Dietetyk Wrocław - Leczenie Otyłości | Saba Odchudzanie

Wygraj z sobą

Wygraj z sobą – spis treści
s_ksiazka1 1. Epidemia otyłości
2. Otyłość skraca życie
3. Gruby znaczy chory
4. Miażdżyca – plaga XXI wieku
5. Układ trawienny w nadwadze i otyłości
6. Nadmiar szkodzi
7. Biedne tłuścioszki
8. Nastolatki i nastolaty
9. Kłopoty puszystych czterdziestolatek
10. Jak ona to robi , że nie tyje ?
11. Mężczyzna bez brzucha
12. Dieta ubogo kaloryczna
13. Stres u podłoża nałogów
14. Leki naszym sprzymierzeńcem
15. Chude bulimiczki
16. Psychiczne, seksualne, rodzinne ,ekonomiczne aspekty otyłości
17. Gwiazda też człowiek
18. Lightomania
19. Bez ruchu nie ma życia
20. Sprawni na wiosnę
21. Cwiczenia bez wysiłku- multimaster
22. Odchudzanie inaczej
23. Zatrzymać czas, urodę i zdrowie
24. Bądź zdrowa, ładna i młoda
25. Żyć na luzie
26. Seks już nie temat tabu
27. Trudny okres klimakterium
28. Być kobietą …do konca a …
29. Sztuka upiększania ciała
30. Skalpel w służbie urody
31. Słońce dobre i….złe
32. Światło też leczy
33. Metryka biologiczna
34. Wiek metrykalny a wiek biologiczny
35. Pomarańczowe podwórko szczęścia
36. Mity i prawda
37. Dziękuję pani doktor

Wstęp

ŻYCIE – MÓJ PRZYJACIEL

 

Właśnie skończyłam pisanie mojej najnowszej książki. Odłożyłam długopis i zastanowiłam się, czemu i komu tak naprawdę ma służyć jej treść. Niewątpliwie jest to poradnik – jak kilka innych – dla otyłych i nie tylko. Doznałam jednak wrażenia, że czegoś w tej książce jeszcze brakuje. Może resume – podsumowanie, a może jeszcze trochę mojego serca, moich myśli, wiedzy o człowieku, o życiu, o troskach i radościach, które tyczą nas wszystkich – Ciebie i mnie…

Życie to przecież pasmo wyborów, kompromisów, ustępstw i walki, to ciągłe zmaganie się z sobą – czy zrobić tak jak chcę, czy tak jak należy – jak muszę!

Ja prawie zawsze rezygnowałam Z własnych radości, a swoje potrzeby często odkładałam nie tylko na dalszy plan, ale wręcz donikąd. Wymagałam od siebie tak bardzo dużo, że nie ośmieliła-bym się wymagać nawet części tego od innych.

Praca była dla mnie panaceum całego życia. Była dobra na

wszystko i zawsze przy mnie. Nie zjawiała się znikąd i nie odchodziła w najmniej spodziewanej chwili. Była mi zawsze wierna i nagradzała mnie sprawiedliwie. Praca to moje najcenniejsze dobro, najlepsza przyjaciółka, najwierniejszy kochanek i najsurowszy profesor. Praca i wymaganie od siebie, nadmiernie rozwinięte poczucie obowiązkowości i chęć niesienia nieustannie pomocy innym, pozostały aż do dzisiaj najważniejszym elementem mojej osobowości. I choć mi często z tym źle, bo ludzie mówią, że nie uszczęśliwię wszystkich, to ja i tak kieruję się swoimi prawami w moim małym świecie – w duszy. Często mi smutno i źle. Nigdy nie bywam zarozumiała wbrew temu, co inni myślą na ten temat.

Moim wielkim hobby jest teatr, muzyka, taniec, literatura i podróże. Szkoda, że tak bardzo mało mam czasu dla siebie, że prawie nigdy nie robię tego, co chcę! Lecz… to, co trzeba.

Moje dobro często nie jest najważniejsze z własnego wyboru, choćby wtedy, gdy poświęcam czas psu „znajdzie”, żeby go wyleczyć i „oddać życiu”. Podobnie jest i Z ludźmi. Potrafię się poświęcać dla ratowania lub pomocy innym, nie oczekując nawet słowa” dziękuję”,

Nadzieją moją jest odczucie, że mimo chłosty, jaką daje mi życie – są ludzie, którzy mnie kochają, cenią i chyba byliby przy mnie na dobre i złe. Mam głęboką wiarę w ludzi i stale łudzę się, że jednak nie są tacy źli.

Przez całe życie zawodowe towarzyszy mi ogromna sympatia dla chorych i leży na sercu pomoc w ich potrzebach – zdrowia i duszy. Przecież człowiek chory to człowiek nieszczęśliwy, często zdany na łaskę i niełaskę znieczulicy społecznej. Szkoda, że nikt o takim człowieku nie pomyśli, jaki On jest drogi dla kogoś, i że ktoś czeka, by doktor mu pomógł, chociaż trochę.

Nigdy nie pogodziłam się emocjonalnie z myślą, że odchodzą ludzie bezpowrotnie z tego świata. Dlatego nie mogę pracować w szpitalu, klinice itp., ponieważ nieuchronność rozstawania się ludzi Z tym światem oraz rozpacz najbliższych „dołowała” mnie psychicznie, aż do depresji. Walczę ze swoją wrażliwością i próbuję” zmieścić się” w dzisiejszym, jakże odmiennym od moich

zasad świecie. Pociesza mnie muzyka i taniec – to jest moje światło w tunelu – moja pasja i amok, pozwalające, choć na chwilę żyć w innym lepszym świecie, chociaż i to zazdrośni mają mi za złe i dziwnie komentują.

Kończąc tych kilka słów, w których podzieliłam się z Państwem tym, „co mi w duszy gra”, łączę uściski i pozdrowienia dla moich uroczych pacjentów – znajomych od wielu lat oraz dla wszystkich tych, którzy są i będą naszymi pacjentami.

 

Dla Ciebie, dla Was -jest te parę zdań nad chwilą refleksji…

Co robisz, aby Twoje życie – było Twoim przyjacielem…?

 

Naucz się kochać siebie, wtedy pokochasz innych i inni pokochają ciebie.

Być może nie jest to recepta na sukces i szczęście dla wielu Z nas, ale na pewno jest to jedyna droga i cel, który daje nam radość życia i sprawia, że chce się i warto żyć.

Powrót do spisu treści >>

 

 

EPIDEMIA OTYŁOŚĆ

Pojawienie się problemu otyłości spowodowane jest rozwojem cywilizacji. Tak jak dawniej zaraza dziesiątkowała ludność, tak obecnie w błyskawicznym tempie rozprzestrzenia się choroba cywilizacji, którą jest otyłość. Dzisiaj mówi się już o epidemii otyłości. Zbędne kilogramy to problem nie tylko natury estetycznej, społecznej, czy ekonomicznej, ale przede wszystkim problem zdrowotny.

Nadwaga i otyłość wiąże się z zaburzeniami gospodarki lipidowej, co może być u wielu osób przyczyną rozwoju miażdżycy, a na jej tle choroby niedokrwiennej serca, zawału serca, udaru mózgu, miażdżycy kończyn dolnych. Udowodniony jest również związek otyłości z takimi chorobami jak cukrzyca, nadciśnienie, dna moczanowa, nowotwory (zwłaszcza przewodu pokarmowego), zwyrodnienie stawów i kręgosłupa, kamica pęcherzyka żółciowego.

Według najnowszych badań epidemiologicznych ponad trzysta milionów mieszkańców Europy to ludzie otyli. Uważa się, że problem ten dotyczy, co czwartej kobiety i co piątego mężczyzny starego kontynentu. Niepokojącym zjawiskiem jest również to, że liczba osób otyłych rośnie z roku na rok i w ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła o ponad pięćdziesiąt procent. Naukowcy prognozują, że za około trzydzieści lat otyły będzie, co drugi Europejczyk.

Coraz częściej pojawia się problem otyłych dzieci, przekarmionych dla „zdrowia i ładnego wyglądu”. Już dziś w krajach rozwiniętych otyłe jest, co dziesiąte dziecko. Nadwaga zapoczątkowana w dzieciństwie to już poważny zapas komórek tłuszczowych na przyszłość, które nie giną, a zawsze gotowe są powiększyć swą objętość i ilość.

Aby każdy z nas mógł sprawdzić, w jakim stopniu problem nadwagi i otyłości dotyczy go osobiście, należy dokonać prostych pomiarów i wyliczeń określając tzw. BM! (Body Mass Index).

Dla uzyskania wyniku BM! musimy podzielić naszą wagę w kilogramach przez wzrost w metrach podniesiony do kwadratu:

obecna masa ciała (kg) = BMI

wzrost (m²)

Idealny pod względem zdrowia BMI mieści się w granicach 20 – 25 kg/m2, a po pięćdziesiątym roku życia kg/m2. Uzyskany wynik BMI, jeśli przekracza 25 lub 27 (po pięćdziesiątym roku życia), mówi o nadwadze, a gdy jest większy niż 30, rozpoznajemy otyłość.

W przypadku otyłości należy dokonać również pomiarów obwodu w pasie, który u kobiet nie powinien przekraczać 88 cm, a u mężczyzn 102 cm. Wartości większe niż podane upoważniają nas do rozpoznania otyłości brzusznej, która potęguje ryzyko wielu sercowo-naczyniowych schorzeń i zaburzeń gospodarki lipidowej.

Liczba osób z nadwagą lub otyłością rośnie dwukrotnie szybciej, niż liczba osób niedożywionych. Również jak podaje raport Światowej Organizacji Zdrowia WHO, z powodu nadwagi i otyłości umiera na świecie dwukrotnie więcej ludzi, niż z powodu głodu czy niedożywienia. Tak często powtarzane hasło „otyli żyją krócej” nie jest więc tylko czczym sloganem.

Jeśli nadwaga lub otyłość dotyka nas lub naszych najbliższych, nie odkładajmy rozwiązania tego problemu na przyszłość, ale już dziś rozpocznijmy walkę ze zbędnymi kilogramami przez wprowadzenie właściwej niskokalorycznej

diety. Odpowiednio dobrane ćwiczenia fizyczne i farmakoterapia, ustalona przez doświadczonych w tym temacie lekarzy, na pewno ułatwi nam redukcję wagi ciała i uzyskanie wymarzonej szczupłej i zgrabnej sylwetki.

Powrót do spisu treści >>

OTYŁOŚĆ SKRACA ŻYCIE

Nadwaga i otyłość to problem ponad 60% naszego społeczeństwa. Mamy coraz więcej otyłych dzieci i dorosłych.

Dane z badań prozdrowotnych w różnych krajach Europy, a także Ameryki, wykazują jak dalece otyłość jest niezdrowa, jak trudno z nią żyć i jak często niepostrzeżenie doprowadza do śmierci. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych na próbie 750.000 osób wykazały, że wzrost BMI (Indeks Masy Ciała) z 25 do 40 związany jest ze 2,5-krotnym wzrostem ryzyka zgonu.

Otyłość skraca życie głównie poprzez swój wpływ na dodatkowe procesy chorobowe, zwłaszcza na te, które mają charakter przewlekły. Podobnie działają czynniki związane ze stylem życia. Wśród chorób mogących spowodować śmierć pacjenta znajdują się:

I. cukrzyca typu II

II. choroba wieńcowa – zawał

III. nowotwory

IV. choroby pęcherzyka żółciowego

V. miażdżyca

Cukrzyca typu II (cukrzyca insulino nie zależna)

Badania przyniosły wyraźne dowody, że otyłość stanowi znaczący czynnik ryzyka dla chorych na cukrzycę typu II. U pacjentów otyłych choroba ta rozwija się trzykrotnie częściej. Prawie 80% chorych na cukrzycę II typu jest otyłych, „ w momencie zdiagnozowania choroby. Częstość jej występowania zwiększa się w postępie geometrycznym w stosunku do stopnia otyłości i jest związana z otyłością typu centralnego. Cukrzyca powoduje zagrożenie innymi poważnymi schorzeniami:

O upośledzona funkcja nerek zdarza się u jednego pacjenta na czterech i może prowadzić do niewydolności.

O makroangiopatia – choroba związana ze zmianami naczyniowymi – (zmiany w naczyniach doprowadzających krew do serca, mózgu i nóg) powoduje 75% zgonów wśród pacjentów cierpiących na cukrzycę typu II i niewydolność obwodowych naczyń. Choroba niedokrwienna serca występuje dwa do czterech razy częściej niż u ludzi bez cukrzycy i powoduje

15% zgonów.

O retinopatia – zmiany w naczyniach gałki ocznej – występuje u większości pacjentów z ponad 20-letnią historią choroby i może spowodować ślepotę, jeśli nie zostanie szybko zidentyfikowana i leczona.

O neuropatia – zmiany w budowie włókien nerwowych lub uszkodzenie nerwów czuciowych zdarza się u 28% pacjentów i prowadzi do dolegliwości takich jak, owrzodzenie podudzi i stóp, co może powodować nawet konieczność amputacji kończyny, a zwłaszcza, gdy dołączą się zmiany naczyniowe.

O nefropatia – zmiany naczyń nerkowych doprowadzające do dysfunkcji nerki.

Choroba wieńcowa = niedokrwienna choroba serca

Zawał

Przy prawidłowym ciśnieniu tętniczym krwi, otyłość powoduje, że przepływ krwi krążącej w organizmie musi być większy, co wymaga zwiększonego wysiłku mięśnia serca. Jest, bowiem sieć naczyń u otyłych o wiele metrów dłuższa niż, u ludzi szczupłych. Może dojść także do poważnych zmian w mięśniu sercowym..

Nadciśnienie tętnicze wynika z otyłości, spowodowanej wysoką zawartością tłuszczów oraz sodu w diecie, a także brakiem wrażliwości na insulinę. Oszacowano, że częstość występowania nadciśnienia u ludzi otyłych jest wyższa prawie trzykrotnie niż, u ludzi o prawidłowej masie ciała. Nadciśnienie powoduje:

O zmiany miażdżycowe w naczyniach,

O uszkodzenie lewej komory serca,

O krwotoki mózgowe spowodowane pęknięciem naczyń

krwionośnych w mózgu.

Hiperlipidemia (zwiększone ilości tłuszczów we krwi) jest powszechna u osób otyłych i jest spowodowana dużym spożyciem tłuszczów. Osadzanie lipidów w naczyniach powoduje miażdżycę oraz powstawanie zakrzepów, które z kolei mogą powodować chorobę wieńcową. Otyłość dwa razy częściej powoduje występowanie nowotworów u kobiet grubych niż u szczupłych. Dotyczy to raka trzonu szyjki macicy, jajników, piersi. U mężczyzn otyłych występuje częściej rak prostaty.

Choroba pęcherzyka żółciowego

Częstość występowania tej choroby zwiększa się wraz ze wzrastającą masą ciała, Kamienie żółciowe zdarzają się 3 – 4 razy częściej u otyłych. Schorzenie to dotyczy częściej kobiet niż mężczyzn. Dane pochodzące z dużego badania przeprowadzonego w USA dowodzą, iż ryzyko kamicy pęcherzyka żółciowego jest już zwiększone nawet u osób z nadwagą.

Otyłość w bardzo różny sposób wywiera wpływ, na jakość naszego życia:

Problemy fizyczne – z mięśniami oraz kośćmi, np. bóle stawów, osteoporoza oraz bóle kręgosłupa są powszechne. Często pojawiają się także zaburzenia snu powodowane uciskiem dodatkowej masy na drogi oddechowe, bywają też groźne bezdechy nocne.

Problemy psychiczne – udowodniono związki pomiędzy otyłością i efektami psychologicznymi, np.: niska samoocena, konflikty w rodzinie, pracy, społeczeństwie, depresja.

Problemy socjoekonomiczne – badania w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych wykazują, że młode kobiety z nadwagą zarabiają znacznie mniej niż kobiety z prawidłową masą ciała, czy też nawet kobiety z innymi chronicznymi dolegliwościami. Duże, prowadzone obecnie w Szwecji badanie wykazuje, że wśród otyłych jest dwa razy więcej ludzi otrzymujących renty zdrowotne, niż w populacji ludzi o prawidłowej masie ciała.

Koszty otyłości w świecie – wg relacji naukowców firmy Knoll.

Aby uzyskać pełen obraz kosztów otyłości, trzeba wziąć pod uwagę koszty pośrednie i bezpośrednie.

Na przykład w USA, 57% kosztów opieki medycznej związanej z leczeniem cukrzycy typu II (15,5 miliarda USD) w 1990 roku, jest przypisywanie otyłości (8,8 miliarda USD). Podobnie, koszty przypisywane otyłości w populacji pacjentów z kamicą pęcherzyka żółciowego wynosiły 3,2 miliarda USD, w populacji pacjentów z chorobami mięśnia serca 29,4 miliarda USD (dane oparte na 27% diagnoz postawionych u chorych otyłych, z czego 70% jest bezpośrednio przypisywanych otyłości), 674 miliony – w populacji chorej na raka.

Bezpośrednie i pośrednie koszty otyłości w USA
Koszty bezpośrednie (w milionach USD) Koszty pośrednie’

(w milionach USD)

Nowotwory 674 1306

Choroba mięśnia

sercowego 29393 12876

Choroba pęcherzyka

żółciowego 3202

Choroby mięśniowo

– szkieletowe 3747 902

Cukrzyca typu II 8835 3890

Razem 45851 18974

* Koszty pośrednie zawierają jedynie koszty związane z utratą produktywności, jako rezultatu zwiększonej śmiertelności.

W Australii sytuacja wygląda podobnie; co najmniej 2% całkowitych wydatków okresowych na ochronę zdrowia w latach 1989 – 1990 przypisywanych jest otyłości (w tym kosztów zarządzania związanych z otyłością, jako efektem następujących chorób: cukrzyca typu II, kamica żółciowa, nadciśnienie, rak piersi, rak okrężnicy i choroba wieńcowa). Koszt ten jest równy 86% sumy wydanej na leczenie chorób związanych z działaniem alkoholu i 71% kosztów związanych z leczeniem chorób będących następstwami palenia tytoniu.

Na podstawie badań we Francji i Holandii oszacowano, że koszty związane z otyłością stanowią 2 – 4% całkowitych wydatków na opiekę zdrowotną. Dane z ogólnonarodowych badań w Finlandii mówią, iż gdyby cała populacja Finów miała prawidłową masę ciała, to dałoby to oszczędności równe tym, jakie przyniosłoby rzucenie palenia przez wszystkich palaczy

w tym kraju.

Otyli żyją krócej i nie jest to tylko groźnie brzmiące hasło bez pokrycia. Szał odchudzania się nie jest jedną z mód. To walka, która ma sens, gdyż chodzi w niej o zdrowie i życie. Większość otyłych tłumaczy swoją tuszę jakąś dziwną i tajemniczą chorobą. Jeśli kuracja nie odnosi skutku, winią za to lekarzy albo swoich przodków, którzy przekazali im w genach tę chorobę. Tymczasem to skłonność do otyłości może być dziedziczona, ale sama otyłość nie. Prawie każdy grubas zawdzięcza ją swojemu łakomstwu i nadmiarowi jedzenia.

Porównanie umieralności osób otyłych

i osób o prawidłowej masie ciała (wg Stanga)

Wiek w latach Odsetek określający umieralność

wśród otyłych (za 100% przyjęto umieralność

osób o prawidłowej masie ciała)

20 – 29

30 – 39

Mężczyźni kobiety

180 134

169 152

40 – 49

50 – 65

Nasilenie otyłości

(wszystkie grupy

wieku łącznie)

152 150

131 130

142 142

umiarkowane 179 161

Badania wykazały, że 95% otyłości pochodzi z przejadania się, a tylko 5% z innych przyczyn, Jeżeli natura obdarzyła nas skłonnością do otyłości, to mając tego świadomość, można swą wagę ciała regulować odpowiednim żywieniem. Warto się w tym celu wyuczyć, jak tabliczki mnożenia, kilku ważnych przykazań.

1. Nie wyszukujmy pretekstów do kupienia porcji lodów, tłumacząc sobie, że nie jedliśmy śniadania.

2. Nie wcinajmy golonki, obiecując sobie, że w tym dniu nie zjemy już kolacji.

3. Nie tłumaczmy sobie, że tort imieninowy u koleżanki jest raz w roku.

Otyłość skraca życie, lecz groźny jest nie sam nadmiar tkanki tłuszczowej, ale wynikające z tego stanu zaburzenia w czynności wielu narządów. Ich lista jest coraz dłuższa. Otyli częściej ulegają wypadkom, gdyż są mniej sprawni ruchowo, gorzej znoszą zabiegi operacyjne, są bardziej narażeni na powikłania pooperacyjne podczas porodu i połogu, podczas urazów mechanicznych i ostrych zakażeń. Otyłość zdecydowanie zmniejsza płodność. Zajście w ciążę jest utrudnione z powodów anatomicznych i czynnościowych. Otyli po niewielkim wysiłku odczuwają zmęczenie, duszności, kołatanie i bóle w okolicy serca, bóle, zawroty głowy, migreny. Wszystkie schorzenia towarzyszące otyłości prowadzą do inwalidztwa i nadumieralności.

Powrót do spisu treści >>

GRUBY ZNACZY CHORY

Nie ma wątpliwości, że otyłość jest chorobą samą w sobie, którą charakteryzuje odkładanie się zbędnej tkanki tłuszczowej. Dochodzi do tego wówczas, gdy zostanie zachwiana równowaga energetyczna organizmu. Zachwianie to następuje w momencie, gdy przyjęliśmy więcej kalorii,

niż ich zużyliśmy. Jest to efektem spożywania większej ilości pokarmu, niż potrzebuje organizm do prawidłowego funkcjonowania.

Otyłość najczęściej powoduje wiele innych chorób, np. nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, choroby przewodu pokarmowego, kamicę pęcherzyka żółciowego, zmiany w układzie kostno-stawowym. Większość zawałowców to osoby otyłe, a przecież choroby układu krążenia są przyczyną ponad połowy wszystkich zgonów w Polsce. Prawie 70% otyłych ma nadciśnienie tętnicze.

We wszystkich programach profilaktyki chorób serca, realizowanych pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia, walka z otyłością ma znaczenie pierwszoplanowe. W państwach skandynawskich zmieniono nawet profil gospodarki żywnościowej. Baczną uwagę przywiązuje się do jakości produktów żywnościowych, zwłaszcza tłuszczów. Na rynku znajdują się niemal wyłącznie tłuszcze roślinne z obniżoną zawartością cholesterolu. Efekty już są. Okazało się, że po kilku latach od chwili wprowadzenia w życie tych programów, nastąpiło zahamowanie, a w niektórych regionach Finlandii i Norwegii – spadek zachorowalności na choroby układu krążenia. Związek otyłości z tymi chorobami został dowiedziony w praktyce,

Obciążony dodatkowymi kilogramami człowiek staje się ospały, gnuśny, niechętny do pracy i angażowania się w sprawy publiczne. Liczący każdego wydanego pensa Anglicy obliczyli, że otyli kosztują społeczeństwo znacznie drożej niż szczupli. Choć żyją krócej, częściej chorują, są mniej

odporni na infekcje wirusowe i bakteryjne, częściej korzystają ze zwolnień lekarskich, są mniej wydajni w pracy. Osoby otyłe mają problemy ze sprawnym poruszaniem się. Nadmierny ciężar ciała powoduje zmiany zwyrodnieniowe stawów i związane z tym bóle, żylaki.

Otyłość jak i inne choroby z nią związane trzeba leczyć przemyślaną, kompleksową kuracją dietetyczno-farmakologiczną. Odchudzanie się powinno być zawsze prowadzone pod kontrolą lekarza specjalisty – bariatry. Stosowanie środków odchudzających na własną rękę może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Ilość komórek tłuszczowych kształtuje się w dzieciństwie, do 4 roku życia i pozostaje niezmieniona do końca życia. Komórki te mogą się jedynie obkurczyć, co ma miejsce w kuracji odchudzającej. Jeśli jednak zapomnimy o tym i pofolgujemy sobie z jedzeniem, zwłaszcza wysokokalorycznych potraw, szybko wracają do postaci sprzed odchudzania.

Otyłość jest wynikiem zaburzenia równowagi podwzgórzowych ośrodków łaknienia i sytości, które znajdują się w ośrodkowym układzie nerwowym. Idealnym rozwiązaniem byłoby zadziałanie wybiórczo na te ośrodki lekiem, który hamowałby uczucie głodu. Niestety, nauka nie wymyśliła dotąd idealnego leku, choć leków anorektycznych w świecie jest sporo. Produkowane dotychczas preparaty farmakologiczne z powodu pewnych działań ubocznych muszą być wkomponowane w całość terapii, przy skrupulatnie określonych dawkach i tylko pod kontrolą lekarza.

Z punktu widzenia fizjologii otyłość może być również wynikiem niedożywienia jakościowego, co oznacza, że mimo pokaźnej tuszy, choremu brakuje niektórych.składników pokarmowych, przy nadmiarze innych. Przyczyną może być nieregularne, zbyt obfite odżywianie się lub spożywanie dużej ilości słodyczy, co prowadzi do uruchomienia tzw. spirali głodu. Zachodzi wówczas zjawisko dodatniego sprzężenia zwrotnego pomiędzy insuliną krążącą w nadmiarze we krwi i będącą przyczyną uczucia głodu, a pokarmem, po którego przyjęciu następuje wyrzucenie do krwi kolejnej dawki insuliny. Mechanizm powstawania spirali głodu uruchamia zatem

przekarmienie.

Grubasów wciąż przybywa a ośrodki, gdzie mogliby się leczyć pod okiem wyspecjalizowanych w tej dziedzinie lekarzy, można policzyć na palcach jednej ręki.

Nie ma cudownych preparatów, cudownych diet ani cudownych efektów. Jest tylko jedna droga: kompleksowa terapia obejmująca zarówno ciało, jak i umysł. Porcja tortu ma 400 kilokalorii. Porcja gotowanego kurczaka z surówką tylko 300. Tortem trudno zaspokoić głód, kurczakiem można się najeść. To prosty rachunek, ale bez współpracy z pacjentem trudno go zastosować w praktyce. Dlatego trzeba go nauczyć tej „matematyki”. Niestety, to właśnie przychodzi najtrudniej.

Powrót do spisu treści >>

MIAŻDŻYCA – PLAGA XXI WIEKU

Kolejną plagą XXI wieku jest miażdżyca. Przeprowadzone badania statystyczne udowodniły, że im bogatsze społeczeństwo, tym częściej występuje otyłość, miażdżyca, choroba wieńcowa, zawał mięśnia sercowego, nadciśnienie tętnicze, cukrzyca i nowotwory. Tak jak dawniej „zaraza” dziesiątkowała ludność, tak dziś zapadamy najczęściej na tzw. choroby cywilizacyjne.

Wielu z nas, świadomych zaistniałej sytuacji zdrowotnej, zadaje sobie pytanie – jak żyć, by obronić się przed tymi chorobami, a jeśli jest to niemożliwe (tak jak w przypadku choroby nowotworowej) jak zmniejszyć ryzyko ich wystąpienia?

