach, kiedy ma się nieodpartą ochotę na kawałek ciasta, czekolady, colę. Wówczas warto sięgnąć po produkty z napisem .”light”. Nie mogą one jednak być metodą odchudzania się, leczenia otyłości, sposobem na życie.
Zapobieganie otyłości – dieta, stres, ruch
Wśród bardzo wielu diet, które obiegły przez ostatnie lata świat, trudno samemu wybrać dla siebie dietę nieszkodliwą. Dieta dobra, tolerowana przez np. Joan Collins wcale nie musi być równie znakomita dla Kowalskiego.
Nawet najlepiej dobranej diety nie mogą stosować wszyscy bez ograniczeń, podobnie, jak nie wszystkim pasuje kapelusz dziadka, nawet jeśli on sam czuje się w nim znakomicie. Podstawą układania diety są ogólne założenia, uwzględniające składniki diet, ich jakość oraz ilość.
Wspomną tylko, że podczas stosowania diety odchudzającej powinno się spożywać produkty białkowe, dużą ilość warzyw oraz niesłodkich owoców, zachowując niewielką ilość węglowodanów i szczątkowi) tłuszczów.
Pamiętać jednak należy, że nawet najlepiej ułożona dieta niskokaloryczna, stosowana bez kontroli lekarza, jest bezpieczna tylko dla osób młodych i zdrowych i tylko .przez stosunkowo niedługi czas. Dietę należy dostosować do stanu zdrowia, płci, wieku, a nawet do wykonywanego zawodu. Wydać się to może dziwne, lecz należy sobie uzmysłowić, że przecież inną dietę powinien stosować górnik pracujący na trzy zmiany, a inną wiekowa emerytka, poruszająca się w dodatku o kulach.
Podczas odchudzania się początkowy spadek masy ciała jest zwykle szybki i wynika z utraty sodu i wody. Następnie masa ciała obniża się stopniowo w wyniku zużywania zapasów tłuszczu. W mechanizmie zapobiegającym utracie masy ciała w czasie stosowania diety dochodzi do obniżenia podstawowej przemiany materii. Powolna faza odchudzania się działa zniechęcająco na wielu pacjentów, którzy powracają do swoich poprzednich nawyków i przez to przybierają na wadze. Powtarzające się usiłowania zmniejszenia masy ciała, po których dochodzi do jej wzrostu, prowadzą do utrwalenia się obniżonej spoczynkowej przemiany materii, co utrudnia późniejszą kurację i naraża na łatwiejsze przybieranie na wadze. Mówiąc prościej, organizm potrafi wtedy maksymalnie wykorzystać zmniejszone racje pokarmowe, a także swoje rezerwy.
Przemiana materii się przyblokowuje, a po porzuceniu diety (różne względy: złe samopoczucie, brak natychmiastowych efektów) zaczyna się ponowne tycie, ponieważ organizm
nie jest w stanie tak szybko „przestawić się” i zużyć dostarczonej większej ilości kalorii, które przemieniają się w tkankę tłuszczową i znów się odkładają.
Wielokrotne nieudane próby stosowania różnych diet doprowadzają do stresu, utraty wiary w siebie i w możliwość schudnięcia. Niektórym pacjentom towarzyszy nawet lęk przed podejmowaniem następnych prób walki ze swoją tuszą. Zestresowany grubas, często nie akceptowany przez otoczenie i zakompleksiony, choć z pozoru udający pogodnego i zadowolonego z siebie, „zajada” swoje stresy następnymi porcjami. Wkrótce, widząc skutki swojego działania, wpada w kolejną fazę stresu i znów się pociesza … oczywiście jedzeniem.
Ludzie szczupli dwojako reagują na stany napięcia nerwowego. Część osób szczupłych w chwili dużych stresów (zgon, rozwód itp.) odczuwa całkowitą niechęć do jedzenia, ale są i tacy, którzy w chwili zmartwień rozpoczynają sięganie po jedzenie. Jest to niby niewinny, ale dobrze skryty początek kłopotów z nadwagą.
W odchudzaniu się, jak i w potrzebie zachowania prawidłowej wagi dieta jest sprawą. pierwszorzędne), ale nie jedyną. W większości przypadków, aby uniknąć stresów oraz ponownego narzucenia po diecie dodatkowych kilogramów, prócz diety konieczne jest kompleksowe leczenie chorego na otyłość.
Nie mniej ważny od diety i leków jest jednak ruch pacjenta. Ruch jest nierozłącznie związany z fizjologią i prawidłowym funkcjonowaniem organizmu człowieka. Ruch uaktywnia,
opóźnia procesy starzenia się i przedłuża życie. Pobudza podstawową przemianę materii i wraz z dietą prowadzi do zmniejszenia poziomu cholesterolu i trójglicerydów we krwi, a także podnosi wrażliwość na insulinę. Obniża też ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego.
Ruch jednakże należy dozować. Podkreślam z całą stanowczością, że zakwalifikowanie pięćdziesięcioletniej kobiety bez żadnej wcześniejszej zaprawy w zakresie ćwiczeń fizycznych (w dodatku cierpiącej na nadciśnienie tętnicze) do tej samej grupy ćwiczeniowej, co jej dwudziestopięcioletnią córkę niewielką nadwagą może być bardziej szkodliwe niż pomocne.
Prowadzący siedzący tryb życia i bez odpowiedniej zaprawy w treningu, włączając ćwiczenia do swojego programu codziennych zajęć muszą rozpoczynać od wolnego tempa stopniowo zwiększając wysiłek do pożądanego poziomu i intensywności. Nie ma się co dziwić, że po krótkim treningu zdyszany pacjent będzie miał go dosyć, bo gdzie w naszym życiu jest miejsce na ruch czy gimnastykę?
Rano, wychodząc z domu najczęściej bez śniadania lub tylko po kawie, wsiadamy do samochodu i jedziemy do pracy. Tam, cały czas zajęte, nie mamy czasu na ruch ani nawet na jedzenie, zjadamy więc często skromne śniadanko albo pączka, zaś prawidłowa „wyżerka” zaczyna się dopiero po powrocie do domu. Wygłodzone rzucamy się do lodówki, by przekąsić co nieco, zanim ugotujemy obiad dla całej rodziny. Jesteśmy jednak dość głodne, więc kanapeczka, potem druga i już pół lodówki mamy w żołądku. Później podczas gotowania obiadu trzeba przecież spróbować. Najpierw próbujemy zupki, później mięska, następnie deseru, po czym siadamy z całą rodziną do obiadu, aby zjeść go po raz drugi – z tą różnicą, że teraz już z talerza.
Po obiedzie mamy jeszcze mnóstwo przeróżnych zajęć, kolację jemy więc późno. Też dosyć obfitą, bo musi nam przecież starczyć sił na sen … Potem z uczuciem błogości kładziemy ciało na wysłużonym łóżku, każdego kolejnego ranka budząc się coraz grubsze i grubsze. Niestety, taki lub
podobny tryb życia prowadzi ogromna większość Polek, czego efekty możemy ujrzeć choćby na ulicy. Na ulicach Paryża czy Londynu do rzadkości należą widoki u nas uznane za powszechne.
Aby w przyszłości uniknąć zaciekawionych spojrzeń na ulicy lub odwracanych z niesmakiem twarzy, zapamiętaj, że chcąc zachować szczupłą figurę zawsze jadaj przygotowane z góry przeznaczone na ten posiłek porcje i w miary możliwości staraj się jadać o tych samych porach dnia. Korzystaj z małych talerzyków, gdyż wzrokowo wyda ci się, że jedzenia jest więcej, i oszukasz w ten sposób swój apetyt. Nie pojadaj między posiłkami, a ostatni z nich zjed do godziny 18ºº. Zapamiętać też trzeba, że ruch, dieta, tryb życia to uniwersalny model na zawsze i nowy sposób na życie.
Niewielu z nas zdaje sobie sprawy, że ruch jest potrzebny w życiu tak samo jak woda czy tlen. Aktywność fizyczna wywiera przemożny wpływ na wszelkie procesy zachodzące w organizmie, również na przemianę materii. Ruch zatem to nieodłączny element kuracji odchudzającej. Zanim jednak zaczniemy łączyć dietę z ćwiczeniami, warto się chwilę zatrzymać nad zagadnieniem odpowiedniego dozowania wysiłku fizycznego.
Ruch u człowieka dorosłego powinien być nawykiem wykształconym jeszcze w dzieciństwie. Dla prawidłowego rozwoju potrzeba nam co najmniej pół godziny przebywania na
świeżym powietrzu. Możemy w tym czasie spacerować, maszerować, biegać – wszystko zależy od samopoczucia, chęci i możliwości. Zapotrzebowanie na ruch u poszczególnych osób jest różne, a podejście „na żywioł” może czasem zrobić więcej złego niż dobrego. Każdy człowiek ma inną sprawność fizyczną, zależną m.in. od wieku. Wiele osób cierpi również na choroby układu krążenia, układu kostno-stawowego, i wicie innych, ograniczających uprawianie niektórych ćwiczeń.
Tymczasem ogólnie przyjęte poglądy na leczenie ruchem są dość szalone. Przyjmuje się zasadę, że im bardziej jest ktoś otyły, tym intensywniej powinien biegać, skakać, ćwiczyć. Taki sposób zrzucania kilogramów lansuje się m.in. na wczasach odchudzających. W ciągu dwóch tygodni grubasy zmuszane są tam do podejmowania nadludzkich wysiłków. Od rana do nocy spędzają czas na sali gimnastycznej, biegając na powietrzu i obowiązkowo maszerując na dyskotekę. Wszystko to z nadzieją na „wytrząśnięcie” i „wypalenie” nadmiaru tłuszczu. Jest to znakomity program, ale dla zdrowych, a otyli nimi nie są.
Każdy otyły przystępując do ćwiczeń fizycznych powinien wpierw poznać swoje słabe strony, wykonać badania i skonsultować je z lekarzem. Intensywny ruch zawsze musi poprzedzać okres wstępny, tzw. rozruch. Przecież wraz z kilogramami, które ma się zrzucić, często pojawiły się
dolegliwości, takie jak nadciśnienie, astma i wiele innych, które przy zbytnim forsowaniu ruchu mogą dać o sobie znać ze zdwojoną silą. W ludziach, którzy chcą schudnąć w dwa tygodnie za wszelką cenę, budzi się również niezdrowy duch rywalizacji, który prowadzi do pogorszenia samopoczucia.
Ruszać się trzeba, ale można to robić mądrze. Rosemary Conley w książce Hip and Tigh Diet propaguje stopniowe dozowanie ruchu podczas kuracji odchudzającej. Zaczynamy od spaceru, który stopniowo przechodzi w marsz. Cały czas kontrolujemy samopoczucie i gdy się już dostatecznie „rozruszamy”, przechodzimy do marszu, który potem łączymy z truchtem. Stosujemy je naprzemiennie, z czasem zwiększając proporcje biegu w stosunku do marszu. Zadowalającą kondycję można uzyskać po 5 tygodniach albo po 5 miesiącach, wszystko zależy od naszych indywidualnych warunków. Podstawową sprawą jest wyrobienie w sobie nawyku codziennego ruchu. Gdy kuracja odchudzająca przyniesie pierwsze efekty, a organizm „dojrzeje” do uprawiania sportu, można pomyśleć o wyborze konkretnej dyscypliny.