Mimo ogromnego postępu medycyny większość z nas, jak podają epidemiolodzy, umiera z powodu chorób układu krążenia i nowotworów. Na ujawnienie się tych schorzeń istotny wpływ ma nasza dieta. Otyłość i nadwaga jest jednym z czynników ryzyka wystąpienia choroby wieńcowej, zawału serca, nadciśnienia tętniczego, hiperlipidemii. To, co jemy, wpływa na rozwój niektórych nowotworów, zwłaszcza przewodu pokarmowego (dieta uboga w błonnik).

Od dawna wiadomo, że ludzie, u których występuje otyłość typu męskiego, gdzie tłuszcz odkłada się głównie na twarzy, karku, barkach i brzuchu są bardziej skłonni do zawałów serca, nadciśnienia tętniczego i innych chorób przemiany materii. Wyraźniej mniejszą skłonność do tych schorzeń wykazują pacjenci z otyłością typu żeńskiego, u których nadmiar tłuszczu gromadzi się głównie w okolicy bioder, ud i podudzi.

Główną przyczyną otyłości jest nadmierne spożywanie pokarmów w stosunku do rzeczywistych potrzeb organizmu. Walka z otyłością jest jakby walką z chorobami XXI wieku, gdyż otyłość jest poniekąd praprzyczyną większości chorób atakujących nasze społeczeństwo.

Miażdżyca jest procesem ogólnoustrojowym, może dotyczyć wszystkich tętnic, ale najczęściej atakuje tętnice wieńcowe serca, tętnice mózgu, kończyn dolnych i nerek. Zajęcie tętnic wieńcowych prowadzi do ujawnienia się choroby wieńcowej i wystąpienia zawału serca. Miażdżyca naczyń mózgu doprowadza często do udarów. Objęcie procesem miażdżycowym tętnic kończyn dolnych prowadzi do martwicy dystalnych części kończyn. Istotą procesu miażdżycowego jest stwardnienie tętnic połączone z powstawaniem blaszek miażdżycowych na wewnętrznych ścianach naczyń. Blaszki te składają się z cholesterolu i innych związków tłuszczowych tzw. lipidów inkrustrowanych wapniem. Blaszki miażdżycowe rozrastające się do światła tętnic, zmniejszają wyraźnie ich średnicę, a ponadto stają się mechaniczną przeszkodą w przepływie krwi. Poza tym, tak zmienione naczynia krwionośne stają się kruche i mniej elastyczne.

Czynniki wpływające na rozwój miażdżycy to:

O podwyższony poziom cholesterolu i trój glicerydów,

O nadciśnienie tętnicze,

O otyłość,

O palenie papierosów,

O mała aktywność fizyczna,

O stresy,

O czynniki genetyczne.

Na niektóre z tych czynników mamy wpływ sami, jako pacjenci. Eliminując je ze swego życia zmniejszamy ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej i zawału mięśnia sercowego. Tę prawdę oddaje w pełni hasło WHO – Światowej Organizacji Zdrowia: „Twoje zdrowie w twoich rękach”.

Aby zmniejszyć podwyższony poziom cholesterolu musimy zmienić swój styl życia, zmniejszyć ilość spożywanych tłuszczów (zwłaszcza zwierzęcych), unikać produktów zawierających cholesterol, ograniczyć ilość spożywanej soli kuchennej (zwłaszcza przy istniejącym już nadciśnieniu tętniczym), zwiększyć ilość spożywanych warzyw i owoców. Należy również zadbać o zwiększenie aktywności ruchowej poprzez regularne ćwiczenia, spacery, jazdę na rowerze – zwłaszcza, jeśli nasza praca to wiele godzin spędzanych przy biurku lub za kierownicą. Pamiętajmy, że brak aktywności fizycznej przy nieprawidłowym, coraz obfitszym odżywianiu, to nadwaga, otyłość, nieuchronnie miażdżyca naczyń krwionośnych. Prozdrowotny styl życia to również ograniczenie palenia tytoniu, a jeśli to możliwe całkowita rezygnacja z tej używki. Prowadzone badania epidemiologiczne udowodniły, że osoby mało aktywne fizycznie mają słabiej rozwiniętą sieć wieńcowych naczyń obocznych, co znacznie zmniejsza ich szansę przeżycia w razie wystąpienia zawału serca. Regularne ćwiczenia fizyczne, zarówno bierne jak i czynne, dostosowane do możliwości zdrowotnych pacjenta, są skuteczną formą walki z nadwagą i otyłością. Ponadto udowodniono, że wysiłek fizyczny obniża poziom „złego cholesterolu” (frakcja LDL) i trójglicerydów. obniża podwyższone ciśnienie krwi, podwyższa poziom „dobrego cholesterolu” (frakcja HOL), poprawia nastrój, łagodzi depresję i zapobiega stanom zakrzepowo-zatorowym, szczególnie często występującym w miażdżycy.

Powrót do spisu treści >>

UKŁAD TRAWIENNY W NADWADZE I OTYŁOŚCI

Nadmiar masy ciała wywołuje szereg zaburzeń ogólnoustrojowych oraz prowadzi do uszkodzenia wielu narządów wewnętrznych. Do chorób istotnie związanych z otyłością należą m.in. powikłania ze strony przewodu pokarmowego, zaburzenia żołądka, jelit oraz czynności wątroby i trzustki.

Nadmierne spożywanie pokarmów prowadzi do rozciągnięcia ścian żołądka i zwiększenia jego objętości, a zmiany nieżytowo-zapalne błony śluzowej są przyczyną częstych odbijań i zgagi. Wzrost ciśnienia wewnątrz brzusznego spowodowany nadmiarem tkanki tłuszczowej prowadzi do wolniejszego opróżniania przełyku i rozwoju refluksu żołądkowo-przełykowego.

Otyłość jest także przyczyną zaburzeń czynnościowych wątroby, które są wynikiem jej zmian prowadzących do stłuszczenia, a nawet marskości. Na skutek przekarmienia i wzmożonej syntezy tłuszczów w hepatocytach dochodzi do nacieczenia tłuszczowego wątroby i w efekcie zwiększenia jej masy. Następstwem tego stanu są wzdęcia brzucha, nudności, zaparcia, zła tolerancja tłustych pokarmów i alkoholu oraz bolesność w nadbrzuszu po stronie prawej. Stłuszczenie może doprowadzić do zmian zapalnych, a nawet marskości wątroby. Zdarza się to np. u ludzi przewlekle nadużywających alkohol. Upośledzenie czynności wątroby prowadzi także do zwiększenia stężenia całkowitego cholesterolu we krwi oraz innych zaburzeń lipidowych.

Najczęstszym powikłaniem u otyłych kobiet jest kamica pęcherzyka żółciowego, co można wyjaśnić nadmiernym wytwarzaniem i wydzielaniem cholesterolu do żółci. Następstwa kamicy żółciowej polegają przede wszystkim na utrudnieniu odpływu żółci, wskutek czego dochodzi do napadowych bólów wywołanych rozdęciem pęcherzyka. Poza tym wytworzone kamienie usposabiają do stanów zapalnych w obrębie dróg żółciowych.

U osób otyłych istotnie zwiększa się ryzyko występowania przewlekłego zapalenia trzustki, które prowadzi do uszkodzenia tkanki gruczołowej tego narządu. A to z kolei jest przyczyną zaburzeń trawienia i upośledzonego wchłaniania w wyniku zmniejszonego wydzielania soku trzustkowego. Niestrawione resztki pokarmów i zła tolerancja głównie tłustych potraw jest przyczyną częstych bólów brzucha, wzdęć, nudności i wymiotów oraz biegunek występujących naprzemiennie z zaparciami. Poza tym stosunkowo często w rozlanym zapaleniu miąższu trzustkowego dochodzi do zaniku aparatu wyspowego trzustki i w następstwie do rozwoju cukrzycy.

Wszystkie wyżej wymienione powikłania otyłości stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia. Redukcja masy ciała znacznie obniża ryzyko ich wystąpienia. Dlatego racjonalne odżywanie jest jedną z podstawowych zasad profilaktyki chorób związanych z otyłością.

Powrót do spisu treści >>

 

NADMIAR SZKODZI

Każda otyła osoba mówi, że prawie nic nie je. To nieprawda – nie ma otyłości z powietrza. Do wyjątków należy

tusza, której przyczyną jest choroba. Jednak zdecydowana większość przypadków to efekt obżarstwa.

Otyli częściej chorują, żyją krócej niż szczupli. Chcesz zrzucić 5 kg nadwagi, zastosuj dietę 1000 kcal. Masz większą nadwagę – zwróć się o pomoc do lekarza. Najłatwiej schudnąć jest wtedy, gdy zbędne kilogramy nie stały się jeszcze przyczyną innych chorób. O sukcesie decyduje twój wysiłek i szczerość wobec siebie.

Przede wszystkim, więc trzeba zdać sobie sprawę, ile naprawdę jada się w ciągu doby. Wilczy apetyt jest symptomatyczny dla naszych czasów, jedzeniem bowiem staramy się zwalczyć stres. W efekcie do starych kłopotów dodajemy sobie nowe, wynikające z tuszy.

Bardzo trudno jest przyznać się przed samym sobą do nałogu jedzenia. Oszukujemy się wmawiając sobie, że czekoladka czy garstka orzechów nie mają znaczenia dla naszego wyglądu. Tymczasem mają znaczne – „idą” w biodra. Jeśli więc zdaje ci się, ze tyjesz z powietrza, zapisuj każdy kęs. Nie pomiń wszystkich tych łyżeczek, odrobinek, kawałeczków, które zjadłaś, próbując przygotowywane dla rodziny posiłki lub przyjmując poczęstunek od koleżanki. Dodaj to wszystko, a zobaczysz, od czego tyjesz.

Nowoczesne sposoby odchudzania polegają na jedzeniu określonych produktów w umiarkowanych ilościach. Kuracja odchudzająca oznacza nie jednorazowy wysiłek, lecz przyzwyczajenie się do nowego sposobu odżywania. Głodówki nie są zalecane. Człowiek oczywiście chudnie głodując, ale dość szybko odzyskuje utracone kilogramy, gdy wróci do „starej kuchni”. Nowy model żywienia, który można by w skrócie określić „chudo, mało słodko, w niewielkich porcjach” stwarza szanse na to, że się już nigdy nie utyje. Co więcej, gotując dla siebie „odchudzające” posiłki, przyzwyczajamy też do nich swą rodzinę. Może mąż straci brzuszek, a dorastająca córka nigdy nie będzie miała problemów z tuszą. Najlepiej kupować wyłącznie produkty „dozwolone dla grubasów”, unikniemy w ten sposób pokus, albowiem leżące gdzieś w szafce czekoladki albo chipsy wcześniej czy później trafią do naszych ust. Blisko 5 mln osób w Polsce cierpi na choroby układu krążenia, Z tego 3,5 mln ma nadciśnienie tętnicze, a 1 mln chorobę wieńcową. Głównym czynnikiem ryzyka tych chorób jest otyłość. Lekarze wielu specjalności twierdzą, że właśnie dietą można zmienić tę ponurą statystykę. W takiej diecie przeważają surowe owoce i warzywa. Produkty te są nie tylko doskonałym regulatorem wielu funkcji organizmu, ale również odtrutką na powszechny, cywilizacyjny nałóg jedzenia za dużo, za tłusto i za słodko.

Nie ma cudownych . preparatów odchudzających ani cudownych diet. Najważniejsza jest ciągła samokontrola co do ilości i jakości spożywanych produktów oraz ich kaloryczności.

Powrót do spisu treści >>

BIEDNE TŁUŚCIOSZKI

Często bywa i tak, że małe dziecko wcale nie chce jeść. Rodzice i dziadkowie czynią nadludzkie wysiłki, aby niejadek chciał jeść i dobrze wyglądał. To w trosce, aby z niedożywienia nie popadł w chorobę. I nagle wszystko się odmienia, dziecko podrasta i ma nadwagę. Rodzice dążą do tego żeby ich pociecha była koniecznie słodziutko tłuściutka. Wydaje im się, że wówczas jest odporna na infekcje, nie grozi mu anemia, krzywica i wiele innych chorób wieku dziecięcego. Ale prawda jest inna.

Te pyzate twarzyczki i wałeczki tłuszczyku na ciele nie muszą być oznaką zdrowia, bowiem w dzieciństwie ma często swój początek otyłość, z którą tak trudno jest sobie poradzić w wieku późniejszym. Dzieci rodzą się różne, jedne są niejadkami i grymaszą przy każdym posiłku, inne są żarłokami i łakomczuchami. Mądra matka powinna zadbać, o

racjonalne odżywianie dziecka i zapewnienie w posiłku wszystkich elementów potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Dziecka nie wolno przekarmiać. Niech jada tylko tyle ile chce, nawet jeśli jest szczupłe. Wmuszać dziecku posiłków nie wolno, wiąże się to z rozpychaniem żołądka.

Tkanka tłuszczowa kształtuje się do 4 roku życia i już się nie zmienia. Rozbudowana tkanka tłuszczowa nigdy nie ginie, lecz tylko „zasusza” swoje komórki i czeka na okazje, aby znów zwiększyć swoją objętość. A kiedy organizm dostanie więcej kalorii niż jest w stanie spalić, te „rezerwowe” komórki zaczynają niebezpiecznie pęcznieć. Dziecko zaczyna gwałtownie tyć. Przekarmione dziecko przez całe życie będzie ponosiło konsekwencje złych nawyków żywieniowych z dzieciństwa. Niczego nieświadome będzie jadło coraz więcej aż w końcu niezbędna będzie pomoc lekarza. Zresztą w ten sposób nie tylko rozpycha się żołądek, który ciągle „woła jeść” i prowokuje do nadwagi, także dziecko nieprawidłowo się rozwija.

Trzeba pamiętać, że podstawowym budulcem komórki jest białko a „napychają” dziecko węglowodany. Kiedy dochodzi do zaburzenia równowagi węglowodanów i białka, może dojść do zahamowania wzrostu. Białko jest także niezbędne do wytwarzania ciał odpornościowych organizmu. A rodzice dziwią się, czemu ich dorodny grubasek ciągle jest zainfekowany? Grube dziecko szybciej się poci, co również sprzyja przeziębieniom. Dlatego właśnie w diecie białko powinno przeważać a nie węglowodany.

Matka musi wiedzieć czym karmić swoje dziecko i w jakich ilościach. Należy kontrolować często wagę i porównywać z tabelami wzrostu, wieku i płci. Zadbane dziecko w dzieciństwie to mniej dorosłych otyłych. Ideałem zdrowia jest dziecko szczupłe i silne.

Istnieje też i psychologiczny aspekt problemu. Otyłe dzieci są mniej sprawne fizycznie, niezdarne w grach i zabawach, stają się obiektem kpin ich rówieśników. W grupie zawsze pełnią rolę ciamajd, co nie pozostaje bez wpływu na ich rozwój psychiczny. Odsuwają się więc od grupy, mają poczucie niższości i z takim bagażem doznań psychicznych wchodzą w dorosłe życie. W rezultacie są często samotne, mają problemy z nawiązywaniem przyjaźni i kontaktów z ludźmi.

Powrót do spisu treści >>

NASTOLATKI I NASTOLATY

Okres pokwitania jest dla osób skłonnych do otyłości szczególnie niebezpieczny; dotyczy to zarówno dziewcząt jak i chłopców. Wówczas hormony zaczynają dawać o sobie znać, a to z kolei sprzyja różnorodnym zaburzeniom, które w połączeniu z nieodpowiednim odżywianiem się mogą prowadzić do nadwagi i otyłości. Wiele dziewcząt i chłopców wchodzi w ten okres z ukształtowanym nadmiarem tkanki tłuszczowej. Problemy z tuszą zaczynają się już około 10 roku życia. Normalna dziewczynka przy wzroście 1,33 m powinna ważyć 31,2 kg, a chłopiec przy wzroście 1,35 m – 31,4 kg.

Jeśli dziecko jest ruchliwe i nie jada zbyt wiele, a ma już kilka kg nadwagi, jest to sygnał by zasięgnąć porady u lekarza specjalisty. Nadwaga kończy się na granicy 5 – 7 kg, jeśli się przegapi ten moment – zaczyna się otyłość, a tę bezwzględnie należy leczyć.

Kiedy otyłe maluchy stają się nastolatkami, zaczynają się większe problemy i kompleksy. Krępuje ich własna tusza, są wiecznie zaspane, spocone, zaziębione. Dramatem jest wyjście na plażę. Na potężnych udach i brzuchu pojawiają się rozstępy, a ciało przy najmniejszym ruchu trzęsie się jak galareta. Otyłe dziewczęta i chłopcy zawsze stoją gdzieś z boku, są niepewni siebie i nie wierzą w swoje siły. Mają kłopoty z nawiązaniem pierwszej przyjaźni czy miłości – słowem są przegrani już na starcie.

Problemy z tuszą często tłumaczy się na zaburzeniami hormonalnymi, jest to jednak nikły odsetek. Na ogół jest odwrotnie. To zbytnie przekarmianie wywołuje powikłania natury endokrynologicznej. U dziewcząt z nadmierną wagą rozwój płciowy jest zwykle opóźniony, miesiączki pojawiają się później i są nieregularne. Często konsekwencją otyłości w wieku pokwitania jest niepłodność w wieku dojrzałym. A u otyłych chłopców zaburzenia hormonalne prowadzą do wydzielania nadmiernej ilości żeńskich hormonów płciowych. Te zaś są przyczyną patologicznego rozrostu gruczołów piersiowych i niedorozwoju narządów płciowych. Tłuszcz deformuje sylwetkę, postura z czasem staje się kwadratowa.

Z otyłością dzieci w wieku szkolnym trzeba walczyć tak samo jak z otyłością ludzi dorosłych. Rodzice zaś błędnie uważają, że odchudzanie w okresie dojrzewania może dziecku zaszkodzić. To są obawy zdecydowanie na wyrost. Jeśli kuracja prowadzona jest pod „okiem” lekarza, dziecku nie może się stać nic złego. Dieta zalecana przez specjalistę uwzględnia wszystkie potrzeby organizmu jednocześnie eliminując to, co szkodliwe. Pod żadnym pozorem nie wolno odchudzać dziecka na własną rękę, stosując wyczytane w prasie, „drakońskie” diety. Otyłość jest chorobą i jak każde inne zaburzenie funkcjonowania organizmu musi być leczona przez lekarza.

Moda na odchudzanie jest powszechna i często mamy do czynienia z dziewczętami o prawidłowej budowie ciała a nadal stosującymi głodówkę. To błąd, bo wynikiem takiego postępowania jest osłabienie, a nawet wycieńczenie organizmu, a wiele głodujących dziewcząt doprowadziło się do anoreksji lub faz naprzemiennych anoreksji – bulimii. Intensywne i nieuzasadnione głodówki niszczą urodę, a stawianie sobie za wzór sławnych modelek nie ma w ogóle sensu.

Dziewczętom z nadwagą tylko kilku kilogramów wystarczy zmiana trybu życia, więcej sportu, ruchu i zrezygnowanie z czekolady, chipsów i hot dogów z ulicznych budek. Stanowczo odradzam np. jedzenie tylko owoców lub picie mleka. Taka dieta daje poczucie lekkości tylko na krótko, a po powrocie do normalnego odżywiania się następuje powrót do stanu poprzedniego, a nawet wyższej wagi. To jest efekt jo – jo!

Powrót do spisu treści >>

KŁOPOTY PUSZYSTYCH CZTERDZIESTOLATEK

Otyłość jest uciążliwa w każdym wieku, jednak dolegliwości z nią związane nasilają się szczególnie u kobiet, które przekroczyły 40 rok życia. Wtedy to właśnie rozpoczyna się najtrudniejszy okres w życiu kobiety – przekwitanie, czyli menopauza. Jajniki stają się mniej sprawne, wydzielają mniejszą ilość hormonów. Pojawiają się dokuczliwe bóle, uderzenia gorąca, osteoporoza, nadciśnienie, choroby serca i nerwice. Kobieta w okresie menopauzy staje się nieznośna dla otoczenia, nerwowa, nadpobudliwa, wpada w zły nastrój z byle powodu i często złe samopoczucie rekompensuje jedzeniem, tłumacząc, że to jedyna przyjemność, jaka jej w życiu została. Przekreśla w ten sposób sens swojej kobiecości, wynosząc ponad wszystko uciechy stołu. Uciechy zresztą złudne bowiem organizm nie potrafi już „przerobić” góry jedzenia, jaką otrzymuje. Po czterdziestce przemiana materii staje się wolniejsza i nasze zapotrzebowanie nie jest już tak duże jak w okresie wzrostu i największej aktywności.

Przekwitanie nie koniecznie musi być dla kobiety pasmem udręki. Wiele zależy od niej samej. Zdrowie nie jest wyłącznie tylko jej osobistą sprawą. Jest jeszcze przecież rodzina – mąż, dzieci, wnuki i jej dalsze otoczenie w pracy i w domu. Zgodnie z zasadą „ Keep fit” powinnyśmy utrzymywać swoje ciało i psychikę w zdrowiu i sprawności. A po pomoc zwrócić się do lekarza, który na pewno zaproponuje odpowiednią kurację hormonalną.

Ale przede wszystkim nie rezygnujmy z kobiecości. Bądźmy wciąż atrakcyjne – czyli również szczupłe. Odwracajmy uwagę od jedzenia a zajmijmy się czymś co lubimy. Kobietom dobiegającym 50 często się wydaje, że nie są już nikomu potrzebne i przez to zamieniają się w stateczne i zaniedbane babcie … Rezygnują ze wszystkich działań wymagających aktywności i wówczas jedzenie staje się ucieczką od rzeczywistości. Zaniedbują kino, teatr, koncerty zwalając winę na złą pogodę i samopoczucie, jeśli opuszczają domowe pielesze, to idą na zakupy. Zostaje im oglądanie telewizji, podjadanie smakołyków i tycie.

Nie musi jednak tak być. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Z pewnością trudniej jest stracić zbędne kilogramy, ale im wcześniej zdecydujemy się na odchudzanie, tym lepiej. Należy przede wszystkim zmienić tryb życia i to raz na zawsze.

Czas przekwitania to ostatni moment, w którym możemy, a nawet powinnyśmy sobie pomóc, a jeśli uda nam się wprowadzić w życie rozsądek, zdrowe zasady odżywiania i ruchu, wówczas łatwiej zniesiemy ten trudny okres.

Powrót do spisu treści >>

 

JAK ONA TO ROBI, ŻE NIE TYJE

Kobieta po czterdziestce z figurą … dwudziestoletniej? Nie, to raczej niemożliwe, głośno zaprotestują panie z lekką nadwagą. A jednak to prawda. Owa czterdziestoletnia kobieta wypracowała swój własny – choć wcale nie odkrywczy – sposób odżywiania się. Decyzję taką podjęła w dniu swoich trzydziestych urodzin: chcę być jeszcze długo młoda, piękna i zgrabna. I będę! Zaczęła od zmiany swojej diety. Gdy tylko wstała z łóżka, od razu wypijała szklankę bardzo zimnej przegotowanej wody a dopiero potem filiżankę prawdziwej kawy z mlekiem lub śmietanką. Jakie to proste, prawda?

W samo południe, w bufecie w miejscu pracy, zjadała trzydaniowy bez zupy posiłek składający się z sałatki albo kawałka śledzia, al bo „tatara”, danie na ciepło (kotlet, jaja sadzone z warzywami, pieczona kaszanka). Na deser fundowała sobie szklankę soku, wodę mineralną, kilka herbatników. Na koniec kawa bez śmietanki.

Wieczorem, w domu przygotowywała dla rodziny wymyślne potrawy na ciepło – ryż, kasza gryczana, pieczona ryba lub ryba po grecku, gotowane jarzyny z łyżką masła. A po kolacji desery: kawałek sera lub owoce. Żadnych ciast czy tortów.

W obecnie panującej modzie na szczupłą sylwetkę oraz zdrowe pożywienie często nie łatwo wybrać w gąszczu diet i przepisów coś dla siebie.

Nim podamy do stołu należy zaplanować i przyzwyczaić się do spożywania potraw codziennie o tej samej porze dnia.

Na ogół powinno jadać się 4 razy dziennie i przerwy między posiłkami nie powinny być dłuższe niż 4 godziny. Posiłki powinny dostarczać przede wszystkim białko, które jest niezbędne:

O do budowy lub odnowy komórek własnego organizmu,

O do zachowania prawidłowej obronności oraz jeszcze innych funkcji fizjologicznych przebiegających w naszym

organizmie.

W prawidłowo zaplanowanym jadłospisie, w każdym posiłku powinny znajdować się warzywa i owoce w różnej postaci: surowe, gotowane, lub pod postacią soków. Dostarczają one witamin i soli mineralnych, a także zawierają błonnik konieczny do prawidłowego funkcjonowania przewodu pokarmowego. Należy zminimalizować węglowodany i tłuszcze w każdej postaci.

Ogromne znaczenie dla zdrowotnej wartości posiłków ma ich prawidłowe przyrządzanie, a w szczególności: przyrządzanie surówek oraz gotowanie warzyw.

Surówki dostarczają organizmowi witaminy C. Witamina ta jest bardzo nietrwała i nawet podczas przyrządzania surówek może ulec w mniejszym lub większym stopniu zniszczeniu, oczywiście jeśli sporządzamy je niewłaściwie. Pamiętajmy, że surówki przyrządza się na krótko przed spożyciem. Przetrzymywanie ich przez dłuższy czas zwiększa straty witaminy C, a także wpływa niekorzystnie na ich właściwości smakowe. Warzywa i owoce przeznaczone na surówki – po dokładnym umyciu, oczyszczeniu i opłukaniu – należy rozdrabniać nożem nierdzewnym. W czasie rozdrabniania warzyw i owoców zachodzą pewne, trudne do uniknięcia straty witaminy C na skutek zetknięcia rozdrabnianych produktów z powietrzem. Aby te straty ograniczyć do minimum, rozdrobnione warzywa niezwłocznie trzeba wymieszać z przyprawami oraz olejem, majonezem lub śmietaną. Dodanie tłuszczu – jak wykazały badania – działa ochronnie na wita- minę C, zabezpieczając uszkodzone tkanki roślinne przed dostępem powietrza, przez co hamuje się proces utleniania witaminy C.

Warzywa twarde przeznaczone na surówki – np. kapusta biała, włoska, czy czerwona – po poszatkowaniu, dla zmiękczenia należy posolić, wymieszać, przykryć i pozostawić na 1 godzinę, a następnie wymieszać z pozostałymi przyprawami.

W celu uniknięcia strat witaminy C zawartej w mrożonkach owocowych lub warzywnych, należy je rozmrozić bezpośrednio przed spożyciem, umieszczając w lodówce na niższych półkach lub zanurzając w zimnej wodzie, w zamkniętych woreczkach foliowych.

Niektóre warzywa można spożywać na surowo lub po ugotowaniu. Są jednak takie, które muszą być poddane procesowi gotowania w celu rozklejenia w nich skrobi, substancji pektynowych i zmiękczenia błonnika. Ugotowane warzywa stają się przez to łatwiej strawne. Nieumiejętne gotowanie warzyw może spowodować znaczne straty witamin rozpuszczalnych w wodzie i składników mineralnych. Najczęściej gotuje się warzywa w wodzie, można je też gotować na parze, wówczas straty składników są mniejsze. Czas gotowania warzyw jest różny. Liściaste np. szpinak, gotuje się bardzo krótko (kilka minut), natomiast korzeniowe – jak marchew, buraki, wymagają dłuższego gotowania (ok. 1 godziny lub więcej).