Do niedawna ogromną popularnością cieszył się aerobic i jogging. Pierwszy już wyszedł z mody, a drugi budzi kontrowersje. Lekarze ostrzegają przed zbyt forsownym uprawianiem joggingu, zalecając biegaczom badanie tętna. Osobiście doradzam grubasom gimnastykę izometryczną, polegającą na kontrolowanym napinaniu określonych partii mięśni. Można ją uprawiać wszędzie – we własnej łazience, w pracy, na przystanku i nikt nie dostrzeże, że np. intensywnie napinamy mięśnie brzucha. Taka gimnastyka nie wymaga nadludzkich wysiłków, nie obciąża układu kostno-stawowego i układu krążenia. Co równic istotne, można ją uprawiać w każdym wieku. Godne polecenia są również ćwiczenia Conley (jej książkę wydano również w Polsce).
Jestem zwolenniczką zasady keep fit, lansowanej przez Amerykanów, która znaczy „zachowaj sprawność”. Sprawność polegającą nie tylko na zdolności do podejmowania wysiłku fizycznego, ale również na utrzymywaniu w zdrowiu ciała i ducha. Osoba, która jest .fit”, chodzi sprężystym krokiem, jest uśmiechnięta i można z nią porozmawiać o czymś więcej niż jej własne (istniejące lub wyimaginowane) choroby. „Fit” jest ktoś, kto potrafi właściwie zadbać o siebie, nie pochłania nadmiernych ilości pożywienia, dostarcza organizmowi witamin, mikroelementów i ruchu. To ktoś, kto stara się żyć zdrowo nie z okazji urlopu czy weekendu, ale na co dzień.
Warto wiedzieć, że w ciągu roku zapotrzebowanie na ruch można zaspokajać nie tylko poprzez forsowne ćwiczenia na siłowni. Piętnastominutowe porcje gimnastyki rano i wieczorem,
energiczny spacer do pracy zamiast jazdy w zatłoczonym tramwaju powinny wejść na stałe do naszego harmonogramu zajęć. Tym bardziej, że nie wymagają wielkich nakładów sił i pieniędzy. Efekty aktywności ruchowej odczuwa się bardzo szybko. Osoba aktywna „nie rdzewieje” w takim tempie jak jej bierni rówieśnicy i zupełnie inaczej patrzy na świat. Po prostu – ruch odmładza.
Ćwiczenia izometryczne, nie wymagające ruchu, napinające poszczególne grupy mięśniowe, nie obciążające fizycznie, usprawniające i zdrowe
I. W pozycji siedzącej
dłonie splecione na karku – odpychamy karkiem 30-50 razy
dłonie splecione na czole – odpychamy czołem 30-50 razy
dłoń lewa na uchu lewym – odpychamy dłonią głowę 30-50 razy
dłoń prawa na uchu prawym – odpychamy dłonic! Głowę 30- 50 razy
dłonie na wysokości piersi złożone jak do modlitwy — uciskamy silnie jedną o drugą 30-50 razy
dłonie na wysokości piersi zaczepione palcami (haki) – obie dłonie odciągamy od siebie 30-50 razy
II. Pozycja stojąca
dłonie splecione na pośladkach — 30-50 razy
stojąc na całych stopach naciskamy na podłogę jedną stopą, potem drugą 30-50 razy
stojąc na pietach napinamy mięśnie nóg 30-50 razy
dłonic położone płasko na stole – odpychają stół w dół 30-50 razy
dłonie położone płasko na ścianie – odpychają ścianę 30-50 razy
III. Siedząc na krześle
odpychamy ścianę obiema stopami 30-50 razy
obejmujemy ręcznikiem stopę wyprostowanej nogi, końce ręcznika trzymamy oburącz, ciągnąc do siebie; odpychamy ręcznik stopą, noga wyprostowana w kolanie:
prawa noga 30-50 razy
lewa noga 30-50 razy
siedząc na krześle ściskamy kolana i uda 30-50 razy; możemy przy tym zaciskać pięści napinając nadbrzusze i ćwicząc przeponę
IV Kładziemy się na plecach
odpychamy głową, łokciami i piętami podłogę 30-50 razy
leżymy luźno – oddechy głębokie brzuchem 30-50 razy (dłonie na brzuchu, kontrolują ruch powłok brzusznych).
Po zakończeniu ćwiczeń zróbmy krótki odpoczynek przeznaczony
na relaks i rozluźnianie mięśni. Dobrze jest wtedy
posłuchać spokojnej i cichej muzyki.
Zestaw ćwiczeń dla osób zdrowych i sprawnych
Ćwiczenie l
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca, stopy zwarte, ramiona wzdłuż tułowia.
Ruch:
wymach ramion w górę, skłon w przód z luźnym przemachem ramion w tył, zamach ramion, wyprost tułowia.
Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 2
Pozycja wyjściowa:
siad z nogami wyprostowanymi, ręce oparte z tyłu na podłodze.
Ruch:
podciągnąć nogi w kierunku klatki piersiowej, chwycić rękami niżej kolan i przyciągnąć głowę. Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 3
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, nogi zgięte w stawach kolanowych i biodrowych, stopy oparte na podłożu, ramiona wzdłuż tułowia.
Ruch:
unieść nogi zgięte w górę, naśladować ruchy jazdy na rowerze.
Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 4
Pozycja wyjściowa:
leżenie na brzuchu, ramiona wyciągnięte w przód, nogi wyprostowane.
Ruch:
unieść równocześnie prawą nogę i lewą rękę w górę, opuścić i to samo przeciwnymi kończynami. Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 5
Pozycja wyjściowa:
siad klęczny, ramiona wyciągnięte w bok.
Ruch:
skręcić tułów i głowę w prawą stronę, cofnąć prawe! Rękę w tył. To samo w stronę przeciwną. Ćwiczenie kończymy, opuszczając ramiona w dół.
Ćwiczenie 6
Pozycja wyjściowa:
siad w szerokim rozkroku, ramiona wyciągnięte w górę.
Ruch:
zgiąć tułów i pochylić się mocno w przód. Wyprostować tułów, ręce oprzeć z boku tułowia.
Ćwiczenie 7
Pozycja wyjściowa:
przysiad podparty.
Ruch:
opierając ciężar na rękach prostować nogi w stawach kolanowych, biodra unosić w górę. Wyprost do pozycji stojącej, ramiona wzdłuż tułowia.
Ćwiczenie 8
Pozycja wyjściowa:
siad skrzyżny, dłonie oparte na kolanach.
Ruch:
wyciągnąć ramiona w przód, pogłębić skłon w przód.
Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 9
Pozycja wyjściowa:
siad, ramiona oparte na podłożu, nogi ugięte.
Ruch:
luźne obszerne krążenie głową wabie strony.
Ćwiczenie 10
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca, ramiona opuszczone wzdłuż tułowia.
Ruch:
wymach nogi lewej, rękami sięgnąć do stopy. To samo nogą przeciwną,
Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 11
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca w szerokim rozkroku, ramiona wzdłuż tułowia.
Ruch:
przysiąść na lewej nodze, prawa wysunięta w przód; wyprostować się, i to samo na drugiej nodze. Ćwiczenia kończymy w swobodnej pozycji stojącej.
Ćwiczenie 12
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca, ramiona ugięte, ręce na karku.
Ruch:
w marszu wykonać głęboki skłon w przód z wydechem i opuszczeniem ramion. Wyprost z założeniem rąk na karku. Pozycja stojąca, ramiona wzdłuż tułowia.
Ćwiczenie 13
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca pod ścianą w odległości około 2 m, piłka trzymana oburącz przed sobą.
Ruch:
rzucić piłką pod kolanem, po odbiciu piłki chwycić ją oburącz i to samo pod drugą nogą. Powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 14
Pozycja wyjściowa:
pozycja stojąca, ramiona wzdłuż tułowia, w dłoniach laska.
Ruch:
w powolnym marszu unosić i opuszczać laskę z głębokimi wdechami. Swobodna pozycja stojąca.
Zestaw ćwiczeń dla osób ze schorzeniami przewlekłymi
Ćwiczenie 1
Pozycja wyjściowa:
siad na krześle, ramiona wzdłuż tułowia.
Ruch:
zacisnąć mocno pięści, napinając mięśnie ramion.
Ćwiczenie 2
Pozycja wyjściowa:
jak wyżej, ramiona uniesione w górę, dłonie splecione, wewnętrzną częścią dotykają tyłu głowy.
Ruch:
łokcie do tyłu z jednoczesnym ściągnięciem łopatek I napięciem mięśni grzbietu.
Ćwiczenie 3
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.
Ruch:
próba uniesienia nóg do góry (napięcie mięśni brzucha i nóg).
Ćwiczenie 4
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia.
Ruch:
próba uniesienia tułowia do góry (napięcie mięśni obręczy barkowej i brzucha).
Ćwiczenie 5
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, dłonie splecione nad głową.
Ruch:
oddychanie przeponą, „wypychanie” brzucha.
Ćwiczenie 6
Pozycja wyjściowa:
siad prosty na kocu lub dywanie.
Ruch:
napinanie rzepki (ćwiczenie wykonać na prawej, a następnie na lewej nodze).
Ćwiczenie 7
Pozycja wyjściowa:
siad prosty na kocu lub dywanie.
Ruch:
zginanie grzbietowe stóp (palce do góry) z jednoczesnym napinaniem mięśni przednich podudzia.
Ćwiczenie 8
Pozycja wyjściowa:
siad prosty na kocu lub dywanie.
Ruch:
zginanie podeszwowe stóp (palce do dołu) z jednoczesnym napinaniem mięśni tylnych podudzia.
Ćwiczenie 9
Pozycja wyjściowa:
siad na krześle, ramiona uniesione do poziomu, dłonie jak przy powitaniu.
Ruch:
próba „rozsuwania” dłoni połączona z napięciem mięśni ramion oraz całej obręczy barkowej.
Ćwiczenie 10
Pozycja wyjściowa:
siad na krześle, ramiona ugięte w stawach łokciowych dotykają tułowia.
Ruch:
przyciąganie ramion do tułowia z jednoczesnym napinaniem mięśni piersiowych.
Ćwiczenie 11
Pozycja wyjściowa:
leżenie na brzuchu, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane.
Ruch:
wykonać „łuk” (głowa, tułów i nogi w górę). Na podłożu spoczywają jedynie biodra – wytrzymać przyjętą pozycję,
powrót do pozycji wyjściowej.
Ćwiczenie 12
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, ramiona wzdłuż tułowia, nogi wyprostowane w rozkroku, pomiędzy stopami piłka.
Ruch:
próba ściskania piłki (napinanie mięśni przywodzących uda).
Ćwiczenie 13
Pozycja wyjściowa:
leżenie na plecach, dłonie splecione pod głową, nogi w rozkroku dotykają wewnętrznej strony nóg krzesła.
Ruch:
próba „rozerwania” krzesła (wykonać rozkrok połączony z napięciem mięśni odwodzących uda),
Ćwiczenie 14
Pozycja wyjściowa:
jak wyżej, palce stóp dotykają ściany.
Ruch:
zgięcie podeszwowe stóp (próba odpychania ściany – napinanie mięśni ud).
Choroby serca to medyczny i społeczny problem numer jeden wszystkich cywilizowanych krajów. Od kilku lat naukowcy próbują ustalić związek przyczynowy pomiędzy miażdżycą, chorobami naczyń i zawalem serca a prawidłowym żywieniem. Ten ostatni czynnik ma szczególne znaczenie, gdyż upatruje się w nim przyczyny wszelkiego zła. Tym złem jest cholesterol, substancja, która w wyniku niewłaściwej diety odkłada się na ścianach naczyń, prowadząc do upośledzenia ich funkcji.