Warzywa, zarówno świeże jak i mrożone, należy wkładać do wrzącej, osolonej wody, ewentualnie z małym dodatkiem cukru. Gotować w możliwie najmniejszej ilości wody. W czasie gotowania część witamin – rozpuszczalnych w wodzie – i składników mineralnych przechodzi do wywaru. Im większa ilość wody, w której się gotują oraz im bardziej rozdrobnione są warzywa – tym więcej tracą składników odżywczych. Dlatego warzywa „z wody” powinny być gotowane w całości i w małej ilości wody. Wywary po gotowaniu warzyw należy wykorzystać do innych potraw np. zup, sosów.

Warzywa gotujemy tylko do zmiękczenia. Zbyt długie ich gotowanie powoduje większe straty składników oraz wpływa niekorzystnie na smak i wygląd, np. przegotowane kalafiory mają nieapetyczny szaroróżowy kolor oraz nieprzyjemny smak i zapach.

Tak więc musimy od dzisiaj zapamiętać, że dla naszego zdrowia nie tylko ważna jest jakość i ilość potraw, ale także sztuka kulinarna w przygotowywaniu posiłków dla nas i naszej rodziny.

Nasze zdrowie w bardzo dużej części zależy wyłącznie od nas.

Powrót do spisu treści >>

 

MĘŻCZYZNA BEZ BRZUCHA

Mężczyźni przeważnie tyją po rzuceniu palenia, po wyjściu z wojska, po ślubie, stabilizacji życia, jak również po zakupie samochodu. Tylko pozornie znoszą oni lepiej od kobiet nadmiar zbędnych kilogramów. Statystyki mówią, że wcześniej umierają, przeważnie na zawał, a im większa nadwaga, tym większe powikłania i ryzyko wystąpienia chorób serca.

Otyłość jest znacznie groźniejsza w skutkach dla mężczyzn niż kobiet. Wszelkie parametry u otyłych najlepiej oceni badanie komputerowe aparatem „Maltron”, który porówna też z normą wyniki badanego pacjenta. O otyłości mówimy wówczas, gdy masa tkanki tłuszczowej przerasta te wielkości. Niestety, u otyłych mężczyzn masa tkanki tłuszczowej znacznie odbiega od tych norm, co gorsza, gromadzi się warstwami w części brzusznej, podpychając przeponę ku górze i zmniejszając tym samym przestrzeń między przeponą a sercem. Serce zmuszone jest do zmiany pozycji i staje się mniej wydolne. Czyli już sam mechanizm występowania otyłości androidalnej – charakterystycznej dla mężczyzn stanowi poważne zagrożenie chorobami serca.

Otyłość powoduje u mężczyzn również poważne zaburzenia metaboliczne. Panowie z brzuchem mają przeważnie podwyższony poziom cholesterolu, przez co są podatni na miażdżycę. Obserwuje się u nich podwyższony poziom cukru we krwi, stłuszczenie wątroby, kamicę żółciową. Cechą typową otyłości jest przerost, czyli powiększenie się objętości komórek tłuszczowych. Te powiększone komórki są oporne na działanie insuliny, hormonu, który spełnia pierwszoplanową rolę w procesie przemiany materii. Tkanki człowieka otyłego słabiej też reagują na insulinę. Dzieje się tak u mężczyzn, którzy piją alkohol” (choćby piwo).

Brzucha trzeba się jak najszybciej pozbyć i nie jest to wyłącznie sprawa przystojnego wyglądu, choć grubi mężczyźni nie podobają się kobietom. Dane dotyczące umieralności, jakie wynikają z badań prowadzonych przez amerykańskie firmy ubezpieczeniowe, jasno wskazują, że wśród otyłych mężczyzn dominuje umieralność na choroby układu krążenia, choroby nerek, cukrzycę. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że zmniejszenie nadmiaru masy ciała przyczynia się do złagodzenia nadciśnienia tętniczego, hipercholesterolemii

lub hipertrójglicerydemii w przebiegu otyłości.

Miażdżyca rozwija się już w dzieciństwie. Badania żołnierzy amerykańskich, którzy zginęli w wojnie w Wietnamie, udowodniły, że 70% tych mężczyzn w wieku ok. 22 lat miało zmiany w aorcie i w tętnicach wieńcowych. Przez lata choroba rozwija się skrycie, a jej objawy dają o sobie znać dopiero między 40 – 50 rokiem życia i później. Powstawaniu miażdżycy sprzyja wysoki poziom cholesterolu we krwi, nadciśnienie tętnicze, niska aktywność fizyczna, otyłość. Wszystkie te choroby wynikają z nadmiaru jedzenia oraz nie prawidłowego odżywiania się. W Polsce wciąż pokutuje błędne przekonanie, że mężczyzna musi „dobrze” zjeść. Ale „dobrze” oznacza zazwyczaj dużo i treściwie. Mężczyźni są mniej otwarci na wszelkie próby zmiany diety niż kobiety. Bardzo trudno zrezygnować im z bekonu czy golonki na rzecz chudego sera, gotowanej wołowiny i surówek. Trudno im także zamienić butelkę piwa na wodę mineralną lub naturalny sok owocowy, a piwo w znacznym stopniu przyczynia się do rozrostu tkanki tłuszczowej w okolicy brzusznej. Niestety, w ich przypadku pozbycie się nadwagi, czy też leczenie otyłości to często sprawa życia i śmierci.

Powrót do spisu treści >>

DIETA UBOGOKALORYCZNA

Chociaż przyczyny otyłości są złożone, istotę postępowania leczniczego stanowi znaczne ograniczenie kaloryczności pożywienia.

Na czym polega odchudzanie? Otóż utrzymanie należnego ciężaru ciała u człowieka warunkuje zrównoważony bilans energetyczny, tzn.: dowóz kalorii w pożywieniu, ma równać się wydatkom energetycznym organizmu. W przypadku dietetycznego leczenia otyłości, bilans energetyczny powinien być ujemny. Czyli wydatki energetyczne muszą przewyższać energię dostarczaną w pożywieniu. W ten sposób zmuszamy organizm do czerpania brakującej energii z zapasowej tkanki tłuszczowej organizmu.

Osoby pragnące zgubić zbędne kilogramy, powinny znacz- nie ograniczyć wartość kaloryczną całodziennego pożywienia – w przybliżeniu do połowy dziennego zapotrzebowania energetycznego. Proponuję zainteresować się opracowaną dietą ubogokaloryczną.

Taka dieta – aby była pełnowartościowa – musi zawierać odpowiednią ilość białka oraz niezbędnych składników mineralnych i witamin w potrzebnych ilościach. Dlatego ograniczeniu w niej podlegają przede wszystkim tłuszcze i tłuste produkty (tłuste mięsa, tłuste sery) oraz produkty bogate w węglowodany, a więc cukier, makarony, kasze, pieczywo. Spożywanie wszelkich napojów alkoholowych jest niewskazane, albowiem ich znaczna wartość kaloryczna utrudnia odchudzanie. Przy dietetycznym odchudzaniu ważną sprawą jest spożywanie co najmniej 4 do 5 posiłków i to regularnie, o stałych godzinach. Częste posiłki o mniejszej objętości sprzyjają lepszemu wykorzystaniu składników odżywczych, a równocześnie lepszemu spalaniu składników pożywienia dostarczających energii. Błędem jest więc ograniczenie ilości posiłków do jednego lub dwóch w ciągu dnia.

Taki sposób żywienia nie daje dobrych wyników odchudzania, a może wywołać dodatkowe zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego. Aby dieta stosowana w przypadkach otyłości była bezpieczna i nie powodowała niekorzystnych zmian w organizmie, jej wartość kaloryczna powinna wynosić od 1000 do 1200 kcal. Natomiast 1500 kcal polecam dla osób pracujących fizycznie, które wydatkują dość znaczne ilości energii.

Dieta ubogokaloryczna powinna być urozmaicona, składać się z różnorodnych produktów, Słowem – wraz z pożywieniem musimy dostarczać organizmowi niezbędnych składników odżywczych. Przykładem może być następująca całodzienna racja pokarmowa (1000 kcal).

O 70 g pieczywa (1 cienka kromka chleba i 2 kromki bułki grahamki)

O 400 g mleka (l i 2 szklanki)

O 30 g chudego twarogu

O 1 jajo

O 120 g chudej ryby, albo chudego mięsa lub kurczaka

O 30 g chudej wędliny (1 – 2 plasterki)

O 5 g oleju sojowego lub słonecznikowego (1 łyżeczka) lub oliwki

O 100 g ziemniaków (1 średniej wielkości)

O 300 g warzyw i owoców (możliwie duża różnorodność)

O 5 g cukru (1 płaska łyżeczka)

Z wyżej wymienionych produktów należy przygotować 4 – 5 posiłków, stanowiących w sumie dzienną rację pokarmową.

Przybliżona wartość kaloryczna poszczególnych posiłków powinna wynosić:

Śniadanie l 250 kcal

Śniadanie II 100 kcal

Obiad 350 kcal

Podwieczorek 100 kcal

Kolacja 200 kcal

A oto propozycja dziennego jadłospisu z podanych wyżej ilości produktów:

Śniadanie l – mleko, napój mleczny albo zupa mleczna, pieczywo mieszane, masło albo majonez, jajko gotowane na miękko albo w koszulce, albo chuda wędlina lub chudy twaróg, dodatek warzyw albo owoców

Śniadanie Il – surówka warzywna albo twaróg z jabłkiem albo owoce z herbatnikiem

Obiad – zupy czyste, warzywne, bez ziemniaków, kasz, makaronów np. barszcz czerwony, barszcz biały, zupa pomidorowa, albo zupy z dodatkami przewidzianymi w racji pokarmowej

O potrawy z chudego mięsa, drobiu, ryb – gotowane, pieczone w pergaminie albo w formie budyniów, albo potrawy z twarogu

O warzywa gotowane, albo surówki z dodatkiem oleju, albo owoce

Podwieczorek – pieczywo z twarogiem albo wędliną, albo mus owocowy z herbatnikiem, albo napój owocowy, albo owoce

Kolacja – ryba, albo ryba po grecku, albo drób w galarecie albo leniwe pierogi z bardzo małym dodatkiem mąki (kładzione łyżką)

O albo sałatka jarzynowa jeśli równocześnie podajemy wędlinę, twaróg albo inny produkt zawierający białko zwierzęce

O albo omlet na parze ze szpinakiem, dodatek pieczywa, napój mleczny albo owocowy, lub herbata (z cytryną).

U osób przestrzegających diety ubogokalorycznej niskotłuszczowej może rozwinąć się zaparcie stolca. W takich

wypadkach zaleca się stosowanie otrąb pszennych w ilości dwóch łyżek stołowych dziennie. Przy dłużej trwającej kuracji należy podawać witaminy dla uzupełnienia ewentualnych niedoborów, powstających w efekcie ograniczonego spożycia żywności. Dawki witamin nie powinny jednak przekraczać dziennego zapotrzebowania.

Powrót do spisu treści >>

STRES U PODŁOŻA NAŁOGÓW

Współczesny człowiek żyje w ciągłym stresie i jest to cena, jaką płaci za zdobycze cywilizacji. Niestety, tempo życia coraz bardziej doskwiera psychice i sprawia, że choć na chwilę pragnie się odreagować stres. Najczęściej jednak nie potrafimy tego robić i sięgamy po alkohol, narkotyki, papierosy, leki, bądź nadmierne ilości jedzenia. Walka z nałogami to obecnie poważny problem nie tylko medyczny, ale i społeczny. Mimo oświaty zdrowotnej, czujności lekarzy i psychologów oraz edukacji społeczeństwa, niepokojąco rośnie liczba

nałogowców. Dotyczy to również niekontrolowanego, nadmiernego apetytu i jedzeniowego nałogu zwanego bulimią.

W ostatnim trzydziestoleciu badania kliniczne potwierdziły hipotezy, że u podłoża nałogów znajduje się stres. Codzienne życie człowieka przebiega pod presją stresu, który towarzyszy mu w pracy i w domu. Konsekwencją stają się osamotnienie, alienacja, brak pewności siebie, niepokój, lęk. Drobne stresy mogą być nawet siłą napędową naszych działań i mogą działać stymulująco na organizm. Dzięki nim starcza nam energii i chęci do podejmowania coraz to trudniejszych zadali Dzięki nim również możemy realizować swoje ambicje zawodowe i marzenia związane z życiem osobistym. Jednak stresy, jeśli ich nie odreagujemy, kumulują się i w pewnym momencie nasza psychika dostaje tak potężny ładunek energii, że jest on w stanie doprowadzić do załamania nerwowego. Odporność psychiki maleje i rozpoczyna się negatywne działanie stresu. Narządy i układy jako obwodowy odbiorca stresu, manifestują jego negatywne działanie różnymi dysfunkcjami. Te zaś z czasem przeradzają się w poważne choroby.

Już w latach sześćdziesiątych Hans Selye stwierdził, że hormonalne reakcje spowodowane stresem są wynikiem działania osi wewnątrzwydzielniczej, czyli hormonalnej.

Na podstawie przeprowadzonych doświadczeń wyróżnił trzy podstawowe osie funkcji hormonalnych.

1. Oś wydzielania kortykotropiny przysadkowej, która powoduje wzrost aktywności kory nadnerczy, prowadząc niejednokrotnie do choroby Cushinga, a w konsekwencji do patologicznej otyłości.

2. Oś somatotropowa.

3. Oś tarczycowa, powodująca zwiększone wydzielanie hormonu tyreotropowego, co wpływa na zahamowanie prawidłowych funkcji hormonów tarczycowych (to także może wywołać otyłość).

Okazało się, że pod wpływem stresu dochodzi do zaburzeń układu przysadkowo-obwodowego (nadnercza, tarczyca), co w efekcie może prowadzić do schorzeń leżących u podłoża otyłości. Teorię stresu potwierdził na podstawie własnych doświadczeń dr Gupta, który wnioski przedstawił w 1994 roku na forum American Psychological Association.

W ostatnich latach naukowcy zwrócili także uwagę na związek nałogów z serotoniną, substancją mózgową znajdującą się na synapsach komórek mózgowych. Dotąd twierdzono, że za reakcję stresową odpowiedzialne są przede wszystkim neurohormony typu „walcz i uciekaj”. Mowa tu o adrenalinie i noradrenalinie – substancjach uważanych za sprawców stresu w organizmie. Należy jednak zauważyć, że „przedłużeniem” wydzielania tych substancji poza synapsami jest rdzeń nadnerczy. Dlatego też reakcja stresowa była wiązana z wydzielaniem tych dwóch neurohormonów.

Powiązanie stresu z wydzielaniem serotoniny udowodnił min. Lane, który doświadczenie w tej dziedzinie prowadzi od 20 lat. Zaobserwował on, że u pacjentów z depresją, czyli osób najbardziej zagrożonych nałogami, poziom serotoniny obniżał się.

Zdrowie psychofizyczne to równowaga wewnątrzustrojowa i zdolność utrzymania jej. Jakiekolwiek dysfunkcje prowadzą do choroby. Również fizjologiczny apetyt u człowieka

zależy od utrzymania równowagi funkcjonowania ośrodka sytości i łaknienia, który na przemian jest pobudzany i hamowany.

Ośrodek ten mieści się w podwzgórzu mózgu. Zaburzenia tej równowagi spowodowane są min. stresem i prowadzą do niepohamowanego, niekontrolowanego głodu – czyli nałogu jedzenia.

Powrót do spisu treści >>

LEKI NASZYM SPRZYMIERZEŃCEM

Wiadomo, że podstawą każdej kuracji odchudzającej jest właściwa dieta, polegająca na dostarczaniu organizmowi zmniejszonej ilości pożywienia przy jednoczesnym zachowaniu wszystkich niezbędnych do życia pierwiastków. Lecz często terapia musi być wspomagana lekami, zwłaszcza u osób z

otyłością powikłaną innymi, ciężkimi chorobami jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, miażdżyca.

Przyczyny jak i mechanizmy otyłości są złożone, zatem i leczenie nie jest sprawą prostą. Aby odchudzić pacjenta, a zarazem wyleczyć z towarzyszących nadwadze ciężkich chorób, potrzebne jest wspieranie diety zioło lekami i farmaceutykami. Te ostatnie potrafią wyrządzić organizmowi także szkody, przez co nie cieszą się dobrą sławą. Chodzi tu o leki anorektyczne, hamujące łaknienie.

Zła sława anorektyków bierze się z dyletanctwa. Jeżeli odchudzaniem avipronem czy mazindolem podejmuje się lekarz, który niewiele wie na temat ich działania, to może pacjentowi poważnie zaszkodzić. Wielokrotnie przychodzą do mnie pacjenci z zaburzeniami czynnościowymi wątroby, trzustki, serca a nawet z depresją. Serwowano im anorektyki np. 3 razy dziennie po l tabletce, tak jak wskazywała ulotka. Tymczasem anorektyki wprowadza się w dawce śladowej, w połączeniu z innymi lekami lub preparatami ziołowymi, niwelującymi ich działanie uboczne.

Po ponad dwudziestu latach pracy jako bariatra, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to nie lek jest szkodliwy, ale sposób jego podawania. Chemioterapia tak cenna w leczeniu nowotworów szkodzi jeszcze bardziej, ale stosuje się ją, by ratować ludzkie życie.

Stosuję leki odchudzające wtedy, gdy są one potrzebne (mazindol, ponderal, ponderax, rondimen, mirapront), najwięcej jednak doświadczeń mam w leczeniu mazindolem. Mazindol, umiejętnie stosowany pozwala na zmniejszenie wagi o kilkanaście, a czasem i kilkadziesiąt kilogramów. Z jednym, ważnym zastrzeżeniem: dawka jest dobierana i komponowana z innymi farmaceutykami i ze składnikami pożywienia!

Farmakologia kliniczna stworzyła nowe możliwości leczenia, które polegają na celowanym komponowaniu różnych rodzajów farmaceutyków, parafarmaceutyków i ustalaniu ich dawek. Osiągnięcia te potwierdzają również mój punkt widzenia dotyczący stosowania leków anorektycznych w leczeniu otyłości.

Lekarz przez całe życie musi dokonywać wyboru mniejszego zła, niezależnie od tego, jaką specjalnością się zajmuje. Rzecz w tym, by nie zostały zachwiane proporcje, by pacjent” wyszedł” z tego bez szwanku. Mazindol stosowany w odpowiednich dawkach, dobranych indywidualnie do potrzeb pacjenta, wkomponowany w środki homeopatyczne, zioła, zioło leki – nie jest szkodliwy dla zdrowia. W mojej wieloletniej praktyce bariatrycznej nie odnotowałam ani jednego przypadku wystąpienia niepożądanych skutków działania tego leku. Jednak wprowadzenie go do terapii było za każdym razem poprzedzone gruntowną, wszechstronną diagnozą i wywiadem na temat przebytych oraz obecnych chorób osoby odchudzanej.

SABA dysponuje również ponad trzydziestoma rodzajami mieszanek ziołowych, które spełniają bardzo ważną rolę w doprowadzeniu do spadku wagi ciała i odzyskiwaniu zdrowia. Do kuracji włączamy także krople ziołowe sporządzone według naszych receptur.

Leczenie otyłości wymaga kompleksowego spojrzenia zarówno na stan fizyczny, jak i psychiczny pacjenta. W wielu przypadkach otyłość ma właśnie podłoże psychiczne. Zner-wicowanemu i zakompleksionemu choremu sama dieta nie pomoże pozbyć się balastu. Lek jest w tym dziele ogromnym sprzymierzeńcem.

Powrót do spisu treści >>

CHUDE BULlMICZKI

 

 

„Dzień odmierzam czasem, jaki minął od chwili, kiedy ostatnio jadłam do chwili, kiedy znowu będę jadła. Nadal prześladuje mnie poczucie winy za wszystko, co zjem, chyba że prawie poszczę. Marzę o takim dniu, żebym nie miała w ogóle apetytu, ani jednej myśli, chęci, pokusy na temat jedzenia. Często wpadam w rozpacz, że nigdy tego problemu nie uda mi się rozwiązać” (Suzanne Abraham, „Anoreksja, bulimia, otyłość”).

Patologia łaknienia, prowadząca do zaburzeń odżywiania się manifestuje się głównie trzema schorzeniami: anoreksją, bulimią i otyłością. Najnowsze publikacje na ten temat, autorstwa Suzanne Abraham ze Stowarzyszenia Psychiatrów USA, poruszają problematykę patologii łaknienia w kategoriach osadzonych pomiędzy normalnym odruchem spożywania pokarmów a zmianami w psychice człowieka prowadzącymi do monstrualnych zniekształceń ludzkiego ciała, zaburzeń somatycznych, wreszcie do ciężkiej choroby i nałogu, a w skrajnych przypadkach nawet do zgonu.

Uczucie głodu występujące z różnym nasileniem prowadzi często do zaburzeń odżywiania się. U ich podłoża, jak twierdzą psychiatrzy, leżą zaburzenia sfery psychicznej pacjentek. Wzmożone łaknienie łączy się z ciągłą obawą przed zjadaniem dużej ilości kalorii i utyciem. W takiej sytuacji pacjent najczęściej sięga po kuracje i diety odchudzające. Jednak nie każdy daje sobie radę z podejmowaniem wyzwania, jakim bywa narzucona sobie dieta. W chwili załamania dochodzi do jej przerwania, a to pociąga za sobą brak akceptacji dla swoich działań.

Pojawia się poczucie rezygnacji, winy i częste ataki żarłoczności, stanowiące kolejne fazy bulimii.

Pacjentki oczywiście nie godzą się z perspektywą utycia. To z kolei powoduje chęć pozbycia się pokarmu. Odbywa się to na różne sposoby – najczęściej prowokuje się wymioty, w tym celu stosowane bywają także środki moczopędne i przeczyszczające. Poczucie winy nie pozwala na ujawnienie choroby. Wszelkie jej objawy są skrzętnie ukrywane przed otoczeniem.

Opamiętanie przychodzi po kilku napadach choroby, gdy pacjentka czuje,

ze przestaje kontrolować sytuację, miotając się od ataków wilczego apetytu do forsownych głodówek.

Problem dotyczy w 80% młodych osób, najbardziej podatnych na wzorce propagowane w telewizji i prasie. Dziewczęta chcą być piękne, a lansowany ideał piękna jest szczupły, czasem wręcz chudy … Niektóre modelki publicznie opowiadają, że ich codzienny jadłospis składa się z wody mineralnej i główki sałaty. Podciąganie się pod ten wątpliwy wzór, może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia rozwijających się nastolatek. Coraz częściej także pacjentki w czasie głodowych diet zmuszają się do wzmożonej aktywności fizycznej. Nie chodzi tu o kilka ćwiczeń powtarzanych codziennie przez pół godziny dla rozruszania się, ale o kilkugodzinne serie treningowe, prowadzące do zasłabnięć. Stosuje się wymagające coraz większego wysiłku ćwiczenia siłowe i wielokilometrowe biegi. Moda na uprawianie tych ćwiczeń stała się jeszcze jednym przymusem. Do niedawna mówiono wiele o kobietach opanowanych przez paniczny lęk przed utyciem i stosujących drakońskie diety. Teraz dołączyły do nich kobiety odczuwające wewnętrzny przymus uprawiania ćwiczeń fizycznych wbrew sobie i potrzebom organizmu.

Analizując sferę psychiczną pacjentek stwierdzamy, że zaburzenia łaknienia wynikają często ze złego samopoczucia, niedowartościowania, zaburzeń życia seksualnego i niespełnienia. Jedzenie spełnia wówczas funkcję zastępczą. W biochemii mózgu pogorszenie się samopoczucia wiąże się z obniżeniem zawartości tryptofanu, 5-hydroksytryptaminy i serotoniny. Są to neurohormony odpowiedzialne za nastrój człowieka. Obniżenie się ich poziomu następuje

z różnych przyczyn, np. z powodu brzydkiej pogody, podczas odzwyczajania się od papierosów

i walki z innymi nałogami oraz w przypadku niskiej zawartości węglowodanów w diecie.

Zjedzenie czegoś słodkiego podwyższa poziom tryptofanu, ale także insuliny, rodząc chęć do dalszego jedzenia. Podobną poprawę nastroju można zauważyć także po kilku lub kilkunastu godzinach głodówki i u osób poddających się forsownym ćwiczeniom fizycznym. Tym zjawiskiem rządzi już inny bohemizm, ponieważ odpowiadają za nie opiaty, wydzielane w ośrodkowym układzie nerwowym.

Cytowana na początku wypowiedź jest charakterystyczna dla osoby opanowanej przez nałóg jedzenia. Przebija przez nią lęk, który w tego typu dolegliwościach jest uczuciem dominującym i rzutującym na tryb życia pacjenta.

„Nie chcę być taka, ale to, co jem, nadal rządzi moim życiem do tego stopnia, że czasami każda chwila wydaje mi się przepełniona myślami o jedzeniu”.

Wypowiedź bulimiczki jasno daje nam do zrozumienia, czym może być tak często bagatelizowana przez nas choroba: ciągłe niekontrolowane łaknienie przy jednoczesnej silnej

świadomości, że jego zaspokojenie jest czymś złym. Cały świat, całe życie – wszystko podporządkowane tej jednej myśli, wszystko kręci się wokół talerza. Ale nie zapominajmy, że nałóg jedzenia to nie tylko cierpienia psychiczne. To także ciężkie choroby somatyczne, wyczerpanie i osłabienie. Medycynie znane są również przypadki śmiertelne, spowodowane tą właśnie chorobą.

Trzeba w końcu zdać sobie sprawę, że nadmierne łaknienie nie jest niczyim kaprysem. Jest to nałóg, równie uciążliwy i niebezpieczny jak alkoholizm czy narkomania. Pozbycie się go jest tak samo trudne i szansę dokonania tego bez pomocy lekarza są znikome. Leczenie chorób związanych z niewłaściwym odczuwaniem łaknienia wymaga środków anorektycznych, czyli hamujących owo łaknienie. Stosowanie tych specyfików, dostępnych również na naszym rynku, musi odbywać się pod kontrolą lekarza specjalisty. Takie kuracje są w Polsce nadal traktowane z nieufnością. Tymczasem np. w Stanach Zjednoczonych w 1998 roku wydano na badania i produkcję leków anorektycznych 10 mld dol., w roku 1999 już 30 mld dol. W naszym kraju, mimo że produkujemy leki anorektyczne, taka statystyka nie istnieje. Oczywiście chorobom takim, jak anoreksja, bulimia i otyłość, najlepiej zapobiegać, zanim jeszcze pojawią się ich pierwsze symptomy. Bardzo ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, co stwierdzili psychiatrzy – są to choroby o podłożu psychicznym. Gdy zaczynamy jeść coraz więcej, ponad miarę i ponad rzeczywiste potrzeby organizmu, zastanówmy się chwilę nad swoim życiem. Co jest nie tak, czego w sobie nie akceptujemy?