Wiadomo już, że u podłoża chorób serca, a szczególnie choroby wieńcowej, leży miażdżyca, czyli zespół zmian patologicznych naczyń krwionośnych spowodowany odkładaniem się w nich cholesterolu. Zmiany miażdżycowe następują powoli, a najbardziej są na nie narażone miejsca uszkodzeń śródbłonka, przez które łatwiej przedostaje) się lipoproteiny o niskiej gęstości oraz płytki krwi. Komórki mięśniowe znajdujące się pod śródbłonkiem rozprzestrzeniają się w kierunku uszkodzonego naczynia. Tutaj również lubią gromadzić się białe cząstki krwi, które przemieniają się w makrofagi, zaś z lipoprotein o niskiej gęstości wytrąca się cholesterol i wraz z innymi produktami rozkładu osadza się na ścianach naczyń powodując ich zwężenie.
Cholesterol to naturalna substancja występująca u ludzi i zwierząt, niezbędna do życia i syntetyzowana w organizmie z pochodnej octanowej. Jest on składnikiem błon komórkowych
i prekursorem kwasów żółciowych, hormonów oraz witaminy D. Jednak ilość cholesterolu podlegająca syntezie jest ściśle określona i wynosi od 1 do 2 g dziennie. Na tej podstawie obliczono, że wystarczy dostarczyć organizmowi 750 mg cholesterolu w pożywieniu, aby proces syntezy przebiegał zgodnie z fizjologią. Cała nadwyżka krąży w ustroju w stanic wolnym, a z czasem znajduje sobie miejsce w ścianach naczyń.
Dane epidemiologiczne udostępnione przez Światową Organizację Zdrowia wskazują na wyraźny związek między podwyższonym poziomem cholesterolu we krwi a zwiększonym zagrożeniem ze strony miażdżycy. Konsekwencją jest najczęściej zawał serca i zgon.
Badania ostatnich lat przyczyniły się do znacznego postępu w leczeniu miażdżycy. Jedną z metod jest stosowanie kwasu nikotynowego, bardzo ważnego budulca koenzymów, biorących udział w ponad 30 reakcjach metabolicznych. Kwas ten ma właściwości obniżania poziomu cholesterolu, zatem w metodzie tej medycyna pokłada duże nadzieje na przyszłość.
Właściwości kwasu nikotynowego odkryto już w 1955r, ale trzeba było wielu lat badań klinicznych, żeby je potwierdzić i wykorzystać w lecznictwie. Badania te prowadzono niezależnie w kilku amerykańskich klinikach i stwierdzono; że u osób z zaawansowaną miażdżycą, którym podawano ten kwas, obniżył się poziom nie tylko cholesterolu, ale także lipoprotein. Wyjaśniono również mechanizm tego procesu.
Okazało się, że kwas nikotynowy działa opóźniająco na wczesne stadia systemu transportu lipoprotein w procesie gromadzenia energii i uwalniania wolnych kwasów tłuszczowych oraz trójglicerydów. W efekcie mniej tych kwasów przedostaje się do krwi, a synteza lipoprotein o bardzo niskiej gęstości jest spowolniona. Kwas nikotynowy stymuluje również transport żółci. Używany w dużych dawkach, zwłaszcza w połączeniu z terapie) z udziałem żywic łączonych kwasami żółciowymi, powoduje ograniczenie syntezy cholesterolu w organizmie. Co istotne, nie zachodzi przy tym zmiana w składzie kwasów tłuszczowych i w wydzielinach fekalnych.
Terapia kwasem nikotynowym nie może być traktowana jako substytut diety niskocholesterolowej, która zawsze jest podstawą w leczeniu miażdżycy, najczęściej powiązanej z otyłością. Może być wyłącznic jej uzupełnieniem. O terapii zawsze powinien decydować lekarz. Niestety, ma ona również negatywne skutki uboczne.
Podstawą każdej kuracji odchudzającej jest dieta polegająca na dostarczaniu organizmowi zmniejszonej ilości pożywienia przy zachowaniu wszystkich niezbędnych do życia pierwiastków.
Często jednak terapia musi być wspomagana lekami, zwłaszcza u osób z otyłością powikłaną innymi ciężkimi chorobami, takimi jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, miażdżyca itd. Zarówno przyczyna, jak mechanizmy otyłości są złożone, zatem i leczenie nie jest sprawą prostą. Żeby uzyskać efekt, tzn. odchudzić pacjenta, a zarazem wyleczyć z towarzyszących nadwadze ciężkich chorób, potrzebne jest wspieranie diety ziołolekami i farmaceutykami Jednakże te ostatnie potrafią wyrządzić organizmowi szkody, przez co nie cieszą się dobrą sławą. Szczególnie chodzi tu o leki anorektyczne, hamujące łaknienie.
Zła stawa anorektyków bierze się z dyletanctwa. Jeżeli odchudzania avipronem czy mazindolem podejmuje się lekarz, który niewiele wie na temat ich działania, to może
pacjentowi poważnie zaszkodzić. Wielokrotnie przychodzą do mnie pacjenci z zaburzeniami czynnościowymi wątroby, trzustki, serca, a nawet z depresje). Serwowano im anorektyki np. 3 razy dziennie po jednej tabletce, tak jak wskazywała ulotka. 'Tymczasem anorektyki wprowadza się w dawce śladowej, w połączeniu z innymi lekami lub preparatami ziołowymi, niwelującymi ich działanie uboczne. Po kilkunastu latach pracy jako bariatra, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to nie lek jest szkodliwy, ale sposób jego podawania. Chemioterapia, tak cenna w leczeniu nowotworów, szkodzi jeszcze bardziej, ale stosuje się ją, by ratować ludzkie życie. Jeżeli przynoszą do mnie ważącego 300 kg pacjenta, który już nie jest w stanic samodzielnie się poruszać,
a do tego ma on nadciśnienie i cukrzycę, to u niego nadwaga tak samo zagraża życiu, jak LI innego chorego – nowotwór.
Stosuję leki odchudzające wtedy, gdy są one potrzebne (mazindol, ponderal, ponderax, rondimen, mirapront), najwięcej jednak doświadczeń mam w leczeniu avipronem. Lek ten towarzyszył mi w walce z otyłością niemal od początku mojej praktyki lekarskiej. W latach 70 i 80 był on jednym z nielicznych dostępnych i skutecznych na naszym rynku farmaceutycznym. Mimo że obecnie rynek leków odchudzających jest bardzo urozmaicony, avipron umiejętnie stosowany pozwala na zmniejszenie wagi o kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt kilogramów. Z jednym zastrzeżeniem: dawka jest dobierana i komponowana z innymi farmaceutykami i ze składnikami pożywienia. Farmakologia kliniczna stworzyła nowe możliwości leczenia, które polega na celowanym komponowaniu różnych rodzajów farmaceutyków i ustalaniu dawek. Osiągnięcia te potwierdzają również mój punkt widzenia dotyczący stosowania leków anorektycznych w leczeniu
otyłości.
Lekarz przez całe życie musi dokonywać wyboru mniejszego zła, niezależnie od tego, jaką specjalnością się zajmuje. Rzecz w tym, by nie zostały zachwiane proporcje, by pacjent wyszedł z tego bez szwanku. Avipron stosowany w odpowiednich dawkach, dobranych indywidualnie do potrzeb pacjenta i wkomponowany w środki homeopatyczne, zioła, ziołoleki nie jest szkodliwy dla zdrowia. W mojej wieloletniej praktyce bariatrycznej nie odnotowałem ani jednego przypadku wystąpienia niepożądanych skutków działania tego leku. Jednak wprowadzenie go do terapii było za każdym razem poprzedzone gruntowną, wszechstronną diagnozą i wywiadem na temat przebytych oraz obecnych chorób osoby odchudzanej.
„Saba” dysponuje również ponad trzydziestoma rodzajami mieszanek ziołowych, które spełniają bardzo ważną rolą w doprowadzaniu do spadku wagi ciała i odzyskiwaniu zdrowia. Do kuracji włączamy także krople ziołowe sporządzane według naszych receptur. Leczenie otyłości wymaga kompleksowego spojrzenia zarówno na stan fizyczny, jak i psychiczny pacjenta. W wielu przypadkach otyłość ma właśnie podłoże psychiczne. Znerwicowanemu i zakompleksionemu choremu sama dieta nie pomoże pozbyć się balastu. Lek jest w tym dziele ogromnym sprzymierzeńcem.
Makrobiotyka – nowy styl życia
Od dawna wiadomo, że rodzaj przyjmowanego przez ludzi pożywienia ma wpływ na ich cechy. Dotyczy to zarówno pożywienia, które otrzymywali w stadium embrionalnym, spożywanego w dzieciństwie, ich obecnych nawyków żywieniowych, jak również nawyków ich przodków, które
wpływają na cechy dziedziczne i skłonności. Błędy w odżywianiu się mogą być przenoszone z pokolenia na pokolenie. Przykładem jest tradycja smacznej, ale obfitej i tłustej kuchni polskiej. Jednak na szczęście coraz częściej odchodzi się od tej tradycji na rzecz zasady świadomego, racjonalnego żywienia precyzowanej wraz z postępem nauk medycznych.
Już w starożytnej Grecji ojciec zachodniej medycyny Hipokrates kładł ogromny nacisk na odżywianie się. Wprowadził on pojęcie makrobios. które wywiódł z greckich słów „wielkie (długie) życie”. W ten oto sposób do zachodniej kultury weszła makrobiotyka, oznaczająca naturalny sposób
życia oraz proste i naturalne odżywianie się, zapewniające
optimum zdrowia i długowieczność. W XVIII wieku europejski lekarz Hufcland opublikował książkę zatytułowaną Makrobiotyka lub sztuka przedłużania życia, która stała się pierwowzorem poradników zdrowego żywienia z uwzględnieniem naturalnych, „surowych” płodów ziemi.
Makrobiotyka to uniwersalny sposób naszego odżywiania się. Zadowala wegetarian, mogą ją stosować ludzie wykonujący różne zawody, w różnym stanie zdrowia i o odmiennym metabolizmie. Ten model żywienia pozwala się dostosowywać do klimatu, wieku, płci, indywidualnych upodobań i osobistego smaku. W makrobiotyce wykorzystuje się pełnowartościowe produkty spożywcze przy zrozumieniu współzależności istoty ludzkiej i środowiska naturalnego oraz ciała i ducha. Rządzi tutaj zasada zrównoważenia i umiarkowania,
harmonii i różnorodności.
Współczesna cywilizacja poprzez nienaturalne odżywianie i stechnologizowane rolnictwo, nie mówiąc już o zbrojeniach atomowych, zagraża naszemu zdrowiu i skraca życie.
Żeby temu zapobiec, należy sobie zdawać sprawę, że:
1. Ludzkość jako całość, podobnie jak każda jednostka, znajduje się w fazie ciągłej przemiany.
2. Wszystkie wymiary ludzkiego życia: fizyczne, psychiczne, duchowe i społeczne, podobnie jak związek człowieka z jego środowiskiem naturalnym, podlegają nieustannym przemianom i ciągłemu rozwojowi.
3. Wszystkie zmiany fizyczne i psychiczne, podobnie jak inne zjawiska życia, przebiegają według ustalonych praw i zasad. Prawom harmonii i względności podlegają wszystkie fizyczne i duchowo-psychiczne funkcje, takie jak trawienie i wydalanie, wdech i wydech, rozciąganie i kurczenie mięśni
oraz innych narządów, przeciwstawne i wzajemnie uzupełniające się funkcje sympatycznego i parasympatycznego układu nerwowego, harmonijna równowaga między hormonami, równowaga między czerwonymi i białymi ciałkami krwi w układzie krążenia, właściwa koordynacja między prawą a lewą półkulą mózgową, równowaga między solą a wodą w nerkach i wiele innych.