Bulimia często pojawia się u nastolatek. Zabiegani rodzice nie zauważają nawet, jak ich dziecko powoli popada w obsesję jedzenia. Warto zwrócić uwagę na zachowanie naszych pociech, może mają kłopoty, o których same nie zechcą nam opowiedzieć.

Wszystkim dziewczętom, które mają wątpliwości co do swojego wyglądu, które chcą dorównać słynnym modelkom i całą swoją uwagę koncentrują na głodówkach i dietach odchudzających przypominam, że każdy z nas jest przecież inny. Osoby z nadwagą zachęcam do zrzucenia zbędnych kilogramów, ale rozsądnie (10 kg nadwagi nie da się trwale pozbyć w 2 tygodnie) i pod opieką lekarza. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że piękny wygląd i zdrowie dać może tylko konsekwentne stosowanie higieny żywienia i życia codziennego. Czyli zdrowa dieta, zaspokajająca wszelkie potrzeby organizmu, ale nie od czasu do czasu, tylko codziennie.

Każdy we właściwy sobie sposób reaguje na to, co dzieje się w jego otoczeniu i w jego psychice. Twój problem z jedzeniem to twoja osobista reakcja na wewnętrzne i zewnętrzne wpływy.

Powrót do spisu treści >>

 

PSYCHICZNE, SEKSUALNE, RODZINNE, EKONOMICZNE ASPEKTY OTYŁOŚCI

Po omówieniu przyczyn otyłości, współczesnych metod leczenia, leków, parafarmaceutyków, a także zapobiegania otyłości poprzez dietę, ruch, tryb życia spójrzmy na tę chorobę pod nieco innym kątem, bo nie bez znaczenia są tu też aspekty psychiczne, seksualne, ba nawet ekonomiczne. Przecież już od wczesnej młodości otyła dziewczyna ma kłopoty za znalezieniem partnera. Co prawda ludowe porzekadło powiada, że „każda potwora znajdzie swego amatora”, ale nawet jeżeli znajdzie, to przyjdzie jej to o wiele trudniej, niż szczupłej i zgrabnej koleżance.

Także jako partnerka seksualna otyła dziewczyna nie jest atrakcyjna. Jako kochanka jest mało sprawna seksualnie, łatwo się męczy, poci, trudno jest jej przybrać pozycję inną niż klasyczną. Jest nieestetyczna. Jej wystający brzuch i klockowate nogi, z pewnością nie podniecają kochanka w takim stopniu, co zgrabne nogi i płaski brzuch jej koleżanki. Trudno też stosować kalendarzyk małżeński, ponieważ otyłość często powoduje zaburzenia miesiączkowania.

Dziewczyna zdając sobie sprawę ze swojej nieatrakcyjności, a będąc niedowartościowaną, staje się coraz bardziej zakompleksiona, niechętna, zamyka się w sobie i coraz rzadziej dochodzi do zbliżenia. Nie wpływa to z pewnością korzystnie na partnera, który często próbuje znaleźć sobie wtedy inną kochankę. Do czego to prowadzi, nie trzeba chyba mówić – rozwód, staropanieństwo.

Jeżeli zaś dochodzi do zaręczyn i ślubu, to i tak otyłość często staje się źródłem nieporozumień i konfliktów pomiędzy małżonkami.

Wiadomo, że ładna i zgrabna żona jest dumą i ozdobą mężczyzny . Jeżeli jednak jest akurat na odwrót, często już wkrótce po ślubie zaczynają się docinki ze strony męża. I jak to dowcipnie ktoś powiedział: przed ślubem mąż mówi „przymilnie”: „uważaj, złotko, bo błotko”, zaś później: „uważaj, ślepoto, bo błoto”.

Problematyczne stają się wspólne wyjścia do znajomych, rodziny, ona często pozostaje w domu, tłumiąc łzy i znów pocieszając się pałaszowaniem kolejnych frykasów. Nierzadko mąż wstydzi się zabrać taką żonę na wczasy, urlop spędzają oddzielnie.

Po urodzeniu dzieci ona zazwyczaj staje się jeszcze bardziej otyła – nierzadko „wrzuca” następne kilkanaście kilogramów. O seksie nie ma już mowy – z powodu braku czasu, a przede wszystkim ochoty. Gdy dzieci nieco podrosną, problemem staje się chociażby pójście na wywiadówkę. Dochodzi do tego, że syn czy córka wstydzą się własnej matki przed rówieśnikami. Kobieta staje się coraz bardziej zestresowana, słaba, mniej sprawna, nerwowa, po prostu chora – na otyłość. W małżeństwie coraz częściej dochodzi do sprzeczek, później kłótni, a stąd już tylko krok do rozwodu i tragedii rodzinnej. Po odejściu męża, kobieta pozostaje często sama z dziećmi, lecz i one w końcu dorosną i założą rodzinę.

Jeszcze gorzej, gdy tak się złoży, że dojdą do tego kłopoty i dolegliwości klimakterium. Taka kobieta pozostaje sama, zgorzkniała, otyła, chora – często przechodzi na rentę i to wszystko składa się na prawdziwą życiową tragedię i klęskę … Poza tymi tragicznymi bezdrożami otyłości, która powoduje tu nieobliczalne, pozamaterialne straty, społeczeństwo ponosi też w pełni wymierne straty spowodowane otyłością, pominąwszy już problem zrujnowania domowego budżetu poprzez wydawanie niemal wszystkich pieniędzy na jedzenie; w dobie recesji i bezrobocia osoba otyła ma o wiele mniejsze szanse na znalezienie pracy niż szczupła i zgrabna.

Żaden biznesmen nie zatrudni otyłej, nieapetycznej sekretarki, która swoim wyglądem wzbudzi tylko niesmak u kontrahentów. Żaden właściciel sklepu nie będzie chciał przyjąć do pracy niesprawnej, otyłej sprzedawczyni, mając możliwość zatrudnienia zgrabnej panienki, która ładnie wyeksponowaną figurą i miłą aparycją stanie się magnesem ściągającym klientów, podczas gdy otyła sprzedawczyni w sklepie, np. spożywczym, wonią swego spoconego ciała zniechęci klientów do najsmaczniejszych nawet produktów żywnościowych.

Oprócz wymiernych aspektów ekonomicznych otyłości, które uderzają w jednostkę, zwróćmy uwagę na te, które narażają bezpośrednio polski budżet, czyli nas wszystkich. Jest on znacznie uszczuplany przez świadczenia na rzecz ludzi otyłych. Podliczyłam wszystkie te świadczenia tylko dla moich pacjentów na przestrzeni ostatnich 15 lat, przyjmując średnią 20 pacjentów dziennie, co daje nam ponad 4000 chorych rocznie, korzystających z bezpłatnych a finansowanych przez

budżet państwowy wizyt lekarskich w rejonie, częściowo odpłatnych leków, szpitali, rehabilitacji, zwolnień (roboczo dni), a także rent inwalidzkich, ponieważ około 20% moich pacjentów stanowią renciści.

Po podliczeniu okazało się, że nasz kraj mógł był zaoszczędzić na otyłości co najmniej 8 miliardów starych złotych rocznie, co przez 15 lat mojej działalności daje okrągłą sumę 12 milionów nowych złotych zaoszczędzonych dla budżetu tylko przez jedną klinikę odchudzania.

Być może pora już spojrzeć poważnie na problem otyłości i strat przez nią powodowanych.

Powrót do spisu treści >>

GWIAZDA TEŻ CZŁOWIEK

Każdy chodzący po ulicy grubas myśli, że to właśnie on jest najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie, gdyż jeśli chce schudnąć, musi sobie wszystkiego odmawiać. Często z tego powodu nie lubi osób szczupłych w sytuacjach, kiedy zajadają one beztrosko frykasy, nie martwiąc się o kalorie i swoją figurę, Zazdrości im, że mają talie jak osy i nawet gdyby zamówili „pół restauracji”, nikt z personelu nie mrugnąłby okiem. Nie może znieść, że wślizgują się w ubrania, o których on nawet nie może marzyć.

Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. Nierzadko te osoby, a jest wśród nich wiele gwiazd, żeby prezentować się na forum publicznym jak na gwiazdy przystało, cierpią tak samo z powodu skłonności do tycia, jak zwykli śmiertelnicy. Kto wie, czy nawet nie bardziej, gdyż zmuszone są ukrywać swoje słabości zarówno przed wścibskimi dziennikarzami, jak swoimi wielbicielami. Sława ma swoją cenę, o czym dobrze wiedziały zarówno księżna Diana, jak Marylin Monroe, znane ze skłonności do nałogowego jedzenia. Ciągłe problemy z nadwagą mają również: Liz Taylor, lane Fonda czy Shirley MacLaine, filigranowa aktorka o kocich oczach, która w każdym ze swoich filmów wygląda tak, jakby nie miała na sobie grama tłuszczu, a jednak przed ich kręceniem musiała zawsze przechodzić kurację odchudzającą.

Kiedy książę Karol, następca brytyjskiego tronu, syn obecnej królowej Elżbiety, doszedł do wniosku, że lepiej mu będzie ze starymi przyjaciółmi, grą w polo i płytami z ukochaną muzyką poważną, niż z lady Di, ta zamknęła się w czterech ścianach pokoju i spałaszowała cały dwukilogramowy tort. Sprawa być może nie wyszłaby na jaw, ale nie był to jednorazowy atak nadmiernego apetytu księżnej, o czym „oddana” służba natychmiast doniosła prasie. Bomba wybuchła znacznie później, kiedy Di podjęła próbę samobójstwa i z tego powodu znalazła się w szpitalu. Przy bliższych badaniach okazało się, że była bulimiczką.

Niektórzy złośliwi z Hollywood twierdzą, że Liz Taylor odchudzała się w swoim życiu tyle razy, ilu miała mężów i konkubinów, a im kandydat na męża był młodszy, tym kuracja była intensywniejsza. Prawda to czy nie, ta wielka gwiazda kina przez całe życie walczyła ze swoją słabością, wielką skłonnością do jedzenia i picia alkoholu. W jej wypadku ciąg alkoholowy zawsze był połączony z nabieraniem wagi ciała. Nieraz przez rok albo dłużej nie wyściubiła nosa z rezydencji, aby przypadkiem fotoreporter nie zrobił zdjęcia, na którym wyglądałaby jak swoja własna ciotka. Po ostatniej kuracji wyglądała jednak na maksimum 50 kg wagi.

Córka Onassisa, najbogatszego człowieka świata, miała w życiu wszystko oprócz miłości. Uwielbiała jeść, a najbardziej lubiła chipsy popijane pepsi colą. Kiedy zakochała się w kilkanaście lat młodszym od’ siebie mężczyźnie, ważyła ponad 80 kg. Postanowiła schudnąć, bowiem wybranek jej serca, fryzjer z zawodu, nie gustował w puszystych. Onassisównie spieszyło się, a szczupłej sylwetki nawet ojciec multimiliarder nie mógł jej zafundować. Żeby schudnąć, trzeba czasu i samozaparcia w przestrzeganiu reżimów dietetycznych. Kiedy po pierwszych próbach nie było zbyt wielkich efektów, panna Onassis sięgnęła po leki. Podobno zawsze je nosiła przy sobie w małym złotym pudełeczku. Zmarła nagle, na serce, które było zbyt przeciążone nadmiarem jedzenia i niekontrolowanym zażywaniem leków, popijanych często drinkami.

No cóż, gwiazda jest też człowiekiem, i w zmaganiach z tuszą ma takie same szanse, jak każdy z nas.

Powrót do spisu treści >>

LlGHTOMANlA

Kiedy po raz pierwszy na rynku ukazały się produkty z napisem „light”, wydawało się, że wystarczy zamienić na nie spożywane dotąd artykuły i problem racjonalizowania ilości kalorii sam się rozwiąże. Wydawało się również, że będzie coraz mniej grubasów, a z czasem otyłość przestanie być problemem społecznym. Największe zachodnie koncerny zaczęły wytwarzać dziesiątki rodzajów ciasteczek, serków, mazideł i napojów z napisem „light”, co oznacza, że zawierają one nieznaczne ilości tłuszczu oraz cukru. Z najnowszych badań wynika, że w USA żywi się nimi 75% społeczeństwa, a wartość rocznej sprzedaży tych substytutów tłuszczu i cukru przekroczyła miliard dolarów. Zainteresowanie nimi wciąż rośnie, co sprzyja rozwojowi tej sfery przemysłu spożywczego. Konsumenci chwalą produkty light i domagają się nowych.

Pomysł rodem z Ameryki dotarł już do Europy i jak wskazują sondaże, w Niemczech prawie co czwarta osoba kupuje produkty pozbawione kalorii. Ostatnio coraz części e] pojawiają się one także w polskich sklepach.

Kalorie stały się wrogiem cywilizacji i dobrobytu. Żywieniowcy obliczyli, że przez zwykłe dojadanie w ciągu dnia między posiłkami, ludzie pochłaniają dodatkowo średnio dwa tysiące kalorii. Wielu osobom i to nie wystarcza. Do kalorycznej normy obowiązującej w ciągu dnia, potrafią w ten sposób dorzucić kilka tysięcy kalorii. Na skutki nie trzeba długo czekać. Od takiego pojadania tyje się w oczach. Niestety, gorzej ze zrzuceniem zbędnych kilogramów.

 

Wartości energetyczne i skład 100g różnych produktów żywnościowych(wg J. Tatonia)

Nazwa produktu Kalorie Białko Tłuszcz Węglowodany

(kcal) g g g

Mięso

wołowe bez tłuszczu 98 21,5 0,9 0,5

wołowe (chude) 123 20,6 3,5 0,6

wołowe (tłuste) 307 18,9 24,5 0,3

wołowe (chude, got.) 182 34,6 4,3 –

wołowe (tłuste, got.) 339 24,1 2,7 0,2

pieczeń duszona 197 30,7 7,6 –

rostbef pieczony 131 25,5 2,8 –

cielęce bez tłuszczu 88 19,2 0,8 0,5

cielęce (chude) 120 21,7 3,1 0,5

cielęce (tłuste) 179 19,5 10,5 0,4

cielęce (chude, got.) 161 28,9 4,4 0,5

cielęce (duszone) 106 23,7 1,0 –

sznycel cielęcy 160 22,3 6,0 3,2

kotlet cielęcy 123 29 11,9 0,3 –

pieczeń ciel.

(chuda, lekko piecz.) 103 22,8 1,0 –

wieprzowe (chude) 143 20,1 6,3 0,4

wieprzowe (tłuste) 389 15,1 3,5 0,3

wieprzowe (got.) 216 28,5 10,6 0,1

wieprzowe

(chude, lekko pieczone) 158 25,5 5,7 –

kotlet wieprzowy 250 21,5 16,7 2,1

owcze (chude) 233 19,9 16,4 0,4

baranie (tłuste) 335 17,0 28,4 0,3

baranie gotowane 335 25,8 24,4 0,5

pieczeń bar. (chuda) 235 26,1 14,1 –

pieczeń bar. (tłusta) 280 17,0 2,6 –

kotlet barani 187 19,2 11,6 0,8

 

Podroby

serce woł., ciel. 167 17,6 10,1 0,3

mózg cielęcy 117 9,0 8,6 –

wątroba ciel., woł. 130 19,9 3,7 3,3

płuca ciel. woł. 88 15,2 2,5 0,6

nerki ciel. woł. 119 18,4 4,5 0,4

ozór ciel, woł. 229 15,7 17,6 0,1

mózg ciel. gotowany 138 10,4 10,2 –

ozór wędz. gotowany 239 25,5 14,5 –

wątroba ciel. piecz. 178 20,1 7,5 6,2

ozór got. piecz. 263 28,2 15,8 –

 

Dziczyzna

Bażant 111 22,3 1,9 0,5

zając (surowy) 107 23,0 1.1 0,5

pieczeń zajęcza 208 47,5 1,4 0,2

jeleń (surowy) 124 20,7 3,9 0,6

sarna (surowa) 105 20,8 1,9 0,4

pieczeń z sarny 150 28,2 2,8 2,0

dzik 113 21,6 2,4 0,4

 

Drób

kaczka (surowa) 128 20,8 4,6 0,4

kaczka pieczona 312 22,8 23,6 –

gęś (tłusta) 490 15,9 45,6 0,2

gęś pieczona 391 16,0 35,0 –

kura (surowa) 125 20,0 4,5 –

pieczeń z kury chudej 206 38,1 4,9 –

pularda pieczona 222 27,0 12,0 1,1

gołąb (surowy) 102 22,1 1,0 0,5

indyk (surowy) 178 23,7 8,8 0,5

indyk pieczony 291 21,0 22,0 –

 

Sosy z pieczenia

Chudy 25 0,7 2,4 –

Tłusty 178 5,0 16,9 –

 

Przetwory mięsne

wieprzowe (solone) 173 22,5 8,8 –

szynka średniotłusta 389 23,0 33,0 –

szynka tłusta 429 15,9 40,6 –

szynka łososiowa 140 25,0 4,0 –

słonina przerośnięta 532 14,0 51,0 –

polędwica 133 24,5 3,9 –

kiszka krwawa 436 13,9 43,6 –

salami 562 27,2 47,4 0,2

kiełbasa smaż.chuda 177 12,5 13,6 –

kiełbasa jałowcowa 401 18,0 36,5 –

kiszka wątrobiana 307 15,3 27,3 –

kiełbasa szynkowa 154 17,2 9,5 –

kiełbasa parówkowa 298 12,5 27,6 –

kiełbasa myśliwska 395 23,3 33,5 –

 

Ryby

płoć (surowa) 35 7,6 0,5 –

węgorz (surowy) 180-280 245 15-20 Oct-20 –

węgorz gotowany 90-120 16,7 17,4 3,5

pstrąg (surowy) 98 19-21 01-Mar –

pstrąg gotowany 80-100 18,5 2,4 –

szczupak (surowy) 86 17-19 01-Feb –

szczupak gotowany 80-130 19,6 0,6 –

halibut (surowy) 122 19-22 01-Apr –

halibut gotowany 120-260 20,5 4,1 –

śledź (surowy) 80-120 17-19 May-20 –

karp (surowy) 78 17-19 01-Oct –

karp gotowany 120-220 17.2 0.8 –

makrela (surowa) 149 17-19 May-25 –

makrela gotowana 78 17,8 6,9 3,8

lin 79 18,0 1,0 –

lin gotowany 116 17,7 0,7 –

karmazyn (filety) 45 17,6 5,1 –

sandacz (surowy) 83 10,4 0,2 0,5

flądra (surowa) 90 16,5 1,5 –

flądra gotowana 163 15,1 2,1 2,3

flądra smażona 228 17,4 9,1 1,8

flądra pieczona 111 20,1 14,2 3,4

tuńczyk (surowy) 25,8 0,6 –

 

Skorupiaki i mięczaki 82

ostrygi (mięso) 78 9,0 2,0 6,5

krewetki 77 14,9 0,8 2,2

homary (mięso) 30 14,5 1,8 0,1

homary (ze skorupą) 87 5,6 0,7 –

kraby (mięso) 41 15,8 1,3 2,4

kraby (ze skorupą) 74 7,5 0,6 1,1

raki 82 16,0 0,5 1,0

ślimak winniczek 16,3 1,4 0,5

 

Przetwory rybne 236

węgorz w galarecie 338 18,0 17,2 0,5

węgorz wędzony 196 18,7 27,7 0,5

śledź w occie (mięso) 121 21,8 11,1 0,7

śledź w occie (cały) 109 13,5 6,9 0,4

pikling 224 13,0 6,0 –

śledź w gal. (mięso) 124 18,7 15,6 0,7

śledź w gal. (cały) 106 10,2 8,7 0,4

kawior (dorsz) 180-300 16,3 2,9 3,0

szproty (mięso) 195 20,0 Jul-20 0,8

łosoś wędzony 237 23,3 10,6 0,2

sardynki w ol. (mięso) 185 23,9 14,4 1,3

sardynki w ol. (całe) 230 18,8 11,2 1,0

śledź solony 274 21,0 11,3 9,5

tuńczyk woleju 27,2 17,3 0,3

 

Jaja, potrawy z jaj 87

1 jajko kurze (57g) 17 7,0 6,1 0,3

1 białko (30,6g) 70 3,9 0,1 0,2

1 żółtko (19,1g) 175 3,1 6,1 0,1

jajko kurze bez skorupy 362 14,1 12,3 0,6

żółtko (l00g) 58 16,1 31,7 0,3

białko (100g) 213 12,8 0,3 0,7

jaja sadzone 198 13,8 16,8 –

jajecznica (+tłuszcz) 256 9,8 16,7 0,5

omlet (+tłuszcz) 11,0 21,0 3,7

 

Mleko I produkty mleczne 57

mleko krowie 37 3,4 2,5 4,0

mleko chude 35 3,7 0,2 4,8

maślanka 64 3,7 0,5 3,7

mleko kwaśne pełne 302 3,3 3,3 4,2

bita śmietana (30%) 124 2,7 30,0 3,0

śmiet, do kawy (10%) 216 3,5 10,0 3,0

śmietana 56 3,5 20,0 3,1

jogurt 98 3,3 2,8 3,9

twaróg (1,2% tł.) 172 17,2 1,2 4,0

twaróg (9,2% tł.) 164 17,6 9,2 4,1

mleko skondens. 8,0 9,3 10,9

 

Sery 405

ser miękki 384 24,3 32,0 1,0

camembert 384 27,5 28,4 2,2

ementalski 400 27,5 28,3 2,2

parmezan 390 36,3 27,4 2,0

rokfor 21,7 33,2 1,0

 

Tłuszcze 720

masło (śmietana sł.) 906 0,7 80,0 0,8

smalec gęsi 748 0,5 97,2 –

margaryna 928 0,5 80,0 0,4

tłuszcz kokosowy 925 – 99,8 –

smalec wieprzowy 917 0,3 99,3 –

oliwa – 98,6 –

 

Mąka, ciasto, pieczywo 354

mąka pszenna 349 0,7 1,7 71,7

mąka żyt. (bez otrąb) 392 7,5 1,2 74,9

płatki owsiane 350 16,3 5,7 66,3

ryż 352 7,9 0,5 77,8

grysik pszenny 251 9,4 0,2 75,9

pumpernikiel 251 8,1 0,9 51,0

chleb żytni miesz. 243 6,3 0,9 52,9

chleb biały 270 8,2 1,2 48,0

kanapka 374 6,8 0,5 57,8

suchary 381 9,9 2,3 75,5

biszkopty 360 8,8 4,5 74,0

makaron 370 9,6 1,0 75,9

kluski na jajach 341 10,6 2,9 73,0

kluski na wodzie 10,0 0,7 72,2

 

Cukier i słodycze 410

cukier sypki 20 – – 99,8

cukier w kost. 5G 405 – – 5,0

cukier gronowy bez – – 99,0

sacharyna 384 wartości odżywcz

miód kwiatowy 274 0,4 – 81,0

marmolada 312 0,7 – 65,2

galareta 548 0,7 – 74,7

czekolada tw. (słodka) 440 4,5 29,0 63,1

karmelki mleczne 400 3,0 13,0 78,0

cukierki owocowe 0,3 0,1 96,9

 

Owoce 39

Ananas 58 0,3 – 8,8

Jabłko 50 0,4 – 13,0

Morela 89 0,9 – 10,5

Morele (w puszko sł.) 68 0,6 0,1 21,4

Banan 56 0,9 – 15,5

gruszka 68 0,4 – 13,0

gruszki (w puszko sł.) 56 0,2 0,1 18,4

jeżyny 37 1,2 1,1 11,9

poziomki 36 0,8 0,6 8,1

grejpfrut 66 0,6 – 3,4

maliny 58 1,1 0,6 14,4

porzeczki 60 1,4 0,4 13,9

czereśnie 44 1,1 0,4 14,6

mandarynki 45 0,8 0,3 10,9

pomarańcze (świeże) 47 0,9 0,2 11,3

brzoskwinie (świeże) 68 0,8 0,6 11,8

brzoskw. (w puszko sł.) 50 0,4 0,1 18,2

śliwki 45 0,7 0,2 12,9

borówki czerwone 52 0,7 0,1 12,0

pigwy 268 0,3 – 14,1

rodzynki 35 2,3 0,5 66,2

agrest 68 0,8 0,5 8,3

winogrona 28 0,8 0,4 16,7

arbuz 172 0,5 0,2 6,9

oliwki marynowane 0,7 14,3 8,9

 

Owoce suszone 285

owoce susz. bez ziaren 258 2,0 1,0 63,9

śliwki (z pestkami) 230 3,9 0,4 56,0

figi 270 1,9 0,5 51,4

daktyle (z ziar.) 315 3,3 1,3 58,8

orzechy 560 1,9 0,6 72,2

orz. ziemne palone 671 30,6 46,1 18,2

orzechy laskowe 596 12,7 60,9 18,0

migdały 654 8,6 54,1 19,6

orzechy włoskie 15,0 64,4 15,6

 

Jarzyny i grzyby 40

karczoch 32 2,0 0,1 18,2

kalafior 38 2,5 0,3 4,6

fasola (strąki) 11 2,6 0,2 6,4

rzeżucha 33 1,5 0,5 2,9

pieczarka 83 4,9 0,2 3,6

groch (świeży) 50 6,6 0,5 12,5

groch konserwowy 32 3,6 0,2 8,0

marchewka 8 1,2 0,3 6,0

ogórek 35 0,6 0,3 1,4

kalarepa 16 2,5 0,1 5,8

sałata 32 1,4 0,3 2,0

dynia 36 1,1 0,1 6,5

czosnek 30 2,4 0,4 5,5

melon 80 0,8 0,1 6,4

chrzan 26 2,7 0,4 15,9

botwinka 38 2,5 0,4 2,8

papryka (świeża) 30 1,5 1,0 5,4

kurki 16 2,6 0,4 3,8

rabarbar 12 0,7 0,1 3,0

rzodkiewka 29 1,2 0,2 3,8

czerwona kapusta 25 1,7 0,2 4,8

kwaśna kapusta 45 1,4 0,3 4,0

seler 19 1,4 0,3 8,8

szparagi 20 2,0 0,1 2,4

szpinak 26 2,3 0,3 2,0

pomidory 95 1,0 0,2 4,0

pomid. (koncentrat) 45 5,4 – 14,6

cebula 1,3 0,1 9,4

 

Owoce strączkowe 341

soczewica 390 26,0 1,9 52,8

groch żółty 428 23,4 1,9 52,7

soja 33,7 19,2 27,1

 

Ziemniaki i potrawy z ziemniaków 96

obierane 86 2,0 0,2 20,9

w łupinach 166 1,8 0,2 18,6

duszone 211 3,2 4,8 26,2

smażone 2,7 9,7 27,0

 

Napoje 49

sok ananasowy (puszka) 50 0,3 0,1 13,0

sok jabłkowy (świeży) 36 0,1 – 13,0

sok grejpfrutowy(świeży) 45 0,4 0,1 10,0

sok malinowy (świeży) 49 0,2 – 11,0

sok pomarańczowy(świeży)67 0,6 0,1 12,9

sok winogronowy 48 0,4 – 18,0

coca-cola – – – 11,3

kawa ziarnista – – – –

herbata (czarna) – – – –

 

Wina owocowe 43

wino jabłkowe (moszcz.) 78 – – 0,6

wino porzeczkowe – – 0,1

Wina gronowe 60

wina białe 65 – – 0,1

wina czerwone – – 0,1

 

Wina słodkie 118

Madera 163 – – 3,0

Malaga 141 – – 18,3

portwein 114 – – 16,0

wermut – – 10,1

 

Wódki 266 – – –

zwykła wódka 336 – – –

wiśniówka 336 – – –

koniak 294 – – –

śliwowica 371 – – 28,0

rum 143 – – –

whisky – – –

 

Likiery 337

ziołowy 414 – – 28,5

cura_ao 302 – – 11,2

kminkówka 258 – – –

sherry brandy – – –

 

Piwo 66

ciemne 35 0,7 – 6,9

jasne 0,3 – 2,4

Wytworzyła się też swoista kultura kulinarna, znacznie odbiegająca od naturalnego żywienia. Nie poszukuje się naturalnych produktów o mniejszej zawartości tłuszczu i cukru, ale zastępuje się je substytutami. Ludzie chcą jeść to samo, do czego się przyzwyczaili, ale o znacznie mniejszej zawartości kalorii. Tyle że naturę trudno oszukać.