4. Wszystkie ludzkie funkcje i ruchy przebiegają we względnej harmonii między środowiskiem wewnętrznym (ciało, narządy, myśli, uczucia) a zewnętrznym (warunki naturalne i społeczne).
5. Wszystkie występujące u ludzi zjawiska fizyczne i psychiczne, łącznie z symptomami chorobowymi, nie wynikają z przypadków, lecz są skutkiem określonych przyczyn.
6. Ludzkie zachowanie i ludzka świadomość są uwarunkowane zewnętrznymi przyczynami. „Wnętrze” człowieka jest odbiciem zewnętrznego otoczenia i odwrotnie. Główne elementy, które przyjmujemy z otoczenia to żywność, płyny, powietrze, dźwięki, fale świetlne, impulsy atmosferyczne i inne zewnętrzne bodźce, na które reagujemy zmysłami, oraz promieniowanie kosmiczne, fale i niewidzialne siły wpływające na umysł i świadomość.
7. Wielorakie współdziałanie tych podstawowych czynników wytwarza w organizmach zróżnicowane stany fizyczne i psychiczne, które z kolei prowadzą do odmiennych sposobów
myślenia, postępowania i zachowania oraz wywołują różnorodne stany zdrowia i choroby, porządku i chaosu, życia i śmierci.
8. Gdy te pierwotne czynniki znajdują się w odpowiedniej harmonii, jednostka osiąga zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie psychiczne. Gdy natomiast znajdują się one w chaosie, to równowaga fizyczna i duchowa człowieka zostaje zakłócona.
9. Wśród pierwotnych czynników jedzenie i picie to dwa główne składniki, którymi osoba może kierować, podczas gdy na inne czynniki – jak jakość powietrza, warunki atmosferyczne, zewnętrzne drgania, bodźce i impulsy, promieniowanie kosmiczne – można wpływać tylko W niewielkim stopniu lub wcale.
10. Stałe i płynne pożywienie, będące częścią organicznego i nieorganicznego życia na tej planecie, łączy w sobie fundamentalne siły i energie wszechświata i samo staje się apogeum ewolucji biologicznej. Gdy człowiek troszczy się o zrównoważone pożywienie, może dostosować się do otoczenia, osiągnąć zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie psychiczne oraz realizować marzenie ciągłego rozwoju umysłowego i duchowego.
11. Dzięki właściwemu odżywianiu się istota ludzka osiąga stan pełnego zdrowia i znajduje się w harmonii ze środowiskiem naturalnym i społecznym. Jedzenie i picie w dużej mierze decyduje o jakości krwi, limfy, komórek, tkanek i narządów, o jakości układu trawiennego, układu krążenia, układu nerwowego i narządów płciowych, o jakości myślenia i świadomości, o stosunkach międzyludzkich, o jakości społeczeństwa, o jakości ludzkiego ducha przekazywanego następnym pokoleniom. Pożywienie to pierwotny środek, który umożliwia człowiekowi kierowanie swoim losem, jest odpowiedzialny za funkcjonowanie społeczeństw, a także za kulturę i cywilizację.
Pacjentki odwiedzające moją klinikę bardzo często są niedoinformowane i mało zorientowane w zakresie wielu podstawowych zasad żywienia. Wynika to też z zalewu „cennych”
informacji i rad udzielanych sobie wzajemnie przez osoby zupełnie niezorientowane w tematyce dietetyki i żywienia. Te „dobre rady” powtarzane potem dalej zrodziły wiele niejasności, wręcz mitów. Kilkanaście najczęściej powtarzających się spróbuję tutaj wyjaśnić.
1.Niektóre herbatki ziołowe mają działanie odchudzające.
TAK. Istotnie, niektóre zioła mają właściwości wspomagające odchudzanie się, ale mogą być stosowane tylko pod ścisłą kontrolą lekarską.
2.Ryby tuczą, gdyż są tłuste.
NIE. Jest mnóstwo chudych ryb (np. dorsz, leszcz), a poza tym tłuszcz rybi jest mniej szkodliwy dla zdrowia.
3.Banany tuczą.
TAK. Banan ma około 90 kcal i nie jest tutaj wytłumaczeniem, że jest bogatym źródłem potasu. Pomidor również zawiera wiele potasu i tylko 20 kcal.
4.Świeży sok z pomarańczy jest wskazany w każdej diecie
NIE. Szklanka takiego soku to 160 kcal, a bez skórki
z wyciśniętego owocu będziemy ubożsi o 1/4 witamin. Lepiej
zjeść kiwi (25 kcal).
5.Sery o kremowej konsystencji są bardziej kaloryczne od serów suchych.
NIE. Ser suchy zawiera mniej wody, więc jest bardziej
kaloryczny.
6.W czasie stosowania diety możemy jeść dowolną ilość owoców.
NIE. Najwyżej dwa owoce dziennie, ze względu na dużą zawartość cukrów prostych.
7.Mięso z kury jest niskokaloryczne.
TAK. ale jedynie bez skóry i sosu.
8.Zupy tuczą.
NIE. ale pod warunkiem, że będzie to bulion z warzyw lub zupy jarzynowe (oczywiście bez zasmażki).
9.Warzywa strączkowe są bardzo zdrowe.
NIE. ponieważ trudno się przyswajają i dodatkowo powodują wzdęcia.
10.Każdy może się odchudzać stosując dietę.
NIE. przed rozpoczęciem diety należy skontrolować u lekarza stan zdrowia i przeprowadzić określone badania.
11 Głodówki, przeprowadzane okresowo, są zdrowe i poprawiają sylwetkę.
NIE. W trakcie głodówki tracimy mięśnie, a przecież jednym z największych mięśni jest serce.
12.Suchary są bardziej wskazane od pieczywa.