Naturalne tłuszcze o różnym składzie nadają produktom indywidualne właściwości i smak, których często nie da się uzyskać w laboratoriach biochemicznych. Masło ma dużo cholesterolu, ale oprócz tego znajduje się w nim 150 kwasów tłuszczowych, dlatego trudno sztucznie uzyskać ten sam efekt. Wszelkie substytuty wyglądają podobnie, lecz ich główną zaletą jest to, że zawierają znaczne ilości wody. Na razie producentom nie udało się nic innego wymyślić.

Tłuszcze można zastąpić tylko węglowodanową mieszanką, która niewiele ma wspólnego z pierwowzorem. Znajduje się w niej zaledwie kilka procent zmodyfikowanej skrobi. Do mieszanki tej dodaje się natomiast emulgatory dla zachowania odpowiedniej konsystencji oraz różne dodatki w celu uzyskania pożądanego smaku. Takie tłuszczo podobne produkty nie są też pozbawione konserwantów, a nawet muszą mieć ich więcej, żeby zapobiec zepsuciu.

Ostatnio coraz częściej mówi się o niebezpieczeństwach związanych z produktami ze znakiem „light”. Wprawdzie obiecują szczupłą sylwetkę, ale okazuje się, że zastępowanie nimi przez długi okres naturalnych produktów w diecie ma poważne konsekwencje dla zdrowia.

Substytuty dają często złudne poczucie sytości i to na krótko. Żołądka

nie da się zbyć byle czym. Zbyt wyjałowiony pokarm ma za mało wartościowych składników, ważnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Ten zaś jest bardzo czuły na wszelkie niedobory i wiedziony instynktem samozachowawczym, stara się przy każdej okazji je nadrobić. Po przetrawieniu mało wartościowego pożywienia z większą siłą domaga się czegoś konkretnego. Przychodzi zatem moment, kiedy „light” wędruje do kąta i nadchodzi czas normalnej żywności. A zamiana ta sprzyja przybieraniu na wadze w jeszcze szybszym tempie. Po raz kolejny okazuje się, że mimo postępu technologii w żywieniu wciąż obowiązuje ta sama zasada. Kto chce schudnąć – musi nauczyć się radzić sobie z przykrym uczuciem głodu, nauczyć się zasad racjonalnego żywienia. Substytuty mogą stanowić jedynie jakąś część diety, i to w sytuacjach, kiedy ma się nieodpartą ochotę na kawałek ciasta, czekolady, colę.

Wówczas warto sięgnąć po produkty z napisem „light”. Nie mogą one jednak być metodą odchudzania się, leczenia otyłości, sposobem na życie.

Powrót do spisu treści >>

BEZ RUCHU NIE MA ŻYCIA

 

Męczysz się, gdy wchodzisz na drugie piętro? Łapie cię zadyszka, kiedy biegniesz do autobusu? A może w ogóle nie masz siły go gonić?

Nic na siłę

Bez ruchu życie człowieka byłoby niemożliwe. Cały czas należy pamiętać, że kondycja fizyczna, która pozwala na zachowanie sprawności, powinna być ćwiczona poprzez ten ruch. I koło się zamyka.

Ruch musi być dozowany w zależności od wieku człowieka, wydolności jego organizmu i wagi. Otyły 3D-latek, nigdy nie ćwiczący poza lekcjami w-f w szkole, będzie miał inną wydolność, niż szczupła 6O-letnia była tancerka.

Nic nie wolno robić gwałtownie, wbrew możliwościom swojego organizmu. Należy je regulować, podwyższać sprawność, ale nie na siłę.

Trzeba rozpoczynać od ćwiczeń, które można wykonywać bez zmuszania się do nich, sapania i potów. Po kilku dniach, kiedy nasza kondycja będzie lepsza, możemy nieznacznie zwiększać wysiłek.

Najpierw się rozciągnij

Osoby, które od dawna nie ćwiczyły i zapomniały, jak się sprawnie poruszać, powinny zaczynać od ćwiczeń izometrycznych, czyli rozciągających. Oto najprostsze z nich:

O Złożyć dłonie na wysokości mostka i mocno je ścisnąć.

O Spleść palce na wysokości mostka i rozciągać je.

O Stanąć na palcach, potem na piętach (to ćwiczenie możemy robić nawet na przystanku czy w tramwaju, byle nie w butach na szpilkach).

O Stanąć przodem do ściany, zapierać się o nią rękami i mocno ją odpychać.

O Spleść ręce na pośladkach, dłonie chwycić palcami i rozciągać je. Tak samo można rozciągać ręce splecione z przodu.

O Robić głębokie wdechy i wydechy, ćwicząc przeponę.

O Położyć się na plecach, ręce wzdłuż tułowia. Nogę z wyciągniętą stopą unosimy pod kątem 30 – 40 stopni. Ćwiczenie robimy raz lewą, raz prawą nogą.

O Położyć się na brzuchu, chwycić dłońmi za stopy i przyciągać je do pośladków.

O Jedną rękę przełożyć przez bark i na środku pleców chwycić nią drugą rękę, czyli zrobić „haczyk”. Ćwiczyć należy tyle razy, ile się przypomni w ciągu dnia, ile razy ma się na to ochotę.

Spaceruj i biegaj

Zrzuciliśmy ciepłe okrycia. Zacznijmy więc spacery, które powinny trwać na początek około pół godziny. Potem, jeśli czujemy, że mamy już ochotę przyspieszyć spacer, przeplatamy marszem. Kiedy się zasapiemy, wracamy do spacerowego kroku. Gdy odzyskamy prawidłowy oddech, znów przechodzimy do marszu. Po pewnym czasie wychodzi z tego prawie sam marsz. Wtedy zaczynamy chwilę biegać truchcikiem połączonym z marszem. Po miesiącu przechodzimy do truchciku. Jeśli nas to męczy, trzeba zrobić EKG i zgłosić się do lekarza, bo może to być sygnał, że nasz układ krążenia funkcjonuje nieprawidłowo. Biegać można najlepiej w parku, ale także na wolnym terenie na zapleczu bloku. Powinniśmy walczyć z powszechnie panującą opinią, że człowiek w dresie i adidasach wygląda głupkowato.

Wspaniałą gimnastyką jest taniec, bo angażuje wszystkie mięśnie, nie tylko nóg, ale także pośladków, brzucha, talii, pleców i rąk.

Zacznij od stopnia

Nie musimy organizować całego pokoju ćwiczeń w mieszkaniu i gromadzić sprzętu, z którego potem nikt nie skorzysta, bo nie ma na to czasu i ochoty. Można zacząć od stepu, czyli stopnia, który zajmuje mało miejsca. Wchodzenie na niego to świetne ćwiczenie mięśni nóg, pośladków i brzucha. Stopień, który można zrobić samemu z drewna, musi być ciężki, żeby się nie przesuwał. Jeśli będzie lekki, powinien stać w kącie, między dwiema ścianami. Do ćwiczeń można wykorzystać też niewielki stołeczek. Trzeba tylko uważać, żeby się nie poślizgnąć i wchodzić na ten stopień raz lewą, raz prawą nogą, dowolną liczbę razy.

Bardzo dobrze jest pojeździć rowerem, ale rozsądnie, ażeby na drugi dzień nie bolały łydki.

Wszystkie ćwiczenia należy robić tak często, ile razy ma się na to ochotę i nie traktować ich jako przymusu.

Powrót do spisu treści >>

 

SPRAWNI NA WIOSNĘ

Wycieczki do ogrodów botanicznych lub zoologicznych, spacery do parków, wypady do okolicznych lasów zapewnia- ją kontakt z przyrodą i nastawiają nas pozytywnie do życia. Wczesnowiosenna zieleń i pierwsze rozkwitające kwiaty cieszą nasze oczy i działają kojąco na nasz system nerwowy.

Ale czy wszyscy z jednakową ochotą i przyjemnością mogą cieszyć się tym co nas otacza? Nie każdy ma możliwość wyruszenia na daleki spacer czy wycieczkę, poruszając się przy pomocy kul, o lasce, czy na wózku inwalidzkim.

Rozglądając się uważnie rozpoznajemy wokół nas osoby niepełnosprawne już po ich charakterystycznym sposobie poruszania się. Nieprawidłowy, patologiczny chód mówi nam o istniejących lub przebytych schorzeniach narządu ruchu i układu nerwowego, np.:

o „chód utykający” występuje w przypadku chorych stawów kończyny dolnej , skrócenia jej, lub w rwie kulszowej,

O „chód drobnymi kroczkami” typowy jest dla zespołu parkinsonowskiego i występuje najczęściej u ludzi starszych,

O „chód kaczkowaty” charakteryzujący się kołysaniem w biodrach występuje u osób z wrodzonym zwichnięciem stawu biodrowego lub w chorobach mięśni.

Zarówno w Europie jak i w Polsce szacuje się, że niepełnosprawni stanowią od 12% do 15% całej populacji ludności. W Łodzi na ponad 760 tysięcy osób zameldowanych na stałe, niepełnosprawni stanowią grupę przewyższającą 100 tysięcy mieszkańców, Inaczej, co ósmy obywatel naszego miasta jest osobą niepełnosprawną. W województwie łódzkim grupa tych osób zwiększa się do 320 tysięcy. W Polsce na ok. 40 milionów mieszkańców, niepełnosprawni powyżej piętnastego roku życia stanowili liczbę ponad pięciu milionów. Na świecie zaś żyje ponad 500 milionów niepełnosprawnych. Liczby te na pewno szokują i przerażają.

Pamiętajmy, że i od nas samych zależy czy i kiedy znajdziemy się w rupie osób niepełnosprawnych. Uczyńmy więc wszystko, aby z nadejściem wiosny poprawić swoją sprawność i przez to jakość życia. Nie zawsze możemy ćwiczyć czynnie, biegać, poświęcać czas na spacer. Przeciążeni pracą fizyczną czy umysłową, narażeni na ciągły stres, pośpiech nie potrafimy właściwie wykorzystać wolnego czasu. Taki styl życia prowadzi nieuchronnie do rozwoju nadwagi i otyłości, sprzyja chorobom układu krążenia i nerwowego. Współczesna technologia wychodzi naprzeciw tym problemom, pozwala ćwiczyć biernie prawie bez wysiłku.

Powrót do spisu treści >>

ĆWICZENIA BEZ WYSIŁKU – MULTIMASTER

Postęp medycyny i techniki może nie tylko przedłużać życie, ale również poprawiać naszą sprawność. Dużym osiągnięciem angielskiej techniki jest skonstruowanie wielofunkcyjnych łóżek do ćwiczeń- Multimaster. Urządzenia te zapewniają ćwiczenia bierne mięśni wykonywane bez współudziału pacjenta. Taka forma ćwiczeń ma na celu zachowanie pełnego zakresu ruchów w stawach oraz pełnej długości i elastyczności mięśni. Ćwiczenia bierne oddziałują również na tkanki miękkie otaczające staw, tj. torebkę i więzadła, nie dopuszczając do utraty ich elastyczności i sprężystości. Poprawiają również krążenie krwi i limfy, działając na naczynia poprzez skurcz i rozluźnienie mięśni szkieletowych.

Gimnastykę bierną na łóżkach wielofunkcyjnych można połączyć z większą aktywnością pacjentów wykonując równowcześnie ćwiczenia czynne wzmacniające wybrane grupy mięśniowe. Dzięki stołom Multimaster, każdy kto potrzebuje mniej wysiłkowych ćwiczeń, np. osoby po zawałach serca, z nadciśnieniem tętniczym, otyłością, zmianami zwyrodnieniowymi stawów i kręgosłupa, dużymi przykurczami mięśniowymi, bólami kręgosłupa, z zaawansowaną osteoporozą, a także wszyscy ci, którzy niechętnie nastawieni są do większego wysiłku fizycznego, mogą korzystać z tej formy aktywności ruchowej. Na łóżkach ćwiczymy biernie ruch w stawach kończyn górnych i dolnych, zwiększamy ruchomość kręgosłupa, rozciągamy przykurczone mięśnie, wzmacniamy wybrane grupy mięśniowe przy współudziale pacjenta, modelujemy sylwetkę tracąc centymetry w obwodach talii i bioder. Każda sesja ćwiczeniowa kończy się jakby „masażem” całego ciała, co daje rozluźnienie mięśni, zmniejsza napięcie nerwowe, poprawia samopoczucie. W przypadku ćwiczeń na łóżkach, ważne jest również to, że możemy indywidualnie dopasować program ćwiczeń do potrzeb i wydolności fizycznej pacjentów. Również czas wykonywania gimnastyki może być skracany np. do 20 minut lub wydłużany do godziny, w zależności od wskazań i przeciwwskazań zdrowotnych.

Ćwiczenia na łóżkach wielofunkcyjnych podzielone są na trzy etapy.

W pierwszym etapie (tzw. początkowym), pragniemy uzyskać maksymalne rozluźnienie mięśni i stawów, a tym samym zwiększyć zakres ruchów i rozciągnąć przykurczone mięśnie.

W drugim etapie (tzw. pośrednim), poprzez połączenie ćwiczeń biernych z ćwiczeniami czynnymi wzmacniamy wybrane partie mięśniowe dla uzyskania naturalnego gorsetu mięśniowego poprawiającego wygląd naszej sylwetki.

W trzecim etapie (tzw. zaawansowanym), wzmacniamy poszczególne grupy mięśniowe wprowadzając nowe pozycje ćwiczeń, bardziej aktywujące samego pacjenta.

Dzięki możliwości regulacji prędkości elementów ruchomych, możemy zmieniać szybkość ruchu w stawach, uzyskując w ten sposób różne rezultaty pracy mięśni. Przy niższych szybkościach pracy tych urządzeń powstaje większe napięcie mięśni (dłuższy czas pełnego skurczu mięśni), przy prędkościach wyższych rozluźniamy mięśnie, co znacznie poprawia ruchomość stawów.

Ćwiczenia na łóżkach zalecane są 2 – 3 razy w tygodniu po 20,40 lub 60 minut. Stoły do ćwiczeń Multimaster polecane są szczególnie osobom starszym ze znacznymi zmianami zwyrodnieniowymi stawów, u których regularnie wykonywane ćwiczenia bierne pobudzają produkcję płynu maziowego, umożliwiając prawidłowe funkcjonowanie stawu i zmniejszenie dolegliwości bólowych. Z takiej formy gimnastyki mogą korzystać również osoby. będące świeżo po incydentach udarowych mózgu i zawałach mięśnia sercowego.

Dzięki różnym kombinacjom ćwiczeń biernych i czynnych, urządzenia te wspomagają proces odchudzania, dając wyraźne efekty w postaci zmniejszenia obwodów talii i bioder, poprawiając napięcie mięśni i modelując sylwetkę.

Łóżko Multimaster zapewnia minimum aktywności ruchowej wszystkim tym, którzy z powodu różnych dolegliwości zdrowotnych nie mogą uprawiać tradycyjnej gimnastyki, wspomaga odchudzanie, może być wstępem przed podjęciem większego wysiłku fizycznego np. na siłowni. Indywidualny program ćwiczeń dostosowany do potrzeb każdego pacjenta, uwzględniający wiek i różny stopień sprawności fizycznej, wspomaga leczenie i rehabilitację narządu ruchu tak potrzebnego każdemu i w każdym wieku.

Powrót do spisu treści >>

 

ODCHUDZANIE INACZEJ …

 

Wokół nas powstaje coraz więcej gabinetów rehabilitacji i gabinetów odnowy biologicznej posiadających nowoczesne aparaty do wyszczuplania i modelowania ciała. Zabiegani i zapracowani nie zawsze mamy czas i ochotę na wizytę u lekarza bariatry i stosowanie diety dla zrzucenia kilku kilogramów nadwagi. Aby szybko i przyjemnie uzyskać takie efekt, proponuję Państwu zabiegi w SABIE – BETINIE w Łodzi, przy ul. Piotrkowskiej 18 na kilku z najnowocześniejszych aparatów służących do tego celu. Model System Premium-2, który chcę Państwu przedstawić, umożliwia wykonywanie zabiegów przy całkowitej biernej postawie pacjenta. Urządzenie to stymuluje nasz organizm do normalizowania w sposób naturalny zmian biologicznych odpowiedzialnych za proces powstawania cellulitu, wyszczupla i modeluje nasze ciało.

Najważniejsze efekty jakie można uzyskać dzięki zabiegom np. aparatem Model System Premium-2 to:

O poprawa krążenia krwionośnego i limfatycznego,

O oczyszczanie organizmu i zmniejszanie obrzęków w kończynach dolnych,

O działanie moczopędne,

O ujędrnianie skóry,

O znikanie uczucia ociężałości, bólu i zmęczenia nóg,

O wzmacnianie mięśni,

O przyjemne uczucie relaksu i poprawa samopoczucia.

Aby każdy zabieg przynosił maksymalne efekty, podczas trwania zabiegów zmienia się automatycznie natężenie impulsów zapobiegając przed przyzwyczajeniem się do nich naszych mięśni.

Każdy zabieg przebiega jakby w trzech fazach. W pierwszej fazie przy niskim natężeniu prądu, impuls jest wolniejszy i mocniejszy, co daje silne skurcze mięśni i spalanie nagromadzonego tłuszczu. W drugiej fazie, przy średnim natężeniu impuls jest mocniejszy lecz szybszy, co stymuluje ruch zalegających w tkankach płynów. W trzeciej fazie impuls jest szybki, dając tym samym wyraźne wzmożenie przepływu krwi, poprawiając drenaż i eliminowanie tłuszczu oraz substancji toksycznych z naszego organizmu.

Natychmiastowa redukcja w centymetrach obwodów talii, bioder i ud po każdej aplikacji, to wynik działania aparatu Model System Premium-2.

Zabiegi wykonywane na tym aparacie pozwalają zachować piękne i zdrowe ciało, a co za tym idzie wspaniały wygląd i dobre samopoczucie. Model System Premium-2 daje możliwość wybrania i dostosowania zabiegów do indywidualnuch potrzeb pacjenta. A oto krótka charakterystyka poszczególnych zabiegów.

Przy elektrotermoterapii, czyli elektrostymulacji mięśni stosuje się elektrody – pasy owijające ciało wokół brzucha, bioder i ud zmuszając tym samym mięśnie do intensywnej gimnastyki. Praca, jaką wykonują wówczas mięśnie w pół godziny porównywana jest do dwugodzinnych ćwiczeń np. na siłowni. Zabieg ten nie powoduje jednak rozrostu mięśni. Już po pierwszym takim zabiegu dostrzegamy wyraźną różnicę w obwodach talii, bioder i nóg.

„Elektroskultur” to kolejny zabieg dający zmniejszenie objętości ciała, redukcję cellulitu i ubytek wagi, jednorazowo nawet o jeden kilogram.

Trzecim zabiegiem możliwym do wykonania na aparacie Model System Premium-2 jest elektrolipoliza, niezastąpiona przy likwidacji lokalnie nagromadzonej tkanki tłuszczowej. Prądy używane podczas tego zabiegu osłabiają membranę komórek tłuszczowych – adypocytów ułatwiając tym samym spalanie tłuszczu i usuwanie wszelkich odpadków i toksyn przez układ moczowy. Kolejnym zabiegiem jest mikro lifting twarzy, polecany głównie w przypadku opadających policzków i powiek. Zabieg ten redukuje obrzęki, zwiększa elastyczność skóry, wygładza i wyraźnie zmniejsza istniejące już zmarszczki. Istnieje również możliwość wykorzystania aparatu Model System Premium-2 do „punktowych zabiegów na pośladki”, które ujędrniają i podnoszą opadnięte i spłaszczone pośladki stymulując wzrost mięśni:

Dla mężczyzn dbających o swoją sylwetkę, polecane są głównie dwa zabiegi umożliwiające rozrost mięśni oraz ich prawidłowe uformowanie – „Formazione muscolare” i .Poten ziamento muscolare” .

Program do terapii ultradźwiękowej to kolejna możliwość wykorzystania aparatu Model System Premium-2, tym razem głównie do walki z cellulitem. Wewnętrzny masaż ultradźwiękami, to drgania o dużej częstotliwości, które rozbijają adypocyty, a następnie usuwają szkodliwe produkty przemiany materii poprzez krążenie limfy, co zdecydowanie poprawia stan naszej skóry. Ultradźwięki powodują również rozszerzenie naczyń krwionośnych i poprawiają krążenie krwi (efekt termiczny), co w konsekwencji wiąże się z poprawą lokalne-

go metabolizmu. Pod wpływem działania ultradźwięków wzrasta też przepuszczalność ściany komórek co poprawia wymianę komórkową i wchłanianie płynów oraz toksyn (efekt przeciwzapalny).

Aparat Model System Premium-2 ma również zastosowanie w definitywnej depilacji.

Najważniejszą jednak zaletą tego urządzenia jest to, że otrzymujemy wspaniałe efekty w krótkim czasie, a oszczędzając czas naszych pacjentów, dbamy jednocześnie o ich sylwetkę i dobre samopoczucie.

Powrót do spisu treści >>

ZATRZYMAĆ CZAS, URODĘ I ZDROWIE

 

W każdym z nas drzemie pragnienie, aby jak najdłużej zachować szczupłą, młodzieńczą sylwetkę, być zdrowym i sprawnym. Piękno i doskonałość to odwieczne marzenie człowieka.

Już starożytni filozofowie zajmowali się problemami ciała i duszy oraz ich wzajemnymi relacjami. Niestety, wraz z postępem cywilizacji oddalamy się coraz bardziej od wymarzonej doskonałości. Niehigieniczny tryb życia, wielogodzinna praca siedząca, zbyt mała aktywność ruchowa, nieprawidłowy – zarówno pod względem jakościowym i ilościowym – sposób odżywiania, prowadzą nieuchronnie do nadwagi i otyłości.

Uważa się, że u co trzeciej kobiety z nadwagą występuje zjawisko „skórki pomarańczowej” – cellulitu. Skóra jest wówczas pofałdowana z licznymi zagłębieniami, spowodowanymi nierównomiernym odkładaniem się grudek tłuszczu i przypomina skórę pomarańczy. Ten defekt kosmetyczny ujawnia się najczęściej w obrębie ud, pośladków, bioder, brzucha i ramion. Powstanie cellulitu spowodowane jest wieloma czynnikami tj. nadwagą, brakiem ruchu, dietą wysoko tłuszczową, używkami (kawa, alkohol, papierosy). Wystąpieniu „skórki pomarańczowej” sprzyjają również zaburzenia hormonalne i leki.

Żeńskie hormony – estrogeny odpowiedzialne są min. za grubość i elastyczność skóry. Im więcej w naszym organizmie tego hormonu, tym skóra jest cieńsza i bardziej widoczne są grudki i zagłębienia.

Często tycie i nagłe spadki wagi powodują mniejszą elastyczność skóry, co jednocześnie zwiększa przestrzeń do nierównomiernego odkładania się tłuszczu. Kobiety są bardziej narażone na powstanie cellulitu, gdyż większa jest u nich, w porównaniu z mężczyznami, ilość tkanki tłuszczowej, a także inna budowa komórek skóry.

Nowoczesne rozwiązania w technologii medycznej pozwalają likwidować te defekty i eliminować ich skutki. Wychodząc naprzeciw tym dążeniom również moja klinika SABA – BETINA oferuje swoim pacjentom coraz to nowsze urządzenia medyczne, skonstruowane po to, by zadbać o zdrowie i urodę naszego ciała. Aparatura ta posiada możliwości wyszczuplania, ujędrniania, modelowania sylwetki, likwidowania cellulitu.

Jednak jednym z najczęściej polecanych i wykonywanych zabiegów

u naszych pacjentów jest drenaż limfatyczny. Za pomocą prądu impulsowego małej częstotliwości pobudzane są do pracy mięśnie, które stymulują przepływ chłonki, poprawiają krążenie krwi, usprawniają spalanie tłuszczu. Zabieg wykonywany regularnie pozwala zeszczupleć w talii, biodrach i udach, poprawia motorykę jelit, zmniejsza obrzęki kończyn dolnych i cellulit, uelastycznia skórę. Daje widoczne rezultaty w postaci ubytku wagi ciała, zmniejsza w centymetrach obwody talii, bioder i ud.

Zabieg drenażu limfatycznego polecany jest głównie dla oczyszczenia naszego organizmu z toksyn i zalegających końcowych produktów przemiany materii. Jest specyficznym rodzajem masażu, który wymusza krążenie chłonki, przyspiesza przepływ krwi, przez co korzystnie wpływa na metabolizm tkankowy, a tym samym przeciwdziała zmianom o charakterze cellulitu.

Układ limfatyczny jest odpowiedzialny za odprowadzanie płynów i toksyn.

W naczyniach limfatycznych produkty te ulegają przetworzeniu i wydaleniu. Chłonka, czyli limfa powstaje jako przesącz osocza i płynie z przestrzeni międzykomórkowych do naczyń żylnych. Przechwytuje ona ciała obce z tkanek, niszczy zarazki, wspomaga odbiór uszkodzonych komórek. Na prawidłowe funkcjonowanie systemu limfatycznego ma wpływ praca mięśni, a zwłaszcza mięśni kończyn. Skurcz mięśni szkieletowych daje ucisk na naczynia chłonne i przesuwa chłonkę.

Słaby obieg limfy wywołuje problemy zdrowotne i estetyczne:

O powstanie obrzęków,

O nieprawidłowy rozkład tkanki tłuszczowej – powstanie cellulitu,

O złe odżywianie tkanek skóry wywołuje obrzęk twarzy, sza rość cery

i przyspiesza proces starzenia skóry.

Zastoje limfy są wywołane głównie małą ilością ruchu i słabą aktywnością fizyczną. Pobudzając układ limfatyczny do pracy poprzez masaż zwany drenażem limfatycznym, wymuszamy aktywniejszą pracę całego organizmu.

Aby osiągnąć pełny sukces przy zastosowaniu drenażu limfatycznego w oparciu o takie urządzenia jak Proslim-Gold i Model System Premium-2, należy połączyć zabiegi z odpowiednią, niskokaloryczną dietą.