NIE. gdyż zawierają więcej kalorii. 100 g pieczywa to średnio 250 kcal, zaś 100 g sucharów to 350 kcal.
13.Niektóre oleje zawierają mniej kalorii.
NIE. Wszystkie oleje mają taką samą wartość kaloryczną (ok. 135 kcal w jednej łyżce), jednak niektóre z nich (np. słonecznikowy) są bardziej wskazane ze względu na zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych.
14.Nie jest istotne, o jakich porach jemy, ważne, by nie przekraczać odpowiedniej ilości kalorii.
NIE. Organizm zdecydowanie woli, gdy posiłki spożywamy o tych samych porach dnia. Ostatni posiłek powinien być zjedzony nie później niż o godz. 18.
15.Podczas stosowania diety nie wolno używać żadnych tłuszczów.
NIE. Ze względu na niezbędne dla organizmu nienasycone kwasy tłuszczowe należy dziennie spożyć jedną łyżeczkę do herbaty oleju roślinnego (np. do zaprawienia surówki).
16.Z diety odchudzającej należy wykluczyć sól.
NIE. gdyż może to spowodować odwodnienie organizmu. Poza tym wykluczając sól spowodujemy utratę wody, a nie tkanki tłuszczowej.
17.0tyłość jest efektem nieumiarkowania w jedzeniu.
NIE – nie zawsze, gdyż czasem może też wynikać ze schorzeń trzustki, tarczycy, a nawet ze stresu.
JADWIGA U. – WARSZAWA
W ciągu 6 miesięcy schudłam 23 kilogramy. Czuję się bardzo dobrze i fizycznie, i psychicznie. Życie zaczyna się na nowo.
WOJCIECH B. l. 36 (20 ..1.1995)
W ciągu 6 miesięcy schudłem 48 kilogramów. W ten sposób udowodniłem sobie, że chcieć to móc. Z człowieka mało aktywnego, tzw. nie do życia, dzięki tej kuracji stałem się zupełnie kimś innym. Za to wszystko serdecznie dziękuję. To, co tu się robi (tzn. w Sabie), jest po prostu fantastyczne.
BARBARA S. l. 47 – WARSZAWA
Dietę rozpoczęłam w maju ważąc 80 kilogramów. Po kuracji 4-miesięcznej ważę 64,9. Uważam, że można schudnąć, jeśli się tylko chce. Rezultaty są widoczne w każdej części ciała. Czuję się wspaniale, jestem lekka, chce mi się żyć.
HALINA P. L 49
Schudłam 11,3 kilograma w ciągu 3 miesięcy. Dzięki Sabie odzyskałam dawny wygląd, a w związku z tym i radość życia. Serdecznie dziękuję za to, że znowu mogę czuć się w miarę atrakcyjną kobietą, a nie straszydłem.
IZABELLA P.-12.09.1995
Od marca schudłam 13 kilogramów, noszę body, szorty i czuję się jak gwiazda.
AGATA O. – 22.11.1995
Mimo moich prób nie udało mi się samej schudnąć nigdy powyżej 2 kilogramów. Teraz schudłam 14 kilogramów, jestem szczupła i czuję się pewniej – nie jestem już zakompleksiona. Saba przywróciła mi wiarę w siebie. Bardzo dziękuję,
AGNIESZKA T L 17
W ciągu 8 miesięcy schudłam 21 kilogramów. Czuję, jakbym urodziła się na nowo. Serdecznie dziękuję za taką możliwość całemu personelowi.
CZESŁAW P. L 44
Wystarczyły niepełne 2 miesiące. Schudłem 11,6 kilograma. Dziękuję, życie zaczyna mieć inną wartość.
DOMINIKA R.
W ciągu 5 miesięcy schudłam 16 kilogramów. Dopiero teraz zaczynam żyć. Z wyrazami podziękowania D.R. 10.06.1996 W ciągu 5 miesięcy schudłam 16 kilogramów. Czuję się fantastycznie, problemy z kręgosłupem minęły i jednocześnie wzrosła akceptacja mojej osoby z nowym wizerunkiem. Serdeczne dzięki.
MONIKA C. 1.25 – 30.07.1996
Przez 4 lata walczyłam z nadwagą, ale zawsze bez rezultatów. Dzięki Waszej pomocy w ciągu 3 miesięcy udało mi się zgubić 7 kilogramów. Czuję się wspaniale. Odzyskałam radość życia i bez kompleksów mogę spojrzeć w lustro.
KASIA M. – WARSZAWA
Serdecznie dziękuję za pomoc w odchudzeniu się. W ciągu 3 miesięcy schudłam 15 kilogramów. Efekt, jaki osiągnęłam, jest wspaniały. Wcześniej ważyłam 81 kilogramów; mając 18 lat, źle się czułam w swojej skórze. Teraz jestem motylem.
ANNA O. 04.02.1997
Mam 28 lat. Schudłam 19 kilogramów w ciągu 10 miesięcy. Czuję się wspaniale, ładnie się ubieram, jestem zupełnie inną osobą.
MARZENAS.
W ciągu 5 miesięcy schudłam 22 kilogramy. Moje samopoczucie jest wspaniałe, wróciła mi 'chęć do życia dzięki waszej kuracji odchudzającej.
KATARZYNA D. – STRZELCE K. 06.06.1997
W ciągu 7 miesięcy schudłam 31 kilogramów. Czuję się lepiej fizycznie i psychicznie. Nie jestem już taka ociężała i nie chodzę jak słoń. Przez to, że schudłam, poznałam wielu wspaniałych ludzi, jestem bardzo szczęśliwa.
WERONIKA J. POZNAŃ 01.07.1997
Pozbyłam się nadwagi 27,5 kilograma. Ulżyło mi w bólach reumatycznych. Mniej cierpię na duszności. Tacy ludzie jak pani doktor Będzińska i Kaszpirowski powinni być nieśmiertelni.
Ładowanie...