Zabieg drenażu limfatycznego polecany jest nie tylko dla osób pragnących uzyskać efekt w postaci zmniejszenia wagi ciała i modelowania sylwetki, ale również dla tych, którzy mają problem z obrzękami kończyn dolnych, gdyż działanie jego jest wyraźnie moczopędne. U wszystkich nas, zdrowych i chorych, stosowany jest w celu oczyszczenia organizmu z zalegających toksyn i końcowych produktów przemiany materii.

Powrót do spisu treści >>

 

BĄDŹ ZDROWA, ŁADNA I MŁODA

Amerykańskie kobiety zaczynają dbać o swoją urodę, a przede wszystkim o zdrowie, bardzo wcześnie – przed trzydziestką. Ta praca nad sobą bardzo im się opłaca i pewnie dlatego, pięćdziesięcioletnie amerykanki są aktywne zawodowo, zadbane nawet wówczas, gdy zajmują się domem i wyglądają niejednokrotnie tak, jak ich o wiele młodsze koleżanki. Jeśli więc chcesz być długo młoda, pragniesz być ładna, należy przede wszystkim pamiętać o zdrowiu. Nie odkładać z dnia na dzień wizyty u lekarza, kiedy zauważysz, że po stosunkach krwawisz (to może być wina nadżerki na szyjce macicy), że pojawiają się krwawienia między miesiączkowe, że boli podbrzusze, że masz brzydkie upławy, a mocz oddajesz z bólem i zbyt często.

Kobieta, która chce być długo młoda i zawsze ładna, powinna nauczyć się sztuki radowania się życiem. Drobiazgami nie zamartwiać się, nie tyć, dużo chodzić, gimnastykować się i dbać o to, aby trawienie było prawidłowe, a zaparć nie było w ogóle. Ważna ogromnie też jest higiena naszego ciała. Jeśli będziemy szczupłe, będziemy i żyć dłużej.

Ponieważ stresy i tak nas atakują, czy chcemy tego czy nie starajmy się nie wynajdywać ich sobie same. Pamiętajmy, że wszystkie stresy „giganty” mogą spowodować nieodwracalne zmiany w mięśniu sercowym. Kontrolujmy ciśnienie i pamiętajmy o ruchu na świeżym powietrzu, który przedłuża życie, który jest samym życiem.

Powrót do spisu treści >>

 

ŻYĆ NA LUZIE

„Daj sobie luz” słyszy się często to powiedzenie, ale jak to jest żyć na luzie?

A życie na luzie, to nic innego jak wyzbyć się stresów i lęków i starać się zachować dobre samopoczucie.

Cóż to więc jest takiego: dobre samopoczucie? Dobre samopoczucie to idealna harmonia ciała, psychiki i umysłu. I przeważnie jesteśmy leniwi, aby tę harmonię w sobie wypracować. Czas, w którym obecnie żyjemy, ma duży wpływ nie tylko na nasze domowe budżety, ale również i na psychikę. I to właśnie powoduje, że myśląc nieustannie o kłopotach, czujemy się zmęczone, a nasze zmęczenie zaczyna wchodzić w stan chroniczny.

Ale przecież można się bronić. Gdy już naprawdę nie mamy możliwości na zmianę warunków w jakich żyjemy ani na dostarczanie do naszej kuchni tylko zdrowej żywności, nauczmy się chociaż odpoczywać, spać, sposobu na obniżenie nadmiernego napięcia, które czasem prowadzi do choroby. Znajomi dziwią się, gdy mówię im, że moja pasja wędrowania to po prostu lekarstwo na zdrowie, życie. Oni odpoczywać wolą w fotelach przed telewizorami, zamiast wędrować, jeździć na rowerze po lesie, spacerować. A właśnie taka przede wszystkim forma wypoczynku leczy, usuwa zmęczenie, nerwowość, narastające stresy. Daje luz. Brak kontaktu z naturą nigdy nie pozwoli wyleczyć się człowiekowi z napięć wywołanych nieustającym myśleniem o problemach, które trzeba rozwiązać. Ten brak relaksu i chęci do niego może doprowadzić do chronicznej nadpobudliwości, chorób żołądka i wątroby, do bolesnego napięcia

mięśni, a właśnie podczas relaksu napięcia mięśniowe zmniejszają się, cały organizm mobilizuje do działań pozytywnych. Wystarczy tylko pół godziny dziennie relaksu a obce nam będą uczucia negatywne zarówno do ludzi jak i do świata. Relaks pozwala człowiekowi zużywać Jego energię w sposób zgodny z naturą, zmniejsza nadciśnienie, poprawia pracę serca i innych narządów.

Dlaczego ludzie tak chętnie i tłumnie chodzili na seanse Kaszpirowskiego? 80 na tych seansach odpoczywali. Żadna kobieta żyjąc w stresie i napięciu nie będzie wyglądać młodo, atrakcyjnie. We własnym więc interesie powinna nauczyć się odpoczywać. I nie na kanapie, z nosem w telewizorze i stertą kanapek na talerzu. Kobiety martwią się, że wiotczeją im mięśnie, robią zmarszczki. A to jest problem do zmartwienia najmniejszy. Z takimi defektami szybko poradzi sobie kosmetyczka i lekarz. Natomiast sposoby na to, by zachować sprawność fizyczną i urodę, każda kobieta musi wypracować sobie sama. Powinna zacząć od zdrowego odżywiania i luzu.

Stresy w naszym życiu są i będą, ale zróbmy wszystko, by nie stwarzać stresów własnych, niszczących nas. Nie trzeba udawać kogoś innego, a zgodzić się na siebie. Akceptując siebie osiąga się harmonię ducha, spokój wewnętrzny, pewność i zadowolenie z siebie. No i relaks – i jako metoda pomocnicza, i jako uzdrawianie swojego ciała i ducha.

Powrót do spisu treści >>

 

SEKS JUŻ NIE TEMAT TABU

Mężczyzna jest wszystkim dla kobiety: jej marzeniem, pragnieniem, jej celem, do którego niemal, na oślep dąży, kiedy ma naście lat. Mężczyzna jest spełnieniem dla kobiety: jej księciem, opiekunem, kochankiem. Często jednak po latach euforii następuje przyzwyczajenie. A potem? Potem obojętność.

I to głupie, najgłupsze w życiu dwojga ludzi stwierdzenie – nie mam już ochoty na seks … A było przecież wspaniale …Poznali się, pokochali, pobrali. Kiedy kończy się wesele, zaczyna się małżeństwo. Aby ono było trwałe i szczęśliwe, ważny jest właśnie seks. Duże znaczenie też ma dobranie się dwojga ludzi pod względem fizycznym, zgodności temperamentów, jak również pod względem dobrania się charakterów, usposobienia.

Subtelność i kultura na co dzień ujawnia się i w łóżku. To prawda, że przychodzi i taki moment w życiu dwojga ludzi, że popęd zmysłowy jest już słabszy, ale nie przestają bywać ze sobą w łóżku, łączy ich nadal uczucie i przyjaźń.

Nie odchodźmy od siebie do oddzielnych łóżek. Uprawianie seksu powinno nadal wnosić w życie dwojga ludzi radość. Nie bójmy się siebie i kochajmy się fizycznie jak najdłużej, bo seks przedłuża nie tylko młodość, ale i życie i to właśnie seks na zawsze pozostanie motorem ludzkich działań.

„Seks to domowa psychoterapia” – twierdzi aktorka Joan Colins mając za partnera mężczyznę o prawie 30 lat młodszego. To dzięki miłości i seksowi ludzie są dłużej młodzi i nie powinni bać się zaspokajać swoich pragnień – zwłaszcza łóżkowych.

W niemieckim magazynie kobiecym .Bild der Frau” przeczytałam niedawno, że mężowie, którzy prowadzą regularne życie seksualne we własnych domach, nie szukają okazji poza domem. Świadczą o tym najnowsze badania. Mężczyźni, których pytano, dlaczego zdradzają żony, dlaczego seks uprawiają gdzie indziej, twierdzili: „Żona od pewnego czasu ostentacyjnie daje mi do zrozumienia, że nie ma już na to ochoty”. „Moja żona nie ma żadnego pojęcia o tym, czego mąż oczekuje w łóżku jako kochanek.” „Wstydzę się powiedzieć żonie, że w łóżku zrobiła się bierna, a ja oczekuję jej udziału w miłości.”

Dlaczego zdradzają kobiety? Dlaczego uprawiają seks poza domem?

To również wyznania ze wspomnianej wyżej, niemieckiej prasy: „Na złość mężowi, bo ogląda się za innymi kobietami.” „Lubię odmianę zwłaszcza wtedy, kiedy orientuję się, że mój mąż miał skok w bok.” „Seks z innym mężczyzną daje mi radość i… polepsza współżycie z własnym mężem.” „Nie wierzę, że seks pozamałżeński to grzech. Seks daje radość, szczęście. A to chyba należy się człowiekowi, czyż nie?”

Wiek nie ma znaczenia nigdzie tam, gdzie dwoje ludzi zaczyna łączyć wzajemna, seksualna fascynacja. Dorośli, w przeciwieństwie do ludzi bardzo młodych, nie mówią o miłości dozgonnej, do końca życia. Dorośli chcą seksu, bo chcą radości. Choćby krótkotrwałej. Wśród ludzi dorosłych i różniących się wiekiem, nawet znacznie się różniących, partnerstwo seksualne jest możliwe. I na dodatek korzystne (doświadczenie plus żywiołowość) dla obydwu stron. Szkoda tylko, że otoczenie jest tak mało wyrozumiałe, tak czasem pozbawione elementarnych cech kultury, takie „wydziwiające”, dogadujące, sypiące głupawymi żarcikami …

Znany seksuolog, profesor John Money napisał kiedyś, że wolność seksualna jest ostatnią wielką granicą wolności człowieka. I apelował, aby otworzyć te granice, ponieważ jest to prawo dane nam przez urodzenie – prawo naturalne i ludzkie.

Nie traktujmy seksu wyłącznie w kategoriach rozrodczych. Bądźmy z sobą zawsze wtedy, kiedy się kochamy, kiedy jesteśmy sobie potrzebni. Bądźmy z sobą w każdym wieku. Im dłużej będziemy uprawiać seks, tym dłużej będzie on w ogóle możliwy.

Czego w seksie nie lubią mężczyźni? Wbrew pozorom nie lubią zachłanności kobiecej, a dosadnie mówiąc – wulgarności. Mężczyzna zniechęca się jeśli zauważy, że kobieta z góry zaplanowała sobie łóżko, umawiając się uprzednio na kawę, na przykład. Mężczyzna nie lubi, kiedy kobieta, z którą ma ochotę na seks, znika na dłuższy czas w łazience, a wracając stamtąd ma na twarzy warstwę tłustego kremu. Mężczyzna lubi kobiety, które są sobą, nie grają komedii, gdy dochodzi do miłosnej gry. Mężczyzna nie znosi pozerstwa, zawsze jest w stanie zrezygnować ze spotkania, gdy zorientuje się, że kobieta pozuje na naturystkę, zapominając o… podstawowych zasadach higieny osobistej. Najbardziej zaś mężczyzna nie znosi egoizmu: jest zawiedziony, często nawet wściekły, jeśli kobieta, z którą się kocha, natychmiast po doznaniu rozkoszy wyskakuje z łóżka i nie troszcząc się już o doznanie partnera wybiega z okrzykiem: „Muszę się umyć, zaraz wracam..” Wróci albo i nie. Może usiądzie przed lustrem i zacznie depilować brwi?!

Co lubią kobiety? Kobiety lubią być podziwiane, adorowane przez mężczyznę, na którym im zależy. Ale wszystko to ma się odbywać w atmosferze delikatności. Kobiety też nie lubią mężczyzn gwałtownych, namolnych, wulgarnych. Kobiety lubią mężczyzn czystych, zadbanych, pachnących (tak) dobrą wodą toaletową. Kobiety uwielbiają przedtem i potem, i zawsze otrzymywać od mężczyzny kwiaty. Niekoniecznie drogie, okazałe bukiety. Kobietę można wzruszyć i rozmiłować jedną różą, bukiecikiem konwalii, pachnącą frezją. Kobiety lubią nastrojowe sytuacje: kolacje przy świecach, ładne kieliszki do wina, bardzo delikatny, dobry alkohol – taki do stworzenia nastroju, a nie do picia w innym tego słowa znaczeniu. Kobiety nie lubią – bo przecież są też takie sprawy, których nie cierpią – samochwalstwa. Nie ma więc większych szans mężczyzna, który popisuje się opowieściami o miłosnych sukcesach z przeszłości. Kobiety nie lubią też, kiedy mężczyzna demonstruje im swoje, wyrobione dzięki ćwiczeniom kulturystycznym, muskuły. Popisywanie się przez mężczyznę czymkolwiek, co związane z męską „urodą” jest w ogóle w bardzo złym guście.

Jak oczarować mężczyznę i to już od pierwszej randki? Są różne na ten temat opowieści, a ja wybrałam te, które związane są z charakterem określonych mężczyzn. To znaczy mężczyzn urodzonych pod znakami: Bliźniąt, Wagi i Skorpiona. Wybrałam te trzy znaki Zodiaku na chybił trafił, a informacje czerpałam ze starej księgi pełnej tajemnic.

Mężczyzna spod znaku Bliźniąt ma charakter dwoisty, lubi dziewczyny wierne i latawice zarazem. Lubi jeśli kocha go tylko jedna panienka (pani), a jednocześnie myśli o innej. Mężczyzna spod znaku Bliźniąt ceni komfort, lubi przebywać w modnych lokalach i w snobistycznym towarzystwie. Najlepiej zaprowadzić go do klubu plastyków albo dziennikarzy. I koniecznie na randkę ubrać się nieco ekstrawagancko.

Mężczyzna Waga jest sentymentalny i namiętny, jeśli już spotka – na pierwszej randce – kobietę ładną i trochę zagadkową – będzie oczarowany.

Mężczyzna Skorpion należy do gatunku bawidamków w dobrym stylu. Bardzo trudno go zdobyć, ale próbować można. Na randkę najlepiej ubrać się w romantyczną bluzkę z koronkami, w rozmowie delikatnie dawać do zrozumienia, że jest się kobietą, której w ogóle nie zależy na mężczyznach. Skorpion, choć jest dobrym psychologiem, będzie ryzykował zdobycie uczucia niezależnej, dumnej kobiety.

Kochać, kochać, kochać!

Pewna moja znajoma powtarza często, że miłość jest w życiu wszystkim. Myślę, że ma racje. Miłość podobnie jak praca, którą się lubi, jak życie intensywnie czynne, jest źródłem radości. A cóż byłoby warte życie, gdyby nie było w nim radości – radości z posiadania drugiego człowieka. Miłość wywiera wspaniały, dodatni wpływ na każdego, kto kocha. Człowiek kochający i kochany swoją radością zaraża wszystkich wkoło, lepiej także pracuje, ma więcej ambicji, więcej chęci do tworzenia rzeczy niezwykłych.

Angielski seksuolog Dawn Neesom twierdzi, że miłość i związany z nią seks mają fenomenalny wpływ na nasze zdrowie.

A więc miłość jest dobra dla zdrowia? Ależ tak! To można bez trudu udowodnić. Wiele informacji na ten temat znalazłam w „Brytyjskim atlasie psychofizjologii seksu”, którego autorem jest inny Anglik, doktor Alan Riley.

Kto cierpi na bezsenność powinien zamiast tabletek szukać kontaktu z kochanym człowiekiem. Bezsenność redukują przemiany biochemiczne zachodzące podczas stosunku.

Kto kocha z wzajemnością jest radosny i promienny. Seks „oczyszcza” naszą skórę, pozbywamy się np. pryszczy.

Mój znajomy profesor kardiolog radzi swoim pacjentom po zawałach, aby nie rezygnowali z seksu. Aktywność seksualna (ale bez przesady) warunkuje między innymi powrót do zdrowia. Ale uwaga! Ostrożnie z seksem pozamałżeńskim. Ten jest ryzykowny. Może to wynika z poczucia winy?

Seks, o czym kobiety przeważnie nie wiedzą, spełnia rolę ..·chirurgii kosmetycznej, czy choćby tylko masażu. Regularny seks usprawnia przepływ limfy w ciele i dlatego ciało nie wiotczeje, a uda i ramiona nie pokryją się nigdy tak zwaną pomarańczową skórką (cellulitis).

Według badań przeprowadzonych w Europie i w Ameryce, bardziej szczęśliwe, zgodne i trwałe są te małżeństwa, które częściej się kochają. Intymne życie sprawia, że krew szybciej krąży, że policzki nabierają rumieńców, a usta są pełniejsze i ponętne. Seks działa bardzo pozytywnie na system odpornościowy organizmu. W drodze badań stwierdzono, że astmatycy

lubiący seks znoszą swoją alergię lżej, a ataki są zjawiskiem sporadycznym. Dla mężczyzn i kobiet uważających się za mało atrakcyjnych, seks jest wybawieniem z kompleksów. Miłość, pocałunki, przytulanie, masaż erotyczny, to najlepsze lekarstwo na skołatane nerwy, a nawet histerię. Seks likwiduje napięcie, wściekłość, seks uwalnia od niepokojów. Sprawdzono, że w czasie aktywnego seksu człowiek traci prawie 600 kalorii. A więc pozbywanie się zbędnego tłuszczu drogą przyjemnych doznań. Czyż to nie jest milsze od drakońskich diet?

W niektórych krajach chorym przebywającym w szpitalu pozwala się na odwiedziny ukochanych i na ich pozostanie w szpitalu na noc. Zauważono, że człowiek chory szybciej wraca do zdrowia, jeśli wraz z lekarstwami otrzymuje trochę miłości w sensie dosłownym. Najcenniejszy jest seks o poranku. Zapobiega stresom w ciągu dnia. Seks jest dla kobiety stokroć lepszy niż najdoskonalsze nawet kremy. Pocałunki i życie intymne zapobiegają tworzeniu się zmarszczek, wzmacniają mięśnie. Gry miłosne są wspaniałym środkiem na likwidowanie bólów. Jeżeli więc ktoś nie chce się kochać mówiąc: „Boli mnie głowa”, przekonajcie go, że bólu bardzo łatwo może się pozbyć. Amerykanie twierdzą, że ten, kto znajduje zadowolenie w życiu rodzinnym, kto systematycznie kocha się, nigdy nie wpada we frustrację i nie ma – nawet w okresie przekwitania – kompleksu niższości. Seks powoduje poprawę krążenia i zapobiega chorobom serca. Seks – co także potwierdziły badania specjalistów – wzmacnia włosy, dodaje im miękkości i blasku. To za sprawą hemoglobiny, która w czasie stosunku nasyca się wielokrotnie większą ilością tlenu. Kobiety, które regularnie uprawiają seks nie mają żylaków. To samo zresztą można powiedzieć o mężczyznach. Geriatrzy i seksuolodzy współpracujący ze sobą w czasie badań specjalistycznych twierdzą, że ludzie starsi uprawiający seks są pozbawieni wielu charakterystycznych symptomów wieku starczego. Miłość połączona z seksem sprawia, że ludzie wyglądają rado- śnie i pięknie, uśmiechają się często, są dla innych życzliwi i mili. Seks sprawia, że ludzie mimo upływu lat wyglądają młodo i czują się młodo. Seks po prostu przedłuża życie!

Nauczmy się cieszyć

Żyjemy w trudnych czasach, kłopot goni kłopot. Czasem wydaje się, że niezadowolenie spowodowane codziennymi troskami bez końca – wpędzi nas w złe samopoczucie, a nawet w cierpienie. I wtedy możemy się załamać …

Nieżyjący już, znany psychiatra profesor Dąbrowski często powtarzał, że kłopoty powinny nam pomagać w doskonaleniu własnej osobowości. Jak to zrobić? Sprawa jest prostsza niż na pozór mogłoby się wydawać. Kłopoty, troski, trudności – to wszystko jest w życiu nieuniknione. Trzeba z sobą samym na ten temat od czasu do czasu porozmawiać, trzeba zapytać samego siebie, czy stać nas na to, aby przykrości, pogłębiające się dzięki naszemu o nich myśleniu, zabiły w nas nadzieję na poprawę losu i zdolność do radości z życia. Bo czyż to nie szczęście samo w sobie: budzić się rano i wiedzieć, że się żyje. To szczególnie ważne dla ludzi starszych, dla których każdy nowy dzień droższy jest od tych przeżytych w młodości.

Nauczyć się cieszyć, cieszyć mimo wszystko. To dość trudne, ale możliwe. Musimy wypełnić nasze życie ciepłem dla bliskich, życzliwością dla otoczenia – w rodzinie, we wspólnym, lokatorskim bloku mieszkalnym. I tłumaczyć sobie, sobie właśnie: że zło przemija, że kłopoty kiedyś przecież się skończą.

Trzeba się uśmiechać. Uśmiech jest jak lekarstwo. Radość życia można wywołać pozytywnym nastawieniem nie tylko do otoczenia, ale i do siebie samego. Rozejrzyjmy się wkoło, popatrzmy na ludzi, którzy w ogóle nie potrafią się cieszyć, chociaż zamożniejsi są od nas i pozbawieni kłopotów, które nas ciągle trapią. Ci ludzi są znudzeni i wyraźnie widać ich duchową pustkę. Nauczmy się cieszyć i z tego także, że jesteśmy inni.

Powrót do spisu treści >>

 

TRUDNY OKRES KLIMAKTERIUM

Aby jak najdłużej zachować wizerunek kobiety trzydziestoletniej, no, powiedzmy czterdziestoletniej, pomyślmy o tym, że zbliżamy się do klimakterium. Nieustannie, dzień po dniu. Pomyślmy wcześniej niż ten dzień rewolucji w naszym organizmie nastąpi, aby przekwitanie nie doprowadziło nas do zupełnego uwiądu …

A w ogóle – co to jest klimakterium, które wiele osób myli z menopauzą?

Menopauza oznacza ostatnią w życiu kobiety miesiączkę – w życiu kobiety między 49 a 57 rokiem życia.

Klimakterium – czyli okres przekwitania to sześć lat poprzedzających menopauzę i sześć lat po menopauzie.

Dlaczego przekwitamy?

Najogólniej mówiąc dlatego, że jesteśmy cząstką naturalnego środowiska, cząstką przyrody, a w przyrodzie wszystko, co zakwita – po okresie bujnego kwitnienia i owocowania – przekwita właśnie.

Okres przekwitania u kobiety następuje na skutek obniżenia funkcji jajników. Najważniejszym objawem osłabienia czynności jajników są zaburzenia miesiączkowania. Kobieta albo krwawi skąpo – także między miesiączkami – albo bardzo obficie. Częste, obfite krwawienia mogą doprowadzić do anemii, a nawet do takiego stanu, kiedy kobietę trzeba już położyć w szpitalu i wykonać transfuzję krwi.

Wczesne, ogólne objawy klimakterium, objawy hormonalnego deficytu, to uderzenia gorąca (twarz, szyja, dekolt robią się przy tym czerwone, skóra spocona), późniejsze objawy występujące na skutek zaburzenia metabolizmu to – uwaga! – skłonności do szybkiego przyrostu wagi ciała, nadciśnienie, cukrzyca, miażdżyca, zaburzenia stawowe (bolą kostki u rąk i nóg) oraz zrzeszotnienie kości.

U kobiet w okresie klimakterium zaczyna się nadmierna pobudliwość, ogólne osłabienie, pobolewanie piersi. Niektóre kobiety są nadmiernie drażliwe, inne oziębłe, bezkrytyczne, jeszcze inne popadają w ciężką depresję, którą już leczyć trzeba dodatkowo.

Nie wszystkie kobiety w okresie przekwitania wymagają leczenia. Co jednak kobieta w czasie klimakterium powinna wiedzieć o sobie i stanie, w jakim się znalazła? Nim funkcje hormonów płciowych żeńskich w pewnej części przejmą nadnercza, nim organizm przestawi się, kobieta musi przeżyć okres zmian w jej psychice, w samopoczuciu, musi po prostu nauczyć się żyć inaczej, przyjąć nowy, inny model życia.

Do lekarza trzeba zgłosić się koniecznie, kiedy klimakterium silnie burzy cały porządek w naszym organizmie i w naszym życiu w ogóle. Absolutnie konieczne są wizyty u lekarza ginekologa, bo czas klimakterium szalenie „sprzyja” powstawaniu różnych schorzeń w narządzie rodnym. A więc spotkanie z ginekologiem przynajmniej raz w roku, ale przydałoby się i dwa razy.

Zmiany, które mogą występować w gruczołach piersiowych powinny uczulić kobietę także na potrzebę samodzielnego kontrolowania swoich piersi. Szczególnie po czterdziestce najczęściej powstają w obrębie piersi zmiany, których tak bardzo boi się każda kobieta. Wcześniej wykryte wszelkie guzki, zgrubienia, można wyleczyć i wtedy nie zagrażają zdrowiu, a co najważniejsze – życiu kobiety. Można wyleczyć nawet nowotwory złośliwe w ich bardzo wczesnym stadium. Już powszechnie dostępne są badania: głównie mammografia (badanie piersi specjalną aparaturą). Badania piersi trzeba robić co dwa lata. Warto, aby każda kobieta, szczególnie po ukończeniu czterdziestego roku życia, myślała o tym sama. Bo wizyty u ginekologa oraz badanie piersi muszą być dla każdej kobiety potrzebą, nawykiem, koniecznością!

Zresztą kontrola stanu zdrowia po czterdziestce nie powinna ograniczać się tylko do wizyt w gabinecie ginekologicznym. Kobiecie czterdziestoletniej potrzebny jest już najczęściej okulista. Ale o tym za chwilkę. Teraz jeszcze chcę uczulić panie na potrzebę higienicznego trybu życia. I to zawsze, a szczególnie już wówczas, gdy zbliżamy się do menopauzy, a potem następuje sześć trudnych, bardzo trudnych (dla kobiet nie przygotowanych) lat.

Co to znaczy przygotować się do klimakterium? To znaczy powiedzieć sobie: taka jest kolej rzeczy, muszę nauczyć się z tym żyć. Nie histeryzować, kiedy „uderzenia” zmuszają nas w nocy do zmiany mokrej od potu bielizny, a w dzień powodują, że zamiast wychodzić do pracy, wracamy z połowy przedpokoju, aby zrzucić z siebie na chwilę chociaż żakiet albo palto, rozpiąć bluzkę, otrzeć w łazience mokre czoło lub kark. Czasem lekarze zalecają – to głównie przy silniejszych zaburzeniach okresu przekwitania leczenie farmakologiczne i hormonalne. Na temat stosowania hormonów różne są zdania i zapatrywania. Mówiąc krótko: wśród lekarzy nie ma na ten temat jednomyślności. Także ja pozostawię temat otwarty, nie zamykając jednak drogi do gabinetów lekarskich tym paniom, które z własnej woli i z gotowością podjęcia ryzyka, pisałyby się na leczenie hormonami. Oczywiście pod ścisłą kontrolą lekarską. Jeśli w okresie klimakterium kobieta będzie o siebie dbała bardziej, niż w latach minionych, przekwitanie nie zniszczy ani jej sylwetki, ani urody.

Co więc w czasie klimakterium kobieta robić powinna?

Przede wszystkim dużo spać, odpoczywać w czasie snu, nie zamykać się w domu z garami, wnukami i smutnymi myślami, czasem smutnymi na wyrost. Trzeba wypoczywać także czynnie, dużo chodzić, najlepiej w lesie lub parku (a nie po najbardziej ruchliwej ulicy w mieście, od jednej wystawy sklepowej do drugiej), gimnastykować się, uprawiać relaks korzystając ze specjalnych nagrań na kasetach. Koniecznie trzeba gdzieś wyjeżdżać, zmieniać środowisko, choćby na kilka dni. Trzeba zająć się jakąś pracą, na którą we wcześniejszych latach nigdy nie starczało czasu. To może być pisanie pamiętnika, wierszy lub powieści, ale równie dobrze przemalowywanie ulubionych mebli na inny kolor, ukwiecanie balkonu, szycie (własnoręczne) jakichś drobiazgów dla siebie itd. Praca fizyczna – oczywiście nie wyczerpująca zbytnio – jest rzeczą wspaniałą. Doskonale też jest mieć kogoś bliskiego, bardzo zaprzyjaźnionego, z kim przyjemniejsze są spacery i od czasu do czasu relaksowe spotkania poza domem.

W czasie klimakterium kobiety mają skłonność do szybkiego przybywania

na wadze. Kobieta zadbana, nie otłuszczona, łatwiej poradzi sobie z utrzymaniem dobrej figury nawet wtedy, kiedy inne będą płakać i… tyć. A jeżeli już tak się zdarzy, że kilogramy niespodziewanie wejdą w biodra – trzeba koniecznie zaprzeć się i zrzucić niepotrzebny, tłuszczowy bagaż. Obniżenie wagi ciała, najlepiej pod kontrolą lekarza (polecam paniom odwiedzającymi między innymi mój gabinet SA BA w Łodzi, gdzie można wyleczyć się i schudnąć) jest gwarancją utrzymania na długie lata zdrowia, dobrego samopoczucia, tej lekkości, która pomoże żyć długo, dłużej niż wykazują statystyki.

Koniecznie muszę też napisać o klimakterium u… mężczyzn. Tak, mężczyzna również doznaje tego „szczęścia”. I to aż trzy razy. Po raz pierwszy męskie klimakterium pojawia się u mężczyzny w okolicach czterdziestki. U większości mężczyzn w tym wieku występuje zwiększone ryzyko zawału albo wręcz zawały. Mężczyźni czterdziestoletni gubią gdzieś nagle swoją pewność siebie, wpadają w jakiś popłoch, wydaje im się, że muszą sprawdzać bez przerwy, że są atrakcyjni, doceniani, pożądani. Czterdziestolatkowie zaczynają szukać przyjaciół, nowych przyjaciółek także. Żona, dotychczas dobra i kochana, jawi się czterdziestolatkowi jako ktoś, kto jest winien jego porażkom zawodowym, jego zbyt szaremu życiu. No i zaczyna się gonitwa za atrakcjami .. pozamałżeńskimi. Mężczyzna czterdziestoletni w swoim pierwszym, klimakterycznym okresie, bardzo łatwo wiąże się z jakąkolwiek dziewczyną, która ma o połowę lat mniej, niż jego żona i oczywiście jego, mężczyznę, ” tak wspaniale rozumie”.

Płomienny romans (romanse) klimakterycznego pana trwa zazwyczaj do drugiego stadium klimakterium. A trzeba dodać, że u wielu panów po czterdziestce romanse oznaczają rozwód z pierwszą żoną i drugie małżeństwo, często i nowe, malutkie dziecko. Tak więc w drugim okresie klimakterium mężczyzna – jeśli już po raz trzeci nie chce zmieniać żony – zaczyna zmieniać siebie. Najczęściej zmienia na przykład poglądy polityczne albo sposób odżywiania się. Czasem zmienia także znajomych, a nawet przyjaciół. Ma ciągoty do ubierania się jak nastolatek, marzy o grubym, złotym łańcuszku, który chciałby zawiesić na swojej szyi, kupuje bransoletkę, niekiedy też sygnet.

Trzecie stadium klimakterium męskiego jest najcięższe, bo mężczyzna szarpie się z sobą samym, bo chciały jakoś „odmłodzić” twarz Ci nie tylko … ),

a włosom mocno już przerzedzonym i siwiejącym nadać naturalny, pierwotny kolor. Zaczynają się więc płukanki, czasem małe peruczki, zaczyna się codzienne liczenie włosów, które wypadły za pociągnięciem grzebienia. W trzecim stadium klimakterium mężczyzna chciałby bez przerwy coś nowego sobie kupować, po kilku miesiącach nagle nie odpowiadają mu oprawy okularów, a kurtki sportowe, które przestał nosić w pierwszym okresie klimaksu, wracają do łask jako „styl”. Dodajmy: styl zupełnie nieodpowiedni dla pana w tym wieku.

Dlaczego wspomniałam o męskim klimaksie? Z prostej przyczyny: drogie panie, zmagające się w wielkim trudzie często ze swoimi, klimakterycznymi problemami, nie „zgubcie” w tym okresie swoich klimakterycznych mężczyzn. Czasem wracają po trzecim stadium klimakterium. Ale nie zawsze …

Powrót do spisu treści >>

 

BYĆ KOBIETĄ … DO KOŃCA

Są kobiety, które mają kilkadziesiąt lat i są dziewczynami, ale są i takie, które są stare i zgorzkniałe, choć ledwo przekroczyły trzydziestkę. Dlaczego więc tak się dzieje, że na naszych ulicach spotkać można wspaniale się poruszające, zadbane, starsze panie i jakieś ociężałe, naburmuszone, fatalnie ubrane młode zupełnie kobiety? Dlaczego tyle kobiet marszczy się i tyje o wiele lat za wcześnie?

Uważam, że za wcześnie starzeją się te panie, które nie chcą być ani młode, ani ładne, ani elegancko ubrane. Kobiety, które nie chcą być kobiece, nigdy nie będą adorowane przez mężczyzn i po prostu będą samotne, nawet z dyplomem wyższej uczelni, eksponowanym stanowiskiem i dobrym samochodem. Kobieta musi być kobietą. Przede wszystkim kobietą. I właśnie tę kobiecość w sobie pielęgnować, nie ulegać obcym kobiecej naturze wpływom i wzorom, zwłaszcza męskim. Kobieta, aby zachować kobiecość, musi ją najpierw w sobie dostrzec i zaprzyjaźnić się z sama sobą, musi siebie lubić. I pamiętać we wszystkim zachować umiar.

Kobieta musi o siebie dbać i myśleć nawet wtedy, gdy innym wydaje się, że powinna przede wszystkim dbać o dom, rodzinę, pracę, którą wykonuje. Właśnie za kobietą po pięćdziesiątce mężczyźni powinni oglądać się na ulicy, a stanie się to wówczas, gdy pięćdziesięciolatka i starsza – będą pamiętać, że są kobietami, dbając o swój wygląd i szczupłą sylwetkę.

Kobiety w Polsce kiedy tylko wydają dzieci za mąż, lubią występować w roli teściowych i babć i tak są tym przejęte, że wyręczają swoje dzieci

w wychowywaniu ich dzieci, a swoich wnuków. I nazywają się z mężem „babcia” i „dziadek”. I tu moje ostrzeżenie do was dziadkowie i babcie. Nie bierzcie na swoje barki obowiązków, które już raz w życiu wykonywałyście, właśnie babć do kwadratu, bo stracicie nie tylko nerwy ale i resztki pogody ducha. A naprawdę wierzcie mi, że nic tak nie postarza kobiety jak skrzywiona twarz i przygarbione plecy.

Powrót do spisu treści >>

 

SZTUKA UPIĘKSZANIA CIAŁA

Kosmetyka jest sztuką upiększenia ciała w celu podniesienia urody (jak również zatuszowania jej wad) oraz zachowania młodości przez długie lata. Ale nim położymy na twarz krem, potem puder, nim umalujemy usta i oczy pamiętajmy, że sprawą najważniejszą jest mycie całego ciała.

Myjemy się w wannie szybko nie wylegując się, by nie dopuścić do gromadzenia się na skórze potu i tłuszczu, bowiem skóra bierze udział w procesie oddychania. Żeby oddychała swobodnie, musi być czysta, musi mieć otwarte pory. Skóra, o którą nie dbamy jest blada, szorstka, szybciej się starzeje. Powoduje wiotczenie mięśni, przedwczesne zmarszczki i nie najlepsze samopoczucie. Wieczorne mycie całego ciała wpływa kojąco na nasz system nerwowy. W czasie snu po wieczornej kąpieli, oddychamy całą powierzchnią ciała, a rano budzimy się cudownie wypoczęte i ładne.

Zamiast mycia w wannie polecam natrysk – dwa razy dziennie, rano i wieczorem przed snem. Mycie pod natryskiem przynosi wspaniały, niepowtarzalny relaks.

Sucha skóra może być przyczyną niechęci do codziennego mycia całego ciała, lecz i temu można zaradzić. Wystarczy do każdej kąpieli w wannie wlać trochę kosmetycznej oliwki _ płynów do kąpieli nie polecam, bo jeszcze bardziej wysuszają skórę. Wodę do kąpieli można też zmiękczyć mlekiem. Wystarczy 10 łyżek rozprowadzić w szklance zimnej wody i wlać do wanny. Można też zmiękczać wodę płatkami owsianymi albo jęczmiennymi.

Wizytówką każdej kobiety jest na pewno twarz i szyja. Polecam gorąco mycie ich codziennie płatkami owsianymi. Jak? To proste. Bierze się garść płatków górskich, zamyka w dłoni i moczy w wodzie. Kiedy płatki są już wilgotne, myje się nimi twarz i szyję. Można też kąpać się w wodzie

z dodatkiem naparu różnych ziół i soli leczniczych, ale zawsze po wyjściu z wody i osuszeniu ciała skórę należy nawilżyć – kremem, oliwką, bezalkoholowym tonikiem. Najlepsza jest emulsja „Nivea”, bo sama się wchłania w całe ciało.

Najlepszym jednak lekiem dla kobiet jest sauna. Leczy cudownie cały organizm przyspiesza odnawianie komórek, rozluźnia mięśnie, usuwa zmęczenie, przyspiesza przemianę materii. Sauna też odświeża i dodaje nam niepowtarzalnej lekkości. Odnawia samoistnie skórę, „ustawia nerki”, uspokaja nerwy i daje znakomite samopoczucie. I jest przy tym absolutnie nieszkodliwa. A efekt? Finowie nie zapadają na grypę, choć żyją w kraju pełnym jezior, mgieł, deszczu i zimnej pogody, a to dlatego, że od dziecka przez całe swoje życie chodzą do sauny.

Modna bardzo ostatnio stała się biokosmetyka – kosmetyki czyste biologicznie i naturalne. Składnikami są substancje zwierzęce, roślinne i sztuczne. Powinny być dla nas gwarancją zdrowia, dobrej jakości, i tego że staniemy się ładniejsze.

Polecam paniom, by obok pudru, szminki, kremów miały też lustro powiększające, żeby każdego dnia móc dokładnie oglądać swoją twarz i w porę uchwycić mankamenty urody. Są defekty, które możemy zlikwidować samodzielnie, ale np. pojawiające się w okresie klimakterium owłosienie, powinna zlikwidować kosmetyczka.

Szarawy kolor skóry na twarzy łatwo zlikwidować fundując sobie, co dzień zaraz po wstaniu z łóżka, surowe owoce jedzone na czczo. Dobra jest też terapia warzywna, jedzenie surowych lub podgotowanych warzyw, one to utrzymują limfę w odpowiednim stanie. Limfa, to płyn ustrojowy w układzie limfatycznym, płyn pośredniczący w wymianie składników między krwią, a tkankami. Zastoje limfy w organizmie powodują brzydki, szary kolor skóry, a nawet obrzmienia na twarzy. A kuracja owocowo-warzywna jest prosta, niezbyt kosztowna i daje rezultat już po paru dniach.

Powrót do spisu treści >>

 

SKALPEL W SŁUŻBIE URODY

Czas pokonuje młodość i urodę, przychodzi okres przekwitania i już około pięćdziesiątki zaczynają opadać dolne części policzków, wiotczeje podbródek, piersi, pojawiają się zmarszczki i fałdy w okolicy nosa i ust. Zadajemy sobie wówczas pytanie – co robić a czego nie robić, aby czas nas nie pokonał?

Pewnych zmian w urodzie kobiety w pewnym wieku nie da się wprowadzić ani dobrymi chęciami, ani kosmetycznymi zabiegami. Najczęściej potrzebny jest specjalista chirurgii plastycznej. Wraz z falą wielu nowości z Zachodu i do nas przyszła moda na zabiegi „poprawiające naturę”. Dzisiaj już każdy może zafundować sobie nowy nos, skorygować odstające uszy, a kobieta powiększyć biust. Poprzez lifting twarzy możemy pozbyć się zmarszczek i wizualnie odmłodzić o kilka, a nieraz i kilkanaście lat.

Chirurgia plastyczna pomaga również ludziom otyłym, choć nie jest to podstawowy sposób pozbycia się tkanki tłuszczowej. Najważniejsze dla prawidłowego chudnięcia są: niskokaloryczna dieta, aktywność fizyczna i preparaty ziołowe i farmakologiczne wspomagające kurację. Chirurgiczne modelowanie sylwetki stosuje się głównie dla usunięcia nadmiaru skóry i tłuszczu z okolic brzucha (tzw. abdominoplastyka) lub tułowia i ramion. Zabieg ten polecany jest przede wszystkim kobietom cierpiącym z powodu szpecącego, wystającego brzucha. Nie tylko nadmierny apetyt ale i ciąże sprawiają, że mięśnie brzucha rozciągnięte przez 9 miesięcy, po porodzie już są znacznie słabsze.

Inną, obecnie najnowocześniejszą metodą stosowaną w chirurgii plastycznej jest zabieg liposukcji. Stosowany jest wówczas, gdy wszystkie inne, możliwe metody odchudzania zawodzą. Operacja odsysania tłuszczu wykonywana jest w znieczuleni u ogólnym i polega na wprowadzeni u przez maleńkie cięcia, specjalnych, stalowych rurek, przez które – po podłączeniu ich do urządzenia ssącego – usuwa się nadmiar tkanki tłuszczowej.

Tłuszcz usuwany tą metodą może być praktycznie z całego ciała, ale najczęściej cięcia wykonuje się w okolicy ud, pośladków, talii, brzucha, podbródka i policzków. Ponieważ cięcia są niewielkie, to szybko się goją a blizny w postaci białych kresek są prawie niewidoczne. Podczas jednego zabiegu nie można odessać więcej niż 3000 cm3 tłuszczu (czyli około 3 kg). Łatwo przeliczyć ile zabiegów wymagałby pacjent posiadający choćby 30 kilogramową nadwagę. Ponieważ zabieg liposukcji można powtórzyć nie wcześniej niż za 2 – 3 miesiące, cykl takich zabiegów u pacjentów otyłych należałoby rozłożyć na lata. Koszty poniesione wówczas przez pacjenta to niemal- że prawdziwa fortuna.

Liposukcja nie jest więc metodą odchudzania, lecz jedynie korygowania pewnych mankamentów sylwetki. Chirurgia plastyczna i estetyczna poprawi nasz wygląd i co za tym idzie – samopoczucie, jednak nie ma co się łudzić, że skalpel chirurga w kilka godzin zlikwiduje nam otyłość, na którą pracowaliśmy nieraz pół życia.

Doraźnie, szybko i prawie bezboleśnie możemy poprawić swoją urodę bez pomocy skalpela, wykorzystując możliwości makijażu permanentnego, zwanego również makijażem trwałym. Polega on na wprowadzeniu pigmentu w pory skóry. Efekt trwałego makijażu utrzymuje się do 5 lat. Szczególnie polecany jest osobom prowadzącym aktywny tryb życia, a także tym, które pragną wyglądać ładnie o każdej porze dnia i nocy bez konieczności jego ciągłego poprawiania.

Powrót do spisu treści >>

 

SŁOŃCE DOBRE I… ZŁE

Uwielbiamy się opalać, możemy całymi dniami leżeć na gorącym piasku plaży, mamy nieustającą potrzebę obnaszania później swojej opalenizny.

Kochamy słońce. To dobrze. Słońce daje nam ciepło, polepsza samopoczucie. Właściwie nie przyjmujemy do wiadomości rad o konieczności ochrony naszego ciała przed promieniami słonecznymi.

Słońce ma niestety także swoją … ciemną stronę. A skóra, którą musimy pielęgnować przez całe życie, jako jedna z pierwszych tkanek ulega zniszczeniu. Jednym z najgroźniejszych jej wrogów jest słońce … nadmiar słońca. Żaden z nowotworów nie rozprzestrzenia się tak gwałtownie, jak rak skóry. Znam człowieka, który przez dwanaście lat, każdego roku w czasie wakacji (kiedy słońce jest najmocniejsze), wypiekał swoje ciało na plażach nad Morzem Czarnym. W trzynastym roku także zamierzał wyjechać do Bułgarii, ale zaniepokoiła go czarna, zgrubiona plama na udzie. Dermatolog, do którego mój znajomy udał się z wizytą stwierdził, że czarna, paskudna plama to czerniak, jeden z najgroźniejszych nowotworów atakujących ludzki organizm. Szansę ma tylko ten człowiek, który wcześnie czerniaka odkryje, zoperuje i już do końca życia będzie się starał w pełnym słońcu lekko, przewiewnie, ale skutecznie „opakowywać” swoje ciało. Całe.

Ciągłe starania lekarzy – w tym także moje – to przysłowiowa walka

z wiatrakami. Ludzie lubią się opalać. I już! To nic, że po letnich wakacjach, następują dłuższe okresy, w których skóra „gubiąca” opaleniznę eksponuje zwiotczenia i brzydką barwę. To nic, że w porównaniu z rokiem 1930 częstotliwość zachorowań na raka skóry wzrosła – uwaga – aż o 900 procent…. Ludzie lekceważą przestrogi, nawoływania, zakazy lekarzy. I robią swoje.

Aktywny czynnik światła słonecznego – ten, który powoduje raka skóry, to promieniowanie ultrafioletowe, czyli promienie wysoko energetyczne. Opalenizna to nic innego, jak obrona skóry przed natarciem promieni ultrafioletowych.

Wołanie o umiar ludzi zdających sobie sprawę ze skutków nadmiernego opalania dzisiaj, kiedy zagrożone jest całe środowisko człowieka, a najlepiej o unikanie wielogodzinnego przebywania na słońcu – to wołanie na puszczy. Najwięcej jest takich osób, które o zagrożeniach wynikających z długiego przebywania na słońcu, zwyczajnie nie chcą słyszeć.

Tymczasem kobiety trzydziestoletnie, które od młodości bardzo intensywnie wystawiały swoje ciało na słońce, mają ogromny procent pewności, iż w wieku sześćdziesięciu lat zachorują na raka. Bo każde wystawianie się na słońce – a jest to powszechna opinia dermatologów – prowadzi do kumulacji – w zasadzie nieodwracalnej – procesów, które mogą w końcu doprowadzić do raka.

Stopniowe niszczenie skóry przez nadmiar promieni słonecznych można porównać do napełniania butelki: opalenizna z ostatnich wakacji jest dodawana do tej z całego życia. A butelka, jak wiadomo, ma określoną pojemność i może albo więcej „napełniacza” nie przyjąć, albo po prostu pęknie. Tym przykładem doktor Henry Wiley z Uniwersytetu Południowej Florydy stara się przekonać o bezdyskusyjnej szkodliwości opalania.

Skóra wraz z upływem lat wiotczeje, marszczy się, staje się sucha. Cały ten proces przebiega samoistnie, jeszcze bez naszego na to wpływu. Skóra znacznie szybciej starzeje się u osób, które opalały się bez umiaru. Wielu nie chce wierzyć w tę niepodważalną prawdę, że skóra kobiety, która ciągle wysta-

wiała się na słońce, już w wieku trzydziestu pięciu lat jest tak stara, jak skóra kobiety siedemdziesięciopięcioletniej, która słońca unikała.

Nie doceniamy także skutków działania promieni słonecznych w dni lekko pochmurne. Chmury mogą przepuszczać nawet 80 procent ultrafioletu, który pada na ziemię przy absolutnie czystym niebie. Woda chroni nasze ciało przed ultrafioletem dopiero na dużych głębokościach. Nie sugerujmy się więc, że w czasie kąpieli w morzu jesteśmy zabezpieczeni przed szkodliwością działania ultrafioletu.

Jak ochraniać się przed słońcem?

Nosić kapelusze, przewiewne chusteczki, lekką odzież osłaniającą także całe ręce i nogi. Jeśli już koniecznie chcemy pobyć troszkę na słońcu i to nie pod parasolem, lecz w bezpośrednim polu działania promieni – osłońmy naszą skórę kremem – właśnie osłaniającym, a nie przyspieszającym opalanie. I niech to nie odbywa się codziennie, a tylko czasem. Ochrona przed słońcem powinna stać się dla nas sprawą tak samo powszechną, jak na przykład codzienne mycie zębów.

Pamiętajmy, że słońce lubi atakować oczy. Wieloletnie działanie ultrafioletu (czytaj: wieloletnie, bezmyślne wylegiwanie się na słońcu w czasie lata) wymieniane jest coraz częściej, jako jedna z przyczyn zaćmy oka w wieku późniejszym. Trzeba w czasie silnych, słonecznych „operacji” nosić okulary blokujące promieniowanie ultrafioletowe.

Moje rady na lato: kochajmy słońce, ale ochraniajmy skórę i oczy. W czasie wakacyjnych pobytów za miastem przebywajmy w pełnym słońcu przez piętnaście do dwudziestu minut, ale tylko przez trzy dni. Potem trzeba zrobić co najmniej trzydniową przerwę w opalaniu. Ta przerwa umożliwi regenerację komórek. A więc zakłócony system immunologiczny zacznie znów funkcjonować prawidłowo.

W czasie lata, w pełnym słońcu, na ulicach, którymi codziennie chodzimy, można dostrzec różnice w wyglądzie znanych nam osób. Po prostu: w słońcu bardziej widoczne stają się defekty skóry i włosów. Zatem nie o opalaniu wraz z nadchodzącym latem myślmy intensywnie, ale o tym, żeby oczyścić skórę twarzy, częściej myć włosy i nakładać na nie po myciu emulsje lub balsamy odżywiające.

Jak skutecznie oczyścić twarz? Najlepiej byłoby u kosmetyczki, ale nie zawsze nas na to stać. Więc weźmy się do dzieła same. Najpierw – jest to przykazanie podstawowe – trzeba bardzo starannie umyć twarz wodą i delikatnym (dziecinnym na przykład) mydłem. Następnie przygotować napar z ziół i wody. Garść suszonego rumianku, garść szałwii i garść skrzypu trzeba zalać wodą i zagotować. Następnie – nie cedząc ziół – wlać je do miednicy z gorącą wodą, nachylić się nad parującą miednica z głową przykrytą ręcznikiem (żeby para nie uciekała na boki) i wytrzymać piętnaście – dwadzieścia minut. „Parówka” rozpulchni skórę i pozwoli nam palcami owiniętymi czystą gazą usunąć (poprzez naciskanie) ewentualne, szpecące zaskórniaki zwane wągrami. Po tym zabiegu trzeba twarz odkazić albo trzyprocentową wodą utlenioną, albo tonikiem z alkoholem. Następnie zrobić maseczkę – najlepsza z kurzego białka. Można też kupić gotową maseczkę o podobnych właściwościach. Najlepiej poszukać takiej maseczki w sklepie Herbapolu, bo tam sprzedają preparaty ziołowe, a więc naturalne.

Twarz w czasie lata trzeba pielęgnować systematycznie. Polecam co najmniej dwa razy w tygodniu maseczkę z drożdży, z białka, z całego jaj, z siemienia lnianego.

Kobiety o cerze suchej muszą o twarz dbać szczególnie, bo i słońce, i suche powietrze mogą poczynić duże spustoszenia. Co radzę? Otóż, przede wszystkim, rezygnację z wody i mydła do mycia twarzy. Najlepiej używać do mycia mleczek albo śmietanek kosmetycznych. Także toników bezalkoholowych. Bezwzględnie unikać słońca, chodzić w kapeluszu. Maseczki też muszą być specjalne, inne niż dla pań z cerą tłustą i normalną. Polecam maseczki z twarożku utartego z owocami, z rozgotowanego kartofla z mlekiem i miodem, z żółtek z dodatkiem kupionej w aptece witaminy A + E, albo samej E w kroplach. Bardzo dobrze robią suchej cerze maseczki z dyni, którą po ugotowaniu należy zmiksować na papkę i dodać troszeczkę mleka w proszku.

Powrót do spisu treści >>

 

ŚWIATŁO TEŻ LECZY

Ukoić nerwy, zwalczyć stres i lepiej się poczuć. To niekiedy dość trudne zadanie, ale istnieje sposób znany już starożytnym. Hipokrates, zwany ojcem medycyny zalecał kąpiele słoneczne. Również rzymski lekarz Celsus w swych dziełach udowadniał leczniczy wpływ promieni słonecznych.

Leczenie światłem, inaczej światłoterapia, obejmuje cały zakres metod terapeutycznych, w których wykorzystuje się działanie światła pochodzenia naturalnego bądź sztucznego. W fizykoterapii, pod pojęciem światłolecznictwa rozumiemy wykorzystywane dla celów medycznych promieniowanie pod czerwone i widzialne (lampy sollux) oraz promieniowanie nadfioletowe (terapeutyczne lampy kwarcowe). Do światłoterapii zaliczamy również wykorzystywanie promieniowania słonecznego czyli:

O helioterapię,

O terapię laserami o niskich energiach (tzw. lasery biostymulacyjne), świetlne

O naświetlanie specjalnie skonstruowanymi lampami emitującymi fale w zakresie od światła widzialnego do lekko grzejącej podczerwieni. Lampy te pozbawione są szkodliwego działania ultrafioletu, nie niszczą skóry i jej nie opalają.

Światłoterapia przeżyła swój rozkwit na przełomie XIX i XX w., gdy wynaleziono metody wytwarzania sztucznego światła. Prowadzone wówczas badania udowodniły bakteriobójcze działanie promieni słonecznych również względem pałeczek gruźlicy. Rozpoczęto wykorzystywanie fototerapii do leczenia chorób skóry, gruźlicy, depresji.

Światło słoneczne docierające do nas przez skórę i przez oko do naszego mózgu, oddziałuje korzystnie i bodźcowo na cały ustrój. W wyniku zachodzących w nim odczynów ogólnych wzmaga podstawową przemianę materii, pobudza czynność krwiotwórczą, zwiększa odporność organizmu na zakażenia, pobudza gruczoły wydzielania wewnętrznego, wzmaga popęd płciowy, polepsza ukrwienie skóry, tonizuje nerwowy. Promienie słoneczne działają również przeciw krzywiczo, zwiększając produkcję witaminy D w skórze. Aż 90% ustrojowej prowitaminy D powstaje w skórze na skutek działania ultrafioletu UVB na 7-dehydrocholesterol.

Niedobór światła wywołuje często osłabienie odporności i kondycji psychofizycznej – słabszą pamięć, brak koncentracji, rozdrażnienie, senność, znużenie, ból i smutek, chandrę, a nawet depresję.

Ponieważ w naszym klimacie nie jest możliwe korzystanie z promieni słonecznych przez cały rok i nie wszyscy z nas ze względu na swoje schorzenia mogą poddać się naświetlaniom, zaistniała potrzeba skonstruowania specjalnych urządzeń doświetlających nasz organizm. Do celów światłoterapii powstały specjalne lampy, które emitują dobroczynne światło nie zawierające ultrafioletu. Podczas zabiegów naświetlania pacjent siedzi przed specjalną lampą, wyposażoną w intensywnie świecące żarówki emitujące fale świetlne o pełnym zakresie spektrum zbliżonym do światła dziennego. W oku światło przemienia się w impulsy elektryczne, które trafiają do mózgu powodując uwalnianie serotoniny, odpowiedzialnej za nasze dobre samopoczucie i innych neurochemicznych przekaźników. Odpowiedni poziom serotoniny i pozostałych neurotransmiterów ma zasadniczy wpływ na nasze zdrowie i nastrój.

Światłoterapię stosuje się w wielu schorzeniach i dolegliwościach psychosomatycznych w stanach depresyjnych i zaburzeniach snu. Od lat osiemdziesiątych XX w. wykorzystuje się z wielkim powodzeniem światło do leczenia objawów tzw. zimowej depresji. Wyraźne polepszenie nastroju postępuje zwykle już po tygodniu od rozpoczęcia kuracji, przy codziennych porannych sesjach trwających 15 – 20 minut. Naświetlanie powoduje wzrost melatoniny – substancji hormonalnej odpowiadającej za zdrowy sen i wzrost poziomu serotoniny – tzw. „hormonu szczęścia”.

Główne wskazania do światłoterapii to:

O bezsenność (terapia pomaga przywrócić naturalny rytm snu i czuwania u ludzi mających problemy z zasypianiem lub budzących się wcześnie),

O zaburzenia łaknienia – bulimia i anoreksja,

O stres (światłoterapia łagodzi ogólne objawy stresu),

O zespół napięcia przedmiesiączkowego,

O schorzenia stawów, kości i mięśni (stany zapalne i pourazowe),

O choroby skóry np. łuszczyca,

O w kosmetyce,

O stany depresyjne, a zwłaszcza zespół SAD jako objaw „zimowej depresji”.

Światłoterapia może stanowić kurację wspomagającą przepisaną łącznie z ćwiczeniami, zaleceniami dietetycznymi, zmianą trybu życia, czy przyjmowaniem leków. Decyzję o podjęciu jakiejkolwiek formy światłoterapii należy zawsze konsultować z lekarzem. W niektórych schorzeniach przebywanie na słońcu jest wyraźnie przeciwwskazane i grozi podwyższeniem ciśnienia i udarem mózgu. Udowodniono również, że nadmierne korzystanie z kąpieli słonecznych, a także opalanie się w solariach, dzięki działaniu ultrafioletu UVA i UVB zwiększa ryzyko oparzeń i nowotworów skóry.

W USA najwięcej rozpoznawanych nowotworów to nowotwory skóry, rozwijające się na skutek ostrego i przewlekłego działania słońca. Zażywanie niektórych leków, zarówno chemicznych jak i ziołowych, stanowi przeciwwskazanie do korzystania z promieni słonecznych. Fotoalergii sprzyja często miejscowe zastosowanie maści, mydeł, perfum, a także picie niektórych „ziółek”, np. dziurawca. Do leczenia światłem widzialnym, pozbawionym ultrafioletu nie ma przeciwwskazań zdrowotnych i wiekowych.

Przekonaj się i ty, że nawet w najgorszą pogodę, ponury poranek możesz być uśmiechnięta i promienna. Stanie się to za sprawą sztucznego słońca – światłoterapii, która poprzez źrenice i siatkówkę dociera aż po głębie mózgu. Podwyższy się wówczas poziom neurohormonu wpływającego na poprawę naszego nastroju i samopoczucia.

Powrót do spisu treści >>

 

METRYKA BIOLOGICZNA

Dziś w świecie nacisk kładzie się już nie tylko na odchudzanie – prawdziwym hitem w leczeniu ludzi otyłych jest także modelowanie sylwetki i usprawnianie wraz z poprawą kondycji. Od roku, zgodnie ze światowymi trendami, poszerzyłam działalność o aparaturę usprawniającą. Pacjenci z powodzeniem korzystają z wielofunkcyjnego angielskiego łóżka do ćwiczeń biernych, którego pracą steruje komputer. Niesłabnącym powodzeniem cieszy się aparatura Proslim-Gold, posiadająca szereg programów takich jak: odchudzanie, ujędrnianie, drenaż limfatyczny, lipoliza.

Od października 200J roku SABA poszerzyła działalność. Przygotowano kompleksowy salon dla usprawniania ciała, poprawy wyglądu oraz walki z dysproporcjami sylwetki. Można ujędrnić zwiotczałe tkanki (również po odchudzaniu, gdy zostają „luzy” tkankowe). Jest także propozycja dla kobiet po porodach, gdy ujędrnienia wymaga niejednokrotnie zwiotczały brzuch i biust,

Absolutną nowością jest możliwość określenia swojej „metryki biologicznej”. To właśnie w Centrum Leczenia Otyłości SABA można uzyskać ocenę stanu zdrowia wraz z zaleceniami profilaktyki i ewentualnego leczenia, które pozwolą zatrzymać dalszy rozwój choroby i wcześniej wyleczyć istniejące schorzenia. Ocena stanu narządów i układów oraz wydolność organizmu określa Twój wiek zdrowotny. I tu podkreślam, że bardzo rzadko wiek biologiczny jest jednoznaczny z rzeczywistym wiekiem metrykalnym.

Powrót do spisu treści >>

WIEK METRYKALNY A WIEK BIOLOGICZNY

Starzenie się jest procesem biologicznym rozpoczynającym się już w drugiej dekadzie życia. Szybkość tego procesu jest sprawą indywidualną każdego z nas. Wiek metrykalny jest łatwy do ustalenia, jednak tak naprawdę możemy być starsi lub młodsi zależnie od wielu czynników. Wraz z upływem lat doświadczamy wielorakich zmian począwszy od powstania zmarszczek do upośledzenia funkcji układu sercowo-naczyniowego i układu odpornościowego. Aby odpowiedzieć na pytanie, co jest powodem starzenia, stworzono wiele hipotez. Jedną z nich jest teoria telomerowa, czyli teoria zegara biologicznego wmontowanego w każdą komórkę i nastawionego na określoną długość życia. Telomer jest fragmentem materiału genetycznego, od którego zależy ilość podziałów komórkowych. Inna hipoteza dotyczy upośledzenia układów nerwowego i endokrynnego, co powoduje zwiększoną podatność na choroby i przyspiesza proces starzenia. Istnieje również „teoria znoszonego ubrania”, która udowadnia, że to toksyny i inne szkodliwe substancje odkładające się w naszym organizmie zaburzają równowagę biologiczną i w konsekwencji przyspieszają proces starzenia. Niektórzy badacze uważają, że powstawanie wolnych rodników jest odpowiedzialne za ten proces. Wolne rodniki są to związki utleniające, pojawiające się podczas przemiany komórkowej oraz w wyniku szkodliwych wpływów środowiska. Wchodząc w reakcje z innymi związkami takimi jak tłuszcz czy białko mogą uszkadzać strukturę komórek, a nawet ich materiał genetyczny. Uważa się, że na skutek tzw. „stresu oksydacyjnego” powstającego zarówno przy nadmiernym obciążeniu fizycznym jak i psychicznym ujawnia się niszczące działanie wolnych rodników tlenowych. Stres, szkodliwy, niehigieniczny tryb życia i stosowanie ubogiej w substancje odżywcze diety (pozbawionej witamin i innych naturalnych przeciwutleniaczy) może spowodować ujawnienie się wielu chorób i przyczynić się do przedwczesnego starzenia się.

Już od wielu lat obserwujemy zjawisko wydłużania się przeciętnego czasu życia człowieka. Dla kobiet średni wiek życia to 80 lat, dla mężczyzn – 74. Niektórzy naukowcy uważają, że już w niedalekiej przyszłości będziemy mogli osiągnąć wiek ponad stu lat, co przy niskim wskaźniku urodzeń nasili zjawisko starzenia się społeczeństwa. Wobec takiej sytuacji aktualne staje się pytanie – jak zachować młodość, zdrowie i sprawić, aby nasz wiek biologiczny był niższy niż wiek metrykalny? W procesie starzenia czynnik genetyczny, który jest odpowiedzialny za około 30% wszystkich problemów tego okresu, wraz z upływem lat odgrywa coraz mniejszą rolę. To przede wszystkim styl życia – aktywność fizyczna, właściwa dieta obfitująca w owoce i warzywa, aktywność psychiczna, unikanie lub całkowita rezygnacja z nałogów, może opóźnić proces starzenia i wydłużyć nasze życie.

Aby ująć sobie lat, najważniejszym staje się przeciwdziała- nie starzeniu się naczyń tętniczych. Głównym czynnikiem wpływającym na stan naczyń krwionośnych jest ciśnienie krwi. Badania naukowe udowodniły bezpośredni związek pomiędzy wartością skurczowego i rozkurczowego ciśnienia tętniczego, a ryzykiem wystąpienia choroby wieńcowej. Im wyższe ciśnienie krwi, tym szybsze odkładanie się substancji tłuszczowych w świetle naczyń.

Miażdżyca, bo o mej mowa, jest kolejnym czynnikiem „postarzającym” nasze naczynia. Proces miażdżycowy, który dotyczyć może wszystkich tętnic, prowadzi do zmniejszenia światła naczyń i pogarsza przepływ krwi. Następstwem tych zmian jest niedokrwienie mięśnia sercowego ujawniające się szczególnie w czasie zwiększonego zapotrzebowania na tlen podczas wysiłku fizycznego lub psychicznego. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych udowodniły związek spadku śmiertelności z powodu choroby wieńcowej aż w 60% w wyniku modyfikacji stylu życia i eliminacji takich czynników, jak palenie tytoniu, nadciśnienie tętnicze, podwyższony poziom cholesterolu i nadwaga.

Nałóg palenia tytoniu jest istotnym czynnikiem ryzyka wystąpienia miażdżycy. Udowodniono, że u nałogowych pala- czy zagrożenie chorobą niedokrwienną jest dwukrotnie większe niż u osób niepalących. Również osoby te są trzykrotnie częściej narażone na nagłą śmierć z powodu zawału mięśnia sercowego.

Kolejny czynnik wystąpienia choroby wieńcowej to podwyższony poziom lipidów (tłuszczów) we krwi, cholesterolu zwłaszcza jego frakcji LDL (tzw. zły cholesterol) oraz trójglicerydów. Cholesterol związany z lipoproteiną o niskiej gęstości LDL przyspiesza przenikanie tłuszczu do ściany naczyń. Cholesterol HDL związany z lipoproteiną o wysokiej gęstości (tzw. dobry cholesterol) zapobiega temu zjawisku, a tym samym chroni serce przed miażdżycą. Dlatego wskazane jest, aby mieć jak najwyższy poziom cholesterolu typu HDL, a jak najniższy poziom cholesterolu LDL. Według zaleceń Światowego Towarzystwa Kardiologicznego, u pacjentów po zawałach lekarze dążą do obniżenia poziomu LDL cholesterolu poniżej 100 mg%, przy normie laboratoryjnej do 135 mg%. Badania naukowe dowiodły, że wzrost cholesterolu o 1% wiąże się ze zwiększeniem ryzyka choroby niedokrwiennej aż o 2%. Podwyższony poziom trójglicerydów również zwiększa zagrożenie miażdżycą. Wysoki poziom trójglicerydów we krwi często łączy się z niskim poziomem cholesterolu HDL i większą skłonnością krwi do krzepnięcia. Podstawową metodą obniżenia poziomu trój glicerydów jest: nisko tłuszczowa dieta, redukcja masy ciała u pacjentów otyłych oraz unikanie alkoholu.

Otyłość i nadwaga zwiększają ryzyko choroby wieńcowej o około 50%. Ponadto „zbędne kilogramy” sprzyjają występowaniu nadciśnienia, hipercholesterolemii i hiperglikemii (podwyższony poziom cukru we krwi). Siedzący tryb życia, ograniczenie wysiłku fizycznego, są również odpowiedzialne za rozwój choroby niedokrwiennej. Regularne ćwiczenia fizyczne wykonywane co najmniej 2 – 3 razy w tygodniu prowadzą do obniżenia poziomu „złego cholesterolu” typu LDL oraz wzrostu „dobrego cholesterolu” typu HDL.

Cukrzyca to istotny czynnik zagrożenia choroba wieńcową. Podwyższony poziom cukru we krwi dwukrotnie zwiększa ryzyko choroby niedokrwiennej. Cukrzyca często łączy się z nadwagą i otyłością. Spadek masy ciała daje wyraźne obniżenia glikemii. Również płeć decyduje często o starzeniu się naczyń krwionośnych. U młodych mężczyzn częściej spotyka się zaawansowany proces miażdżycowy, niż u młodych kobiet. Tłumaczy się to zjawisko ochronnym wpływem żeńskich hormonów na stan naczyń krwionośnych. Dlatego u kobiet zwykle nie dochodzi do starzenia się naczyń tętniczych przed okresem menopauzy. Śmiertelność z powodu choroby wieńcowej między 35 a 44 rokiem życia jest około sześciokrotnie większa u mężczyzn niż u kobiet w tym samym wieku. Po okresie przekwitania zapadalność na chorobę niedokrwienną u obu płci jest podobna.

Innym czynnikiem, który nas postarza, jest stres. Silne bodźce emocjonalne mogą doprowadzić do nagłego pęknięcia blaszki miażdżycowej i wystąpienia zawału serca. Długotrwały stres może spowodować skurcz naczyń wieńcowych i gorsze ukrwienie serca. Wpływa również niekorzystnie na nasz układ immunologiczny, hamując produkcję przeciwciał. Dlatego narażeni na niekorzystne bodźce emocjonalne szybciej łapiemy infekcje oraz zapadamy na inne poważne choroby.

Przeprowadzone badania naukowe udowodniły, że aż w 50% na nasze zdrowie możemy wpłynąć sami, poprzez wypracowanie korzystnych nawyków zdrowotnych takich jak:

1. modyfikacja diety i starych, złych nawyków żywieniowych,wprowadzenie nisko tłuszczowej i niskokalorycznej diety dla obniżenia masy ciała w przypadku nadwagi lub otyłości,

2. zwiększenie aktywności fizycznej dla poprawienia samopoczucia i zdrowia

(podwyższenie poziomu HDL cholesterolu i poprawa sprawności),

3. rezygnacja z nałogów tj. palenia papierosów i nadużywania alkoholu,

4. stała kontrola i normalizacja farmakologiczna ciśnienia krwi,

5. stała kontrola poziomu lipidów, trójglicerydów i cholesterolu zwłaszcza u osób z rozpoznaną chorobą niedokrwienną serca,

6. unikanie stresów i umiejętność rozładowywania negatywnych emocji,

7. aktywność psychiczna poprzez ustawiczne dokształcanie się, przebywanie w grupie, unikanie samotności,

8. stosowanie hormonalnej terapii zastępczej w przypadku zaleceń lekarskich

(również dla zapobieżenia wystąpienia choroby wieńcowej i osteoporozy).

Stosowanie się do powyższych zaleceń pozwoli nam na długo zachować sprawność, zdrowie i odmłodnieć o kilka, a nawet kilkanaście lat. Myślę, że warto!

Powrót do spisu treści >>

 

POMARAŃCZOWE PODWÓRKO SZCZĘŚCIA

Odwieczną zagadką nie mającą rozwiązania w formie definicji, jest magiczne słowo – szczęście! Tak często o nim myślimy, mówimy, życzymy sobie go nawzajem. A tak naprawdę, nad, tym co to jest szczęście, zastanawiamy się od starożytności do dziś w różnych dziedzinach nauki i wiedzy. Mówi się, że szczęście trwa jedną chwilę, jest czymś nietrwałym, ulotnym, pęka jak bańka mydlana, ginie jak motyl – po prostu odchodzi … by może kiedyś wrócić?

Nie czekajmy więc, aż szczęście przyjdzie do nas i nam się ukłoni. Pomóżmy mu zauważyć siebie, jednocześnie pomagając sobie je osiągnąć. Nad słowem szczęście nie szczędzili rozmów, rozważań, a także różnorakiej twórczości filozofowie, psycholodzy, lekarze, poeci, pisarze i artyści.

Dzisiaj w naszym zagonionym życiu nie bardzo jest czas na rozmyślanie o szczęściu. Brutalne realia, walka o byt, pośpiech, gonitwa za pieniędzmi, sukcesami, władzą – to codzienne życie ludzi, których w pośpiechu potrącamy na ulicy. Uciekają dni, tygodnie, lata … a my ciągle jakbyśmy tego nie chcieli zauważać. Powoli zaczyna się: zwyżka wagi, duszność popularnie nazywana brakiem powietrza, bóle kręgosłupa i kończyn dolnych, utrudnione życie i praca, nie mówiąc już o uciechach życia, na które nie pozwala zbyt mocno nadwyrężone zdrowie, ociężały chód, pochylone łopatki, opuszczona głowa, zwisające wzdłuż tułowia ręce, wypukły brzuch, smutna mina, ponury nastrój. Taki jest wizerunek przeciętnego, ulicznego przechodnia.

Aż dziw bierze, że nie chcemy sobie pomóc, biorąc pod uwagę możliwości profilaktyki i leczenie, które zapewnią nam lepszy stan zdrowia, łatwiejsze i dłuższe życie, a przy tym znacznie lepszy wygląd, sprawność, samopoczucie i radośniejsze spojrzenie na świat.

Istnieją kompleksowe salony usprawniania ciała, poprawy wyglądu oraz walki z dysproporcjami sylwetki. Zwiotczałe tkanki także można ujędrnić, szczególnie u tych, którzy zeszczupleją i pozostaną im „luzy” tkankowe, ale także dla kobiet po porodach są zabiegi na brzuch i biust. Możesz poprawić urodę Twojej twarzy i szyi przez elektro-lifting i zrobić makijaż permanentny. Zarówno w dzień jak i w nocy będziesz jednakowo piękna. Zrzuć jeszcze kilka kilogramów i pozbądź się zbędnych, trujących resztek przemiany materii.

Wizyta w pomarańczowym podwórku szczęścia, starej czynszowej kamienicy w Łodzi przy ul. Piotrkowskiej 18, umożliwi Ci to wszystko. Inwestując w swoje zdrowie i samo- poczucie staniesz się naprawdę atrakcyjna.

Kobieta nigdy nie powinna rezygnować z życia, nie powinna rezygnować z siebie. Nawet wówczas – a przede wszystkim wówczas kiedy do metryki urodzenia dobijają kolejne dziesiątki lat. Jeśli chce zatrzymać młodość i aktywność, musi być gotowa do pokonywania nie tylko trudów, które niesie codzienne życie, ale i do walki ze swoimi słabościami, lenistwem, niechęcią do podejmowania jakiegokolwiek ryzyka. Nie wolno uciekać, trzeba podjąć wezwanie i nie bać się przegranej, bo kto boi się, nie wygrywa nigdy. Wszystko jest możliwe po czterdziestce i w latach następnych. Wystarczy tylko chcieć i nie pragnąć zbyt szybkiego odpoczynku z braku dotychczasowych obowiązków matki i pani domu. Trzeba się opamiętać, żeby się nie zestarzeć. To pragnienie wspinania się dalej i dalej, jakby na przekór mijającym latom, niech będzie nie tylko przysłowiowym, ale i prawdziwym motorem naszego działania. To może zabrzmi jak banał, jednak zaryzykuję: wygrać z życiem, kiedy ucieka, wygrać z sobą, kiedy się nie chce wygrać, bo życie bez problemów jest wygodniejsze, dążyć do doskonałości, chociaż zdaje się .nam niepotrzebna – cóż to w sumie oznacza? Oznacza chęć życia. Życia bez starości. Co najmniej psychicznej. Uwierz w to, że niezależnie od wieku, możesz naprawdę być szczęśliwą.

Powrót do spisu treści >>

 

MITY I PRAWDA

Pacjentki odwiedzające moją klinikę bardzo często są niedoinformowane i mało zorientowane w zakresie wielu podstawowych zasad żywienia. Wynika to też z zalewu „cennych” informacji i rad udzielanych sobie wzajemnie przez osoby zupełnie niezorientowane w tematyce dietetyki i żywienia. Te „dobre rady”, powtarzane potem dalej, zrodziły wiele niejasności, wręcz mitów. Spróbuję tutaj wyjaśnić kilkanaście powtarzających się najczęściej.

1. Niektóre herbatki ziołowe mają działanie odchudzające.

TAK. Istotnie, niektóre zioła mają właściwości wspomagające odchudzanie się, ale mogą być stosowane tylko pod ścisłą kontrolą lekarską.

2. Ryby tuczą, gdyż są tłuste.

NIE. Jest mnóstwo chudych ryb (np. dorsz, leszcz), a poza tym tłuszcz rybi jest mniej szkodliwy dla zdrowia niż wieprzowy.

3. Banany tuczą.

TAK. Banan ma około 90 kcal i nie jest tutaj wytłumaczeniem, że jest bogatym źródłem potasu. Pomidor również zawiera wiele potasu i tylko 20 kcal.

4. Świeży sok z pomarańczy jest wskazany w każdej diecie.

NIE. Szklanka takiego soku to 160 kcal, a bez skórki z wyciśniętego owocu będziemy ubożsi o wiele witamin. Lepiej zjeść kiwi (25 kcal).

5. Sery o kremowej konsystencji są bardziej kaloryczne od serów suchych.

NIE. Ser suchy zawiera mniej wody, więc jest bardziej kaloryczny.

6. W czasie stosowania diety możemy jeść dowolną ilość owoców.

NIE. Najwyżej dwa owoce dziennie, ze względu na dużą zawartość cukrów prostych.

7. Mięso z kury jest niskokaloryczne.

TAK, ale jedynie bez skóry i sosu.

8. Zupy tuczą.

NIE, ale pod warunkiem, że będzie to bulion z warzyw lub zupy jarzynowe (oczywiście bez zasmażki).

 

9. Warzywa strączkowe są bardzo zdrowe.

NIE, ponieważ trudno się przyswajają i dodatkowo powodują wzdęcia.

10. Każdy może się odchudzać stosując dietę.

NIE, przed rozpoczęciem diety należy skontrolować u lekarza stan zdrowia i przeprowadzić określone badania.

11. Głodówki, przeprowadzane okresowo, są zdrowe i poprawiają sylwetkę.

NIE. W trakcie głodówki tracimy mięśnie, a przecież jednym z największych mięśni jest serce.

12. Suchary są bardziej wskazane od pieczywa.

NIE, gdyż zawierają więcej kalorii. 100 g pieczywa to średnio 250 kcal, zaś 100 g sucharów to 350 kcal.

13. Niektóre oleje zawierają mniej kalorii.

NIE. Wszystkie oleje mają taką samą wartość kaloryczną (ok. 135 kcal w jednej łyżce), jednak niektóre z nich (np. słonecznikowy) są bardziej wskazane ze względu na zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych.

14. Nie jest istotne, o jakich porach jemy, ważne, by nie przekraczać odpowiedniej ilości kalorii.

NIE. Organizm zdecydowanie woli, gdy posiłki spożywamy o tych samych porach dnia. Ostatni posiłek powinien być zjedzony nie później niż godz. 18.

15. Podczas stosowania diety nie wolno używać żadnych tłuszczów.

NIE. Ze względu na niezbędne dla organizmu nienasycone kwasy tłuszczowe należy dziennie spożyć jedną łyżeczkę do herbaty oleju roślinnego (np. do zaprawienia surówki).

16. Z diety odchudzającej należy wykluczyć sól.

NIE, gdyż może to spowodować odwodnienie organizmu. Poza tym wykluczając sól spowodujemy utratę wody, a nie tkanki tłuszczowej.

17. Otyłość jest efektem nieumiarkowania w jedzeniu.

NIE, nie zawsze, gdyż czasem, może też wynikać ze schorzeń trzustki, tarczycy, a nawet ze stresu.

Powrót do spisu treści >>

 

DZIĘKUJĘ PANI DOKTOR

WERONIKA 1. POZNAŃ 01.07.1997

Pozbyłam się nadwagi 27,5 kilograma. Ulżyło mi w bólach reumatycznych. Mniej cierpię na duszności. Tacy ludzie jak pani doktor Będzińska i Kaszpirowski powinni być nieśmiertelni.

CZESŁAW P. I. 44

Wystarczyły niepełne 2 miesiące. Schudłem 11,6 kilograma. Dziękuję, życie zaczyna mieć inną wartość.

HALINA P. I. 49

Schudłam 11,3 kilograma w ciągu 3 miesięcy. Dzięki Sabie odzyskałam dawny wygląd, a w związku z tym i radość życia. Serdecznie dziękuję za to, że znowu mogę czuć się atrakcyjną kobietą.

MARZENAS.

W ciągu 5 miesięcy schudłam 22 kilogramy. Moje samopoczucie jest wspaniałe, wróciła mi chęć do życia dzięki waszej kuracji odchudzającej.

AGNIESZKA T. L. l7

W ciągu 8 miesięcy schudłam 21 kilogramów. Czuję, jakbym urodziła się na nowo. Serdecznie dziękuję za tę możliwość całemu personelowi.

KRYSTYNA S. I. 39

Całe życie bezskutecznie próbowałam walczyć z otyłością. Ponosiłam klęskę za klęską do chwili kiedy nie zjawiłam się w Sabie. Teraz, po sześciu miesiącach kuracji, jestem 27 kilogramów lżejsza i 100 razy szczęśliwsza. Dziękuję – to wasza zasługa.

 

LEON Z. l. 36

Serdecznie dziękuję za pomoc przy odchudzaniu. Zostawiłem u was prawie 40 kilogramów! To niesamowite!

WOJCIECH B. l. 36 (20.01.1995)

W ciągu 6 miesięcy schudłem 48 kilogramów. W ten sposób udowodniłem sobie, że chcieć to móc. Z człowieka mało aktywnego, tzw. nie do życia, dzięki tej kuracji stałem się zupełnie kimś innym. Za to wszystko serdecznie dziękuję. To, co tu się robi (tzn. w Sabie), jest po prostu fantastyczne.

AGATAO.

Mimo samodzielnych prób. nigdy nie schudłam więcej niż 2 kilogramy. Teraz ubyło mi 14 kilogramów. Jestem szczupła, zdrowa i czuję się pewniej. Bardzo dziękuję.

MAŁGORZATA D. Piastów

Ogromne podziękowania za pomoc w pozbyciu się ogromnej ilości tłuszczu. Jestem bardzo uradowana z osiągniętego sukcesu. Od 30-05-01 do 08-04-02 schudłam 30 kilogramów i przy tej okazji pozbyłam się dolegliwości związanych z kręgosłupem. Wszystkich puszystych namawiam do odwiedzenia „Saby” – tu można zdziałać cuda.

Powrót do spisu treści >>

 

 

Ładowanie...